28. Unikanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Huh? - Baekhyun jest lekko zmieszany.

- Ja... - Kyungsoo rozgląda się dookoła, czując się trochę niekomfortowo w miejscu publicznym, nawet jeśli nikt na nich nie patrzy. - Możemy porozmawiać w moim pokoju? - następnie łapie Baekhyuna za nadgarstek i ciągnie w stronę starego pokoju Baekhyuna.

Kiedy są w środku, Kyungsoo trzaska drzwiami z satysfakcjonującym kliknięciem, następnie odwraca się do wciąż zmieszanego Baekhyuna. Starszy może zobaczyć, jak szerokie są oczy Kyungsoo, tak szerokie, że to prawie przerażające.

Ale, dlaczego Kyungsoo o to prosi? Jego?

-... Chyba zacznę od początku... - wzdycha Kyungsoo, gdy siada na swoim łóżku, potem pokazuje Baekhyunowi, by usiadł na łóżku Chena. Baekhyun, zamrożony, zabiera długą chwilę, by to przetworzyć, zanim usadza swoje spięte nogi.

- Ja... My... Chanyeol i ja zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Wiesz to, prawda? - Baekhyun przytakuje sztywno. - Więc ja po prostu... Spędziliśmy razem Walentynki i ... ... ... - Baekhyun wpatruje się w Kyungsoo. Spędzili razem Walentynki?

To wtedy Baekhyun sobie uświadamia... przypomina, że oni obydwaj się lubią.

Chanyeol lubi Kyungsoo. Kyungsoo lubi Chanyeola.

Jak Baekhyun może o tym zapomnieć?

-... Kocham Chanyeola. - deklaruje Kyungsoo, burząc pociąg myśli Baekhyuna. Szybko podnosi głowę, by spojrzeć w zdeterminowane oczy Kyungsoo i żadne słowa nie mogą wyrazić, jak Kyungsoo na niego spojrzał, czy jak poczuł się w tym momencie.

- Uświadomiłem sobie, że naprawdę go kocham, Baekhyun. - mówi Kyungsoo, jego głos jest silny i bogaty, ton ten sam, który ma zawsze, kiedy jest zdeterminowany, a jednak ton, który teraz brzmi inaczej w uszach Baekhyuna. Baekhyun czuje, że zasycha mu w ustach. - I... I powiedziałem mu to.

Co?

Spotykali się od Walentynek? Jak do tego doszło, że Chanyeol mu nie powiedział?

Gorzej, jak do tego doszło, że kurwa nie zauważył?

-... Odrzucił mnie, Baekhyun. - kontynuuje Kyungsoo, tym razem jego głos spada ledwo do szeptu. Baekhyun znowu się gapi, potem prawie się uderza, kiedy przypomina sobie, po co, po pierwsze, Kyungsoo poprosił go o przyjście. Jak mogłem zapomnieć, że Kyungsoo chciał, bym pomógł mu zejść się z Chanyeolem? Jak mogłem coś takiego zapomnieć? Baekhyun wzdycha, ale potem przypomina sobie problem.

- On... odrzucił cię? - Baekhyun mruga w niedowierzaniu. Nie możliwe.

- Powiedział, że uważa mnie za kolegę. - odpowiada Kyungsoo. - Bardzo dobrego kolegę... A... A ja... to doceniam. Na początku ja... nie miałem nic przeciwko.

Baekhyun go obserwuje.

- Ale teraz... to już nie jest wystarczające. - Kyungsoo przelatuje swoją dłonią przez włosy i choć raz Baekhyun widzi, jak atrakcyjny jest Kyungsoo. To jest mężczyzna, którego Chanyeol lubi. - ... Ja... Im bardziej się do mnie zbliża, tym coraz bardziej go chcę. Im dalej ode mnie odchodzi, tym bardziej to boli.

- Baekhyun, jesteś jego przyjacielem i też moim kolegą. Jesteś jednym, który może mi pomóc. - Kyungsoo mówi prawie desperacko. Baekhyun może to zobaczyć w jego oczach - zobaczyć iluzję miłości, która każdego zaklina.

- Kocham go, Baekhyun.

Ten dawny on, wstałby i wyszedł. Z dala od miłości, z dala od jej ofiar.

- Proszę, proszę, pomóż mi, jako mój kolega.

Ale teraz... teraz chce uciec. Uciec od Kyungsoo tak daleko, jak to możliwe,uciec od Miłości.

Od Chanyeola.

- Proszę.

Co on robi?

-... Okej.



*



Gdy Baekhyun opuszcza pokój, zatrzymuje się przy drzwiach. Słyszy, jak kolesie go wygwizdują, chcąc jego uwagi, chcąc dobrego pieprzenia, ale po raz pierwszy w swoim życiu, Baekhyun ich ignoruje. Nie jest w pieprzonym nastroju do zaspokajania.

W zamian spogląda na swoje dłonie, zmieszanie grozi mu pochłonięciem, niczym czarna dziura.

Co to jest za uczucie? To uczucie............ w jego sercu, które nie odchodzi?



*



Baekhyun nie pojawia się za często przez ostatnie kilka dni i szczerze, to chwila wytchnienia dla Chanyeola, który chce być z dala, jak to tylko możliwe, od swojego współlokatora.

Wciąż, Chanyeol czuje w swoim sercu poczucie straty.

Chce zaprzeczyć temu uczuciu, chce ukryć te uczucie, ale teraz jest siebie bardziej świadomy niż zawsze i tym razem wykopie kurwa każdą jedną swoją emocję i przeanalizuje, co to dokładnie jest.

Nie chce już więcej się chować.

Ale nie ważne, jak bardzo stara się odszyfrować swoje uczucia, nic nie może powiedzieć mu, czym jest to uczucie do Byun Baekhyuna. Nawet, jeśli zadzwoniłby do swojej mamy, wątpi, że byłaby w stanie mu powiedzieć.

Mimo to, Kyungsoo jest szczęśliwszy niż zazwyczaj, Chanyeol jest pewny. Na każdej muzyce, Kyungsoo siedzi z nim ze swoim uśmiechem w kształcie serca i zatapiają się w komfortowej ciszy, ponieważ Kyungsoo nie jest takim rozmówcą, a Chanyeol nie ma za wiele o czym pogadać. Obecność Kyungsoo jest dla Chanyeola pocieszająca, jakby przeciwna do Baekhyuna, który ostatnio stale sprawia, że czuje się świadomy i skrępowany.

Mimo to, to nie powstrzymuje jego spekulacji. Chanyeol zauważa, że ostatnio Kyungsoo pojawia się coraz częściej, a Baekhyun coraz częściej znika. Baekhyun wydaje się całkowicie znikać za każdym razem, gdy jest Kyungsoo, szczególnie podczas muzyki i posiłków. To szalone...

Po pięciu dniach nierozmawiania z Baekhyunem, unikania Baekhyuna (i w procesie nie uświadamiając sobie, że Baekhyun też go unika), Chanyeol zauważa, że to nie działa.

Wciąż nie wie, co to jest.

Plan B: Czas kurwa zmężnieć i z nim porozmawiać.

Może... Może Chanyeol tęskni za rozmawianiem z nim.

... Może.

Może... to czas, by znów z nim porozmawiać.

... Może.



*



Może to dlatego, że to już pięć dni, ale Chanyeol jakoś czuje się bardziej nerwowy niż zazwyczaj.

Siedzi na łóżku, czując, że jego dłonie się pocą, więc bez przerwy wyciera je o pościel. Kiedy przyjdzie Baekhyun, kiedy przyjdzie Baekhyun, kiedy przyjdzie Baekhyun?

W połowie życzy sobie, by Baekhyun w ogóle nie przychodził, jeśli to by znaczyło, że musi czekać z sercem w gardle.

Ale akurat, gdy jest pogrążony zrywaniem mentalnie płatków z kwiatka w swojej głowie, drzwi się otwierają i wchodzi Baekhyun.

Cisza, którą wymieniali pomiędzy sobą przez pięć dni, staje się prawie normalna. Chanyeol odnajduje w tym lęk. Nie chce, by byli bezsłownymi współlokatorami.

- Baek... hyun. - Chanyeol woła prawie niepewnie, gdy obserwuje, jak wąskie ramiona Baekhyuna sztywnieją przez ułamek sekundy (albo może to była jego wyobraźnia?), zanim zastyga w miejscu.

- Baekhyun... - Chanyeol znowu próbuje, dobrze świadomy, jak szybko przyspiesza jego serce. Cholera, cholera, cholera!

- Co. - odpowiada Baekhyun. Może to dlatego, że jest plecami do niego, ale Chanyeol przysięga, że Baekhyun brzmi, jakby był przymuszony.

Chanyeol wie, że wraca do swoich starych nawyków, przez to, co zamierza zaraz powiedzieć, ale nie obchodzi go to. W tym momencie jest nad wyraz opiekuńczy, ponieważ wszystko, czego teraz chce to ponownej rozmowy z Baekhyunem. I zrobiłby dla tego wszystko.

- Czemu mnie unikasz? - przepraszam za unikanie ciebie. - Nie odzywasz się do mnie dniami. - Chanyeol zamyka twarz w samą porę, gdy połyka nerwowy uśmiech, który prawie wydostał mu się z ust. Baekhyun nie odpowiada.

- Myślisz, że nie zauważyłem?... Ty... Ty... wielki, oczywisty kurwiu. - przestań teraz, albo zaczniesz się śmiać jak maniak.

-... - cisza wypełnia pokój, jak piskliwe krzyki w uszach Chanyeola. Wtedy:

Mały chichot.

- Mówisz to ty, gówniarzu. - głos Baekhyuna jest niski i Chanyeol coś dostrzega. Nie wie, co to jest. Baekhyun odwraca się i po raz pierwszy od pięciu dni, Chanyeol patrzy mu w oczy - jego zmęczone, ciemne oczy.

- Co-

- Teraz ukrywasz przede mną gówno, huh? - chłosta Baekhyun. Szampańskie uczucia Chanyeola znikają i nagle wraca do bycia starym sobą.

- Co? To ty jesteś, tym co się ukrywa! Cały czas coś ukrywasz! - odstrzela gniewnie Chanyeol. Wszystko, co teraz czuje to frustracja, ponieważ Baekhyun wygląda na tak zmęczonego i zawsze tak wygląda, i Chanyeol jest tym zmęczony. - Ty nawet nie powiedziałeś mi kurwa, że w sekrecie dzwoniłeś do Krisa podczas Świąt- - Baekhyun się poddaje, odwraca się i kieruje się do drzwi, otwiera je i zamyka trzaskając.

Chanyeol siedzi oszołomiony.



*



Cóż, to nie poszło tak dobrze, jak miał nadzieję, że pójdzie.

I teraz wrócił do punktu wyjścia.



*



Dwa dni później, po ich ożywionej kłótni, Chanyeol jest zaskoczony, kiedy Baekhyun wchodzi do pokoju i podchodzi prosto do niego.

-... Co? - pyta Chanyeol, czując, że jego serce przyspiesza (i wciąż nie wie, jaka do diabła reakcja chemiczna to powoduje) i nawet nie ma czasu powiedzieć czegoś jeszcze, kiedy Baekhyun przed nim opada.

- Czemu... nie wybrałeś wyjścia z Kyungsoo? - pyta Baekhyun, głosem o wiele delikatniejszym niż pamięta. Chanyeol mruga kompletnie zbity z tropu.

- On cię lubi, Park Chanyeol. Wbij to sobie do tej swojej pustej, pieprzonej głowy. On cię lubi. Ty go lubisz. Nie łapiesz? - naciska Baekhyun.

- Ja... Ja... - już go nie lubię. Chanyeol chce wypowiedzieć, ale jak może, kiedy Baekhyun patrzy na niego tymi oczami?

- Czemu cały czas musisz być taki kurwa głupi? On nie tylko cię lubi... On... On... - następuje krótka przerwa. Chanyeol czeka, nie mając pojęcia, co zamierza powiedzieć Baekhyun. - On cię kocha.

-... - Chanyeol jest oniemiały. Czemu ze wszystkich ludzi to Baekhyun to mówi? Baekhyun, który nawet nie tknąłby miłości, gdyby mógł? Który nawet nie wypowiedziałby tego przeklętego słowa, jeśli mógłby go uniknąć?

Czemu tak nagle Baekhyun się o to troszczy?

- My jesteśmy... kolegami, Baek... - mówi Chanyeol, jego głos jest surowy i bez żadnej z wrednej fasady, którą zawsze zakłada, kiedy rozmawia z Baekhyunem. Tym razem jest szczerze zmieszany. - Tylko kolegami-

- Czemu jesteś taki kurwa głupi, Chanyeol? Czy w tym twoim mózgu nic nie ma? - Baekhyun robi się poruszony i Chanyeol nie wie, dlaczego. - Czemu nie wiesz, co robisz? Dlaczego nigdy nie wiesz, co czujesz? - to prawda, prawda...

Ale...

- Wbij to sobie do swojej głupiej głowy, Baekhyun. Nie jestem taki głupi. Wiem, jak to jest lubić kogoś.

- Ha ha. Nawet nie potrafisz odróżnić lewej od prawej, myślisz, że wiesz, jak to jest?

- Nie znasz mnie, jak ty-

- Oh, znam cię, Yeol. Nawet, jeśli nie chcę. Znając ciebie, prawdopodobnie nie rozpoznasz różnicy pomiędzy nienawiścią, a miłością.

- Oh, naprawdę? - Chanyeol wpatruje się w Baekhyuna, robi wszystko, co w swojej mocy, by to zrobić. - W takim razie, dlaczego mi nie powiesz? Czemu nie powiesz mi, czym jest miłość?

Cisza.

Na początku Chanyeol myśli, że Baekhyun tego nie zrobi. W fakcie, jest prawie przekonany, że Baekhyun wstanie i znowu stąd wyjdzie, tak, jak ostatnim razem. Ale w zamian, Baekhyun po prostu patrzy się w pustkę, jego myśli nagle odpływają.

Chanyeol już żałuje powiedzenia tego.

- Spójrz, ty nie-

- Miłość jest... kiedy jesteś z tą osobą i czujesz zadowolenie. - Baekhyun zaczyna, jego głos nagle znowu jest delikatny. Czemu, czemu do diabła to powiedział? Teraz sprowadził Baekhyuna do bolesnej przeszłości, czymkolwiek jest to gówno.

- Jest, kiedy myślisz o tej osobie cały dzień i całą noc, kiedy spędziłbyś wszystkie godziny snu, rozmawiając z nią i nigdy nie czułbyś się zmęczony. Jest, kiedy widzisz tę osobę szczęśliwą i ty też jesteś szczęśliwy. Jest, kiedy jesteś rozdarty pomiędzy chęcią, żeby ta osoba była szczęśliwa, ale chcesz, by była szczęśliwa z tobą. Miłość jest, kiedy jesteś z tą osobą i cały czas musisz się hamować, ponieważ jest tak nie do odparcia. Cierpi, ty cierpisz, ta osoba jest szczęśliwa, ty jesteś szczęśliwy...

Chanyeol czuje, że boli go serce. Dlaczego czuje się, że dusi, kiedy widzi nieobecny wzrok Baekhyuna?

(Jego smutny wzrok?)

- To wtedy, kiedy myślisz... kiedy myślisz, że kochasz tę osobę tak bardzo, myślisz, że zasługuje na wszystko i myślisz, że musisz zrobić wszystko, by go uszczęśliwić. To jest wtedy, kiedy co noc idziesz do łóżka, modląc się i modląc, by był szczęśliwy... modląc się, że zostaniecie na zawsze razem. To jest wtedy, kiedy widzisz go w bólu i jesteś w większym, ponieważ nic nie możesz zrobić, by mu pomóc. To jest wtedy, kiedy chcesz chronić go całym sobą i raczej zabrałbyś cały ból, by mógł żyć bezbolesnym życiem. Miłość poświęca wszystko, co masz, po to, by on mógł coś mieć. To jest... To jest... - dłonie Baekhyuna się trzęsą, a jego całe ciało drży i Chanyeol uświadamia sobie, że Baekhyun nie może wydostać się ze swojego powtarzającego się koszmaru. Ten pokręcony rodzaj miłości w jego oczach bez przerwy go nawiedza.

- Baekhyun... - woła Chanyeol, ale Baekhyun nie wydaje się, by go słyszał. Chanyeol się dusi. Ledwo co może oddychać. Co się dzieje? Panikując, Chanyeol sięga i chwyta drżące dłonie Baekhyuna. - Baekhyun! Otrząśnij się z tego! - Baekhyun stoi w miejscu, następnie odwraca się do Chanyeola.

- Czujesz to? Do Kyungsoo? - pyta Baekhyun, jego głos z powrotem wrócił do silnego, jakby to wcale się nie wydarzyło. Czemu, czemu zawsze musisz chować swój ból?

-.... N-

- Nie mów mi. - Baekhyun wstaje na chwiejne nogi. - Kurwa, po prostu mi nie mów. Tylko umów się z Do Kyungsoo. Jesteście dla siebie idealni. - wtedy znowu pospiesza, jakoś wciąż wyglądając elegancko, gdy to robi.

Ale Chanyeol nie myśli o Kyungsoo. Czuje, że jego serce ściska się w bólu.

Czemu? Czemu zawsze musisz się tak torturować?

Czemu nie możesz tego wszystkiego po prostu wypuścić?



*



Baekhyun nie wie, dlaczego taki jest.

Kyungsoo jest jego pieprzonym kolegą. Jakim on jest kolegą, jeśli mówi po prostu Chanyeolowi, by umówił się z Kyungsoo i nawet nic z tym nie robi, nie próbuje przekonać Chanyeola?

Baekhyun się śmieje.

Jest pieprzonym, gównianym kolegą.

Jego dłonie się trzęsą.



*



Lubienie Kyungsoo... To wydaje się teraz dla Chanyeola niemożliwe.

Nie lubi Kyungsoo. Wcale.

Nie ważne, co mówi Baekhyun, Chanyeol to wie. Nie czuje się w ten sposób do Kyungsoo. Już wcześniej to czuł, kiedy Kyungsoo dotknął jego dłoni i mu się przyznał. To było takie dziwne, tak nie na miejscu.

"Jesteście dla siebie idealni."

Może doskonałość powinno źle się odczuwać.



*



Miłość? Ha.

Co za bzdury.

Iluzja, to właśnie to, czym jest. Iluzją, która kontynuuje nawiedzanie cię lara później, koszmar, który wraca i obejmuje cię swoimi kolczastymi ramionami.

Miłość.

Niekończące się cierpienie.



*



Chanyeol obserwuje Baekhyuna, jak wchodzi i wychodzi z ich pokoju.

Wie, że siedemnasty nadchodzi, może to poczuć, ale trochę się obawia.

Jak powinien zabrać Baekhyuna, kiedy ich relacja jest właśnie taka? Zawsze na krawędzi, gotowa zanurzyć ich w niekończącej się, głębokiej wodzie?

Czy Baekhyun go odpycha?

Dlaczego Baekhyun go odpycha?

Czemu Baekhyun zawsze, zawsze go odpycha?

Nie wie, co robi Baekhyun, ale wie, że przynajmniej jego współlokator znowu nie pieprzy się dookoła, jak zawsze robi, gdy czuje się ponuro. Tym razem w zamian wydaje się, że unika obecność wszystkich, stale w swoim małym świecie.

Chanyeol musi powiedzieć, że czuje nadmierną ulgę, kiedy Kris powiadamia go o ostatnich nowościach Pop College, że popularność Baekhyuna, jako dziwki, spada. Cholera, jest wystarczająco podekscytowany, że może skakać po pokoju przez cały dzień!

Ale jakoś jego popularność ogólnie wzrosła. Tym razem są komentarze, jak: "Aw, Baekhyun ostatnio jest w swoim małym świecie, jakie urocze", albo "Uważam tę jego nową zimną stronę bardzo seksowną i zdatną do pieprzenia, sprawia, że jeszcze bardziej chcę się za nim uganiać", albo "Nigdy nie wiedziałem, że Baekhyun ma w sobie tę marzycielską stronę. To urocze!". Co kurwa? Nie łapiecie, ludzie? Byun Baekhyun was nie chce, już sobie go kurwa odpuście.

Ale to wszystko pozostaje mu w głowie, gdy Kris przechodzi z nim przez wiadomości.

Nie pomaga to, że Kris zbliża się do Joonmyuna, ostatnio ciągle z nim jest. Podczas posiłków, podczas nie-posiłków, podczas przerw... Chanyeol nigdy nie widzi Krisa bez Joonmyuna, z wyjątkiem, kiedy Kris i Chanyeol spędzają czas samotnie.

Gdy Kris papla Chanyeolowi o Joonmyunie, Chanyeol odpływa do Baekhyuna, zastanawiając się, o czym myśli, że tak bardzo go to zajmuje, mając nadzieję, że je 3 posiłki dziennie i mając nadzieję, że sypia gdzieś wygodnie, kiedy nie wraca do ich pokoju.

To automatyczne i zajmowało większość myśli Chanyeola przez tak długo, że teraz to normalne. Chanyeol nawet już nie zawraca sobie głowy, by temu zaprzeczyć.

W jego myślach, wszystko to Baekhyun, Baekhyun, Baekhyun.



*



- Hej, a może spędzimy razem czas jutro? - Chen pyta mimochodem, ale wie, że to wcale nie jest. Minseok się śmieje, jego uśmiech jest tak promienny w oczach Chena, następnie potrząsa głową.

- Nie. Przepraszam, mam randkę z Lu Hanem. - i znowu mówi o Lu Hanie.

- Cóż... To do zobaczenia na następnej chemii.

- Yeah. Cześć. - Minseok odchodzi i Chen nic nie może poradzić, jak tylko podziwiać sposób, w jaki chodzi jego crush - zawsze tak szykownie, jakby był modelem, czy coś.

Chen czuje się trochę sfrustrowany - wydaje się, że nawet po pół roku zbliżania się do siebie, wciąż są na poziomie koleżeństwa, niczego więcej. Chen próbował wszystkiego, od ciągłego pytania Minseoka o wyjście na kawę, do oferowania pomocy przy jego śpiewie i wciąż, Minseok wciąż jest tak daleko.

Po prostu, co do diabła ich blokuje?

Wtedy sobie uświadamia.

-... Sorry, zamierzam spotkać się z Lu Hanem.

- Sorry stary, ale mam zadanie i miałem zrobić je z Lu Hanem...

- Obiecałem Lu Hanowi, że zagramy w piłkę... Dręczy mnie tak długo...

- Lu Han powiedział, że zamierza zabrać mnie na kolację... Mieliśmy zakład i on przegrał...

- Muszę pomóc Lu Hanowi z jego koreańskim...

- Lu Han obiecał, że w tym tygodniu kupi mi 3 kubki kawy...

- Muszę iść do pokoju Lu Hana...

- Lu Han...

- Lu Han...

- Lu Han...

Lu Han.

Cholera, to cały czas był Lu Han? Chen powinien był zauważyć!

To nie tak, że nie zauważył sposobu, w jaki Lu Han patrzy na Minseoka, jakby był zakochanym szczeniaczkiem, czy czymś takim! Wszyscy mogą to zobaczyć i wszyscy zawsze drażnią tym Lu Hana. Ale on właściwie nigdy nie pomyślał...

Czy oni mogą?

Czy oni mogą być razem?

To jest możliwość...

Kurwa, kurwa, kurwa! Chen chce się zastrzelić.



*



- Dlaczego to musi się dziać? - Chen lamentuje dramatycznie, gdy podczas muzyki, bez entuzjazmu trzaska pięścią w stół. Baekhyun przez chwilę wpatruje się w przestrzeń.

- Hej, czy ty słuchasz? - Chen zdrowieje ze swojej dziecinnej furii i podnosi brew na swojego przyjaciela.

- Co z tobą? - pyta trochę sarkastycznie i żartobliwie, ale w środku jest naprawdę zaniepokojony. Baekhyun przez sekundę nie odpowiada, przez parę sekund i parę dziesiątek sekund...

- Halo? - Chen mruga, gdy pochyla się trochę do Baekhyuna, zanim macha przed nim ręką. Chen widzi, że coś przelatuje przez oczy Baekhyuna, zanim wraca do rzeczywistości. Powodem, dla którego Chen jest w stanie zobaczyć tę zmianę, jest to, że Baekhyun zazwyczaj tak nie odlatuje. Z wyjątkiem siedemnastego.

Ale Chen jest w 1000% pewien, że dzisiaj nie jest siedemnasty.

- ... Taa? - odpowiada Baekhyun, trochę rozkojarzony.

- Co z tobą dzisiaj? - pyta znowu Chen, poruszając do niego brwiami, by było to bardziej beztroskie, ale w środku jest zdesperowany, by się dowiedzieć. Zdesperowany, by wiedzieć, czy może pomóc.

Najpierw Baekhyun nic nie mówi i rozciągnięta cisza jest dla Chena prawie, jak promień nadziei, który czekał latami, by w końcu zajrzeć do myśli Baekhyuna.

Ale, kiedy Baekhyun przemawia, Chen jest zdruzgotany.

- To nic. - Baekhyun odpowiada trochę cicho, następnie wypuszcza mały uśmiech. - Tylko, że twoje historie są takie nudne, że prawie wtedy zasnąłem. O czym mówiłeś? - zazwyczaj Chen byłby urażony na obrazę i spoliczkowałby go, i uderzył, czy coś, ale teraz jest obrażony, że Baekhyun go spławił. Znowu.

-... - wzdychając, Chen wydyma wargi. - No weź, opowiadałem ci swoją miłosną historię! - jeśli on może grać, ja też mogę.



*



- I wtedy nadaje o Lu Hanie, zawsze Lu Han, Lu Han, Lu Han... - Chen wypuszcza westchnienie. Może na zewnątrz jest trochę zbyt dramatyczny w bardzo zabawny, żartobliwy sposób, ale w środku jest pewien rodzaj powagi, która ciąży mu na sercu i nie odchodzi na spekulację, że Minseok i Lu Han są razem. To nie jest bolesne uczucie, jak przesadzają w książkach, ale pewien rodzaj ciężkiego uczucia, które się osadza, zwleka i nie odchodzi.

Właśnie wtedy napływają znajome głosy i Chen widzi Chanyeola i Kyungsoo, którzy kierują się w ich stronę. Jest skupiony na wielkim, szeroko otwartym spojrzeniu Kyungsoo, który go obserwuje, więc nie widzi Chanyeola, gubiącego swoje słowa, kiedy widzi Baekhyuna i Baekhyuna, który odwraca się od Chanyeola.

-... Hej, chłopaki... - Chanyeol mówi trochę niezręcznie, kiedy podchodzą do pozostałej dwójki. Kyungsoo wpatruje się twardo w Chena, który bardzo stara się nie zaśmiać z nerwów. Wczoraj w nocy wypił kawę Kyungsoo.

-... Haha, mogę wyjaśnić... - mówi Chen, a Kyungsoo wciąż się w niego wpatruje, jego twarz jest bez emocji i nie ujawnia cienia jego uczuć. Wtedy robi krok do przodu. Chen jest zbyt zaabsorbowany próbą unikania Kyungsoo, a Kyungsoo jest zbyt zaabsorbowany zabiciem Chena, by nie zobaczyć, jak Chanyeol kradnie spojrzenia Baekhyunowi, a Baekhyun po prostu kontynuuje ignorowanie go, jakby nie istniał.

Wtedy, kiedy Chen czuje cienką rękę wiejącą wokół swojej własnej, czuje, że ciężar świata spada mu z barków.

- Chodźmy znaleźć Minseok-hyunga, dobrze? - ćwierka głośno Baekhyun, następnie zaczyna wywlekać Chena w drugą stronę pomieszczenia, gdzie jest Minseok, po raz kolejny z Lu Hanem.

Jednakże Chen czuje ulgę, ponieważ, kiedy czuje śmiertelne spojrzenie, niczym tysiąc sztyletów dźgających go w plecy, wie, że właśnie się z tego wydostał.



*



Baekhyun bez entuzjazmu zostawia Chena z Minseokiem, gdy oszukuje Lu Hana myśleniem, że ludzie grają w piłkę na boiskach, co przekonuje Lu Hana do natychmiastowego wstania i pospieszenia (ponieważ nie ma dzisiaj nauczyciela muzyki, więc dla muzyków to tylko spędzanie wolnego czasu).

Siedzi tam, rozdarty pomiędzy oglądaniem Chena i Minseoka, a Chanyeola i Kyungsoo. Wie, że powinien uważać na swojego przyjaciela, ale jego wzrok jakoś odwraca się do jego głupkowatego współlokatora i jego byłego współlokatora. Jest w jego sercu tępy świąd, który nie odchodzi. Ignoruje to i zatapia to w swoim rosnącym morzu emocji.

Chanyeol się śmieje tą swoją brzydką, skrzywioną twarzą, gdy obmacuje coś w dłoni Kyungsoo, a potem wyjmuje to, by zbadać samemu. Kyungsoo jest uśmiechnięty, gdy obserwuje go tym rodzajem ekspresji, której Baekhyun nigdy nie będzie w stanie zrozumieć, a wciąż jest w stanie kompletnie się w to wczuć.

Może tak jest lepiej.


___

Świat mi się trochę wali, trochę mi smutno, trochę chce mi się płakać, trochę boli mnie serce, trochę się duszę, trochę wszystko mi jedno... ale chyba już czas się przyzwyczaić.

Dziękuję Wam, że jesteście tu ze mną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro