8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Deku
- Jak saładka brokułowo-pomidorowa. - sprostował.
- Kacchan! - krzyknąłem niewyraźnie, chowając twarz w poduszkę.
- Buraczek~ - dalej naśmiewał się starszy. Wspólne przekomarzanie się w dalszym ciągu było jednym z naszych najczęstszych zajęć (choć to częściej Kacchan przekomarzał się ze mną, niż było na odwrót), ale było to dużo bardziej przyjazne, niż kiedyś. Zostałem wciągnięty na chłopaka.
- A-ale nie jestem burakiem! Nawet nie mogę być warzywem... - i zacząłem długi monolog dlaczego, jednak w pewnym momencie poczułem wargi czerwonookiego na tych moich. Kiedy się ode mnie oderwał uśmiechnął się lekko. - C-czy ty właśne? - a co jeśli? Co jeśli jednak odwzajemnia moje uczucia? Byłoby wspaniale...
- Jakoś trzeba było Ciebie uciszyć... - ahh... Czyli jedynie zrobił mi nadzieję. Posmutniałem z lekka, a blondyn chyba od razu to zauważył. - Czemu zrobiłeś się jakiś takiś niemrawy, hm? Zraniłem Cię jakoś? - spytał. Pokręciłem przecząco głową. Nie Kacchan... Nie zraniłeś, a przynajmniej nie fizycznie. Chłopak jedynie westchnął. - Odpowiedz mi słownie. - poprosił, a ja odwróciłem głowę w drugą stronę. Czerwonooki złapał za mój podbrudek i nakierował moją twarz tak, abyśmy nawiązali kontakt wzrokowy. - Odpowiadaj... - przybliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. - Izuku... - moje imię mnie jakoś tknęło. Czemu on na mnie tak cholernie mocno działa, co? Głupie to.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro