XXX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie, ta książka nie jest za długa...
Tylko tak wam się wydaje...

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

------ Antonio pov ------

- I jak ci się podobała nasza randka? - zapytałem mojego pomidorka.

- Byłaby cudowna. - odpowiedział skrobiąc ołówkiem po kardce.

- Jak to byłaby..? - zapytałem zaglądając chłopakowi przez ramię.

Awwww~ jak on cudownie rysuje! Ma prawdziwy talent. Jego szkic przedstawiał nas siedzących razem na ławce w parku.

- No gdyby nie ten twój przyjaciel zboczeniec. - Wyjaśnił.

- Może... - zacząłem zerkając na wyświetlacz telefonu. Mama pytała czy zamierzamy wrócić... - um... wróćmy na obiad do mamy... martwi się.

Em... to martwi jest trochę takie naciągane, ale co tam. Muszę go jakoś przekonać. Bo na niego groźby mamusi nie działają... za to na mnie tak. A ja nie mam zamiaru jechać do tego internatu.

- Pff~ - fuknął. - Niech się martwi!

O nie! I co ja teraz zrobię? Um... on twierdzi, że tatuś nie pozwoli mnie wysłać więc się tym nie przejmuje.

- Loviś~~~ - oparłem głowę na jego ramieniu zaglądając na szkicownik.

- Czego chcesz idioto!? - na pewno nie chciałem cię rozzłościć.

- Proszę... - wtuliłem się w jego plecy. - Obronię cię przed wszystkimi, ale jedźmy do domku.

- Nie odpuścisz? - zapytał ostrym tonem.

- Nie.

- Ugh... - zamknął zeszyt odkładając go na stół.

- Kocham cię! - pocałowałem go w policzek.

🍅🍅🍅🍅🍅🍅🍅

Znowu to samo. Stoimy przed drzwiami naszego domu, a mój kochany pomidorek nie wie co ma zrobić.

Nacisnąłem klamkę popychając drzwi. Wszedłem do środka ciągnąc za sobą Lovino.

- Hej mamoo~! - zwołałem, tak, żeby kobieta mnie usłyszała. - Wróciliśmy!!!

- Nie drzyj się tak ty tępa kupo bez mózgu. [Pozdrawiam mojego małego braciszka] - syknął Lovino.

- Dzieci! - Naomí podbiegła do nas, po czym szybko uwięziła nas w uścisku.

- Ma..amuś... - próbowałem nas wyswobodzić. - Już się dzisiaj widzieliśmy.

- Martwiłam się. - powiedziała puszczając nas. - Uciekliście tak nagle..

- Mamo, możesz wytłumaczyć swojej siostrze, że to ty jesteś matką Lovino, a nie ona, bo ty go wychowałaś i kochałaś? - zapytałem. Ale po chwili namysłu stwierdziłem, że to ja się z nim kochałem, a nie ona. Postanowiłem jednak tego nie dodawać.

- Myślę, że nie musi tego robić. - Usłszeliśmy chłodny, kobiecy głos, który dobiegał z salonu.

Ciocia podeszła do nas.

- Wszystko słyszałam. Lovino - zwróciła się do mojego słoneczka. - nie możesz wiedzieć, co czułam oddając ciebie Naomí. Musisz zrozumieć, że musiałam. Dla twojego dobra.

- No faktycznie, na dobre wyszło. -powiedział ironicznie Lovino.

- Nie chciałam, żebyś cierpiał. Musisz zrozumieć.

- Nie. Nie muszę. Czemu miałbym cierpieć bardziej będąc z rodzicami niż mieszkając u.. - moje kochanie nie miało pojęcia jak określić więzi między nim, a mamą. - Mamy.

Awww~ zarumienił się! A mamusia się uśmiecha. Tylko ciotka trochę nie w sosie (pomidorowym).

- Słoneczka, idźcie do pokoju. - Nakazała mama.

- Nie jestem dzieckiem! - zaprotestował Lovino. - Nigdzie nie idę!

- Chodźmy do mnie, Lovino. - Powiedziałem ściskając trochę mocniej jego rękę.

- Ugh... - warknął rumieniąc się. - No dobra idioto.

------ mama pov ------

Kiedy chłopcy poszli na górę postanowiłam zacząć rozmowę z moją siostrą.

- Giulia. - zaczęłam. - Posłuchaj. Ja wiem, że sama chciałam, żebyś przyjechała, ale to był błąd. Teraz to widzę. Proszę, zostań u nas na jakiś czas. Poznaj Lovino, to twój syn w końcu. Ale, proszę, nie próbuj mi go odebrać.

- Przecież sama chciałaś. - Rudowłosa kobieta patrzyła na mnie, chyba nie do końca rozumiejąc moje słowa.

- Wiem. To był błąd. Nie widzisz? Są szczęśliwi.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Trudne decyzje na potem xd

Yuuki888 to dla ciebie jest dzisiaj, a nie kiedyś~ [nie wiem ile mam nadrobić xd ale kiedyś to zrobię] zostajesz matką chrzestną Giulietty xd chyba, że wolisz Feliciano..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro