Alkohol lekiem na zerwanie i ciepło pewnej himery

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Był wczesny wieczór, słońce powoli przechylało się ku zachodowi, widok zachodzącego słońca był naprawdę ładny lecz myśli Malii były gdzieś indziej. Siedziała na jednym krześle w barze i mogła tylko patrzeć na te wszystkie przechodzące uśmiechnięte pary które wybrały się na spacer. Siedziała sama, powoli pijąc kolejną szklankę whisky a przez jej umysł ciągle przewijały się wszystkie momenty które spędziła ze Scottem. Wszystko to przypadło odkąd Kira wróciła do Beacon Hills, najwyraźniej nie mogła się liczyć z kimś takim jak kitsune. Najwyraźniej nie była wystarczająco dobra skoro on dalej kochał Kire. Przymkneła powieki i przechyliła szklankę dopijając napój i odrazu zamówiła kolejny. Po paru minutach poczuła znajomy zapach i choć jej umysł był trochę zamglony przez alkohol rozpoznała postać która usiadła obok niej i zamówiła szklankę podobnie mocnego alkoholu co ona. Przez chwilę wpatrywała się w niego ilustrując go wzrokiem dochodząc do wniosku że coś było nie tak.
- Co tu robisz Malia? -odezwał się i upił łyk alkoholu.
- próbuję sobie przypomnieć gdzie popełniłam błąd a ty Theo? Co tu robisz? - zapytała
- Scott to dupek jeśli serio nie widział tego co dla niego robisz i wystarczyło że jego była wróciła a on już zostawia cie na lodzie i biegnie do niej niczym szczenię do właścicielki.
- Odparł blondyn a Malia zastanowiła się nad sensem słów.
- Zadałam ci pytanie Reaken. Warkneła swiecąc oczami.
Wpatrywała się w niego wyczekująco. Chłopak westchnął, dopił alkohol a następnie zamówił kolejnego drinka.
- Próbuję zapomnieć dlaczego go kochałem. - Powiedział cicho. Blondynka spojrzała na niego zaskoczona. Theo Reaken kogoś kocha?? Dziewczyna nie mogła nic powiedzieć, jej wyraz zlagodniał nagle - Theo.... - Zaczęła lecz himera jej przerwała.
- Chodź, zabiorę cie do domu wypiłaś już wystarczająco dużo. - Powiedział następnie położył na blacie parę banknotów i spojrzał na dziewczynę która wstała i poszła razem z nim do samochodu.
- Jak chcesz kierować? Przecież też piłeś. - Zauważyła
- Himery nie mogą się upić a pozatym nie wypiłem tak dużo.
Droga minęła im w ciszy. Malia dopiero po kilkunastu minutach zdała sobie sprawę że jadą w stronę do domu Theo a nie do niej. Zaparkował samochód przed dość dużym budynkiem mieszkalnym.
- Nie powinnaś być teraz sama. - Odparł na jej pytający wyraz twarzy.
Dziewczynka delikatnie się uśmiechneła. Weszli do środka. Dom był ładnie urządzony było czysto, na kanapie były poduszki a na oknie kwiaty, białe róże i parę czerwonych. Usiadła na kanapie i spojrzała na Theo który poszedł do kuchni i po kilku chwilach wrócił z herbatą.
- Theo... przepraszam że wtedy na ciebie warknełam. - Powiedziała
- Jest okej. - Mruknął blondyn.
- Wtedy w barze...... mówiłeś że próbujesz zapomnieć dlaczego go kochasz. O kim mówiłeś?? - Zapytała ostrożnie.
- Liam. - Westchnął a blondynka spojrzała na niego lekko w szoku.
- Od kiedy? - Zapytała przypominając sobie że byli faktycznie blisko, Theo zawsze go ratował i pomagał.
- Od momentu w którym wyciągnął mnie z pod ziemi. Zrobiłbym dla niego wszystko, uświadomiłem sobie ze musze go chronić, utrzymać przy życiu za wszelką cenę bo bez niego ja też nie będę żył. Jestem jego kotwicą w jakimś stopniu jesteśmy ze sobą powiązani i prawda jest taka że ja nigdy nie ratowałem Liama to on ratował mnie........... - wyznał i spuścił wzrok a Malia myślała nad tym co usłyszała.
- Ale to i tak nie ma już znaczenia - szepnął.
- Hayden wróciła do miasta i tak Poprostu wpadła mu w ramiona a on.... on ją pocałował.
- To wszystko co było między nami, nie ma żadnego znaczenia.

Odwrócił się czując jak zburzył wszystkie mury obronne a łzy zaczynają go piec w oczach. Po chwili poczuł rękę na ramieniu a następnie zobaczył zatroskaną twarz Malii.
- Tak mi przykro Theo. - Powiedziała a następnie przytuliła go. Wilk Theo wymróczał, na co kojot Malii również się odezwał miło. Trwali tak chwilę aż Theo nie zapytał czy nie chce z nim obejrzeć filmu. Tak wylądowali na kanapie oglądając marvela i jedząc popcorn. Po godzinie Malia zaczęła przysypiać i poczuła jak Theo ją podnosi i kładzie na łóżku. Kiedy położył się obok niej wtuliła się w niego. Czuła się bezpiecznie i dotychczasowe smutki znikły. Na jej twarzy zagościł uśmiech gdy poczuła jak himera całuję ją w czoło mówiąc dobranoc. Malia obiecała sobie że sprawi że smutki Theo również odejdą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro