Chapter 2.
Miłego czytania, kochani! 🖤
-Nie będziemy z nimi współpracować! - Santana jako pierwsza otrząsnęła się z transu - Nie pamięta pan, ile Sebastian narobił nam problemów? - zirytowała się - Oblał Blaine'a koktajlem, przerobił zdjęcia Finna, szantażował Rachel i...
-Pamiętam, Santano. - przerwał jej - Sebastian wyrządził wam wiele złego, ale dyrekcja chce zażegnać ten konflikt i...
-I nie wpadli na nic lepszego? - zerknęłam na Finna, który odezwał się dziś po raz pierwszy - Ich błyskotliwy plan to wsadzić nas razem na scenę i kazać śpiewać i wygłaszać jakieś głupie wiersze? - prychnął. Zirytowny chwycił za oparcie krzesła i odwrócił siedzenie tak, aby mógł usiąść. - Teraz mamy udawać wielkich przyjaciół? - ponownie spojrzałam na profesora.
-Posłuchajcie mnie, też nie jestem zachwycony. Wolałbym ten czas poświęcić na przygotowania do regionalnych, ale niestety...
-Chcę rozmawiać z dyrektorem! - oświadczyła Rachel - Nie mogą nas tak traktować. To niedopuszczalne! - przewróciłam oczami. No biorąc pod uwagę, że już to zrobili to chyba jednak mogli nas tak traktować...
-Zamiast marnować czas, skupcie się na celu. - uniosłam brew w górę. Jakim, kurwa, celu? Nie zabiciu Skowronków podczas prób? - Musicie się z nimi jakoś dogadać.
-Po moim trupie! - Puckerman poderwał się z miejsca - Nie ma opcji, żebym spędził choć minutę w towarzystwie Smythe'a! - oni naprawdę go nienawidzili. Nie sądziłam, że nie lubią go do takiego stopnia.
-Dzieciaki... - jęknął załamany - Musicie teraz działać razem. - spojrzał na nas błagalnie.
-Nie chcemy współpracować ze Skowronkami. - oznajmiła Mercedes - Niech kochana dyrekcja znajdzie jakiś inny, genialny plan. - syknęła.
-Klamka zapadła. Musicie się z tym pogodzić. - wpatrywałam się w nauczyciela, licząc, że w końcu powie, że to tylko żart. Niestety. Nic takiego się nie stało.
-Co mamy zrobić? - zapytał Kurt - Iść na kawę ze Skowronkami i się zaprzyjaźnić? - zakpił.
-Dwie osoby z Dalton i dwie osoby od nas. - profesor zrobił krok w naszą stronę - Wybierzemy delegację. Poszczególne osoby ustalą sposób działania i reszta się dostosuje. - wzruszył ramionami - Tyle.
-Kto będzie nas reprezentował? - zdziwiona spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam Sama, opartego o framugę - Zrobimy losowanie? - wszedł do sali - Ciągniemy losy? - zaśmiał się. Humor mu dopisywał, ale widać było, że robił to na pokaz. Na siłę starał się utrzymać dobrą atmosferę.
-Kogo proponujecie? - Schuester rozejrzał się po klasie - Mówcie śmiało, ale nie zgłaszajcie samych siebie. - poprosił. Kątem oka obserwowałam Rachel, której ramiona opadły na słowa profesora o zakazie głosowania na siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem. - No słucham. - zachęcał - Kto będzie nas reprezentował?
-Kurt. - usłyszałam głos Rachel. No tak... To jedyna osoba, która była w stanie odwdzięczyć się jej tym samym.
Zaskoczony chłopak rozejrzał się wokół, zastanawiając się, co powinien był zrobić.
-Ymmm Blaine. - odparł. Widząc wściekłą Rachel miałam ochotę parsknąć śmiechem. Masz to, na co sobie zapracowałaś...
-Santana. - mruknęłam, patrząc na Latynoskę. Potrafiła przygadać kiedy było trzeba. Umiała postawić na swoim i nie była łatwowierna. Kogoś takiego potrzebowaliśmy.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Widziałam, że ją zaskoczyłam.
-Tori. - odparła, patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się do niej. To było miłe.
-Też głosuję na Tori. - zaskoczona spojrzałam na Quinn. Tego się tym bardziej nie spodziewałam. Nie miała ku temu żadnych powodów.
Dołączyłam do nich najpóźniej, a oni i tak głosowali na mnie. To urocze.
-Więc ja też. - Brittany poszła w ślady przyjaciółek. Miałam trzy głosy... Wyszłam na prowadzenie!
-Glosuję na Blaine'a! - spojrzałam na Sama. Miałam iść na spotkanie ze Skowronkami z bratem? To nie skończyłoby się dobrze. Blaine nawet nie pozwoliłby mi się odezwać.
Przeniosłam wzrok na Tinę, dając jej znak, aby mi pomogła. Przyjaciółka szybko zrozumiała, o co mi chodziło.
-Glosuję na Finna. - uniosła dłoń w górę. Lepszy Finn niż Blaine. Hudson przynajmniej pozwoliłby mi dojść do głosu.
Tina trzepnęła chłopaka w ramię. Mike zreflektował się i przytaknął.
-Ja też na Finna. - dopowiedział.
Dwa głosy dla Finna. Dwa dla Blaine'a. Trzy na mnie.
To miało się rozegrać między naszą trójką.
-Głosuję na Tori. - mruknął Finn. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
-A ja na Finna. - mruknął Puckerman. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Cztery głosy na mnie. Trzy na Finna. Dwa na Blaine'a. Oby tak dalej...
-Głos na Finna. - Mercedes uniosła dłoń w górę.
Cztery głosy na mnie. Cztery na Finna. Udało się.
-Mamy zwycięzców. - Schuester klasnął dłońmi - Victoria i Finn będą nas reprezentować. - uśmiechnął się.
Wokół zrobił się harmider spowodowany rozmowami i oklaskami. Nie wiedziałam, czy nadawałam się do kogoś w rodzaju kapitana, ale byłam w stanie spróbować. Chciałam spróbować.
-Wiadomo, kto reprezentuje Skowronki? - spojrzałam na brata, który wpatrywał się w nauczyciela. Wyglądał na nieźle wkurzonego. I nie chodziło to o to, że nie został naszym reprezentantem. Martwił się o to, z kim ja miałam się spotkać.
-Wiadomo. - przytaknął profesor.
-Więc? - ponagliła go Rachel.
-Skowronki reprezentowane są przez Huntera Claringtona i Sebastiana Smythe'a. - oczywiście...
******
PS. Wybieram się dziś na imprezę, jeśli moje niektóre odpowiedzi na wasze komentarze będą dziwne to wina wódki haha
Love you 💋
Emilia Mikaelson
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro