•Wasza pierwsza poważna kłótnia cz.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dylan Sprayberry ~

Razem z Dylanem tworzyliście szczęśliwą parę juz od kilku miesięcy. Znaliciście siebie nawzajem dosyć dobrze, kochając pomimo wszelakich wad. Niestety od jakiegoś czasu zaczęło Cię to wszystko przerastać. Dylan zachowywał się jak typowy buntowniczy nastolatek. Chodził na imprezy, upijał się, palił. Zdecydowanie koledzy i ich towarzystwo było ważniejsze niż Ty.

- Wychodzę (t/i) - krzyknął Dylan przy wyjściu
- Tylko nie mów mi, że na imprezę. ZNOWU.
- Tak,  a bo co? - odparł od niechcenia ubierając buty
- "A bo co"?! Dylan do cholery!  Kiedy ostatni raz robiliśmy coś razem, poszliśmy gdzieś. Kiedy... mnie ostatnio pocałowałeś, cokolwiek...?
- No... Mogę Cię ewentualnie wziąć na tą imprezę jeśli tak bardzo chcesz - spojrzał na ciebie ukradkiem nie zdając sobie sprawy z wagi sytuacji
- Serio? Wiesz co Dyl. Rób co chcesz. Moja cierpliwość się skończyła jak i zarówno czas,  którego to JA poświęciłam Ci zbyt dużo. Odezwij się jak dorośniesz.  - wkurzona wzięłaś swoje rzeczy i wyszłaś trzaskając drzwiami.

Daniel Sharman ~

W najbliższym tygodniu czekało Cię mnóstwo wywiadów, do których musiałaś się dobrze przygotować. Przez to zaniedbałaś kilka spraw m.in swoich przyjaciół czy tez Daniela.

- Ile jeszcze Ci zostało? - zapytał znudzony chłopak opadając koło Ciebie na kanapę.
- Jak to ile?  Niedawno zaczęłam.  - odpowiedziałaś lekko zirytowana
- Jeśli trzy godziny to dla Ciebie "niedawno", współczuję
- No, ale co chcesz robić. I tak zawsze sie spotkamy u Ciebie lub u mnie i oglądamy filmy. Wiec co za różnica - warknęłaś
- Aha, czyli może jeszcze powiesz,  że to moja wina, że nie dbam o nasz związek i cokolwiek z nim związane? - krzyknął wstając z kanapy
- Tak właśnie tak myślę - odparłaś z uśmieszkiem
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale to Ty zawsze się wywijasz ze względu na pracę. Gdybym wiedział, że z Ciebie taka pracoholiczka...
- To co?  - przerwałaś mu
- Sama sobie dopowiedz panno wszystko wiedząca - prychnął i wyszedł z mieszkania zostawiając Cię z niezłym bałaganem w głowie.

Tyler Posey ~

Dzisiaj jak zwykle szłaś do swojego chłopaka na próbę jego kapeli. Przed wyjściem odgrzałas i zapakowałaś mu obiad. Po dotarciu w dobrze znane Ci miejsce zauważyłaś, że wszyscy są oprócz osoby, dla której właściwie tutaj przyjechałaś.
- Cześć, (t/i). Jeśli szukasz Tylera to hmm...tak właściwie nie dotarł.
- Jak to...nie dotarł?
- Niedawno dostałem od niego telefon, że się źle poczuł i nie jest w stanie być dziś do dyspozycji. - wyjaśnił basista zespołu
- Oh, w porządku - na odchodne podziękowałaś i ruszyłaś do mieszkania chłopaka. Trochę Cię to zdziwiło, gdyż nie przypominasz sobie by kiedykolwiek takie rzeczy sie zdarzały.
- Tyler! - krzyknęłaś - Kochanie, słyszałam, że jesteś chory. Ale nie martw się. Przyniosłam obiad i może razem coś porobimy. O! Ostatnio nie dokonczylismy tego horroru - mówiłas idąc do pokoju chłopaka. - pamiętasz? Więcej nie byłaś nic w stanie powiedzieć,bo to co tam zastałaś, a właściwie kogo przeszło Twoje najśmielsze oczekiwania.
Twój jakże zacny książę obściskiwał się z nijaką...czekaj
- Tyler? Co Ty...Bella?! - stałaś jak wryta - Ktoś tu chory był podobno. Nie umrzesz przypadkiem zaraz, Posey?! Tak czy siak, skończcie to co zaczęliście. Bez odbioru - wyszłaś trzaskając drzwiami. Słyszałaś jeszcze za sobą krzyki bruneta,ale jakoś mało Cię to obchodziło. Wściekła opuściłaś mieszkanie byłego już chłopaka.

~^~^~^~^~
No i jest w końcu coś dłuższego! Oby Wam się choć troszkę spodobało 😥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro