Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

FILIP

Mój budzik zadzwonił przed szóstą. Podniosłem się z łóżka i skierowałem się do łazienki. Umyłem zęby, włożyłem koszulkę i spodenki, po czym wyszedłem z mieszkania, żeby pobiegać, jak co dzień rano. Plaża świeciła pustkami, choć było już ciepło. Jak zawsze biegałem wzdłuż plaży Las Canteras, a wracałem trasą obok dawnego stadionu Parque del Estadio Insular, który obecnie został zaadaptowany na park miejski. Po wczorajszej kłótni z Magdą nie byłem w najlepszej formie, ale musiałem się poruszać.

Może i niepotrzebnie tak ostro ją potraktowałem, ale wkurwiła mnie swoją paplaniną. Nienawidziłem, gdy ktoś się nade mną litował. Okej, nie zawsze wszystko układało się po mojej myśli, ale zawsze dawałem sobie radę, a teraz nagle znalazła się ona, wielka samarytanka.

Godzinę później, zmęczony jakbym przebiegł ze sto kilometrów, wpadłem do swojego pokoju. To zdecydowanie nie był mój dzień.

– Co tu robisz? – rzuciłem szorstko, spoglądając na siedzącą na brzegu mojego łóżka Magdę.

– Artem mnie wpuścił, akurat wychodził do pracy. Przyniosłam kawę na przeprosiny – odpowiedziała i wskazała na kubek.

Wynajmowałem mieszkanie z dwoma chłopakami. Poznałem Tomka w Warszawie dwa lata temu. Artem przyjechał z Ukrainy, był w Las Palmas od siedmiu miesięcy.

– Nie piję rano kawy – odparłem i zdjąłem koszulkę.

Magda wbiła we mnie wzrok. Założyła nogę na nogę, po czym oblizała usta i oparła się dłonią o materac. Przechyliła lekko głowę w bok.

– Chciałaś czegoś, Magda? – Sprowadziłem ją na ziemię.

– Zastanawiam się, jak wynagrodzić ci kłótnię – zamruczała.

Właśnie w takich momentach budziły się we mnie zwierzęce instynkty. Zwłaszcza przy takiej lasce jak Magda. To była chodząca seksbomba, piękna, z idealnym ciałem, gibka, no i zajebiście się pieprzyła. Miałem z nią tylko jeden problem – za bardzo się angażowała. Byłem tu od miesiąca i bzyknęliśmy się kilka razy. Dla mnie nie było to nic zobowiązującego, jednak Magda widziała to inaczej. Tłumaczyłem jej niejednokrotnie, że to tylko seks, że nie kręcą mnie związki, zwłaszcza że byłem tu tylko na jakiś czas. Niby to rozumiała, ale nie przeszkadzało jej to w nazywaniu mnie swoim facetem.

– Nie musisz. – Wzruszyłem ramionami, usilnie powstrzymując myśl o zerżnięciu jej.

– A co, jeśli chcę? – Jej głos ociekał seksem.

Mój fiut wyraźnie się pobudził, a zatem to był czas na ewakuację. Każdy kolejny raz z nią był coraz bardziej zgubny, a ja nie lubiłem wychodzić na skończonego dupka. Przełknąłem głośno ślinę, próbując oderwać od niej wzrok.

– Filip... – jęknęła, podnosząc się z łóżka.

Zaczęła do mnie podchodzić, kusząco kręcąc biodrami. Zrobiłem krok w tył, zasłaniając koszulką krocze. Miałem wrażenie, że zaraz fiut rozerwie mi spodenki.

– Zró... zrób mi śnia... śniadanie, a ja wezmę prysznic.

Kurwa! Dukałem jak jakiś napalony nastolatek! Poszedłem szybko do łazienki, zrzuciłem z siebie resztę ubrań i wskoczyłem pod prysznic. Strumień zimnej wody otrzeźwił mnie i na moment uspokoił moje myśli. Na moment, bo zaraz do łazienki weszła Magda... zupełnie naga. Nawet gdybym nie wiem jak się starał, to się musiało skończyć w jeden sposób. Tym bardziej że Magda od razu przeszła do działania. Odsunęła drzwi kabiny i stanęła obok mnie. Następnie popchnęła mnie na kafelki i kucnęła przede mną. Momentalnie uderzyła we mnie fala gorąca. Dziewczyna uniosła na mnie zalotne spojrzenie i nie przerywając kontaktu wzrokowego, wsunęła sobie mojego fiuta głęboko do ust. Zacisnąłem dłonie w pięści i lekko odchyliłem głowę do tyłu. Zaczęła powoli, zupełnie jakby się mną delektowała, po czym jej cholernie sprawne wargi zaczęły poruszać się szybciej. Jej duże ciemne oczy wpatrywały się we mnie z takim pożądaniem, że ledwo się powstrzymałem, by nie skończyć w jej ustach, ale chciałem się jeszcze znaleźć w jej cipce.

– Chodź. – Uniosłem ją za ręce. – Odwróć się i nie ruszaj – wydałem polecenie.

Odsunąłem drzwi kabiny i sięgnąłem po gumki, które leżały w szafce nad umywalką. Pospiesznie włożyłem kondom i płynnym ruchem wszedłem w Magdę od tyłu.

– Kurwa! – syknąłem, a dziewczyna gardłowo jęknęła.

To było coś. Ścisnąłem dłońmi jej pośladki, pchając w nią zapamiętale, a ona wypinała się coraz bardziej, głośno przy tym jęcząc. Uderzałem w nią raz za razem. Czułem, jak ją rozpycham. Była wręcz idealna.

– Filip! Nie przestawaj – błagała. – O matko! Taaak! – Kolejny krzyk opuścił jej gardło, a ona jeszcze bardziej się pochyliła i wypięła, zapewniając mi jeszcze lepszy widok na jej zajebisty tyłek.

Coraz szybciej poruszałem biodrami, nabijając ją mocniej na siebie. Nie wiedziałem, skąd we mnie tyle siły tuż po bieganiu, bo napierałem na nią jak szalony. Chyba jej ciasna cipka szczelnie otulająca mojego kutasa dodawała mi energii.

– Och, Filip! – Ciałem Magdy wstrząsnął dreszcz, gdy osiągnęła spełnienie.

Czułem, że i ja odpływam. Znajomy prąd przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa. Odchyliłem lekko głowę do tyłu, wysunąłem się z dziewczyny, po czym jeszcze raz, mocno i głęboko, w nią uderzyłem i zastygłem w bezruchu. Szlag! Było zajebiście! Ale jedno jest pewne – to nie może się już powtórzyć.

***

Przyjechałem na Gran Canarię, do Las Palmas do pracy sezonowej. Magdę poznałem przez przypadek. Od roku pracowała w jednym z tutejszych hoteli. Nie miałem pojęcia, że wyjechała z Warszawy. Oboje pochodziliśmy z Piastowa, gdzie chodziliśmy do tej samej klasy w podstawówce, a potem do ogólniaka w Warszawie. Magda miała w stolicy ciotkę, u której mieszkała przez całą szkołę średnią. Przez jakiś czas ja i Magda byliśmy parą, jednak później nasze drogi się rozeszły. Ja studiowałem na Uniwersytecie Muzycznym, ona z kolei miała zrobić sobie rok przerwy, a potem pójść na dziennikarstwo.

Moje studia stały się kością niezgody między mną a ojcem. Tańcem interesowałem się od dziecka, dlatego nie miałem wątpliwości, co chcę studiować. Kiedy ojciec się o tym dowiedział, wpadł w szał. Powiedział, że taniec jest dla bab, a prawdziwi faceci ciężko pracują, czego dowodem mają być ich spracowane dłonie. Zarzucił mi też, że go oszukałem, bo przez kilka lat trenowałem karate, które pomogło wypracować świetną kondycję fizyczną.

Przez konflikt z ojcem, gdy tylko dostałem się na studia, przeprowadziłem się do akademika. Co prawda nie miałem z domu daleko na uczelnię, więc mógłbym dojeżdżać, dzięki czemu zaoszczędziłbym sporo kasy, ale nie miałem ochoty wysłuchiwać kazań ojca. Po pierwszym roku studiów poszedłem do pracy. Żeby pogodzić ją z nauką, pracowałem w weekendy lub późnymi popołudniami. Najczęściej zahaczałem się w restauracjach, kinach albo myjniach.

Kiedy obroniłem licencjat, wyjechałem na trzymiesięczne warsztaty do Madrytu, gdzie pod okiem najlepszych nauczycieli tańca szkoliłem swoje umiejętności. W czasie magisterki zacząłem pracować jako instruktor tańca w szkole tanecznej i wtedy właśnie pomyślałem, że chciałbym sam otworzyć taką szkołę. Ale by miało to finansowy sens, powinienem kupić w jakiś lokal, żeby nie musieć go wynajmować. Do tego doszłyby koszty związane z dostosowaniem lokalu, wyposażeniem, sprzętem audio, licencją ZAiKS-u, księgowością, reklamą i tak dalej. Kiedy zrobiłem biznesplan, okazało się, że nawet jeśli otrzymałbym dotację, to i tak potrzebowałbym dużo więcej kasy. Postanowiłem więc wyjechać za granicę.

Agencja pracy, która mnie tu skierowała, obiecywała dużo większą kasę, niż w rzeczywistości zarobiłem, ale z drugiej strony, ile można zarobić na kuchni jako pomocnik? Layla, szwagierka menedżerki hotelu, w którym pracowała Magda, prowadziła tu

szkołę tańca i pilnie szukała nauczyciela. Porozmawiałem z nią i pokazałem, co potrafię. Była zachwycona moimi kwalifikacjami i oferowała naprawdę dobre pieniądze. Zatrudniła mnie i zacząłem prowadzić u niej kurs tańców latynoamerykańskich dla dorosłych i dodatkowo kurs dla dzieci. Dziewczyna czekała na sporą grupę młodzieży, która miała przyjechać tu na obóz taneczny. Wszystko było załatwione, dopięte na ostatni guzik – instruktorzy, opiekunowie, pomoc medyczna. Niestety na dwa tygodnie przed rozpoczęciem zajęć przyjazd został odwołany. Layla była tak wkurwiona, że mało nie rozniosła ośrodka, ale to ja straciłem robotę. Layla oczywiście zaproponowała mi, że przyjmie mnie do pracy w szkole, ale dopiero po rozpoczęciu roku szkolnego. Do tego czasu musiałem więc postarać się o zarobek gdzie indziej. Była dopiero połowa czerwca.

Sądziłem, że znalezienie tutaj pracy będzie łatwiejsze, ale szybko zorientowałem się, że takich jak ja było tu mnóstwo. Czekał mnie zatem powrót do Warszawy, chyba że mi się poszczęści. Życie w Hiszpanii było bardzo kosztowne, więc musiałem poważnie oszczędzać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro