21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W całym pomieszczeniu panowała cisza, którą naruszały jedynie ich niespokojne oddechy. Jongin spojrzał na Taemin'a, który wcale nie wyglądał lepiej niż wczorajszego wieczoru. Kai wiedział, że powinien go lepiej dopilnować. Prawdopodobnie wcale nie spał a pracował. Westchnął cicho, ponownie się obracając.
-Przepraszam, to moja wina. - Przyznał Jongin z twarzą skierowaną ku ziemi. Widział dobrze stopy jednego z menagerów, które zatrzymały się tuż przed nim.
- Masz szczęście, że to twój pierwszy taki wybryk. - Warknięcie nieprzyjemnie rozeszło się po pomieszczeniu, poprzedzone odgłosem zwiniętej gazety, która nieprzyjemnie uderzyła w jego głowę. - Spodziewałbym się tego po Chanyeol'u czy Sehun'ie, ale nie po tobie. - Dodał odchodząc nieco bardziej w stronę drzwi. - Chodz, nie mam czasu o tym rozmawiać. Następnym razem nie będę miły. - Uprzedził wciąż utrzymując posępną minę. Kim wiedział, że jest niezadowolony, ale przeważnie nie mieli zbyt złych kontaktów.
Słysząc jego rozkaz pospiesznie wstał, jednak zwolnił zdając sobie sprawę, że menager Taemin'a wciąż nie odezwał się nawet słowem, a spędzili tu ponad dwadzieścia minut. Poczuł niepokój, kiedy patrząc w jego stronę spotkał się z chłodnym, oceniającym spojrzeniem. Nie chciał zostawiać z nim swojego przyjaciela. SHINee często skarżyło się na nieprzyjemnego menagera. Nie raz widział na ciele Lee siniaki, które najpewniej zostały przez niego spowodowane.
Nie miał pojęcia co robić, a nieprzyjemny wzrok wcale nie pomagał mu w podjęciu decyzji.
- Masz trening. - Rzucił mężczyzna przy drzwiach. Jongin przytaknął i ponowił drogę w jego kierunku. Gdy tylko drzwi się zamknęły obaj usłyszeli głośny plask, który przerwał ich drogę. Obaj spojrzeli po sobie w ciszy. Jongin miał ochotę natychmiast wrócić i zabrać z tamtąd Taemin.
- Możemy coś zrobić? - Szepnął w stronę menager'a, który ciężko westchnął i łapiąc go za przedramie wznowił ich drogę do jednej z sal ćwiczeń.
- Dobrze znasz odpowiedź. - Odparł cicho.
Nie mogli.
Dzisiejszy trening trwał wyjątkowo krótko. Prawdopodobnie łzy w jego oczach powodowały zniechęcenie u zdezorientowanego trenera, który doradził mu odpoczynek.
Wracając do dorm'u rozmawiał z całym zespołem. Nie raz zdążyły im się kłótnie czy sprzeczki. Nie każdy też miał ze sobą pozytywne stosunki, ale wszyscy byli ludźmi. Wszyscy pytali o jego źle samopoczucie.
Cieszył się, że ich ma.
Cały dzień czuł się okropnie, a poczucie winy niemal zżerało go od środka. Czuł, jakby z każdą chwilą tracił kolejny kawałek siebie.
Był bezmyślny nie wypełniając z Taemin'em powierzonego im zadania. Dobrze wiedział o agresji jednego z menagerów zespołu. Mógł to przewidzieć.
W końcu nie wytrzymał i odrzucając propozycje posiłku zabrał swoją kurtkę i wybiegł z domu, zarzucając kaptur na głowę. To nie był dobry sposób na uniknięcie fanów, ale w tej chwili go to nie obchodziło.
Przy dorm'ie SHINee znalazł się po kilkunastu minutach biegu. Był zmęczony i mokry od zimnego deszczu. Niespecjalnie chciał, żeby Lee widział go w takim wydaniu, ale koniecznie musiał się przekonać o jego stanie. Cieszył się, że zespół nie mieszka już z menager'ami, ale wiedział, że któryś może być w środku, co dodatkowo nieco go stresowało. Nie chciał widzieć żadnego z nich.
Drzwi otworzył mu Jonghyun, który uśmiechnął się do niego w wyjątkowo przyjazny sposób.
-Cześć, przyjacielu. Dawno cię nie widziałem. - Zaśmiał się zapraszając go do środka.
Nie wiedział.
-Taemin jeszcze nie wrócił? - Zapytał Kim zdejmując z siebie wierzchnie ubranie.
- Jestem sam. - Odparł starszy idąc w stronę kuchni. - Taemin powinien być za jakieś piętnaście minut. Napijesz się herbaty? Też niedawno przyszedłem. Okropna pogoda, co nie?
- Poproszę. - Rzucił nieco spokojniej. Wciąż się martwił, ale szczęśliwa aura Jonghyun'a nieco go rozluźniła. - Rozmawiałeś z Taemin'em, hyung?- Słysząc jego pytanie blondyn zmarszczył brwi odwracając się w jego stronę. Natychmiast zmierzył go wzrokiem i ciężko westchnął.
- Co się stało?
- Słyszałem jak menager go uderzył. - Otrzymał jedynie cierpnicze przytaknięcie.
- To nic nowego. - Mruknął nalewając wody do trzech szklanek. - Nie zrobiłby mu widocznej krzywdy. Jego twarz jest zbyt cenna. Musi to robić tak, aby makijaż mógł wszystko przykryć.
- Nie przejmujesz się? - Zapytał zaskoczony. Przecież Jonghyun kochał Taemin'a jak młodszego brata. Jak mógł to tak spokojnie przyjąć?
- Przywykłem. - Westchnął klikając jakiś przycisk na telefonie. Rozbrzmiał cichy refren "break it" od Kara. Musiał słuchać tego wcześniej. - Pomóż mi przygotować obiad. Taemin nie je go na mieście.
Zgodnie z poleceniem zaczął pomagać przy posiłku, jednocześnie cały czas myśląc o sytuacji najlepszego przyjaciela. Bał tego w jakim stanie go zobaczy.
Drzwi wejściowe zamknęły się z głośnym trzaskiem dwadzieścia minut później, kiedy Kim przekładał ryż do naczynia. Od razu odłożył go na blat. Nie zdążył jednak wyjść z kuchni, ponieważ pojawił się w niej Taemin.
Miał na twarzy ciemną maskę i okulary. Po ściągnięciu ich Kai mógł powierzchownie ocenić jego wygląd.
Jeden z policzków był spuchnięty i zaczerwieniony, ale to jedyne obrażenia, które mógł dostrzec zanim Lee ściągnął z siebie bluzę.
Serce Jongin'a stanęło w chwili, kiedy oczy zarejestrowały serię siniaków na jego kościstych rękach.
- Przepraszam. - Sapnął od razu łapiąc go w swoje ramiona.
Nie przyznałby się, że zrobił to, aby Taemin nie musiał oglądać jego usilnie powstrzymywanych łez.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro