1. Odszedł

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Nightmare siedział w pustce.

Oprócz niego nie było nikogo. Był...

Sam.

Nightmare nie wiedział jak to się wszystko stało.

W sumie, wiedział...

....po prostu nie dopuszczał do siebie tej myśli.

...

Pierwszy odszedł Killer.

Zdradził mnie.

Od początku oszukiwał. Odszedł z Colorem.

Po nim wszystko się posypało.

...

Horror odkrył sposób ochrony swojego brata i przy okazji Horrortale.

Nie obawiał się więc Nightmare'a.

Nie musiał już z nim pracować.

Zdradził.

...

Dust zniknął. Uciekł, ukrywając się w którymś z AU.

Zdradził.

...

Nawet Error przestał niszczyć.

Zdradził.

...

Jego zamek przepadł...

... a ostatnia osoba której ufał...

... Zdradziła

Samotna łza spłynęła po czaszcze.

Cross odszedł.

Zakochał się w Dreamie...

Zdradzony przez własnego brata.

...

Czy nie lepiej jest odejść?

Usłyszał głos.

Znał go.

Wspomnienia wróciły.

***

Młody Nightmare siedział na gałęzi drzewa.

Płakał.

Znowu został pobity do nieprzytomności.

-Czemu ja, czemu ja... - powtarzał w kółko drżącym głosem.

Czemu musiał być "tym złym".

Czemu dostał opiekę nad "tymi złymi" owocami.

Możesz odejść.

Nightmare przestał płakać.

- Kto to powiedział?

Możesz odejść i nigdy nie wrócić.

- Odejść?

Odejść - zapomnieć o bólu.

Odejść - nie być już nigdy gnębionym.

Odejść - przecież tego wszyscy chcą.

Nightmare miał już to zrobić, ale odwrócił się.

Ostatnie pożegnanie.

Nie mógł.

Nie mógł zostawić Dreama.

Nie mógł zostawić drzewa.

Nie mógł opuścić wszystkich, którzy w niego wierzą.

Został.

***

I to był jego największy błąd.

Nightmare przez lata wypominał to sobie.

Nic by się z tego nie wydarzyło.

Drzewo nadal miałoby swojego opiekuna.

Dreamtale nadal by istniało.

A Nightmare nie stałby się tym... potworem.

Odejdź.

Zrobił krok w przód.

I następny.

Kolejny.

Obejrzał się.

Chciał się pożegnać.

Ale nie było nikogo z kim mógł.

Ruszył dalej.

Zobaczył coś. Zbyt daleko by ujrzeć co dokładnie.

Zaczął biec.

Już tak blisko.

- Nie!

Zatrzymał się.

- Nie odchodź!

- Musi istnieć równowaga. Bez zła nie ma dobra...

- To co nam się złego przytrafiło, czyni nas silniejszymi...

- Uczy, abyśmy nie popełnili drugi raz tego błedu...

- Nie opuszczaj nas. Dajesz nam koszmary, abyśmy mogli się z nich uczyć...

- I mogli je przezwyciężać!

- Więc,

- nie...

- poddawaj...

-się!

Głosy umilkły. Łzy utworzyły potoki na twarzy szkieleta.

Cofnął się.

Miał po co się wracać.

Miał cel.

Kimkolwiek są te głosy.

Nie zawiedzie!

Każdy krok z powrotem kosztował wiele wysiłku.

Jakaś niewidzialna siła przytrzymywała go.

Krok za krokiem.

Wracał.

Powoli.

Ale wracał.

Padł.

Wstał.

Zrobił krok.

Znalazł się w pustce.

Ale coś zniknęło.

Ciecz pokrywająca jego ciało...

Odeszła.

Zemsta, w której trwał...

Odeszła.

Wszystko...

Odeszło.

Nightmare odetchnął i zaśmiał się przez łzy. Szczerze, z czystej radości.

Ból odszedł.

27 Lipiec 2017r - data napisania tego one-shota. Opublikowanie po 27 czerwca 2018 roku.

Pozdrawiam osoby, które zawsze mnie wspierały; BakuBakuNyaNyaa i Suz564.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro