25. Zmiana

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chanyeol ciągle o nim mówi.

- Jest takim idiotą. - słyszy jak mówi Chanyeol. - Czemu miałbyś... - on. Zawsze on w oczach Chanyeola.

Kyungsoo czuje rosnącą w sobie zazdrość, sprawiając, że może roztrzaskać wszystko w swoich rękach. Zaraz wybuchnie.

Baekhyun, Baekhyun, Baekhyun. To doprowadza go do szału!

To powinien być ich czas, nie czas Chanyeola, by rozmawiać o swoim współlokatorze, którego widzi prawie 24 godziny w ciągu dnia!

- Wiesz, że nienawidzi bólu, prawda? - nie wiem. Nie chcę wiedzieć.

-... Czasem chcę, by pomylili jego łóżko z moim. - dlaczego? Czy dla mnie też byś to zrobił?

- W zamian chciałbym móc zająć jego miejsce... - w zamian chciałbym móc zająć jego miejsce, w zamian chciałbym móc zająć jego miejsce, w zamian chciałbym móc zająć jego miejsce-

NIE-

Trzask. Czuje wilgoć na ręce i pieczenie na dłoni, ale nie obchodzi go to. Wszystko, o czym myśli to Chanyeol i Baekhyun i Chanyeol i Baekhyun i-

- Przestań.

- Huh?

- Przestań.

- ... Kyungsoo, ty krwawisz! - widzi, że Chanyeol znika mu ze wzroku, potem wraca i czuje delikatne dłonie na ręce, ostrożnie go oczyszczając. Słyszy, że Chanyeol zadaje mu pytania i karci go, ale naprawdę nie zwraca uwagi. Wszystko, o czym myśli to: Co się stało?

Nigdy wcześniej nie był tak wściekły, żeby wybuchnąć, nawet, kiedy jego alkoholiczny ojciec zaczął bić jego prostytuującą się matkę. Więc dlaczego? Dlaczego to się stało?

Ale gdy czuje, jak Chanyeol go dotyka i przejmuje się nim, co powinna była robić prawdziwa matka, uświadamia sobie, że odpowiedź cały czas tam była.

Kocha Chanyeola.

Myślał, że to jakaś szczenięca miłość, albo ostatecznie, pierwsze etapy miłości, ale ta sytuacja tutaj i co właśnie sobie zrobił, udowodniło mu właśnie, że te uczucia to coś więcej, niż to.

O wiele, wiele więcej niż to.

Kocha Chanyeola tak cholernie mocno, że wyobrażanie go sobie z kimś innym boli. Kocha Chanyeola tak cholernie mocno, że bycie z nim ekscytuje go tak bardzo, że to boli. Kocha Chanyeola, tak cholernie mocno, że aż boli.

Miłość boli.





Ale miłość jest również ekscytująca, porywająca i miłość daje mu emocje, od których kręci mu się w głowie, których nigdy wcześniej nie czuł tak intensywnie.

I kocha Chanyeola, bo to Chanyeol.

Gdy obserwuje Chanyeola z roztargnieniem, obserwuje, jak wyciera mu rękę i wyciąga szkło ze skóry, wie, że to jest to, dlaczego go kocha.

Patrzy na skoncentrowaną, ale wciąż przystojną ekspresję Chanyeola, lekko wystawia język, gdy używa ostrożnych palców do wyciągnięcia szkła ze skóry i wie, że to jest to, dlaczego go kocha.

Chanyeol jest opiekuńczy, uroczy, poważny, ale bezczelny i ma w sobie rodzaj niewinności, którą Kyungsoo zawsze chciał mieć w sobie.

- Chodźmy do pielęgniarki. - sugeruje Chanyeol, wyrywając go z transu. - Naprawdę nie ufam swoim umiejętnościom.

- Nie. - mówi Kyungsoo. Nie chce iść do pielęgniarki. Chce spędzić więcej czasu z Chanyeolem.

Ponieważ kocha Chanyeola.

Wpatruje się w wyższego.

Kocha go.

Wpatruje się w piękne, ogromne, brązowe oczy Chanyeola.

Kocha tego mężczyznę.

Kocha Park Chanyeola.

I zamierza mu to powiedzieć.

- Kocham cię, Chanyeol. - słowa wychodzą, tak gładko i chętnie, że Kyungsoo zastanawia się, czy zawsze chciał to powiedzieć.

Nie wie, co powie Chanyeol. Część niego podejrzewa, że Chanyeol też go lubi, inna część wie, że nie widzi go w ten sposób i w końcu to pozostawia go zmieszanego, że aż chce coś dźgnąć.

Ale, kiedy Chanyeol odpowiada mu tym samym, Kyungsoo jest tak szczęśliwy, że nawet słowa nie mogą opisać jego szczęścia.

Chce trzymać jego dłoń i nigdy nie puszczać.



*



- Kocham cię, Chanyeol.

To jest to. To jest coś na co czekał, czy raczej, o czym marzył, przez tak długi czas.

I czuje, że te słowa wyszły mu z ust. Potrzebuje odpowiedzieć.

- Kyungsoo... Ja-ja ciebie też kocham. - odpowiada Chanyeol. I to właśnie na tym powinno się skończyć. To właśnie tu powinno było się skończyć. Z Chanyeolem i Kyungsoo tak bardzo w sobie zakochanych, że nic innego na świecie nie ma znaczenia.

Ale się nie kończy.

Ponieważ Chanyeol czuje, jakby nie powiedział wystarczająco.

A dłoń łączącą się z jego czuć inaczej. Obco. Dziwnie.

Źle.

- A-Ale nie w ten sposób. - wypala Chanyeol. Nie wie, co robi. Czemu to robi? Dlaczego odrzuca marzenie, które zawsze wyczarowywał sobie w głowie, cel, który zawsze sobie wytyczał? Mężczyznę, którego myślał, że kocha tak bardzo, że nigdy nie uciekłby od tej szansy? - Ch-chciałem, żebyśmy zostali j-jako koledzy. Tylko j-jako koledzy.

Co on kurwa mówi?! Dlaczego pozwala swojemu marzeniu - swojemu celowi - uciec?

Odciąga swoją rękę od Kyungsoo, trzymając ją w swojej drugiej dłoni, jakby w obawie... I może poczuć, że boli go serce na widok cierpiącej ekspresji na twarzy Kyungsoo. Ale czuł się uwięziony w jego uścisku.

- P-przepraszam. Przepraszam. - powtarza Chanyeol, gdy schodzi ze swojego miejsca, potykając się, zanim odwraca się i wybiega ze swojego pokoju. Z dala od Kyungsoo.

Dlaczego ucieka od swojego marzenia?

Dlaczego to powiedział?

Czemu, kiedy Kyungsoo mu się przyznał, poczuł, jakby spadł na niego ciężar nieba, zamiast poczuć się, jakby do niego frunął, kiedy te dwa słowa opuściły usta jego crush'a?





(Czemu, kiedy Kyungsoo mu się przyznał, a Chanyeol odpowiedział mu tym samym, jedyną rzeczą, która przebiegała mu w myślach był Baekhyun, Baekhyun, Baekhyun?)



*



To nie jest tylko faza, prawda?







To nie jest faza.



*



Do czasu, kiedy Baekhyun wraca, czuje się zwycięski.

Zaprowadził ich do pokoju dyrektora, w którym ukazał dowody, kilka zawieszono, a większość wydalono.

Przemowa, którą wcześniej wygłosił była po to, by upokorzyć tych drani. Prawdziwą karą jest wysłanie tych dowodów do ich rygorystycznych rodziców i nadanie im złych wyników.

Dobrze, zemścił się.

Dyrektor cieszy się, że Baekhyun wypowiedział się o prześladowaniu i nazywa go odważnym i również mądrym za to, że tak ładnie to obmyślił. Uśmiecha się, gra słodkiego chłopca, którym nie jest i upewnia się, że dyrektor widzi jego stronę wystarczająco, by jeszcze bardziej patrzeć z góry na resztę.

Cały proces zabiera kilka godzin, jako, że jest tam około czternastu- piętnastu ludzi, z którymi trzeba się rozprawić, co również zabiera dużą porcję jego energii, ale w końcu to wszystko jest tego warte.

To wszystko jest warte satysfakcjonującego uczucia w jego brzuchu.

Kiedy wychodzi, czeka na niego Kris.

- Jak było? - pyta. Baekhyun ukazuje powściągliwy uśmiech.

- Dobrze, jak zaplanowane. - odpowiada, jak i Kris uśmiecha się w uldze. - Dzięki za pomoc. Bez ciebie nie mógłbym tego zrobić, albo kogokolwiek, kto dzisiaj mi pomógł.

- Nie ma sprawy. - odpowiada Kris. - W końcu wcześniej pomogłeś nam wszystkim. - przybijają żółwika.

- Jak poszło? Spotkanie z Joonmyunem? - Kris rumieni się w szczęściu.

- Dobrze. Musieliśmy być partnerami, bo nikogo tak naprawdę tam nie znaliśmy. - Baekhyun może zobaczyć jak promienieje, co wydaje się być efektem miłości i część niego mu tego zazdrości.

Ale przypomina sobie, że miłość nie istnieje.

Gdy wraca z powrotem do swojego pokoju, widzi, że Chanyeol siedzi na swoim łóżku, wpatrując się w przestrzeń. Szczerze, Baekhyun nigdy wcześniej nie widział nikogo tak rozkojarzonego. A widzenie tego na twarzy Chanyeola wygląda szczególnie zabawnie. Wybucha śmiechem. On faktycznie się śmieje.

- Ktoś głupio wygląda. - mówi, gdy się przebiera, przygotowując się na kolację. Chanyeol nie odpowiada i zachowuje się, jakby nie zauważył.

- Kolacja. - ogłasza Baekhyun, gdy odwraca się, by spojrzeć na swojego współlokatora. Brak odpowiedzi.

- Powiedziałem kolacja. - Baekhyun powtarza niecierpliwie, znowu przyciskając palcami ucho Chanyeola, gdy zaczyna wyprowadzać większego z pokoju.

- Au, au, au, au, au! - krzyczy Chanyeol, próbując się opierać, ale Baekhyun ma dość: już się z nim nie ceregieli.

Wywleka Chanyeola na kolację, bezlitośnie zawisając na uchu wyższego.

Kiedy docierają, Chanyeol z roztargnieniem siada obok Jongina, po raz kolejny wpatrując się w przestrzeń. Co za dziwak. Myśli sobie Baekhyun, gdy usadza się obok Krisa i Chena. Nie wiem, co do cholery Kyungsoo w ni-

Kyungsoo? Gdzie on jest?

Baekhyun rozgląda się za nim, ale po dłuższej chwili wciąż go nie znalazł. Dokąd poszedł?

I dlaczego Chanyeol jest taki nieobecny?

Baekhyun zwęża oczy podejrzliwie, gdy Jongin dźga niereagującego Chanyeola. Zazwyczaj Chanyeol byłby najbardziej rozgadany.

Ale dziwne.

Baekhyun pozbywa się tego z umysłu.



*



Coś dzieje się pomiędzy Baekhyunem i Chanyeolem.

Jongin to wie.

To nawet nie zaczęło się od jego noworocznego snu. To zaczęło się o wiele wcześniej.

Wydaje się, że jeśli są w stanie melancholii, zawsze są w tym razem, w tym samym czasie. I ilekroć czują się ponuro, albo dziwnie się zachowują, zawsze się unikają.

Zawsze twierdzą, że się nienawidzą i szczerze nawet się tak zachowują, a wciąż mają wokół tę dziwną aurę intymności.

Dziwne.

A teraz, podczas kolacji, Jongin może zobaczyć, że Chanyeol zachowuje się dziwnie i widzi, jak Baekhyun zerka na niego od czasu do czasu.

Tym razem jest inaczej.

Tym razem Baekhyun tak samo nie ma pojęcia, jak on.

I pomimo tego, że próbował rozmawiać z Chanyeolem, wkurzyć go, albo po prostu wyciągnąć z niego odpowiedź, Chanyeol zachowuje się, jakby w ogóle nie istniał.

Poddaje się, ale to dlatego, że ma plan.

Wie, że Baekhyun to rozwiąże.

A jeśli tak, wtedy Jongin sam sobie potwierdzi, że pomiędzy nimi coś się dzieje.

Czeka.




*



Po kolacji, Baekhyun po raz kolejny odnajduje Chanyeola na łóżku, pogrążonego w swoim własnym świecie, leżąc tam i patrząc się na sufit.

Najpierw nic nie mówi, ale po godzinie, podczas której Chanyeol był w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, jest zmieszany i nie jest w stanie dłużej tego tolerować.

- Yeol. - woła, ale Chanyeol nie odpowiada. Czy raczej, zostaje zignorowany, gdy Chanyeol odwraca się i kładzie na boku, plecami do niego.

Lekko zirytowany, ale wciąż w dobrym nastroju z powodu dzisiejszych wydarzeń, podchodzi na palcach na stronę, w którą zwrócony jest Chanyeol i widzi, że jego współlokator ma zamknięte oczy.

Ignorujesz mnie teraz, hej? Myśli Baekhyun, czując się zirytowanym, gdy kuca przed twarzą Chanyeola, aż są centymetry od siebie.

Rezerwuje ten czas na docenianie widoku Chanyeola.

Jego rzęsy są właściwie całkiem długie, a jego ciemne włosy rozwiane na czole daje mu niezaprzeczalnie niewinny, choć seksowny wygląd. Jego usta są lekko rozwarte i takie całuśne, Baekhyun może poczuć, jak wali mu serce.

Ale ignoruje to. To nic. To wcale nic.

Widzi, że Chanyeol marszczy brwi i krzywi się, i niech to szlag, to taki urocze.

Nie chce się tak czuć, ani o nikim tak myśleć.

Więc rozprasza się przez wkurzanie Chanyeola.

Bezczelny uśmiech wlepia mu się na usta, jego dłoń się podnosi, gdy ostrożnie układa swoje palce na uchu Chanyeola, ale nie dotykając go, wtedy, kiedy jest gotowy, bierze głęboki oddech -

- i szczerzy się.

- Yeol. - wydycha po twarzy Chanyeola, którego oczy natychmiast się otwierają, gotowy gwałtownie odskoczyć, ale Baekhyun to wszystko przewidział. Jego palce zaciskają się na uchu Chanyeola, a jego druga dłoń robi to samo z drugim uchem i gdy Chanyeol odsuwa się do tyłu, Baekhyun robi to samo.

Ciągnie Chanyeola z tak wielką siłą, że Chanyeol nie ma innego wyjścia, jak tylko przewrócić się do przodu. Brzydka ekspresja na twarzy Chanyeola jest bezcenna i Baekhyun się śmieje, gdy obydwaj się przewracają.

Łomot.

Pokój jest cichy, gdy Chanyeol jest na Baekhyunie, blokując mniejszego swoim ciałem i dłońmi. Wpatrują się w siebie z szerokimi oczami i pożądaniem, i zostają tak, kto wie, jak długo.

Baekhyun myśli o tym, jak blisko niego jest Chanyeol i jak blisko jest do zamknięcia przestrzeni pomiędzy nimi, gdy ogląda migoczące, długie rzęsy Chanyeola, jego język liże nerwowo usta, a jego brwi opuszczają się w koncentracji.

I wszystko o czym myśli Baekhyun, to, że chce go pocałować, chce go pocałować, chce go pocałować-

Co on robi?

Z mocno bijącym sercem, Baekhyun nagle się boi. Nie, nie, nie chce pocałować Chanyeola. Chanyeol nie wygląda atrakcyjnie.

Widzi, że Chanyeol mruga, ale zanim może zobaczyć, czy Chanyeol zamierza pochylić się i zamknąć przestrzeń, czy usiąść i ją zwiększyć, Baekhyun w pewien sposób panikuje.

- Yoda.

Chanyeol zastyga i w tej chwili Baekhyun może poczuć jabłka i wanilię. Zanim wie, wielkie dłonie bardzo mocno uszczypnęły jego nos.

- Głupi królik. - mówi szorstko Chanyeol, zanim jego wolna ręka owija się wokół tyłu Baekhyuna i podnosi go do góry, zanim Baekhyun może pomyśleć, Chanyeol wskoczył z powrotem na swoje łóżko i udawał, że nic się nie stało. Serce Baekhyuna wychodzi spod kontroli, gdy siada prosto i nagle czuje się o wiele bardziej samotnie bez ciepła ciała Chanyeola.

Ale, gdy siedzi prosto, widzi, że Chanyeol mocno skupia się na telefonie i wkrótce potem, po głosie wychodzącym z telefonu, uświadamia sobie, że wyższy coś ogląda. Wzdychając i przynajmniej wiedząc, że drugi w jakimś stopniu wyzdrowiał, Baekhyun wraca do swojego łóżka, jego intencje spotkania z Chenem, Jonginem, Tao i Joonmyunem zostały zapomniane.

Po krótkiej chwili, kiedy są w komfortowej ciszy, Chanyeol nagle przemawia.

Czy raczej, śpiewa.

- Kto Ananasowy pod wodą ma dom?

Nie zdając sobie z tego sprawy, Baekhyun odkrzykuje.

- SPONGEBOB KANCIASTOPORTY!

- .......... i żółty jak on!

-... SPONGEBOB KANCIASTOPORTY!

- .......... ze śmiechu chce gryźć?

-... SPONGEBOB KANCIASTOPORTY!

- ........... truje się dziś!

- ...... tam jest "czuje się dziś".

- Kogo to obchodzi, po prostu to kurwa dokończ!

- ..... SPONGEBOB KANCIASTOPORTY!

- Gotowi?

- SPONGEBOB KANCIASTOPORTY, SPONGEBOB KANCIASTOPORTY, SPONGEBOB KANCIASTOPORTY!

- SPONGEBOOOOOOB KANCIASTOPORTY! AHAHAHAHAHAHA

Baekhyun kończy to gwizdnięciem.

Trwa krótka cisza i Baekhyun uświadamia sobie, że Chanyeol nie zamierza więcej rozmawiać, jakby ich wcześniejsza Spongebobowa więź nigdy się nie wydarzyła, a Baekhyun to sobie wyobraził.

Ale Baekhyun wie, że tego nie zrobił, ponieważ wyobrażenia nie pozostawiłyby go tak nieusatysfakcjonowanego.

- Naucz się tekstu, jeśli chcesz to śpiewać. - nakazuje Baekhyun, gdy przegląda swoją pracę domową z muzyki.

- Nie chce mi się. Poza tym, nazywaj mnie "kapitanem".

- No chyba nie. Nie, aż nauczysz się tekstu.

- Nie. Naucz mnie.

- Nie. - jeszcze więcej ciszy i tym razem trwa długo.

Po długiej chwili, gdy każdy robi swoje, Baekhyun wypuszcza sfrustrowane westchnięcie.

- Cholera. Komponowanie jest cięższe niż przypuszczałem. - Chanyeol przestaje grać na swoim telefonie i przenosi wzrok na Baekhyuna, który nałożył swoje okulary i zaczął drapać skórę pod nimi, zatem ruszając okularami do góry i do dołu.

- W której części utknąłeś? - następuje pauza.

- We wszystkich ! Niech to szlag! - Chanyeol się szczerzy i odkłada telefon.

- Z pewnością jesteś bystry. - spostrzega, gdy widzi, jak zwężają się oczy Baekhyuna. - Pozwól mi ci pomóc.

Mniejszy zastyga, następnie wydaje z siebie chichot.

- Właśnie chciałeś, bym nauczył cię tekstu i nazywał kapitanem, czyż nie? - Chanyeol przewraca oczami, gdy opuszcza łóżko i przenosi się na łóżko Baekhyuna.

- Właśnie to odkryłeś? - Chanyeol uśmiecha się z wyższością, gdy kradnie mniejszemu koc i większość jego miejsca, co sprawia, że Baekhyun w irytacji z powrotem go zabiera, mały cień uśmiechu rozświetla jego usta.

- Obrażasz moją inteligencję?

- Tak oczywista rzecz, a musisz pytać?

- Pieprz się. - Baekhyun odpowiada, jak i popycha Chanyeola - właściwie nieustępliwie go popycha. Zaskoczony olbrzym, który nie spodziewał się, że Baekhyun będzie taki ostry i okrutny, spada na podłogę i jedyną rzeczą, którą może usłyszeć jest śmiech Baekhyuna, i jedyną rzeczą, którą może poczuć to tępy ból i ostre zażenowanie.

- Ty suko! - wykrzykuje wkurzony Chanyeol, jak i wstaje i znowu zajmuje łóżko Baekhyuna, potem wyrywa koc.

- Oddaj mi to. Zimno mi. - Baekhyun go wyrywa. Robią tak przez nieskończoność, potem uświadamiają sobie, że to nie działa.

-... - obydwaj przybliżają się do siebie jednocześnie, aż ich barki, ramiona i nogi się stykają i dopiero teraz koc pasuje na nich idealnie.

Baekhyun nie może powstrzymać swojego przyspieszającego bicia serca.

- Powinienem pomóc ci pierwszy, czy ty to zrobisz? - bez tchu, pyta głęboki głos Chanyeola, tak blisko szyi Baekhyuna. Mniejszy ledwo co może oddychać. A kiedy to robi, wszystko, co może poczuć to jabłka i wanilia.

- No chyba, pomóż mi!- odpowiada Baekhyun, jakby to było najgłupsze pytanie świata, co dla niego jest.

- Okej, okej. - mówi Chanyeol. - Dziecko.

I ty to mówisz, mój o sześć miesięcy mniejszy dongsaengu. Myśli sobie Baekhyun, lekko zirytowany, gdy poprawia swoje okulary.

- Czego nie łapiesz? - pyta szorstko Chanyeol, gdy Baekhyun zmruża oczy na nuty. Mniejszy potrząsa głową.

- Po prostu wszystkiego. - wzdycha drapiąc się po głowie. Chanyeol zabiera od niego muzykę i kładzie ją na środku.

- Jesteś głupi. - mruczy Chanyeol, a Baekhyun ma wielką chęć go uderzyć, ale się powstrzymuje, mówią sobie, że uderzy Chanyeola, kiedy go wykorzysta. - Czemu gdzieś nie zaczniemy?

- Zacznij przez dodawanie wokali w tle! Wokale w tle! - naciska Baekhyun, czując się jak dziecko, ale kto nie czuje się jak dziecko przy Chanyeolu?

- ... Właściwie uważam, że lepiej, jeśli zaczniemy od harmonii... - zaczyna Chanyeol, a Baekhyun wzdycha.

- Muszę zrobić przynajmniej dwie harmonie trwające przez całą piosenkę! - znowu wzdycha. - To wszystko twoja wina, Park Chanyeol. Pieprz się.

- ... - Chanyeol czyni się do wyjścia z łóżka, jakby nagle anulując swój kontrakt z Baekhyunem, ale Baekhyun łapie jego rękaw.

- Czekaj! Gdzie idziesz?

- To wszystko moja wina. - wzrusza ramionami Chanyeol. - Więc chyba przestanę się wtrącać...

- Przestań! - Baekhyun czuje się zdesperowany. - Chuju, wracaj! Nie możesz zostawić mnie z tym samego, potem źle śpiewać Spongeboba Kanciastoportego! - Chanyeol zastyga. - Pośpiesz się! Cofam to! - kiedy Chanyeol odwraca swoją głowę i wraca, Baekhyun prawie tego żałuje, kiedy widzi ten głupi uśmieszek na tej głupiej twarzy głupiego chłopaka.

- Właśnie tak. - Chanyeol szczerzy się wściekle. - Potrzebujesz mnie, czy się do tego przyznajesz, czy nie.

Baekhyun groźnie na niego patrzy, chcąc zeskrobać ten głupi uśmiech z głupiej twarzy Yody swoimi gołymi rękoma.



*



Zastanawiam się, jak się ma ih8puppies11... Nocą myśli do siebie Sehun, gdy wpatruje się w ciemny sufit swojego pokoju.

Szczerze, czuje się trochę źle za trollowanie tego kolesia, który oczywiście potrzebował pomocy LOLOLOLOLOL. Ale co zamierza zrobić Sehun? Wprost powiedzieć mu, że to tylko głupie wIELKIE zauroczenie?

nIEEE.

Sam musi na to wpaść!

I Sehun nie zamierza mu pomóc, nawet jeśli po pierwsze to on był tym, który go źle nakierował i powiedział, że to faza. Kto do diabła w ogóle w to wierzy? Sehun wie, że jego żarty są zbyt dramatyczne i nikt mu nie wierzy, ale jakoś ten idiota to zrobił.

Ma przeczucie, że kiedy ih8puppies11 się o nim dowie, to będzie martwy.

Ale do tego czasu, Sehun zamierza śmiać się do rozpuku z tego gościa.

Ih8puppies11 nie ma pojęcia, że ilekroć Sehun czuje się przybity lub zezłoszczony, idzie na SheunSays i czyta ich konwersacje, i w końcu cały jego świat rozświetla się szczęściem i wszystko jest dobrze. Szczerze, jest coś winien ih8puppies11.

Ale ih8puppies11 też jest mu coś winien.

W końcu, kiedy naprawdę potrzebował pomocy, Sehun (czy raczej SheunSays) był tam dla niego, kiedy nie mógł zwierzyć się nikomu innemu. Więc to dobrze! Prawda?!

Prawda.

Chichocząc do siebie, Sehun przekręca się na łóżku na bok, potem zamyka oczy i zaraz zasypia.

Tao, który nie śpi, słyszy ten przerażający chichot i drży, mając nadzieję, że to nie o nim myśli Sehun.



*



Dwa dni później, Baekhyun leży na swoim łóżku w tej samej pozycji, w której leżał Sehun, wpatrując się w sufit, w ciemności. Nie może spać.

Jutro jest siedemnasty.

I zamiast przypominania sobie swojej przeszłości i pozwalaniu jej dźgać swoich nigdy nie zamykających się ran, zastanawia się, co zrobi Chanyeol.

"- W takim razie pozwól mi zastąpić te pijane noce i te bezwartościowe przygody na jedną noc." - te słowa, które Chanyeol powiedział prawie miesiąc temu, kiedy był pijany, są czymś, co Baekhyun wciąż jasno pamięta i prawdopodobnie zawsze będzie pamiętał w swoim sercu.

"- Każdego miesiąca, Baekhyun, obiecuję ci."

Obiecujesz mi? Dotrzymasz tego?

Przestań, Baekhyun. Nie rób sobie pieprzonych nadziei.

Po pierwsze to, dlaczego w ogóle masz nadzieje? Po prostu kim jest Park Chanyeol? Kogo obchodzi, czy jest tam dla ciebie, czy nie? On nie ma dla ciebie znaczenia. Nie potrzebujesz go.

Ale wciąż, gdy tak myśli, może poczuć, jak jego serce przyspiesza na myśl o tym, co jutro mogą zrobić. Jego serce szaleje, obijając się o jego klatkę wystarczająco delikatnie, by przypomnieć mu, że jutro, po raz pierwszy od prawie sześciu lat, może być dobrze.

Ale wciąż się boi. Wszystkiego, tak bardzo i tak wielu, że nie potrafi tego opisać.

Nie potrzebujesz go.

Nie. Już nie polegaj na nikim więcej. Oni zawsze będą cię zawodzić.

"Każdego pieprzonego miesiąca."

Baekhyun w swoim sercu wie, że Chanyeol zapomni te słowa, które powiedział, ponieważ jest głupim cieniasem i nie wie, co mówi, gdy jest pijany. Bo jest głupim pijakiem.

Głupim pijakiem, który wciąż sprawia, że jego serce lata z nadzieją.

Nikt nie zrobi tego dla niego. Ludzie są samolubni, ludzie chcą wyglądać jak bohaterowie, ludzie nie dotrzymują tajemnic i życie po prostu tak działa.

Nie ekscytuj się. To nie jest tego warte.

Nie jest warte bólu rozczarowania, który zawsze, zawsze później przychodzi.



*



Dzisiaj jest ten dzień.

Baekhyun spędza cały dzień na zajęciach. Nawet nie ma wystarczająco czasu, by dobrze zjeść obiad. Podczas tego wydarzenia miesiąca, zazwyczaj robi wszystko co może, by unikać ludzi bez sprawiania, że wygląda to podejrzanie i przynajmniej raz na kilka miesięcy całkowicie ich unika.

Właśnie wyszło, że dzień unikania jest dzisiaj.

Nikt nie zauważa, jako, że są zajęci swoimi sprawami, kiedy Baekhyun ich opuszcza i nigdzie nie pojawia się podczas śniadania, obiadu, czy kolacji.

Podczas siedemnastego, nawet jeśli się stara, albo nie, Baekhyun zawsze myśli o swojej przeszłości.

To przychodzi odruchowo, a emocje przychodzą nagle i tak silnie, że wyrzuca to Baekhyuna z bycia okej. Może spędzić cały dzień z pulsującym z bólu sercem na te wspomnienia, z umysłem nawiedzanym przez wydarzenia z przeszłości kilka lat temu. To boli i nawet po więcej niż pięciu latach, to wciąż przychodzi jak fala, gotowa, by strącić Baekhyuna z równowagi.

Baekhyun wie, że jest kimś, kto utknął w przeszłości.

Nie wie, jak się z tego pozbierać. Stale czuje się, jakby był uwięziony w środku studni, tak głębokiej, że nikt nie może go zobaczyć i nawet kiedy próbuje wdrapać się na zewnątrz, nie może, a woda wciąż wzrasta i wzrasta, i wie, że niedługo utonie, ale nie może-

(Nie wie, że studnia, która go więzi go w środku jest ścianami, które sam wokół siebie zbudował, zastawiając cały ból, który mógł się do niego dostać, ale więzi okropne wspomnienia przeszłości razem ze sobą.)

Dzisiaj, bez wątpienia, nie jest inaczej.

Już czuje się w depresji. To przyzwyczajenie, z którego nie może uciec.

Tak jak próbowanie zapomnieć, a pieprzenie jest narkotykiem, który może wyleczyć go pewnego dnia ( ale wie, że to zawsze będzie chwilowym rozwiązaniem - chwilową ucieczką).

Już wie, że Chanyeol nie przyjdzie. Wie, że Chanyeol nie dotrzyma swojej obietnicy.

Jest w szkolnej bibliotece, to jedno z miejsc, których się obawia, bo jest ciche i sprawia, że się myśli - sprawia, że się pamięta. Ale co innego może zrobić? Wszędzie indziej są ludzie, których zna, ludzie, którzy będą do niego mówić i sprawiać, że będzie się obawiał, obawiał, że oni też mogą go zranić.

Siedemnastego, Baekhyun staje się paranoidalny.

I czuje się odizolowany, zablokowany od wszystkiego i wszystkich, i czując się uwięzionym w swoim własnym umyśle, gdzie wspomnienia, za które sprzedałby swoją duszę, by zapomnieć, przelatują mu przez myśli, znowu i znowu, i znowu, i znowu.

I ściskałby swoją głowę, zaciskał mocno oczy i życzył sobie, by to odeszło.

Ale nie odchodzi.

Nigdy nie odchodzi.



*



Chce krzyczeć, powiedzieć wszystkim, by przestali próbować przebić się przez jego ścianę, by od niego uciekli.

By go uratowali.

Ale tego nie robi, ponieważ w końcu zostaje ściągnięty na dół przez nogi, przez swoją mentalność, którą powinien trzymać w środku, wszystko powinien trzymać w środku.

I tak robi, i za każdym razem czuje, jakby miał wybuchnąć, ale to jest okej, ponieważ po pierwsze nikomu nie powinien ufać i nie powinien nikomu zawracać głowy.

Jest okej.



*



Kilka lat temu było gorzej, kiedy pamięć była tak świeża.

Każdego dnia czuł swoje własne brzemienia, problemy i emocje, związane i spiętrzone w jego gardle, aż nie mógł oddychać. Może było łatwiej, ponieważ było mniej rzeczy, o które trzeba było się martwić.

Ale wtedy znowu to stawało się gorsze z każdym rokiem, aż czuł, że tonie.

Ostatnimi czasy, nie wie, dlaczego, ale czuje się lepiej. Jakby woda, która tak chętnie chciała zaciągnąć go w dół, jakoś się uspokoiła. Albo została osuszona przez kogoś, kto chciał go żywego.

Jest okej, może przeczekać trochę dłużej.

Tylko trochę dłużej.



*



Baekhyun czasami zastanawia się, czy naprawdę warto żyć.

Nie wie, dlaczego dawno temu nie umarł.

Nie próbuje umrzeć, ale w tym samym czasie nie próbuje żyć. Ponieważ jaki to ma sens? Ludzie tylko istnieją, a potem umierają, to takie bez sensu próbować sprawiać, żeby było najlepsze.

Lata temu uwierzyłby, że życie jest znaczące, że życie może sprawić, że ktoś zmieni się w lepszą osobę, że życie może sprawić, że ktoś zmieni kogoś w lepszą osobę. Myślał, że jedyną złą rzeczą na świecie, była śmierć.

Ale najwyraźniej śmierć była tylko łatwą ucieczką.

Baekhyun chciał umrzeć - chce umrzeć - lata temu, kiedy miał piętnaście lat (i może nawet przed tym) i kiedy wciąż wierzył w miłość i cuda. Kiedy wierzył, że dobro panuje nad złem, kiedy wierzył, że światło przezwycięża ciemność.

Chciał uciec od tego świata, który daje mu radość, ale wtedy pozwalał bólowi spustoszyć go tysiąc razy, świat, gdzie wszystko co chciał to umrzeć, a był zmuszony do życia, miejsca, które miało serce zrujnować marzenia małego chłopca, od którego zależał jego cały byt.

Chce umrzeć, chciał się zabić, ale znowu, gdzie jest sens w próbowaniu?

Poza tym, jak wiele ludzi to zrani?

Więc po prostu pozwólcie mu trzymać cierpienia dla siebie, po prostu pozwólcie Baekhyunowi połknąć cały ból i trzymać go w miejscu, gdzie nikt nigdy tego nie zobaczy, więc może zachowywać się, jakby był szczęśliwy, uśmiechać się i śmiać, i nie będzie więcej musiał martwić się o ludzi, którzy go badają; więc może czasem udawać tak bardzo, że nawet sam zapomina (ale nigdy do końca). Nie, to nie jest warte czasu martwienia innych ludzi.

Baekhyun nie wie, dlaczego, ale to są jego myśli, jego najgłębsze i najciemniejsze myśli, które wypływają na powierzchnię, ilekroć nadchodzi siedemnasty. I uświadamia sobie, jak żałosny naprawdę jest i wie, że kiedy tylko zaczyna czuć się dobrze, ten dzień przypomina mu, że nie jest wystarczająco dobry, by być szczęśliwy.

Niewystarczająco dobry do czegokolwiek.



*



Podczas kolacji jego serce boli tak bardzo, że z każdym pulsem może ledwo oddychać.

Nie może nikogo unikać, ponieważ Jongin go dostrzegł i powiedział mu, by poszedł z nim na kolację.

Coraz ciężej jest udawać, ale Baekhyun wciąż daje radę zachowywać się normalnie, gdy idzie z Jonginem do stołu, podtrzymując lekki uśmiech utknięty na jego twarzy, zmrożony, tak, jak życzy sobie, by było jego serce.

Gdy siada, ledwo co może kogokolwiek zobaczyć, ponieważ jest tak skupiony na powstrzymywaniu emocji. Ktoś robi żart przy stole, ale Baekhyun nie może powiedzieć kto, a gdy wszyscy się śmieją, czuje, że śmieją się z niego.

Po prostu przestań. Po prostu przestań tak myśleć. Nie są po to, by cię zranić. Nic nie może cię zranić, pamiętasz?

Upewniłeś się, by twoja obrona była niedostępna. Nikt nie może się przez nią dostać.

Nawet promieniowanie gamma.

Głowa pulsuje mu wraz z sercem i z każdym pulsem, czuje, że rwą się jego wnętrzności. Utrzymuje swój wzrok na kolanach, śmiejąc się od czasu do czasu, by pokazać wszystkim, że wciąż jest okej (ponieważ jest, zawsze jest) i do czasu, kiedy czuje, że krzesła piszczą o podłogę, może prawie westchnąć w uldze.

Ale wciąż ma nadzieję, wciąż ma nadzieję.

Cały tłum opuszcza drzwi w tym samym czasie i kiedy Baekhyun zazwyczaj uważałby to za frustrujące, każdego siedemnastego jest za to wdzięczny. Jego małe działo pozwala mu przecisnąć się przez duże ciała i usprawiedliwia się każdemu przy stole tym, że chce wziąć sobie coś do picia, zanim wróci z nimi do akademika. Wszyscy odchodzą z tłumem, a on czeka, aż znikną mu z wizji, potem sam się stamtąd ulatnia.

Świeże powietrze budzi go bardziej z myśli, ale wszystko, co teraz widzi to klub, do którego zawsze przychodzi. Odchodzi od tłumu, gotowy, by skręcić w róg, ale zanim może zrobić kolejny krok, czuje silną dłoń łapiącą jego nadgarstek.

- Nie pamiętasz już mojego wyzwania? - chichocze głęboki głos, ten, który jakoś sprawia, że jego serce trzepocze w nadziei. - Trochę depresyjne, jak wyraźnie pamiętam.

Kiedy się odwraca, spotyka się z twarzą Chanyeola. Z jakiegoś powodu jego umysł się lekko oczyszcza i niektóre uczucia zanikają. Mimo to, tylko trochę.

Chanyeol ma na sobie podarte jeansy i grubą bluzę, również ma na głowie czapkę - jakby gdzieś wychodził. Szczerzy się dziko, a jego dłoń ześlizguje się i trzyma dłoń Baekhyuna. - Więc, gdzie dzisiaj idziemy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro