Czyżby to aby na pewno był sen??

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstając gwałtownie, królowa podmieńców rozejrzała się po swojej sypialni zastanawiając się czy aby na pewno zgniłe i złowieszcze cegły na ścianach to są jej złowieszcze i trochę przegniłe cegły. Były takie bo przecież każdy szanujący się złol musiał mieć równie ponury oraz przerażający zamek!!! Jej majestat tego wymagał, a changelingi zawsze stawały na wysokości zadania. Czysta Czesko-changelingowa perfekcja! 

Wracając  do lekko skołowanej królowej, ta zauważając szpilki czując z jakiegoś powodu profity płynące z takiego faktu. Może zasięg się przyda, acz wolałaby rzeczy, które dawały jej bardziej znaczącą przewagę.... na przykład jak ten dziwna maska na jej pysku. Łzy leciały idealnie tam gdzie chciała, zmieniając nawet swoją trajektorie. Ależ to było zaskakujące! To pozwalało jej na wykonywanie zaskakujących manewrów. Bo przecież nikt nie spodziewałby się, że pocisk nagle zmieni kierunek. Wyborna broń. 

Poświęcając dosłowną chwilę na ogarnięciu się po porannym przebudzeniu Chrysalis udała się do swojej sali, przed tym rozkazując jednemu z żołnierzy, aby przyprowadził do niej tego dziwnego chłopca. Siedząc na nowo wybudowanym tronie, w nowej już opancerzonej sali czekała aż nadejdzie Issac. Nieco zniecierpliwiona wpatrywała się w stalowe płyty wzmacniające dach... sama nie wiedziała czy aby na pewno to powstrzyma księżniczki, ale changeling myli się tylko raz!! A przy 3 się zeruje. Taka panowała u nich zasada... dlatego zawsze osiągali 100% sukcesu! Porażka to też sukces jeżeli spojrzymy na to pod odpowiednim kątem. Może niekoniecznie wstanie trzeźwym, ale kto by to rozdrabniał. To była ostatnia myśl klaczy, gdy do pomieszczenia wszedł chłopiec. Wszystkie podmieńce ucichły widząc dziwne stworzenie. Tylko czasami można było usłyszeć nieliczne kaszle oraz szepty. Chrysalis zmierzyła go władczym spojrzeniem, które skonfrontowało się z niedbałym oraz kompletnie niezainteresowanym spojrzeniem. - Tajemnicza istoto. Ja majestatyczna oraz przepotężna królowa jak i matka podmieńców dziękuje ci za pomoc w pokonaniu przerażającego monstra... dzięki temu poświęceniu ogłaszam, że jesteś mile widziany w mojej fortecy, jednak mam też małą prośbę. Pokazałeś mi magiczne przedmioty, które usprawniają moje magiczne moce. Te jednak nie są tym czego oczekuje. Potrzebuje czegoś, co da mi niewyobrażalną potęgę. Czegoś co przerosłoby nawet moją boskość. Rozumiesz chyba o co mi chodzi? - Issac tak słuchał jej słów. Na jego twarzy nie zawitała jednak żadna emocja. Ani odrobiny cynizmu, czy zrozumienia. Ani śladu aprobaty, czy sprzeciwu. Po prostu... stał. I swoimi wielkimi oczami się patrzył. Trwało to może z 2 min, przy  których coraz bardziej rosło napięcie... bo co odpowie?!

Issac spojrzał się w stronę sufitu... i nagle przemówił. - Chcesz podążać ścieżką dobra, czy zła? - Zapytał krzyżując z nią spojrzenia. Chrysalis nie zawahała się nawet na sekundę odpowiadając - Zła. - Issac słysząc to pokiwał głową. - Uważaj na czerwone serca, gdy to zrobisz jest szansa, że szatan wynagrodzi twoje starania... ale pamiętaj, że przychylność jego jest obarczona ceną. - 

Nie wiedziała co to znaczy, ani czym jest ten szatan.... tak jednak zaintrygowała ją ta wiadomość. Gdy tylko zaśnie będzie musiała to przetestować. Nieskończona moc czekała tylko aby ją zgarnąć.... jednak musiała pamiętać, że jeżeli ona jest wstanie zdobywać magiczne przedmioty, tak Celestia wraz z Luną też mogą, a na to nie mogła pozwolić. Zgrabnym ruchem kopyta pokazał, że chłopiec może wracać do swojego pokoju, albo gdziekolwiek chce. W głowie już układała swój niecny plan.... plan w którym będzie trzymała w kopytach całą Equestrie! 

Ruszyła wraz z kilkoma żołnierzami do innej części fortecy... do portalu gdzie otrzymują dostawy z Czech. Potrzebowała środka transportu... ale czegoś lepszego niż zwykła skoda. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro