•Jak się poznacie? cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem!

Dylan Sprayberry:
- Przegrywasz (t/i)
- Och, doprawdy? Ja się dopiero rozgrzewam Mason.
Tak, Twój przyjaciel wyśmiewał się z Ciebie w najlepsze podczas jednej z kolejnych gier tego wieczoru. Cóż, nie jesteś najlepsza w te klocki, a przyszłaś tu tylko dlatego dla świętego spokoju. Nie był to Twój dzień, najchętniej spedziłabyś go w swoim towarzystwie wśród dennych komedii romantycznych z mnóstwem niezdrowego jedzenia. Jednak nie tym razem. Mason zaszantażował Cię, że jeśli nie pójdziesz,spotka Cię wyjatkowa kara. Wiedziałaś,że po prostu by się obraził,ale wolałaś nie ryzykować.
- Serio (t/i)? Nawet się nie starasz!
- Mówiłam,że wolę zostać w domu, więc pretensje miej do siebie. Ja się o to nie prosiłam, więc z łaski swej zejdź ze mnie i znajdź sobie coś gdzie będziesz mógł... - twoje wywody zostały przerwane przez...najwidoczniej kolegę Masona
- Siema stary, co Ty tu...- przerwał od razu kiedy spostrzegł, że nie jest tutaj sam - Eee...cześć. Jestem Dylan..A Ty? - zapytał lekko speszony,co uważałaś za mega urocze.
- (T/i)- odparłaś
- Więc..może..Ty..no wiesz
- Dylan! Wysłów się wreszcie! - wykrzyczał Mason widząc nieporadność przyjaciela
- Ach, tak. Racja. Więc, widziałem niedaleko fajną gierkę...coś lepszego niż..to. - Mason spojrzał z oburzeniem - Chcesz zagrać? - spojrzał nieśmiało
- Eee, tak! Chętnie. Czemu nie - odparałaś radośnie i poszłaś za chłopakiem
- Chyba sobie żartujecie?! - odparł zrezygnowano Mason - Prawda?! Ludzie!

Ian Bohen:
Dzisiaj miała się odbyć szkolna wymiana do USA. Po bezpiecznym wylądowaniu, zamyślona nie spostrzegłaś, że twoja grupa jakimś cudem o Tobie zapomniała. Samotna, na lotnisku, zaczęłaś panikować. Krążyłaś po całym lotnisku z niepokojem. Jak oni mogli o mnie zapomnieć?! - pomyślałaś wściekła - A tym bardziej (i/t/p)! Jak tylko ich znajdę to chyba ją zabiję!
Mijałaś różnych ludzi, różne twarze jednak nie te, które byś chciała. Niedaleko siedział pewien mężczyzna po trzydziestce. Musiałaś przyznać,że jak na swój wiek prezentował się całkiem nieźle. Uśmiechnęłaś się do niego słabo, kiedy spostrzegłaś, że patrzył się na Ciebie od dłuższego czasu. Wciąż się rozglądałaś, jednak twoje poczynania zostały przerwanie przez owego mężczyznę.
- Przepraszam, widziałem Ciebie i wyglądasz na...przerażoną. Może mógłbym jakoś pomóc Pani...- zawahał się
- (T/n). (T/i) (t/n). I tak, a może nie...Cóż, nie wiem. Jestem tu na wymianie z Polski, niestety myślę,że się zgubiłam - odparłaś nieśmiało
- Piękne imię dla pięknej właścicielki.
O matko, niech on przestanie. Zaraz spale buraka i nie będzie już tak fajnie - pomyślałaś speszona
- Jestem Ian tak właściwie. A więc, pozwól za mną - ruszyłaś za nim, a po szczęśliwym odnalezieniu grupy podziękowałaś, a kiedy chciałaś już odejść Ian włożył do kieszeni skrawek papieru, który jak się potem okazało był z jego numerem telefonu.

JR Bourne:
Ryk silnika, wiatr we włosach, szybkość i możliwość odcięcia się od rzeczywistości. Rzeczy, które kochałaś najbardziej. Dzisiaj jednak nie musiałaś się nimi fascynować tylko w swoim towarzystwie,ale także z pozostałymi miłośnikami pięknych motocykli i ciekawych przeżyć. Podziwiałaś właśnie jedno z wielu cacek, które w szczególności przykuło Twoją uwagę. Nigdzie jednak nie mogłaś znaleźć jego właściciela. Długo nie musiałaś czekać. Właśnie zmierzał w Twoją stronę, ale Ty nadal zajęta byłaś podziwianiem maszyny.
- Niezły,co? - odskoczyłaś przestraszona.
- Och,hej wybacz. Nie chciałem Cię wystraszyć. Jestem JR...a Ty? - zapytał śmiejąc się.
- W porządku, miło mi. (T/i). Owszem, jest...naprawdę świetny.
- To może korzystając z okazji chciałabyś się przejechać? - zapytał unosząc jedną brew podając mi kask.
Bez słów zgodziłaś się. To był najlepszy znad motocyklistów na jakimkolwiek miałaś przyjemność być.

~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~
Pędze jak burza dzisiaj. Myślę,że chyba to dobrze. No nic, korzystam póki mam wene. Wiem, że blog istnieje od bardzo niedawna,ale czytając to pozostawcie po sobie jakiś ślad. Komentarz, gwiazdkę, cokolwiek. Z pewnością mnie to zmotywuje do dalszej pracy. Do następnego wilczki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro