Przygody Pana Gilberta (VI)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

------ Gilbert pov ------

- Gilbi.. - Chlipnął młody Włoch. - Co ja mam zrobić?

Objąłem chłopaka ramieniem. Przed chwilą opowiedział mi całą historię jego przyjazdu. Muszę jakoś go pocieszyć i to wcale nie dlatego, że jest taki uroczy.

- Hej, Feli.. Będzie dobrze! - delikatnie się do niego uśmiechnąłem. - Wystarczy tylko, że porozmawiasz z mamą albo bratem i wszystko wyjaśnisz. Chyba lepiej bratu. Myślę, że nie do końca wie co się dzieje.

- Uhm.. - samotna już łza pociekła po jego policzku, zjeżdżając na brodę. - Dziękuję.

Przytulił się do mnie i pocałował w policzek. Wow. Słyszałem, że Włosi są bezpośredni i bezwstydni, ale, że aż tak? Nie żeby mi to przeszkadzało. Ach.. uroczy jest. Już wiem co Tosiek widzi w swoim bracie. To znaczy nie bracie. Bracie nie bracie. Przyrodnim bracie? Nie to chyba nie jest przyrodni. Przyszywanym? Niee, adoptowany byłby przyszywany, a oni spokrewnieni są. Eee... kuzynie? Chyba można tak powiedzieć. Dobra walić więzi rodzinne. Za ciężkie to jest. Chłopaku.

- Gilbert! - usłyszałem twardy, poważny z mocno niemieckim akcentem głos. - Mógłbyś zamykać drzwi. Albo chociaż nie zostawiać otwartych na ościerz...

Brązowowłosy podniósł głowę i wytarł dłonią policzki. Spojrzał w kierunku drzwi. Na jego twarzy pojawił się uśmiech kiedy tylko zobaczył Ludwiga.

- Feli? - Blondyn spojrzał na chłopaka, który już pędził w jego stronę. A było tak pięknie..

- Ve~ - Chłopak uwiesił się na moim bracie. - Ludwig! Czekałem na ciebie!

- Coś się stało? - zapytał niebieskooki. - Wyglądasz jakbyś przed chwilą płakał.

- Tak. Ale już dobrze. - Włoch uśmiechnął się mrużąc z powrotem swoje duże oczy.

- Na pewno? - Ej. Chwila. Czemu Lud się tak o niego troszczy!? Czy ja o czymś nie wiem? Jak możesz nie mówić mi o wszystkim co czujesz!? Ja ci się zwierzam, a ty! Pff~

- Tak, już dobrze! - Feliciano już nie tulił się do młodego. Teraz stał po prostu przed nim. - Muszę porozmawiać z bratem.

Pożegnał się z nami i wyszedł. Może raczej wybiegł. W sumie na jedno wychodzi. Opuścił pomieszczenie.

- Ludwig, czemu mi nie powiedziałeś, że go kochasz!? - zapytałem. Słowa padające z moich ust były wypowiedziane z wyrzutem.

Nastolatek spojrzał na mnie jak na idiotę. A może to tylko zazdrość, że nie jest tak zaglibisty jak ja..?

- Co? - w jego niebieskich oczach zobaczyłem błysk rozbawienia. - Gilbert, nie rozumiem o czym mówisz. Ja go nie kocham. To mój przyjaciel. Tak samo jak ty masz Francisa i Antonio. Ja mam Feliciano.

- Ja tam kocham moich przyjaciół. - Wzruszyłem ramionami. - Są dla mnie jak bracia.

- To o jakiej miłości ty mówisz? - zapytał zdezorientowany Ludwig. - Bo już chyba nie rozumiem.

- O każdej.

------ Feliciano pov ------

Biegłem ulicą w kierunku domu cioci. Muszę pozbyć się z siebie tych wszystkich emocji. Przez nie w ogóle nie myślę co robię. Serce mi wali jak opętane. Co się ze mną dzieje?

Poszedłem do Ludwiga, bo chciałem z nim porozmawiać. Chciałem żeby doradził mi co mam zrobić. Zamiast tego rozmawiałem z jego starszym bratem. I go.. ja.. ugh.. nie wierzę, że to zrobiłem. Pocałowałem go! Kij, że w policzek. A teraz najgorsze. Potem jak wszedł Ludwig to po prostu rzuciłem mu się na szyję.

Czemu nigdy nie myślę co robię!? Gilbert pewnie mnie nienawidzi...

Muszę szybko porozmawiać z Lovino. Muszę wyjaśnić mu, że mama nie chciała dla niego źle. Wytłumaczyć jaka była wtedy sytuacja. Nie chcę, żeby oni się kłócili. Nie teraz, kiedy znowu może być moim bratem.

Nagle na kogoś wpadłem, co wyrwało mnie z zamyślenia.

- Przepraszam. - Usłyszałem delikatny kobiecy głosik.

- Och, nie, to ja przepraszam bella. - Uśmiechnąłem się do blondynki, wyciągając w jej stronę dłoń. - Jestem Feliciano.

- Lili. - Odpowiedziała delikatnie się rómieniąc.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Lubię pisać z perspektywy Gilberta 🐥🐤🐣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro