17. Nowy Rok

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten człowiek jest kopią Chanyeola.

Chanyeol jest oniemiały, gdy wpatruje się w mężczyznę, do którego ramieniem przylega Baekhyun. Ten Joo-hyung... Obrazy, jakie Chanyeol miał na temat tego mężczyzny przeszły od pieprzonego idioty do jakiegoś 50-cio letniego zboczeńca. Cholera, nawet wyobrażał sobie tego Joo-hyunga, że wygląda jak Lee Minho albo Kim Soohyun! Ale nigdy by nie pomyślał, nawet brał pod uwagę, że...

... Joo-hyung wyglądałby, niczym jego własne odbicie lustrzane.

Szczerze, gdyby to była jakakolwiek inna normalna sytuacja, Chanyeol miałby myśli, takie jak: "Wow... przystojny", "Baekhyun ma taki dobry gust...", ale to nie jest zwykły przypadek, ten jest poważny.

Kiedy Chanyeol przypatruje się bliżej, może zobaczyć, że Joo-hyung nie wygląda dokładnie, jak on. Ten chłopak, który wygląda około dwudziestki, nie ma odstających uszu, jak Chanyeol, a kiedy się uśmiecha, jego uśmiech jest przystojny, nie jak większość głupkowatych, które ma Chanyeol.

Chanyeol jest zazdrosny. Ten koleś jest perfekcyjną wersją mnie!

Im bardziej się przygląda, tym bardziej ten koleś wydaje mu się do niego podobny i z jakiegoś powodu to go wkurwia. Bardzo. Co wkurwia go bardziej, to sposób, w jaki Baekhyun na niego patrzy. Jego ekspresja jest pełna czystej adoracji dla Joo-hyunga, jego oczy tak miękkie i pełne tej niewinnej młodości, której Chanyeol nigdy wcześniej nie widział w ekspresji swojego współlokatora; ten uśmiech jest stworzony z absolutnej miłości i nadziei, a kiedy rozświetla się na ustach Baekhyuna, sprawia, że wygląda tak pięknie i nieosiągalnie.

Po prostu, kim jest ten Joo-hyung, by być powodem tego uśmiechu i jak ważny był, by to wszystko odebrać?

- Pozwolę ci to zachować. - oświadcza Chen i strzepuje nieistniejący kurz ze swoich kolan. - Ponieważ instynkt mówi mi, że jest lepsze w twoich rękach. - podchodzi do drzwi w mrugnięciu oka.

- Poza tym, - kontynuuje cicho, - Nie zasługuję na ten dowód, bo zawsze byłem porażką przyjaciela. - Chen strzela mu mały, smutny uśmiech. Chanyeol chce temu zaprzeczyć i powiedzieć Chenowi, że nie powinien się zbyt nisko oceniać, ale zanim może w ogóle otworzyć usta, drzwi się zamykają. Chanyeol wzdycha. Nawet jeśli Chen zawsze nosi ten beztroski wyszczerz na swojej twarzy, to zachowuje swoje zmartwienia w środku. Nawet teraz myśli, że nie jest wystarczająco dobrym przyjacielem. Ale, jak można kontrolować coś, co wydarzyło się w przeszłości? Nie można. Szczególnie, kiedy nawet nie wie się, co ma zamiar się wydarzyć.

Myśląc o tym, Chanyeol jeszcze raz spogląda w dół na zdjęcie, jego oczy przemykają na dwie interesujące postacie - Joo-hyunga i Baekhyuna. Całkiem bardzo, bardzo dobrze do siebie pasują i pewien rodzaj brzydkiego uczucia wrze w nim na samą myśl.

W końcu wyrzuca wszystkie gorzkie myśli i wkłada zdjęcie do swojej szuflady, zanim układa się do snu.

To nie moja sprawa. Nie powinienem pozwolić temu zamęczać mnie tej nocy.

Ale nawet, gdy tak myśli, wie, że będzie musiał spędzić kolejną bezsenną i niespokojną noc.



*



W dzień przed Sylwestrem, cała czwórka wyzywaja siebie nawzajem i siebie samych, by pozostać przytomnymi, aż nadejdzie Nowy Rok. Pierwsza noc do Sylwestra jest udana, wszyscy czworo grają w durne gry, jak karty lub prawda czy wyzwanie (Chanyeol boleśnie przypomina sobie o swoim wyzwaniu z Baekhyunem i oblewa się rumieńcem na samą myśl) i forsują się, by przejść przez noc. Chanyeol raz był przyłapany na spaniu przez Chena, kiedy bawili się w chowanego po domu, ale starszy postąpił łagodnie i dał mu szansę, ostrzegając go, że jeśli ktoś inny przyłapie go na robieniu tego, może nie być tak pobłażliwy (szczególnie Baekhyun).

Chanyeol zbiera się w sobie o świcie w Sylwestra, z chęcią wygrania tego wyzwania i upewniając się, by wypić dwa kubki kawy, gdy ogląda przez jedno z okien, jak słońce wyłania się na horyzoncie. Zwycięzca dostaje to, że przegrani kupują mu posiłki przez dwa tygodnie, jedna osoba na śniadanie, druga obiad, a kolejna kolację i to jest coś, czego Chanyeol nie może przegrać.

Szczerzy się szalenie, gdy widzi, jak Jongin ziewa, a powieki Chena opadają, i po prostu wie, że oni nie powinni być zbyt wielkim kłopotem. To Byun Baekhyun jest problemem.

Każdy do wieczora jest śmiertelnie zmęczony, ale jakoś Baekhyun jest wciąż całkiem normalny, robiąc wszystkie zwykłe rzeczy z normalnym wyrazem twarzy i bez cienia zmęczenia wokół siebie.

Również, co wkurwia Chaneyola nawet bardziej, to fakt, że ktoś wciąż do niego dzwoni i to ten sam ktoś, kto wydzwania do niego dniami. I za każdym razem Baekhyun odbiera, a następnie rusza gdzieś, gdzie nie mogą go znaleźć i potrafi znikać na godziny, zanim wraca. Po prostu, kto do diabła jest tak ważny dla Baekhyuna, że odbiera połączenie za każdym razem?!

Podczas wieczoru siedzą dookoła nic nie robiąc, zbyt zmęczeni, by się ruszyć, gdy mogą tylko obserwować siebie nawzajem, czekając, który zaśnie. Chanyeol odrzuca przegranie i upewnia się, by szczypać się, ilekroć ma zamiar spać. Co sprawia, że jego serce jest niespokojne, to, że Baekyun nie jest nawet zmęczony, a gdy ich trójka leży na kanapach, Baekhyun siedzi, albo aktywnie przyciskając coś wściekle na telefonie, albo z kimś pisząc. Chanyeol wie, nawet idiota może się domyślić, do kogo pisze. On tylko chce poznać tożsamość tej osoby, która od Świąt była w centrum uwagi Baekhyuna! W fakcie, zakłada, że podczas początku ferii świątecznych, kiedy nikogo nie było, a Baekhyun się wymykał, jest pewny, że spotykał się z tym kolesiem, który wciąż do niego dzwoni!

Niech to szlag!

Ta myśl po raz kolejny odpala w nim to samo brzydkie uczucie i nawet już się tym nie przejmuje, ponieważ ostatnio czuł to tak często. Ale to z powodu tego uczucia wciąż jest przytomny, a wkrótce, przed dwudziestą, tej nocy, Jongin i Chen usnęli, pozostawiając Baekhyuna i Chanyeola samych i wzbudzonych do wywalczenia reszty ich zakładu.

- Więc... kto to jest, kto wciąż do ciebie dzwoni? - Chanyeol pyta, nie rejestrując faktu, że jego głos jest odrobinę niespójny. Baekhyun wpatruje się w niego i podnosi brew, następnie kontynuuje pisanie.

- Nie ignoruj mnie! - krzyczy Chanyeol, rzucając poduszką w Baekhyuna, ale kompletnie pudłując, ponieważ jego siła jest za słaba. Baekhyun przewraca oczami.

- Jesteś taki dziecinny. Czemu choć raz nie zajmiesz się swoimi sprawami? - Chanyeol otwiera usta i siada.

- Ty nazywasz mnie dziecinnym?! Mnie?! - Chanyeol wskazuje na siebie. - Pozwól mi powiedzieć, nie lubię zajmować się cudzymi sprawami, tylko, że muszę zająć się twoją!

- Dlaczego? - Baekhyun patrzy ku śpiącym dzieciom na komplecie kanap najdalej od nich. - Ciszej, dobra?

- Ponieważ... uh... - mózg Chanyeola jest zbyt przegrzany i po prostu nie może teraz myśleć prawidłowo. - Nie wiem, ponieważ jesteś zagadką. Czy czymś.

-...

- Zamknij się! Chcę spać, okej? To nie tak, że jesteś tak samo zmęczony, jak ja, czy coś! - Chanyeol broni się gniewnie (właściwie bardziej, by ukryć swoje zakłopotanie) i jest zaskoczony, kiedy Baekhyun całkiem szybko zjawia się obok niego, aż siedzi na tej samej kanapie, obok Chanyeola.

- C-Co ty...- -Baekhyun jest centymetry od niego, taki mały i z takimi jasnymi oczami, ale zanim Chanyeol może dokończyć swoje zdanie, Baekhyun chwycił jego głowę i zmusił ją ku dołowi na coś miękkiego i ciepłego, a kiedy przegrzany mózg Chanyeola rejestruje, co to jest, uświadamia sobie, że to gładkie uda Baekhyuna.

- Śpij. - mruczy Baekhyun, jego głos jest delikatny i kojący w uszach Chanyeola. Oczy wyższego już zaczynają zamykać się na komendę. Ale wtedy, tuż przed zapadnięciem do świata nieprzytomności, Chanyeol naprędce przypomina sobie, że było coś, co musi zrobić przed zaśnięciem - jest coś... jak... pozostać przytomnym... ponieważ to wciąż jest konkurencja...

Ale wtedy w swoich włosach idealnie czuje palce Baekhyuna i jego kolana są takie wygodne, a Chanyeol jest po prostu tak zmęczony...




Kiedy zasypia, nie widzi triumfalnego wyszczerzu na twarzy Baekhyuna.



*



Jongin nie wie, kiedy otwiera oczy ale robi to, w którymś momencie nocy.

W swoim wpół śpiącym stanie, jest prawie przekonany, by uwierzyć, że wszystko, o czym myśli to śmieci, a wszystko, co widzi jest tylko częścią jego snu.

Nie wie, co go obudziło, ale kiedy otwiera swoje oczy, natychmiast zaręcza, że znowu wraca do snu. Albo może już śpi. Scena przed nim jest zbyt nierealna.

Dwójka jego najlepszych przyjaciół jest intymnie blisko, tak blisko, że Jongin nie wierzy swoim oczom.

Głowa Chanyeola spoczywa na kolanach Baekhyuna, gdy spokojnie śpi i Jongin przysięga, że nigdy wcześniej nie widział, by Baekhyun robił tak komukolwiek innemu. Palce Baekhyuna powoli gładzą czarne pukle Chanyeola, gdy spogląda w dół na kogoś, kto powinien być jego wrogiem, ale w zamian wydaje się bardziej kochankiem. W fakcie, obaj jego przyjaciele wyglądają raczej jakby byli w romantycznym związku, niż w tym nienawistnym.

Telefon obok Baekhyuna wibruje, a Jongin, w swoim rozmarzonym stanie, obserwuje z wpół przymkniętymi oczami, jak Baekhyun podnosi telefon, czyta cokolwiek na nim jest, światło z telefonu oświetla jego miękkie rysy. I wtedy, jakby wahając się, wyłącza telefon i odkłada go, siedząc tam, jak i nieświadomie kładąc dłoń z powrotem na włosy Chanyeola.

Jaki rodzaj snu ma teraz Jongin?

To wydaje mu się zbyt prawdziwe. W końcu, ostatni raz, gdy przypomina sobie bycie w rzeczywistości, był pewny, że byli w tym miejscu i odbywali konkurencję, kto może dłużej nie spać i ostatnią rzeczą, którą sobie przypomniał, to spanie tutaj. Jeszcze teraz śni o swoich najlepszych przyjaciołach w tym samym miejscu? Co za zbieg okoliczności!

Jednakże, wciąż w połowie śpi, więc nie zastanawia się nad tym za bardzo. W zamian mówi sobie, że zmierzy się z tym jutro, zapewniając, że to nie jest jego sen, ani noworoczne życzenie. W końcu, nawet jeśli życzy sobie, żeby jego najlepsi przyjaciele zbliżyli się do siebie, nigdy, przenigdy nie spodziewał się, że będą TACY! Jak... jak zakochani! Może to jest nieświadome życzenie????

W każdym razie, bez rozmyślania nad tym za bardzo, Jongin znowu zasypia.



*



Kiedy Chanyeol się budzi, wciąż jest ciemno.

Ale nie ma przy nim dłużej Baekhyuna, ani już nie śpi na jego kolanach. Kiedy siada, może zobaczyć, jak Jongin i Chen wciąż śpią na jednej stronie, a kiedy wyjmuje swój telefon, widzi świecącą na ekranie 5:06.

Trochę zamroczony, Chanyeol wstaje i zastanawia się, gdzie jest Baekhyun. Już i tak przegrał grę, wie to i niechętnie to akceptuje, a teraz, kiedy to już jest skończone, chce tylko wiedzieć, gdzie jest Baekhyun (z jakiegoś powodu).

Wypuszczając małe ziewnięcie, spaceruje po domu, nawet jeśli rezydencja jest ciemna. Po lekkim wahaniu, wyciąga swój telefon i zaczyna go używać, jako źródło światła. Słońce wkrótce powinno wychodzić, wie to i to prawdopodobnie dlatego nie obawia się bycia samemu w ciemności, ale wciąż pozostaje pytanie: gdzie jest Baekhyun?

Nawet nie wie, dlaczego szuka swojego współlokatora. Tylko instynkt, być może.

Gdy przesuwa się coraz dalej od dwójki swoich kolegów, słyszy coś, co przesiewa go na wskroś.

Melodia, bardzo nieokreślona i odległa, rozbrzmiewa w powietrzu. Brzmi, jak instrument.

Ale, jak to możliwe? Chanyeol nie przypomina sobie, żeby widział tu jakiś instrument (w innym wypadku od razu by tam pofrunął i zaczął na nim grać). Może ktoś zapomniał wyłączyć radio? Albo telewizor?

Teraz trochę zdenerwowany, Chanyeol decyduje się iść w stronę źródła dźwięku, mając nadzieję, że ciekawość, tak samo, jak śmiałość, go nie zabije. Dźwięk staje się coraz wyraźniejszy, gdy się zbliża, a im bardziej się zbliża, tym bardziej uświadamia sobie, że nie był w tej części rezydencji. Ale, jak to się stało? Rezydencja nie jest tak duża, prawda? Gdy skręca za rogiem, widzi kolejny róg, w który musi skręcić, pomarańczowe światło wylewa się z tamtego miejsca, a instrument brzmi teraz o wiele głośniej.

Brzmi, jak pianino.

Od sposobu, w jaki muzyka odbija się od ścian, nie brzmi, jakby była z czegoś nagrana - w fakcie, słychać, jakby ktoś ją właśnie grał. Zżera go ciekawość, Chanyeol pośpiesza i zagląda do środka natychmiast tego żałując.

Poranne światło wschodu słońca jest tak jasne, że rani mu oczy.

Zabiera mu chwilę, by się przyzwyczaić - w fakcie, musi przykucnąć, tak więc może osłonić swoje oczy od światła, które nie powinno być tak jasne o tej porze, a jednak jest prawie oślepiające. Gdy odmruguje ślepotę, zauważa wielkie pianino stojące w pustym pokoju. Wygląda, jak tradycjonalny pokój do ćwiczeń z drewnianymi, wypolerowanymi deskami podłogowymi pokrywającymi całą podłogę i z ogromnymi oknami pokrywającymi ścianę naprzeciwko, gdzie kuca Chanyeol. Nie ma tam nic więcej, tylko pianino stojące na środku, oświetlone przez poranne światło słoneczne. Pianino jest ogromne, prawdopodobnie największe, jakie Chanyeol kiedykolwiek widział, ale to nie to, co sprawia, że Chanyeol się gapi.

To Byun Baekhyun, grający na nim, sprawia, że się gapi.

Nie wiedziałem, że potrafi grać... Chanyeol myśli do siebie, gdy przypomina sobie momenty, kiedy Baekhyun niedbale zagrywał nuty na keyboardzie, gdy nastrajał swój głos w klubie muzycznym. Jest trochę skonfliktowany na to, jak się z tym czuje, gdy obserwuje Baekhyuna, jego pozycja pozwala mu uchwycić perfekcyjnie boczny profil Baekhyuna. Czeka, aż zacznie wrzeć w nim brzydkie uczucie, tak jak robiło to ostatnio ze wszystkim, jeśli chodziło o Byun Baekhyuna, ale takie uczucie nie nadchodzi. W zamian, czuje rodzaj uspokajającego, choć ekscytującego uczucia, które umiejscawia się w jego brzuchu i sprawia, że jego serce przyśpiesza, a dłonie pocą na samą myśl. Gra jest tak miękka i delikatna, a kiedy wychodzi z pod zwinnych palców Baekhyuna, sprawia, że muzyka brzmi, jak magia. Chanyeol po prostu nigdy nie znał kogoś - nikogo, kto potrafiłby grać tak dobrze. Albo może to tylko jego wyobrażenie i sztuczka światła.

Pokój jest cichy z wyjątkiem pianina, sprawiając, że melodia brzmi spokojnie i czysto w rześkim porannym powietrzu. Może, jeśli pomarańczowe światło słoneczne nie wylewałoby się na małą postać Baekhyuna, oświetlając jego włosy, policzki i nawet rzęsy, może Chanyeol nie poczułby nigdy potrzeby złapania powietrza z powrotem.

A kiedy totalnie niespodziewanie dołącza głos Baekhyuna, to zbija Chanyeola z tropu, tak, że jego serce wyskakuje mu z piersi i jest zbyt oszołomiony, by je odzyskać.

"With a sad heart, I opened the curtains

With my moonlight-stained tears, I send you a letter."


Co się dzieje?


"Remember, when things were hard

I always turned your tears into smiles

Don't cry in places without me, don't cry

Because you always had a lot of tears."


Głos Baekhyuna odbija się od ścian, w taki sposób, że kiedy odbija się do uszu Chanyeola, nie może nic poradzić, ale czuje się, jak w transie.


"No, it's my turn to cry. I'll cry now

I'll take all of your tears

It's my turn to cry, give them to me

Even those tears, this time."


To jest zmęczenie. To wykończenie przez nie spanie przez ponad 48 godzin. Tak, to musi być to. To musi być powód, dlaczego jego serce teraz wariuje. By przypomnieć mu, że musi spać.


"The faded photos that I almost threw away

It hurts so much that I can't look at them now."


Albo może to ta faza dorosłych, o której mówił Sheun - jak długo to cholerne coś ma zamiar trwać?


"It's another sleepless night I sit in

My dark room with opened eyes, drawing out your face."


To jest to, co mówi sobie Chanyeol. Że to działanie fazy i zmęczenia.


"I love you.

I love you.

I love you ..."*


I rankiem w Nowy Rok, gdy kolor nieba zmienia się z pomarańczowego na błękitny po raz pierwszy z trzystu sześćdziesięciu pięciu dni, wraz z nim zmienia się serce Chanyeola.



*



Chanyeol nie wie, dlaczego występ Baekhyuna (nawet jeśli powinien być tylko prywatną praktyką i graniem dla samego siebie) jest taki potężny.

Może dlatego, że kiedy Baekhyun gra, gra emocjami zwisającymi z czubków swoich palców.

Może dlatego, że kiedy Baekhyun śpiewa, śpiewa z niezapomnianą ekspresją.

Może dlatego, że kiedy Baekhyun wykonał tę konkretną piosenkę, to ukazuje tyle umiejętności, tyle serca i tyle uczuć, że pozostawia w uszach Chanyeola brzmiący głos Baekhyuna i wyryty obraz w jego mózgu.

I nawet, kiedy Baekhyun kończy, pozostawia wokół siebie potężną i zapierającą dech w piersi aurę smutku, która pozostaje na miejscu, nawet, kiedy Chanyeol wraca do tego konkretnego pokoju kilka dni później.

I Chanyeol przypomina sobie, jak się zastanawiał:

To o to chodzi w prawdziwym występie.



*



Kiedy Baekhyun kończy śpiewać, zamyka oczy i siedzi tam przez chwilę. Chanyeol widzi, jak zmęczony jest jego współlokator, prawdopodobnie w wyniku nie spania tak długo. Zastanawia się tylko, jak długo był tam Baekhyun.

Nie wie, jak długo tam siedzą, nie zdaje sobie sprawy, jak długo tam siedział, aż Baekhyun otwiera swoje oczy, a Chanyeol uświadamia sobie, że nastał oficjalnie świt. Ptaki świergoczą w Nowy Rok, niebieskość oficjalnie przejmuje niebo i teraz żółte światło wpada przez dziury w zasłonach, tak dobrze, jak przez gołe okna.

- Szczęśliwego Nowego Roku. - Baekhyun przemawia po długiej ciszy, a Chanyeol jest tak przyzwyczajony do oglądania Baekhyuna, jak do oglądania bohatera w filmie, że całkowicie zapomina o swojej własnej obecności. Nie uświadamia sobie, że Baekhyun do niego mówi, aż mniejszy odwraca swoją głowę i spotyka oczy Chanyeola swoimi własnymi.

To kompletnie zbija Chanyeola z tropu i kiedy mruga, widzi, że Baekhyun się na niego patrzy, łuna światła pada na niego i sprawia, że wygląda jak anioł.

Chanyeol się z tego otrząsa i próbuje uspokoić swoje nierówno bijące serce, odwracając wzrok od źródła światła i mrucząc: "Szczęśliwego Nowego Roku", zanim może się powstrzymać.

I z jakiegoś powodu, żadne inne słowa nie są wymieniane pomiędzy ich dwójką. Ale to rodzaj czegoś spokojnego, gdy obydwaj w ciszy wyglądają za okna, ciesząc się pierwszym porankiem w roku.



*



Ty mały draniu... Chanyeol myśli do siebie, gdy patrzy gniewnie na imię Krisa w swoim telefonie. Czemu nie odpowiadasz na moje telefony lub wiadomości?!

Chanyeol nie pamięta, jak wiele razy dzwonił do Krisa, potem pisał, potem znowu dzwonił, ale ani razu, Kris nie odpowiedział. Tak, jakby Chanyeol nigdy nie istniał.

Kiedy życzył każdemu Wesołych Świąt, Kris nie odpowiedział, a teraz, kiedy życzy każdemu Szczęśliwego Nowego Roku, Kris również nie odpowiada.

Chanyeol: Spójrz, wiem, że masz kurwa depresję przez to gówno z Moon Angel, ale przestań mnie ignorować, ty głupi chuju!!!!!

Szczerze, Chanyeol nie jest zły, bo został zignorowany przez swojego najlepszego przyjaciela. W fakcie, jest daleko od czucia się w ten sposób - w zamian, czuje się ekstremalnie zdenerwowany i zmartwiony, mając nadzieję, że jego przyjaciel ma się okej, a jego telefon jest zepsuty, albo został ukradziony, albo zapomniał hasła, czy coś. Ma tylko nadzieję, że jego przyjaciel ma się dobrze.

Z obawami utrzymującymi się w sercu, Chanyeol czuje, że jego telefon brzęczy i wzdryga się, spoglądając natychmiast w dół, w nadziei, że jego wysoki przyjaciel mu odpisał - ale, kiedy sprawdza, nie zrobił tego.

W zamian odpowiada Kyungsoo.

Kyungsoo: Tobie też Szczęśliwego Nowego Roku.

Serce Chanyeola bije szybciej i wypuszcza mały uśmiech.

Chanyeol: Miejmy nadzieję na współpracę również w tym roku!

Kyungsoo: Tak. =)

- Co to jest? - pyta Chen, gdy zagląda przez ramię Chanyeola. Wyższy oblewa się rumieńcem z zakłopotania i wzdryga w zaskoczeniu, odskakując z dala.

- Nie twój interes. - mruczy Chanyeol, próbując zakryć swoje czerwone uszy przez chowanie, ale kiedy to robi, Chen wyrywa telefon z uścisku Chanyeola, następnie zaczyna czytać.

- Stop! Chen, co ty robisz? - Chanyeol czuje, że jego twarz czerwienieje, gdy próbuje schwytać swój telefon z powrotem, ale Chen chichocze i schodzi z drogi.

- Co? Kyungsoo dał ci uśmiechniętą buźkę? - dąsa się Chen, gdy oddaje telefon Chanyeolowi, który wyrywa go i spogląda gniewnie. - Nigdy nie dał mi żadnych uśmieszków...

- C-Co masz na myśli? - pyta Chanyeol, jego serce podnosi się w nadziei.

- Co masz na myśli, co ja mam na myśli? - Chen wyjmuje swój telefon i pcha go Chanyeolowi w twarz, który czyta ostrożnie.

Chen: Szczęśliwego Nowego Roku mój ziomku mój kolego mój współlokatorze! Niech spełnią się twoje marzenia i możesz przestać się patrzeć na mnie, jakbym był kawałkiem kurczaka!

Kyungsoo: SNR.

Chen: Co?! Gdzie jest moja długa odpowiedź twojej nieśmiertelnej miłości do mnie? Czemu taki dla mnie jesteś?!

Kyungsoo widział tę konwersację.

Chanyeol wypuszcza śmiech. Duży.

- To jest niesprawiedliwe faworyzowanie, mówię ci! Niesprawiedliwe! - skomle Chen, a Chanyeol się śmieje. Wtedy wchodzi Baekhyun.

- Dzieci, dzieci, cisza. Jestem pewny, że możecie o tym rozmawiać. Nie potrzeba łez. - oświadcza Baekhyun. Chanyeol przestaje się śmiać i przewraca oczami.

- Ty jesteś tu jedynym dzieckiem.

- Coś ty powiedział?

- Wyraźnie słyszałeś, co powiedziałem.

- Pff. Mówi ten, który nawet nie potrafi dobrze całować-

- Obrażasz moje całowanie?!

- Słyszałeś, co powiedziałem, więc czemu pytasz?

- Chcesz, żebym ci pokazał?

- Śmiało!

Gdy się kłócą, robią ku sobie jeden krok, aż są centymetry od siebie, tak cholernie blisko, by zrobić coś, co wyzywają się, by zrobić.

Ale zanim mogą zrobić cokolwiek tak obrzydliwego, Chen pośpiesza i staje pomiędzy nimi.

- Okej, dzieciaki! Jestem pewny, że ktoś z nas nie chce wiedzieć, jak dobrze całujecie! - wykrzykuje Chen. Obydwaj spoglądają na siebie gniewnie, ale ostatnio z brakiem napięcia, które mieli zwyczaj mieć. Chen uświadamia sobie, że wciąż jest napięcie, ale jest inne od tego, jakie było wcześniej. Zanim może przeanalizować i rozwiązać, jaki to rodzaj napięcia, pojawia się Jongin.

- Spójrzcie, chłopaki, wiem, że pocałowaliście się wcześniej na imprezie Chanyeola, ale nie ma nic, co potrzebujecie sobie udowodnić. - kontynuuje Chen, a Jongin obserwuje, jak obydwaj słuchają słowa kolegi, następnie odwracają od siebie wzrok, tak jakby było pomiędzy nimi coś więcej, niż to. Jongin podnosi brwi.

Właśnie wtedy scena z nocy, kiedy Chanyeol spał na kolanach Baekhyuna, a Baekhyun gładził jego włosy, znowu pojawia mu się w głowie i zwęża oczy na dwójkę swoich przyjaciół, zastanawiając się tylko, co do diabła dzieje się pomiędzy nimi. Najpierw się nienawidzą, potem okazują uczucia?

Czy to sen?

Tak, prawdopodobnie.



*



- Więc wiem, że wylatuję. - oświadcza Chen, gdy siedzą na tych samych kanapach, na których padli ostatniej nocy. Jongin wzrusza ramionami, teraz znudzony, że też przegrał grę. Mały dzióbek najeżdża na jego pełne usta. Ale co trzyma Jongina od bycia zbyt zasmuconym przegraną jest jego ciekawość. Jeśli Baekhyun-hyung wygrał, to znaczy, że mój sen musiał być prawdą... To nie może być, prawda? Dwójka z nich wpatruje się ciekawie w Baekhyuna i Chanyeola.

Akurat, gdy Chanyeol ma zamiar im odpowiedzieć przygnębiająco smutnym głosem, Baekhyun się wtrąca.

- Odleciałem jakoś w połowie naszych kłótni, więc jestem pewny, że nie wygrałem. - na podkreślenie swoich słów, Baekhyun ziewa. Chanyeol mruga, przyjmując to do siebie, a kiedy to zaskakuje, odwraca się i wpatruje w niedowierzaniu.

- Co kurwa-

- Oh zamknij się, Yeol, i zachowaj wygraną dla siebie. - gdy wpatrują się w siebie gniewnie, Jongin się przesuwa. Więc śniłem... Myśli sobie Jongin. Chanyeol wciąż wpatruje się w Baekhyuna z szeroko otwartymi ustami.

- Więc, jak dopasujemy się do ról-

- Śniadanie dla mnie! - krzyczy Baekhyun.

- Obiad! - wykrzykuje Chen.

- W takim razie kolacja... - wzdycha Jongin.



*



- Co to do diabła było? - syczy Chanyeol, kiedy odwiedza Baekhyuna później tego samego dnia. Mniejszy wzrusza ramionami.

- Czemu kłamałeś? Co z tego masz? - Baekhyun nie odpowiada.

- Kurwa przysięgam, Byun Baek-

- Ponieważ nie potrzebuję wygrać. - w końcu odpowiada Baekhyun, całkiem zirytowany. - Mogę kupić całą pieprzoną stołówkę, jeśli chcę.

- Więc to tylko dlatego, że litujesz się nad biednymi ludźmi, jak ja? - Chanyeol niewesoło się śmieje, przerywając Baekhyunowi, kiedy zaczyna protestować. - Wiesz, Byun Baek, im częściej muszę z tobą przebywać w tym roku, tym bardziej uświadamiam sobie coś o tobie: jesteś jak skała z nierdzewnej stali, czy coś. Na zewnątrz, wszystkich oszukujesz, by wierzyli, że jesteś Iron Manem lub czymś takim, ale ty właściwie masz miękkie serce. - Chanyeol przestaje, pozwalając słowom wsiąknąć do głowy swojego współlokatora.

- Ale zgadnij co, bogaty chłopcze? Nie potrzebuje twojej pieprzonej dobroczynności. - z tym, Chanyeol pośpiesza i trzaska za sobą drzwiami.

Ból dupy. Myśli Baekhyun, próbując się rozbawić, ale nie ma w tym jego serca, ponieważ uświadamia sobie, że to, co powiedział Chanyeol, to prawda.

I obawia się być miękkim dla innych, szczególnie dla kogoś takiego, jak Park Chanyeol, kto jest niczym innym, jak kłopotem.

Co ja robię? Baekhyun myśli do siebie. Po prostu, co do diabła wyprawiam?



*



Baekhyun pamięta swoje pierwsze spotkanie z Chanyeolem, jakby to było wczoraj.

Kiedy wszedł do tamtej sali, gdy zobaczył Chanyeola po raz pierwszy, to go kompletnie zbiło z tropu. Ponieważ Chanyeol wyglądał dokładnie jak on.

Instynktownie i ze stłumionego gniewu, którego trzymał w sobie przez trzy lata, Baekhyun uderzył Chanyeola. Nic nie mogło go powstrzymać od ilości nienawiści, która wylała się z jego ciała. Wyglądali tak podobnie do siebie, że przez moment, Baekhyun myślał, że to naprawdę on.

Byli kopią siebie.

Baekhyun zastanawiał się tylko, jakie przestępstwo popełnił, by zasłużyć na karę w takiej formie.

Chanyeol z ich pierwszego spotkania, w jego pamięci, wyglądał sadystycznie i zarozumiale, pełen niepotrzebnej pewności siebie, która groziła Baekhyunowi upadkiem, po tych wszystkich latach ciężkiej pracy próbowania być znowu szczęśliwym. I to zadziałało. Tak cholernie łatwo.

Szczęście, które Baekhyun udawał przed samym sobą i innymi, zniknęło w momencie, kiedy ujrzał twarz Chanyeola.

I tak nim głęboko gardził, że nawet jego kości trzęsły się w gniewie.

Jednakże teraz, z biegiem czasu, dochodzi do kwestionowania tego sadystycznego, agresywnego, zarozumiałego Chanyeola, który tak wrył się do jego zmieszanego umysłu. Gdy zaczyna przebywać z Chanyeolem coraz częściej, dochodzi do realizacji, że może jego pamięć była iluzją... może kolejnym koszmarem, który stworzył ze swoich lęków, by zbudować więcej ścian wokół siebie.

I teraz, kiedy wraca normalna pamięć, najprawdopodobniej ta prawdziwa, boi się w nim zmiany.

Ale im bardziej poznaje swojego współlokatora, tym więcej różnic widzi pomiędzy Chanyeolem, a nim. Zaczyna postrzegać ich obu, jako odrębnych ludzi z innym wyglądem, osobowością i charakterem.

Pierwszą główną różnicą jest ogromna para uszu Chanyeola. Uszy, które tak przeszkadzały jego współlokatorowi przez tak długo (wydawałoby się, że przez całe jego życie), jakoś pozostawiły w sercu Baekhyuna uczucie bliskie komfortu. Na odkrycie, że te uszy czerwienią się tak szybko za każdym razem, kiedy jest ośmieszany przez kogokolwiek, gdziekolwiek, albo nawet, jeśli ktoś zwraca uwagę, jak wielkie są, Baekhyun czuje, jak coś wygodnie umiejscawia się w środku niego, tymczasem Chanyeol czuje zakłopotanie i wstyd. Uszy Chanyeola są naprawdę czymś, nawet jeśli nie ma pojęcia, jak dużo wpływu mają na Baekhyuna. Baekhyun musi przyznać, że zaczyna uzależniać się od tej pary uszu Yody.

Kolejną główną różnicą jest osobowość Chanyeola, która jest prawie całkowitym przeciwieństwem jego.Przynajmniej, tak się wydaje, jak Baekhyun poznaje go coraz bardziej. Ten Chanyeol jest pieprzonym idiotą, który nie potrafi odróżnić swojej lewej ręki od prawej, każdego ranka budzi się z tym głupim wyrazem twarzy, który czasem jest tak zmęczony, że śpi z wpół otwartymi oczami. Baekhyun nigdy nie spotkał kogoś tak głupiego i nigdy wcześniej nie wyobrażał sobie, że tak idiotyczna osoba właściwie istnieje na tym świecie. Park Chanyeol jest milion razy głupszy, to ktoś, kto sprawia, że jego wzrost wygląda bardziej, jak problem niż korzyść, kto śmieje się z tym szalonym drganiem oczu, i który ma serce tak miękkie, że płakałby nad małymi, głupimi rzeczami (z wyjątkiem tego, że Baekhyun wie, że tego nie robi, ponieważ Chanyeol jest typem, który lubi sprawiać obraz twardego faceta).

Park Głupi Yeol, jest typem, który się troszczy, nawet jeśli jest w totalnym zaprzeczeniu, ma silne poczucie sprawiedliwości, a jednak zachowuje miłosierne serce, kimś, kto potrafi być tak zapasjonowany rzeczami, w które wierzy, tak, że to jest cholernie apodyktyczne, że aż drażniące. I również, Park Chanyeol nie potrafi i nie zajmie się swoimi pieprzonymi sprawami.

A przede wszystkim, Chanyeol posiada czyste i niewinne serce, że oblewa się czerwienią na sprawy dorosłych i sprośne żarty ( nawet jeśli czasem sam żartuje), jest pełny nadziei we wszystkich rzeczach, dobrych i prawdziwych, i wierzy w dobro świata; jak małe dziecko, które ogląda bajki i każdej nocy kładzie się spać życząc światu, by było lepszym miejscem. Nigdy nikogo by nie wykorzystał i stłumiłby swoje pragnienia, nie pozwalając na zgubienie swojego rozsądku.

Baekhyun wciąż myśli, że to absolutnie idiotyczne, dziecinne i żałosne, ale w tym samym czasie, to wciąż wnosi to samo uczucie wygody do jego serca.

I Baekhyun nie może otrząsnąć się z tyciej, tyciej, tyciej wiary, że myli się co do Chanyeola i Chanyeol nie jest złą osobą, mającą złe zamiary. Może ten Park Chanyeol, w którego wierzył tak długo, że jest zły, okrutny i jak on, właściwie... nie ma w sobie ani grama złego.

Boi się, ponieważ ta wiara rośnie większa i silniejsza z każdym mijającym dniem spędzania czasu z jego współlokatorem. Jego umysł stale nawiedza myśl, że może się mylił i ten Chanyeol jest naprawdę dobrym chłopakiem.

A teraz jest przerażony, że znowu będzie się mylił.



*



Ale nie ważne, jak bardzo unika swojej rosnącej wiary, nie ważne, jak bardzo strach zjada pewność siebie, którą on posiada w ufaniu ludziom (tak robi, za każdym razem), w pewien sposób, część Baekhyuna ma nadzieję, że ta młodziana czystość w Chanyeolu, nigdy nie będzie skażona prawdziwym światem, i że Chanyeol nigdy nie będzie musiał zostać pobitym przez ten rodzaj świata, w którym teraz żyje Baekhyun.



*



Ojciec Baekhyuna wraca do domu kilka dni po Nowym Roku, ale z powodu wielkości domu i tego, że Baekhyun wie, kiedy odwlec resztę, kiedy wraca jego ojciec, nie widzą się, aż do ostatniego dnia.

- Nie chcę wracać do szkoły~~~ - skomle Chen z torbą wiszącą na ramieniu, gdy chwyta ramiona Jongina.

- Oh zamknij się, hyung, nikt nie chce. - narzeka Jongin jak i pozwala się być wypchniętym przez Chena z rezydencji.

Chanyeol stoi tam w ciszy, zastanawiając się, dlaczego czeka, gdy trzyma dwie wielkie torby ubrań i jedną torbę ze swoim całkiem nowym laptopem. Stawia je chwilowo na dół, nie chcąc się męczyć na nic. Wpatruje się w rezydencję, która najpierw została jego więzieniem, ale teraz jest miejscem nowych wspomnień i uczuć w jego sercu.

- Chanyeol-ah, - woła Jongin. Chanyeol odwraca się twarzą do nich. - Będziemy jechać pierwsi oddzielnym samochodem, bo u hyunga Chena zostało parę rzeczy, których zapomnieliśmy zabrać.

- Oh... - Chanyeol milknie rozmarzony, kompletnie przegapiając zmartwione spojrzenia Jongina i Chena, prawie, jakby spodziewali się, że wpadnie w wściekłość, tylko dlatego, że naszykowali się na pozbycie się jego i Baekhyuna. Mrugają w zaskoczeniu, kiedy nic innego nie mówi, ale znowu, to ostatnio pomiędzy nimi normalne.

- W takim razie będziemy iść... - woła niepewnie Chen. Chanyeol odpowiada roztargnionym machnięciem dłoni. Zszokowani i trochę niepewni, odchodzą, odwracając się co jakiś czas, by go sprawdzać. Akurat, gdy samochód odjeżdża, pojawia się za nim Baekhyun.

- Jestem- - zatrzymuje się, kiedy uświadamia sobie, że towarzyszy mu tylko Chanyeol. - Gdzie poszła reszta?

- Odjechali. - odpowiada Chanyeol, otrząsając się ze swojego transu, by spojrzeć gniewnie na Baekhyuna. - Zgadnij czemu? Ponieważ ktoś jest zbyt wolny-

- Nie wypominaj mi, dobra. - odpowiada Baekhyun, rażąco ignorując wielki wyszczerz Chanyeola, następnie odwraca się, by po raz ostatni spojrzeć na dom.

- Zgaduję, że nie wracasz.

- Prawda. A myślałem, że to tajemnica. - Baekhyun odpowiada sarkastycznie, zanim odwraca się i posyła mu mały uśmiech. Chanyeol wpatruje się, serce wyskakuje mu z piersi. To jest pierwszy raz... Chanyeol przygląda się jeszcze trochę, a potem odwraca się mimowolnie i oblewa rumieńcem. Na widok tego, uśmiech Baekhyuna znika i naprędce zastanawia się tylko, dlaczego do diabła w ogóle uśmiechnął się do tej osoby.

Cóż... podczas tego czasu z pewnością nauczyłem się wiele o Baekhyunie. Myśli do siebie Chanyeol, gdy przygląda się tym wielkim ścianom i sufitom, które wydają się nie do sięgnięcia. I teraz mam ważne części informacji jego przeszłości, która pozostaje tajemnicą, aż do tego dnia.

I mam nadzieję, że dowiem się, co mu się przytrafiło. To będzie moje noworoczne postanowienie. Tak. Dokładnie.

- Na co tu tak stoisz, jak idiota? Chodźmy. - akurat, gdy Chanyeol podnosi swoje torby, które odłożył wcześniej, coś ich zatrzymuje.

- Baekhyun, czekaj! - ktoś woła. Chanyeol spogląda na Baekhyuna, który sztywnieje na ten znajomy głos. - Baekhyun, muszę ci coś powiedzieć.

- Chodźmy. - popędza Baekhyun, ale Chanyeol słyszy coś w głosie Pana Byuna, co zbija go z tropu i powstrzymuje od słuchania Baekhyuna. Nagle chwyta ramię Baekhyuna, zatrzymując go, zanim może odejść. Baekhyun próbuje wydostać się z jego uścisku, ale uścisk Chanyeola jest mocny.

- Wysłuchaj go. - syczy Chanyeol, kiedy Baekhyun wysyła mu złośliwe spojrzenie.

- Dziękuję, Chanyeol. - dyszy Pan Byun. Baekhyun przekręca głowę na stronę, odrzucając spotkania wzroku swojego ojca.

- Synu... - Pan Byun zaczyna, gdy łapie oddech. Chanyeol czuje, że Baekhyun sztywnieje pod jego uściskiem. - Twoja matka...

- Nie mów o niej! - warczy Baekhyun i Chanyeol musi chwycić oba ramiona swojego współlokatora, by powstrzymać go od ucieczki lub zrobienia czegoś gorszego. Ale Baekhyun rzuca się tak bardzo, że Chanyeol musi go prawie przytulić od tyłu, by powstrzymać go od ruszania się.

- Twoja matka, Baekhyun... - kontynuuje Pan Byun, a ze wściekłej ekspresji na twarzy Baekhyuna, Chanyeol może zobaczyć, jak bolesne jest dla niego zmierzenie się z tym.

- Już jej nie kocham. - wypala Pan Byun.

Następuje cisza. Baekhyun wciąż się zmaga, ale Chanyeol prawie kompletnie poluźnia swój uścisk, kiedy to słyszy. Co? Czy Pan Byun chce zranić swojego syna jeszcze bardziej? Co kurwa?

Akurat, gdy ma zamiar puścić Baekhyuna, podejść do jego ojca i uderzyć go w twarz, najstarszy kontynuuje.

- Już nie kocham twojej matki, ale to nie znaczy, że nigdy nie kochałem.

Baekhyun nieruchomieje tak nagle, że szokuje to Chanyeola.

- Kochałem ją, Baekhyun. Kochałem ją tak szybko i nagle, i tak bardzo, że to było, jak palenie się w ogniu, a ja paliłem się i paliłem, aż wypaliłem. Kochanie jej było takie niebezpieczne, tak złe i ryzykowne, ale podjąłem ryzyko. My podjęliśmy ryzyko. Zanim wiedziałem, wymęczyłem się kochając ją. Po prostu nie byliśmy sobie pisani.

- Ona lubiła odkrywać, wychodzić i podróżować, poznawać nowych ludzi, kiedy ja lubiłem zostać w domu, ilekroć tylko mogłem, albo pracować. Ona interesowała się sztuką i literaturą, podczas, gdy ja interesowałem się zarządzaniem przedsiębiorstwem. Lubiła miasta, a ja lubiłem bardziej spokojne miejsca. Byliśmy zbyt różni.

- Chciałem ci tylko powiedzieć, Baekhyun, że nie wyszliśmy za siebie, ponieważ ktoś nam tak powiedział, albo dlatego, że byliśmy zmuszeni. Pobraliśmy się, ponieważ się kochaliśmy, tak, że próbowaliśmy przezwyciężyć wszystko pomiędzy nami. Jedyną rzeczą, której nie daliśmy rady przezwyciężyć, były różnice w nas samych. - uścisk Chanyeola poluźniał podczas tej przemowy, ponieważ jest pewny, że Baekhyun teraz przestanie uciekać.

- S-Synu... - zaczyna Pan Byun.

- Nie nazywaj mnie tak! - Baekhyun w końcu wybucha. - Nie nazywaj mnie tak kurwa! Pieprz się! - z tym, Baekhyun opuszcza Chanyeola i pośpiesza na zewnątrz. Zmartwiony i zaniepokojony, Chanyeol w pośpiechu zbiera wszystkie ich rzeczy, gdy słyszy westchnięcie Pana Byuna.

- Proszę, zaopiekuj się nim, Chanyeol. - Pan Byun kieruje do niego prośbę, ten sam rodzaj smutku wypełnia jego ton. Chanyeol nic nie mówi. - Miałem zwyczaj wysyłać go do tej szkoły, ponieważ wiadomości o nim, sypiającym z innymi chłopakami, trafiły do media i to było złe dla mojej reputacji. Naprawdę złe. - dodaje trochę przypadkowo.

- Co kurwa-

- Ale teraz, kiedy jestem starszy, szczerze już mnie to nie obchodzi. Życie nie polega na tym, co ludzie o tobie myślą. Życie polega na tym, by mieć wokół siebie ludzi, których kochasz i którzy kochają ciebie. To jest to, co jest najważniejsze. Baekhyun jest moim synem, a ja okrutnie wysłałem go tam bez jego zgody, ale teraz tego żałuję. Nie musi widzieć mnie jako ojca, uznaję to. Zdaję sobie sprawę, że zrobiłem tak wiele rzeczy, które ciągle go raniły, więc zaczynam od nowa. - Czemu on do diabła mi to mówi...

- Już nie obchodzi mnie, jakiej jest orientacji. Nie obchodzi mnie, co robi ze swoim życiem. Po prostu chcę, by był szczęśliwy, czy gej, czy hetero. Po prostu chcę, by był szczęśliwy, czy zostanie dziedzicem mojej firmy Bronze, czy prostytutką ze śródmieścia. Po prostu chcę, by był szczęśliwy.

- Zaopiekuj się nim... - Chanyeol jest trochę przerażony i po tym czasie wypowiedział pośpieszne do widzenia i wybiegł na zewnątrz, by dołączyć do Baekhyuna. Kiedy siedzi w samochodzie, Baekhyun siedzi od niego najdalej, jak to tylko możliwe, tak, jakby został ukąszony przez zdradę, cokolwiek zrobił Chanyeol, albo może tylko chce spędzić czas w samotności.

- Baekhyun... - zaczyna Chanyeol, czując ból emitujący ze wściekle dygoczącego ciała Baekhyuna. Wyciąga rękę, by spróbować uspokoić mniejszego, nie będąc pewnym, dlaczego jest zaniepokojony, ale Baekhyun cofa się od jego uchwytu i odskakuje.

- Ty też się pieprz. - mruczy, sięgając do swojej torby i wyjmując Chana, następnie przytulając jego małe ciałko. Po tym, Chanyeol zauważa, że ciało Baekhyuna przestało się nieco trząść.

Wkrótce Baekhyun kompletnie przestaje się trząść i patrząc na to, zasnął opierając się o szybę.

Chanyeol wzdycha.



*



Docierają godziny później i Baekhyun wychodzi szybko, trzaskając drzwiami, zanim Chanyeol może wyjść. Będąc zapalczywym, Chanyeol chwyta rzeczy swoje i Baekhyuna, i wychodzi z samochodu, następnie kieruje się do swojego pokoju. Wszędzie jest już pełno ludzi i niektórzy z bagażami, jak on. Kiwa głową do paru ludzi, których zna, następnie, kiedy otwiera drzwi... Uświadamia sobie, że nie może.

- Yah! Byun Baekhyun! - krzyczy Chanyeol, gdy wali w drzwi. - Otwórz drzwi! - czeka cierpliwy-nie-tak-cierpliwie na klik w drzwiach, ale po 10 sekundach, wciąż tego nie słyszy. Próbuje gałką, ale kiedy nie drga, znowu wali w drzwi.

- Byun Baekhyun! - ludzie wokół niego już potrząsają głowami z wyrazem twarzy, jak: "Oh, znowu zaczynają", "Widzenie ich przypomina mi, że znowu wróciliśmy do szkoły".

- Byun Baek- - słyszy kliknięcie i natychmiast przekręca gałkę, prawie rzucając się do środka. Wkurwiony, zamyka za sobą drzwi, tak jak odwraca się i widzi Baekhyuna siedzącego na swoim łóżku ze skrzyżowanymi nogami, spoglądającego na niego gniewnie. Cóż, nie jesteś jedynym, który jest wkurzony.

- Mam ci parę rzeczy do powiedzenia, chuju. - warczy, gdy zrzuca ich rzeczy na podłogę. Baekhyun przekręca swoją głowę na bok w impertynencki sposób, rażąco go ignorując.

- To, co powiedział ci ojciec, jest ważne. - tak szybko, jak Chanyeol zaczyna, ekspresja Baekhyuna zmienia się w gniewne spojrzenie.

- Czemu ty-

- Powiedział ci to z jakiegoś powodu. - kontynuuje, kompletnie ignorując sfrustrowane spojrzenie Baekhyuna. - I chce, byś przestał wierzyć, że urodziłeś się z niczego.

Baekhyun jest cichy.

- Urodziłeś się z miłości, nie widzisz tego? Oni naprawdę siebie kochali, tak, że porzucili swoje różnice i pozostali razem, nawet jeśli ryzykowali zranieniem samych siebie i siebie nawzajem; nawet jeśli wiedzieli, że do tego dojdzie.

- Czemu pomagasz kłamcy? Wierzysz w to gówno, które mówi? - syczy Baekhyun. - Jesteś idiotą.

- Wierzę, ponieważ to prawda. - odpowiada Chanyeol, ignorując obrazę, gdy z powrotem myśli o tym, co wydarzyło się wcześniej, przypominając sobie te smutne, smutne oczy. - Kochali się, a teraz twój ojciec kocha ciebie.

- Miłość nie istnieje. - odpowiada gładko Baekhyun, tonem bez emocji, gdy bawi się puszystymi, różowymi łapkami Chana.

- Miłość istnieje. - Chanyeol sprzeciwia się również gładko. Spoglądają na siebie gniewnie przez równe 30 sekund, zanim Baekhyun decyduje się wtrącić.

- Miłość jest gównianą iluzją, która oszukuje ludzi do trzymania się złudnej nadziei. - spluwa Baekhyun. - Możesz w nią kurwa wierzyć, jeśli chcesz, ale nie zaczynaj ze mną tego tematu. Również, zajmij się swoimi cholernymi sprawami.

- Do kurwy nędzy, Baekhyun, wbij to sobie do swojej głupiej głowy! - krzyczy sfrustrowany Chanyeol. - Nie potrafisz tego zobaczyć? Tylko dlatego, że czegoś już nie ma, nie znaczy, że nigdy tego nie było! - Baekhyun odwraca się, nie chcąc słyszeć tego, co mówi.

- Miłość istniała kiedyś pomiędzy twoimi rodzicami, silna i szybka, niebezpieczna i nieprzewidywalna, ale wciąż kochali się tak mocno, jak mogli. To po prostu nie wyszło, Baekhyun. Nie wszystko wychodzi. Ludzie się zmieniają. Uczucia się zmieniają. Ale kiedyś to było.

-...

- Przestajemy istnieć, Byun Baekhyun, w końcu z biegiem czasu zostajemy zapomniani, ale to nie znaczy, że nigdy nas tu nie było.

Trwa cisza, ale taka, w której wie, że nie może przekonać, a Baekhyun nie może zaatakować.

- Ty nie rozumiesz. - mruczy Baekhyun, następnie odbudowuje pewność siebie, po tym pierwszym zdaniu, spoglądając w górę i patrząc gniewnie na Chanyeola. - Skąd mógłbyś wiedzieć o mojej sytuacji? Nie każdy miał perfekcyjną rodzinę, jak ty. Tylko dlatego, że ty byłeś pod "czułą" opieką rodziców, którzy za tobą szaleli, urodzony z "miłością", nie znaczy, że każdy- - przerywa mu śmiech Chanyeola, oszałamiając go tak, że natychmiast przestaje mówić.

- Ja? Szalejący za mną rodzice, urodzony z "miłością"? Całkowite przeciwieństwo ciebie? - chichocze Chanyeol, następnie przechyla głowę na bok, wlepia oczy w Baekhyuna, gdy mały uśmiech krąży na jego ustach. - Wygląda na to, że to ty nie rozumiesz, nie jest tak?

- O czym ty mówisz? - Baekhyun zwęża oczy. Część niego chce już to odpuścić i mieć to za sobą, ale druga jest zmieszana i ciekawa. Chanyeol wydaje z siebie małe westchnięcie, tak, jakby to było czymś, co trzymał w sobie od wieków. Przesuwa się powoli, by usiąść na swoim łóżku, trochę zadumany.

- O czym mówię? - Chanyeol powtarza, celowo próbując to przeciągać i wkurwić Baekhyuna, co sukcesywnie robi. - Cóż... - patrzy w górę, wpatrując się prosto w Baekhyuna i mniejszy choć raz przysięga, że nie ma pojęcia co Chanyeol zamierza mu powiedzieć.

- Widzisz, moja rodzina jest daleka do perfekcji, ale daleka do niedoskonałości. - Chanyeol odpowiada spokojnie. O czym on kurwa mówi? Myśli Baekhyun, zmieszany i sfrustrowany.

- Byun Baek, - zaczyna Chanyeol i nagle Baekhyun czuje pewien rodzaj brzemienia padającego na jego barki. Ten uśmiech jest tak widocznie prosty i bolesny. - Nie mam rodziny z krwi. Jestem sierotą.

___

*EXO - My Turn to Cry

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro