2. Ostatnia noc

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pomimo tego, że Chen ostro zabalował ostatniej nocy, jest coś, co wciąż ciąży mu na sercu, prawie, jakby robił coś nie tak.

Ale ignoruje to, ponieważ nadal przypomina sobie, że ta data jest za dwa dni, nie dzisiaj.

Idąc do swojego pokoju, będąc rozweselonym (przecież udało mu się parę razy przyciągnąć wzrok Kim Minseoka), jego nastrój natychmiast kwaśnieje, kiedy widzi bryłę pod swoimi drzwiami.

Wspomniana bryła to jego przyjaciel, Byun Baekhyun.

Co on do cholery tu robi? Chen natychmiast biegnie w stronę swojego przyjaciela, potrząsając go za ramię.

- Baekhyun? - jego głos jest przepełniony obawą i lękiem, kiedy szuka telefonu swojego przyjaciela w jego wielkich kieszeniach, wyciągając go, by coś sprawdzić.

-... Dzięki za odbieranie moich połączeń... - odzywa się słumiony głos z nutą sarkazmu, następnie jęczy, gdy się przesuwa, łapiąc się za głowę. Strach chwyta za serce Chena, kiedy patrzy na datę, czytając "18, środa", wina ciąży na nim, gdy trzęsącymi się dłońmi odkłada telefon.

- Cholera, Baekhyun... - szepcze spoglądając w szoku na swojego przyjaciela. - Przepraszam... Tak bardzo przepraszam... Nie wiedziałem... - zanim może skończyć, Baekhyun ucisza go gestem dłoni, chwytając się go dla podpory. - Spierdoliłem... Cholernie spierdoliłem... Jezu, Baek, tak bar-

- Przestań. - Baekhyun wzdycha bez nuty złości, bólu, zdrady lub zawodu w swoim głosie, kiedy próbuje sam wstać. - Sam powiedziałeś. Nie wiedziałeś... to nie twoja praca, by się mną zajmować. - w tym momencie Chen zdaje sobie sprawę, gdzie się znajdują.

- Co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w swoim pokoju?- podczas, gdy Baekhyun sobie przypomina, Chen patrzy na niego z troską.- Albo w moim pokoju? Powiedziałem Chanyeolowi, żeby nie zamykał poko- - wtedy uderza go świadomość i wściekłość, pędząc intensywniej niż poczucie winy. - Chanyeol cię wykopał, prawda? Doskonale wiedział, że wczorajszej nocy, jak na lato, było zimno, więc zostawił cię tu samego? Musiałeś zmarznąć na kość! Ten drań, nie wiedziałem, że jest taki bezdusz - - kiedy Chen chce wpakować się do pokoju i spuścić Chanyeolowi lanie, słaba dłoń chwyta go i zatrzymuje.

- Nie, Jongdae... - mamrocze Baekhyun, w każdej innej sytuacji Chen przypomniałby swojemu przyjacielowi, że zmienił imię, ale teraz nie pora na to.

- O czym ty mówisz? - Chen zatrzymuje się głównie dlatego, że nie jest lekkomyślną osobą. Również sposób, w jaki Baekhyun patrzy na Chena, na wieść o daniu Chanyeolowi lekcji, jest niezwykły, biorąc pod uwagę to, że to on jest zawsze tym, który jęczy Chenowi, by ten pomógł mu zbić olbrzyma, tym, który ciągle narzeka, gdy Chen twierdzi, że wróg Baekhyuna nie jest jego wrogiem.

- Po prostu... sam się tym zajmę. - mamrocze Baekhyun i pomimo tego, że Chen jest podejrzliwy, nic nie mówi. - Tylko mnie podnieś.

- Władczy jak zawsze.- Chen wzdycha, kiedy pomaga wstać swojemu przyjacielowi, czując uglę, że Baekhyun wciąż jest sobą. Zaczynają iść w stronę pokoju Baekhyuna i cały czas Chen nie może się powstrzymać, gdy coś zauważa.

- Tylko co ty do cholery masz na sobie?

-... Zamknij się.



*



Baekhyun wita Kyungsoo słabym uśmiechem, gdy przekracza próg pokoju, widząc jak jego zmartwiony wyraz twarzy formuje się w ten wyrażający ulgę.

- Gdzie byłeś ostatniej nocy? - pyta, jego mała dłoń zajmuje miejsce dłoni Chena, gdy prowadzi swojego współlokatora do łóżka.

- Ktoś ostatniej nocy zdecydował spać w holu, jak bezdomna osoba. - Chen odpowiada za niego, nie przejmując się nawet przyjęciem do wiadomości wysyłanego do niego spojrzenia przez jego przyjaciela.

- Co? - oczy Kyungsoo się rozszerzyły. - Czemu? Nie zamknąłem drzwi, prawda? Ale sprawdzałem i ...

- To nic. - Baekhyun odpowiada szorstko, głównie dlatego, że pęka mu głowa z każdym wypowiedzianym przez kogoś słowem i cholera, czemu musiał wypić tak dużo ostatniej nocy? Nie zasługuje na kaca takiego, jak ten.

Jego współlokator kontynuuje zadawanie mu pytań ze swojej troski, ale one wpadają jednym uchem Baekhyuna, a drugim wypadają.

- On jest naprawdę niewrażliwy. Powinniśmy zadzwonić po lekarza, czy coś?- Kyungsoo pyta Chena ze zmartwieniem, ale jak Chen obserwuje swojego najbliższego przyjaciela, wie, że spojrzenie, które ma teraz Baekhyun, to te, które pojawia się, gdy o czymś myśli.

- Po prostu go zostaw. Jest okej. - Chen dodaje otuchy zanim ciągnie Kyungsoo na dół, na śniadanie, krzycząc "Wychodzimy!", zostawiając Baekhyuna z jego myślami.

Pomimo tego, że Baekhyun słyszy głos Chena gdzieś w tyle swojej głowy, jego mózg tego nie rejestruje, gdy rozmyte wspomnienia ostatniej nocy wracają do niego jeden po drugim.

- Musiałeś zmarznąć na kość! - Baekhyun przypomina sobie, co powiedział Chen i prawie się zaśmiał z tego absurdu.

Gdyby był na zewnątrz całą noc, czułby lodowate igiełki lodu na całym ciele, czując się jak tysiącletnie drzewo, ale przez cały ten czas nie czuje nic, tylko ciepło w sercu, które daje mu niekończące się poczucie wygody.

Nie pamięta dokładnie, co się stało, tylko to, że jego całe ciało jest obolałe, a jego tyłek morduje go prawie tak boleśnie, jak ból głowy.

Mimo to, wszystko co wie to, to, że czuł niezdarne dłonie dotykające jego ciało niczym ptasie pióra, pamięta uczucie tych samych rąk rozbierających go do naga i ubierających, w taki sposób, jakby myślał, że jego ciało jest ze szkła- kruche i łatwe do zbicia. Pamięta długie palce dotykające jego skórę okazjonalnie, jakby pytające, czy to jest okej, albo sprawdzające, czy wszystko z nim w porządku. Pamięta, że czuł się tak, tak zimno... w środku i na zewnątrz, ale, gdy tylko miał zamiar wołać o pomoc, poczuł ciepło ogarniające całe ciało niczym koc promieni słonecznych.

Pomimo tego, że te ręce były niezręczne, a ruchy odrobinę surowe, były najdelikatniejszymi, jakie kiedykolwiek na sobie czuł, dotykające go z całkowitą ostrożnością.

Ani razu, w ciągu swoich dwudziestu lat życia, Baekhyun nie czuł, by ktoś traktował jego ciało z taką troskliwością.

I po raz pierwszy od długiego czasu, czuje się bezpieczny w czyichś rękach.



*



Godzinę wcześniej.


Chanyeol budzi się ze startem od uczucia w jego sercu nie dające mu spokoju, które nawiedza go nawet w snach.

Ponieważ przerażająca realizacja spada na niego, gdy ostatniej nocy był tak zajęty Baekhyunem, że totalnie zapomniał dokończyć swoją pracę domową.

Kiedy sprawdza godzinę, zdaje sobie sprawę, że za dwie minuty jego praca będzie spóźniona.

Decydując się na pieprzenie ostatnich dwustu słów, Chanyeol włącza swój laptop i wysyła swoją niedokończoną rozprawkę online, wypuszczając westchnienie, kiedy kończy, rozciągając swoje obolałe mięśnie. Czemu tak siedział do późna ostatniej nocy? Nawet jeśli jest bardzo zmęczony, wie, że musi odprowadzić Baekhyuna z powrotem do jego pokoju zanim ludzie zaczną coś podejrzewać.

Całe dziesięć minut zajmuje Chanyeolowi, by przenieść Baekhyuna do drzwi (ponieważ cholera, ten chłopak śpi jak kłoda i waży tonę, gdy śpi) i wtedy dochodzi do niego, że Kyungsoo może wciąż spać, a Chanyeol nie chce mu przeszkadzać. Kłócąc się wewnętrznie z samym sobą, decyduje się najpierw posprzątać pokój ( głównie jego łóżko) i wtedy odprowadzić Baekhyuna. Zamyka drzwi przed śpiącym Baekhyunem, decydując się zostawić go na zewnątrz drzwi, więc łatwiej będzie holować go z powrotem, gdy Chanyeol skończy sprzątanie (w końcu sprzątanie nie zajmie mu tak długo). Kiedy zdejmuje poszewki z jego łóżka i wpycha je w przepracowaną pralkę, wraca do swojego pokoju w zamiarze pozbierania części dowodów, że Baekhyun tu był, aby wyrzucić je do kosza i wtedy zanieść Baekhyuna, jego łóżko wygląda zapraszająco. Bez namysłu, jego oczy same się zamykają i ostatnią rzecz, którą pamięta jest miękkość świeżej pościeli zanim podświadomość przejmuje kontrolę nad jego umysłem.



*



Następny raz, kiedy się budzi, jest, gdy słyszy nadmierną paplaninę na zewnątrz swojego pokoju.

Kurwakurwakurwakurwa... to wszystko, o czym myśli Chanyeol, kiedy wlecze swoje wyczerpane ciało do drzwi, ponieważ, cholera, jak on zamierza wytłumaczyć się ludziom, którzy widzieli Baekhyuna na zewnątrz jego pokoju?

Ale kiedy się przygotowuje, mając nadzieję w Bogu, że ta sytuacja obróci się w najlepszy rozwój wypadków, otwiera drzwi i spotyka się z niczym przed sobą, z wyjątkiem dziwacznych spojrzeń przechodniów, którzy gapią się na jego rozczochrany wygląd.

Nawet jeśli rozgląda się po korytarzach, odbierając zainteresowanie, takie jak "Co robisz?" i "Wszystko okej?", nie znajduje żadnych śladów tego, czego szuka.

Baekhyun przepadł.



*



Dla Chena wszystko wydaje się być podejrzane.

Cały dzień, Baekhyun jest cichy, prawie cichy, gdy je swoje śniadanie i lunch, i teraz jak zawsze, gdy je kolacje. Przeważnie to on byłby tym żartującym lub narzekającym na pracę domową, czy cokolwiek, co zawiera otwieranie jego buzi. Czy to przez wczorajszy czas w miesiącu, czy to przez pewnego olbrzyma zwanego Park Chanyeol?

Jeśli to pierwsze, to nie ma sensu, bo Baekhyun zazwyczaj natychmiast wraca do siebie, więc to musi być to drugie.

Jednakże, by zachować innych ich znajomych od zmartwień, zamiast tego Chen przerywa, upewniając się, by odciągać uwagę przez skupienie tematu na życiu innych ludzi. Pomimo tego, że nikt nie zaczyna tematu dziwnego zachowania Baekhyuna, Chen jest prawie pewny, że to zauważyli.

- Więc, mam tego współlokatora, który nazywa się Oh Sehun...- Tao zaczyna, a Chen odetchnął z ulgą, ponieważ był na wyczerpaniu pomysłów, które mogłyby ich rozproszyć. - Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, to było w niedziele, próbowałem złapać sygnał wifi w telefonie, nie? Więc potrzebowałem być tak wysoko, jak to tylko możliwe... ale moje łóżko nie działało, więc zdecydowałem się użyć jego łóżka... - Tao fuka ze złością, kiedy wbija się w swój makaron. - Przez przypadek nadepnąłem na jego misia. Przepraszałem tak bardzo, ale on nawet mnie nie słuchał... tylko dąsa się w kącie i czasami zamyka pokój, kiedy zapominam kluczy! - Tao przewraca oczami i bierze duży kęs jedzenia. - Dziecinne, prawda? To znaczy, kto do diabła śpi z misiem w tym wieku?

- Oh zamknij się Tao - mówi głośno Chen. - Ty domagałeś się dostać pluszaki na swoje dziewiętnaste urodziny, pamiętasz?

- A-Ale to było inne! - Tao prycha.

- Gdzie jest Joonmyun? - Baekhyun nagle wtrąca, kiedy po raz pierwszy zdaje sobie sprawę, że jeden z jego kolegów jest nieobecny.

- Uh... praca społeczna? Robiąc prace przewodniczącego swojej klasy? Duh. - Tao przewraca oczami, kiedy bierze kolejny kęs. - Nawet nie wiem, po co to robi. To nie tak, że mu się to podoba, czy coś.

- Cóż... - Chen kontynuuje w zamyśleniu. - Ma swoje powody...

- Proszę, proszę, proszę, patrzcie kto tu jest. - nowy głos rozbrzmiewa z nad ich stołu, a kiedy spoglądają w górę, wszyscy z nich spinają się na to co widzą. To Taemin i jego fani. - To dziwka numer jeden z całej szkoły.

Tao natychmiast wstaje ze złości i Chen sam jest wkurzony, ale łapie Tao z przeciwka stołu, by go zatrzymać przed zrobieniem czegoś pochopnie. Baekhyun pozostaje niewrażliwy.

- Czemu wyglądasz na takiego przybitego? - oczy Taemina rozszerzają się w drwiącej obawie. - Czy kolesie w końcu znudzili się twoim beztalenciowym robieniu loda?

- Ty- - Tao warczy, ale Chen po raz kolejny go przytrzymuje.

- Przestań się z nim porównywać, Taemin. - Chen mówi spokojnie, gdy Tao siada z powrotem z frustrowanym westchnięciem, krzyżując ręce na piersi w geście irytacji. - To nie jest konkurencja, by zobaczyć, kto jest popularniejszy. A popularność nie jest równa twojej wartości. Wracaj do swojego stołu. - widzi jak Taemin marszczy brwi w zmieszaniu.

- W prostszym terminie, przestań być tak zazdrosnym o coś, czym nigdy nie będziesz. - Tao mamrocze wystarczająco głośno, by usłyszał go Taemin, który wybucha złością.

-... Kim jest ten insomniak, który siedzi przede mną?- naśmiewa się Taemin, kiedy wskazuje na Tao.

- To nie są cienie pod oczami! Ja się z nimi urodziłem! - jęczy Tao, ale po raz kolejny zostaje zignorowany przez Taemina.

- Tak czy inaczej, Byun Baekhyun... - Taemin gapi się na Baekhyuna ze zmrużonymi oczami. - Będę najlepszą dziwką ze szkoły. Tylko czekaj i patrz. - dumnie odchodzi z jego grupą fanów, kroczącą za nim.

- On jest taki niedojrzały, przysięgam... - fuka Tao i Chen mógłby się kłócić z Jesteś tak samo niedojrzały", ale decyduje, że teraz to nie czas, kiedy obserwuje Baekhyuna z niepokojem. Nawet jeśli Baekhyun udaje bycie dumnym ze swojej opinii szkolnej dziwki, upewniając się, by pokazać to przed Taeminem, tylko, by drażnić go za każdym razem, Chen wie, że Baekhyun jest niczym z tego.

Jeśli cokolwiek, Chen jest całkiem pewny, że Baekhyun nienawidzi tego tytułu, pomimo tego, że jego bliski przyjaciel nigdy nikomu o tym nie powiedział.

Jednakże brak odpowiedzi, jest dla Chena prawie denerwujący.

Po prostu, co do diabła stało się ostatniej nocy pomiędzy nim, a Chanyeolem?



*



Chen znajduje swoją informację po kolacji, kiedy wraca z powrotem do swojego pokoju.

- Cześć, Współlokatorze. - świergota zwyczajnie, kiedy wchodzi do pokoju, zastając Chanyeola gotowego, by wziąć prysznic.

- Hej. - Chanyeol jest cichy, gdy przygotowuje się do kąpieli. - Jak było ostatniej nocy?

- Świetnie. - Chen odpowiada szorstko, kątem oka ilustrując swojego współlokatora, gdy siada na łóżko, udając bycie zajętym przeglądaniem swojego grafiku na jutro. - A ty? Jak tam ostatnia noc?

Następuje krótka cisza i przez moment Chen obawia się, że Chanyeol przejrzał jego działania, ale wtedy odpowiada krótkim "Dobrze."

- Dobrze spałeś ostatniej nocy? - Chen zastyga, gdy widzi coś na podłodze, ale Chanyeol jest zbyt zajęty, próbując coś znaleźć, że tego nie zauważa.

- Uh... - po raz kolejny Chanyeol jest niepewny, jakby rozważał, czy skłamać, czy nie, ale za to odpowiada prawdę. - Niezupełnie.

Po ilości pytań, Chen zauważa, że Chanyeol ani razu nie zatrzymał się, by spojrzeć mu w oczy, czy się uśmiechnąć, prawie jakby unikał jego spojrzenia, udając, że jest czymś zajęty.

Chen decyduje, że nadszedł czas, by to zakończyć.

- Pozwól mi więc dojść do sedna. - Chen wstaje w momencie, kiedy Chanyeol znajduje nowy ręcznik (którego szukał wysoko i nisko) i już ma zamiar popędzić do łazienki, zatrzymując się na swoim torze, gdy Chen blokuje mu drogę. - Co się wydarzyło pomiędzy tobą, a Baekhyunem ostatniej nocy?

Chanyeol widocznie sztywnieje i Chen zauważa sposób, w jaki jego oczy rozglądają się dookoła, prawie że nerwowo, zanim odpowiada. - C-Co? Nie wiem... o czym ty mówisz.

- Czy pieprzyłeś go ostatniej nocy? - nadchodzi kolejne pytanie i tak bardzo, jak to sformułowanie sprawia, że Chen się wzdryga, wie, że musi być bezceremonialny. Chanyeol totalnie zastyga w swoich działaniach.

- C-C-Co?- w końcu się jąka, głos przepełniony szokiem i obrzydzeniem, ale Chen wie, że to może być gra, biorąc pod uwagę, jak późno odpowiedział. - Skąd do diabła przyszedł ci ten pomysł?

- Cóż, biorąc pod uwagę mój żartobliwy prezent urodzinowy, który dałem mu dwa lata temu, leży na podłodze niedaleko twojej szafy, zgaduję, że mam rację?

Chanyeol powoli obraca swoją głowę, aż napotyka na podłodze stertę ubrań Baekhyuna.

Klnie.



*



- Więc pieprzyłeś go, czy nie? - Chen powtarza swoje pytanie i wie, że jego bezpośredniość w takich sytuacjach zawsze daje mu przewagę i zbija ludzi z tropu.

- Nie, nie zrobiłem tego! - odpowiada Chanyeol, rozdrażniony po odzyskaniu panowania nad sobą. - Skąd ty w ogóle miałeś taki pomysł? Czy ty naprawdę myślisz, że pieprzyłbym tego frajera? Serio?

Chen gaśnie, ponieważ, kiedy słyszy szczerość w tych słowach, to zbija go z tropu - Chanyeol nie kłamie. Ale to nie znaczy, że nie chce tego potwierdzić.

- To dlaczego jego ubrania są na podłodze, i dlaczego do diabła miał na sobie twoje ubrania, kiedy widziałem go dziś rano?

- To... - Chanyeol milknie i przez moment Chen myśli, że go ma. Po długim momencie bez odpowiedzi, Chen czuje, jak jego brwi drżą, gdy widzi Chanyeola podnoszącego z podłogi stertę ubrań, gotowego, by wyrzucić je do kosza.

- W takim razie, co się wydarzyło? - pyta Chen, zaraz po oskarżycielskim "Masz zamiar wyrzucić mój prezent urodzinowy dla niego? Poważnie?", ale Chanyeol trzyma buzię zamkniętą. Chen mruży oczy podejrzliwie, kiedy obserwuje swojego współlokatora myjącego ręce i przychodzi mu do głowy myśl.

Kim Jongdae, a.k.a Chen, ma broń, którą zastrasza wszystkie swoje ofiary, by mówiły mu prawdę. "Spojrzenie Dae" jest czymś, co rzadko używa przeciwko komuś, ale kiedy to robi, za każdym razem wszyscy wpadają w pułapkę.

Z jednym wyjątkiem.

- Więc? - powtarza Chen, upewniając się, by znowu zablokować drogę Chanyeolowi, zanim rzuca mu to swoje spojrzenie. Chanyeol zatrzymuje się w swoich działaniach, wpatrując się w oczy Chena i przez moment Chen ma wrażenie, że Chanyeol ma zamiar wyrzucić z siebie swoje sekrety, ale po kilku sekundach, Chanyeol przemyka obok niego i odchodzi, by chwycić swoje ubrania, które nałoży po prysznicu. Chen jest pod wrażeniem, ponieważ niewielu rzadko udaje się uciec od jego chwytu. Kiedy Chanyeol wraca, Chen decyduje się spróbować ponownie (ponieważ, może, Chanyeol nie patrzył prawidłowo), więc najmniejszy z nich dwóch blokuje wejście do łazienki, znowu używając "Spojrzenia Dae".

- Co się wydarzyło? - Chen pyta ponownie, upierając się i upierając, ponieważ, co do diabła się stało, że Baekhyun jest taki cichy?

Chanyeol znowu na niego spogląda i na kilka minut zaczynają cichą rywalizację na spojrzenia, zanim Chanyeol wzdycha, przerywa kontakt wzrokowy i rzuca swoimi ubraniami na łóżko, mając zamiar odrobić swoją pracę domową, zamiast wziąć prysznic.

Chen jest zszokowany, ponieważ "Spojrzenie Dae" zawsze działało, 99.95% gwarantowane. Cholera, mógł nawet sprawić, że napakowany seryjny morderca padłby przed nim na kolana i błagał, gdyby tylko chciał- to było tak potężne. Ale Chanyeol jest drugą osobą, która jest w stanie oprzeć się "Spojrzeniu Dae".

Pierwszą osobą jest Baekhyun.

To dlatego nie ma sensu pytać jego przyjaciela.

Wzdychając i przyznając się do porażki, Chen siada, kiedy przygląda się Chanyeolowi, który nagle znalazł sobie nowe zainteresowanie w gapieniu się na swoje palce i Chen zastanawia się tylko, co jest w myślach jego współlokatora.



*



Kiedy Chen kontynuuje jego badanie, Chanyeol mocno zamyka swoje oczy (kiedy Chen nie patrzy, oczywiście), gdy przypomina sobie wydarzenia z wczoraj, coś, czego naprawdę nie chce pamiętać, ponieważ Co on do diabła wyprawiał?




- Co ty kurwa mówisz, Byun Baekhyun? - Chanyeol bierze gwałtowny oddech, kiedy Baekhyun ociera się o niego z większą siłą, a kiedy porusza się, by zatrzymać mniejszego od robienia tych niedorzecznych czynności, Baekhyun zatrzymuje go silnymi ramionami. - Przysięgam... jeśli to jakiś cholerny żart, Byun, to nie jest kurwa śmieszne...

- Joo-hyung... - szepcze Baekhyun, a to imię zatrzymuje ruchy Chanyeola. Przysięga, że gdzieś wcześniej słyszał to imię... - Nie zawiodę cię znowu... Obiecuję...

To nie słowa, które uderzają Chanyeola w twarz i budzą go z jego słabego transu, ale ton głosu Baekhyuna. Brzmi tak... tak...

Kolejne otarcie. Chanyeol jęczy po przez frykcję, kiedy przerażenie zaczyna wpełzać do jego serca, ponieważ jeśli to będzie nadal trwało, naprawdę dostanie erekcji. Dla Byun, pieprzonego, Baekhyuna.

To wielkie nie-nie.

Przerażenie staje się tak intensywne, że Chanyeol odnajduje siłę, by odepchnąć od siebie Baekhyuna, do momentu, kiedy czuje łomot obok. Przez nagłą siłę, Chanyeol traci równowagę i wypada ze swojego łóżka.

Kiedy szybko wstaje, gotowy, by walczyć przeciwko niespodziewanie silnemu Baekhyunowi, znajduje na swoim łóżku spokojnie śpiącą, nieruszającą się bryłę.

- Będę lepszy... - usta bełkoczą delikatnie, pomimo tego, że oczy są zamknięte za ciemną, mokrą grzywką. - Przepraszam... - wtedy lekkie chrapanie wypełnia powietrze.

- O czym to kurwa było...? - Chanyeol mamrocze do siebie, zbyt zajęty łapaniem oddechu, by zdać sobie sprawę, że jego najbardziej znienawidzona osoba na całym świecie, właśnie śpi w jego łóżku. Mimo to, zauważa to później i pędzi do łazienki, by umyć swoje ciało, czując obrzydzenie i nieszczęście, z powodu złapania dużej ilości zarazków Baekhyuna jednego dnia.

Podchodzi do Baekhyuna, zaciskając mocno swoje powieki, gdy chwyta za jego ciało i próbuje podnieść go z łóżka, ale Baekhyun ani drgnie, niczym uparta skała i śpi tam, jakby nie ważył tony.

Chanyeol próbuje go podnieść jeszcze raz i jeszcze raz, pomimo jego kompletnego obrzydzenia dotykania Baekhyuna, ale w końcu wszystko na darmo, bo Baekhyun wciąż tam leży, śpiąc spokojnie.

Olbrzym później zdaje sobie sprawę, że wciąż ma rozprawkę do zrobienia i decyduje, że powinien najpierw ją dokończyć, zanim zacznie zmagać się z tym kawałkiem gówna.

Jednakże, kiedy siada, uświadamia sobie, że nie ma pomysłu i do kurwy nędzy, dlaczego ze wszystkich ludzi to Byun Baekhyun musiał napotkać się właśnie na jego pokój, a nie jakiś inny, właśnie w tym czasie, kiedy musiał napisać rozprawkę, właśnie tego wieczoru?

Jak on może skupić się na rozprawce, kiedy słyszy co jakiś czas pociąganie nosem i kasłanie, i ugh to zabija jego koncentrację jak pożar, powinien był po prostu wyrzucić tego śmiecia za drzwi i naprawdę był skuszony to zrobić, ale kiedy sięga, by chwycić małe ciało, widzi, że Baekhyun telepie się z zimna.

Pomimo niekończącej się nienawiści Chanyeola do niego, Baekhyun teraz wygląda tak słabo, kiedy zwija się w kłębek i pociąga nosem co kilka sekund. Gdzieś w tle swojego umysłu, Chanyeol śmieje się do rozpuku, widząc Baekhyuna tak słabego i ma chęć zrobić żart, gdy jego wróg śpi i pomimo tego, że jego ciało krzyczy, by iść i wyrzucić Baekhyuna za pokój, niezależnie od możliwości, że mniejszy może się przeziębić i być chorym przez parę dni, zatrzymuje się.

Park Chanyeol może być wszystkim. Może zaliczać się do lekkomyślnych, impulsywnych, a nawet morderczo- agresywnych, brutalnych i mściwych, ale jest jedna rzecz, którą nie jest i ślubuje nigdy nie być.

A jest nią niehumanitarność.

Pomimo tego, że ten chłopak przed nim dawał mu piekło przez lata, on nie ma serca, by zrobić coś tak okrutnego, jak jego ciało domaga się, by zrobił (ponieważ tak, on nienawidzi Baekhyuna tak bardzo, że nawet musi hamować się przed zrobieniem czegoś nie do pomyślenia). Po długim czasie wahania i kłócenia się z wewnętrznym sobą, Chanyeol wzdycha.

Jeśli tak zostanie, Baekhyun na pewno się przeziębi.

Wzdychając raz po razie, Chanyeol nie po raz pierwszy zastanawia się, czemu robi to, co robi. Zanim może zmienić zdanie, Chanyeol kompletnie zaprzestaje myśleniu i siada na swoim łóżku, zaczynając rozbierać Baekhyuna. Kiedy kończy, rzuca mokre ubrania na podłogę, starając się zatrzymać swoją niewzruszoną ekspresję  i zdrowy umysł, kiedy chwyta za swój ręcznik i zaczyna osuszać Baekhyuna od stóp do głów, zamykając szczelnie oczy za każdym razem, gdy przesuwa swoim pięknym, miękkim ręcznikiem po grzesznym ciele Baekhyuna, szepcząc delikatne "przepraszam najukochańszy, ale musisz się poświęcić dla większego dobra...". Upewnia się, by wziąć głęboki oddech i zamknąć oczy szczególnie mocno, kiedy wyciera spermę z tyłka Baekhyuna i wewnętrznych stron ud, i po raz kolejny myśli sobie "czemu do cholery to robię?".

Po wyczyszczeniu Baekhyuna, z wielką niechęcią, znajduje koszulkę i parę spodni (ta koszulka okazuje się być jedną z jego ulubionych, ale po raz kolejny "musisz się poświęcić dla większego dobra"), i ubiera Baekhyuna. Pomimo tego, że to najmniejszy rozmiar jaki może znaleźć, wciąż jest za duży na Baekhyuna, Kiedy dotyka jego dłoń, czuje jej chłód. Po kilku momentach kłótni z samym sobą, wzdycha i decyduje się poświęcić jeden z jego swetrów, jak również parę skarpet. Niechętnie i z urazą wślizgując go przez głowę Baekhyuna, a skarpety na jego małe stopy. Przygląda się smutno swoim ubraniom, które są teraz noszone przez pewnego śpiącego kruczowłosego. Do widzenia... już nigdy was nie założę...

Kiedy ma zamiar usiąść z powrotem za biurkiem, z zamiarem dokończenia rozprawki, słyszy kolejne kichnięcie. Co teraz? Myśli sobie, walcząc ze sobą po raz trzeci, rzucając spojrzeniem od drobnych pleców Baekhyuna, do swoich papierów. Pieprzyć to. Zatrzaskuje laptop zanim wstaje i sprawdza mniejszego. Gdy sprawdza godzinę, jest prawie 4 rano, na miłość boską, i kiedy (niechętnie) dotyka dłoni Baekhyuna, znowu czuje zimno. Wzdychając, decyduje się wziąć swój koc i przykryć nim Baekhyuna, ale zdaje sobie sprawę, że jest on za mały, by szybko go ogrzać. Na początku okropna myśl przychodzi mu do głowy. Czy to oznacza, że muszę spać obok niego, żeby się bardziej rozgrzał? Kurwa, nie. Minuty później, znajduje siebie okręcającego koc wokół swojego ciała, niczym parówkę, kiedy kładzie się na łóżku Chena, nie robiąc nic, oprócz gapienia się w sufit i słuchania odgłosów, które wydaje śpiący Baekhyun (czym do diabła one są?), przeklinając siebie w kółko, dlaczego robi taką rzecz dla takiej osoby.

Nawet kurwa nie wiem co robię... Myśli sobie po raz trylionowy tej godziny, a kiedy zaczyna się pocić, wie, że to już czas. Odwija się z koca i wtedy okrywa nim Baekhyuna, który nieświadomie się w niego owija. Ugh, przysięgam, lepiej żebym był nagrodzony pieniędzmi od prezydenta, czy coś... Myśli sobie Chanyeol, kiedy otula Baekhyuna, ponieważ, do diabła, nie, on nie ma zamiaru być odpowiedzialny za to, jeśli Baekhyun się rozchoruje, nawet jeśli to nie jest po pierwsze jego problem.

Nagle, oglądając Baekhyuna prawie uśmiechającego się na ciepło, Chanyeol czuje się zazdrosny. Już jest strasznie zmęczony po tak długim dniu i kiedy jest jego pora do spania...?

Zanim kończy myśl, jego głowa upada na łóżko i pokrywa go ciemność zanim jeszcze zdąża wypowiedzieć "Pieprz się, Byun Baekhyun".



*



- Ale Baekhyun utykał i trzymał się za tyłek... - Chen obserwuje, kiedy rzuca okiem na Chanyeola, mając nadzieję, że brzmi, jakby go oskarżał, gdy tak naprawdę stara się oszukać swojego współlokatora w wyjaśnieniu sytuacji. Jednakże, Chanyeol tylko gapi się na niego ze wzrokiem To-nie-mój-problem. To kompletnie utwierdza Chena - Chanyeol definitywnie nie zrobił nic z Bakehyunem ostatniej nocy.

- Nie, znowu... - mamrocze. Nienawidzi tego, kiedy Baekhyun pije, ale bardziej nienawidzi tego, gdy Baekhyun puszcza się z innymi ludźmi.

- Co innego oczekiwałeś? - fuka Chanyeol, ale decyduje się ostrożnie dobierać słowa w towarzystwie przyjaciela jego największego wroga. - W końcu słyszałem, że jest najlepszą... - jego głos zanika, zastanawiając się, czy to jest właściwe.

- Dziwką? - Chen kończy, wypuszczając gorzki śmiech, który szokuje Chanyeola. - To nie sekret. Cała szkoła o tym wie. On o tym nie mówi, ale szacuję, że już pewnie puścił się z połową chłopaków ze szkoły.

Właściwie, Chen wcale tego nie wie, za to wyrzuca całą swoją frustrację na zewnątrz. Chanyeol, zszokowany wybuchem swojego współlokatora, pozostaje w miejscu. Chen nigdy taki nie jest - jest zazwyczaj optymistyczny z wielkim uśmiechem na twarzy i porywistym śmiechem, i nawet w obecności poważnych momentów, zawsze upewnia się, by zachować ten pocieszający wyraz, który działa na ludzi relaksująco.

- On nigdy nie miał zwyczaju być taki, wiesz... - Chen mamrocze prawie do siebie. Oczy Chanyeola rozszerzają się i pomimo tego, że wie, że nie powinien węszyć, to jest za dobra okazja, by posłuchać przeszłości Baekhyuna i wykorzystać to przeciwko temu frajerowi.

- Co się stało?

-... Nie wiem, będąc szczerym. - Chen wzdycha, a Chanyeol robi wszystko, by wewnętrznie nie jęknąć. - Byliśmy przyjaciółmi, zaczynając, gdy mieliśmy 12 lat. Widzisz... On był tym najbardziej niewinnym z całej naszej grupy przyjaciół. On był nawet zbyt zlękniony, by powiedzieć "kutas", rozumiesz. - Chen chichocze delikatnie, pewnie czując się nostalagicznie. - Byłem ja, Baek i Jongin, z takim wyjątkiem, że Jongin jest dwa lata młodszy. - Chanyeol drętwieje przy ostatnim imieniu.

- Kiedy Baek i ja mieliśmy czternaście lat, Jongin odszedł i zmienił szkołę, i rzadko mieliśmy czas, by się widywać. Myślę, że to był ten rok, kiedy zaczęła rozpadać się nasza przyjaźń. Baekhyun nagle stał się skryty, zawsze na telefonie, a kiedy nie był, był humorzasty i się dąsał. Jedyny raz, gdy widziałem jak się uśmiechał był, kiedy spędzał czas na telefonie, rozmawiając z kimś. Ale nigdy nie wiedziałem kto to był, bo nigdy mi nie powiedział.

- To poszło w górę, aż mieliśmy piętnaście lat. Oczywiście, nie byłem kimś, kto kręci się w pobliżu, gdy czułem się samotny, więc zaprzyjaźniłem się z nowymi przyjaciółmi. To było tak, jakby on nie zauważył, że Jongin i ja w ogóle zniknęliśmy. Raz wyjechałem na rodzinne wakacje na miesiąc, a kiedy wróciłem, jedyną rzeczą, którą powiedział, było "Czemu nie odpowiedziałeś wczorajszej nocy na moją wiadomość?".

- Tak zażenowany jestem tym, by to powiedzieć, byłem właściwie bardzo zraniony, ale zdecydowałem się zatrzymać to dla siebie. Po tym powiedział mi "Czy chcesz iść wieczorem do klubu?", a ja byłem w szoku. Co do diabła, dziecko, ile ty masz lat, czternaście? Więc oczywiście powiedziałem "nie". Wzruszył ramionami, jakby moja obecność tam nic dla niego nie znaczyła, ale po latach znajomości, mogłem powiedzieć, że był odrobinę wkurzony. "W takim razie w porządku" powiedział, ani razu nie spuszczając wzroku z telefonu. "Ale dam ci do wiadomości, że prawdziwi, dorośli mężczyźni piją." Myślę, że chciał wrócić do mnie w ostatniej próbie, by mnie przekonać, ale oczywiście nie byłem przekonany. Może, gdybyśmy utrzymywali naszą bliską przyjaźń zanim odszedł Jongin, poszedłbym, ale pomiędzy nami była ściana, tak gruba, że nie mogłem przez nią do niego przejść, pomimo tego, jak bardzo próbowałem.

- Od tamtej pory, sypiał w klasie, prawie tak jakby siedział do późna w nocy i nie miał siły rano. Nie wiedziałem, co do diabła było z nim nie tak i może wtedy nie powinienem był się martwić lub powinienem był próbować bardziej. Podszedłem do niego i porozmawiałem w moim ostatnim podejściu do bycia znowu najlepszymi przyjaciółmi.

- Może część niego chciała tego samego, co ja, więc próbował spotykać się ze mną w przerwach obiadowych albo na lekcjach, ale tylko w godzinach szkoły, nigdy po albo w weekendy, jak mieliśmy zwyczaj. I przez większość czasu był znowu na telefonie, pisząc i pisząc, jak uzależniony narkoman.

- Więc wybuchnąłem, ponieważ, jak on mógł traktować mnie w ten sposób? Odpychając mnie od siebie w kółko i nagle znowu się ze mną przyjaźnić, i podczas, gdy ja starałem się naprawić zerwaną więź pomiędzy nami, on chodzi i pisze, z kimkolwiek on jest, na telefonie? Wyrwałem mu telefon i spojrzałem, kto to był, z kim pisał, a kiedy krzyknąłem "Dlaczego ta osoba jest taka ważna? Tak, że już nawet nie obchodzę cię ja lub Jongin?", on chwycił go z powrotem i mnie spoliczkował. Byłem taki zszokowany. Byun Baekhyun, mój trzy letni przyjaciel, najdłużej trwająca przyjaźń jaką miałem (mimo to, niezbyt dobra), właśnie mnie spoliczkował. Nikt wcześniej mi tego nie zrobił. I wiesz co mi powiedział, kiedy musiałem wylać z siebie swoje uczucia? Powiedział "Nigdy więcej nie dotykaj mojego telefonu", tak jakby nie słyszał niczego, co mu powiedziałem. Wow.. po prostu... wow.

- Byłem taki zły, gdy widziałem jak odchodził, że łzy prawie wypływały mi z oczu. Ale zagryzłem wargę i je wstrzymałem, ponieważ nie będę płakał przez frajera. On nie jest tego wart. Oczywiście, to bolało jak diabli, utrata najlepszego przyjaciela, ale on odszedł. Nie ma nic, co mogę zrobić, by go odzyskać. Więc tamtego dnia, zdecydowałem kompletnie zrezygnować z naszej przyjaźni.

Chen milknie, a tak naprawdę Chanyeol cały czas myśli Yeah, wygląda na to, że Baekhyun od zawsze był frajerem. Najpierw olbrzym trochę martwi się o swojego współlokatora, ale w końcu ten znowu zbiera się w sobie, tym razem z wyjątkiem tego, że jego głos jest pełen żalu.

- Żałuję, że to zrobiłem... - szepcze, jego głos delikatny i drżący, i przez moment Chanyeol jest przerażony, ponieważ jego silny, zastraszająco przyjazny współlokator jest bliski płaczu, a co on może zrobić? Tylko siedzieć tam i słuchać.

- Żałuję, że nie czuwałem nad nim uważnie, że nie przekonałem go, by powiedział mi z kim rozmawiał. Wyglądał na takiego szczęśliwego, gdy rozmawiał z tamtą osobą i miałem myśl "Cóż, jeśli jest szczęśliwy rozmawiając z kimś innym, w takim razie w porządku". Żałuję, że to powiedziałem.

- Następnego dnia, przyszedł do szkoły wyglądając ponuro i niepewnie. Nawet paranoicznie. On nienawidził lekcji matematyki, wiesz... Upewniał się, by spać na tych lekcjach, albo ukrywać gry wideo pod biurkiem, czy coś... Ale tego konkretnego dnia, słuchał każdego jednego słowa. Nie miał przy sobie telefonu i stwierdziłem, że to dziwne, ale moja duma powstrzymała mnie przed podejściem do niego.

- Było wiele, wiele momentów, kiedy przykuł moją uwagę, jego błagalny wyraz twarzy, prawie tak jakby chciał mi coś powiedzieć. Ale za każdym razem odwracałem się i udawałem, że nie istniał...

- Był taki przez resztę tygodnia. Piątkowej nocy, zadzwonił na mój domowy numer. Pamiętam, że go odebrałem, będąc tępym mną, pytającym, czy ma zamiar mnie przeprosić, jeśli to, o czym rozmawiamy jest o naszej przyjaźni. Był cicho przez parę sekund, ale dla mnie wystarczająco długo jak na odpowiedź, mimo to, nie taka, jaką chciałem. Rozłączyłem się i odłączyłem kabel od telefonu... Zadzwonił na moją komórkę, ale ją wyłączyłem. Tak bardzo miałem nadzieję, że się zmieni i przyjdzie pod moje drzwi, przeprosi i powie, że nigdy nie dotknie swojego telefonu, bo naprawdę, to było wszystko co musiał dla mnie zrobić, bym mu wybaczył. Czekałem cały weekend, ale... nic...

- Do czasu, gdy zaczęła się szkoła, już go nie widziałem. Zaginął na cały tydzień. 



___

Dodaję kolejny, bo mogę i  chcę :) miłego wieczoru

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro