| zapomnij o mnie |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hansol był mieszanką sprzecznych uczuć. Jednego dnia potrafił dzwonić do Seungkwana milion razy, nagrywając mu na pocztę głosową miłosne serenady i tony przeprosin. Drugiego, po tylu nieudanych próbach skontaktowania się z nim, szedł na imprezy, upić się do nieprzytomności i na ten jedną noc zastąpić swoją miłość jakimś innym mężczyzną czy kobietą.

Tak mijały tygodnie, a Chwe nadal zataczał błędne kółko, żyjąc w tęsknocie, próbując o niej zapomnieć za pomocą używek. Nie sądził, że Boo był tak ważną częścią jego życia. Nie sądził, że bez niego mógłby stać się wrakiem człowieka.

Ale wciąż popełniał te same błędy, co za czasów związku z Kwanem.

________________

nieznany numer: seyngkwan...

nieznany numer: kovhewam cuie

nieznany numer: segynkwaaaaan

booseungkwan: hansol jesteś pijany.

nieznany numer: kovhadzsz mbnie??

booseungkwan: wracaj do domu.

nieznany numer: ale kovjsasz mnoie

booseungkwan: nie będę pisać z tobą w takim stanie.

nieznany numer: chve buzi

nieznany numer: povcaliju mbnje

*odczytane*

Blondyn odrzucił telefon na pobliski stolik, a jego pięści mimowolnie się zacisnęły. Znowu złapał się na tym, że przejmuje się co on robi i co się z nim dzieje. Poczuł niekontrolowaną troskę i chęć pojechania po niego, wzięcia go do swojego domu. Wtulenia się w niego i zaśnięcia w jego objęciach.

Ale nie mógł, Hansol nadal nic się nie poprawił, nadal pił, nadal zdradzał. Nie mógł znowu wpaść w tę samą pułapkę. Nie mógł pozwolić, żeby uczucia znowu przeważyły rozum.

Nie chciał pozwolić znowu się krzywdzić.

booseungkwan: idę spać dobranoc.

nieznany numer: booooo

nieznany numer: chcre cjie prxzytlic

niezany numer: chce

–Czego?–warknął sam do siebie, ślepo wpatrując się w jasny ekran. Mimo, że oczy same mu się zamykały, nie mógł odłożyć telefonu, bez ostatecznej wiadomości Hansola.

nieznany numet: chce tio co bylko kiedys

booseungkwan: zapomnij o mnie.

booseungkwan: to nie wróci

nieznany numer: nie chcbe

nieznany numer: nie umiem

*odczytane*

–Ja też – pojedyncza łza spłynęła po jego policzku, a telefon uderzył o ścianę na przeciwko. Nagle Seungkwan wybuchną niekontrolowanym, głośnym płaczem, który trwał z nim przez całą noc.

___________

–Josh, słuchasz mnie?

–C-co?– rozszerzył oczy, wlepiając je w przystojną twarz swojego kolegi, od którego można było wyczuć lekką irytację– Przepraszam Seungcheollie, to wszystko jest trudne.

Ciche westchnięcie opuściło usta mężczyzny, które po chwili przyozdobił delikatny uśmiech. Lekki zapach cynamonu, którym pachniał szampon Seungcheola uspokajał go, a ciepło spowodowane jego dłonią na ramieniu blondyna, dodawało mu otuchy.

–Wiem Jisoo, mi też nie podoba się sposób w jaki sprawy się potoczyły..– zaczął brunet, zakreślając małe kółeczka palcem na ręce przyjaciela. Kontakt fizyczny z Joshuą od zawsze był czymś, czego bardzo mu brakowało i mimo, że potrafił tulić go całymi dniami, nadal było mu mało– Ale wydaje mi się, że chłopcy sami powinni ze sobą porozmawiać.

Hong rzucił mu zaniepokojony spojrzenie, które po chwili zmieniło barwę na smutek. Zarówno Hansol, jak i Seungkwan byli jego bardzo bliskimi przyjaciółmi i kochanymi donsengami, a widząc ich obu w rozpaczy, robiło mu się słabo.

– Też bym tego chciał– słyszeli jak krople deszczu obijały się o szybę, jakby niebo również płakało– Nawet nie, żeby znowu do siebie wrócili, ale żeby przynajmniej wyjaśnili sobie kilka rzeczy.

– Ale znasz ich..– zaczął ponownie Josh, tym razem z większym przejęciem– Hansol nie rozumie swoich błędów, a Seungkwan za nic nie zgodzi się na rozmowę z nim.

Między chłopcami nastała cisza, przygnębiająca, ale i łącząca ich ze sobą. Oboje tak samo mocno przejęci problemem przyjaciół, że nie zauważający ich własnych.

– Poczekajmy, minęły dopiero dwa tygodnie.

– Aż dwa tygodnie!– w oczach Jisoo zakręciły się łzy, mimo największego oporu ze strony blondyna– Nawet nie wiesz ile razy Hansol już zdążył przyjść pijany w nocy pod mój dom i krzyczeć, że nie chce żyć.

W Seungcheolu coś się złamało na widok świecących z płaczu brązowych oczu przyjaciela i bez wahania zarzucił mu ręce na szyję, przyciągając jego drobne ciało do swojego. Czuł jak jego przyjaciel uspokaja się, a jego oddech się wyrównuje.

– Seungkwan często dzwoni do mnie z płaczem, że nie może bez niego wytrzymać. Tęskni za nim mimo tych wszystkich ran..– szeptał, wciskając głowę w szyję bruneta, potajemnie wdychając jego zapach.

Siedzieli w ten sposób do końca. Wtuleni w siebie, korzystając z ciepła drugiej osoby. Oboje byli tym wykończeni i oboje potrzebowali wsparcia, które zawsze mogli znaleźć u drugiego.

Joshua chciał by ta chwila nigdy nie została przerwana, by móg zostać w objęciach Seungcheol do końca świata. Czuł się przy nim tak dobrze, tak swobodnie, tak bezpiecznie. Codziennie dziękował Bogu, że postawił na jego drodze kogoś tak idealnego.

Tym razem jednak, Bóg nie wysłuchał jego próśb, a cudowna chwila została przerwana przez dźwięk telefonu.

Momentalnie odskoczyli od siebie, a brunet niechętnie sięgnął po telefon na drugim końcu kanapy. Jednak, gdy już zobaczył, kto dobija sie do niego, przerywając coś tak przyjemnego, jego oczy rozszerzyły się w strachu.

– Tak tak, zaraz będę– powtarzał do słuchawki telefonu, biegając po mieszkaniu blondyna jak szalony, w poszukiwaniu swojej kurtki– Czekaj na mnie.

Josh rzucił mu zdziwione spojrzenie z nutką złości, bo jednak nie chciał przerywać poprzedniego zajęcia. Powoli domyślał się kto mógłby zadzwonić do bruneta, ale nie chciał sobie psuć humoru.

– Przepraszam Jisoo, muszę już iść– posłał nadal siedzącemu na sofie chłopakowi smutne spojrzenie, kontrastujące z uśmiechem, który sprawiał, że Joshua się rozpływał– Zapomniałem o mojej randce z Jeonghanem.

Bum.

– Oh, jasne!  – posłał mu szeroki uśmiech, mimo że w jego oczach zbierały się łzy– Bawcie się dobrze!

Liczył na jakieś pożegnanie, przytulenie czy pocałunek w policzek. Jedak jedynym co dostał był uśmiech, za który mógłby oddać swoje życie.



________

przepraszam ale musiałam wepchnąć tu jakiś ship z joshem, za bardzo go kocham..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro