9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Co tu w ogóle robisz? Nie przypominam sobie, żebym Cię zapraszał - spojrzał na mnie zdezorientowany.

Od jakiś pół godziny siedzieliśmy na huśtawce, na tarasie. Wypiliśmy trochę i oboje stwierdziliśmy, że na dzisiaj nam starczy. Gdybym miała już swoje własne mieszkanie, to musiałby się w nim znajdować tak ogromny taras. Był cudowny i gdybym mogła, to z chęcią bym na nim zamieszkała. Oczywiście do momentu, aż Karol by mnie stąd nie wyrzucił, co mogłoby nastąpić dość szybko. 

- Kuba mnie zaprosił - wzruszyłam ramionami, jakby to było oczywiste i spojrzałam na niego, żeby zobaczyć jego reakcję.

- I Ty się tak po prostu zgodziłaś? - prychnął i spojrzał przed siebie. 

- Ty nie pisałeś, a polubiłam chłopaków, to dlaczego miałabym nie przyjść? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a ten nic na to nie odpowiedział. 

Siedzieliśmy w ciszy, ale mi to nie przeszkadzało. Nie wiem nawet dlaczego, ale polubiłam spędzać z nim czas. Był osobą, od której przeważnie biła niesamowita energia, która często mi się udzielała. Ostatnio jest jakiś przygaszony, nawet nie wiem czemu. Mało się odzywa, co mnie najbardziej martwiło. Choć sama nie wiem czy w ogóle powinnam wtrącać się w takie sprawy. Przecież nie byliśmy siebie aż tak blisko, żebym musiała się tym przejmować. 

Nie chciałam też za bardzo ingerować w jego myśli. Nie wiedziałam, czy mogę pytać już o takie rzeczy. Chciałam wiedzieć, dlaczego jest taki cichy, ale bałam się, że może źle zareagować na moje pytania. Nawet nie wiem kiedy doszło do tego, że go polubiłam. Spotkaliśmy się zaledwie kilka razy, a on zdążył mi już namieszać w moim umyśle. Oczywiście, nie aż tak, żeby się w nim zakochać. Do mojego serca jest ciężko dotrzeć, a ja zamknęłam je jeszcze na kłódkę, którą będzie ciężko otworzyć komukolwiek. 

Uwielbiałam patrzeć w gwiazdy, a tego wieczoru niebo było cudowne. Mogłam się wpatrywać tak godzinami, nie zważając na to, czy na dworze jest zimno, czy gorąco. Byłam zafascynowana astronomią od małego, ale nigdy jakoś bardzo nie zagłębiałam się w te tematy. Po alkoholu moje myśli wariowały. Biegały po mojej głowie z prędkością światła. Czułam, jak powoli opadałam z sił. Nie chciałam tego przyznać, bo chciałam jeszcze trochę, spędzić czasu z białowłosym, ale zmęczenie zaczynało mnie przygniatać.

- Niech Ci będzie - rzuciłam nagle, nie odrywając oczu od nieba.

- Hm? - spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Chcę żebyś pokazał mi sport od tej lepszej strony - wyjaśniłam i zerknęłam na niego.

Na jego twarzy zawitał delikatny uśmiech. Chłopiec spojrzał w dół i przeczesał swoje jasne włosy długimi palcami. Tak bardzo chciałabym czytać w myślach i wiedzieć, o czym on teraz myśli. Pragnęłam poznać jego najskrytsze zakątki umysłu. Nie wiem dlaczego, ale alkohol chyba źle na mnie wpływa. To by wyjaśniało, dlaczego w ogóle zaczęłam analizować takie rzeczy, które w żadnym przypadku nie powinny mnie interesować. 

- Rozumiem, że jedziesz z nami do Warszawy na mecz? - zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową na potwierdzenie i ziewnęłam przeciągle - Chodź, odpuścimy już sobie tą imprezę - wstał i wyciągnął do mnie dłoń, którą delikatnie ujęłam.

Weszliśmy do salonu i pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Muszę przyznać, że chłopaki, są naprawdę super. To, że wtedy poszłam z Wiką na ten mecz, to była jedna z moich lepszych decyzji. Myślałam, że jedynie stracę tam swój czas, jednak nigdy bym nie pomyślała, że nie będę miała racji. Muszę podziękować jej za to, że mnie tam zaciągnęła. Gdyby nie to, to teraz nie byłabym na urodzinach, oraz nie miała grupki nowych znajomych, którzy naprawdę byli cudowni.

Czekaliśmy właśnie przed blokiem na Ubera, którego zamówił Tomek. Siedzieliśmy w ciszy na ławce. Coś czuję, że jutro mogę mieć niezłego kaca, przez to moje picie. Dobrze wiedziałam, że mam słabą głowę, a i tak nie żałowałam sobie alkoholu. Nienawidziłam tego uczucia, że jak zamknę oczy, to cały świat nagle wiruje. Najgorsze uczucie, jakie może istnieć, a już na samą myśl rozbolała mnie cała głowa. 

Po chwili, nasz Uber podjechał, a my zajęliśmy miejsca na tyłach. Tomek podał kierowcy dokładny adres, po czym od razu ruszyliśmy. Nie byłam osobą, która może gadać nom stop. Moja energia wyczerpała się do zera, a ja myślałam, że zaraz tam usnę. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do domu i położyć się w moim ciepłym łóżeczku. Jestem pewna, że wystarczy, że tylko moja głowa dotknie poduszki, a ja już pogrążę się w krainie snów. 

Gdy tak sobie marzyłam, my dojechaliśmy na miejsce, a Tomek wysiadł z auta i podał mi dłoń, pomagając wydostać się z pojazdu. Auto odjechało, a ja spojrzałam na niego dziwnie. Rozejrzałam się po okolicy i to na pewno nie była ulica, na której mieszkam. Byłam lekko zdezorientowana, bo naprawdę nie miałam pojęcia gdzie się znaleźliśmy. 

- Do mojego hotelu było bliżej - wyjaśnił blondyn, przez co od razu na niego spojrzałam.

Chłopak nie czekając na moją odpowiedź, chwycił delikatnie moją dłoń i ruszył przed siebie. Weszliśmy do środka wielkiego budynku, a później do windy, która już zaprowadziła nas na właściwe piętro. Tomek otworzył drzwi do pokoju kartą i przepuścił mnie pierwszą. Gdy zobaczyłam, że jest tylko jedno, wielkie łóżko, troszkę się zestresowałam. Chyba nie myśli o tym, żeby mnie wykorzystać gdy jestem dość mocno wstawiona...

- Rozgość się, zaraz dam Ci jakąś moją koszulkę, żeby Ci było wygodniej - powiedział i tak zrobił. Podał mi czarny t-shirt, za co mu podziękowałam i poszłam przebrać się do łazienki. 

Zrzuciłam z siebie sukienkę i nałożyłam na siebie koszulkę. Sięgała mi do połowy ud, więc zakrywała wszystko co potrzebne. Przemyłam szybko zęby szczoteczką hotelową i wróciłam do pokoju. Tomek leżał już na łóżku, a ja gdy zobaczyłam, że nie ma na sobie koszulki, tylko cholerne spodenki, poczułam na moim ciele gęsią skórkę. Nawet nie wiedziałam, że chłopak może być aż tak umięśniony. Co gorsza chyba wyczuł na sobie moje spojrzenie, bo odwzajemnił mój wzrok i uśmiechnął się lekko w moją stronę. 

- Chcesz zdjęcie? - zapytał, przez co poczułam jak moje policzki zaczynają piec. 

Jakie miałam szczęście, że jedyne światło w pokoju dawał księżyc, który wkradał się do środka, przez odsłonięte okno.

- Podziękuję - powiedziałam lekko zmieszana całą sytuacją i weszłam na moją połowę łóżka, przykrywając się kołdrą - Mam nadzieję, że nie chrapiesz - mruknęłam, zerkając na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. 

- Ja nie, ale boje się, że to Ty możesz zakłócać mój sen - dźgnął mnie swoim długim palcem w bok, na co posłałam mu wrogie spojrzenie. 

- Ja nigdy nie chrapałam - zaprzeczyłam oburzona, zakładając ręce na siebie.

- Dobrze, po tej nocy Ci powiem - mrugnął do mnie, przekręcając się na bok w moją stronę, a ja nie wiedząc czemu podążyłam w jego ślady. 

- Dlaczego? - zapytałam, wpatrując się w jego oczy, które błyszczały w nocnym świetle. 

- Hm? - zapytał, poprawiając poduszkę pod głową. 

- Dlaczego akurat ja? - doprecyzowałam swoje pytanie i delikatnie przygryzłam dolną wargę. 

- Nie wiem - powiedział po chwili zastanowienia, a ja lekko się spięłam - Po prostu Cię polubiłem, to chyba nic złego prawda? 

Pokręciłam na to głową, na co chłopak lekko się uśmiechnął.

- Chodźmy spać - powiedziałam, bo bałam się, że pod wpływem procentów mogłabym palnąć coś czego później będę żałować. 

- Dobranoc - szepnął, okrywając nas bardziej kołdrą. 

- Dobranoc - odpowiedziałam, zamykając oczy.

Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. A moja wyobraźnia tej nocy była naprawdę bujna... 









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro