Chapter 8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gwiazdki i komentarzy mile widziane! 💋








-Nie. Nie. Nie. - Sebastian wciąż stał przy swoim - Niedługo są mistrzostwa Stanowe i nie mogę teraz przestać uczęszczać na treningi. - zaoponował. Westchnęłam opadając na krzesło.

Blaine i profesor Schuester robili wszystko, aby Rachel nie musiała rezygnować z debilnego klubu dyskusyjnego. Za to zajęcia dodatkowe Skowronków były mniej ważne. Nosz trzymajcie mnie, jakim cudem Will Schuester został nauczycielem? Przecież był strasznie niesprawiedliwy.

-Dość. - jęknęłam, gdy kątem oka zauważyłam, że mój brat znów otworzył usta - Rachel zrezygnuje z koła dyskusyjnego. - zarządziłam.

- Victorio, to nie jest fair wobec niej...

-Nie fair?! - uniosłam się - Chce Pan wymusić, aby oni rezygnowali z dodatkowych zajęć, gdy przez nich odpada nam jedynie jeden dzień w tygodniu. Przez Rachel odpadają wszystkie, a żeby nie musiała z niczego rezygnować musielibyśmy mieć próby o czwartej nad ranem! - warknęłam - Rachel nie jest pępkiem świata. - dodałam, siadając na swoim miejscu. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na Sebastiana i Huntera. - Czwartek nam pasuje. - dodałam, uśmiechając się.

-Świetnie. - Clarington klasnął dłońmi - O piętnastej?

-Bez szans. - odparła Tina - Zajęcia kończymy o piętnastej, zanim dotrzemy do szkoły jadąc to jakieś piętnaścięcie minut. Niektórzy będą szli, co daje nam, jakieś, trzydzieści minut. - wyjaśniła.

-Więc piętnasta trzydzieści? - zapytał Smythe. Przytaknęłam.

-Może być.

-Świetnie. - odetchnął Hunter i uprzednio chwytając za swoją torbę ruszył do wyjścia - Cześć, frajerzy! - krzyknął, gdy już nie było go widać.

Prychnęłam pod nosem, przewracając oczami. Uroczy chłopak...

-To wszystko? - Smythe uniósł głowę znad telefonu. Przytaknęłam.

-Tak. Aż do jutra nie musisz na nas patrzeć. - parsknęłam, wstając z miejsca. Zauważyłam, jak na twarzy Sebastiana pojawia się uśmiech. - Spadamy? - spojrzałam na przyjaciół.

-Skoro nie mamy do zrobienia projektu, możemy iść do mnie i obejrzeć jakiś serial. - zaproponowała Tina. Z uśmiechem skinęłam głową.

-Wchodzę w to.

-Wróć do domu przed dwudziestą drugą. - słysząc apodyktyczny głos brata miałam ochotę strzelić go w łeb. Rozumiałam bycie troskliwym względem mnie do pewnego stopnia. To już była przesada... On był nie do zniesienia.

-Tinaa - spojrzałam na przyjaciółkę pociągając ostatnią samogłoskę w jej imieniu - mogę zostać u ciebie na noc? - z uśmiechem od ucha do ucha skinęła głową, a ja posłałam bratu triumfalne spojrzenie - Nie martw się. Nie wrócę późno. - prychnęłam, ruszając w stronę wyjścia.

-Musimy porozmawiać. - obejrzałam się w tył i ujrzałam Sebastiana, który patrzył wyczekująco na mojego brata. Blaine zraził się do niego i wątpiłam, aby chciał z nim rozmawiać.

Byłam ciekawa, czy mój brat był w stanie na nowo zaufać Sebastianowi.

Oparłam się o framugę drzwi i patrzyłam na brata. Tina zrobiła kilka kroków w moją stronę i zatrzymała się tuż obok mnie, opierając o ścianę.

-Niech będzie. - wytrzeszczyłam oczy. Zaskoczył mnie.

-Idziemy? - usłyszałam szept tuż obok. Lekko skinęłam głową i obie opuściłyśmy salę muzyczną Skowronków.

Pomimo wielu korytarzy, sprawnie udało nam się znaleźć wyjście i z uśmiechami na twarzach zmierzałyśmy do domu mojej przyjaciółki.

-Myślisz, że mój brat dogada się z Sebastianem? - musiałam zapytać. Z jakiegoś powodu ta kwestia nie dawała mi spokoju.

Doskonale pamiętałam, jak Blaine opowiadał mi o pierwszym spotkaniu z Sebastianem. Smythe mocno mu zaimponował, później temat jakoś się urwał. Następna rozmowa dotyczyła jego urazu oka. Dowiedziałam się jedynie, że Sebastian wylał na niego ten cholerny koktajl i tyle. Nigdy więcej nie usłyszałam niczego więcej na temat Sebastiana Smythe'a.

-Nie wiem. - wzruszyła ramionami - Ale lepiej dla niego, aby tego nie robił. - zmarszczyłam brwi - Wiesz. Sebastian był zainteresowany twoim bratem i...

-Chwila! Czekaj! Co? - pisnęłam, chwytając ją za ramię. Zmusiłam ją do zatrzymania się. - Sebastian jest gejem? - zdziwiłam się.

-Tak. - odparła.

-No jak to... - jęknęłam - Jak to jest, że każdy przystojniak musi być gejem? - wydęłam dolną wargę.

-Może jest atrakcyjny, ale za to charakter ma paskudny. - stwierdziła. Wzruszyłam ramionami.

-Na świecie nie ma ideałów. - parsknęłam.

-Podoba Ci się Sebastian? - pisnęła zszokowana.

-Nie. - roześmiana pokręciłam głową - Nie to miałam na myśli. Nie jestem zainteresowana Smythem w tym sensie. - wyjaśniłam - Po prostu uważam, że jest przystojny. No i... kurde! Taki facet gejem? Co za strata dla świata...

-Idąc twoim tokiem myślenia, to zysk dla twojego brata. - zaśmiała się. Musiałam się z tym zgodzić.

-Myślisz, że już mu przeszło? - posłała mi pytające spojrzenie - No wiesz, zainteresowanie moim bratem.

-Nie wiem. Czemu pytasz?

-Mój brat jest dość... podatny na sugestie innych. Jeśli Smythe będzie wyjątkowo uparty, to znając Kurta źle się to skończy. - westchnęłam.

-Nie rozumiem, co masz na myśli. - jęknęłam pod nosem.

-Mój brat zacznie się widywać z Sebastianem. Kurt się o tym dowie i wkurzy. Mój brat oleje ten fakt i wciąż będzie się widywał ze Smythem. - przewróciłam oczami - Sebastian go podpuści i związek Blaine'a i Kurta się skończy.

-Niezły scenariusz. - parsknęła.

-Prawdopodobny, bo Sebastian jest na tyle sprytny, że wykorzysta okazję. - podsumowałam.

-Ta... To fakt. Trzymaj brata z daleka od Sebastiana.

-Niby jak mam to zrobić? - zapytałam zdziwiona - Zresztą, nie moja sprawa z kim widuje się mój brat. On ma swoje życie, a ja swoje.

-Skoro tak mówisz. - skończyła temat.








Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro