2. Podobno ten chłopak każdej nocy przyprowadza inną dziewczynę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

REY

Następnego ranka obudziłam się ze wspomnieniami z poprzedniego wieczoru. Nate widział mnie nago. Nate naprawdę widział mnie nago.

I miał w telefonie moje zdjęcie!

Doszłam do wniosku, że już nigdy nie wyjdę z łóżka, dzięki czemu nie będę się musiała zmierzyć ze światem – ani z Nate'em, ani z nikim innym. Jednak moje życzenie nie miało prawa się spełnić, ponieważ chwilę później moja kochana kuzynka po prostu wtargnęła do pokoju. Czy ona w ogóle wie, czym jest prywatność? Raczej nie.

– Słyszałaś kiedyś o pukaniu? – Przycisnęłam twarz do poduszki.

– Ktoś tu nie jest rannym ptaszkiem.

Prawie spadłam z łóżka na dźwięk jego głosu. Gdzie podziewała się babcia ze swoim kijem bejsbolowym? Właśnie teraz by się przydał. Naciągnęłam kołdrę na głowę i zacisnęłam powieki w nadziei, że Nate da mi spokój.

– Chcesz iść z nami do skateparku? – zapytała Katherine.

Pokręciłam przecząco głową, ale zaraz uświadomiłam sobie, że przecież oni tego nie widzą. Usłyszałam westchnienie oraz odgłos cichnących kroków. Odetchnęłam z ulgą, ale zaraz potem zamarłam, ponieważ materac obok mnie się ugiął, a kilka sekund później moja kołdra została uniesiona. Trzymałam mocno zaciśnięte powieki, zaprzeczając w myślach każdemu czarnemu scenariuszowi.

– Jesteś aspołeczna, co nie? – szepnął przy moim uchu.

Jego nagła bliskość mnie spłoszyła. Zerwałam się z łóżka i szybko owinęłam się kocem.

– Tym razem masz na sobie ubrania – zauważył ze śmiechem. – Czemu się zasłaniasz? – Posłał mi arogancki uśmiech, po czym położył się na plecach i założył prawą nogę na lewe kolano.

Tego dnia na jego włosach królowały zielone refleksy, a kolczyk w brwi zniknął. Miał na sobie białe trampki, czarne dżinsy oraz koszulkę z dekoltem w kształcie litery V, która odsłaniała jeden z tatuaży.

– Może dlatego, że nadal posiadam godność – stwierdziłam, starając się nie zarumienić pod wpływem jego onieśmielającego spojrzenia.

– Wyluzuj, przecież już widziałem cię nago.

Wybałuszyłam oczy, gdy wyciągnął z kieszeni telefon. Czyżby sfotografował coś jeszcze?! Było to jednak tylko, a może aż, moje nagie zdjęcie z wczorajszego SMS-a. Poczułam, jak płoną mi policzki. Spróbowałam zabrać mu komórkę, ale Nate wykazał się lepszym refleksem i schował ją do spodni.

– Jeśli chcesz, chodź i go sobie weź.

– Proszę, daj mi spokój. – Pokręciłam głową.

Blondyn zmienił pozycję. Usiadł prosto, a ja zdałam sobie sprawę, że jego brudne buty właśnie dotykają mojej białej pościeli. Jak on zdołał przemknąć pod czujnym okiem babci? Gdzie ona się podziewała?

– Muszę się przebrać – wymamrotałam i zacisnęłam wokół siebie koc.

– Nie krępuj się – odparł.

– Proszę, wyjdź – jęknęłam żałośnie.

Nate wstał z łóżka, żeby do mnie podejść. Automatycznie cofnęłam się o krok, ale to i tak w niczym mi nie pomogło. Od razu poczułam zapach jego wody po goleniu. Był ode mnie znacznie wyższy, tak że musiałam odchylić głowę, żeby odwzajemnić spojrzenie niebieskich oczu. Uśmiechnął się i oblizał dolną wargę, ukazując przy tym kolczyk w języku.

– Musisz przestać być taką cnotką i dobrze się zabawić.

– Nasze definicje zabawy się różnią – mruknęłam z poważną miną.

Nate posłał mi uśmieszek, po czym odwrócił się do wyjścia. Zatrzymałam wzrok na fragmencie tatuażu, który wystawał mu spod koszulki na karku. Był czarny i bardzo kunsztowny, ale nie miałam pojęcia, co przedstawia. Małe serduszko? Zmarszczyłam brwi, jednak on zdążył w tym czasie zniknąć za drzwiami prowadzącymi na korytarz.

Zanim wyszłam umyć zęby, włożyłam szorty oraz bluzę, uczesałam włosy i starannie się pomalowałam. Nie lubiłam pokazywać się ludziom bez makijażu. Niestety nie należałam do królowych piękności. Następnie podeszłam do biurka, aby zabrać z niego laptop, ponieważ planowałam usiąść na tarasie i zaszyć się na cały dzień w świecie ukochanego serialu.

Weszłam do kuchni i zmarszczyłam nos na zastany tam widok. Katherine siedziała na blacie, bezwstydnie dobierając się do Nate'a, który stał między jej nogami. Naczynia, których potrzebowałam do przyrządzenia jajecznicy, znajdowały się w szafce tuż za nimi, dlatego niezręcznie kaszlnęłam w nadziei, że para się przesunie.

– Chcesz dołączyć? – zapytał znów o to samo i dwuznacznie się uśmiechnął.

– Chcę zjeść jajka.

Nate złapał dłonią swoje krocze i wypchnął je w moją stronę.

– Może poczęstujesz się czymś innym?

Czułam, że rumieniec wypełza mi na policzki, ale nawet nie mrugnęłam okiem.

– Nate, podaj jej tę patelnię. – Zachichotała Katherine, a on otworzył szafkę i wręczył mi naczynie.

Położyłam patelnię na palniku, szybko wbiłam na nią dwa jajka i dodałam odrobinę masła. Kiedy posiłek był gotowy, usiadłam przy stole.

– Gdzie jest babcia? – zapytałam.

Nate stukał coś na telefonie, a Katherine zdzierała lakier z paznokci.

– Pojechali z dziadkiem na działkę i wrócą dopiero późnym popołudniem.

A więc dlatego on czuje się tu dziś jak u siebie.

– To ognisko, o którym wam wczoraj mówiłem, odbędzie się dziś na plaży – wtrącił Nate, wpatrując się w wyświetlacz. – Załóżcie bikini – dodał, z czego zadrwiłam prychnięciem.

Odłożyłam talerz do zlewu i z MacBookiem pod pachą ruszyłam do ogrodu. Na szczęście żadne z nich nie zwróciło na mnie uwagi. Zeszłam z werandy, po czym udałam się na tył domu, gdzie usiadłam na jednym z dwóch leżaków.

Włożyłam słuchawki do uszu i jeszcze raz podziękowałam niebiosom za wi-fi Nate'a. Następnie włączyłam przeglądarkę i wyszukałam kolejny sezon Supernatural. Oblizałam usta, gdy na ekranie pojawili się bracia Winchester – seksowny Dean i uroczy Sam.

Nagle jakiś cień zasłonił mi słońce, dlatego uniosłam wzrok. Nade mną stał Nate, z jedną rękę ułożoną na biodrze i z deskorolką w drugiej.

– Czy ty oglądasz porno?

Pokręciłam szybko głową i oparłam się pokusie uderzenia go, kiedy pchnął mnie lekko w bok, aby usiąść obok mnie na krześle.

– Przecież u was nie ma... Czekaj, używasz mojego wi-fi?

– Uznałam brak hasła za zaproszenie – oznajmiłam. – Jeśli zamierzasz się mnie teraz czepiać, to jesteś głupi, że wcześniej go nie ustawiłeś – wypaliłam bez namysłu.

Cholera.

Nate spojrzał na mnie chłodno. Od razu pożałowałam tych słów i skuliłam się w duchu, przygotowując się na jego wybuch gniewu. Poprzedniej nocy przypomniałam sobie, jak rok temu Katherine rozmawiała ze swoją przyjaciółką przez telefon. Mówiła jej wtedy, że jeśli ktoś postawi się Nate'owi, to chłopak zniszczy mu życie.

– Zobaczymy, kto jest głupszy – stwierdził krótko i odszedł.

Osoba, która korzysta z głupoty częściej, niż powinna – pomyślałam, ale ze względu na własne bezpieczeństwo nie odważyłam się wypowiedzieć tego na głos.

Dziadkowie wrócili do domu około piętnastej. Do tego czasu zdążyłam obejrzeć sześć odcinków serialu. Katherine wyszła koło południa i chwilę wcześniej wróciła z dziewczyną o imieniu Jade. Usiadły obok mnie w ogrodzie i rozmawiały głośno o chłopcach, paznokciach oraz seksualnych podbojach Nate'a.

Babcia celowo zaproponowała Jade, aby została u nas na obiad, dzięki czemu miała okazję wypytać ją dosłownie o wszystko. Rozmawiając z nimi przy stole w kuchni, dowiedziałam się, że dziewczyna ma siedemnaście lat oraz starszego brata – Jake'a.

Gdy po posiłku pomagałam babci umyć naczynia, ta znowu zaczęła psioczyć na chłopaka.

Czy wszystko tu kręci się wokół niego? To takie irytujące.

– Nate skończy we wrześniu dziewiętnaście lat, a nadal jest w liceum! W ogóle nie dba o naukę. Ludzie na mieście mówią, że nauczyciele przepuszczali go do kolejnych klas, byle więcej nie musieć go uczyć. Jednak jest tak cienki z matematyki, że w tym roku nic nie dało się zrobić – kontynuowała, ale szczerze mówiąc, ani trochę się nią nie przejmowałam. – Rozmawiałam ostatnio na bazarze z Primrose Shelley i Anną Starr... Dla przestrogi powiem wam, co od nich usłyszałam. Podobno ten chłopak każdej nocy przyprowadza inną dziewczynę.

Prawie stłukłam talerz. Nie obchodził mnie Nate! I dlaczego babcia czuła potrzebę, aby opowiadać mi o jego życiu seksualnym?

– Dlatego wy dwie macie mi się trzymać z dala od niego, a jeśli kiedykolwiek was z nim zobaczę, dostaniecie szlaban na co najmniej tydzień.

– Nie martw się, dla mnie to nie będzie problem – mruknęłam i wytarłam dłonie w papierowy ręcznik.

Babcia zakręciła kran i spojrzała na mnie z powagą.

– Powinnaś poznać inne dzieciaki z okolicy. Nie możesz spędzić całych wakacji w domu, nic nie robiąc.

– Zamierzam oglądać telewizję.

Babcia wzruszyła ramionami i nagle sobie o czymś przypomniała.

– Mogłabyś pójść do sklepu kupić dziadkowi papierosy? Ile masz lat?

– Szesnaście, babciu – bąknęłam i wyciągnęłam rękę, ponieważ już wręczała mi kilka banknotów.

– Obok spożywczaka jest mały sklepik, w którym sprzedają tytoń.

Skinęłam głową i chwyciłam opartą o ścianę deskorolkę. Nie miałam nic lepszego do roboty, a krótka przejażdżka do centrum miasta wydawała się całkiem niezłym pomysłem.

Kiedy jechałam wzdłuż ulicy, przyjrzałam się swoim nowym sąsiadom – niektórzy kosili trawniki, inni spacerowali ze zwierzakami.

Po około dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Przejechałam przez dworzec autobusowy i skręciłam w lewo, gdzie znajdował się kiosk, o którym mówiła babcia. Odłożyłam deskorolkę obok znajomego pomarańczowego BMX-a i szybko rozejrzałam się dookoła, ale na szczęście nigdzie nie zauważyłam śladu Nate'a. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do sklepiku. Za ladą siedział kilkunastoletni chłopak z przyczepioną do piersi plakietką. Przeczytałam jego imię – Jake Starr. To on był bratem Jade.

– Cześć. Poproszę paczkę kentów.

Nastolatek spojrzał na mnie znad telefonu, po czym skierował wzrok na coś po mojej prawej stronie, aby po chwili ponownie nawiązać ze mną kontakt.

– A ile masz lat? – spytał z uśmieszkiem.

– Szesnaście.

– Wiesz, że nie powinnaś palić? – dociekał z nutką rozbawienia w głosie. Sądząc po jego chrypce, sam z pewnością był palaczem.

Nagle usłyszałam za sobą parsknięcie, odwróciłam się i ujrzałam Nate'a z butelką wódki w prawej dłoni. Mimo że znajdowaliśmy się w pomieszczeniu, miał wsunięte na nos okulary przeciwsłoneczne.

– Nie wyobrażam sobie ciebie ze szlugiem – powiedział i zrobił krok do przodu, stawiając flaszkę na ladzie, aby Jake mógł ją zeskanować.

– Sprzedam ci je pod warunkiem, że wyświadczysz mi pewną drobną przysługę – szepnął Jake i poruszył sugestywnie brwiami.

Nate roześmiał się głośno, po czym razem z Jakiem przybili sobie żółwika. Oczywiście, byli przyjaciółmi.

– Nie, stary, ona ci nie obciągnie – stwierdził blondyn, wyciągając z portfela banknoty.

– Dlaczego nie?

– To dziewica. Spójrz no na nią – prychnął, a Jake uniósł brwi i zrobił zniesmaczoną minę.

– Dziewica, która ma szesnaście lat?

Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc tylko wzruszyłam ramionami.

– Kupujesz je dla siebie? – zapytał Nate, wskazując na paczkę kentów.

Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i skinęłam głową. W głębi duszy modliłam się, żeby w końcu się ode mnie odczepił.

– Dobra, jebać to. Zapłacę za ciebie.

Jak powiedział, tak zrobił, po czym uszczypnął mnie w bok, sprawiając, że ciężko westchnęłam z zaskoczenia. Cały w skowronkach wyszedł ze sklepu. Jake potrząsnął tylko z rozbawieniem głową, jakby wcale go to nie dziwiło, dlatego udałam się prosto do wyjścia.

– Do zobaczenia! – krzyknął za mną.

Zeszłam po schodkach i rozejrzałam się za swoją deskorolką, jednak nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Oczywiście, to musiała być sprawka Nate'a.

Dotarłam do domu przed dziewiętnastą, ponieważ pieszo trasa zajęła mi pół godziny dłużej. W międzyczasie jedyną moją rozrywką było czytanie etykiety na paczce papierosów.

– Co tak długo? – fuknął dziadek, gdy tylko weszłam do salonu.

Wyciągnął opakowanie z mojej dłoni i przegonił mnie z pomieszczenia. Przewróciłam oczami i pobiegłam na górę, przeskakując po dwa stopnie naraz. Szybko umyłam ręce, a potem rzuciłam się na łóżko, aby podłączyć laptop do ładowania.

Uruchomiłam system i już chciałam wyszukać pierwsze hasło w przeglądarce, kiedy ujrzałam komunikat informujący, że połączenie zostało przerwane. Odświeżyłam stronę. Nadal nic. Wtedy wpadła mi do głowy pewna myśl.

Weszłam w ustawienia i zobaczyłam, że wi-fi Nate'a teraz było chronione hasłem. Jęknęłam z bezsilności, ponieważ wiedziałam, że bez internetu nie będę w stanie przeżyć dłużej niż dwa dni.

Ze złością zatrzasnęłam laptop i rozejrzałam się za czymś, co byłoby warte uwagi. Nic. Nie miałam ani deskorolki, ani Instagrama...

Westchnęłam i rzuciłam się na fotel przy biurku, na którym leżały moje książki. Już brałam się do czytania najnowszego kryminału, kiedy zabrzęczał mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam na ekranie zdjęcie Katherine. Odebrałam połączenie.

– Halo? – zaczęłam ostrożnie.

– REYREY! – pisnęła. Nie cierpiałam tego przezwiska.

Wstałam i podeszłam do okna, żeby wpuścić do środka ciepłe, wieczorne powietrze.

– Idziesz dzisiaj... n-n-na ognisko... na p-p-plaży? – wydawała z siebie dziwne dźwięki, jakby musiała wkładać ogromny wysiłek w mówienie.

Zamarłam, bo w tej samej sekundzie zobaczyłam ją w sypialni Nate'a. Trzymała przed sobą komórkę, co oznaczało, że włączyła tryb głośnomówiący. Przez jego okno balkonowe doskonale widoczne było ustawione pod ścianą łóżko. Katherine leżała na plecach, a między jej udami połyskiwały blond włosy Nate'a. Na ten widok natychmiast oblałam się rumieńcem.

– Hm... raczej nie – mruknęłam i usłyszałam jej jęk, który nie był spowodowany moją odmową, a tym, że chłopak odsunął się od niej, aby sięgnąć po coś poza zasięgiem mojego wzroku.

Całe szczęście, że pokój babci znajdował się na parterze, po drugiej stronie domu, inaczej już dawno dostałaby zawału.

– Dlaczego? Daj spokój, musisz się trochę rozerwać.

Zobaczyłam, jak zsuwa rękę po brzuchu, a potem między nogi, dlatego szybko się odwróciłam i odeszłam od okna.

– Zaczekaj chwilę – poprosiłam, ponieważ zawibrował mi telefon, ogłaszając nadejście nowej wiadomości.

N: Jeśli chcesz odzyskać deskorolkę, wpadnij na melanż.

Przygryzłam z westchnieniem wargę, po czym wróciłam do rozmowy z Katherine:

– Dobra, przyjdę.

– Super! Bądź gotowa na ósmą!

Usłyszałam głęboki głos, który coś do niej mówił. Wiedziałam, że to Nate. Katherine zachichotała i dodała:

– Zmiana planów, wyszykuj się w pół godziny.

Przewróciłam oczami i odłożyłam słuchawkę. Masakra.

Postanowiłam dopiąć do dżinsowych szortów szelki, które naciągnęłam na koszulkę z krótkim rękawem. Włosy związałam w wygodny kucyk gumką z ozdobną kokardką. Następnie poprawiłam poranny makijaż i usiadłam na łóżku, aby zawiązać sznurówki czarnych trampek. W międzyczasie przemyślałam wszystkie możliwe scenariusze: po pierwsze, mogłabym tam pójść, dobrze się bawić i na dodatek na koniec imprezy odzyskać deskorolkę lub, po drugie, mogłabym tam pójść, od razu odzyskać deskorolkę, wyprosić od niego hasło do wi-fi, po czym wrócić jak najszybciej do domu.

Wybrałam drugą opcję.

Po kilkunastu minutach drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem, a do środka wmaszerowała Katherine. Ubrana była w różowy top i białe spodnie, a przez ramię przewieszone miała dwie dżinsowe kurtki.

– Nie martw się, zaraz się przebiorę. Moja sukienka jest w plecaku. – Rzuciła go na łóżko. – Też włóż tam swój strój na imprezę.

– Ale ja... Idę w tym. – Wskazałam dłonią na swoje ubrania.

Serio? – zapytała z niedowierzaniem, ale zaraz rzuciła mi jedno z okryć. – Ta jest dla ciebie, ale skoro tak, nie masz nią czego zakrywać. W każdą środę wymykam się z domu, mówiąc babci, że idę nocować u Jade.

Skinęłam głową i chwyciłam skórzany plecak, w którym od razu coś zabrzęczało. Zerknęłam do środka i zobaczyłam dwie butelki tequili.

– Sama zamierzasz je wypić?

– Jedną kupiłam dla Seana.

– Seana? – powtórzyłam.

Czy nie chodziło może o tego chłopaka, z którym zderzyłam się poprzedniego dnia?

– Tak, Seana Blacka.

Wzruszyłam ramionami i wyszłam za nią do przedpokoju.

– Babciu, wychodzimy! – wydarła się Katherine.

Nie czekała nawet na odpowiedź. Po prostu zeskoczyła z werandy i skręciła w prawo, a ja z ociąganiem ruszyłam za nią. Dotarłyśmy na pobliski przystanek autobusowy i sprawdziłyśmy godzinę na jej telefonie. Na miejscu byłyśmy pięć minut przed czasem, więc Nate też zaraz powinien tu być.

Nagle usłyszałyśmy silnik czarnego range rovera. Prowadził go Nate, a obok, na miejscu pasażera siedział Sean. Tylne szyby były przyciemnione, dlatego nie wiedziałam, czy w środku znajduje się ktoś jeszcze. Pojazd zatrzymał się przed nami, a tylne drzwi zostały przez kogoś otwarte. Sean podchwycił moje spojrzenie i posłał mi szczery uśmiech.

– Jedna z was musi mi usiąść na kolanach.

– Z tyłu jest już komplet! – rozległ się czyjś głos.

Zauważyłam tam Jade, Jake'a, jakiegoś blondyna oraz dziewczynę, która poprzedniego wieczoru całowała się pod moim oknem z Nate'em i Katherine. Zanim się zorientowałam, moja kuzynka już wciskała się na tylny fotel, zabierając ode mnie swój plecak.

– Wygląda na to, że padło na ciebie, skarbie. – Sean się uśmiechnął.

Policzki spłonęły mi rumieńcem, kiedy chłopak pociągnął mnie i usadził na swoich kolanach. Przylgnęłam plecami do jego torsu.

Nate miał na sobie czarne dżinsy, koszulę i zielone adidasy. Włosy zaczesał do góry, co uwydatniło nowe, zielonkawe refleksy. W wargę oraz brew wpiął srebrne kolczyki.

Było mi niewygodnie na kolanach Seana, więc przez chwilę się kręciłam w poszukiwaniu dogodnej pozycji.

– Ostrzegam, że jeśli nie przestaniesz, coś się tu może zaraz wydarzyć – zwrócił mi uwagę rozbawionym tonem.

Wszyscy zaczęli się śmiać, przez co jeszcze mocniej się zarumieniłam. Co za wstyd. Zgodziłam się na to tylko dlatego, że Nate przekupił mnie obietnicą oddania mi deskorolki.

Podróż na plażę nie była dla mnie zbyt komfortowa. Po pierwsze, nie mogłam się ruszyć przez ponad godzinę. Po drugie, moi towarzysze najwidoczniej potrafili rozmawiać jedynie o ulubionych pozycjach seksualnych. Milczałam przez całą drogę, a kiedy dotarliśmy na miejsce, miałam ochotę ucałować ze szczęścia ziemię. Nate zatrzymał się na parkingu, który znajdował się kilkanaście metrów od wybrzeża.

Od razu dostrzegłam ogromne ognisko, wokół którego rozproszeni byli imprezowicze. Słyszałam ich śmiechy oraz głośną muzykę. Nagle poczułam niepokój. Nigdy wcześniej nie byłam na prawdziwej imprezie, z wyjątkiem zwykłych urodzin i tej jednej domówki, na której całowałam się pierwszy i ostatni raz.

Katherine przebrała się szybko za samochodem. Założyła minispódniczkę w kratkę i czarne bikini, gdyż najwidoczniej planowała kąpiel w morzu. Było dość ciepło i miałam wrażenie, że jako jedyna nie zabrałam ze sobą stroju kąpielowego.

Przeszliśmy razem przez ulicę. Po lewej stronie zauważyłam wesołe miasteczko, obok którego znajdowały się hotele oraz mała aleja ze sklepikami.

– Uwielbiam to miejsce. Przyjeżdżamy tu co tydzień – szczebiotała Katherine, gdy wchodziliśmy na piasek.

To był zły pomysł, by założyć trampki.

Nate przeczesał dłonią zmierzwione włosy i podrapał się po piersi, po czym nasza grupka – jeśli mogę to tak nazwać – dołączyła do bawiących się ludzi.

Serce zabiło mi mocniej, kiedy zeskanowałam wzorkiem otoczenie. Obok małego drewnianego parkietu znajdował się bar zastawiony napojami w plastikowych kubkach. Wokół plaży ktoś porozstawiał leżaki, które teraz w większości były zajęte przez migdalące się pary. Muzyka rozbrzmiewała z głośników, dookoła których tańczył tłum nastolatków. Średnią wieku szybko oceniłam na między szesnaście a dwadzieścia lat. Czułam się nie na miejscu. Zdecydowanie nie powinno mnie tu być.

Postanowiłam rozejrzeć się za Nate'em, aby móc jak najszybciej wrócić do domu. Zauważyłam go przy barze, gdzie opierał się łokciem o ladę i rozmawiał z jakąś dziewczyną. Prawdopodobnie czekał na drinka. Uśmiechał się do niej jednoznacznie, a ona kołysała się kusząco na boki, odchylając głowę ze śmiechem.

Ruszyłam w ich kierunku, ponieważ bałam się, że przejdą do czynów albo gdzieś mi zaraz znikną. Chciałam już odzyskać deskorolkę. Jego wzrok oderwał się od jej dekoltu i bezwstydnie mnie zlustrował.

– Posłuchaj... – zaczęłam, a Nate wyprostował się i prowokacyjnie uniósł brew.

Blondynka spojrzała na mnie z irytacją, po czym odeszła w drugą stronę.

– Świetnie. Wielkie dzięki, że odstraszyłaś mi panienkę – mruknął.

– Gdzie jest moja deska? – przeszłam od razu do sedna sprawy.

Uśmiechnął się.

– Nie mam jej tu.

– Co to niby ma znaczyć?

– Że jej tutaj nie mam – powtórzył wolno.

– Obiecałeś, że mi ją oddasz – jęknęłam, na co on tylko przewrócił oczami.

– Jest w bagażniku – doprecyzował.

– A możesz mi ją przynieść? Proszę.

– Jeśli sama weźmiesz sobie klucze.

– Skąd?

– Z moich bokserek.

– Chyba żartujesz.

Z uśmieszkiem wbił dłonie w kieszenie dżinsów i pokręcił głową. Tym razem to ja przewróciłam oczami.

– Znajdź mnie za pół godziny, kochanie. Wtedy porozmawiamy.

Nazwał mnie kochaniem, ale w tym przypadku nie było to nic wyjątkowego, bo podobnie zwrócił się do mnie wcześniej Sean.

Nate chwycił czerwony kubek i ruszył w stronę ogniska, a ja stałam tam, tępo patrząc na jego plecy, aż w końcu zgubiłam go w tłumie. Postanowiłam usiąść na krześle, wyciągnąć telefon i zagrać w jakąś grę.

Po jakiejś godzinie ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Nie było śladu po nim ani po reszcie jego przyjaciół. Mój wzrok powędrował w stronę morza, aż w końcu zatrzymał się na kilku śmiejących się i krzyczących osobach. Od razu dojrzałam Nate'a. Jego tatuaże nie były trudne do rozpoznania. On również mnie zauważył i uśmiechnął się, po czym nachylił się nad uchem Katherine. Kuzynka złapała ze mną kontakt wzrokowy i skinęła głową, a potem wróciła do zabawy.

Nate wyszedł z wody i ruszył w moim kierunku. Woda kapała mu z włosów na umięśniony tors pokryty tatuażami w postaci obrazków i krótkich cytatów. Posłał mi uśmieszek i ruszył do samochodu, więc podążyłam za nim. Trudno było mi po drodze nie zerkać na jego wytatuowane plecy.

Chwilę później otworzył bagażnik i wyciągnął z niego moją deskorolkę, którą zabrałam od niego i podstawiłam sobie pod stopy.

– Jak zamierzasz wrócić do domu? – zapytał.

– Nie wiem... Coś wymyślę.

– Okej. – Wzruszył ramionami. Jego to naprawdę nie obchodziło.

– Jakie jest hasło do wi-fi? – Przyszła kolej na drugi punkt planu.

– Już myślałem, że nie zapytasz. – Uśmiechnął się.

– Czyli?

– Powiem ci... – Urwał na widok mojej zadowolonej miny. – Jeśli – oczywiście musiało być jakieś „jeśli" – mnie pocałujesz.

– Słucham?

Nate się roześmiał, a ja ponownie przewróciłam oczami.

– Żartuję, rany. Podam ci hasło, jeżeli udowodnisz mi, że palisz. Jakoś ci nie wierzę.

– Och... w porządku – powiedziałam opanowanym tonem, mimo że w środku już panikowałam.

Chłopak wydawał się zaskoczony, ale otworzył drzwi od strony kierowcy i wyjął ze schowka zapalniczkę. Następnie odpalił papierosa i wypuścił śmierdzący dym w moją stronę. Spojrzałam na owinięty bibułką tytoń, a on założył ręce na szerokiej piersi w oczekiwaniu na mój ruch. Włożyłam skręta między wargi, przejęta tym, że wcześniej dotykały go usta Nate'a. Zaciągnęłam się i zatrzymałam dym w płucach, po czym natychmiast zaczęłam kaszleć. Blondyn wybuchnął śmiechem, odrzucając do tyłu głowę. Znów poczułam się przy nim upokorzona.

– Nigdy wcześniej nie paliłaś, co?

Przytaknęłam bez zbędnego zaprzeczania, a on zabrał mi papierosa i ponownie się zaciągnął. Kiedy złapał mnie w talii, byłam zaskoczona i próbowałam mu się wyrwać, ale nie miałam dość siły.

– Otwórz usta.

Rozchyliłam je lekko, a serce zadrżało mi w piersi, gdy nawiązałam kontakt z jego niebieskimi tęczówkami. Jeśli to poczuł, nie dał po sobie poznać. Po prostu wypuścił dym między moje wargi. Znajdowaliśmy się w odległości kilku milimetrów od siebie. To było przyjemne doświadczenie.

Nate zdjął dłoń z mojego policzka i bez słowa cofnął się o krok. Następnie zamknął bagażnik, potargał palcami włosy i ruszył w stronę plaży. Odwróciłam się i obserwowałam, jak znika w oddali, po czym obeszłam dookoła samochód, rozglądając się za drogą powrotną.

Wtedy po drugiej stronie parkingu dostrzegłam czerwonowłosą dziewczynę, która drżącymi palcami grzebała w torebce. Miała łzy w oczach, gdy położyła się na brzuchu, aby zajrzeć pod srebrne auto, gdzie upadły jej kluczyki.

– Potrzebujesz pomocy?

– Już nie, ale dzięki. – Spojrzała na mnie ze smutkiem.

– Wszystko w porządku?

– To długa historia. – Pokręciła głową.

– Mam czas. – Wzruszyłam ramionami.

Patrzyła na mnie przez chwilę i w końcu posłała mi serdeczny uśmiech.

– Chcesz się przejechać?

– Zależy dokąd.

Podała mi adres, a ja skinęłam głową, uradowana, że mieszkamy na tej samej ulicy. Na tę wieść jej twarz się rozpromieniła i razem wsiadłyśmy do samochodu.

Przez całą podróż słuchałam jej opowieści. Twierdziła, że nazywa się Kaylee Hicks, a płakała z powodu chłopaka (nie podała jego imienia), który ją podrywał i nawet się z nią przespał, a po całym zajściu udawał przed swoimi przyjaciółmi, że jej nie zna. Jej najlepszym przyjacielem był Ricky. Po opisie wnioskowałam, że to ten sam Ricky, który siedział z tyłu, gdy jechaliśmy na plażę.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce i już chciałam się z nią pożegnać, przypomniałam sobie, że przecież w oficjalnej wersji dla babci właśnie nocowałam u Jade.

– Cholera. – Zawiesiłam dłoń na klamce.

– Coś nie tak?

– Wymknęłam się dziś z moją kuzynką z domu... Nasza babcia myśli, że jesteśmy u Jade.

– Jade Starr?

Skinęłam głową, a jej usta na moment się wykrzywiły, jednak szybko to zamaskowała.

– Możesz wpaść do mnie, jeśli chcesz – zaproponowała.

– Naprawdę?

Przytaknęła, a po chwili zaparkowała na podjeździe cztery domy dalej. Gdy otwierała drzwi, spojrzałam z ciekawością na dużą posiadłość po przeciwnej stronie ulicy.

– Tam mieszka Ricky, a tam po lewej Jake... to znaczy Jade – wyjąkała i weszła do środka, dodając zaraz z rozbawieniem: – Wyjdzie na to, że prawie faktycznie u niej spałaś.

Przedpokój skąpany był w ciemności, dlatego Kaylee pstryknęła włącznik światła. Wyjaśniła mi, że jesteśmy same, ponieważ jej rodzice są policjantami i pełnią dziś nocną służbę.

Zaprowadziła mnie do swojego pokoju i pożyczyła wygodną piżamę. To było dość dziwne, że przy moich umiejętnościach społecznych tak szybko złapałyśmy dobry kontakt. Pomyślałam nawet, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić.

– Opowiesz mi coś o ludziach z tej ulicy? To znaczy... jestem po prostu ciekawa.

– O kim na przykład? – Położyła się na poduszce.

– Jest na przykład taka blondynka z niebieskimi oczami i...

– To Hannah Faye – stwierdziła i podała mi miskę z popcornem. – To jedna z tych bardziej puszczalskich w tej okolicy. Zaraz obok twojej kuzynki i Jade – dodała ostrożnie.

Roześmiałam się.

– A co z Seanem Blackiem?

– To typowy bad boy. Pali, bierze prochy... Nie mam zbyt wiele do powiedzenia na jego temat. Nie jestem z nim na tyle blisko.

– A rodzeństwo Starrów?

– Ech... Myślę, że Jade jest w porządku, pomijając dużą liczbę chłopaków, z którymi się umawiała... A Jake to pieprzony złamas.

Coś w sposobie, w jakim o nim mówiła, kazało mi myśleć, że to właśnie Jake jest facetem, przez którego dziś płakała. Sama jednak się do tego nie przyznała, a ja postanowiłam nie dopytywać. To nie była moja sprawa.

– A Nate?

– On jest najgorszy.

– Słyszałam, że się zmienił – ciągnęłam.

– Totalnie. Jeszcze dwa lata temu był normalny, ale później jego ojciec ich zostawił i Nate chyba sobie z tym nie poradził. Stał się arogancki i zbyt pewny siebie. Uważa się za lepszego od całej reszty. Obnosi się dumnie z tym, że znany jest jako kolekcjoner damskich majtek.

Przełknęłam głośno ślinę. W moich myślach pojawiła się jego pokryta tatuażami klatka piersiowa. Do tego sposób, w jaki kazał mi otworzyć usta, a potem wdmuchał w nie dym...

– ...i właśnie dlatego nie powinnaś się nim interesować – dokończyła. – Ten chłopak to same problemy.

Skinęłam głową, nie przywiązując wagi do tego, co mówi. Ta rozmowa przypomniała mi, że Nate nie podał mi hasła do wi-fi.

Co za oszust...

Godzinę później zasnęłyśmy podczas jedzenia popcornu i plotkowania o seksownych aktorach.

Była dopiero piąta rano, kiedy pożegnałam się z Kaylee i wskoczyłam na deskorolkę. Słońce powoli wyłaniało się zza horyzontu, ale nie czułam się specjalnie zmęczona.

Zatrzymałam się na chodniku, ponieważ ujrzałam Katherine i Jade, które opuszczały boso posiadłość Harrisów. Obie poprawiały zmierzwione włosy. Za nimi pojawiła się jeszcze Hannah, która pocierała palcami skroń. Wszystkie trzy wyglądały na mocno wczorajsze.

Nate opierał się o framugę drzwi z rękami skrzyżowanymi na wytatuowanych piersiach. Obserwował dziewczyny, które ruszyły w stronę podjazdu Jade. Potykając się o własne stopy, chichotały i rozmawiały o niesamowitej nocy. Ohyda. Nate był ich widokiem tak pochłonięty, że na szczęście nawet mnie nie zauważył.

Już chciałam wejść do domu – babcia zazwyczaj wstawała dopiero koło dziewiątej, więc nie martwiłam się, że mnie przyłapie – kiedy ktoś zawołał moje imię.

Wiedziałam, do kogo należy ten głos, ale i tak się odwróciłam. Nate otaksował mnie wzrokiem od stóp do głów, a ja przypomniałam sobie, że nadal jestem ubrana w piżamę od Kaylee, czyli krótkie spodenki i prześwitującą bluzeczkę. Chłopak przywołał mnie dłonią, ale postanowiłam nie ruszać się z miejsca.

Przeklęłam w myślach, gdy przypomniałam sobie, że muszę zdobyć hasło do wi-fi. Włożyłam pod pachę deskorolkę i powoli do niego podeszłam. Nate odsunął się od drzwi i zniknął wewnątrz domu. Zmarszczyłam brwi i przystanęłam na jego ganku. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka.

Po chwili Nate ponownie pojawił się na zewnątrz, tym razem uśmiechając się i zapraszając mnie do środka.

– Jeśli się tylko odważysz, kochanie – dodał, a ja skłamałabym, gdybym stwierdziła, że nie brzmiał seksownie o poranku.

Przełknęłam z trudem ślinę i przekroczyłam próg jego domu. Nate skrzyżował ręce na piersiach i bezczelnie na mnie spojrzał.

– Wiedziałem, że przyjdziesz po hasło.

– Możesz mi je już podać? – poprosiłam. – Przecież zapaliłam papierosa.

– Pod jednym warunkiem.

– Jakim? – jęknęłam.

– Przyjdziesz na każdą kolejną imprezę, na którą zaprosi cię kuzynka.

– A skąd wiesz, że cię po prostu nie oszukam?

– Mogę je zmienić w dowolnym momencie, kochanie.

– Dobra – przyznałam niechętnie, choć faktycznie było to logiczne. – Więc jak ono brzmi?

Podszedł i górując nade mną wzrostem, pochylił się, by szepnąć mi do ucha:

Masturbacja. – Czułam, jak opływa mnie jego niski głos, a oddech łaskocze w szyję.

– Poważnie? – zapytałam z niedowierzaniem.

Przytaknął, zagryzając kolczyk w wardze. Odwróciłam się i wymamrotałam krótkie podziękowanie, po czym szybko od niego odeszłam. Przez całą drogę czułam na plecach jego intensywne spojrzenie.

Dwie godziny później siedziałam w swojej sypialni i nadrabiałam internetowe zaległości, kiedy otrzymałam wiadomość od Nate'a.

Moje drżące serce wykonało pełne salto.

N: Hej kochanie. To twoje zdjęcie nadal bardzo mi się podoba ;)

Czerwieniąc się, wypuściłam telefon z rąk, ponieważ do wiadomości dołączył fotografię swoich wybrzuszonych bokserek.

Rey: Przestań Nate...

N: Dopiero się rozkręcam ;)

Przygryzłam wargę.

Gdybym tylko wtedy wiedziała...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro