7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęło pięć dni.
Pięć cholernych dni od meczu.
Przez te pięć okrutnych dni, on milczał.

Czy tęskniłam za nim? Oczywiście, że nie. Choć wiedziałam, że mi nie jest trudno przywiązać się do jakiejś osoby. To było do przewidzenia, ale sama na to pozwoliłam i mogłam winić tylko siebie. Myślałam, że uda mi się przetrwać bez jakichkolwiek głębszych znajomości. A nim zdążyłam się obejrzeć, chłopak zajął już miejsce w mojej głowie i na moje nieszczęście nie chciał jej opuścić.

Do tej pory, jedyną ważną dla mnie osobą, była Wiktoria. To jej ufałam w stu procentach i wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć. Po moich przygodach, z moimi uczuciami, przyrzekłam sobie, że już nie pozwolę sobie, na głupie ulokowanie moich uczuć. Mimo wszystko, nawet nie wiem kiedy, ale to zrobiłam. Tomek nie chciał wyjść z moich myśli i to moja wina.

Nie wiem czemu, ale chłopak miał w sobie coś wyjątkowego. Coś co mnie do niego przyciągało, jak magnez do lodówki. Niestety moja duma nie pozwalała mi napisać do niego, jako pierwsza. Skoro aż tak chciał kontynuować ze mną znajomość, to dlaczego nie napisze sam? Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam go rozgryźć, a to jeszcze bardziej mnie nakręcało.

Pogoda dzisiaj była tragiczna, jak dla mnie. Na dworze było chyba ze trzydzieści stopni, a ja zdychałam w swoim pokoju. Nawet wiatrak, który chodził od samego rana, nic nie dawał. Czułam się jak frytka, zanurzona w gorącym oleju. Mimo porannego prysznica, cała moja skóra kleiła się niemiłosiernie przez ten upał. Byłam wykończona. 

Próbowałam skupić się na książce, którą ostatnio zaczęłam, ale nawet to mi nie wychodziło. Przez ten gorąc kompletnie nie mogę się skupić. W głębi duszy, przeklinałam matkę naturę i jej dzisiejszą pogodę. Odruchowo zerknęłam na telefon i w tym samym momencie, dotarła do mnie wiadomość z Instagrama. Wzięłam urządzenie do ręki i zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam kto postanowił się ze mną skontaktować. 

kuba_kochan: nie wiem o co chodzi, ale Tomek od kilku dni zachowuje się jak baba przed okresem, czy możesz mi powiedzieć o co wam poszło? 

me:  między nami wszystko w porządku. 

kuba_kochan: dlaczego Ci nie wierzę? 

me: na to nie umiem odpowiedzieć. 

kuba_kochan: Karol jutro robi imprezę, co Ty na to, żeby wpaść i go trochę udobruchać?

me: chyba zapomniałeś, że my nawet nie jesteśmy razem.

kuba_kochan: jeśli Ty tego nie zrobisz, to ja tutaj zwariuje i będziesz mnie miała na sumieniu.

me: czego ode mnie oczekujesz Kuba...

kuba_kochan: on Cię lubi Maja, nie pozwól, żeby jego humorki to zniszczyły

me: niech Ci będzie, będę

Nie wiem, czy dobrze postanowiłam. Jednak, co jeśli serio możemy się zaprzyjaźnić? Przecież jedna durna impreza, to nic takiego prawda? Nawet nie wiem czy on będzie chciał ze mną rozmawiać. W głębi serca miałam nadzieję, że tak. Choć sama nie wiem czy to dobry pomysł.

Czy powinnam go jakoś powiadomić, że tam będę? Może po prostu, nic nie będę pisać i zrobię mu małą niespodziankę. Tylko pytanie czy on w ogóle będzie się cieszył na mój widok. Mogłam to chociaż przemyśleć, zanim tak szybko się zgodziłam... Ja nawet nie lubię chodzić na imprezy. Zbyt dużo ludzi, zaczyna mnie przerażać i chcę po prostu uciec. Pójdę tam z myślą, żeby w końcu wrócić do naszej wcześniejszej relacji i tyle.

Obszukałam całą swoją szafę, niestety nic w niej nie znalazłam, co mogłoby pasować na urodziny. Zapukałam w drzwi mojej lokatorki, na co ta od razu krzyknęła, że mogę wchodzić. Tak więc zrobiłam. Usiadłam na jej łóżku i powiedziałam jej o całej sytuacji, na co dziewczyna była w ogóle w szoku, że zgodziłam się na pójście na tą imprezę. 

- Myślę, że jak Tomuś Cię w niej zobaczy, to padnie z wrażenia - pokazała mi obcisłą, czerwoną sukienkę, sięgającą do połowy ud.

- On nie ma paść z wrażenia - przewróciłam oczami i się zaśmiałam - Zrób tak, żebym jakoś wyglądała i tyle - rzuciłam się na łóżko, wbijając spojrzenie w biały sufit. 

- Dajesz mi wolną rękę? - zapiszczała wesoła, a ja jedynie machnęłam ręką.

Nie martwiłam się o to co mi wybierze, bo wiem, że mimo wszystko, będę wyglądać ładnie. Dziewczyna w swojej szafie może przebierać sukienkami, więc dla niej to nie problem, a nawet zabawa, że może mnie ubrać. Choć ja coraz bardziej zaczynałam się tym wszystkim stresować, bo co jeśli tak naprawdę on nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Może po prostu już się mu znudziłam?

Cholernie bałam się konfrontacji z białowłosym. Jednak liczyłam na to, że chłopiec chociaż uśmiechnie się na mój widok, choć i tak mogło to być wiele. Przecież nie jesteśmy razem, nawet nie wiem czy możemy nazwać naszą relację przyjaźnią... Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam, jak Wika wybrała mi już cały strój. Powoli wstałam i zerknęłam na kreacje. Oczywiście zostawiła czerwoną sukienkę, do tego buty na lekkim podwyższeniu oraz kilka ozdóbek, które według niej miały uzupełnić cały strój. 

- Nie mogłaś jej odpuścić prawda? - przewróciłam oczami, a ta się uśmiechnęła głupio.

- Oczywiście, że nie, Tomuś się zakocha, jak Cię w tym zobaczy - usiadła obok mnie, a ja pokręciłam głową.

- Głuptasie to nie chodzi o to, żeby się we mnie zakochał - wytknęłam ją palcem.

Dobrze wiem, że Wika ma bujną wyobraźnię, ale nie myślałam, że aż tak. Kochałam ją z całego serduszka, ale czasem doprowadzała mnie do szału. Była nieznośna, nawet go nie znała, a już mnie z nim swatała. Mam nadzieję, że po prostu uda nam się pogodzić i tyle. Nie oczekuje żadnych fajerwerków. Lubię go i chcę żeby było między nami dobrze. Choć może i oczekuje zbyt wiele.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro