26. Puszyste

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Więc, gdzie dzisiaj idziemy?

Baekhyun nie wie, jak zareagować.

Ma chęć się wyrwać i odwarknąć do niego, by się odpieprzył, ale obawia się, że Chanyeol naprawdę mógłby się odpieprzyć. Ale nie chce padać na kolana i całować stóp Chanyeola, i dziękować mu za pamiętanie swojej pieprzonej obietnicy. Ponieważ nie potrzebuje Chanyeola, mówi sobie.

Chanyeol bierze jego zmrożony stan na swoją korzyść i zaczyna ciągnąć go w stronę tylnych drzwi szkoły. Kiedy czuje, że uderza go szczególnie zimny wiatr, wymiguje się z pustki i swojego stanu.

- Dokąd idziemy? - w zamian syczy. - Wiesz, że to przeciwko zasadom, by wymykać się ze szkoły! - Chanyeol się śmieje, co brzmi jak dzwonki przeciwko złemu wiatrowi.

- To nie powstrzymywało cię każdego miesiąca, co? - Baekhyun zamyka swoją twarz i pozwala Chanyeolowi się prowadzić.

Kiedy sukcesywnie są na zewnątrz szkoły bez większego wysiłku, stoją tam przez moment nie wiedząc, co robić. Niebo już ciemnieje, zima sączy się w jego barwach, ale to im nie przeszkadza.

Nagle przewiewa przez nich szczególnie zimny wiatr i Baekhyun drży, jako, że ma na sobie tylko cienki golf i jeansy.

- Dokąd chcesz iść? - pyta Chanyeol, gdy rozgląda się dookoła. Baekhyun jest tylko skupiony na pójściu w jakieś cieplejsze miejsce, ale znowu, dlaczego po pierwsze się na to zgadza?

Mimo to nie protestuje.

- Nie obchodzi mnie to. - odszeptuje szczękając zębami, walcząc z zimnem. Chanyeol zauważa, że Baekhyun drży niczym mały, zagubiony królik i nie może się powstrzymać, ale uśmiecha się, widząc, jak niedorzecznie wygląda. (niedorzecznie uroczo)

- Chodźmy do centrum handlowego, czy coś. - sugeruje i zaczyna iść w tym kierunku, ale po jednym kroku i zobaczeniu, że Baekhyun zastygł w miejscu, niecierpliwie i instynktownie wyciąga swoją dłoń i łapie w nią tę zimną Baekhyuna. Na początku może poczuć, jak dłoń Baekhyuna wiotczeje i czuje się z tym w porządku, ponieważ tak, czy inaczej, to nie tak, że obchodzi go, czy Baekhyun chciałby tego, czy nie. Poza tym już spodziewał się takiej reakcji Baekhyuna. Mimo to, czego nie oczekuje, to w końcu - zaskakująco - mniejsza dłoń Baekhyuna zaciska się na jego.

Prawie nie może oddychać.

- Czy ty w ogóle znasz drogę? - głos Baekhyuna jest sarkastyczny, ale drżący, gdy pozwala Chanyeolowi prowadzić. Wyższy przewraca oczami, jak i czuje dygoczące, małe ciało Baekhyuna przez powiązanie, które mają.

- Pieprz się. Nawet nie ufasz moim umiejętnościom kierowania.

- Jego braku. - poprawia Baekhyun i prawie się śmieje, kiedy czuje, że Chanyeol zacieśnia uścisk, prawie, jakby chciał zgnieść jego dłoń. Yeah, jasne. Ich dwójka może grać w tę grę. Odściskuje, mocno. Potem obserwuje, jak ekspresja Chanyeola marszczy się do tej w bólu, zanim czuje, jak Chanyeol zacieśnia swój uścisk.

Robią tak, aż ich ręce stają się gorące i obolałe, i gdy po prostu już nie mogą tego robić.

Puszczają je i nawet jeśli lodowaty wiatr wydaje się przeszywać ich nagle samotne dłonie, Baekhyuna o to nie dba, ponieważ śmieje się na to, jak idiotyczne to jest i jak głupi jest Chanyeol, i jaki głupi jest on sam.

Chwila, on się śmieje.

Baekhyun zastyga. Nigdy nie śmieje się tego dnia miesiąca. Przynajmniej nie naturalnie.

Stoi, po raz kolejny zamarznięty, gdy o tym myśli nawet nie wie, jaki jest zimny, aż czuje coś ciężkiego osłaniające jego ramiona. Szczękając (i dopiero teraz uświadomił sobie, że to robił), patrzy w górę na wyższego, który skupiony jest na zapinaniu swojego wielkiego płaszcza na mniejszym.

- Co robisz? - syczy starszy, ale jest wdzięczny za nagłe ciepło, a zapach jabłek i wanilii unosi mu się do nosa.

- Jestem dżentelmenem. - odpowiada Chanyeol, uśmiechając się szeroko, jakby zrobił najlepszą rzecz, jaką kiedykolwiek i ktokolwiek mógł zrobić. Baekhyun przewraca oczami i kopie go, uśmiechając się tak samo szeroko, kiedy widzi, że twarz Chanyeola marszczy się po raz kolejny, jakby został porażony prądem.

- Dupa. - odpowiada i zaczyna odchodzić, uważając ciężar płaszcza na swoim ramionach za komfortowy. Chanyeol podąża za nim i idą ramię w ramię. Przez kilka chwil trwa pomiędzy nimi cisza. Mimo to w końcu Baekhyun nie może tego znieść.

- Ale jeśli zmarzniesz, po prostu mi powiedz i go zdejmę. - mówi cicho Baekhyun, tak, że jego słowa są prawie porwane przez delikatną bryzę. Chanyeol odwraca się, by spojrzeć na mniejszego, który rażąco patrzy wszędzie, tylko nie na niego, i uśmiecha się.

- W porządku, Byun Baek.



*



Kiedy dochodzą do najbliższego centrum handlowego i wchodzą do środka, ogarnia ich ciepło i wzdychają w uldze.

Jest tam parę ludzi kręcących się po ogromnym centrum. Chanyeol wcześniej tu nie był, nawet jeśli zna drogę i w końcu stoi tam, czekając na to, co chce robić Baekhyun.

-... Chcę się rozejrzeć. Popatrzeć. - mówi Baekhyun i akurat, gdy Chanyeol zaczyna odchodzić w jedną stronę, mniejszy ciągnie go z powrotem i zaczyna go wlec w przeciwnym kierunku.

- W porządku, rządzicielu. - mamrocze do siebie Chanyeol, gdy pozwala się być ciągniętym przez drobnego. Po chwili mniejszy zatrzymuje się na tanio wyglądającym sklepie i wchodzi do środka. Chanyeol bez słów za nim podąża. Sklep sprzedaje małe drobiazgi i inne pierdołki, które dzieci i nastolatkowie mogą zechcieć kupić dla swoich kolegów, ale może być to dla nich trochę zbyt dziecinne, jako, że są teraz dużymi dorosłymi mężczyznami w wieku dwudziestu lat.

Albo nie.

-... Wow, chcę to kupić dla Chena i Jongina... - głośno myśli do siebie Baekhyun, gdy wpatruje się w zachwycie na drobiazgi i Chanyeol śmieje się na fascynację Baekhyuna tanimi rzeczami dla ludzi średniej klasy. -... Nie wiem, żeby ich trollować, czy coś... Za to, że ostatnio ciągle mi to robią...

- W takim razie, okej! Kup to! - zachęca Chanyeol, gdy stoi tam i czeka, ale widzi, jak Baekhyun zastyga i następnie niechętnie odkłada je do kosza, potem odwraca się, by spotkać oczy Chanyeola.

-... Ale ja tylko sobie patrzę! - mówi prawie zdesperowany. - Chcę się poczuć jak normalna osoba, która może kupić tylko rzeczy, które naprawdę potrzebuje! - nawet jeśli to mówi, jego działania mu zaprzeczają. Wydaje się, że nie chce odpuścić, ponieważ odwraca się i znowu zaczyna je oglądać. Po chwili starszy mężczyzna, który jest właścicielem sklepu, podchodzi do nich i uśmiecha się swoim biznesmeńskim uśmiechem.

- Są teraz w promocji! - mówi z zapałem, gdy patrzy się w oczy Baekhyuna. - Powinieneś kupić teraz, zanim wszyscy to zobaczą i wykupią!

-... Uhm, ja... - Baekhyun odwraca wzrok, czerwieniejąc z zakłopotania na tę obcą sytuację (ponieważ, kto musiałby sobie z tym radzić, skoro jest się bogatym?), a Chanyeol mocno stara się powstrzymywać śmiech.

- No dalej! - naciska mężczyzna i Baekhyun patrzy się na mężczyznę prawie nieśmiało, zanim odwraca się i odchodzi. Chanyeol powstrzymuje śmiech i kłania się mężczyźnie, mówiąc mu, że wrócą później i kroczy za Baekhyunem.

- Czy on chce sprzedać moją duszę? - drży Baekhyun i Chanyeol uważa to za tak śmieszne, jak Byun Baekhyun, ktoś, kto jest absolutnie niepokonany we wszystkim, pewny siebie przed setkami ludzi z nieprzewidzianymi reakcjami, silny, kiedy zmierza się ze wszystkim, co chce go zranić, waha się trochę przez zwykłego sprzedawcę, próbującego zarobić pieniądze.

- Może nie nadajesz się do wiejskiego życia. - komentuje Chanyeol, a Baekhyun odwraca się, by nagle spojrzeć na niego gniewnie.

- Chcesz się założyć? - mówi robiąc krok do przodu i instynktownie Chanyeol też podchodzi bliżej.

- Pewnie. - dyszy Chanyeol, ale zanim może zrobić cokolwiek więcej, co może nie być dostosowane do publiczności, przypomina sobie, gdzie są i cofa się, czując, że jego serce wali mu nielegalnie o klatkę piersiową. Baekhyun robi to samo i na chwilę odwracają od siebie wzrok. Wtedy wydaje się, że coś wpada w oko mniejszego i pokazuje tam, zanim do tego pośpiesza. Wzdychając, Chanyeol nie może zrobić nic innego, jak tylko za nim podążyć.

To jakiś sklep w pluszakami.

- Wow! Jest ich tak dużo! - Baekhyun wpatruje się w zachwycie, gdy wkracza do sklepu, jakby nigdy wcześniej nie widział gór pluszowych misiów (co prawdopodobnie jest prawdą). Chanyeol chce się śmiać z mniejszego, drażnić się z nim o to jaki jest dziecinny, ale nie chce rujnować nagłych iskierek w oczach Baekhyuna, czegoś, czego wcześniej nie widział, albo nie widzi za często.

W ciszy podąża za nim, jak i obserwuje Baekhyuna pędzącego ku innym górom miśków i pluszaków. Szczerze, ten dzieciak ma obsesję.

Chanyeol nawet nie wie, jak długo tam spędzają, ponieważ przysięga, że Baekhyun wpatruję się w każdego jednego pluszaka, jakby już nigdy miał ich nie zobaczyć.

Na początku wszystko idzie gładko, niczym tęcze i jednorożce, ale kiedy występuje sytuacja, która jest tak żenująca, że Chanyeol chce się schować lub uciec z powrotem do akademika, uświadamia sobie, że w zamian musi jakoś wkroczyć. Kryzysem jest, kłócący się z młodszym dzieckiem, Baekhyun, tylko dlatego, że chce potrzymać misia, dokładnie swoich rozmiarów, a mniejszy dzieciak nie chce się dzielić. Ojciec wysyła Baekhyunowi dziwne spojrzenia i Chanyeol czuje, że jego uszy stają się czerwone do momentu, że aż obawia się, że mogą odlecieć mu z głowy.

- Chodźmy. - mamrocze Chanyeol przez zaciśnięte zęby, gdy chwyta Baekhyuna za ramię, chcąc wyprowadzić go z dala od ojca, który zaczyna wysyłać im brudne spojrzenia, zamiast tych dziwnych. Baekhyun stoi twardo.

- Nie! - gniewnie i z zapałem spogląda na Chanyeola, następnie odwraca się do dziecka. - Spójrz, dzieciaku, byłem tu pierwszy, więc jeśli odpuścisz... - mówi, jak i szarpie misia, ale dziecko odszarpuje tak samo mocno.

- Nie! Tatusiu~~~ - dziecko krzywi się do ojca, który wygląda trochę na stratnego, nie wiedząc co robić, zastanawiając się, czy powinien zamknąć buzię swojemu dziecku, bronić go, czy je odciągnąć. Chanyeol czuje się tak samo, nawet jak widzi, że Baekhyun wypuszcza niechlujny uśmiech. - Chcę tego pluszaka! - szarpnięcie.

- Tak, jak ja! - Baekhyun odstrzela. Szarpnięcie. - Chcę go bardziej niż ty! - dziecko spogląda na swojego tatę i uśmiecha się złośliwie.

- Założę się, że nie masz tak dużo pieniędzy, jak mój tatuś! - dziecko tupie nogą, jak i wydyma wargi do swojego ojca. - Kup mi tę zabawkę~

- Oh serio teraz? - Baekhyun uśmiecha się jeszcze niebezpieczniej od dziecka i grzebie po kieszeniach jedną ręką, drugą wciąż zaciskając na pluszaku. Chanyeol chce się zderzyć ze ścianą. Baekhyun wyciąga gruby pęk banknotów i macha nim przed dzieckiem. Dzieciak wpatruje się w zachwycie z otwartą buzią. - Zgadnij, kto tego wieczoru nie kupuje tego przytulaśnego misia? Nie ja.

- Chodźmy! - syczy Chanyeol, gdy w połowie uśmiecha się do zmieszanego ojca i triumfującego Baekhyuna, i zaczyna wyprowadzać mniejszego. Baekhyun jest uparty, wyrywa się, ale niechęć Chanyeola w zmierzaniu się ze skomlącym dzieckiem (już mógł zobaczyć, że w jego oczach zbierały się ogromne łzy) i jeszcze bardziej zmieszanym ojcem, jest silna, więc używa więcej siły. I definitywnie nie chce się zmierzać z Baekhyunem, który będzie znęcał się nawet nad dzieckiem, by dostać to, czego chce. Baekhyun krzyczy w frustracji, kiedy jego uścisk luzuje się na ogromnym misiu, krzyczy jeszcze głośniej, kiedy dziecko zaczyna złośliwie się uśmiechać na posiadanie misia tylko dla siebie, którego przytula do piersi, jak i wytyka język Baekhyunowi. Wkurzony Baekhyun zaczyna przeklinać na Chanyeola.

- Prawie go miałem! Pieprz się, Park Chanyeol! - więcej wiązek przekleństw wypływa mu z ust i ludzie się patrzą, a uszy Chanyeola już piszczą niczym czajnik i to wydaje się go jeszcze bardziej nakręcać, gdy jakoś odnajduje więcej siły, by jeszcze szybciej wyprowadzić Baekhyuna.

Nareszcie wynoszą się z tej piekielnej dziury i Chanyeol wysyła sobie przypomnienie, że przenigdy nie pójdzie z Baekhyunem do sklepu z pluszakami. Nigdy więcej.

- Byłem tak blisko, niech to szlag! Byłem tak cholernie blisko- -Chanyeol zaciąga Baekhyuna do korytarza, gdzie są toalety i przyciska go do rogu, następnie prędko przyciska swój palec do jego ust. Mniejszy natychmiast się zamyka, a kiedy Chanyeol odwraca się, by przypomnieć mu, że nie powinien niczego kupować, zastyga w swoich działaniach, kiedy uświadamia sobie, że jego palec jest przyciśnięty do ust Baekhyuna.

Są miękkie i mokre, a kiedy Chanyeol spogląda w dół na mniejszego, może zobaczyć wpatrujące się w niego szeroko otwarte oczy, pełne zmieszania i dziecinnej niewinności.

Nie wie, jak szybko bije mu wtedy serce.

Szybko się cofa, zanim cokolwiek mówi Baekhyun, ponieważ obawia się, że Baekhyun go odepchnie i będzie zachowywał się, jak obcy. Jego serce przyśpiesza i jest wdzięczny, że ta część holu jest przyciemniona, więc może ukryć rumieniec na policzkach i czerwone uszy.

- Nie chciałeś wydawać dzisiaj pieniędzy, pamiętasz? - wypala Chanyeol, gdy odwraca wzrok, chowając dłonie do kieszeni, gdy wygląda z korytarza, udając, że się rozgląda po okolicy, kiedy po prostu chce patrzeć gdziekolwiek, tylko nie na twarz Byun Baekhyuna. - Tylko ci przypominałem.

Trwa krótka cisza, jakby Baekhyun starał się to przyswoić (albo też próbował uspokoić swoje przyspieszone serce), następnie odpowiada.

- Ta, jasne. Jakbyś był taki miły. - następnie Baekhyun zaczyna wychodzić z korytarza i Chanyeol za nim podąża, zastanawiając się, czy to jego "wyzwanie" będzie jego końcem.

Bycie z Byun Baekhyunem wcale nie jest zdrowe.



*



Zostają tam do północy, a do 1:20 trzymają na patyczkach ziemniaczane spiralki i rozmawiają ze sobą głośno na przeciwnie cichych ulicach.

- Wiesz, co można zrobić najgłupszego? - pyta Chanyeol gdy patrzy, jak Baekhyun bierze gryza. - Próbować wydostać się z toalety, ale zamiast iść przez właściwe wyjście, próbujesz wyjść przez jego odbicie w lustrze.

- Wiesz, co jest głupsze? - Baekhyun macha swoim patyczkiem na Chanyeola, który się kontroluje. - Danie tej osobie, która wbiegła w ścianę, swojego rękawa na jego krwawiący nos, kiedy wasza dwójka wyraźnie otoczona jest tak dużą ilością papieru toaletowego... - milknie, a ponieważ tak bardzo machał dookoła swoim patyczkiem, Chanyeol nie może tego znieść. Chwyta za patyk i bierze duży gryz ziemniaka, potem puszcza. - Hej!

- Twoja wina. - Chanyeol mówi z zapełnionymi policzkami. Baekhyun przestaje nim machać i chowa go za siebie. Następnie wydaje się zmienić zdanie i zaczyna szybko jeść.

- Świnia. - mamrocze Chanyeol, ale natychmiast tego żałuje, kiedy czuje, że coś ostrego dźga go w żebro. Patyk Baekhyuna. Chanyeol natychmiast się wzdryga i zaczyna odskakiwać, Baekhyun śledzi go z niebezpiecznym patykiem w powietrzu.

Biegną całą drogę do akademików, a do czasu, kiedy tam dobiegają, dyszą jak szaleni.

- Jesteś... pieprzonym... diabłem... - dyszy Chanyeol, gdy potyka się do korytarza, chwiejnie stąpając.

- Ty... to... zacząłeś... - odpowiada Baekhyun, tak samo wymęczony. Chanyeol się prostuje, ponieważ nawet jeśli nie ma energii, by rozmawiać, nie wycofuje się z tej walki.

- Nie. Posłuchaj, jeśli chcesz mnie obwiniać, obwiniaj swoją niezdolność do skupiania się. - mówi Chanyeol trochę za głośno, ale Baekhyuna to nie obchodzi i w zamian wydaje się, że mówi jeszcze głośniej.

- Czemu nie obwinisz niezdolności do nieruszania się?

- Wow, nie zaczynaj tego znowu-

- Zacznę to znowu-

- Tylko dlatego, że jesteś ode mnie starszy, to nie sprawia, że jesteś lepszy. Wciąż jesteś pieprzonym karłem.

- Posłuchaj, gnojku. - Baekhyun prawie wykrzykuje. - Jeśli nawet nie- - nagle przerywa im światło z końca korytarza. Jest tak około dwóch lub trzech ludzi.

- Oi! - krzyczy ktoś nieznajomy i zaczynają biegnąć w ich stronę. Chanyeol jest oniemiały, gdy stoi tam i czeka, aż do niego podejdą, ale zanim może otworzyć usta, by cokolwiek powiedzieć, czuje dłoń chwytającą jego i potem nagle zostaje odciągnięty od tej trójki.

- Zatrzymać się! - krzyczy trójka, ale jakoś dobrze czuje dłoń Baekhyuna w swojej i rozumie, co powinien zrobić. Akurat, gdy widzi, jak zaczynają biec w ich stronę, Chanyeol odwraca się i zacieśnia uścisk na dłoni Baekhyuna i biegnie, by dorównać mu kroku. Biegną przez zakręty, a kiedy widzą swój pokój, pośpieszają i potykają się do środka, zamykając za sobą drzwi i zakluczając je.

Pokój jest ciemny, gdy zjeżdżają plecami po drzwiach z wciąż złączonymi dłońmi. Najpierw jedyną rzeczą, którą mogą usłyszeć to ich zmieszane oddechy, ale wtedy kroki rozbrzmiewają coraz bliżej.

- Dokąd poszli?

- Nie wiem.

- Niech to szlag! Przysięgam, że było ich ze trzech! Po jednym dla każdego, więc nie musielibyśmy spędzać reszty nocy na szukaniu innych ludzi.

- Kurwa! Szukajmy dalej, nie powinni odejść za daleko. - wtedy kroki znikają w korytarzu. Po długiej, długiej chwili znowu wypuszczają swoje oddechy w puste powietrze. Wciąż zbyt przestraszeni byciem złapanymi, wstają w ciemności, decydując, że najlepiej jest nie zapalać światła, jako, że spędzenie czasu na chowaniu się za drzwiami pozwoliło im już przyzwyczaić się do ciemności.

Na początku cisza jest jedyną rzeczą, którą wymieniają pomiędzy sobą, ale chwilę później zaczynają przełamywać ją śmiechem. Ich śmiech jest łapany pomiędzy dławieniem się, a krzykami, i śmieją się, aż dłużej nie mogą, więc potykają się do swoich łóżek i tłumią swoje odgłosy w pościeli. Chanyeol nie wie, co jest takie zabawne, ale wie tylko, że się śmieje i śmieje, a łzy wyciekają mu z oczu. W pewien sposób ciemność sprawia, że wszystko jest śmieszniejsze.

Dziesięć minut później nie mają energii, by się śmiać. W zamian we dwoje wstają, zdejmując pościel ze swoich spoconych twarzy.

- Idę pierwszy. - mówi Baekhyun, jak i skopuje swoje buty i rzuca je na jedną stronę, następnie przygotowuje swoje rzeczy do mycia. Ale jest coś, co szczerze dokucza Chanyeolowi i jest to część włosów Baekhyuna, która pasuje jak wół do karety, jakby nagle zamieniła się w antenę, stojąc ku górze, tak, jakby łapała radar.

- Czekaj. - Chanyeol podskakuje w dwóch krokach i w sekundy jest za Baekhyunem. Baekhyun odwraca się, by zobaczyć, co jest nie tak i spotyka się z zapachem wanilii i jabłek, które nagle niosą mu się do nosa. - Twoje włosy. Są potargane.

Czemu jestem perfekcjonistą? Myśli do siebie, gdy przygładza włosy Baekhyuna i uświadamia sobie to, gdy przebiega przez nie palcami, jak właściwie miękkie są włosy Baekhyuna. Miękkie i puszyste. Zastanawia się, jak to jest czuć po...

Zanim może nawet dokończyć myśl, pochylił się ku dołu i przycisnął usta do czubka głowy Baekhyuna..

Zastyga.

- Skończyłeś już? - rozbrzmiewa z dołu głos Baekhyuna i serce Chanyeola szaleje, gdy potyka się do tyłu. Wydaje się, jakby Baekhyun nie zauważył, co właśnie zrobił. - Masz taką obsesję, że musisz się pochylać, by sprawdzić, czy każdy mój kosmyk jest na właściwym miejscu? Poważnie?

- ...... Nie. - odpowiada defensywnie Chanyeol z wciąż szybko bijącym sercem, gdy siada na łóżku, obserwując, jak Baekhyun mu dogaduje i potem kieruje się ku łazience. Kiedy drzwi są zamknięte, Chanyeol wzdycha w uldze, nie wiedząc, jak szalenie może się czuć, jeśli dalej będzie widywał Baekhyuna.

Nawet jeśli minęły minuty, w nosie wciąż pozostaje mu zapach truskawek i miodu.



*



Chanyeol zaczyna myśleć, że... może już nie nienawidzi Baekhyuna.

To konfrontujące i absolutnie przerażające, a wciąż, Chanyeol wie, że to coś, czemu nie może (już) zaprzeczyć. Nie nienawidzi Baekhyuna. Nie nienawidzi kurwa Byun Baekhyuna.

Te uczucie, które poczuł do Baekhyuna, widząc go tak małego pod sobą, tak małego i tak podatnego na zranienia, jest czymś zbyt intensywnym, by być tylko fazą.

A wciąż zbyt delikatną, by być nienawiścią.












Czym dokładnie jest te uczucie?



*



Nawet jeśli jest trzecia nad ranem, Baekhyun nie może spać.

Dzisiejsze wydarzenia całkowicie przelatują mu przez myśli i nie może nic poradzić, jak tylko poczuć w sobie pewien rodzaj puszystości, sprawiającej, że prawie uśmiecha się na myśl o robieniu czegoś tak kompletnie różnego od tego, co robił przez całe ponad pięć lat.

To jest... miłe.

Przekręca się, aż wpatruje się w śpiące plecy Chanyeola. Jakoś, kiedy jest z nim Chanyeol, wszystkie złe wspomnienia znikają. I jest za to naprawdę wdzięczny.

Nie wie, dlaczego Chanyeol zdecydował się z nim to robić, ale nie pytać, ponieważ nie chce znać odpowiedzi. Więc w zamian ma nadzieję, że następny miesiąc będzie tak samo zabawny jak ten.

Tak, zabawny.

Serce Baekhyuna jest takie lekkie, bije szybko z ekscytacji i czuje się dzieckiem bardziej niż kiedykolwiek.

Wciąż, część niego nie puszcza wspomnień, które go nawiedzają. Tych doświadczeń, które znosił te wszystkie lata, wciąż są klatką trzymającą go jako więźnia i czuje się jak ptak w klatce uwięziony w rękach swojej przeszłości. To przynosi mu uczucie przygnębienia, a jednak dzisiaj czuje się prawie jakby znów mógł latać.

Nie chce, by ktokolwiek myślał, że dobrze się bawił. Nie chce, by ktokolwiek, kto zadał mu tyle bólu, widział, jak bardzo dobrze się bawił, z obawy, że mogą go ukarać nawet bardziej. Nie chce się uśmiechać.

Ale i tak to robi.



*



Jongin jest bardzo, bardzo podejrzliwy.

Po kolacji zdecydował się złożyć niespodziewaną wizytę swoim dwóm przyjaciołom, ponieważ się nudzi i nie ma nic do roboty, a ostatnio nie rozmawiał z nimi właściwie.

Ale kiedy otworzył szeroko drzwi, wykrzyczał ogromne i bardzo żenujące "NIESPODZIANKA!", nikogo tam nie było. Ani żywej duszy.

Więc, myśląc, że to może być jeden z dni, w których zdecydowali się na spędzaniu czasu w pokojach innych ludzi, Jongin zdecydował się zostać i czekać, aż wrócą. Ale do diabła, nie wrócili. Żaden z nich.

W rzeczy samej, podejrzane.

I Jongin czekał do 23, a oni wciąż nie wracali. Czekał, aż nawet Joonmyun zadzwonił do niego i nakazał mu wrócić. I wciąż nie wrócili.

Dziwne i bardzo podejrzane.

- Wiem, że ten pokój coś kryje... - mamrocze do siebie Jongin, gdy otwiera drzwi. Nagle obraca się dookoła, jakby podejrzewał, że ktoś może się tam kryć. - Cóż, pokoju, już nie możesz tego przede mną ukrywać... - rzuca podejrzliwe spojrzenia wokół pokoju, następnie wyskakuje, cicho zamykając za sobą drzwi.



*



- KIEDY KOŃCZY SIĘ TO GÓWNO?! - krzyczy Baekhyun, gdy gniewnie trzęsie nutami w rękach, okulary spadają mu z nosa. Chanyeol wzdycha i odkłada swoją gitarę.

- Czemu nie będziesz cierpliwy i po prostu tego nie zrobisz?! - prawie krzyczy, ponieważ stres Baekhyuna już przenosi się na niego i nawet jeśli może się po prostu poddać, i odejść, i powiedzieć Baekhyunowi żeby sam to zrobił, kiedy wchodzi w coś, z czego wie, że nigdy nie będzie mógł wyjść.

- KIEDY KOŃCZY SIĘ TO GÓWNO?! - Baekhyun znowu krzyczy, tak jakby w ogóle nie słyszał Chanyeola. Wyższy wypuszcza z siebie westchnienie, okrzyk frustracji i grzebie w telefonie, zanim sprawdza w nim kalendarz.

- ZA DWA TYGODNIE!

- NIGDY TEGO NIE SKOŃCZĘ!

- MUSIMY TO SKOŃCZYĆ!

- CO POWINNIŚMY TERAZ ZROBIĆ? - Baekhyun znowu macha dookoła nutami, aż Chanyeol przewraca oczami, sięga i wyrywa mu je z ręki.

-... - Chanyeol wpatruje się w papiery. - Hej... właściwie zrobiliśmy więcej, niż myśleliśmy! - jego oczy rozszerzają się w zdziwieniu, a potem kurczą się, gdy się szczerzy.

- Co? Naprawdę? - Baekhyun wstaje ze swojego łóżka i śpieszy do łóżka Chanyeola, który siedzi na nim i kartkuje strony.

- Yeah! - Chanyeol szczerzy się dziko. - Wszystko, co musimy zrobić, to... sprawdzić, czy współgrają ze sobą harmonie. - następuje krótka cisza.

-... Jak to zrobimy?

-... Zaśpiewaj? - krótka cisza.

- Zaśpiewasz ze mną? - Baekhyun pyta, ale Chanyeol natychmiast potrząsa głową.

- Co kurwa?! Nie zamierzam śpiewać! - Chanyeol energicznie potrząsa głową. Baekhyun zastyga na chwile.

- Dlaczego więc nie zawołamy tu Kyungsoo? - nagle Chanyeol zastyga, a jego serce przyspiesza, kiedy przypomina sobie, co wydarzyło się ostatnim razem, kiedy rozmawiał z Kyungsoo.

-... Może nie.

- Czemu nie?

- Ponieważ... jest zajęty. Ma inne rzeczy do roboty.

-...- Baekhyun zwęża oczy, gdy bada obniżony wzrok Chanyeola, ale nic nie mówi.

- Cokolwiek... - Baekhyun wpatruje się w Chanyeola, gdy sprawy łączą się ze sobą w jego głowie. - Czekaj... W takim razie to znaczy, że to ty musisz ze mną zaśpiewać! - Chanyeol otwiera usta, gdy szybko spogląda w górę.

- Nie ma mowy! Znajdź kogoś innego!

- Co? Chcesz, żeby ktoś ukradł naszą pracę?

- Nie! Nie zrobiliby-

- Po prostu zamknij się, Yeol i zaśpiewaj ze mną! - wtedy Baekhyun pcha Chanyeola na łóżko i usadza się obok niego, zakładając na siebie kołdrę, by zakryć dolną część swojego ciała. Chanyeol na widok upartego Baekhyuna, który się nie porusza, wzdycha i podnosi swoją gitarę, następnie ustawia ją ku niemu.

- Posuń się. - zrzędzi, gitara jest za duża na Baekhyuna, który fuka i wstaje z łóżka, śpiesząc się na drugą stronę, następnie pcha się znowu na łóżko. Wyższy odrzuca przyznanie się do szybko bijącego serca.

- Co śpiewam? - wzdycha i Baekhyun wskazuje mu na niektóre z melodii, nad którymi tak ciężko pracowali przez ostatnie kilka tygodni. - W porządku. - zaczynają, kiedy Chanyeol odlicza, czy raczej, Baekhyun zaczyna, ponieważ głos Chanyeola jest tak delikatny, jak szept i nawet Baekhyun nie może go wcale usłyszeć.

- Co, jesteś nieśmiały? - droczy się mniejszy, złowieszczy wyszczerz unosi boki jego małej twarzy. Wyższy się czerwieni.

- N-Nie!

- To śpiewaj! Wiesz, że nie mamy za wiele czasu, prawda? - Baekhyun spogląda w dół na pościel, która zakrywa mu kolana. - Pieprzony idiota.

- Oi! Nie nazywaj mnie tak! - wykrzykuje Chanyeol z gorącą twarzą.

- Czy ty w ogóle jesteś mężczyzną? Czego do diabła się boisz?

- Nie każdy potrafi śpiewać tak dobrze, jak ty. - mruczy Chanyeol. Na początku, kiedy Baekhyun nie odpowiada, wyższy uwierzyłby, że drugi zaczyna być trochę współczujący.

- Masz rację. - odpowiada Baekhyun. - Nie wszyscy mają tak unikalny głos, jak ja.

Może nie.

- Ale to nie znaczy, że możesz użyć tego jako wymówki! Pośpiesz się i śpiewaj!

- Okej, okej! - wzdycha Chanyeol, nawet już nie czując się nerwowym. - Przestań gderać, jesteś jak moja matka, czy coś. - natychmiast tego żałuje, kiedy czuje jak długie palce Baekhyuna go szczypią. Mocno. - Au! - czuje na sobie twarde spojrzenie Baekhyuna i znowu wzdycha, zanim bełkocze odliczanie, następnie zaczyna grać na gitarze.

Unikalny głos Baekhyuna napływa mu do uszu, delikatny, choć potężny i zamyka oczy, chcąc zaśpiewać harmonię, chcąc, by głos Baekhyuna rozbrzmiewał mu przez umysł, po to, aby móc zapomnieć, lecz wciąż się boi. Ponieważ zawsze miał pewien rodzaj strachu śpiewania przed ludźmi.

Ale wtedy czuje paznokcie Baekhyuna wbijające mu się w skórę i otwiera oczy, odwracając się, by zobaczyć oczy Baekhyuna wlepiające się w jego, jego usta wciąż się ruszają, słowa wciąż wypływają mu z ust, tak delikatnie i tak pięknie, ale jego ekspresja jest poważna, gdy popędza Chanyeola do działania. Do śpiewania.

Chanyeol czuje, jak z jakiegoś powodu jego słowa wychodzą i chce krzyczeć: "TO JEST PRESJA!", "ON NA MNIE NACISKA!", a jednak, kiedy pierwsze partie harmonii wychodzą w postaci głosu, czuje, jak spływa na niego poczucie spokoju. Dziwne. Śpiewanie przed kimś jest łatwiejsze, niż myślał.

Co sprawia, że jest łatwiej, to, że podczas gdy jego głos się wzmacnia i staje się głośniejszy (i bardziej się ujawnia), może zobaczyć, że kąciki ust Baekhyuna drgają ku górze. Leciutko, tak mało, że pomyślał, że sobie to wyobraził.

Ale wie, że tego nie zrobił, ponieważ wtedy paznokcie Baekhyuna opuszczają jego skórę, zastąpione przez gładką skórę kciuka, gdy pociera znaki, które zostawił na skórze Chanyeola, prawie, jak przeprosiny.



*



I spędzają całą noc na poprawianiu błędów do ich harmonii, a Chanyeol łapie się na śpiewaniu tak swobodnie, że do końca dnia, kiedy obydwaj w końcu skończyli swoją pracę z muzyki, śpiewa melodię Fur Elise, tylko po to, by wkurwić Baekhyuna.



*



- Nie jesteś w śpiewaniu tak dobry, jak ja. - mówi w nocy Baekhyun. Chanyeol fuka i oblewa się rumieńcem, wdzięczny, że ciemność ukrywa jego wyraz twarzy. Na ten moment jego serce szybko bije i nagle czuje się zakłopotany, prawie żałując wcześniejszego wyśpiewywania swojego serca (i również z tym, swoich obaw).

- Cokolwi-

- Ale jesteś dobry. - ostatnie trzy słowa są miękkie, niczym szepty wiatru.

Ale wiszą w powietrzu, głośne jak cisza, a Chanyeol błyszczy swoimi zębami, gdy się uśmiecha.

Czy możesz być jeszcze bardziej tsundere?*



*



- Hej, Jongin... - pewnego dnia Chen szepcze Jonginowi, gdy siedzą z cichym Kyungsoo, który je swój obiad, jakby był jedyną pozostałą osobą na świecie. - ... Czy zrobiłbyś mi przysługę?

Niepamiętny Jongin (który schlebia sobie kurczaka) przytakuje z pełną buzią. - Co?

-... Proszę, zakoleguj się z Kyungsoo. Proszę. - Chen szepcze. Jongin, wciąż tego nie łapiąc, bierze kolejnego gryza, gdy odwraca się, by spojrzeć na małego chłopca naprzeciwko siebie.

- Po co? Myślałem, że już jesteśmy-

- Po prostu to zrób. - syczy Chen. - Ostatnio jest przybity, a ja szczerze nie potrafię go pocieszyć. W fakcie, myślę, że on się mną wkurwia! - Jongin, mrugając, odwraca się od Chena do Kyungsoo i z powrotem do Chena.

- W takim razie, co sprawia, że myślisz-

- Kupię ci kurczaka. - błaga Chen. - Tylko to zrób. - na to oczy Jongina rozszerzają się, jakby właśnie zobaczył milion dolarów, ale coś go z powrotem przyciąga i podejrzliwie wpatruje się w swojego dobrego kolegę.

-... Czemu?

- Ponieważ, kiedy jest zły, jest... - Chen się wzdryga. - Nie chcę o tym rozmawiać. To po prostu straszne.

Nie wspomina o tym, jak czasem Kyungsoo siedzi na swoim łóżku ze sztywnymi plecami, szeroko otwartymi oczami wpatrującymi się w pustą przestrzeń, koncentrując się tak bardzo, że wydaje się, jakby na coś patrzył. Ale kiedy Chen odwraca się, by spojrzeć co to jest, niczego tam nie ma. Następnie Kyungsoo rusza się w kontrolowany sposób, chodząc sztywno tu i tam z precyzyjną ilością kroków, czasami strzępiąc swoje ubrania, a czasami mamrocząc do siebie, gdy chodzi tam i z powrotem. Niech to szlag, to jest przerażające.

A kiedy Chen próbuje z nim rozmawiać, odwraca głowę w dokładnie 3 sekundy, wpatruje się w niego przez dokładnie 7 sekund, otwiera te różowe usta, potem znowu je zamyka, i znowu zaczyna się poruszać. To jest tak cholernie straszne.

Wie, że kurczak obchodzi Jongina bardziej niż cokolwiek innego, więc, wie, że Jongin się na to zgodzi. Poza tym, przez to, że Jongin przyjaźni się z kimś jak Baekhyun i Chanyeol, to musi być w stanie zmierzyć się ze wszystkim.

Więc, gdy obserwuje, jak Jongin siada obok Kyungsoo, modli się, by Kyungsoo wkrótce wyzdrowiał.



*



-... - Jongin czuje się trochę niechętny, ale widząc na sobie ogromny wzrok Chena, również czuje się trochę pod presją. Podaje swojego, w połowie zjedzonego, kurczaka do talerza Kyungsoo i czeka, aż wielkie oczy odwracają się, by na niego spojrzeć. Serce mu się łamie na to, że musi dzielić się swoim ulubionym jedzeniem, ale w końcu, musi się poświęcić dla większego dobra (w tym wypadku, to będzie kurczak, którego Chen obiecał mu kupić). - Chcesz kurczaka?

-... - Kyungsoo wpatruje się w niego trochę dłużej, następnie odwraca się z powrotem by spojrzeć w nicość. Okej... Myśli sobie Jongin, wzruszając ramionami, a następnie biorąc gryza kurczaka. Lecz, kiedy ma zamiar odejść, wciąż może poczuć ten cholery wzrok Chena, więc wzdycha wewnętrznie, zbierając się na odwagę (by zrezygnować z kurczaka) i wyciąga kompletnie nowego, zanim umieszcza go na talerzu.

- Musisz jeść trochę kurczaka, wiesz. - informuje Jongin, tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Jeśli chcesz urosnąć, oczywiście. - Kyungsoo odwraca się, by znowu na niego spojrzeć, a on zastanawia się, co do cholery mu się stało, że zachowuje się w ten sposób. To zachowanie trochę przypomina mu Krisa, kiedy dowiedział się, kim był Moon Angel...

- Kurczak to najlepsze rozwiązanie na wszystko. Wiesz, dlaczego? - wpatruje się w Kyungsoo, jakby to była konkurencja i po całej minucie, Kyungsoo potrząsa delikatnie głową. - Ponieważ jest zdrowy, jest pyszny i daje ci więcej wartości odżywczych, niż kiedykolwiek mogą dać ci warzywa. - trwa krótka cisza, następnie Kyungsoo potrząsa głową, tym razem bardziej energicznie.

- To nieprawda. - odpowiada delikatny głos. - Smażony kurczak to niezdrowe jedzenie.

- To nie jest niezdrowe jedzenie! - Jongin odpowiada namiętnie, gdy bierze kolejnego gryza. Oczy Kyungsoo wpatrują się w jego. - W fakcie, to zdrowsze niż te zielone warzywa na twoim talerzu. - wskazuje oskarżycielsko na leżące tam niewinnie brokuły.

- Nie, Jongin. - głos Kyungsoo staje się głośniejszy. - Wiesz, dlaczego to wiem? Ponieważ studiowałem odżywianie, jako jeden z moich głównych przedmiotów w liceum. I wiem na pewno, że smażony kurczak nie jest dla ciebie dobry. W fakcie, jest bardzo szkodliwy. - następuje cisza, gdy wpatrują się na siebie, żaden z nich się nie wycofuje. Kyungsoo wie, że z pewnością się nie wycofa, bo jest w 1000% pewny, że ma rację...

Wtedy Jongin nagle chichocze, jego młoda, poważna twarz przełamuje się lekkim uśmiechem.

- Przynajmniej wiem, że nie jesteś aż tak rozkojarzony. - mówi Jongin szeroko się uśmiechając, gdy je kurczaka, potem wyciąga go do Kyungsoo. - Chcesz gryza?

-... - wtedy Kyungsoo powraca do swojej skorupy, wpatrując się gdzieś, gdy nagle wstaje, wytrąca kurczaka z dłoni Jongina, aż ląduje na jego misce kurczaków, następnie wychodzi z roztargnieniem ze stołówki. Jongin łapie zmieszany i przestraszony wzrok Chena. Wzrusza ramionami, podnosząc tego upuszczonego kurczaka, zanim bierze kolejnego gryza.

- Zgaduję, że naprawdę nie lubi kurczaków. - mówi z pełnymi policzkami.



*



Po Walentynkach, Kyungsoo czuł się absolutnie rozbity.

Humorzasta osoba w ciągu dnia, Kyungsoo patrzył gniewnie na każdego, kto śmiał wejść mu w drogę. A kiedy ludzie nie zawracali my głowy, wzdychał i wzdychał, aż ludzie, którzy siedzieli obok niego rzucali mu dziwne spojrzenia (a wtedy on podnosił wzrok i patrzył na nich, aż zostawili go samego).

To był totalny błąd, przyznanie się Chanyeolowi.

Nie myślał, gdy to powiedział. Pamięta tylko czucie się tak cholernie zazdrosnym, że nic nie mógł na to poradzić. A wtedy delikatność Chanyeola...

Kyungsoo znowu wzdycha.

Spieprzył, naprawdę bardzo.

A teraz Chanyeol unika go jak zarazy. Kiedy rozmawiają w grupie (która sama w sobie jest nieunikniona), Kyungsoo może zobaczyć, jak ostrożny jest w słowach Chanyeol, jakby powiedzenie czegoś źle mogło zranić Kyungsoo. To nie jest właściwe. To nie jest to, jak chciałby być traktowany.

Tęskni za rozmawianiem z Chanyeolem. Tęskni za śmiechem Chanyeola, głupim wyszczerzem Chanyeola i jeszcze głupszymi żartami, a najbardziej tęskni za jego obecnością.

Dąsanie i użalanie się nad sobą niczego nie zmieni i nie sprawi, że Chanyeol wróci.

Musi sprawić, by Chanyeol wrócił.


___

*japoński proces rozwoju postaci, który opisuje osobę początkowo zimną emocjonalnie, a nawet wrogą wobec innych osób, która następnie stopniowo ociepla swoje kontakty z innymi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro