Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka miesięcy później

Ludzie na przystanku zaczęli krzyczeć, zapanowało zamieszanie. Widział, jak mężczyzna zeskakuje na tory i biegnie mostem na drugą stronę Wisły. Aleksy wyciągnął i po chwili wahania schował pistolet; sapnął, czując przez chwilę ciężar w dłoni. Ciężar współmierny do winy, po tym jak sam pociągnął za spust dokładnie tej samej broni. Jak Ją zabił. Ruszył za nim, uchylając się za każdym razem, gdy ten strzelał w niego na oślep. Strzały odbijały się echem od potężnej stalowej konstrukcji.

Strzał.

Aleksy zeskoczył na tory i odbił w bok. Światła Warszawy na tle granatowego nieba rzucały słabą poświatę na pogrążone w mroku tory tramwajowe. Słabnące krzyki przechodniów nadal docierały do jego uszu.

Strzał.

Słyszał sunące nad nimi morze samochodów.

Strzał.

Kula drasnęła jego ramię, przecinając sweter, bluzkę i skórę. Nie czuł bólu, tylko pieczenie.

Strzał.

Wyciągnął pistolet i wymierzywszy, pospiesznie odpowiedział ogniem. Mężczyzna zrobił szybki unik. Dźwięki nocnego życia Warszawy, przecięły odgłosy serii wystrzałów.

– Zdechniesz, Aleksy! Przysięgam ci gnoju, że cię zabiję, choćbym miał to przypłacić życiem!

– Dawaj! – odkrzyknął Aleksy i wcisnął się za stalowy filar mostu. Adrenalina wypełniała każdy kawałek jego ciała; był tak blisko tego by wreszcie to skończyć. Nic nie mogło go teraz zatrzymać, nawet widmo własnego końca.

Tramwaj za jego plecami zadzwonił wściekle, gdy obaj wyskoczyli na tory. Umknęli przed rozpędzoną maszyną i mężczyzna odskoczył od barierek, gdy Aleksy strzelił w jego stronę.

– Zabiłeś ją z zimną krwią! – wrzasnął, wypuszczając kolejny pocisk w jego stronę. Głuchy stukot uderzenia kul o metal rozbrzmiał razem z dźwiękami setki silników samochodowych nad nimi. Mężczyzna uniósł głowę, zupełnie nieświadomy zbliżającego się za jego plecami tramwaju. Rozległ się sygnał ostrzegawczy i obaj uskoczyli z drogi. Aleksy utrzymał się na nogach i puścił się biegiem w jego stronę.

Oba pistolety opadły z brzdękiem, gdy się zwarli.

Po raz pierwszy od lat widział go dokładnie. Zmężniał, wydoroślał, a skrzące się niegdyś ciekawością świata oczy, teraz przysłaniała mgła nienawiści. Mężczyzna wymierzył Aleksemu mocnego kopniaka w żebra, a potem kolejnego. Fala ostrego bólu sprawiła, że przez chwilę stracił ostrość widzenia... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro