~Rozdział 1.
Jak codzień, rozmyślałam co będzie się dzisiaj ciekawego działo w szkole. Nasza szkoła nie była najspokojniejsza. Nie było dnia gdzie nikt nic nie zrobił. Raz nawet jakiś koleś, podpalił kosz na śmieci na parterze.
- Ellie szybciej bo się spóźnisz! - krzyknęła lekko poddenerwowana mama.
- Już idę..
- Ellie, wiesz że my z ojcem wylatujemy dzisiaj o 9:15, i nie możemy się spóźnić na lot. - Powiedziała spokojnie, na co przytaknęłam niewinnie.
Moja mama nie należała do osób wiecznie zdenerwowanych. Ona była raczej oazą spokoju.
Posłucham jej, i się pośpieszyłam. Jednakze dostałam wiadomość. Oczywiście była to Lorie, moja przyjaciółka od 1 klasy liceum.
Lorie⭐🎀: Dziewczyno gdzie ty, już 8:24, lekcja zaczyna się o 8:30. Pospiesz się.
Ell💋🥔: Wiem wiem, lecę, pędzę, już wyjeżdżam z domu xD.
***
Była dziesiąta rano, i nic jeszcze się nie wydarzyło. To było dziwne. Aż za. Ten dzień był wyjątkowo nudny. W szkole nic się nie działo, do domu jak wrócę to też będzie cisza i spokój. To nie w moim stylu. Ja potrzebuje towarzystwa, najlepiej w wersji męskiej, i czegoś do roboty, oczywiście ekstremalnego.
- Ej, Ell żyjesz? - Powiedziała Lor. Faktycznie, byłam trochę zamyślona.
- Co, co? A no tak jestem no.. - Ona jeszcze nie wie.
- Co ci jest? Ostatnio jakaś zamyślona jesteś.
- Nic po prostu.. - nie wiedziałam jaką wymówkę wymyśleć.
- Po prostu..?
Wtedy na moje szczęście zadzwonił dzwonek, i wszyscy szli do swoich klas.
***
Była 16:20 i strasznie mi się nudziło. Stwierdziłam że zadzwonię do mamy. Powinni już dolecieć, z tego co wiem.
*dźwięk dzwonienia*
- Hej mamo, jak tam? Dolecieliście? - Zapytałam ciekawym, i lekko poddenerwowanym głosem.
- Cześć słońce, jasne, dolecieliśmy, właśnie jedziemy do domu ciotki.
Zapomniałam wspomnieć o tym, że rodzicie pojechali do Polski, do naszej rodziny, która mieszka we Wrocławiu.
- A u ciebie jak tam? Jak w szkole? - powiedziała.
- A no fajnie. Tak trochę spokojnie dzisiaj było.
- Dobra córcia musze kończyć, bo idziemy na obiad papa. - Rozłączyła się.
***
Następny dzień w szkole, zapowiadał się nudny. Na dzisiaj zapowiedziane były 2 sprawdziany, z matmy i angielskiego. Kto wie, może jakaś niezapowiedziana kartkówka wleci, albo nawet kilka.
- Hejka Ell, jak tam? - Zapytała wiecznie zadowolona z życia Lorie.
-Boże weź, nudy wczoraj straszne były. - odpowiedziałam.
- Mogłaś do mnie napisać to bym przyszła. Albo ty do mnie. Wiesz ze mieszkam 2 domy obok. - no tak, przecież jak mogłam zapomnieć uh. - albo mogłaś się uczyć na sprawdziany.
- Wiesz ze ja nie lubię się uczyć. Dostanę pałę, i na tym się skończy cała historia. - stwierdziłam.
Już mieliśmy iść do klasy ale..
°°°°°°
Ale tu wam przerywam.
Że względu na to że te 1 rozdziały to takie są nudne i nigdy nie wiem co napisać, to po zostawiłam tu tylko 400 słów, ale obiecuje ze w następnych będzie więcej.
Jest tu bardzo duzo dialogów. (xD) (kocham je pisac..)
Papa~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro