61. Imagify - Roan

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1. Kiedy Roan obserwował Cię, jak trenujesz z Echo. Już przestałaś liczyć ilość źle wyprowadzonych ciosów, bolesnych upadków i niewielkich ran na ciele. Kiedy po raz kolejny dziewczyna wytrąciła Ci broń z ręki, Roan przewrócił oczami, po czym stwierdził, że sam musi się za Ciebie zabrać.

2. Kiedy Roan osobiście chciał ukarać zdrajcę, więc wyzwał go na pojedynek. Wiedziałaś, że mężczyzna jest bardzo dobry w walce, ale mimo wszystko bardzo się o niego bałaś. Roan, jak zwykle musiał popisywać się swoimi umiejętnościami, urozmaicając je co chwilę efektownymi sztuczkami. Często zerkał na Ciebie, czekając na jakąkolwiek reakcję z Twojej strony. Starałaś się być niewzruszona, ale jednak bardzo chciałaś, żeby mężczyzna przeszkolił Cię kiedyś w walce. Po swym występie zwieńczonym egzekucją Roan podszedł do Ciebie, oczekując jakiegoś słowa uznania z Twojej strony. Byłaś pod wrażeniem. W końcu zebrałaś się w sobie i pogratulowałaś mu zwycięstwa.

- Ostatnio obserwowałem Twój sparing z Echo. Walczysz tak beznadziejnie, że osobiście będę Cię szkolił. - Roan zgarnął dłonią kosmyki Twoich włosów, które wkradły Ci się na zaczerwienione policzki.

- To byłby dla mnie zaszczyt.

- Świetnie. W takim razie za godzinę spotkamy się na placu treningowym.

- Co!? Tak szybko? Możemy zacząć od jutra?

- Nie.  

3. Kiedy Roan dowiedział się, że na jakiś czas musisz opuścić Polis.

- Spokojnie to tylko kilka dni.

- Uważaj na siebie. - Wyczułaś w jego głosie troskę.

- Jak zawsze. - Puściłaś do niego oczko.

- Nie (T.I). Ty nigdy na siebie nie uważasz dlatego mówię poważnie. Moi strażnicy odprowadzą cię do obozu.

- Nie to nie jest konieczne.

- To nie była propozycja. Idą z Tobą i koniec dyskusji. 

4. Kiedy Roan został wyzwany na pojedynek na śmierć i życie. Byłaś temu przeciwna, ponieważ mężczyzna był ranny wskutek wcześniejszej walki. Jego rany nie zdążyły się jeszcze zagoić, ale mimo wszystko Roan przyjął wyzwanie. Ze łzami w oczach błagałaś go, aby zrezygnował, jednak mężczyzna doskonale wiedział, że gdyby odrzucił wyzwanie, zhańbiłby swój klan.

Walka się rozpoczęła. Mężczyzna, którego darzyłaś głębokim uczuciem, przegrywał swą bitwę. Odnalazłaś Echo wśród ogromnego tłumu przyglądającemu się wydarzeniu. Kobieta była również niezadowolona z całej sytuacji, jednak dostała rozkaz, aby nie mieszać się w walkę mimo wszystko. Ty nie dostałaś takiego rozkazu, dlatego mogłaś interweniować. Roan upadł na ziemię. Jego przeciwnik przystawił ostrze swojej broni do jego serca. Echo podała Ci swój łuk. Szybko udałaś się w odludne miejsce, z którego miałaś najlepszy widok na arenę. Wycelowałaś strzałę w przeciwnika Roana. Zrobiłaś głęboki wdech. Wiedziałaś, jakie będą tego konsekwencje. Wyczekałaś na odpowiedni moment.... W jednej chwili mężczyzna upadł martwy na ziemię. Zdezorientowany Roan podniósł się z ziemi i spojrzał na Echo, która uniosła ręce w geście bezradności. Tłum był niezadowolony z obrotu sytuacji. Walka została przerwana przez osobę trzecią, co było niedopuszczalne. Roan rozejrzał się dookoła. Gdy w końcu Cię dostrzegł, na jego twarzy pojawił się wściekły grymas. Wiedziałaś, że czeka Cię ostra reprymenda. Zrobiłaś coś, co był surowo zakazane, jednak nie miałaś innego wyjścia... Musiałaś go uratować.  

5. Kiedy czekałaś w sali tronowej na Roana, który miał przekazać Ci decyzję w sprawie Twojej ingerencji w jego ostatnią walkę. Mężczyzna nie chciał Cię karać, jednak jego ludzie domagali się sprawiedliwości. Innej osobie nie uszłoby to na sucho. Drzwi do komnaty otworzyły się z ogromnych hukiem.

- Zostawcie nas samych! - Roan wydał rozkaz swoim strażnikom.

Byłaś zestresowana. Serce waliło Ci, jak oszalałe, a w gardle czułaś ogromną gulę. Roan zbliżył się do Ciebie z kamiennym wyrazem twarzy.

- Dlaczego? - Odezwał się po chwili krępującej ciszy, która między wami nastała.

- Nie mogłam stać bezczynnie... - Starałaś się wytłumaczyć.

- Ludzie domagają się sprawiedliwości. Chcą Twojej śmierci na arenie.

- Zrobiłam to, co było słuszne. Na moim miejscu...

- Zrobiłbym to samo. - Roan ciężko westchnął.

- Nie zostaniesz ukarana. - Dodał po chwili.

- A co z Twoimi poddanymi? Nie spodoba im się to.

- Nie dbam o to. Musisz być teraz ostrożna. Mój przeciwnik był ważnym wojownikiem w swoim klanie. Jego ludzie będą chcieli za wszelką cenę Cię dopaść.

- Życzę im powodzenia.

- To jest poważna sprawa. Od tej pory koniec z samotnym wymykaniem się z Polis, koniec z wyprawami do skaikru. Za Twoją głowę zostanie wyznaczona nagroda, więc nie będę spuszczał Cię z oka.  Nawet zamknę Cię w swojej komnacie, jeżeli nie nie będę miał innego wyboru.

6. Kiedy Roan opanował sytuację w Polis i rozprawił się z ludźmi, którzy za wszelką cenę chcieli Cię zabić. Czułaś się już bezpiecznie, jednak irytowali Cię strażnicy Roana, którzy mimo wszystko nie odstępowali Cię na krok. Pewnej nocy podstępnie wykorzystałaś nieuwagę strażników i wymknęłaś się z Polis. Ciesząc się chwilą samotności, usiadłaś na trawie i spoglądałaś w gwieździste niebo. Nagle usłyszałaś, jak ktoś się za Tobą skrada. W mgnieniu oka dobyłaś swoją broń i byłaś gotowa do konfrontacji z wrogiem. Gdy postać wyłoniła się zza drzew, odetchnęłaś z ulgą.

- Nie żartowałem, mówiąc, że będę miał Cię na oku.

- Twoi strażnicy działają mi już na nerwy.

- Są to osoby, które dbają o Twoje bezpieczeństwo.

- Przecież już nic mi nie grozi.

- Tego nigdy nie możesz być pewna.

Roan usiadł obok Ciebie i spojrzał w gwiazdy.

- Już sam fakt, że jesteś bliską mi osobą, sprawia, że stajesz się głównym celem dla moich wrogów. Masz dosłownie chwilę, a potem zabieram Cię z powrotem do Polis.

- Niech Ci będzie. - Wtuliłaś się w mężczyznę.

Roan okrył Cię swoim ramieniem i ucałował delikatnie w czoło. Widząc, jak jesteś odprężona, mężczyzna zgodził się zostać tu nieco dłużej, niż pierwotnie zakładał.  

7. Kiedy Roan czeka, aż łaskawie postanowisz wstać z łóżka.

- Jeszcze chwilkę... - Wymamrotałaś pod nosem, wtulając się w swoją poduszkę.

- To już jest Twoja piąta chwilka.

- Spokojnie. Wszystko mam pod kontrolą.

- Im dłużej będziesz leżeć w łóżku, tym cięższy będziesz mieć trening.

- Boże Roan daj spokój... - Machnęłaś dłonią.

- Wstawaj!

- Jeszcze chwilkę!

8. Kiedy w końcu udało Ci się pokonać Echo w sparingu. Roan przez cały czas przyglądał się waszej walce. Byłaś z siebie bardzo zadowolona, gdy pomogłaś kobiecie podnieść się z ziemi.

- I co? Jesteś ze mnie dumny? - Podeszłaś do Roana z ogromnym uśmiechem na ustach.

- Nie było źle. - Mężczyzna starał się zachować powagę.

- Co!? Żartujesz sobie? Pierwszy raz skopałam Echo tyłek, a Ty mówisz, że nie było źle...

- Dałam Ci fory. - Echo przewróciła oczami.

- Akurat!

Roan nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

- Dobra. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.... - Ostatnie słowa z trudem wyszły z jego ust.

- Powtórz to!

- (T.I) nie przeginaj.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro