XV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Dusta

Zgodnie z planem zawołaliśmy szefa. Razem z nim weszliśmy za Errorem.
Stał bez słowa na nas patrząc. Widać było że płakał. Wokół unosił się pył, a na ziemi leżał szal, należący do tęczowego.

- Wow... Naprawdę to zrobiłeś - powiedział szef i zaczął klaszczec.
- A teraz.... Dasz mi odejść? - zapytał bez uczuć Glitch, podnosząc szal.
- Ta... Powiedzmy. Chciałem żebyś zabił jeszcze swojego syna, ale nie będę takim zwyrodnialcem.
- Szefie... Co teraz będzie? Bez Inka, nie będzie nowych AU.
- dlatego teraz wszystko, możemy mieć pod naszą władzą ~ Już nikt ich nie chroni. A z moim bratem nie powinno być problemów. Co do ciebie, Error.

Popatrzyłem na niego. Ten jednak tylko pusto patrzył na Nm.

- Możesz iść. I żebyś mi w drogę nie wchodził, bo wiesz co się stanie.

Szef uśmiechnął się zlowieszczo, a Error po prostu odszedł. Miałem nadzieję że plan tego Glitcha się uda. Nawet szkoda mi się go zrobiło.

Perspektywa Errora

Od szedłem. Naradzie wszystko idzie według planu. Udałem się do Reapera. Zaczęliśmy działania.

Perspektywa Dreama

Razem z Blue, Honeyem, Redem, Fellem i wieloma innymi Sansami I Papyrusami udaliśmy się do pewnego AU. Dostaliśmy informację że tutaj właśnie zaatakuje mój brat z bandą. To będzie bitwa wieków. W tej bitwie mam zamiar pokonać brata. Oczywiście nie zabić, tylko przywrócić do jego starej wersji.

Zatrzymaliśmy się nagle. Naprzeciw nas stał  Nightmare we własnej osobie. Za nim, jego drużyna.

- Witaj bracie ~-rzekł i się uśmiechnął.
- Witaj. Zanim zaczniemy walkę, wiedz, że dzisiaj polegniesz.

Po tych słowach ruszyliśmy do ataku. Wiedzieliśmy że drużyna naszego brata nie będzie nas za bardzo atakować. Dlatego nie ranilismy ich jakoś specjalnie.
Udawalismy do puki mój brat się bardzo nie wkurzył. Wtedy on sam przystąpił do ataku. Swoimi mackami chwycił kilku moich wojowników i odepchnął na bok. I ponownie. Zacząłem go atakować. W pewnym momencie chwycił i mnie. Przybliżył mnie blisko siebie.

- To już koniec. Skończysz jak ten tęczowy Dupek ~
- Czyli jak?

Usłyszałem czyiś głos. Głos bardzo znanej mi osoby. Oboje odwrucilismy wzrok na niego.

- Ink!!!
- Jakim prawem żyjesz!? - zawołał wsciekly Nightmare.
- Takim, że nigdy bym go nie zabił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#inkxerror