Chapter 39.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarze mile widziane, kochani! 🖤











Siedziałam z Sebastianem u mnie na łóżku. Mieliśmy się spotkać i obejrzeć kilka odcinków Gry o Tron, ale skończyło się się tym, że siedziałam na jego kolanach, całując go.

Od naszego wyjazdu nad jezioro minęły dwa tygodnie. Od tamtej pory staliśmy się sobie jeszcze bliżsi. Zapewne seks nam w tym pomógł, ale to nie tylko to. Z dnia na dzień, Smythe stawał się dla mnie coraz ważniejszy i już nie zamierzałam z tym walczyć. Lubiłam go bardziej niż sądziłam.

Jęknęłam, gdy Smythe lekko przygryzł moją dolną wargę, ciągnąc ją w swoją stronę. Nie mogłam skłamać, całował nieziemsko i z każdym pocałunkiem czułam się coraz lepiej. Sebastian był niesamowity.

-Smythe, mój brat jest w domu. - wyszeptałam, gdy jego dłonie znalazły się pod materiałem mojej bluzki, majstrując przy zapięciu od stanika.

-I co z tego? - prychnął, ponownie łącząc nasze usta. Poczułam, jak jego palce sprawnie rozpięły mój biustonosz. Skubany dobry był...

-Nie... - zaśmiałam się, odsuwając się odbniego niechętnie - Do niczego dziś nie dojdzie. - uprzedziłam, kręcąc głową.

-Nie umiesz się bawić. - jęknął, wpatrując mi się w oczy. Miał nadzieję, że jednak mnie przekona.

-To spojrzenie na mnie nie działa. - prychnęłam.

-Kogo chcesz oszukać? Przecież mój urok... - przewróciłam oczami i przestałam go słuchać. Przecież znałam tę historię na pamięć. Miał zdecydowanie zbyt wysoką samoocenę.

Westchnęłam i spróbowałam zapiąć stanik, ale nie mogłam trafić w odpowiednie zapięcie.

-Pomóc Ci? - spojrzał na mnie z politowaniem, unosząc jedną brew w górę. Z grymasem na twarzy pokręciłam głową, jednak gdy kolejna próba skończyła się fiaskiem poddałam się.

-Pomożesz? - jęknęłam zażenowana. Lekko pokiwał głową, śmiejąc się.

-Odwróć się. - polecił. Grzecznie spełniłam polecenie, aby ułatwić Sebastianowi zapięcie mojej bielizny.

-Smythe! Masz mi ten stanik zapiąć, a nie zdjąć! - pisnęłam, gdy poczułam jak próbował zsunąć szelkę mojej bielizny w dół.

-Wybacz. - roześmiał się wesoło - Nie mogłem się powstrzymać. - wyznał z udawaną skruchą, po czym szybko zapiął mój biustonosz - Zadowolona? - pokiwałam głową.

-Co masz ochotę robić? - zapytałam, opierając się o jego klatkę piersiową. On zaś siedział oparty o ścianę.

-Powiedziałbym Ci, ale i tak byś się nie zgodziła... - burknął tak cicho, że ledwie to usłyszłam, jednocześnie trącając płatek mojego ucha nosem. Niewinny ruch a wywołał dreszcze na moim ciele.

-Mój brat jest w domu, a my nie potrafimy być zbyt cicho, gdy jesteśmy razem. - parsknęłam.

-Przesadzasz. - zaśmiał się, pochylając głowę, aby połączyć nasze usta. Uśmiechnęłam się, gdy przejechał językiem po mojej wardze. Zacisnął dłonie na moich biodrach i wciągnął na swoje kolana. Otarłam się o jego krocze przez, co zduszony jęk wydostał się z jego ust.

-O tym mówiłam. - wyduszałam, gdy odsunęliśmy się od siebie na kilka centymetrów.

-To nie moja wina, że tak na mnie działasz. - burknął oburzony. Roześmiana pokręciłam głową. Ten chłopak był niepoważny.

-Jasne, skarbie. - przewróciłam oczami, odwracając się do niego plecami. Wyciągnęłam nogi do tyłu i położyłam się wygodnie na brzuchu, jednocześnie sięgając po laptop, który leżał, w bezpiecznej od nas, odległości.

-Czy twój brat zamierza może gdzieś dziś wyjść? - zapytał, kładąc się obok mnie. Pokręciłam głową.

-Nie. Rodzice wyjechali do dziadków, więc obrał sobie za cel pilnowanie mnie. - prychnęłam - Wspominał też, że ma do niego przyjść Kurt z Rachel i Finnen. - wzruszyłam ramionami.

-Idealnie... - westchnął zirytowany, wywołując kolejną falę śmiechu z mojej strony - Akurat trójka, której nie cierpię najmocniej. - oparłam głowę o jego ramię.

-Nawet się z nimi nie zobaczysz. - szturchnęłam go lekko - Jeśli mój brat się dowie, że tu jesteś to...

-To wywołałby treścią wojnę światową. - przewrócił oczami - Kumam. - westchnął.

-W końcu będziemy musieli z nim pogadać...

-Nie wątpię. Ja jednak wolę później. - zażartował.

-Ja też. - przytaknęłam - Narazie... Nie mam ochoty na słuchanie jego kazania.

- Będzie aż tak źle?

-Nawet gorzej. - westchnęłam - Moi rodzice na pewno będą tobą zachwyceni, ale Blaine...

-Lubi mnie teraz, bo nie wie, że się z tobą spotykam, gdy się dowie, ja znów będę wrogiem numer jeden? - niby zgadywał, ale opisał to wręcz perfekcyjnie. Jakby czytał mi w myślach.

-Masz ochotę na jakiś film? - postanowiłam sprawnie zmienić temat. Poczułam dłonie na talii.

-Mam ochotę na ciebie. - jego usta otarły się o mój płatek ucha. Dreszcz przeszedł moje ciało. Wciąż działał na mnie tak samo...

-Pytam poważnie. - obrócił mnie w taki sposób, że leżałam na plecach, przygnieciona jego ciałem. Zacisnął dłonie na moich nadgarstkach, umieszczając je ponad moją głową.

-Jestem w pełni poważny. - zaśmiał się, łącząc nasze usta. Byłam na siebie zła, zawsze potrafiłam postawić na swoim, ale od kiedy go poznałam, trochę się pozmieniało. Przy nim, nie umiałam myśleć logicznie.

Dlatego zamiast odsunąć się od niego i przerwać pocałunek, wplątałam dłonie w jego nażelowane włosy i pogłębiłam pocałunek.

Jedną dłonią wciąż trzymał moje nadgarstki, a drugą wsunął pod materiał mojej bluzki.

-Tori, mogłabyś... - i do tego właśnie nie powinno dojść!

Momentalnie oderwałam się od Sebastiana, który szybko się podniósł. Oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi, gdzie stał Blaine. Dokładniej mówiąc, zszokowany Blaine, który wyglądał jakby oczy miały mu wyjść z orbit.

-Ew! Ew! Ew! - zaczął jęczeć i odwrócił głowę, przecierając powieki dłońmi - Nie chciałem tego widzieć! - prawie piszczał - Będę miał koszmary! - wzdrygnął się. Wykorzystałam okazję, że wciąż na mnie nie patrzył i szybko się podniosłam, poprawiając ubrania, które uległy pognieceniu.

-Tyle razy Ci mówiłam, żebyś nie wchodził do mojego pokoju bez pukania. - wypomniałam mu - Teraz masz za swoje! - skrzyżowałam ręce na piersi, piorunując go wzrokiem. Stanęłam obok łóżka, a chwilę później dołączył do mnie Smythe. Objął mnie ramieniem w talii i przyciągnął bliżej siebie.

Mój brat w końcu odwrócił się w naszą stronę. Wzrok miał rozbiegany i wyglądał jakby miał zacząć płakać... lub może bardziej zwymiotować? Ciężko stwierdzić.

-Co tu się dzieje? - wyrzucił ręce w powietrze.

- Musisz się strasznie nudzić w związku, jeśli nie wiesz, co to całowanie. - stwierdził Sebastian.

-Wiem, ale dlaczego ty z moją siostrą... ooooo! - wygladał, jakby dostał olśnienia - Chwilę! To jest ten tajemniczy chłopak, o którym mi wspomniałaś? Umawiasz się ze Smythem? - wzdrygnął się.

-Może troszkę. - mruknęłam.

-Ty nie jesteś gejem? - spojrzał zdziwony na Sebastiana. Smythe pokręcił głową.

-Jak widzisz nie. - westchnął, wzruszaiąc ramionami.

-Przecież mnie podrywałeś! - pisnął niczym mała dziewczynka.

-Wtedy myślałem, że jestem gejem. - odparł niewzruszony.

-Co to znaczy "wtedy myślałeś"? - prychnął - To, co myślisz teraz?

-Że podoba mi się twoja siostra. - odpowiedział bez wahania - I że jestem bi. - Blaine przeniósł wzrok na mnie.

-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to Sebastian? - spytał. Wzruszyłam się.

-Sama nie wiem. Na początku ustaliliśmy, że chcemy sprawdzić czy coś z tego wyjdzie. Wiesz, że żadne z nas nie było wcześniej w poważnym związku. A później... później... myślałam, że będziesz zły. - wyznałam.

-Czy ktokolwiek wie? - niepewnie spojrzałam na Smythe'a w tym samym momencie, co on na mnie. Przez wyjazd nad jezioro wiedziały Skowronki, a trzy dni temu powiedziałam Tinie i Mike'owi. Nikt więcej nie wiedział.

-Ym... - Mój chłopak spojrzał na mnie, dając mi znak, że decyzja należała do mnie. Nie mogłam go ciągle okłamywać...

-Skowronki wiedzą. - westchnęłam - I od kilku dni Tina i Mike. - dodałam - Wybacz, że nie powiedziałam.

-Tori, nie jestem zły... Trochę zawiedziony. - wyznał i przeniósł wzrok na Sebastiana - A my mamy do pogadania w cztery oczy. - dodał, a sekundę później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi - Ale to później. Teraz mam na głowie trzy osoby, które gdyby tylko mogły wystrzeliłyby cię w kosmos. - westchnął - Błagam nie wychodźcie z tego pokoju. - odwrócił się w stronę drzwi - Sebastian, trzymaj ręce z dala od mojej siostry. - dodał, piorunując go wzorkiem i wyszedł.

Oboje odetchnęłam z ulgą.

-Mogło być gorzej. - stwierdził.

-Poczekaj na waszą rozmowę w cztery oczy. - zażartowałam.










______
Uwaga! Zapisałam się na siłownię... Dziś idę po raz pierwszy po długiej przerwie. Trzymajcie kciuki! Hahah

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro