Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Scarlett leżała na swoim łóżku wsłuchując się w dwa oddechy. Śpiącej na połowie pryczy Alex i Ruth/ Liv , której usta wciśnięte między dwoma poduszkami, wydawały dziwne dźwięki. "Już czas"- westchnęła dziewczyna i podniosła się do pozycji stojącej. Wyjęła kartę ze spodni i spojrzała na godzinę, znajdującą się na niej. 21.50. Miała 2 godziny do jednego z obchodów. Stawiając małe kroki ruszyła w stronę drzwi. Dotknęła kartą zimnego metalu i usłyszała głuchy odgłos otwierających się zawiasów. Wyszła najciszej jak umiała z celi i udała się w kierunku planu budynku, który znajdował się niedaleko jadalni. Przy każdym kroku zamykała oczy modląc się by nikogo tu nie było.  Schylała głowę tak by kamery nie zarejestrowały jej twarzy. Zdawała sobie sprawę, że w każdej chwili może na kogoś wpaść i to by zamknęło jakiekolwiek drzwi wyjścia. Doszła do wielkiej szklanej tablicy z napisem " Plan Budynku USTT". Spojrzała na nią i zauważyła ciekawy napis: "Centrum Obiektów Badanych". Pokój znajdował się dwa poziomy niżej, więc dziewczyna zerknęła jeszcze raz na mapę i ruszyła. Gdy doszła do schodów ewakuacyjnych usłyszała dwa męskie głosy wydobywające się z niższych pięter. Stawiała małe kroki, tak by strażnicy nie zwrócili uwagi, że ktoś chodzi po wyższych piętrach. Jeden krok. Wdech. Drugi krok. Wydech. I tak aż dotarła do drzwi, z napisami "Pokoje Lekarskie"," Centrum Obiektów badanych" i " "Locus  Extremum spiritum" Nie rozumiała o co chodzi z tym ostatnim, jednak postanowiła na razie o tym nie myśleć. Otworzyła metalowe kraty i weszła do długiego korytarza. W nim znajdowały się trzy podpisane drzwi.  Weszła do tego pokoju, do którego planowała zajrzeć od początku. W środku znajdowało się przezroczyste biurko z dosuniętym krzesłem, a na blacie stał wielki szklany komputer. Obok znajdowało się łóżko szpitalne i dziwne szelki, przypominające te dla małych dzieci. Scarlett usiadła na krześle i włączyła komputer. Nagle rozległ się charakterystyczny dźwięk: "Proszę podać hasło" Scarlett zapomniała, że nikt nie jest na tyle głupi, żeby zostawiać komputer bez hasła." Szlag" - zaklęła i dotknęła dłońmi czoła "Hasło musi być jednocześnie trudne jak i łatwe. Po prostu niespodziewane" - pomyślała Wpisała: Kate Dunkel - błędne hasło. Nie miała pojęcia co może się kryć za słowem " hasło" i już gdy miała odpuszczać przypomniała sobie jedną ważną rzecz. Organizacja chce by wszyscy myśleli równo, dokładnie tak samo. Tak jest w kodeksie miasta. Wpisała słowo:"Infantylny" - znowu źle. Nagle rozległ się jakiś głos: "Proszę podać hasło inaczej włączy się alarm. Została jedna szansa". "A może pierwsza nazwa? Tylko czy to nie byłoby zbyt proste?" - pomyślała Ostatni raz wpisała nazwę" MFEL" i wstrzymała oddech. Nagle na monitorze pojawiła się zielona lampka, a zaraz potem można było zobaczyć setki podpisanych folderów. Scarlett uśmiechnęła się pod nosem i weszła do pierwszego folderu podpisanego " Badani" Zobaczyła setki nazwisk. Większość z nich miała dopisek: martwy. Przeglądała się im gdy zobaczyła swoje nazwisko i numer. Do tego był dopisany status: żyje. Badania: Nie reaguje na żadne leki czy symulacje. Uwagi: Jeśli tak dalej pójdzie będę zmuszony pozbyć się obiektu. " Jaki on?" - pomyślała. Wyszła z tego folderu i weszła do tego, który najbardziej ją interesował: "Pamięć ludzka." Zobaczyła dziesiątki artykułów i wpisów. Weszła w pierwszy, który nosił nazwę " Pierwsza utrata pamięci"Okazało się, że był on pełen luk i niedomówień, zupełnie jakby komuś zależało aby zakryć to wszystko. Czytała głośno:

Dnia 5.05.2095 roku po raz pierwszy udał się zabieg usunięcia wspomnień...

Taki zabieg trzeba będzie wykonać na wszystkich tak by utrzymać porządek...

Ludzie są bardzo nie ufni...

Zabieg nie działa na wszystkich więc ponad 10 procent badanych jest skazanych na śmierć...

Zamykam bramy tak by nikt nie mógł zobaczyć co się dzieje w 2 mieście...

Czasem ciężar się przesuwa i  wtedy odczuwamy skutki naszych niedomówień...

Jakiekolwiek łamanie prawa  będzie karane śmiercią...

Pisał Edward Collin

Dnia 12.12.2095r.

Scarlett spadła z krzesła. Była wstrząśnięta. Jakie drugie miasto? O co w tym chodzi? Jej mózg pracował na najwyższych obrotach, starając się przetworzyć zdobyte informacje. " Skoro jest drugie miasto" - pomyślała - " To jest i nadzieja" Nagle usłyszała czyjeś głosy i stukot butów. Wyłączyła komputer i pędem wybiegła z pomieszczenia. Biegła przed siebie gdy nagle zauważyła dwóch strażników idących razem z Kate Dunkel. Stanęła jak wyryta i w duchu zaczęła przepraszać za swoją nieuwagę.

 - Proszę proszę, kogo my tu mamy? Już wiem kto nie mógł się zalogować na nasz komputer. - spojrzała na nią surowo - Brać ją.

Scarlett niewiele myśląc ruszyła w stronę schodów ewakuacyjnych, mając na karku dwóch strażników...

 Chciałam wiedzieć czy wam się podoba czy coś może zmienić. Proszę żebyście napisali, czy nie jest za nudno i oczywiście co myślicie na temat drugiego miasta. Jak wam wakacje mijają?

Paula




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro