•Wasz pierwszy pocałunek cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tyler Hoechlin ~
Wasz pocałunek w sumie odbył się tego samego dnia, w którym się poznaliście. Mianowicie na meczu baseballu. Oboje jednak chcieliście by chwile tę uczynić bardziej oficjalną i romantyczną. Znaczy oboje tak myśleliście, jednak nie byłaś przekonana kiedy się to wydarzy. W porównaniu do Tylera. On miał już plan,który starannie dopracował. Była to kolejna z Waszych randek. Od momentu spotkania chłopak ożywił Twoją pasję do baseballu, więc i tym razem zabrał Cię na mecz Waszej drużyny. Zaczęło się niewinnie, czyli tak jak chłopak chciał. Zajęliście miejsca, przy okazji Tyler kupił parę przekąsek. W trakcie meczu, chłopak oznajmił, że musi wyjść do toalety. Zdziwiłaś się ze względu na to, że prawie nigdy mu się nie zdarzyło wychodzić podczas meczu choćby nie wiem jak bardzo musiał i dodatkowo, że pozostało tylko 5 minut do końca. No nic- pomyślałaś - Jego strata. Przedsięwzięcie zakończyło się niestety remisem. Zaczęłaś się martwić. bo Tylera nadal nie było, a ludzi ubywało i ubywało. Już miałaś wychodzić Go poszukać kiedy zadzwonił telefon.

- Boże Tyler, wszystko w porządku? Gdzie Ty się podziewasz?! - krzyknęłaś zdenerwowana

- Mam marzenie - zaczął

- Co?! Jakie kurna marzenie? Gdzie Ty jesteś? Już dawno po meczu, a Ty mi tu o jakimś marzeniu nawijasz - opadłaś bezbronna na siedzenie

- ( T/i), czy pozwolisz mi spełnić to marzenie? - zapytał aksamitnym głosem

- Ja pieprze...och, no tak. O co chodzi?

Usłyszałaś za sobą kroki. Odwróciłaś się poparzona, gdzie zobaczyłaś Tylera. W ręku trzymał bukiet róż . Podszedł do Ciebie wyjątkowo blisko, bardzo blisko. Wasze twarze dzieliły milimetry, kiedy wyszeptał:

- O to - po czym musnął Twoje wargi z taką delikatnością. Nogi miałaś jak z waty. Pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny i pełen uczuć. Oderwaliście się od siebie, kiedy zabrakło Wam tchu.

- Więc dlatego Ciebie nie było - wydyszałaś z zadowoleniem

- Mądra dziewczynka - odpowiedział i znowu pocałował.

Dylan Sprayberry ~

- Coś się stało? - zapytałaś swojego przyjaciela zmartwiona. Niedawno zaszczycił Cię niespodziewanym telefonem i bardzo nalegał by się spotkać.
- Tak, to znaczy nie. Nie...tak myślę. Och, po prostu spotkajmy się, proszę. To ważne. - westchnął

- Jasne, wpadaj do mnie. Mam wolną chatę - zaoferowałam i zakończyłam połączenie. Pozostało mi tylko czekać w niepewności.
Po niespełna piętnastu minutach, które wydawały się być wiecznością rozległ się dzwonek do drzwi. Czyn prędzej je otworzyłaś.
- He - nie dokończyłaś,bo chłopak wpił Ci się w usta. Byłaś w szoku, ale nie żeby Ci się nie podobało. To było pozytywne zaskoczenie. Z czułością oddawałaś pocałunki, ale kiedy zabrakło Wam tchu, chłopak zaczął:
- Tęskniłem - wydyszał
- Właśnie zauważyłam - zaśmiałaś się perliście na co Dylan również się zaśmiał
- Jak ja kocham ten Twój śmiech. Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem. No wiesz... pocałunek - dodał widząc Twój wyraz twarzy.
- Ja...och, naprawdę? - zapytałaś lekko czerwona
- Naprawdę - przytaknął i znowu musnął Twoje usta.

Cody Christian ~

Szykowałaś się na trzecią już randkę z Christianem w tym tygodniu. Dzisiaj Cody zaplanował coś romantycznego i wybraliście sie na spacer po plaży. Kiedy tak rozmawialiście, nieopodal zauważyłaś koc, przekąski, a także gitarę. Byłaś zaskoczona, ale cieszyłaś sie, że chłopczyna się trochę postarał.
Kiedy zaczęło się ściemniać,a słońce zaczęło powoli znikać za horyzontem rozbrzmiał pierwsze akordy gitary. Oczarowana, wsłuchiwałaś się w aksamitny głos chłopaka. Kiedy skończył, miałaś łzy w oczach, ale miałaś nadzieję, że chłopak ich nie zauważył. Po dłużej chwili patrzenia sobie w oczy, zauważyłaś że Cody powoli przysuwa się w Twoją stronę. Sekundę potem, poczułaś Jego usta na swoich i z przyjemnością oddawałaś czułości.

~^~^~^~^~^~^~
Dobra, tak szczerze to średnio mi się to podoba. Ale jest, może chociaż Wam przypadnie do gustu. Trzymajcie się i do następnego! 🐺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro