Monroe czyli zło wcielone.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liama łowcy zaskoczyli łowcy. Chłopak nie miał czasu nawet się obronić. Podali mu tojad, związali, osłabili i wywieźli do swojej bazy. Gdy prowadzili chłopaka ten próbował się wyrwać lecz nadarmo. Gdy wprowadzili go do pomieszczenia od razu przykuli go do ściany ale tylko jego ręce by nie mógł się uwolnić. I go zostawili. Po chwili słyszał dźwięki szarpaniny i do pokoju wprowadzili drugą osobę. Bardzo dobrze znaną Liamowi...
-Theo?
-Liam?  Raeken był bardzo zdziwiony widokiem chłopaka.
-CO ty tu robisz Theo?
-Złapali mnie jak siedziałem w aucie a ty?
-Mnie zaskoczyli w domu. Czego oni chcą od nas?
-Nie mam pojęcia ale musimy się jakoś z tąd wyrwać zanim nas zabiją.
Potem do pomieszczenia weszli dwaj łowcy i Monroe. Łowcy od razu przykuli Theo do siatki elektrycznej a Liam przełknoł nerwowo śline. Domyślał się. Monroe usiadła wygodnie na krześle a łowcy wyszli. Kobieta oblała blondyna lodowatą wodą a Liam lekko się wzdrygnoł widząc jak Theo otrzepuje się z jej nadmiaru. Liam widział jak kobieta uśmiecha się złowieszczo.
-Gdzie jest Scott Maccolle i jego beta.
Theo na chwilę delikatnie odwrócił głowę w stronę Liama i widząc jego strach odpowiedział jedynie uśmiechając się
-A zkąd wiesz że na nią nie patrzysz?
Liam całkowicie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w Himerę ze strachem. Wiedział że Monroe mogła go zabić.
-Scott nigdy by nie wybrał ciebie na betę! Masz nawet inny kolor oczu.
-To skutek badań doktorów. Przedtem miałem niebieskie oczy. A Scott nigdy nie chciał się przyznać że jestem jego betą bo nie chciał nieporozumienia w stadzie.
-W takim razie gdzie jest Scott Maccolle?
-Naprawdę myślisz że wydam Ci go! Theo zaśmiał się.
Kobieta nacisneła przycisk i prąd przeszedł przez ciało chłopaka. Theo krzyczał z bólu.
Liam szarpnoł się próbując się wyrwać.
-Gdzie jest Scott Maccolle!!
-Nic Ci nie powiem!!
Kobieta pokręciła na maksa i wtedy chłopak wrzasnął.
-Przestań!! Krzyknął Liam
-Liam radzę Ci powiedzieć gdzie jest twój alfa bo Inaczej Theo zginie!!
-Liam ani się waż!! Usłyszał słaby głos Theo.
Kobieta znów poraziła Theo. Liam wściekły wyrwał się z więzów i warknął. Odepchnął mocno Monroe tak że poleciała na ścianę. Szybko odpioł Theo i przytrzymał chłopaka bo ten nie był w stanie iść.
Obaj gdy tylko bezpiecznie opuścili magazyn zaczęli biec. Liam słyszał jak łowcy biegną za nimi. Chłopaki ukryli się w grocie. Liam zaczoł nasłuchiwać.... Łowcy uciekli dalej.
Liam spojrzał na Theo, chłopak był wycieńczony i ciężko oddychał.
-Theo!po co żeś to zrobił!
-Bbądz ccicho bo nas usłyszą.
Liam stwierdził że Theo ma racje.

Chłopak ledwo żyję i potrzebuje
odpoczynku a ja się na niego drę!! Brawo Liam. Był już prawie wieczór. Do tego czasu łowcy dali spokój. A ja zdążyłem przynieść wodę i kilka opatrunków ze sklepu. Od razu ułożyłem głowę Theo na moich kolanach. Przemyłem mu trochę rany. Theo położył się spać bo ledwo się trzymał na warcie. Delikatnie położyłem jego głowę na swoich kolanach. Zaczołem się zastanawiać jak z tąd mamy wyjść tak aby nikt nas nie złapał. Co ja bym zrobił bez Theo. Cały czas mnie ratuje.
-Liam? Głos Theo wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak? Odpowiedziałem sennie.
-Nic Ci nie jest?
-Nie, Theo wszystko gra. Poprostu się zamyśliłem. Theo? Wszystko dobrze?
-Zimno mi. Odpowiedział i otulił się ramionami.
Natychmiast wziąłem koc i przykryłem go nim.
-Sprubój zasnąć, jutro idziemy do domu Scotta. I Theo Dziękuję.
Potem wyjołem telefon i napisałem do Scotta wiadomość wyjaśniając mu całą sprawę. Powiedziałem mu też żeby poczekał do rana bo łowcy mogą być też w nocy a ja bym nie chciał aby i jego złapali.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro