Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Autorka: urbanum

Niepewnie otworzyłem oczy przeciągając się, rozejrzałem się Po moim malutkim domku i wstając z podłogi na której prawdopodobnie spałem.
- nie przypominam sobie żebym pił jakiś alkochol- powiedziałem do siebie wyrzucając wczorajsze pudełko po pizzy w kąt salonu. Usiadłem na kanapie zrzucając wszystkie ciuchy jak i resztki żarcia na podłogę i niepewnie na niej się położyłem. Byłem wieczorem tak zmęczony że nawet się nie umyłem, chodź i tak szczerze rzadko to robię.
Zobaczyłem po chwili że na stole leży kogoś telefon, nie zapraszałem nikogo tego jestem pewien, ba nie mam nawet kogo zaprosić. Niechętnie wziąłem telefon próbując to odblokować, niestety typowe chasła nie pasowały. Mogłem to oczywiście dać gdzieś by to startowali ale jednak z tyłu głowy coś mi mówiło że lepiej jednak byłoby go zostawić nienaruszonego.

Po chwili usłyszałem głośne walenie w drzwi, zerwałem się z kanapy zakładając przy okazji jakąś bluze by nie wyjść na jakiegoś idiote nawet jeżeli byłaby to policja. Otworzyłem bez wachania drzwi co szczerze byłoby dużym błędem ale cóż... Nie przeszkadzałaby mi teraz odsiatka w więzieniu szczególnie kiedy nie zapłaciłem czynszu czy innego gówna.
- oddaj mi mój telefon- rzekł chłopak sterczącym za drzwiami. Dopiero teraz ogarnąłem kto to był. To był ten gość na którego wpadłem wczoraj i zdążyłem mu ukraść telefon i kasę.
- nie wiem o czym gadasz- rzekłem obojętnie próbując zamknąć drzwi lecz ten wszedł mi głębiej do mieszkania próbując mnie popchnąć, co mu się zbytnio nie udało.
- oddaj mi telefon- powtórzył proźbę chłopak na co ja się chamsko uśmiechnąłem próbując kolejny raz zamknąć drzwi.
- słuchaj- zacząłem- nie wiem o co ci chodzi i czemu niby stoisz przy moich drzwiach ale nie mam tego Twojego piepszonego telefonu! Rozumiesz?- zamknąłem drzwi obracając się na pięcie gdy nagle usłyszałem głośne jak i bardzo denerwujące pikanie. Skierowałem się w stronę hałasu którym okazał się telefon tego gościa. Nim zdążyłem zareagować chłopak wparował mi do mieszkania siadając jak nigdy nic na kanapie i biorąc swój telefon i wyłączając ten głupi i denerwujące dźwięk.

- czy teraz możesz łaskawie wyjść z mojego domu?- powiedziałem patrząc się na niego jakbym chciał go właśnie zabić a ten tylko rzekł.
- chyba nie chcesz mieć problemów z policją co?- z kąd on wiedział że mam kłopot z policją? Policjanci przecież nie mają żadnych dowodów o tym że jestem w coś zamieszany... Żadna kamera... Żaden odcisk palca... Żaden swiadek...
- haha, nie nabiorę się na te twoje udawane " wezwę policję" moje konto jest czyste jak...- chłopak nie pozwolił mi dokończyć kontynując zdanie na takie które było prawdziwe, i prawdopodobnie bardziej mu pasowało.
- pokój mojej siostry- tak bo na pewno wiem jaki jest-  czyli brudny, straszny, śmierdzący i jeszcze huj wie co- patrzyłem już na niego trochę dziwnie lecz poważniej, szczerze wygląda jak jakiś... Piętnastolatek?

Ten uśmiechnął się pod nosem wstając z kanapy i wychodząc z mojego domu. Cicho westchnąłem opierając się o tył kanapy gdy nagle usłyszałem dźwięk powiadomienia w moim telefonie. Włączyłem go a moim oczom ukazał się SMS od nieznanego numeru. Niechętnie kliknąłem w powiadomienie by móc zobaczyć kto niby zna mój numer i chce się ze mną skontaktować lub kto i z jakiego powodu pomylił się z wpisywaniem numerów.
Gdy kliknąłem i włączyłem konwersacje moim oczom ukazał SMS z podpisem

"Tu XEM profesjonalny Haker 😎
Jeżeli byś mnie potrzebował ( a znając twoją historię kryminalną to na pewno)
Napisz do mnie na ten numer😁

Czyli mam się skontaktować niby z nieprofesjonalnym i prawdopodobnie małoletnim hakerem? Fhi! Nigdy w życiu!

Słowa: 571

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro