8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Pamiętasz jak obiecałem Ci, że zabiorę cię w miejsce gdzie nikogo nie ma? - Zapytał Jongin patrząc uważnie na Taemin. Od piętnastu minut próbował zwrócić na siebie jego uwagę, ale Lee zdawał się być całkowicie pochłonięty przeglądaniem jakiś kartek.
- Pamiętam. - Rzucił podnosząc na niego wzrok. Uśmiechnął się delikatnie do niewiele młodszego mężczyzny czekając na kontynuację zaczętego tematu.
Miał nadzieję, że uda im się wyjechać.  Za tydzień kończyła się praca z ostatnim albumem dlatego liczył na to, że nieco odpocznie. A odpoczynek sam na sam z Kai'em wydawał się spełnieniem marzeń.
Tylko przy nim oraz przy członkach zespołu SHINee nie musiał udawać.
Wciąż to robił, ale wiedział, że nie jest to konieczne. Oni akceptowali go takim jakim jest.
To nie tak, że Taemin był zakochany w Jongin'ie. Czasami łapał się na tym, że niektóre zdania tworzone względem niego mogą nasuwać inne stwierdzenie.
Któregoś dnia Jinki zabrał go do swojego pokoju i zapytał co ich łączy. Był tym tak przejęty, że Taemin zrozumiał, że nie ważne co by powiedział on i tak by to zaakceptował.
SHINee zawsze byli jak rodzina. Patrząc na nich ludzie wzdychali mówiąc, że każdy zespół powinien się tak traktować. Teraz to było coraz rzadsze. Wszędzie widoczna była rywalizacja.
Wystarczyło nieco się przyjrzeć, aby zrozumieć, że braterska miłość w wielu zespołach po prostu nie istnieje.
A SHINee naprawdę się kochali. Często to sobie mówili i było to tak swobodne, że nawet ich manager uważał to za urocze.
W ich rodzinie wszyscy byli sobie równi. Wiedzieli, że mogą porozmawiać każdym problemie i zawsze znajdą wsparcie u reszty zespołu.
Nikt nie mógł zniszczyć łączącej ich więzi.
Kiedyś, patrząc na śpiącego Jonghyun'a opartego o Minho, Lee zastanawiał się kiedy ich więź stała się tak silna.
Uznał, że było tak niemal od samego początku. Początkowo i u nich dominowała rywalizacja, ale patrząc na siebie nawzajem wiedzieli, że przeżywają dokładnie to samo co osoba obok.
Któregoś dnia Taemin nie wytrzymał podczas ćwiczeń i usiadł z boku sali pozwalając sobie na łzy. Teraz, wspominając to było mu nieco wstyd, ale wtedy miał wrażenie, że wszystkie jego działania są bezsensowne.
Kiedy skulił się opierając o szybę poczuł przy sobie inne ciało. Onew przytulił go mocno i nic nie mówiąc zaczął głaskać jego włosy. Szybko dołączyli do nich pozostali chłopcy widocznie zmartwieni smutkiem najmłodszego.
Prawdopodobnie to była chwila, kiedy rywalizacja znikła, a zamiast niej pojawiła się cieniutkia, wciąż łatwa do zerwania więź między nimi.
- Słuchasz mnie? - Zapytał Jongin zdziwiony nagłą ciszą.
- Przepraszam. - Mruknął starszy posyłając mu kolejny, tym razem pełen skruchy, uśmiech
- Mówiłem, że moi rodzice kupili sobie jakiś czas temu niewielki skrawek ziemi za miastem. Niedawno skończyli budowę domu. Teraz stawiają ogrodzenie. Niedaleko jest jezioro i las. Jeśli chcesz mogę poprosić ich o klucz.
- Nie będą mieli nic przeciwko?
- Przecież wiesz, że moja mama cię uwielbia. - Zaśmiał się szczerze Jongin.
Jego rodzicielka poznała Taemin'a pół roku temu. Od razu zaczęła traktować go jak swoje kolejne dziecko. Być może Taemin we wszystkich wywoływał takie uczucie? Może każdy chciał się nim zaopiekować? Kai uważał, że to bardzo prawdopodobne. Lee wyglądał niesamowicie niewinnie. Zdawał się być tylko zagubionym dzieciakiem.
Młodszy cieszył się, że jego rodzice nie traktowali go jak idola, a jak przeciętnego znajomego ich syna. Kilkakrotnie im za to dziękował. Dzięki temu Taemin traktował ich swobodnie. Nie jak współpracowników.
- Ale to dość duża prośba.
- Przecież jestem ich dzieckiem. To jak? Podoba Ci się ten pomysł?
-Bardzo! - Potwierdził blondyn kiwając zawzięcie głową.
-----------
Rozpieszczam was dziś, prawda? X3
Po prostu bardzo się ucieszyłem, że tyle osób skomentowało poprzedni rozdział :3
Co do tego...Niestety jesteśmy coraz bliżej właściwej fabuły. Będzie coraz mniej uroczo i kolorowo :(
Buziaczki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro