29. Drugi raz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chanyeol zaczyna tego nienawidzić.

Tego unikania, tego ignorowania...

Tego... wzajemnego udawania, że się nie istnieje.

To głupie. To męczące.

To czas, by Chanyeol zatrzymał tę grę w kotka i myszkę. To czas, w którym przynosi koniec tej niekończącej się i bezsensownej grze.



*



- Myślę, że musimy porozmawiać. - mówi Chanyeol, kiedy Baekhyun wraca z czegokolwiek, co robił. Nienawidzi tego, kiedy mniejszy na niego nie patrzy, a to jest właśnie to, co teraz robi. Baekhyun zachowuje się, jakby nawet nie słyszał, co powiedział Chanyeol.

- Baek- -zaczyna Chanyeol, ale mniejszy kontynuuje robienie tego, co robił, jakby Chanyeol w ogóle nie istniał.

- Baekhyun, Baek, Byun Baek, B.B, Bae, Baekhyunnie, Baekhyun-ah, Baekkie, Baek-a-Pie, B- - Chanyeol już nic nie mówi, ponieważ Baekhyun nagle odwraca się i wpatruje się w niego dziwnym wzrokiem.

- ... Jak mnie nazwałeś?

- ... ... - Chanyeol jest trochę zaskoczony i nagle nie pamięta niczego, co właśnie powiedział kilka sekund temu. - ...

- Nie nazywaj mnie tak. - mówi cicho Baekhyun, potem odwraca się i znowu robi swoje.

- Jak? Jak cię nazwałem? - pyta zmieszany Chanyeol. Baekhyun go ignoruje.

- Baekhyun! - wykrzykuje Chanyeol, gdy mniejszy bierze swoje książki, umieszcza okulary na czubku swojego nosa i przygotowuje się do wyjścia. Panikując, Chanyeol rusza do przodu, akurat, gdy Baekhyun zaczął otwierać drzwi i zamknął je trzaskiem. Następnie podchodzi bliżej Baekhyuna, ale kiedy robi każdy krok do przodu, Baekhyun instynktownie robi krok do tyłu, aż jest przyciśnięty do swojej własnej szafki.

- Baekhyun... - głos Chanyeola jest teraz zniżony, ochrypły, gdy powoli opiera swoje ręce na drewnie szafki, trzymając Baekhyuna pomiędzy rękami, zatrzymując Baekhyuna w jego przestrzeni osobistej.

Chanyeol nie może oddychać.

Baekhyun jest tak blisko i nagle jego serce krzyczy, a ręce się pocą i czuje się tak cholernie bez tchu, a Baekhyun wciąż stoi tam, jakby to był każdy normalny dzień. Z wyjątkiem, że tym razem, po raz pierwszy od paru dni, patrzy do góry w zdziwieniu na ich nagłą bliskość, jego oczy momentalnie są szerokie i niewinne.

Baekhyun jest tak blisko i Chanyeol jest... Chanyeol...

Chanyeol chce go pocałować.

- Ja... Muszę ci coś powiedzieć... - w zamian mówi Chanyeol, przełykając swoje pragnienia, gdy próbuje skupić się na Baekhyunie, który momentalnie jest zgaszony. - Tak, czy inaczej nie możesz uciec-

Bam!

Chanyeol czuje oślepiający ból tam na dole i zanim wie, runął na ziemię, chwytając się za jądra i zwijając się z bólu. Nawet w środku bólu Chanyeol wie, że Baekhyun kopnął go z kolana w krocze. Nigdy w swoim życiu nie czuł czegoś tak oślepiająco bolesnego, tak, że czuje, że mdleje. Więc to tak czują się profesjonalni piłkarze, kiedy piłka ich tam uderza...

- Baekhyun... ty mały kurwiu, ty... - Chanyeol łapie dech, otwierając i zamykając oczy, i widząc odrobinę stojącego przed nim Baekhyuna, następnie widzi, jak Baekhyun przygotowuje się do wyjścia.

- Czekaj!... Ty draniu, nie zamierzasz nawet... mnie wysłuchać? - Chanyeol krzyczy, gdy otwierają się drzwi. Chanyeol zaciska mocno oczy, gdy próbuje wstać z głupiej, cholernej podłogi, nie chcąc widzieć, jak Baekhyun go zostawia i trzaska drzwiami, ale czuje, że jego serce tonie, kiedy drzwi, w rzeczy samej, trzaskają.

Kurwa, kurwa, kurwa. Myśli Chanyeol, gdy zostaje sam w pokoju. Jest tak blisko krzyknięcia z frustracji. Nie, nie, nie, nie, nie... Czuje już łzy napływające mu do kącików oczu. Cholera, cholera, cholera, cholera, cholera... Wolałby raczej zakopać się w ziemi niż płakać przez jakiegoś drania, jak Byun Baekhyun.

-... W porządku? - mamrocze cichy głos i gdy Chanyeol otwiera oczy w szoku, widzi Baekhyuna opierającego się o zamknięte drzwi. Widzi, że Baekhyun przykuca i czuje dłonie chwytające go za ramię, pomagające go podnieść. Zapach truskawek i miodu unosi mu się do nosa i to jakoś sprawia, że prawie nieznośny ból na chwilę znika. Wina jest widoczna na jego niezadowolonej twarzy, gdy popycha Chanyeola na łóżko.

Oczywiście, że nie jest kurwa w porządku, spędziłem więcej niż dwa tygodnie na nierozmawianiu ze swoim pieprzonym współlokatorem, myślisz, że jest w porządku i również pieprz się, pieprz się za kopnięcie mnie tak i potem spytanie mnie o to i pieprz się najbardziej, bo przez ciebie muszę czuć wszystkie te dziwne emocje i nie powinienem się kurwa przejmować, a wciąż to jest coś, czego nie potrafię zrozumieć i to wszystko przez ciebie-

- ... Yeah. - Chanyeol odpowiada i Baekhyun popycha go delikatnie na łóżko opierając go o poduszkę. Zapach Baekhyuna jest silniejszy na łóżku. To nie pomaga, a jednak przynosi sercu Chanyeola uczucie komfortu.

- Za zrobienie tego... ... ... - Baekhyun milknie. Chanyeol zastanawia się tylko, dlaczego do diabła Baekhyun stał się taki cichy. Jego głos jest gładki, niczym dźwięk spokojnych fal, niczym cisza przed burzą, chowając tak wiele i wciąż nie trzymając niczego w swoich warstwach. - ......... Przepraszam.

-... - Baekhyun brzmi jak skrzywdzony szczeniak, nawet jeśli jego ton tego nie ujawnia, a jakoś Chanyeol może to rozpoznać, ponieważ... ponieważ po prostu wie. Po prostu wie, co Baekhyun czasem czuje, nawet, kiedy nikt inny tego nie robi.

- Podejdź do swojego stolika. - mówi Chanyeol, jego głos jest trochę zdyszany. Baekhyun to robi, rzadko jest taki posłuszny. - Weź Chana. - Baekhyun to robi. - Wróć. - Baekhyun to robi. Przytłacza ich cisza, ale Baekhyun wie, czego chce Chanyeol i przytula Chana mocniej do piersi.

Dlaczego do diabła Chanyeol go pociesza? Czy nie powinien być tym, który jest pocieszany? W końcu jego jądra właśnie zostały zmiażdżone przez bardzo, bardzo kościste kolano.

- Do Kyungsoo. - mówi Chanyeol i Baekhyun natychmiast sztywnieje na te imię. - Ja... nie lubię Do Kyungsoo.

-... - Baekhyun mocniej przytula do siebie Chana. Chanyeol nie może nic poradzić, ale chichocze w środku i myśli: urocze.

- Już go nie lubię. Lubiłem, ale już nie.

Cisza.

- Więc zakończ tę grę w uciekanie, Baekhyun. Nie ważne, jak Kyungsoo może myśleć, że nas blokujesz, albo, jak ty myślisz, że nas blokujesz, nie robisz tego. Przestań próbować być idealnym kolegą chcącym pomóc swojemu koledze. Kyungsoo obiecał mi, że chce byśmy zostali kolegami. - cisza.

- Po prostu przestań, teraz. Przestań ode mnie uciekać. Nie potrafię już lubić Kyungsoo, nie ważne, jak bardzo się staram, po prostu wiem, że nie będę go już lubił. - Chanyeol deklaruje. - Szczerze, nie czuję się ku niemu w ten sposób.

Może to sposób, w jaki przebłyskuje jego pewność, gdy to mówi, jak w przeciwieństwie do zwykłego wahania, które stale wchodzi do jego głosu w sprzeczkach. To dziwne, ponieważ ten pewny siebie Chanyeol, który Baekhyun wie, że jest Chanyeolem, który spojrzał mu w oczy wszystkimi poprzednimi razami, oczy, które wyglądały jakby były pełne szczerości i wypowiedziały wszystkie inne wiarygodne słowa. I to było wiarygodne, ponieważ Chanyeol naprawdę je zrobił.

- Okej.

I po raz pierwszy od lat, Baekhyun naprawdę, naprawdę komuś uwierzył.



*



- Myeonnie... - zaczyna Kris głosem chorym z miłości, gdy bierze warzywa i nakłada je na talerz Joonmyuna. - Powinieneś jeść zdrowiej. - Joonmyun go ignoruje, ale w końcu podnosi kawałki warzyw swoimi pałeczkami i wkłada je do buzi. Tylko ta sama akcja, sprawia, że Kris szczerzy się jak maniak. To takie śmieszne dla Chena, który siedzi naprzeciwko nich.

- Oh, ogarnij się, Kris. - mówi poważnie Chen. - On tylko cierpliwie cię znosi. - Kris wysyła mu gniewne spojrzenie.

- Mówisz to ty, Chen. - Kris przewraca oczami, ale kiedy odwraca się do Joonmyuna, jego twarz znowu relaksuje się do tej chorej z miłości. - Nie widzę, żeby twój postęp z Minseokiem w ogóle się dział.

Chen się wścieka, gdy chwyta kość i rzuca nią w stronę Krisa. Na szczęście kość śmiga tuż nad uchem Krisa i lekko go omija. Starszy otrząsa się z tego, zanim wpatruje się w Chena wielkimi oczami.

- Możemy nie walczyć? - krzyczy Jongin w obawie o swoje własne zdrowie, ponieważ siedzi obok Chena. Kris w końcu poważnieje.

- Joon-hyung, nie potrafisz kontrolować swojego mężczyzny? - skomle Jongin, ale Joonmyun nic nie mówi, jak i kontynuuje jedzenie w ciszy. Kris wydaje się być zadowolony tym tytułem.

- Przynajmniej Minseok mi odpowiada... - mruczy Chen.

- Przynajmniej Joonmyun mnie nie odrzuca... - Kris odmrukuje. Właśnie wtedy, Kyungsoo przynosi do stołu swoją tacę z jedzeniem i siada obok Jongina.

- Hej. - wita się. - Co się dzieje?

Jongin jęczy i robi wszystko, co w jego mocy, by nie schować twarzy w dłonie. - Mam przeczucie, że stanie się katastrofa...

- Huh?

- Za trzy... dwa... jeden.

- CZY TY WŁAŚNIE RZUCIŁEŚ WE MNIE OGÓRKIEM?! - głos Baekhyuna ucina wszystkie inne. Kyungsoo odwraca się, by zobaczyć Chanyeola i Baekhyuna ścigających się, by się tu dostać, ich tace w dłoniach chwieją się niepewnie.

- CO, JEŚLI TO ZROBIŁEM? - odkrzykuje Chanyeol. - OSTATNIM RAZEM, JAK SPRAWDZAŁEM, MIAŁEŚ OGÓRKA POD PODUSZKĄ. - wtedy jego śmiech jest zwycięski, złowieszczy i głośny. Baekhyun zwęża oczy, gdy stawia tacę na krawędzi ich długiego stołu i Chanyeol robi to samo.

- Ty nie... - głos Baekhyuna jest cichy, niski i absolutnie niebezpieczny. Kris i Chen natychmiast zaprzestają swojej kłótni, odwracając sztywno głowy, by spojrzeć na Baekhyuna, który się wścieka. Wyszczerz Chanyeola opadł.

-... Trzy dni... Trzy pieprzone dni... - kontynuuje Baekhyun, prawie szeptem, ale cała stołówka jest cicha. Ludzie znają Baekhyuna i znają jego zachowanie, kiedy mówi w ten sposób. Chanyeol widocznie przełyka ślinę, powoli cofając się do tyłu. -... smrodu tego gówna.. w moim pieprzonym nosie... - Chanyeol wie, że to jest to, i odwraca się zaczynając uciekać.

- JESTEŚ KURWA MARTWY! - wrzeszczy Baekhyun i zaczyna za nim biec. Chanyeol wie, że to robi. Na szczęście ma długie nogi i to daje mu przewagę. Na jego niekorzyść ma braki w wytrzymałości.

- Mówiłem. - Jongin wzdycha, gdy słyszy trzaski z drugiej strony stołówki. Ludzie już oglądają, najbardziej kibicując Baekhyunowi, przez jego popularność, inni dopingują Chanyeolowi ze względu na zrównoważenie. Kyungsoo poklepuje Jongina współczująco.



*



-... Czemu tu jesteśmy? - Chen przekręca głowę i szepcze do Krisa, który w ciszy stoi koło niego. Potrząsa głową tak samo zmieszany, jak on.

Dwunastka z nich stoi w pokoju dyrektora, naprzeciwko niego, który patrzy na nich wszystkich oceniającym wzrokiem.

- Dzieci, wiem, że to koledż i po prostu chcecie się bawić i w ogóle... - zaczyna, próbując ignorować fakt, że Baekhyun i Chanyeol starają się zabić się wzrokiem. -... Ale, czy to konieczne zdemolować całą stołówkę?

- Tak. - Baekhyun i Chanyeol mówią w tym samym czasie. Yi Xing stoi tam trochę rozmarzony, Joonmyun trochę zdenerwowany, a Kyungsoo wie, że nie ma w tym żadnego interesu i wciąż mimo to został w to wciągnięty.

Dyrektor wzdycha.

- Dostałem wiele zaskarżeń od studentów, że... odkąd wasza dwunastka się do siebie zbliżyła, nie działo się nic dobrego. Nic. Czują się przy was w niebezpieczeństwie i jeśli jeszcze nie zauważyliście, ostatnio zaczęli unikać siadania blisko waszego stołu. - cisza wypełnia całe pomieszczenie. To co? Chen chce spytać głośno, w większości, ponieważ jest ciekawy, jaki to ma z nimi związek.

- Kilkoro powiedziało, że ukradliście im jedzenie, albo rzucaliście nim w nich, albo byli obiektami waszych gniewnych spojrzeń i tym podobnych... - dyrektor rażąco mierzy wzrokiem Krisa, Tao i Sehuna.

- A teraz, kiedy połamaliście cały stół... - dyrektor odwraca się do Baekhyuna i Chanyeola, którzy nie wydają się być nim zainteresowani. W zamian Chanyeol stara się przewiać rękę przez Jongina, by uszczypnąć ramię Baekhyuna. Baekhyun stara się odepchnąć Jongina, by nadepnąć Chanyeolowi na stopę i wykręcić mu ucho. - ... To oficjalnie wyszło spod kontroli.

- Po prostu za to zapłacę. Wielkie mi halo. - mówi Baekhyun trochę wymuszonym głosem, gdy czuje palenie uszczypnięcia na swojej ręce i widzi Chanyeola tłumiącego wyszczerz. Jongin wewnętrznie wzdycha. Dyrektor wzdycha zewnętrznie.

- Nie możesz ciągle za to płacić, Panie Byun. Mam nadzieję, że już to wiesz.

- Kogo to obchodzi? To tylko mały stolik-

- Pozwól powiedzieć mi wprost, Baekhyun. - nagła, ostra zmiana tonu dyrektora zatrzymuje Baekhyuna i odwraca się do starszego ciekawie. - W dupie mam, czy masz pieniądze, by kupić całą szkołę. Nie mam czasu, by kurwa zmieniać każdą jedną małą rzecz, którą zniszczysz. Dyrektor ma więcej zajęć do roboty, niż to, tak jak ty masz więcej rzeczy do roboty, niż bawić się w chowanego ze swoim chłopakiem. - drwi. Nagle cisza całego pomieszczenia osiąga kolejny poziom. Większość z nich wstrzymuje oddech.

- Spójrz, dyrektorze, rozumiem, skąd to wnioskujesz-

- Proszę pana, rozumiem pańską frustrację, ale dlaczego do diabła-

- Zamknijcie się. - dyrektor podnosi rękę. - Wiecie co? Zamierzam kurwa pozwolić wam dwóm dzielić jeden pieprzony pokój, aż kurwa będziecie współpracować. A jeśli to znaczy nigdy, to będziecie na zawsze razem. Jasne? - cisza. - Teraz wszyscy macie zakaz jedzenia w stołówce. Wszyscy. Możecie brać stamtąd jedzenie, ale tak szybko, jak to zrobicie, musicie wiać i znaleźć sobie inne miejsce do schadzek. Jasne? - cisza.

- Wiać.



*



Drugi siedemnasty, od kiedy Chanyeol obiecał Baekhyunowi.

- Jak zamierzasz zmarnować mi dzisiaj czas? - Baekhyun pyta trochę figlarnie, tym razem jego usta są bardziej uśmiechnięte niż mają zwyczaj być tego dnia każdego miesiąca. To dobrze, rusza dalej. Chanyeol przewraca oczami, ale szczerzy się złośliwie, podnosząc wyzywająco brwi.

- Co powiesz na horror?



*



- Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa... - szepcze Chanyeol, gdy wyjący krzyk rozbrzmiewa po całym teatrze. Przyczepia się do podłokietnika dzielącego ich siedzenia i nawet jeśli w środku nie ma prawie nikogo, Chanyeol wciąż przypomina sobie, by nie wydobywać z siebie żadnego, szczególnie głośnego dźwięku. Ale cholera, ten film jest taki straszny!

- Zamknij się, dobra? - syczy Baekhyun, odchodząc od faktu, że Chanyeol ze strachu zabiera większość jego miejsca. - Po prostu oglądaj film.

- Kto w ogóle kurwa wybrał ten film? - narzeka cicho Chanyeol, wiedząc, że prawdopodobnie dzisiaj nie zaśnie. - Pieprzony idiota może iść się jebać.

-...

-...

-... Największy błąd mojego życia. - mruczy Chanyeol, chowając twarz w ręce, gdy Baekhyun wpatruje się w wielki ekran, jak i kolejny wrzask straszy Chanyeola na śmierć. Mniejszy wypuszcza zwycięski uśmiech wyższości.

- Zgadnij, kto nie śpi dzisiejszej nocy... - Baekhyun mruczy delikatnie. Chanyeol chce, by się tylko zamknął. Ale znowu, nie chce tego, ponieważ, jeśli Baekhyun przestanie gadać, wtedy nic innego nie będzie rozpraszać Chanyeola.

- Zgadnij, kto ma jutro sprawdzian...

O kurwa.

Chanyeol wydaje z siebie lekkie dyszenie, kiedy słyszy przerażającą muzykę grzmiącą z głośników nad nim, następnie maniakalny śmiech mordercy i czepia się podłokietnika z całej siły. Jego łokieć muska łokieć Baekhyuna, ale w tej chwili go to nie obchodzi, bo po prostu chce to skończyć. Nie może uwierzyć, że chciał to zrobić z nadzieją przestraszenia Baekhyuna, ale w końcu to on się wystraszył.

Następuje cisza w teatrze. Chanyeol może usłyszeć oddech dziewczyny, który dopasowuje się do jego.

Wtedy nagle skrzeczy dźwięk skrzypiec i Chanyeol może tylko wyobrazić sobie tego faceta z tym przerażającym wyszczerzem, gdy podchodzi bliżej i bliżej, i bliżej-

Baekhun chichocze.

Chanyeol czerwienieje i gryzie swoje usta, zanim rzuca okiem zza swojej ręki, tylko, by pokazać Baekhyunowi, że nie jest tchórzem i że może pozwolić sobie chociaż na jedno spojrzenie. Zły pomysł. Tak się złożyło, że kiedy wyjrzał, zbliżenie twarzy faceta zajęło cały ekran, jedno oko we krwi, a drugie to pusta dziura. Chanyeol natychmiast się wzdryga i z powrotem chowa się za rękami, tym razem nawet nie przejmując się, czy Baekhyun następnego dnia będzie się z niego śmiał i drwił (albo przez resztę jego życia). Nie zamierza ryzykować życia przez ponowne wyjrzenie.

Ale zamiast szydzenia i nazywania go tchórzem, Baekhyun bez słów przysuwa się bliżej i Chanyeol nawet by nie zauważył, gdyby nie palce Baekhyuna muskające jego własne. Zszokowany, Chanyeol momentalnie zastyga, zapominając o terrorze, który wcześniej tak skontrolował jego ruchy. Tym razem jego serce bije szybko nie z powodu mordercy z filmu, ale z powodu Baekhyuna, który powoli podważa jego palce z pięści, zanim delikatnie bierze jego dłonie w swoje.

Co do...

- Zamknij się, dziecko. - szepcze nad nim Baekhyun i nawet jeśli to obraza, Chanyeol nie widzi tego w ten sposób. W fakcie, nawet Baekhyun próbujący go pocieszyć jest dziwny i inny i naprawdę dziwny, bo Baekhyun nigdy nie zrobił dla Chanyeola czegoś tak śmiałego. Tylko, co on do diabła robi?

Co zrobił Chanyeol, że Baekhyun taki jest?

Czy Baekhyun... w końcu akceptuje go, jako kogoś więcej niż wroga, więcej niż tylko przeszłość?

Co się teraz do cholery dzieje?

To dziwaczne, szalone, dziwne i wciąż przynosi sercu Chanyeola poczucie nadziei. Baekhyun zaczyna postrzegać go nie jak Joo-hyunga, tajemniczego mężczyznę, który w jakiś sposób zrujnował Baekhyunowi postrzeganie świata. Baekhyun zaczyna mu się otwierać, zaczyna postrzegać go, jak kogoś odrębnego... Baekhyun... czy Baekhyun zaczyna mu ufać?

Dlaczego to w ogóle obchodzi Chanyeola?

Wtedy Chanyeol sobie uświadamia. To jest to. To dlatego, że zależy mu na Baekhyunie, to dlatego, jest taki szczęśliwy i zadowolony, kiedy Baekhyun jest dla niego miły, kiedy następują jakieś znaki, które pokazują mu, że Baekhyun w końcu wydostaje się ze swojej przeszłości.

Zależy mu.

Byun Baekhyun. Co za żart. Około pół roku temu, miał zwyczaj nienawidzić Baekhyuna do granic możliwości, ale teraz mu na nim zależy.

To znaczy, że Chanyeol nie tylko przestał go nienawidzić, ale zaczął postrzegać go, jako kogoś więcej niż współlokatora.

Może... Może...

... jako kolegę?



*



- Czemu do diabła ciągle się trzęsiesz? - Baekhyun patrzy na niego tym osądzającym wyrazem twarzy, gdy Chanyeol wypada z kina na chwiejnych nogach.

- Nie wiedziałem... że to będzie takie... straszne... - dyszy Chanyeol, nawet już nie zawracając sobie głowy ukrywaniem swojego strachu. Pieprzyć jego dumę - ma tylko nadzieję, że będzie dobrze spał tej nocy!

- Jest już całkiem późno... - mówi Baekhyun, gdy spogląda na zegarek - 00:25. Chanyeol przewraca oczami i szydzi.

- I mówisz to ty, który przychodzi do domu o trzeciej, czy czwartej nad ranem.

- Dla mnie nie jest późno. - odstrzela Baekhyun. - Jest późno dla ciebie, ty dzieciaku.

- Zamknij się! Nie jest! - Chanyeol odpowiada gorąco, obrazy Baekhyuna natychmiast stawiają go na nogi i powoli zaczyna iść z powrotem.

- To, czy jest coś, co chcesz zrobić?

-... ... ... - Chanyeol rozgląda się, jak i zostaje uderzony chłodnym, nocnym powietrzem. Przynajmniej nie jest już tak zimno. - ... Nic w szczególności.

- W takim razie wracajmy do domu. - odpowiada Baekhyun, zanim dumnie odchodzi. Chanyeol gapi się na małe plecy Baekhyuna, potem biegnie za nim.

- Przynajmniej na mnie poczekaj! Kretynie! - krzyczy. Baekhyun bierze to jako znak i Chanyeol przysięga, że twarz Baekhyuna unosi się w uśmiechu, zanim mniejszy zaczyna truchtać do ich szkoły.

- DUPEK! - krzyczy Chanyeol, zanim podąża za Baekhyunem, w połowie ostrożny o swoje plecy, na wypadek, gdyby pewien koleś z krwawiącym okiem i dziurą go śledził.



*



-... - noc jest zniechęcająca i Chanyeol nigdy wcześniej w swoim życiu nie czuł się tak przerażony.

Jego oczy są szeroko otwarte, gdy wpatruje się w sufit, słuchając każdego jednego dźwięku, który może usłyszeć w swoim zasięgu. Dlaczego do diabła w ogóle wybrał oglądanie horroru?

C-c-co jeśli jest prawdziwy i rzeczywiście pojawi się w progu... Co kurwa... Chanyeol modli się w myślach, żeby to się nie stało. Następnie odwraca się do Baekhyuna, który wydaje się spać spokojnie. Pieprz się! Jak możesz spać tak spokojnie, kiedy ja tu wypacam swoje wnętrzności?!

Patrzenie na Baekhyuna daje mu pocieszenie, ale niewystarczające.

Jeśli... Jeśli on tu wejdzie, to będzie dwóch przeciwko jednemu, prawda? Chanyeol myśli sobie trochę niepewnie, czując, że jego oddech robi się płytki, kiedy czuje, że ktoś podskakuje w stronę ich pokoju... następnie odskakuje. Dzięki Bogu... Znowu odwraca się w stronę łóżka Baekhyuna. Nagle czuje, jakby jego łóżko było odległe od łóżka Baekhyuna.

... Nie zauważy... Prawda... Myśli sobie Chanyeol na rozdrożu, gdy zmaga się mentalnie, czy powinien to zrobić, czy nie. Ale w końcu łapie go strach, kiedy słyszy szczególnie głośny skrzek wrony z zewnątrz i prędko podskakuje. Starając się być cicho, jak to tylko możliwe, Chanyeol podchodzi lekko na palcach do łóżka Baekhyuna, zanim zatrzymuje się na całkiem pustej przestrzeni, wstrzymując się i zastanawiając, czy to właściwe.

Co, jeśli jutro się dowie? Co, jeśli go zgniotę? Co, jeśli będzie mógł usłyszeć moje serce? Te rodzaje pytań przebiegają Chanyeolowi po głowie, tak, że jest skuszony znowu wrócić, nawet jeśli będzie na ryzyku koszmarów, zimna i bezsennych nocy. Ale zanim może nawet zrobić jeszcze jeden krok, coś przełamuje ciszę i prawie sprawia, że podskakuje.

- Czego chcesz? - głos Baekhyuna jest wyraźnie w poważnym tonie, prawie, jakby cały czas wiedział, że Chanyeol tam był i się w niego wpatrywał. Chanyeol nie wie, co robić, jego serce bije coraz szybciej i tak mocno, że jest pewien, że Baekhyun może je usłyszeć.

- Ja-ja-ja... - Chanyeol bierze głęboki, drżący oddech, następnie go wypuszcza. - Nie mogę spać.

- ... To co? - Baekhyun brzmi prawie na znudzonego.

- Więc... ja... uh, nie ważne... - Chanyeol już czuje, że jego twarz robi się gorąca. Czemu do diabła po pierwsze wpadłem na ten pomysł? Kurwa. Jestem taki głupi. Zaczyna wlec swoje stopy z powrotem, przez cały czas przeklinając się za bycie takim głupim. Teraz musi znieść upokorzenie i w tym samym czasie, tak czy inaczej, kończy w punkcie wyjścia.

-... Chodź tu. - mówi w końcu Baekhyun i Chanyeol słyszy szelest, zanim czuje ciepłą dłoń chwytającą jego rękę. Drży na kontakt, gdy z roztargnieniem pozwala się być przyciągniętym. Do tego czasu jego oczy się przyzwyczaiły i widzi, jak Baekhyun przesuwa się trochę, aż wyraźnie znajduje się przed nim miejsce.

-... Huh? - Chanyeol jest zmieszany i nawet w ciemności, może rozpoznać ekspresję Baekhyuna. Może nawet zobrazować sobie, że Baekhyun przewraca oczami.

- Pospiesz się, dziecko. - poucza Baekhyun i zanim Chanyeol może cokolwiek powiedzieć, odwraca się, aż jest plecami do Chanyeola, wciąż pozostawiając wolną przestrzeń do spania dla Chanyeola. Jego serce unosi się wdzięcznością i w tym samym czasie gwałtownie unosi się do nieba uderzeniami zbliżonymi do prędkości światła, Chanyeol zniża się na chwiejnych nogach, wchodząc do łóżka Baekhyuna, zanim przykrywa się jego pościelą. Zapach miodu i truskawek unosi mu się do nosa i to już sprawia, że czuje się senny.

Łóżko Baekhyuna jest ciepłe, a ponieważ jest małe, Chanyeol musi przylgnąć do ciała Baekhyuna. Czuje, że serce promieniuje z małych pleców Baekhyuna, tak wąskich, a jednocześnie szerokich w oczach Chanyeola - w tym momencie, Baekhyun jest jak pocieszająca matka i Chanyeol nigdy nie będzie w stanie tego opisać. Nawet jeśli Baekhyun jest tyłem do niego, jego plecy wysyłają mu pewien rodzaj wiadomości, która mówi coś, jak: "Nie martw się, jeśli będziesz mieć koszmary, pamiętaj, że ja tu jestem, a koszmary nie". To sprawia, że Chanyeol czuje się bezpieczny.

Więc w końcu, z dotykiem ciepła Baekhyuna i jego zapachem w nosie, Chanyeol zasypia i zatapia się w krainie snów.



*



Chanyeol budzi się w środku nocy czując na sobie coś cięższego niż pościel. Kiedy otwiera oczy i patrzy w górę, widzi, że Baekhyun na niego spogląda.

- Co robisz? - pyta Chanyeol, ale uśmieszek na ustach Baekhyuna jest cholernie droczący i cholernie seksowny.

- Jestem napalony. - Baekhyun odpowiada ochrypłym głosem, jak i kreśli kółka na piersi Chanyeola. - Yeol, pobaw się ze mną.

Zanim Chanyeol może jeszcze cokolwiek powiedzieć, obydwaj nagle są nadzy i Baekhyun powoli pochyla się w dół... w dół...

Zapach truskawek i miodu wisi w powietrzu.

- Baekhyun... - wyjękuje Chanyeol, te seksualne przyjemności, których nie czuł tak długo są teraz dominujące i bardziej intensywne, niż kiedykolwiek. Tylko myśl, że to Baekhyun, który sprawia, że tak się czuje, w pewien sposób powoduje, że czuje się bardziej pobudzony...

Chce dojść. Czuje się tak blisko spełnienia, ale zanim może się nawet ruszyć (a potem dowiaduje się, że nie może), Baekhyun znowu siedzi na nim okrakiem, jego wzrok jest pełen pożądania i sprawia, że dostaje gęsiej skórki.

- Yeol-ah... - dyszy Baekhyun, kiedy kładzie się obok Chanyeola, jego ciało jest gibkie jak pantery i dominujące. Chanyeol jest zachwycony i oczarowany pewnością, która pęcznieje wokół małego ciała Baekhyuna. Jest na szczycie. Baekhyun... tylko myśl o Baekhyunie na nim to... za wiele... - Yeol...

Kurwa.



*



Chanyeol się budzi. Na prawdę.

W chwili, kiedy to robi, wie, że jest martwy.

Kurwa, kurwa, kurwa... Chanyeol jęczy wewnętrznie, gdy zastyga w łóżku Baekhyuna. Z faktu, że Baekhyun wciąż śpi obok niego (a sposób, w jaki jego ciało jest przyciśnięte do jego, nie pomaga. Wcale.), Chanyeol może dojść do wniosku, że wciąż jest wczesny ranek. Może byłoby lepiej, gdyby Chanyeol obudził się popołudniu, tak więc czułby się mniej bezwstydnie, jeśli by wstał i popędził pod prysznic.

Wstanie jest teraz problemem.

Bokserki Chanyeola są teraz kurwa zabrudzone przez ten sen i to nie pomaga, ponieważ nogi Baekhyuna są splątane z jego.

Kurwa.

Chanyeol już może poczuć, jak jego oddech staje się coraz szybszy, gdy gładkie nogi Baekhyuna niewinnie ocierają się o jego, gdy się kręci (a ten ułom kręci się cholernie często) i czuje, jak znowu rośnie mu erekcja.

Co do kurwy?

To pierwszy raz od wakacji, kiedy doszedł i nigdy wcześniej nie czuł się przez to tak wstrząśnięty. Również nawet nie minęły dwie minuty, a już znowu czuje się podniecony.

Może to przez to, że nie masturbował się przez więcej niż pół roku?

Baekhyun wydaje z siebie przypadkowy odgłos, a następnie odwraca się i zatapia swój nos w plecach Chanyeola. Wyższy przez sekundę przestaje oddychać, gdy czuje ciepło Baekhyuna emitujące nawet przez jego cienką koszulkę. Baekhyun prawdopodobnie myśli, że jest poduszką! Kurwa!

Chanyeol może poczuć krew pędzącą w dół południa.

Stop, stop, stop, stop, proszę, stop... Myśli do siebie Chanyeol, ale Bóg nie odpowiada na jego prośby i w zamian czuje nogę Baekhyuna ocierającą się o jego, zanim słyszy cichy i zagłuszony jęk Baekhyuna.

Stop.

Serce Chanyeola bije tak głośno, że boi się, że obudzi Baekhyuna.

Baekhyun zostaje tak z nogami splecionymi z Chanyeola i twarzą schowaną w jego koszulce, odtwarzając oddech wyższego. Po pięciu najdłuższych minutach życia Chanyeola, Baekhyun w końcu znowu się przesuwa, odwracając się i odplątując nogę z Chanyeola, zanim turla się z dala od ciała Chanyeola.

W chwili, kiedy się to dzieje, Chanyeol stamtąd wylatuje.

Pędzi do łazienki, zamykając się w środku, zanim zrzuca z siebie wszystkie cholerne ubrania, które nagle przylegają do niego niczym klej. Następnie wchodzi pod prysznic i go włącza. Gdy czuje ciepłe krople na swoich ramionach, zamyka oczy, chcąc wziąć głęboki oddech i czekać, aż jego erekcja opadnie.

Ale w zamian, wszystko o czym może myśleć, to Baekhyun i to, jak był blisko.

Baekhyun, Baekhyun, Baekhyun.

Baekhyun, Baekhyun, Baekhyun.

Może poczuć, jak ciało Baekhyuna jest przyciśnięte do jego, jego nogi splątane z jego, ocierające się delikatnie, intymnie, niewinnie. Może poczuć twarz Baekhyuna delikatnie zatapiającą się w jego, ciche jęki, które zazwyczaj wydaje, kiedy śpi dzwonią mu w uszach, niczym jęki, które może sobie wyobrazić podczas seksu. Może wyczuć zapach miodu i truskawek Baekhyuna, na całym swoim ciele.

Kurwa.

Wtedy sen powraca i nawet nie zdając sobie sprawy, ręka Chanyeola unosi się nad jego pulsującą erekcją, niepewnie chwytając ją, zanim zaczyna się po niej poruszać, w górę i w dół. Chanyeol wydaje z siebie jęk, zanim uświadamia sobie, co robi. Jego oczy nagle się otwierają, szerokie, niczym oczy jelenia w świetle reflektorów, a intensywne doznania, które poczuł z tego jednego pogładzenia, sprawiają, że miękną mu kolana.

Ale Baekhyun.

Baekhyun jest na nim, gibkie ciało porusza się uwodzicielsko, gdy Baekhyun przesuwa swój palec w dół nagiej piersi Chanyeola. Baekhyun uśmiecha się zadziornie niczym psotny kot, gdy wślizguje swoją rękę i chwyta cieknącego penisa Chanyeola. Zaczyna poruszać w nim w górę i w dół, i tylko robiący to Baekhyun sprawia, że Chanyeol czuje o wiele więcej, niż powinien.

Gdy Chanyeol nieświadomie wyobraża to sobie w głowie, zatyka swoje usta wolną ręką, mając nadzieję, że Baekhyun nic z tego nie usłyszy i mając nadzieję, że Baekhyun nigdy się o tym nie dowie. O tym... dziwnym fetyszu, który ma do Baekhyuna.

Ale pewność siebie Baekhyuna prześwituje, jego dominacja promieniuje i on po prostu wie, że Chanyeol tego chce. Ten wzrok, jaki Chanyeol obrazuje sobie w głowie jest nieopisanie seksowny i świadomość, że Baekhyun może zrobić tę minę, prawie wystarczy, by sprawić, że dochodzi.

- Powiedz moje imię... - szepcze Baekhyun, kiedy wraca się i podchodzi na palcach do ucha Chanyeola (i w pewien sposób ten obraz jest również całkiem uroczy). - Powiedz moje imię, Yeol... i dojdź.

- Baekhyun... - Chanyeol jęczy w swoją dłoń, nawet nie zdając sobie sprawy. Gdy czuje krople wody odparowujące na swojej gorącej skórze, widzi gwiazdki pod swoimi powiekami, gdy przyjemność wije się po nim, niczym fale. Drży, przypominając sobie, jak to było czuć usta Baekhyuna na swoim uchu, gdy sprawił, że trząsł się szczytując.

Dopiero, gdy kończy obserwowanie pozostałości swojego nasienia, jak zostaje zmyte z wodą do odpływu, przyjemność przyciemniająca jego umysł się rozchodzi, uświadamia sobie, że właśnie masturbował się myśląc o swoim współlokatorze. Który miał zwyczaj być jego wrogiem. Który teraz ciągle jest w jego myślach, a jednak obcym w jego sercu.

Chanyeol patrzy na rękę, która wykonała tak brudną robotę, gdy myślał o kimś tak blisko siebie.


Wzdycha.





___

Dziękuję Wam Promyczki za słowa wsparcia. Jednak jestem typem osoby, która zachowuje dla siebie większość swoich problemów i bólu. Trochę ze mnie tutejszy Baekhyun. Wiem, że z czasem powinno być lepiej, kiedyś w końcu musi. Prawda?

Dodam też, że jeśli kiedykolwiek ktoś miałby ochotę ze mną porozmawiać, o wszystkim i o niczym, to śmiało może napisać. Prawie zawsze jestem dostępna.

Kocham i dziękuję ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro