Przygody Pana Gilberta (V)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

------ Feliciano pov ------

Nie wiedziałem co mam zrobić. Mój starszy brat mnie nie poznał. W sumie to miał prawo, bo dawno mnie nie widział. Mimo to było mi smutno z tego powodu. Byłem też wściekły na mamę. Jak mogła już na wejściu się z nim pokłócić? Przecież obiecała..

Postanowiłem udać się do mojego przyjaciela. On na pewno mi pomoże znaleźć jakieś rozwiązanie. Nie chcę żeby mama kłóciła się z moim bratem.

Kiedy stałem pod drzwiami zawachałem się. Nie byłem pewny czy to dobry pomysł. Zapukałem cztery razy.

- Ludwig, wróciłeś? - usłyszałem głos albinosa, który otwierał drzwi. - Mówiłem, weź klucz. Ale nie! Bo po co ci on! A teraz muszę...

Przerwał swój monolog kiedy na mnie spojrzał. Uśmiechnąłem się do niego. Rozpoznałem go. To ten chłopak, z którym widziałem Ludwiga. Um... jak dobrze pamiętam jego starszy brat.

- Cześć... - powiedziałem spokojnie. - To znaczy, że nie ma Ludwiga?

------ Gilbert pov ------

Chyba powinienem najpierw patrzyć komu otwieram...

- Hej. Nie ma. Jakiś czas temu wyszedł na spacer z psami.

- Uhm.. - Spojrzał na mnie tym razem ze smutkiem, chyba smutkiem. Ciężko to określić kiedy ma ciągle zamknięte oczy. Jak on chodzi w ogóle?

Nagle rozpłakał się. Nie miałem pojęcia co zrobić, więc postanowiłem go pocieszyć.

- Hej, Feli... - ugh to imię jest tak podobnie do imienia tego o którym chcę zapomnieć. - Nie płacz. Ludwig zaraz wróci...

Wyciągnąłem rękę w jego stronę. Chłopak jednak zareagował dużo gwałtowniej niż myślałem. Momentalnie podbiegł do mnie i się przytulił. Eh, wiem, że jestem zaglibisty i mega seksowny, ale aż tak?

- Nie, nie chodzi mi o Ludwiga... - mruknął trochę niewyraźnie. - chodzi mi o Lovino...

- Lovino? - powtórzyłem na co chłopak skiną głową.

- To brat, nie, raczej kuzyn... - Nie umiałem określić kim jest Lovino dla mojego przyjaciela. - chłopak Tośka.

- Ve~ - nastolatek rozpromieniał. - Znasz braciszka?

- Znam brata twojego brata. To znaczy jego chłopaka. - poprowadziłem gościa do salonu.

- Czyli jednak Antonio jest jego chłopakiem... - westchnął zamyślony.

- Nie wiedziałeś..?

- No... nie. - Chłopak delikatnie wzruszył ramionami. - Ale wiedziałem, że jest kimś ważnym dla mojego brata.

Usiedliśmy na kanapie w salonie.

- Ty jesteś Gilbert, prawda? - mój towarzysz szybko zmienił temat. - Ludwig dużo o tobie mówił.

- Tak. To ja. - uśmiechnąłem się. - Pewnie dużo mówił o tym jaki wspaniały jestem. Kochany młodszy braciszek!

- Ve~ raczej mówił o twoich "genialnych" - zrobił palcami cudzysłów w powietrzu. - pomysłach. I o tym, że pomimo tego, że to ty jesteś starszym bratem, to on musi ciągle cię niańczyć.

Ałć. A ja tak o niego dbałem gdy był dzieckiem, a on tak mi się odwdzięcza! Pff... niewdzięcznik! Będziemy mieli do pogadania! Moje pomysły są zaglibiste, a nie genialne!

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Um... dawno mnie nie było~

I teraz jestem, a zaraz znowu znikam i będę nie wiem kiedy.

Ponieważ są wakacje i moja wena też ma wakacje xd

A teraz przez dwa tygodnie mogę być mniej aktywna, bo wyjeżdżam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro