12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Przepraszam.
- To nie twoja wina. - Przekonywał Taemin uśmiechając się delikatnie. Kłamał.
- Jestem taki beznadziejny...
- Nie jesteś.
- Obiecałem Ci.
- Mogę poczekać. - Zapewnił poprawiając się na poduszce. Było mu przykro. Naprawdę chciał wyjechać z Jongin'em, ale znał dobrze ich wytwórnie. Musieli być na każde zawołanie. Nie mogli robić tego, na co mieli ochotę. - Jestem pewny, że wasz comeback będzie świetny.
- Taemin...
- To naprawdę w porządku. Nie przejmuj się mną. Poczekam na ciebie.
- Przepraszam. - Powtórzył, uparcie wpatrując się w oczy starszego przyjaciela. W tej chwili nienawidził swojej kariery.
Mógłby przestać być idolem, gdyby tylko miał pewność, że Taemin dzięki temu będzie szczęśliwy.
- Pojedziemy po comeback'u.- Rzucił Taemin. Przeczesał lekko grzywkę i oparł się brodą o poduszkę.
Na twarzy Jongin'a malował się smutek. Widać było, że nie jest zadowolony z tego, że musiał odwołać wyjazd. Lee naprawdę nie miał mu tego za złe. Dobrze wiedział jak to jest być idolem.
Kariera zepsuła mu niemal wszystkie przyjaźnie. Zostali tylko ci najbliżsi mu ludzie.
Nawet z rodziną nie miał już odpowiedniego kontaktu. Co jakiś czas wysyłał rodzicom lub bratu jakiś prezent czy bilety na koncerty, bo tak wypadało. Nie czuł się dobrze w ich towarzystwie.
Oni nie rozumieli tego, co dzieję się w jego życiu.
Raz postarzył się mamie na ból pleców. Tego dnia upadł podczas tańca i mocno obił swoje ciało.
Jego rodzicielka była zła. Zła przez to, że chociażby śmiał narzekać.
On miał robić to, co do niego należy.
Ból, według niej, był niesamowicie niską ceną za to, jak wspaniałe jest jego życie.
Czasami dostawał listy. Kiedyś byli to częstsze. Teraz fani ograniczali się na komentarzach na portalach społecznościowych.
W listach ludzie często mu gratulowali. Mówili, że wygrał los na loterii. Przysięgli, że mu zazdroszczą i mogliby zrobić wiele, aby być na jego miejscu.
Czytając je członek SHINee śmiał się cicho, próbując ukryć okropne uczucie pojawiające się w jego sercu.
On nie potrafił docenić tego co go spotkało.
Nie był dobrą osobą.
Dobra osoba byłby wdzięczna.
- Spotkajmy się dzisiaj. - Mruknął nagle Jongin. Jego głos był cichy i jakby niepewny. Taemin miał wrażenie, że się przesłyszał. Spojrzał w róg ekranu. Była już dwudziesta pierwsza. Niemożliwe, aby managerzy zgodzili się na ich wieczorne spotkanie. Uznał więc, że musiał się przesłyszeć. Uśmiechnął się więc, nie chcąc wyjść na osobę, która nie słuchała swojego przyjaciela.
Słuchał go.
Po prostu niezbyt dokładnie.
- Co jest? - Zapytał młodszy widząc nieco zbyt sztuczną minę przyjaciela. - Nie chcesz?
-Nie chce czego?
- Nie chcesz się spotkać? - Oh. Więc Lee wcale się nie przesłyszał. Pomyślał, że Kai bywa naprawdę szalony. Zaśmiał się cicho, pamiętając o tym, że w łóżku obok śpi zmęczony dniem Jonghyun.
- Dzisiaj?
-Teraz.
-Teraz?
- Natychmiast. - Taemin spojrzał na niego z powątpieniem. Tęsknił za Jongin'em. Był dla niego jak jedna z wielu innych znajomości. Czysto teoretycznie nie powinien uważać jej za inną, ale było coś, co sprawiało, że pragnął z nim kontaktu.
Być może jego chłodne dłonie lub niewinny uśmiech. Może cichy, spokojny głos bądź oczy, patrzące na niego z uwagą.
- W porządku. - Zgodził się dziwiąc tym Jongin'a, który pewny był odmowy. Taemin był zbyt poukładany i poddany wytwórni, aby zrobić coś przeciw niej.
- Będę za dziesięć minut przed twoim budynkiem.
- Będę czekał.
Podejrzewał, że mógłby czekać na niego nawet całe życie, gdyby tylko Jongin zapewnił go o tym, że któregoś dnia się pojawi.
-----------
W rozdziale 14 będzie inna narracja.
Z kogo perspektywy chcielibyście zobaczyć relacje Taemina i Jongin'a?
:3 Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie w komentarzach ^^
Buziaczki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro