Rozdział I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem w fotelu i patrzyłem na bawiącego się PJ. Mój kochany błąd znowu wyszedł rano i jeszcze nie wrócił. Zdążyłem zrobić obiad, podać go, zjeść, wyjść z PaperJamem na plac i posprzątać w domu. Chciałbym wiedzieć gdzie jest, ci robi. Ci jego przyjaciele" nie mają na niego zbyt dobrego wpływu. Error znowu zrobił się agresywny i zdarza mu się coś zniszczyć. Lecz nie są to takie wielkie zniszczenia jak kiedyś. Bardziej chodzi o zbite wazony, talerze, dziury w ścianie. Chcę mu pomóc ale nie mam wpływu na to co robi. Całymi dniami pilnuje PJ. Dlaczego on nie może zostać raz w domu i spędzić z nami czasu?!

- Mamo... - z zamyśleń wyrwał mnie głos PJ
- Tak kochanie? - dołożyłem książkę która miałem cały czas w rękach.
- Kiedy przyjdzie tata? - popatrzył na mnie lekko zasmucony.
- uh... No wiesz... Tata wruci pewnie wieczorem... - spuściłem głowę żeby nie musieć patrzeć na smutnego PaperJama.
- Czy on... On już nie chce z nami przebywać?

Zamarłem. Rozumiem. Error wychodzi na całe dnie, i nie zajmuje się synem. Ale że on to tak odebrał? To jeszcze dziecko...

- N-nie! To nie tak kochanie. - wstałem i uklękłem obok niego. Tata nas kocha, ale musi teraz wychodzić wiesz? Obiecuję że niedługo spędzimy zasobami dużo czasu, zgoda? - uśmiechnąłem się ukrywając emocje jakie mną kierowały.
- ZGODA! - wykrzyknął i mnie mocno przytulił. Ziewnoł
- Czas spac~ Już puzno.
- Nieeeeeeeeeeeeeeeee.
- Nie marudzę mi tutaj.

Wstałem tuląc go i zaniosę do pokoju. Minęło jakieś pół godziny zanim położyłem go spać. Sam poszedłem do pokoju i usiadłem na łóżku.

- Co ja zrobiłem źle... Dlaczego to tak się toczy. Error... Dlaczego mi nic nie mówisz.

W moich oczodolach pojawiły się łzy. Naprawdę mam już dość tego że Error tak znika, a nasz syn myśli że już nas nie Chce! To już mnie przerasta...

Perspektywa Errora

Wracałem po ciemku z kapturem na głowie. Codziennie to samo. Rano wychodzę, wracam wieczorem. PJ już śpi, Ink z resztą też. Czasami się zdarzy że nie śpi. Robi mi wtedy jakieś wielkie wyrzuty i zazwyczaj kończy się to kłótnia. Nie chcę mumowic prawdy. Znienawidzi mnie za to. Po za tym szef by mnie zabił. Obiecałem że nie piszę słowa. Czasami żałuję że w to wszedłem.
Doszedłem do domu i otworzyłem drzwi. Było cicho. Pewnie spali. Cicho zakluczułem drzwi, rozebrałem się i poszedłem do sypialni. Z każdym krokiem coraz bardziej wydawało mi się że coś słyszę. Z każdym krokiem wsluchiwalem się w tą ciszę, w której jednak coś słyszałem. Gdy doszedłem do drzwi, dotarło do mnie ze to szlochanie. Może PJ miał koszmar? Może Ink prubuje go uśpić?

Uchyliłem lekko drzwi i zajżałem do środka. Jednak to co zobaczyłem, przeszło moje wszelkie oczekiwania.

Następna depresyjny, kiepska książka mojego wykonania. Nieeeeeeeeeeeeeeeee. (normalnie niczym PJ x"D) Mam nadzieję że rozdział się podoba i nie wyszłam z wprawy. Może trochę krótki, ale będzie ich więcej przez najbliższy czas. Czekam na ocenki ^^ Do następnego ~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#inkxerror