70. Wasze relacje, gdy byłaś więźniem na Arce.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział dotyczy jedynie Bellamy'ego, Johna, Jaspera, Monty'ego i Millera.

Bellamy: 

Gdy próbowałaś pomóc Octavii w ucieczce podczas balu z okazji Dnia Jedności, Bellamy był Ci ogromnie wdzięczny. Nawet jeżeli wasza ucieczka zakończyła się pojmaniem. Blake nie mógł do końca zrozumieć, dlaczego postanowiłaś zaryzykować własne życie dla kogoś, kogo nawet dobrze nie znałaś. Swoją postawą zyskałaś u niego ogromny szacunek. Gdy wraz z Octavią trafiłaś do więzienia, chłopak nie przejmował się jedynie losem siostry, ale i również Twoim. Pomimo tego, że tak naprawdę nie wiedział o Tobie nic. Nawet nie znał Twojego imienia. To jednak w obecnej sytuacji nie miało większego znaczenia. Może i nie wiedział, jak się nazywasz, ale byłaś dla niego ważna. Chciałaś ratować Octavię, a to dla niego miało ogromne znaczenie. Nigdy Ci tego nie zapomni i zawsze będzie uważał, że ma wobec Ciebie ogromny dług wdzięczności.

Jasper:

Kojarzyłaś Jaspera z zajęć, które prowadził Pike. Chłopak wydawał Ci się być sympatyczny i w gruncie rzeczy nieszkodliwy. Miał w zwyczaju rzucać na zajęciach idiotyczne docinki, które śmieszyły jedynie jego. Był po prostu sobą i nigdy nie przejmował się opinią innych. Czasami zdarzało Ci się przyłapać chłopaka na tym, że wpatruję się w Ciebie nie tylko na zajęciach, ale i również w części więziennej na Arce. Wasze cele znajdowały się naprzeciwko siebie. Ilekroć wasze spojrzenia się ze sobą krzyżowały, Jasper szczerzył się do Ciebie, jak małe dziecko. Mimo sytuacji, w której się wtedy znajdowaliście, jego pozytywna energia często Ci się udzielała. Czułaś z nim ogromną więź pomimo tego, że nie miałaś nawet okazji porozmawiać z nim w cztery oczy.

Monty:

Kiedyś udało Ci się wykorzystać chwilę nieuwagi strażników. Poczułaś nagły impuls. Nie wiedziałaś, gdzie masz się ukryć. Po prostu rzuciłaś się do ucieczki w przypływie nagłego skoku adrenaliny. Niestety nim zdążyłaś opuścić strefę więzienną, jeden ze strażników wystrzelił w Twoją stronę impuls elektryczny. Upadłaś na ziemię tuż przed celą Montyego. Chłopak podbiegł do drzwi swojej celi, rzucając w stronę strażników wiązankę wulgaryzmów. Gdy rosły mężczyzna w mundurze podniósł Cię na równe nogi, spojrzałaś błagalnie na Greena. Chłopak uderzał bezradnie pięściami w drzwi. Nie mógł Ci pomóc, ale mimo wszystko doceniałaś to, że jako jedyny spośród wszystkich więźniów zareagował, gdy strażnik zaczął stosować wobec ciebie przemoc.

Murphy:

John ma trudny charakter. Podczas waszego pobytu w więzieniu chłopak wielokrotnie zalazł Ci za skórę. Często kłóciliście się na zajęciach, które prowadził Pike, czy nawet wyzywaliście się w sekcji więziennej pomimo tego, że wasze cele były znacznie oddalone od siebie. Zdarzało Ci się wielokrotnie, niby przypadkiem podstawić mu nogę, gdy strażnicy prowadzili was na lekcje, a on za to ciągnął Cię złośliwie za włosy, gdy się tego najmniej spodziewałaś. Wasze zachowanie momentami było gorsze niż u małych dzieci... Gdyby ktoś powiedziałby Ci wtedy, że będziesz w związku z Murphym, zapewne wyśmiałabyś tę osobę i wyzwała od największych idiotów, jakich widział ten świat. Oj nie czekaj... ta osoba zajęłaby tutaj drugie miejsce, ponieważ królem idiotów w tym czasie był dla Ciebie przecież Murphy...

Miller:

Nathan był Ci tak naprawdę obojętny do momentu, w którym wylosowałaś go do pary podczas zajęć z pierwszej pomocy. Byłaś więźniem Arki już spory kawał czasu, a dopiero wtedy miałaś okazję po raz pierwszy porozmawiać z chłopakiem w cztery oczy. Bałaś się trochę, że Nathan uniemożliwi Ci poprawne wykonanie zadania, ponieważ chłopak, już na samym wstępie wykazywał się być bardzo biernie nastawiony do lekcji. Kiedy Miller dostrzegł, że zależy Ci na tych zajęciach, w końcu zmienił swoje nastawienie. Byłaś w nie małym szoku, ponieważ wbrew pozorom okazał się niezwykle inteligentną i elokwentną osobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro