50. Odważny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- I wiem, że ty też mnie lubisz.

- Nie, nie lubię. - odpowiada Baekhyun, panikując, gdy próbuje wyrwać swoją rękę. Uchwyt Chanyeola jest silny i stanowczy, tak jak wszystkimi poprzednimi razami, kiedy Baekhyun chciał uciec od swoich obaw, ale Chanyeol go trzymał, zabezpieczając go, chroniąc go.

A teraz nie może nawet uciec od czegoś, czego konfrontacji boi się najbardziej.

- Wiesz to, Baek. - kontynuuje Chanyeol, głosem tak samo silnym. - Wiesz, że cię lubię, Baek. Nawet sam siebie nie mogę już oszukiwać, jak kurewsko oczywisty byłem w stosunku do ciebie. - Nie... nie lubisz... Serce Baekhyuna wali, gdy oczy Chanyeola wwiercają się w jego.

- Przestań, Yeol, to tylko zmieszanie... - mamrocze w końcu Baekhyun, jego serce się łamie i trzepocze w tym samym czasie. To on jest tym zmieszanym. Nie wie, czy czuje się pełen nadziei, czy przerażony.

- Nie jest! - Chanyeol zacieśnia uchwyt, przyciągając go bliżej, jednak go nie krzywdząc. Te wielkie oczy pełne emocji bacznie go obserwują. - Nie potrafisz tego zobaczyć? Zawsze wiedziałeś jak się czułem. Zawsze potrafiłeś mnie rozczytać, zanim ja mogłem rozczytać sam siebie. Spójrz na mnie, Baek. - Baekhyun patrzy do góry z prawie eksplodującym sercem. Te oczy błyszczą. Chanyeol promienieje. Chanyeol patrzy na niego i promienieje.

- Spójrz na mnie, Baek, - mówi nisko Chanyeol, głos jest głęboki i prawie huczy. - spójrz na mnie i powiedz mi, że nie widzisz jak się czuję względem ciebie. - cisza przejmuje świat, gdy Baekhyun jakoś słucha rozkazu Chanyeola, oczami szukając ekspresji i emocji pod tymi oczami. I to prawda. Baekhyun może to zobaczyć.

Może Baekhyun zawsze mógł to zobaczyć.

Był po prostu zbyt przerażony, by naprawdę to dostrzec.

Szarpiąc się, Baekhyun szybko odwraca wzrok, chcąc znowu wyrwać się od tej konfrontacji. Nie. Chanyeol powinien być jego kolegą, kimś, kto może go wspierać, ilekroć potrzebuje pomocy. Kimś, na kim może polegać latami, bez obawy, że jego serce zostanie zranione.

Chanyeol nie może go lubić.

To niemożliwe.

- Jesteś zmieszany. - mówi cicho Baekhyun. Może Chanyeol jest sfrustrowany. Może Chanyeol jest wściekły. Może Chanyeol się poddaje, ale Baekhyun wie, że to przez to, że nie chce dalej naciskać na Baekhyuna - nie chce go dalej ranić. Puszcza.

- J-jesteś po prostu zmieszany, Chanyeol. - powtarza Baekhyun, tym razem trochę głośniej, gdy potyka się do tyłu, dłońmi szukając gałki od drzwi. Skrada spojrzenie i natychmiast tego żałuje - twarz Chanyeola jest skrzywiona w smutku, frustracji i przygnębieniu, całe podekscytowanie zniknęło z jego oczu. Wtedy ucieka.

Znowu.



*



Pozostawiony sam sobie, Chanyeol pakuje ręce do kieszeni i kopie powietrze.

Czy to odrzucenie?

Nie spodziewał się, że Baekhyun zareaguje w ten sposób. Właściwie, spodziewał się.

Oczywiście, że się spodziewał. To jest coś, czego Baekhyun się boi, czy to przyznaje, czy nie. Tak jak czy przyznaje, czy nie, Chanyeol po prostu wie, że uczucia są wzajemne.

On po prostu wie.

Ale Baekhyun tego nie akceptuje. Nie wie, co jest gorsze - Baekhyun nie akceptujący miłości, czy Baekhyun w ogóle nie posiadający do niego uczuć.

Chce się uderzyć. Jak mógł być tak lekkomyślny? Jak mógł tak po prostu to powiedzieć, nawet bez pomyślenia o konsekwencjach?

Ale nawet jeśli marudzi w swoich myślach, nie żałuje. W końcu to wyszło. W końcu nie musi spędzać całego dnia i nocy, martwiąc się, że znikąd to powie i Baekhyun zeświruje i ucieknie, tak jak zrobił to właśnie wtedy. Przynajmniej to już koniec.

Chanyeol czuje się teraz... wolny.

Teraz może się wyrażać bez wyglądania głupio. Teraz może wyrażać się wyglądając głupio ale bez potrzeby wymówek, jak: "Oh, tylko przez przypadek cię dotknąłem", zamiast "Oh, właściwie to chciałem cię dotknąć".

Może teraz czuje się spokojny, ponieważ część niego czuje, że Baekhyun w końcu to zaakceptuje. Baekhyun musi.

I uśmiecha się delikatnie, wiedząc, że poczeka, nie ważne jak długo to będzie, na Baekhyuna aż stawi czoła swoim lękom.



*



Kiedy Baekhyun wraca z powrotem, pierwszą rzeczą, którą mówi Chanyeol, to: "Nie jestem zmieszany".

-... - Baekhyun nie wie, co powiedzieć, ale nie może go teraz unikać. Zamykając za sobą drzwi, mniejszy unika wzrokowego kontaktu z wyższym, który patrzy na niego bez wstydu.

- Właściwie, byłem zmieszany przez długi, długi czas. - w końcu kontynuuje Chanyeol. - Długi, dłuuuuugi czas, ale wreszcie dałem sobie z tym spokój. Więc tak naprawdę już nie możesz użyć tego przeciwko mnie. - Baekhyun dalej go ignoruje, gdy natychmiast podchodzi do swojego łóżka i zakrywa się pościelą, upewniając się, by nie leżeć twarzą do Chanyeola, który, przez kierunek jego głosu, jest do niego zwrócony twarzą.

- To szalone, prawda? Ze wszystkich ludzi, których myślałem, że mogłem ko- lubić, to musisz być ty. Naprawdę nigdy się tego nie spodziewałem, bo wiesz, niezupełnie zaczęliśmy jako koledzy. - Dobrze rozumiesz. Duma do siebie Baekhyun.

- I nie mówię tego, bo nie masturbowałem się, czy jakiekolwiek inne gówno, które lubisz używać przeciwko mnie. Albo dlatego, że jestem napalony, czy cokolwiek. Ja szczerze cię lubię. - serce Baekhyuna traci rytm. - Szczerze cię lubię, bo... właściwie to nie wiem. Zgaduję, że lubię cię, bo... wyglądasz naprawdę uroczo w okularach, czy wiesz o tym, czy nie. I podoba mi się to jaki jesteś silny i jak dobrze potrafisz się sobą zająć. I podoba mi się to jaki kruchy jesteś w środku, ponieważ pod twoją siłą leży twoja empatia i możliwość zaopiekowania się innymi, nawet jeśli nie lubisz tego pokazywać. Lubię... hm, lubię to jak pachniesz. - delikatny śmiech. - Dobry nos zawsze może wyczuć gdzie jesteś. Tak, czy inaczej, lubię... hm, sposób w jaki drapiesz się po brzuchu, kiedy jesteś zajęty, próbując się uczyć - chłopie, leżysz jak pies i po prostu podwijasz koszulkę, jakbyś się nie zawstydzał, potem drapiesz i przysięgam, że twoja twarz wygląda jak psa, kiedy się spuszcza-

- W porządku. Zamknij się. - bełkocze Baekhyun z różowymi policzkami, gdy jeszcze bardziej się zwija.

- Huh? Kontynuuj? - Baekhyun może usłyszeć wyszczerz w jego głosie. - Chciałbym, żebyś przestał wrzeszczeć rano pod prysznicem, chłopie, ludzie chcą spać. Ale jakoś to też jest urocze i warte obudzenia. Również to całkiem zabawne, kiedy jestem w nocy obudzony, bo nie mogę spać i wtedy słyszę łomot, i uświadamiam sobie, że spadłeś z łóżka i się podniosłeś, i próbujesz wślizgnąć się do łóżka, jakbyś miał nadzieję, że nie usłyszałem tego, co właśnie się stało, ale ja słyszałem i zawsze starałem się powstrzymać swój śmiech, bo zawsze byłeś w ten sposób taki uroczy-

- Lubisz mnie. Łapię. - mamrocze Baekhyun i powtarza to znowu, trochę głośniej. - Łapię. Teraz się zamknij.

- Oh, więc to wyjaśniłem? - Baekhyun chce trzasnąć tego chłopaka. - Dzięki za przyznanie. Teraz już nie czuję się taki odrzucony.

To później Baekhyun uświadamia sobie, że Chanyeol tylko chciał, by pomiędzy nimi znowu było na luzie, wiedząc, że życie może być prawie nieszczęśliwe, jeśli będą próbować się unikać, biorąc pod uwagę, że widzą się wszędzie. I jest za to wdzięczny, nawet jeśli to nie była najlepsza metoda.

Mimo to, czego sobie nie uświadamia, to, to, że przez cały czas twarz Chanyeola była czerwona, a jego uszy purpurowe, kiedy opisał wszystko, co zauważył i pokochał w Baekhyunie.



*



Kiedy Baekhyun budzi się następnego ranka, myśl o tym, że Chanyeol wyznał mu swoje uczucia wciąż przebiega jasno w jego myślach.

Zastanawia się, czy to sen.

Otwiera oczy i siada, odnajdując wyższego, śpiącego spokojnie w swoim łóżku, tak jak dzień wcześniej.

Z trzepoczącym sercem, Baekhyun odwraca się tak, że jest twarzą do łóżka drugiego, obserwując sposób, w jaki długie rzęsy Chanyeola muskają jego policzki, a usta są wydęte. Ale wtedy otwiera swoje oczy i odwraca się, by spojrzeć na Baekhyuna i serce Baekhyuna prawie się zatrzymuje.

- Hej. - mówi delikatnie Chanyeol, zanim Baekhyun uświadamia sobie, że się gapił. Oblewając się rumieńcem, mniejszy odwraca wzrok, tak jak wyższy siada na swoim łóżku, przeciągając się leniwie.

Serce Baekhyuna szaleje. Nawet nie wie, dlaczego.

Chanyeol podnosi swój telefon. Nie ma wątpliwości, że Aimi musiała do niego pisać i dzwonić z milion razy, odkąd ostatnio go widziała. Baekhyun może poczuć jak coś ciemnego znowu w nim rośnie, ale odpycha to, nie chcąc tego przyjąć do wiadomości. Chanyeol i tak zamierza sobie pójść, więc po tym, jak to zrobi, Baekhyun będzie mógł mieć czas dla siebie.

- Nie zapomniałem, co się wczoraj wydarzyło. - deklaruje Chanyeol. Serce Baekhyuna traci rytm. - I wciąż chcę, byś dał mi odpowiedź.

- Co... Co chcesz, bym ci odpowiedział? - pyta Baekhyun, prawie się dławiąc.

- Proszę o umawianie się z tobą, Baekhyun. - odpowiada gładko Chanyeol. Baekhyun jest tak zaskoczony na to jaki jest biegły, biorąc pod uwagę to, że teraz prawdopodobnie czuje się tak zdenerwowany jak on. - Ale dam ci trochę czasu.

Baekhyun nie wie co powiedzieć.

- Zastanów się nad tym, Baek. Poczekam na ciebie tak długo, jak będzie trzeba. - serce Baekhyuna szaleje na każdą myśl o czekającym na niego Chanyeolu, ale potrząsa głową.

Nie lubię go! Na co on do diabła czeka?

- Jesteś głupi. - mamrocze Baekhyun. - W takim razie będziesz czekał wieczność.

- No to tak długo poczekam. - szepcze Chanyeol. Policzki Baekhyuna oblewają się rumieńcem. Motylki w jego brzuchu też nie pomagają. Czemu się tak czuje? Nie czuł się tak od...

Nawet nie wie, dlaczego reaguje tak głupio.

- Oppa! - Aimi pakuje się do środka. Baekhyun ostro patrzy do góry, ale oczywiście Aimi patrzy tylko na Chanyeola. - Chodźmy gdzieś dzisiaj! - w jakiś sposób, Baekhyun prawie chce nakrzyczeć na Chanyeola i go zwyzywać za mówienie mu, że go lubi, a jednak zawsze mając tę dziewczynę przylepioną do swojego ramienia.

- Powiedziałem Ci, Ai, chcę trochę czasu dla siebie. - mówi cicho Chanyeol. Baekhyun mruga w zaskoczeniu i odwraca się, by po raz pierwszy tego dnia spojrzeć poprawnie na swojego współlokatora. Chanyeol wpatruje się w niego. Aimi nie spogląda na ten fakt i nie wydaje się zauważyć.

- Ale, oppa, ja...

- Proszę, Ai. - tym razem głos Chanyeola jest stanowczy, w odróżnieniu do wszystkich poprzednich razów, kiedy pozwalał Aimi sobą pomiatać (Baekhyun jest uprzedzony, wie). - Daj mi trochę czasu. - potem intensywne spojrzenie znika, gdy Chanyeol odwraca się i kładzie się w swoim łóżku, zarzucając na siebie pościel i chowając swoją formę od Baekhyuna i Aimi. Baekhyun musi przyznać, czuje poczucie straty, kiedy Chanyeol przerwał z nim kontakt wzrokowy.

Baekhyun odwraca się, by spojrzeć na Aimi, która patrzy przygnębiona w podłogę, zanim odchodzi do drzwi i cicho je za sobą zamyka. To dziwne, ponieważ Baekhyun przysięga, że Aimi byłaby bardziej uporczywa, niż to. Wszyscy wiedzą, że jeśli Aimi nacisnęłaby jeszcze bardziej, Chanyeol by uległ. Nawet sam Chaneyol, jest pewny.

Chanyeol nie rozmawia z nim przez resztę ranka, za co Baekhyun nie wie, czy jest wdzięczny. Tak, czy inaczej, cisza ranka prawie pozwala mu zapomnieć, co wydarzyło się pomiędzy ich dwójką i na koniec tego wszystkiego znowu mogą normalnie rozmawiać, jakby wszystko z wcześniej nigdy się nie wydarzyło.



*




Baekhyunowi zabiera dużo czasu, by zauważyć, że dniami nie widział Aimi.

- Gdzie Aimi? - pyta Baekhyun, ale w momencie, kiedy to słyszy, twarz Chanyeola ciemnieje.

- Po prostu powiedziałem jej, żeby przez parę dni dała mi trochę swobody. - odpowiada cicho. Baekhyun zastanawia się, czy powiedział Aimi, co powiedział jemu. - Nie, nie wie, że lubię kogoś innego. - po raz kolejny, bez zgody Baekhyuna, jego serce traci rytm. Powinieneś jej powiedzieć, chce powiedzieć Baekhyun, ale wie, że w chwili kiedy to opuści jego usta, będzie brzmiał jak zazdrosny drań, chcący zdobyć nie liczącego się, miłosnego rywala. I wtedy Chanyeol znowu to poruszy i znowu będzie tym prześladować Baekhyuna.

- Wrótce jej powiem. - kontynuuje Chanyeol. - Po prostu... nie teraz. - Baekhyun zamyka buzię.

- Hej chłopaki! - Jongin pakuje im się do pokoju z ogromnym uśmiechem na twarzy, nieświadomy poważnej aury pomiędzy nimi, gdy siada na łóżku obok Baekhyuna. - Co tam?

- Wyznałem swoje uczucia. - odpowiada zwyczajnie Chanyeol. Jeszcze raz, serce Baekhyuna skacze, zanim uświadamia sobie, co właśnie zrobił Chanyeol. Oczy Jongina wyskakują z orbit.

- Czekaj, co? - Jongin patrzy od Baekhyuna do Chanyeola. - Nie masz na myśli... nie masz na myśli... tego, prawda? - wskazuje nie-tak-oczywiście na Baekhyuna w nie-podstępny-sposób. - Jak w....... nie.... nie zrobiłeś tego. - usta Jongina opadają szeroko.

- Skąd ty to w ogóle wiesz? - odgryza się Baekhyun z palącymi policzkami. Oczy Jongina, o ile to możliwe, rozszerzają się jeszcze bardziej. Jego buzia zwisa otwarta - teraz jest oniemiały. Ale, skąd Jongin wie?

-... Nie świrujesz? - Jongin wpatruje się w niego z wielkimi oczami i wciąż otwartą buzią. Baekhyun świruje bardziej na widok reakcji Jongina, kiedy Chanyeol mu o tym powiedział!

- Skąd ty to w ogóle wiesz? - powtarza Baekhyun z bardziej różowiejącymi policzkami.

- Dowiedziałem się. - tak szybko, jak się pojawiła, zszokowana twarz Jongina znika, zastąpiona neutralną, obojętną, jakby nigdy nie usłyszał takich wiadomości. Jakby wcześniej tak znacznie nie zareagował. - Chanyeol był całkiem oczywisty, jestem zaskoczony, że nie zauważył tego student psychologii. - uszy Chanyeola robią się czerwone.

- Zamknij się! - syczy Chanyeol, ale jakoś Baekhyun jest ciekawy, pomimo okoliczności.

- Kiedy to było? - pyta Baekhyun, ignorując strzelający w niego zdradzony wzrok Chanyeola. Kąciki ust Jongina podnoszą się do góry.

- Co, ciekawy? - droczy się Jongin. - Chcesz się dowiedzieć, od jak dawna twój chłopak zaczął cię lubić? - Baekhyun robi się tak czerwony, jak uszy Chanyeola.

- On nie jest moim chłopakiem! - mówi defensywnie Baekhyun. Jongin się śmieje - sukcesywnie poruszył dwójkę swoich przyjaciół.

- Wkrótce będzie. - kończy Jongin, gdy wyciera łzę z oka. W tym momencie, Chanyeol przestaje protestować.

- Widzisz? Nawet Jongin się zgadza! - Chanyeol odwraca się do Baekhyuna, który robi mentalne przypomnienie, by zabić później Jongina, jednak przypomnienie znika, ponieważ zaczyna być rozproszone przez błyszczące oczy Chanyeola. - Ty też mnie lubisz.

Jongin nie spodziewał się bezpośredniości od Chanyeola ( w końcu tylko się wygłupiał) i na usłyszenie tego prawie spada z łóżka. Co do ku-

- Nie lubię. - odpowiada gładko Baekhyun, po byciu zmuszonym zmierzyć się z atakami Chanyeola, edukującego go o jego własnych uczuciach (jak on może nie znać swoich uczuć? Czy Chanyeol myśli, że jest idiotą?). Już nawet nie czuje się źle, ponieważ Chanyeol ma zamiar dalej naciskać, aż dostanie taką odpowiedź, jaką chce. Chanyeol pochyla się blisko, zniżając się, by być na poziomie Baekhyuna, który siedzi na swoim łóżku, podczas gdy Chanyeol stoi.

- Mogę cię pocałować? - dyszy Chanyeol. Bez namysłu, Baekhyun prawie mówi "tak", ale zanim może się za to spoliczkować, Jongin przerywa ich dwójce przeszywającym wrzaskiem.

- ZNAJDŹCIE SOBIE POKÓJ! - krzyczy. Chanyeol i Baekhyun odwracają się do swojego przyjaciela, który jest rozłożony na podłodze, wyglądając, jakby został zabliźniony do końca życia. Wtedy, nawet bez rejestrowania faktu, że prawie mieli zamiar pocałować się przy swoim "niewinnym", młodszym przyjacielu, wybuchają śmiechem, Baekhyun pada na łóżko, a Chanyeol na podłogę.

- Co jest takie zabawne? - dąs jest ewidentny w tonie Jongina, gdy siada i drapie swoje rozwichrzone włosy. Łzy ciekną im z oczu, głównie dlatego, że: 1. Prawie pocałowali się przy swoim przyjacielu. 2. Reakcja Jongina była niezaprzeczalnie zabawna. 3. Prawie pocałowali się przy swoim przyjacielu.

Może to zakłopotanie sprawiło, że się śmieją, ale jakoś ta cała sytuacja jest tak zabawna, że nie przestają się śmiać przez dobrych parę minut.



*



Chanyeol staje się nadąsany przez kolejnych kilka dni.

- Rozchmurz się. - sugeruje Baekhyun, nie chcąc po prostu spytać, dlaczego wygląda na tak przygnębionego, głównie dlatego, że wie, że to on jest tego powodem.

- Może ostatecznie w ogóle mnie nie lubisz... - bełkocze do siebie Chanyeol, gdy pada na swoje łóżko z rozłożonymi rękami, patrząc się na sufit. Baekhyun czuje, że jego serce traci rytm (już się do tego przyzwyczaił).

- Tak, zgadza się. - Baekhyun odpowiada nieco pochopnie. - Nie lubię. Wbij to sobie do głowy. - cisza. - I ty p-prawdopodobnie nawet w ogóle mnie nie lubisz, jesteś tylko w fazie.

Nie musi poczuć uderzającej go w głowę skarpetki, by wiedzieć, że Chanyeol jest obrażony.

- Co? Już przez to przeszedłem, nie możesz tak po prostu kompromitować moich uczuć! - Chanyeol siada z różowymi policzkami i czerwonymi uszami. - Znaczy... możesz mówić, że mnie nie lubisz, ale nie możesz powiedzieć, że ja nie lubię ciebie! To gówno prawda!

- Robisz to samo ze mną! Od razu zakładasz moje uczucia! - odstrzela Baekhyun, nawet jeśli czuje poczucie winy w momencie, gdy to wyślizguje mu się z ust. Chanyeol jest oniemiały. Cisza wypełnia powietrze niczym wrzeszcząca zjawa.

-... Oh. - Chanyeol szepcze delikatnie i Baekhyun tego żałuje.

- Um, ja... - zaczyna Baekhyun, ale Chanyeol wstaje.

- Masz rację. - mówi cicho, - Ja... sprawiłem, że poczułeś się niezręcznie, prawda? - Cholerna racja. - Uh... p-przepraszam. - potem rusza do drzwi.

- Czekaj! - Baekhyun też siada, ale Chanyeol tego nie robi i drzwi delikatnie się zanim zamykają.

Baekhyun jest pozostawiony sam sobie w pokoju przypominając sobie zaczerwienienie uszu Chanyeola.



*



Chanyeol jest taki nieobecny, że nawet nie unika Aimi, gdy znowu się pojawia.

- Unikałeś mnie! - skomle, gdy przylega do niego, ale Chanyeol nie odpowiada.

- Oppa! - pociąga go żałośnie, ale Chanyeol tylko chrząka w odpowiedzi. Nawet się od niej nie cofa jak miał zwyczaj to robić. Ona wie, że coś się wydarzyło.

- Czemu mnie unikałeś? - nie ważne, co robi, on tylko odpowiada bez entuzjazmu. Gdyby nie próbowała wystarczająco bardzo, to by ją ignorował.

To jest to, czego nienawidzi. Wolałaby raczej, by zwracał uwagę na jej irytujące zachowanie i skomlenia, niż żeby nie odpowiadał. To takie frustrujące, nawet jeśli ma go tuż przy sobie.



*



Chanyeol za bardzo się boi, by z nim teraz porozmawiać.

I brak pogawędki w ich pokoju sprawia, że Baekhyun czuje się przewrażliwiony.

- Spójrz, zapomnij o tym, dobra? - mówi nagle. - Udawaj, że to nigdy się nie wydarzyło. Udawaj, że nic się pomiędzy nami nie wydarzyło.

-... Nie mogę tego zrobić. - szepcze Chanyeol, to pierwszy raz, kiedy odezwał się do niego w ciągu całego dnia. - Nie mogę tak zapomnieć swoich uczuć. - Baekhyun nie wie jak na to odpowiedzieć. To ostatni raz, kiedy Chanyeol odzywa się do niego tego dnia.

Następnego dnia, Chanyeol też z nim nie rozmawia.

Wraca z zajęć po południu, zakradając się na palcach, jakby był intruzem. Baekhyun nawet nie musi nawet mrugać, by wiedzieć gdzie jest. Odwraca się nagle.

- Oi, ty. - woła Baekhyun. Chanyeol podskakuje zaskoczony. - Czy możesz po prostu... - wzdycha. - ... ze mną rozmawiać? Normalnie?

-... Co, jeśli znowu cię wykorzystam? Co, jeśli znowu ci coś zarzucę? Co, jeśli znowu coś o tobie założę? - Chanyeol gryzie się w wargę, wyglądając żałośnie.

- Oh, daj sobie z tym spokój. - wzdycha Baekhyun, nie wiedząc jak inaczej pocieszyć młodszego. Część niego wciąż uważa, że Chanyeol przechodzi przez fazę - w końcu teraz zachowuje się jak duże dziecko!

- Nie rozumiesz, Baek...

- Co masz na myśli, że nie rozumiem? - mówi nagle, nawet jeśli bardzo dobrze wie, że nie rozumie.

- Widzisz? Znowu coś założyłem... - horror rozciąga się po twarzy Chanyeola i Baekhyun wypuszcza powietrze. Sięga ręką, jego usta są otwarte, by powiedzieć "Czekaj", ale Chanyeol znowu wychodzi.

Baekhyun wzdycha.

Odczuwa déjà vu.



*



Nie więcej niż pół godziny później, wchodzi Kyungsoo po uprzejmym zapukaniu.

- Uh, Chanyeola- - zaczyna Baekhyun, ale Kyungsoo nie pozwala mu dokończyć.

- Jestem tu, by z tobą porozmawiać. - mówi. Baekhyun mruga w zaskoczeniu, ale oniemiały wskazuje mu na swoje łóżko nieprzytomnie, by usiadł.

Jednak część niego wie, co Kyungsoo ma zamiar powiedzieć.

- To o Chanyeolu. - kontynuuje Kyungsoo, patrząc się na niego tymi dużymi oczami. Baekhyun przytakuje z pustą twarzą.

- Okej. - odpowiada spokojnie Baekhyun, nawet jeśli wali mu serce.

- Ten idiota wleciał mi do pokoju, paplając o tym jak mu przykro, ale, że wyznał ci swoje uczucia, ale, że wszystko jest okej, bo uważa, że nigdy go nie pokochasz i nigdy nie będzie miał z tobą szans, ale wciąż że nigdy nie da sobie z tobą spokoju, bo powtarzałeś mu w kółko, że go nie lubisz i- - Kyungsoo wydaje z siebie drżący oddech. - i myślę, że kłamiesz.

- Co? - Baekhyun zatrzymuje się zmieszany i czując się prawie niczym jeleń w światłach reflektorów. Znowu. - O czym ty... mówisz?

- Lubisz go , Baek. - szepcze cicho Kyungsoo. - Wiem, że tak.

- Ja... nie lubię go. - wzdycha Baekhyun z walącym sercem. - Nie wiem, dlaczego wy dalej-

- Myślisz, że ja, ze wszystkich ludzi, chcę ci to mówić? - Kyungsoo wydaje z siebie głośny śmiech. - Ja, osoba, która sama lubi Chanyeola, chce pomóc mu zejść się z osobą, z którą myśli, że nie ma szans?

-... - Baekhyun nie wie,co powiedzieć.

- Mogę być głupcem, Baekhyun, - mówi spokojnie Kyungsoo. - ale nie jestem głupi.

- Kyungsoo, ja... - Kyungsoo potrząsa głową, odwołując Baekhyuna i bierze głęboki oddech, zatrzymując go na parę chwil, następnie go wypuszcza.

- Tak bardzo jak mnie to boli, Baekhyun, chcę, by Chanyeol był szczęśliwy. - szepcze Kyungsoo. - I okłamałbym siebie, i wszystkich innych, jeśli nie widziałbym sposobu w jaki na niego patrzysz.

Baekhyun chce zaprotestować, ale słowa zamierają mu na ustach. Nie wie co powiedzieć, albo jak odpowiedzieć. Kyungsoo wstaje.

- Ostrożnie zastanów się nad swoimi uczuciami, Baek. - Kyungsoo mówi cicho, gdy podchodzi do drzwi. - Nie.... mam już nic przeciwko temu, co robisz z Chanyeolem. Naprawdę. Więc jeśli zapierasz się Chanyeola z mojego powodu, to pieprzyć to, Baekhyun, nie pozwól mi wejść pomiędzy waszą dwójkę. Nie chcę być żadną przeszkodą. - bez kolejnego słowa, wychodzi prosto przez drzwi, jego kroki są zdecydowane, silne i szczere.



*



- G-gdzie poszedłeś, Soo? - Chanyeol krąży z niepokojem wokół pokoju Kyungsoo, kiedy ten wraca. Jego oczy są szerokie i wydaje się nie móc ustać w miejscu. - N-n-nie zrobiłeś niczego Baekowi, prawda?

-... - Kyungsoo śmiertelnie spogląda na swojego crush'a. Chanyeol nie wydaje się zdawać z tego sprawy.

- Nie zrobiłeś niczego złego, prawda? T-to nie wina Baekhyuna, przysięgam! P-p-przepraszam, że cokolwiek ci powiedziałem, ja- - Chanyeol zatrzymuje się, kiedy Kyungsoo trzepie go ostro po czole. Krzywiąc się, chwyta swoje czoło. - Za co to zrobiłeś?

- Jesteś idiotą, Chanyeol. - Kyungsoo w połowie wzdycha, w połowie się wścieka. Już nie wie co powinien czuć. - Pieprzonym idiotą.

Kyungsoo przeklął. Chanyeol nieruchomieje.

- Ja po prostu... nie mogę nawet poradzić sobie z... - Kyungsoo przebiega dłonią przez swoje włosy, wzdychając. - Idź i radź sobie ze swoim własnym, cholernym życiem miłosnym. Już nie chcę w tym uczestniczyć.



*



Może to czas, kiedy Kyungsoo przestał być samolubny.

Może to czas, kiedy Kyungsoo pozwala Chanyeolowi znaleźć swoje własne szczęście.



*



Chanyeol wciąż nie wraca do ich pokoju.

Mimo tego, kto wchodzi, zaskakuje Baekhyuna.

Aimi otwiera drzwi, zaglądając do środka. Baekhyun już czuje się w połowie wkurzony. Proszę bardzo, mówi mi, że mnie lubi, ale potem ta dziewczyna wisi mu na ramieniu.

- Jest w pokoju Kyungsoo. - Baekhyun mówi z kamienną miną, krzyżując ręce, ale Aimi wchodzi, znowu rozglądając się nerwowo dookoła, a potem zamyka za sobą drzwi.

- Ja... chcę z tobą porozmawiać. - mówi cicho. Jej zwyczajna radość i gadatliwa natura totalnie zniknęła, co prawie szokuje Baekhyuna. - To o Chanyeolu.

Nie znowu. Baekhyun ma zamiar otworzyć usta, ale Aimi jest szybsza.

- Lubi cię, wiem, zawsze wiedziałam. - mówi szybko. - Unika mówienia mi o tym, ale to dla mnie zbyt oczywiste, by tego nie zauważyć. - uśmiecha się prawie smutno.

- Widzi mnie tylko jako młodszą siostrę, myślę, że zawsze mnie tak postrzegał. - kontynuuje. - Lata temu po prostu nie znał swoich własnych uczuć i ja na początku to wykorzystałam, ale później miałam dość bycia traktowaną jako ktoś, kto nie jest wyjątkowy, więc po prostu zostawiłam go bez słowa. Nie powiedziałam mu, że lecę do Ameryki i po prostu zerwałam z nim nie mówiąc nic więcej. Był zraniony, tak, w sposób, w jaki starsi bracia czują się zranieni, kiedy tracą swoje młodsze siostry. Nigdy nie znaczyłam dla niego czegoś więcej.

- Ale po jakimś czasie tęskniłam za nim tak bardzo, więc znowu wróciłam. Myślałam, że może odległość sprawiła, że staliśmy się dla siebie czulsi i pozwoliła nam za sobą zatęsknić, więc pomyślałam, że kiedy wrócę, to w końcu on będzie w stanie widzieć mnie jako kogoś więcej, niż tylko małą dziewczynkę. Okazało się, że bardzo się myliłam.

- Traktował mnie tak samo, z wyjątkiem tego, że tym razem był bardziej rozkojarzony, bardziej zdystansowany. Biegał za tobą, wydaje się być tak łatwo wzruszony na wspomnienie o tobie i nawet wielokrotnie próbował mnie od siebie odepchnąć, szczególnie, kiedy tu byłeś, albo kiedy byłeś przyprowadzony przez swoich kolegów. Wtedy, kiedy pocałowałam go w policzek, wszystko na czym był skupiony, to byłeś ty. To było takie oczywiste.

-... - Baekhyun tak nie uważa.

- Lubi cię. Mogę powiedzieć, że był tobą zainteresowany od długiego, długiego czasu. Znaczy, dla kogoś takiego jak on, kto nawet nie potrafi odróżnić miłości romantycznej od platonicznej, to musi być cud, prawda, jeśli on właściwie wydawał się być świadomy swoich uczuć? Albo mogło to być tak, że lubił cię od dłuższego czasu, to dlatego wiedział. Próbowałam sprawić, by na mnie spojrzał, ale on nawet nie zawraca sobie głowy, by na mnie zerknąć. Nawet nie zawraca sobie głowy wyobrażenia sobie życia ze mną po koledżu. - Aimi bierze drżący oddech, potem wypuszcza, jej ładne oczy odwracają się do Baekhyuna, tęsknota jest ewidentna w jej ekspresji.

- Ale znowu, kto nie mógłby się tobie oprzeć? Jesteś najbardziej znaną osobą w całej szkole. Urok schodzi z ciebie z taką łatwością i masz taką charyzmę, że ciężko jest nie dostrzec. Zrobiłabym wszystko, by stać się pożądaną. Zrobiłabym wszystko, by stać się tobą.

Oszołomiony Baekhyun zastyga w miejscu, gdy rejestruje to, co powiedziała Aimi.

- ... Ale ja jestem najpopularniejszą dziwką. - głupio zwraca uwagę, wszystkie ciemne uczucia i złość, i litość, i cokolwiek innego znika z jego głosu.

- Dokładnie! - kontynuuje poruszona. - Jesteś najbardziej pożądany. Wszyscy chcą z tobą być! Każdy chce kawałek ciebie! Nie boisz się tego, co myślą inni i nie obchodzą cię pierwsze, czy drugie razy w czymkolwiek! Robisz cokolwiek chcesz i to dlatego wszyscy tak bardzo ciebie chcą. To tym, kim chcę być.

- Wszystkie moje pierwsze razy wiele dla mnie znaczą. Tak bardzo obawiam się to rozdawać. Nigdy nie zrobiłam ani jednego procentu tego, co ty. Nigdy nie piłam, nigdy nie paliłam, nigdy nie wyszłam z kimś innym niż Chanyeolem, całowałam się tylko raz i jestem... jestem... - wygląda na niepewną, zakłopotaną. - Jestem... dziewicą.

- ... - Baekhyun jest zszokowany. Tak zszokowany, że oniemiały.

- Chcę mieć odwagę, by robić rzeczy, które ty robisz. Chcę imprezować, chcę by chłopcy się za mną uganiali. Chcę umawiać się z różnymi mężczyznami, a potem spławiać ich kiedy tylko chcę. Chcę całować ludzi bez uczucia, że część mnie odeszła z nimi i chcę robić te wszystkie rzeczy, które robisz ty. Ale nie mam odwagi. - szepcze. - Po prostu chcę być jak ty, ale nie potrafię. Nigdy nie będę.

- Jesteś wszystkim, czym wszyscy chcą być i z kim chcą być. Ale nie potrafię być jak ty, nie ważna jak bardzo się staram. Nie ważne jak bardzo próbowałam. - Baekhyun nie może w to uwierzyć. Cisza pochłania ich na długi, długi czas. Baekhyun wydaje się nie móc znaleźć słów, by cokolwiek powiedzieć przez długi, długi czas.

- Ty... - zaczyna, jego głos wychodzi niczym skrzek. Jego głos się trzęsie. Coś ciemnego się w nim gotuje, wściekając się. To już nawet nie jest zazdrość, czy uraza, tylko czysta furia. Nigdy w swoim cholernym życiu nie czuł się tak zły. - Zawsze myślisz, że bycie dziewicą jest złe i wstydliwe, nigdy nie posiadanie chłopaka, albo nawet nigdy nie mając swojego prawdziwego, pierwszego pocałunku... - patrzy do góry, zaalarmowana o niebezpiecznej ciszy jego głosu. Baekhyun powoli wstaje.

- Spałem z niezliczoną ilością mężczyzn i całowanie to moja druga natura. - im więcej mówi, tym głośniejszy staje się jego głos. - Co do kurwy... Kto, kurwa, w całym jebanym świecie chciałby być mną? Co jest z tobą, kurwa, nie tak? - nigdy prawdziwie nie stracił kontroli podczas bycia złym, prawdopodobnie w całym swoim życiu, ale teraz krzyczy i Aimi patrzy na niego dużymi, zaalarmowanymi oczami.

- Byłem pieprzony przez ludzi, których nawet nie pamiętam. Całowałem ludzi, których imion nawet nie znam. Swoje nastoletnie lata spędziłem marnując życie, ponieważ nie potrafiłem robić nic innego, jak tylko pić, palić i spać z innymi ludźmi. To nie stało się hobby, to stało się nawykiem. Ale wiesz co? Nie chcę tego. Nie chcę niczego z tego. Wszystko co chcę to z powrotem swoją niewinność.

Aimi patrzy teraz na podłogę, jej rzęsy pokazują Baekyunowi, że często mruga. Baekhyun jest tak cholernie zły, że się trzęsie.

- Chcesz tego, prawda? - jego głos wrócił do normalności, gładko wyciszony. - Chcesz tego? Dam ci to. Zamienię się z tobą lada dzień. - gorzko chichocze. - Nigdy tego nie chciałem. Nigdy nie chciałem śmieciowatego życia, które miałem. Zrobiłbym cokolwiek, by się zamienić. Zrobiłbym cokolwiek, by być kimś innym. - mimo to, zatrzymuje się, spływa na niego uświadomienie. Cisza wypełnia pokój na parę sekund.

-... Z wyjątkiem tego, że tego nie robię. - kontynuuje cicho. Aimi znowu patrzy do góry, zaskoczona. - Z wyjątkiem tego, że... teraz się nauczyłem, że nawet jeśli nienawidzę swojej przeszłości, nie mogę jej ignorować. Nie mogę jej odepchnąć. Muszę ją zaakceptować. - siada z opadniętymi ramionami, złość tak szybko z niego wyleciała, jak się pojawiła. - Z wyjątkiem tego, że... moja przeszłość jest częścią tego, kim jestem dzisiaj. Nauczyłem się, że miłość nigdy nie nadejdzie z setek przygód na jedną noc. Nauczyłem się, że ranienie siebie, by zaspokoić innych... nie było najlepszym sposobem na życie. Nauczyłem się, że to dlatego, że kochałem tak mocno, tak ciężko upadłem.

Teraz Aimi obserwuje go uważnie.

- Nauczyłem się, że... miłość istnieje. - Baekhyun kończy łagodnie. - Tylko, że miłość przychodzi w tak wielu różnych formach, piękna i brzydka, szczęśliwa i smutna, intensywna i łagodna, tak, że kiedy formuje się w zły kształt, zmusza ludzi do uwierzenia w złą rzecz i zupełne zaprzestanie wierzenia. - zatrzymuje się, dysząc delikatnie, czując surową prawdę w swoich słowach, gdy spływają mu z języka. Tak, to jest to, czym jest miłość. Miłość nigdy nie była tylko słodką ucieczką, jak to wierzył czternastoletni on. Miłość nigdy nie była tylko iluzją, jak to przez ostatnie sześć lat tak bardzo zmuszał się, by nią była. Miłość była wieloma rzeczami. Miłość jest wieloma rzeczami... tylko, że Baekhyun nigdy nie znalazł odpowiedniej.

Wszystko, o czym myśli teraz Baekhun, to jak Chanyeol pokazał mu to wszystko, pokazał mu, że miłość nigdy nie była tylko okropna, nigdy tylko fałszywa, a raczej, kiedy to jest prawdziwa miłość, czysta, szczera i prawdziwa. Może Baekhyun teraz w to wierzy, ponieważ widział prawdziwą czystość i szczerość promieniującą z oczu Chanyeola, kiedy wyższy za każdym razem na niego patrzył.

- I oppa sprawił, że wierzysz w to wszystko? - odzywa się wreszcie Aimi, aczkolwiek cicho. Nieświadomie, Baekhyun przytakuje, zanim może się powstrzymać.

- Lubisz go, Baekhyun. - mówi Aimi. Baekhyun odwraca się do niej ostro. - Lubisz go.

- Nie lubię. - równie szybko odpowiada Baekhyun. Dlaczego wszyscy wciąż to mówią?

- Lubisz, jesteś tylko zbyt tchórzliwy, by to przyznać. - kontynuuje Aimi, jasne oczy błyszczą rodzajem wyzwania. - Zmierz się z tym, Byun Baekhyun, lubisz go. Nienawidzisz tego, kiedy jestem blisko, myślisz, że nie zauważyłam?

- To dlatego, że nienawidzę kobiet! - Baekhun odpowiada gniewnie, wiedząc bez poczucia winy, że się myli.

- Nie nienawidzisz! - odstrzela Aimi. - Przestań się okłamywać! Ranisz go. Przyciągasz go i ranisz. - Baekhyun milknie.

- On tak szybko z ciebie nie zrezygnuje. Miłość taka nie jest. - Aimi odwraca wzrok. - Zostawiłam go na lata, ale wciąż wróciłam, bo tak ciężko było zapomnieć tego, którego się kocha.

-... - Baekhyun może to zrozumieć. Oczywiście, że może.

- Więc bądź mężczyzną i przyznaj się do swoich uczuć. - Aimi wstaje. - Co denerwuje mnie bardziej od nielubiącego mnie Chanyeola, to nieszczęśliwy Chanyeol.

Czemu? Czemu tak wiele ludzi chce, by Chanyeol był szczęśliwy, nawet ich własnym kosztem?

Miłość, ot co.

Baekhyun może zrozumieć.

- Jeśli nie ogarniesz swoich uczuć, zamierzam zaatakować. - Aimi kontynuuje cicho. - Tym razem nie będę mieć litości. - następnie rusza z pokoju bez odwracania się do tyłu.



*



- Nie znasz jego reputacji? Jest znany jako szkolna dziwka, bo prawdopodobnie pieprzył- um, znaczy, uprawiał seks z większością chłopaków w szkole. - Aimi może usłyszeć wściekłość, zazdrość. - Oni wszyscy go chcą, nawet jeśli go mieli.

-... Oh... - Aimi opada na krzesło Baekhyuna. - Nic dziwnego, że ma ten urok. Za każdym razem, kiedy go widzę, widzę, jak ktoś się na niego patrzy. Jest naprawdę popularny...

Chanyeol nic nie mówi. Aimi zauważa jego białe knykcie, gdy ściska swój długopis.

- Chciałabym taka być. - wzdycha Aimi. Chanyeol odwraca się do niej w zaskoczeniu. - Chciałabym móc mieć chłopaków, którzy by mnie tak chcieli. Chciałabym być mniej niewinna, a bardziej chętna do poszukiwań.

- Ai, o czym ty-

- To jest to, co podoba się większości chłopakom, prawda? - Aimi odwraca się do niego i uśmiecha się trochę smutno.

To jest to, co ci się podoba, prawda?




*



Chen: Współlokator jest w moim pokoju, btw

Na wypadek, gdybyś się zastanawiał.

Baekhyun: Ok.

Chen: Znowu się pokłóciliście?

Co tym razem

Miłość? Związki?

lol

Baek?

Odpowiedz mi

Baeeeeek

lol cokolwiek

poważnie

Co zrobiłeś że wygląda na takiego ponurego&poruszonego @ w tym samym czasie?

Zamierzasz mi odpowiedzieć?

Nie?

Też się pieprz



Wzdychając, Baekhyun skręca się i obraca dookoła na swoim łóżku, wpatrując się w sufit. Czy to naprawdę wpływa na Chanyeola tak bardzo?

Ale czemu?

Wzdychając, Baekhyun znowu skręca się i obraca, tym razem leżąc plecami do sufitu. Ludzie wciąż mówią, że też lubi Chanyeola, ale dlaczego? Dlaczego chcieliby, by Chanyeol, mężczyzna, którego kochali, związał się z kimś innym?

Nawet jeśli Baekhyun też lubi Chanyeola, dlaczego powinien się z nim umawiać? Miłość przynosi tylko ból i Baekhyun miał dość, by wystarczyło mu na całe życie. Ból jest czymś, czego nigdy więcej nie chce doświadczać, szczególnie emocjonalnego, samotnego bólu, który doświadczył w młodszych latach.

Ale, czy to znaczy, że nie ufasz Chanyeolowi? Drwiąco pyta go głos. Po wszystkim, co przeszedłeś?

Ufam! Defensywnie odpowiada w nim drugi głos. Ufam! To dlatego wszystko mu powiedziałem.

Ale skoro zaufałeś mu na tyle, by wszystko mu powiedzieć czemu nie zaufasz mu na tyle, by się z nim umawiać?

To jest inne.

Czym to się różni? Może zdradzić twoje wszystkie sekrety, jeśli by chciał, to takie proste. Może zranić cię tak łatwo, jak chłopak, niż gdyby był tylko kolegą. Dlaczego po prostu nie spróbujesz?

Spróbujesz czego? To głupi pomysł.

Czy spróbowanie boli?

Tak.

Nie ufasz mu. Myślisz, że zamierza cię olać i zranić. Myślisz, że jest takim draniem. Może ostatecznie zawsze myślałeś, że on i Joo-hyung są tacy sami-

Nie! Są różni. Są kompletnie różni.

Ale to nie jest to, co udowadniają twoje czyny, prawda?

Czemu nie możesz zaakceptować, że koledzy i chłopaki są różni? Mam dość, daj mi przerwę. Tylko dlatego, że Chanyeol nie jest moim chłopakiem, nie oznacza, że nie jest wyjątkowy. Nie musi być moim chłopakiem, żeby być dla mnie wyjątkową osobą.

Przyznałeś to. Jest wyjątkowy.

Czemu nie możesz się po prostu zamknąć?

I kłótnia trwa dalej przez resztę nocy. Baekhyun ani na chwilę nie zasypia.



*



Od tamtej pory, Chanyeol stara się najlepiej jak może, by zachowywać się normalnie. Nie porusza z Baekhyunem faktu, że go lubi, a w zamian po prostu udaje, że nigdy tego nie powiedział. W końcu Baekhyun już wie, więc nie ma potrzeby tego powtarzać. Właśnie tak, ich przyjaźń jest naprawiona i mogą wrócić do tego, gdzie byli.

Jednak czasami i bardzo niechętnie, Chanyeol mówi coś, co ma cień jego wcześniejszego wyznania. Zdenerwowany próbuje to przykryć głupimi czynami swoich rąk i jąkaniem się, ale Baekhyun to wszystko ignoruje z małym cieniem uśmiechu na swojej twarzy.

- Nadchodzą wakacje, Baek. - mówi Chanyeol. - Co zamierzasz robić?

- Jeszcze nie wiem. - odpowiada Baekhyun. - Myślałem nad odwiedzeniem swojego domu na jakiś czas.

- Mogę przyjechać? - papla Chanyeol, zanim może zamknąć swoją idiotyczną buzię. - Z-znaczy, możesz przyjechać do mojego? N-nie, znaczy, yeah, s-s-super-

- Tak, przyjadę. - przerywa Baekhyun. Chanyeol obserwuje go z szerokimi, szerokimi oczami. - I możesz też przyjechać do mojego.

- N-naprawdę? - Chanyeol rozgląda się przez chwilę z czerwonymi uszami. - Ale tylko... pary odwiedzają swoje rodziny... Nie to, że nią jesteśmy, oczywiście... - Chanyeol śmieje się nerwowo, mentalnie płacząc.

- Możemy być. - mówi zwyczajnie Baekhyun. Nawet jeśli wygląda na spokojnego, serce wali mu tak cholernie szybko. Chanyeol nadstawia uszu i szybko spogląda na Baekhyuna.

- Co?!

- Możemy być... - powtarza Baekhyun, tym razem zbierając odwagę, by spojrzeć na Chanyeola. -... Jeśli chcesz.

- C-c-co? - Chanyeol jąka się, jego policzki robią się różowe, oczy nie są pewne, czy dobrze usłyszał.

- Lubię cię, Chanyeol. - Baekhyun mówi łagodnie, jego policzki się czerwienią. - Myślę, że to głupie dalej temu zaprzeczać.

-... Co? - Chanyeol wciąż nie może w to uwierzyć. Serce wali mu tak mocno i szybko. Czy on ośmiela się w to uwierzyć? Kiedy wpatruje się w oczy Baekhyuna, zauważa, że nawet, jeśli są tam ciemne sińce spowodowane brakiem snu, te oczy ładnie błyszczą.

- Długo myślałem... - kontynuuje Baekhyun. - Nie chciałem myśleć o angażowaniu się w takie sprawy, bo... bo miłość jest taka skomplikowana. Miłość jest taka trudna. Miłość jest taka ryzykowna... wiesz? Musi być tak dużo zaufania pomiędzy dwojgiem ludzi, by to się wydarzyło z najmniejszą ilością bólu, a ja... ja nie jestem wystarczająco odważny.

- Ale znowu... czy to znaczy, że ci nie ufam? Ponieważ boję się, że mnie zranisz? - Baekhyun milknie. Na długi, długi czas.

- Ufam ci, Chanyeol... Myślę, że bardziej niż komukolwiek innemu. - Baekhyun szepcze prawie nieśmiało. Chanyeol nie może oddychać. - Więc myślę, że... tym razem ci zaufam. - słowa wiszą w powietrzu. Chanyeol nie wie, co z tym zrobić.

- W-więc dasz mi szansę? - w końcu papla Chanyeol, prawie policzkując się za brzmienie tak głupio i tępo. Wcale nie cool. Baekhyun patrzył się w podłogę, jakby w obawie spotkania wzroku Chanyeola. Ale kiedy jego oczy śmigają do góry, łapiąc wzrok Chanyeola, Chanyeol po prostu chce go przytulić i nazwać swoim.

- Czy pozwolisz mi... dać ci szansę? - pyta łagodnie Baekhyun. Serce Chanyeola się podnosi. Nawet nie wie, co robi. Nie może uwierzyć. Nie może uwierzyć. Rusza do Baekhyuna i oplata swoje ręce wokół mniejszego, przyciągając go blisko do mocnego, mocnego uścisku.

- TAK! - krzyczy szczęśliwy, ściskając Baekhyuna w objęciu. - TAK, TAK, TAK, TAK, TAK! - słyszy śmiech Baekhyuna, gdy ręce wymykają się z jego klatki piersiowej, by opleść jego plecy. Śmiech Baekhyuna po raz pierwszy jest głośny i radosny, mieszając się idealnie z głębokim śmiechem Chanyeola. Chanyeol nigdy nie czuł się bardziej szczęśliwy, niż w tym momencie. Schyla się, zanurzając twarz w szyi Baekhyuna, wdychając cały miód i truskawki, za którymi tęsknił, odkąd wcześniej dowiedział się, że jest zakochany w tym chłopcu.

I teraz jest na etapie, na którym nigdy nie myślał, że będzie.

Jaki cud.

I to wszystko dzięki odwadze Baekhyuna.

Tego dnia Baekhyun sprawił, że Chanyeol stał się najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi.



*



Obydwaj, Chanyeol i Baekhyun, siedzą na swoich łóżkach, opierając się plecami o ścianę. Znikąd, Chaneyol zaczyna chichotać. Potem milknie.

Baekhyun z oczami ćwiczącymi książkę od psychologii, nie wydaje dźwięku. W końcu rozważył dziwaczność swojego chłopaka, kiedy zdecydował się go zapytać. Chanyeol znowu chichocze, tym razem dłużej, zanim znowu milknie.

Po raz trzeci w tej minucie, Chanyeol znowu zaczyna chichotać.

- Co jest? - pyta Baekhyun, w połowie niecierpliwy, w połowie rozbawiony. Patrzy do góry, odnajdując ten głupiutki uśmiech wklejony na niesamowicie przystojną twarz Chanyeola i prawie się uśmiecha.

- To zabawne, jak zostaliśmy umieszczeni jako współlokatorzy, bo najpierw się nienawidziliśmy... - chichocze Chanyeol. - Dyrektor nigdy się nie dowie, co go trafiło!

- Lepiej mu nie mów, albo inaczej zostaniemy rozdzieleni. - ostrzega Baekhyun. Chanyeol śmieje się, gdy wstaje ze swojego łóżka i potem wspina się na te Baekhyuna. Baekhyun marszczy brwi, popychając do góry swoje okulary, zanim lekko odpycha od siebie Chanyeola.

- To, jeśli myśli, że zamierzamy robić coś nieprzyzwoitego! - zauważa Chanyeol.

- Sprawiasz, że wydaje się to teraz naprawdę nieprzyzwoite, wspinając się na moje łóżko... - mamrocze Baekhyun, ale się uśmiecha. Chanyeol oblewa się rumieńcem, ale i tak się szczerzy, gdy tuli się z Baekhyunem.

Powinien czuć się, jakby mógł robić z Baekhyunem co chce, a jednak jest bardziej powściągliwy niż kiedykolwiek. Za każdym razem, kiedy chce przyciągnąć Baekhyuna, by go pocałować, w zamian, tylko jąka się niezręcznie, że była tam mucha, którą chciał odgonić z ramienia swojego chłopaka. Teraz, kiedy się umawiają, ciągle zastanawia się, czy powinien, czy nie, pocałować Baekhyuna, czy trzymać go za ręce, czy go przytulić, czy po prostu go dotknąć, ale co go zatrzymuje to, czy to odpowiedni moment, czy zrobi to dobrze, i co, jeśli Baekhyun nie jest jeszcze gotowy?

- O czym myślisz? - mamrocze łagodnie Baekhyun, oczy wciąż ciągną się po stronach książki z psychologii.

- Nic... - bełkocze Chanyeol. - Nie mogę doczekać się wakacji.

- Ja tak samo. - zgadza się Baekhyun. Chanyeol słyszy przewracanie strony. - Oh, zdejmij ze mnie głowę, Yeol. Jest ciężka jak diabli. - bezczelny Chanyeol opiera się o jego kościsty bark, wkładając w to więcej siły. Mniejszy wydaje z siebie skowyt, zanim zjeżdża na dół po łóżku, głowa Chanyeola zjeżdża razem z nim. Chanyeol śmieje się, aż uświadamia sobie, że jego głowa teraz spoczywa na biodrze Baekhyuna. Mniejszy przesuwa się i równie dobrze może leżeć na pupie Baekhyuna.

- Zobacz, co zrobiłeś, ty dupku! - rozbrzmiewa nad nim głos Baekhyuna. - Zgubiłem stronę!

Chanyeol czuje się, jakby musiał się odsunąć i udawać, że nic się nie stało, ale, kurwa, choć raz nie chce uciekać. W końcu teraz są zakochani, prawda? Zbierając się na odwagę, oplata swoje ręce wokół chudego pasa i przyciąga do siebie Baekhyuna, stopniowo pociągając go do dołu, aż jego nos dotyka grzbietu Baekhyuna i może poczuć w nozdrzach miód i truskawki, słodkie jak zawsze.

- Możesz choć raz przestać się uczyć? - Chanyeol wzdycha w jego koszulkę, przyciągając go bliżej. Baekhyun przez chwilę nie odpowiada i Chanyeol prawie otwiera oczy. Wtedy słyszy delikatny chichot.

- Czuję cię. - w głosie Baekhyuna jest uśmiech. Chanyeol otwiera oczy, zmieszany.

- Co?

- Twoje serce. - odpowiada Baekhyun. - Brzmisz na zdenerwowanego.

- N-n-nie jestem...! - Chanyeol chce temu zaprzeczyć, ale nie może, ponieważ to prawda i Baekhyun to wie.

- Czy ja naprawdę sprawiam, że to robisz? - droczy się Baekhyun, gdy odwraca się, kiedy Chanyeol poluźnia swój uścisk, jakby niechętny, by pozwolić Baekhyunowi dalej to czuć. Uszy Chanyeola czerwienieją.

- T-t-ty... J-j-ja... - Chanyeol jąka się, zagubiony w słowach. Teraz, kiedy Baekhyun się odwrócił, Chanyeol może zobaczyć wesołość tańczącą w jego oczach, mały uśmiech rozjaśniający jego usta, sprawiając, że uroczy, mały pieprzyk ponad nimi wygląda na tak oh-tak-całuśnego.

Jest bardzo świadomy bliskości Baekhyuna i sposobu w jaki ich dłonie leżą tak blisko siebie. Patrzy się na nie nieświadomy i Baekhyun, na zauważenie tego, też patrzy na dół.

Nagle Chanyeol czuje się odważny.

- Czy mogę... trzymać cię za rękę? - pyta łagodnie, jego oczy podnoszą się do góry, by znowu spotkać oczy Baekhyuna. Mniejszy wpatruje się w niego przez chwilę. Długą, długą chwilę.

-.... Pfff. - dłoń Baekhyna ślizga się po jego i złącza razem ich palce. - Czy ty w ogóle musisz pytać? - uśmiecha się.

Chanyeol odwzajemnia uśmiech. Kiedy spogląda na dół, uświadamia sobie, że lubi sposób, w jaki ich dłonie do siebie pasują.

- Co zamierzasz zrobić następnie? - chichocze Baekhyun. Boże, gdyby tylko wiedział, jak dobrze wygląda. - Zapytać, czy możesz mnie poca- - nie jest dane mu dokończyć, ponieważ przerywa mu para ust. Natychmiast odwzajemnia pocałunek, uzależniony od iskry, którą zawsze otrzymuje, ilekroć Chanyeol go dotyka. Kiedy Chanyeol się odciąga, jego głos jest głęboki i ochrypły.

- Sorry, byłem za szybki? - jego oddech jest nierówny. Baekhyun zamyka go ponownie go całując, od wieków czekając na ten moment. Był zmieszany, że odkąd zaczęli się umawiać, Chanyeol nigdy go nie dotknął, nigdy nawet nie wydawał się, żeby chciał zrobić więcej, niż tylko rozmawiać, co robią normalni koledzy. Tak, część niego wie, że Chanyeol chce tego tak bardzo, jak on, część niego, która rozumie Chanyeola jak nikt inny, ale druga część niego (ta niepewna część w każdym) mówi mu co innego. Teraz ta bariera jest pod nimi, Baekhyun czuje ogromną ulgę. Może być teraz pewny, że Chanyeol czuje to samo.





___

No nie wiem... płaczę, czy płaczę? ! ♥♥♥

Kocham Was moje serduszka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro