60. Imagify - Lincoln

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1. Kiedy dowiedziałaś się, że ktoś z Twojego obozu schwytał Ziemianina. Bellamy zadbał o to, żeby nikt nie mógł dostać się do pomieszczenia, w którym przetrzymywany był mężczyzna. Ty oczywiście nie zamierzałaś dostosować się do rozkazów lidera, za względu na swoją wrodzoną ciekawość. Wyczekałaś na odpowiedni moment, kiedy strażnicy pilnujący waszego więźnia stracili na pewien czas czujność i wślizgnęłaś się do środka. Gdy Twój wzrok przystosował się do panujących w pomieszczeniu ciemności, zamarłaś. Przed Tobą stał skrępowany mężczyzna z licznymi ranami na ciele. Ostrożnie zbliżyłaś się do niego i nie mogłaś uwierzyć w to, że Twoi ludzie mogli wykazać się aż takim okrucieństwem. Nigdy nie popierałaś przemocy. Ziemianin z trudem uniósł głowę i spojrzał na ciebie wyczerpanym wzrokiem. Chciałaś mu pomóc. Niestety usłyszałaś za sobą głośne chrząknięcie. Obróciłaś się gwałtownie, czując ogromny ucisk w żołądku.

- Co ty tu robisz? Bellamy powiedział... - Miller skrzyżował dłonie na piersi.

- On mu to zrobił? - Przerwałaś Nathanowi.

- Zasłużył... oni wszyscy zasłużyli...

- Zaraz się z nim rozmówię... - Czułaś, jak się w Tobie gotuje.

- Ziemianie są potworami. Zabijają naszych przyjaciół z zimną krwią, a Ty się martwisz o tego śmiecia?

Spojrzałaś z powrotem na skrępowanego mężczyznę. Ten nie odrywał od Ciebie wzroku.

- A więc to ma być rozwiązanie naszych problemów... przemoc? Mamy być tacy jak oni? - Odgarnęłaś kilka niesfornych kosmyków z czoła.

- Najwidoczniej tak. Słuchaj (T.I) musisz stąd iść. Jak Bellamy dowie się, że tu byłaś to obydwoje będziemy mieć problemy.

Bez słowa obróciłaś się na pięcie i podeszłaś do drzwi. Na odchodnym jeszcze raz spojrzałaś na Ziemianina. W głowie miałaś już ułozony plan, by tu wrócić. Coś Cię przyciągało do tego mężczyzny.  

2. Kiedy potajemnie spotkałaś się z Lincolnem. Mężczyzna był Ci bardzo wdzięczny za to, że pomogłaś mu wydostać się z Twojego obozu. Niestety nie zdawał sobie sprawy, że jego ludzie go śledzili. W ostatniej chwili uchronił Cię przed strzałą, która miała pozbawić Cię życia. Mężczyzna odepchnął Cię od siebie i nakazał Ci uciekać do Twojego obozu. Nie chciałaś go zostawiać. Nie w takim stanie. W końcu jednak skapitulowałaś, gdy Ziemianie zaczęli się do was zbliżać.

- Wrócę do Ciebie! - Krzyknęłaś ze łzami w oczach, gdy mężczyzna chwiejnym krokiem zbliżył się do Ciebie, żeby ucałować Cię w czoło.  

3. Kiedy musieliście ukryć się przed Ziemianami, którzy polowali na Ciebie i Twoich przyjaciół. Lincoln chciał zabrać Cię do obozu, w którym ukrywała się setka, ale mieliście jeszcze przed sobą długą drogę do przebycia. Mężczyzna zadbał o to, żeby pomimo panujących wokół niekorzystnych warunków było Ci, jak najlepiej. Gdy Lincoln chciał przygotować dla siebie posłanie, zapytałaś go o to, czy mógłby z Tobą spać. Mężczyzna uśmiechnął się do ciebie czule i bez żadnych zbędnych słów zajął miejsce przy Tobie.

4. Kiedy Lincoln dowiedział się, że zostałaś porwana. Mężczyzna bardzo chciał Cię odnaleźć ale potrzebował pomocy. Rozmowa z Bellamym szybko przerodziła się w kłótnię, kiedy Blake stwierdził, że nie mogą teraz wyruszyć na misję ratunkową, ponieważ nie są na nią przygotowani. Ostatecznie Lincoln postanowił szukać pomocy u swoich przyjaciół z obozu Ziemian.

5. Kiedy ostatecznie w misję ratunkową zaangażowali się zarówno Ziemianie, jak i ludzie z Twojego obozu. Lincoln wpadł w szał, gdy dostrzegł Cię związaną i pobitą wśród bardzo niebezpiecznych ludzi z wrogiego plemienia. Mężczyzna nie słuchał Clarke, która nakazywała mu racjonalnie myśleć. Dziewczyna była zaniepokojona tym, że Lincoln targany emocjami może zniszczyć ich element zaskoczenia. Gdy jeden z wrogów uderzył Cię w twarz, tak że upadłaś na Ziemię, Lincoln nie wytrzymał. Zaczęła się bitwa.

6. Kiedy misja ratunkowa zakończyła się sukcesem. Lincoln bardzo obwiniał się za to, co Cię spotkało. Gdy delikatnie musnął dłonią Twojego poranionego policzka, dostrzegłaś w jego oczach łzy.

- Wszystko w porządku... rany się zagoją. - Wyszeptałaś łamiącym głosem.

- Nie mogę sobie tego wybaczyć...

- To nie jest Twoja wina. Uratowałeś mnie. W dodatku jeszcze sprawiłeś, że moi ludzie współpracowali z Twoimi. - Wtuliłaś się w mężczyznę.

- Tak bardzo Cię kocham. - Lincoln wyszeptał w Twoje włosy.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro