Rozdział 7- "Undertale"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Errora

Siedzieliśmy w tym AU dosyć długo. Ink cały czas spał. Był mocno we mnie wtulony. Naprawdę się zmęczylam tworząc to miejsce. Postanowiłem go obudzić.

- Wsta-ajemy...

Szturchłem go kilka razy, aż się obudził. Gdy zobaczył w jakiej sytuacji się znalazł mocno się zarumienił i mnie puścił. Również sie lekko zarumieniłem.

- Eee... Przepraszam?
- Hehe... Ni-ic się sta-ało.

Siedzieliśmy w ciszy. Zaproponowałem powrót. Ink się zgodził i otworzył portal. Byliśmy w pustce... W naszym domu...

Zrobiłem sobie ala-hamak z moich linek.

- Wiesz co?  Czasem ci zazdroszczę tych linek.
- Po-ocze-ekaj...

Zrobiłem drugi ala-hamak i usiadłem na jednych z nim. Drogi był dla Inka.

- Pro-sze, sia-adaj.
- Dzięki.
- Ma-am do ciebie pro-ośbę. A ba-ardziej pro-opo-ozycje.
- Jaką?
- Da-asz mi do-ostęp do te-ego AU,  a ja obie-ecu-uje że go nie zni-iszcze.
- Jasne. Widziałem że ci się tam spodobało
- Tia...

Zapadła cisza. Zacząłem bawić się linkami. Ink nad czymś myślał.

- Ma-asz w pla-anach ja-ak ileś no-owe AU?

Ink się otrząsnął i spojrzał a mnie ze zdziwieniem.

- A co cię to tak zaczęło interesować?
- A co? Nie-e mo-ogę?
- Możesz. -powiedział uśmiechając się do mnie.
- To do-obrze.

Odwzajemniełem uśmiech.  Położyłem się na "hamaku".

- Ja idę spa-ać. Do-obra-anoc.
- Dobranoc.

Perspektywa Inka

Gdy Error zasnął, postanowiłem odwiedzić jakieś AU. Przez chwilę zastanawiałem się jakie. W końcu wybrałem Undertale. Dawno tam nie byłem. Zszedłem z hamaku i otworzyłem portal. Przeszedłem przez niego i znalazłem się w Wodospadach. Pierwsze co zrobiłem to rozejrzałem się dookoła czy nikogo nie ma. Nikt nie może mnie zobaczyć. Trochę to męczące że muszę przed wszystkimi się kryć ale już się przyzwyczaiłem.

Przechadzałem się przez Wodospady myśląc czy czegoś nie zmienić.  A dokładniej czy nie poznać potworów i się z nimi zaprzyjaźnić.

Usiadłem na brzegu jeziora. Spojrzałem w tafle wody. Moje odbicie się rozmazywało. Wpatrywałem się w nie. Uspokajało mnie to.

Nagle usłyszałem głos.

- SANS?

Przestraszyłem się i wpadłem do wody.

- Aaa! Zimno!
- POCZEKAJ!

Wysoki szkielet wyjął mnie z wody i położył na brzeg. Tak... To był Papyrus. Klasyk  oczywiście.

- Dzię-dziękuje... - powiedziałem nieśmiało..

Calu się trzęsłem. Moje ubrania razem z pasem farb i pędzlem były mokre.

- PROSZĘ. I PRZEPRASZAM ŻE CIĘ PRZESTRASZYŁEM. POMYLIŁEM CIĘ Z MOIM BRATEM. JESTEŚ DO NIEGO BARDZO PODOBNY.

Nadal się trzęsłem z zimna.

- Nic się nie stało. Tylko teraz mi trochę zimno...
- ZAPRASZAM CIĘ DO MNIE! ZROBIĘ CI COŚ CIELEGO DO PICIA. I MOŻE DAM CI JAKIEŚ SUCHE UBRANIA BO TO CHYBA TROCHĘ MOJA WINA...
- No... Mogę iść... Tylko później muszę szybko wracać.
-SUPER! CHODŹMY!

Taki tam rozdział. Zapraszam wszystkich do moje drugiego opowiadania "Inna ale taka sama..."  tam jest rozdział poświęcony spiecjalowi który robię. Proszę was o przeczytanie i skomentowanie. A teraz dobranoc^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro