Rozdział 7 - Złoty strzał

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To nie było kilka dni, a samochód naprawiono dość szybko. Czas, który spędziła z Drake'm, był niczym jazda bez trzymanki. Facet okazał się jej odzwierciedleniem. Oboje byli niczym żywe srebro. Przy nim wciąż czegoś się o sobie dowiadywała. Zmieniała się pod jego wpływem. Nie była już teraz samowystarczalną dziewczyną, do której należy cały świat. Była teraz dziewczyną, która ten świat zdobywała, mając u boku chłopaka, który wiele dla niej znaczył.

A jaki był Drake? Mroczny facet, na którego leciały wszystkie laski, jakie tylko znalazły się w jego pobliżu. Facet, który całował lepiej niż wyglądał i wyglądał lepiej niż całował, a seks z nim sprawiał, że za każdym razem odlatywała. Doprowadzał ją do wrzenia, jak żaden inny do tej pory. Gdy byli obok siebie, powietrze aż gęstniało, a między nimi sypały się iskry, niczym przy wyładowaniu elektrycznym. Drake był ostry niczym brzytwa i jedynie ona nie poddawała się jego ostrzu. Była dla niego niczym płachta na byka. Nigdy dotąd nie był w żadnym związku, dopóki na jego drodze nie pojawiła się Hell. Wiedział, że nie da jej się zdobyć tak do końca. Zdawał sobie sprawę z tego, że tą dziewczynę będzie trzeba zdobywać każdego dnia na nowo. Pasowało mu to.

Jaką byli parą? Niedającą się w żaden sposób kontrolować. I miało się to z każdej strony. On tak naprawdę nigdy nie mógł jej okiełznać, a ona nie próbowała nawet tego zrobić z nim. Wszyscy wokoło najzwyczajniej w świecie nie mogli za nimi nadążyć.

Z czasem zaczęła się przywiązywać do niego coraz bardziej, czuła, że robi się niczym ciepła klucha. Chciała być obecna przy nim w każdej minucie. Nie chciała się do tego przyznawać, nawet sama przed sobą, ale zakochiwała się w tym mężczyźnie i niezbyt jej się to podobało. Początkowo, gdy przyzwyczaiła się już do tej myśli, było jej z tym dobrze. Przecież byli razem, mieszkali ze sobą. Ufała mu i wiedziała, że jest jedyną dziewczyną w jego życiu, która cokolwiek znaczy.

Chodzili na imprezy, bawili się czasem osobno. Ona widziała jak on podrywa dziewczyny, albo raczej pozwala im się podrywać, on przyglądał się jak za nią krążą faceci. Mieli takie swoje perwersyjne gierki, które rajcowały ich i dodawały pieprzyku do ostrej całości.

Któregoś dnia, gdy wrócili do domu, po jakiejś imprezie, on wniósł ją do domu na rękach. Gdy wylądowali pod prysznicem, ona nagle poczuła coś dziwnego i powiedziała mu, że go kocha. On początkowo myślał, że sobie z niego żartuje, ale gdy zorientował się, że to nie są żarty, jego zachowanie się zmieniło. Wytworzył się między nimi jakiś dystans, niewidzialna granica, która bardzo ją bolała. Teraz żałowała, że wyznała mu swe uczucia. Gdyby wtedy nie była wstawiona, to może by do tego nie doszło. W tamtym momencie zorientowała się, że związek z Drake'm, zawsze byłby jedynie znajomością, opartą na zabawie i szalonym seksie. W tym momencie zgodziłaby się nawet na to, ale on już jej do siebie nie dopuszczał. Tak, jakby bał się, że ona go czymś zobliguje.

Była bezradna, cierpiała i nie miała pojęcia jak sobie z tym poradzić. Ian był daleko, a ich kontakty się ostudziły. Nie mała nikogo, komu mogłaby się zwierzyć. Drake widział jej cierpienie i nie umiał sobie dać z tym rady. Nie chciał, aby tak się męczyła, ale obawiał się jakichkolwiek związków i wiążących uczuć. Jak sobie dał z tym radę? Poszedł na łatwiznę, nie chcąc jej ranić wybrał sposób, którym paradoksalnie zranił ją mocniej niżby chciał.

Któregoś dnia wróciła do domu i zastała go w łóżku z jedną z poderwanych wieczorem dziewczyn. Wpatrywała się w niego pustym wzrokiem. Nie pokazywała tego bezmiaru bólu, który w tamtej chwili miała w sobie.

Gdy wychodził z domu, przeszedł obok niej obojętnie, a ona nawet nie próbowała go zatrzymać. W momencie, kiedy została sama, znalazła jego list pożegnalny. Bardzo nietypowy list. Wziąwszy do ręki kamerę, którą zostawił w sypialni, obejrzała film, który nakręcił kochając się z tamtą panienką.

Takie było jego pożegnane, teraz nastał czas, aby ona pożegnała jego. Zrobiła to jeszcze tego samego wieczora.

†‡†‡†

— Co ty mówisz? — usłyszała przerażony głos przyjaciela i odwróciła się w jego stronę.

— Wyznałam mu miłość, a on mnie zranił. Nigdy nie czułam się bardziej skrzywdzona — szepnęła. — Nie miałam innego wyjścia Ian, musiałam go zabić.

— Co ty zrobiłaś, Hell? — zapytał przerażony. — Nie mogę w to uwierzyć, że naprawdę go zabiłaś?

— Tak Ian, zabiłam go jeszcze tamtego wieczora — powiedziała, a po jej policzkach popłynęły łzy. — Zabiłam w moim sercu — dodała, sprawiając, że przymknął z ulgą powieki i odetchnął.

Gdy tylko wyszedł, spakowała się i zniknęła tak nagle, jak się pojawiła. Nie mógł sobie z tym poradzić i wyjechał jeszcze tej samej nocy. Rozstali się tak jak poznali. Ona jednak nie znała prawdziwych powodów, dla których Drake tak postąpił. Nie miała pojęcia, co naprawdę nim kierowało.

Nie wróciła do swojego mieszkania, ale sfinalizowała zakup nowego domu. Przeprowadziła się tam i zaszyła na odludziu, odseparowała od wszystkich znajomych i rodziny. Dopuściła do siebie jedynie Iana. Zatraciła się w pisaniu. To pomogło jej wyciągnąć się z dołka, w który wpadła. Jej miłość do niego przestała istnieć, ale nigdy nie mogła zaprzeczyć temu, że kiedyś kwitła. Był piękny i mroczny, był esencją wszystkich jej sekretnych pragnień. Był... dał jej go deszcz. Paradoksalnie deszcz był również powodem podjęcia innej decyzji. To wtedy postanowiła wydać powieść, którą napisała jako pierwszą.

— Koniczynko, tak mi przykro. Dlaczego nigdy mi tego nie powiedziałaś? — szepnął Ian, a ona wtuliła się w niego.

— Sama musiałam się z tym uporać — powiedziała, ocierając łzy. — A teraz, czy mógłbyś coś dla mnie zrobić? — zapytała.

— Powiedz tylko, co? — usłyszała i uśmiechnęła się przekornie.

— Chcę się zalać w trupa, jak za dawnych lat — oświadczyła, a on przygarnął ją do siebie i pocałował w czoło.

— O tak, moja Hell wróciła — stwierdził zadowolony.

Po trzech godzinach wchodziła po schodach. Miała z tym duży problem, ale na pomoc Iana nie mogła liczyć. Poległ na placu boju już jakiś czas temu. Nie poszła do swej sypialni, lecz na strych, do pracowni, gdzie również stało łóżko, gdyż czasem pisała do późna i nie chciało jej się nawet iść do sypialni. Była senna i pijana. Jednak w chwili, gdy jej wzrok padł na komputer, nagle pomyślała, że musi jeszcze coś zrobić. Napisać do niego maila. Musiała jakoś wytłumaczyć te dwie poprzednie wiadomości. Nie mogła tego tak zostawić, przecież mógłby sobie coś pomyśleć. A teraz, była rozluźniona i w całym domu było cicho, mogła mu wyjaśnić na spokojnie, dlaczego wyszły jej takie bzdury. Gdy zasiadła przy komputerze i zajrzała w wysłane wiadomości zaczęła się śmiać. Czytając to, miało się wrażenie, że napisała to jakaś maksymalnie nierozgarnięta osoba. Gapiła się bezmyślnie w monitor, a po chwili parsknęła śmiechem tak gwałtownie, że prawie spadła z fotela.


„To znowu ja... Hell Parker. Właściwie to Elle. To znaczy przeważnie każdy obawia się mojego imienia, więc przedstawiam się raczej jako Elle. W sumie to nie mam pojęcia dlaczego napisałam z tego maila, gdyż jest raczej prywatny i przepłasza wszystkich samą swoja nazwą. Nie mam pojęcia dlaczego, bo przecież jak ktoś nazywa się Hell, to chyba nie oznacza to od razu, że kogoś zamorduję, choć nie powiem, czasami miałabym na to ochotę, ale nie dlatego, że mam na imię Hell, to raczej wina moich rodziców.

Chciałabym ci jeszcze wyjaśnić, bo pewnie zżera cię ciekawość, że adres twojego maila dostałam od Iana, ale on nie jest z prasy, już to wyjaśniałam. I nie miej do niego pretensji, bo winna byłam raczej ja... W sumie to może faktycznie powinnam napisać do twojego managera, jak myślisz? Niestety teraz już nic nie jestem w stanie poradzić.

Nie wiem jak to się stało, ale mój mail nie był takim profesjonalnym, jaki powinien być, bo przecież powinnam napisać raczej jakoś tak:

Witam,

Chciałbym złożyć propozycję, aby użyć Pana przez moją osobę do celów osobistych. Proszę o wycenę i odpowiedz czy się Pan zgadza...

Prawda, że tak brzmiałoby o wiele lepiej?

No, ale sam rozumiesz. Ian się pojawił, ja nie zdążyłam poprawić i wysłałam jakoś tak odruchowo. Każdemu się przecież zdarza. No ale teraz już wiesz, że to wina Ian'a i to jest najistotniejsze. W sumie prawda wygląda tak, że on jest winny wszystkiemu. Dosłownie! Teraz przez niego źle się czuję i chce mi się wymiotować. Spił mnie i wyciągnął ode mnie informacje o zabiciu Drake'a! Wyobraź sobie, że on naprawdę w to uwierzył, ale być może źle wszystko ujęłam, bo powiedziałam mu, że go zabiłam, to znaczy Drake'a zabiłam, więc w sumie on mógł mnie zrozumieć tak, jak to zabrzmiało, ale przecież nie zawsze coś jest takie jak wygląda, że jest, prawda? Bo tak naprawdę, to chodziło mi przecież o to, że ja go zabiłam w mej pamięci, każdy głupi by się tego domyślił, prawda? Jestem pewna, że ty zrozumiałbyś od razu, że nie chodziło o prawdziwe zabójstwo. Jednak gdyby się temu przyjrzeć dokładniej, to dość często go zabijałam, właściwie to codziennie, ale oczywiście tylko w myślach. Wszędzie, jak rano się budziłam, gdy jadłam, zmywałam, nie cierpię tego robić, tak na marginesie, jeżeli to dla ciebie istotne oczywiście, bo przecież nie musi. Wiesz, kiedyś nawet zabijałam go w sklepie i wyprosili mnie wtedy, ponieważ wyżyłam się na kociej karmie. Właściwie to nie pamiętam czy była kocia, czy psia. Ale to chyba nieistotne.

Długo tak go zabijałam, bo za każdym razem przypominał mi się filmik, na którym posuwał tą sukę. To z znaczy ona nie była psem, tylko suką. Nie zwierzęciem, ale suką człowiekiem, kobietą. Boshhhhhh, mam nadzieję, że mnie rozumiesz, bo momentami mam wrażenie, że ja siebie nie za bardzo...

Nieważne, po prostu od tego momentu moje życie trochę się zmieniło, ochłonęłam, przez co Ian stwierdził, że się zapuściłam, ale on niczego nie rozumie, dla niego wszystko jest albo czarne, albo białe. Powiedział, że wyglądam teraz strasznie i grubo. Muszę być okropnie brzydka, choć w lustrze tego nie widać. Myślisz, że jestem brzydka? Niepotrzebnie pytam, przecież nigdy mnie nie widziałeś i w sumie to przecież wcale nie jest to istotne, prawda?

Ech... Wiesz, ciągle wzdychałam gdy cię szukałam, to takie głupie. Bałam się, że cię nie znajdę, a jak znalazłam, to już tego nie chciałam i jednocześnie pragnęłam, aby wrócił czas, gdy jeszcze cię szukałam, bo to nawet było dość zabawne, te uczucie, że gdzieś tam jesteś i pragnienie, aby dowiedzieć się gdzie oraz myśl, że to nigdy się nie stanie.

Gdybym wiedziała, że to wszystko tak się potoczy, wtedy nie zapraszałabym do siebie Iana, bo właściwie on mi cię znalazł i dał mi twojego maila. Znasz go, spotkaliście się na jakimś festiwalu palmowym i mam niejasne przeczycie, że on się w tobie zabujał. Wiesz znam go dobrze i wiem jak reaguje, gdy ktoś mu się podoba. Bo on jest gejem, jak zapewne podejrzewasz, nie mylisz się. Znacie się. Tak właśnie przyszło mi teraz do głowy, że... eeee... Chyba cię nie przeleciał, co? Nie sądzę, choć prawdę mówiąc stanowi dla mnie dużą konkurencję. Wiesz, ja wcale nie zasugerowałam wcześniej, że ty na niego poleciałeś, bo chyba nie lecisz na facetów. Tak prawdę mówiąc, to niezbyt dużo o tobie wiem. Nie mam pojęcia czy jesteś gejem czy nie, mogę mieć jedynie przypuszczenia. Jednak nie czuję jakoś za bardzo chęci rozmawiać o tobie z Ianem i pytać go czy kochałeś się kiedyś z kobietą, bo na dobrą sprawę on może tego nawet nie wiedzieć. W sumie nie muszę pytać, wystarczy na ciebie spojrzeć, aby wiedzieć, że każda kobieta traci dla ciebie głowę. Oczywiście nie mówię o sobie. Choć przyznam, że na mnie również zrobiłeś wrażenie. Zaledwie w chwil, gdy ujrzałam twoją twarz, twoje oczy, które jak sam wiesz, stały się powodem mojego, jak dotąd, monologu. To do mnie niepodobne, ale... Wiesz, jakie to uczucie, gdy stoisz w oknie, wszędzie panuje cisza, niezmącona i dogłębna, przyzwyczajasz się do niej i nagle na niebie pojawia się piorun, rozdzierając, burząc tą ciszę i w jednym momencie podnosząc adrenalinę, sprawiając, że coś zaciska ci się w gardle, serce przyspiesza rytm, czujesz pulsowanie w skroniach i pragniesz jedynie przymknąć oczy i chłonąć? Tak właśnie się poczułam, gdy spojrzałam w twoje oczy po raz pierwszy... Mogłabym się wpatrywać w nie godzinami, może to nawet lepiej, że patrzysz na mnie jedynie z ekranu monitora i setek wydruków? Ach....... myślisz, że jak napisze "ach", to będziesz wiedział, że właśnie teraz wzdycham? Na wszelki wypadek będę pisała. Bekanie pominę!

Wiesz, teraz przyszło mi coś do głowy i mam nadzieję, że nie urażę cię i się na mnie nie obrazisz. Wiem, że miałeś wypadek, to jak się domyślasz oczywiste, Ian mi powiedział. Miał nawet pretensję, że sama się jakoś tego nie dowiedziałam, bo się tu zaszyłam, ale to przecież nie jego sprawa, że się trochę odizolowałam, może nie chcę żeby mnie ludzie oglądali, no sam powiedz, nie powinien mieć o to pretensji, prawda? No właśnie, a wracając do tematu, wiem też, że jesteś sparaliżowany i tak się zastanawiam, czy jak jesteś, to możesz się normalnie kochać, no wiesz, wzwód i te sprawy, sam rozumiesz. Wiem, że to nie moja sprawa, tak sobie tylko gdybam, bo przecież nie każdy paraliż wyklucza seks, prawda? Mam nadzieję, że u ciebie jest możliwy, bo przecież brak seksu to niefajna sprawa. Nie pamiętam już kiedy ostatnio z kimś spałam, bo ten koleś z klubu się nie liczy, byłam pijana i prawie nic nie pamiętam, więc z własnego doświadczenia wiem, że długa abstynencja daje się we znaki, z drugiej strony jednorazowe przygody przestały mnie bawić. Mimo wszystko jeszcze bardziej uciążliwe byłyby znajomości w których pojawiałby się temat dłuższego związku, to stanowiłoby przecież o wiele większy problem, prawda? Z dwojga złego chyba pozostanę w stanie spoczynku i może w przyszłości kupię sobie jakiegoś różowego przyjaciela. Co o tym myślisz?

Wiesz, nie wiem czy już ci to mówiłam, ale masz niesamowite oczy, nie mogłam przestać się w nie wpatrywać, są takie spokojne, że gdy na nie patrzę, to w jakiś przedziwny sposób się relaksuję, serio. Gdzieś odpływam, tak po prostu, jakbym dostała jakąś dawkę narkotyku. Nie mam pojęcia jak działa, ale myślę, że właśnie tak. Może kiedyś sprawdzę, wiem, że Kyle kiedyś dilował, ale nie mam pojęcia jak jest teraz, może handluje, a może nie. Prochy nigdy mnie nie pociągały, ale jeżeli po nich miałabym taką fazę, jak w chwili, gdy spoglądam w twoje oczy, to może nawet bym się na to skusiła. Tak sobie właśnie pomyślałam, że gdybym spojrzała w twoje oczy w realu, to byłoby tak, jakbym dostała złoty strzał. Więc chyba dobrze, że jednak nigdy się nie spotkamy, prawda? Ponieważ właśnie tym dla mnie jesteś. Złotym strzałem...

Wydaje mi się, że coś ci miałam napisać. Teraz jakoś wypadło mi z głowy, ale być może już gdzieś to napisałam, więc pewnie wiesz, o co mi chodzi, zatem nie ma sensu pisać drugi raz, bo niby po co miałabym się powtarzać.

Chyba położę się już spać, jestem bardzo zmęczona, a nie chcę ci tu napisać jakichś głupot, więc dopóki jeszcze nie napisałam żadnej bzdury, to chyba powinnam skończyć, prawda?

Wiesz, zastanawiam się, co teraz robisz, Gianluca... (Ach...)

Hell..."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro