34. Trochę inaczej

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Gdzie jest Byun Baekhyun?

- Nie wiem. Nie widziałem go dniami.

- Myślisz, że może opuścić szkołę, bo już nie ma z tego pożytku?

- Może chce zostać prostytutką...

- Nie mów tak! Jest naprawdę miłą osobą, jeśli go poznasz.

- To nie jest obraza...



*



- Hej, hej, hej! Gdzie Baekhyun? - pyta Chen po kilku dniach tego rodzaju rozmów krążących po całym koledżu.

- Jest w naszym po-

- Baekhyun zdecydował się oficjalnie rzucić koledż, by zostać piosenkarzem!

- Ah, przestań żartować!

- Poważnie, gdzie on jest?

- W naszym po-

- Pewnie pieprzy się z jakimiś kolesiami.

- Ten dzieciak naprawdę może zdobyć każdego kolesia, jakiego chce, prawda?

- Z ankiety słyszałem, że marzeniem każdego mężczyzny z Pop College jest choć raz pieprzyć Baekhyuna... tylko raz-

- JEST W NASZYM POKOJU! - krzyczy Chanyeol, jego głos przełamuje się przez cały stół. Przejmuje cisza. Chanyeol nagle czerwienieje i spogląda w dół, wpatrując się na swoje jedzenie. - On... odpoczywa. W naszym pokoju.

- Odpoczywa? Dlaczego? - głosy zaczynają pytać go ciekawie, a kiedy spogląda w górę, widzi dziesięć par oczu, wpatrujących się w niego. Prawie żałuje, że w ogóle się odezwał, ale naprawdę muszą się zamknąć na temat Baekhyuna pieprzącego się z innymi kolesiami!

- ... Jest zmęczony. Od jakiegoś czasu nie spał. - więcej ciszy, gdy to przyswajają.

- Jak to jest, że czuję, jakby Chanyeol się zmienił, czy coś? - Jongin zwyczajnie zamyśla się głośno.

- Oooooooooooh, myślisz, że wyzdrowiał?

- Yeah, yeah, yeah! - dziesięć par oczy znowu jest na nim.

- Co ci się działo przez ostatnie kilka tygodni?

- Yeah, stary! Przestraszyłeś nas na śmierć!

- Nawet nie mogliśmy z tobą porozmawiać. Jakbyś nawet nas nie słyszał!

- Co sprawiło, że byłeś taki przygnębiony? - dziesięć par dużych oczu patrzą na niego ciekawie, czekając na odpowiedzi.

- ... ... ... - Chanyeol nie wie, co powiedzieć, ale wszystko o czym myśli, to: jestem zakochany, jestem zakochany, jestem zakochany. W zamian za bardzo oblewa się rumieńcem, szybko wstaje i chwyta swoją tacę. Wszyscy wzdrygają się w zaskoczeniu.

- Argh! Czemu wszyscy jesteście tacy wścibscy? - Chanyeol może poczuć, że jego uszy robią się bardziej gorące i ma nadzieję, że oni nie zauważą. - Aish. - szybko rusza, pozostawiając dziesiątkę ludzi siedzącą tam i próbującą rozwiązać, co do diabła dzieje się z Park Chanyeolem.



*



Kyungsoo siedzi najdalej od Chanyeola, ale gdy obserwuje Chanyeola, jak odchodzi, odwraca się i wpatruje na swoje jedzenie, dumając.

Nawet, kiedy wszyscy wracają szybko do swoich rozmów i Jongin próbuje powiedzieć mu kiepski żart, Kyungsoo nie odpowiada.

Czerwieniejące uszy Chanyeola i jego zarumieniony stan, z powrotem wracają mu na myśl. "On... odpoczywa. W naszym pokoju." Sposób, w jaki to powiedział... i sposób, w jaki spojrzał w dół, i wpatrywał się twardo w swoje jedzenie. To wydawało się bardzo... dziwne.

Kyungsoo ma o tym złe przeczucie.



*



Tydzień później, Baekhyun w pełni odzyskuje zdrowie, jego podkrążone oczy zniknęły, teraz świecą bardziej energicznie niż wcześniej.

- Co przegapiłem na muzyce? - pyta, gdy dwójka z nich idzie w stronę swojego klubu. Widzi ich wiele ludzi i zaczynają szeptać: "Baekhyun wrócił!", "Byun Baekhyun wrócił!".

- Musimy zacząć nowy projekt. - mówi Chanyeol. - I musimy dobrać się w grupy. - Baekhyun obserwuje go (zaskakująco) cierpliwie.

- I jako, że przegapiłem pierwszą sesję, umieścili mnie z tobą. - jest coś innego w posturze i tonie Chanyeola, gdy to mówi, ale Baekhyun nie myśli o tym za wiele.

- Utknąłem z tobą? Znowu? - wzdycha Baekhyun, a Chanyeol oblewa się czerwienią z zakłopotania, ale wtedy, Baekhyun wydaje z siebie mały chichot.

- Dobrze nam się razem pracuje, więc chyba będzie okej? - mówi Baekhyun. - Założę się, że nie dostaniesz się do klasy tak szybko, jak ja.

- Hej chłopaki- - woła z tyłu Jongin, gdy do nich podchodzi, chcąc utrzymać dobrą rozmowę ze swoimi przyjaciółmi, odkąd ostatnio obydwaj oddalili się od niego.

- Chcesz się założyć- - zaczyna Chanyeol, ale Baekhyun zaczyna pospieszać.

- Hej! - krzyczy Chanyeol, gdy biegnie za Baekhyunem. Jongin próbuje za nimi biec, ale są za szybcy, więc zwalnia do chodu, obserwując ich ciekawie.

Jeśli dobrze widział, Baekhyun uśmiechnął się do Chanyeola i powiedział: "Dobrze nam się razem pracuje."

Jongin jest pewien, że coś się pomiędzy nimi dzieje. Zaczyna uświadamiać sobie, że może się nie nienawidzą, jak to każdy myśli.

Może teraz są... kolegami?



*



Chanyeol nawet nie wie, jak to robi.

Dowiaduje się, że kocha Baekhyuna i mimo tego spodziewał się uczucia samoświadomości wszystkiego, co mówi drugiemu, jakoś czuje się swobodnie.

- Nie, to nie brzmi całkiem dobrze... - mówi Baekhyun, gdy nachyla się do Chanyeola i poprawia niektóre nuty. Zapach truskawek i miodu unosi mu się do nosa, i tylko kiedy to robi, uświadamia sobie, jak bardzo za tym tęsknił.

- Przestałeś używać wody kolońskiej? - pyta Chanyeol, zanim zdaje sobie sprawę. Wtedy czerwienieje, mając nadzieję, że Baekhyun nie uświadomił sobie, jak spostrzegawczy był odnośnie Baekhyuna.

- Nie lubiłem jej. - odpowiada Baekhyun, gdy oddala się, aż Chanyeol znowu może oddychać. Wcale nie jest podejrzliwy. - Nie wiem... Czułem, że mi nie pasowała. Zbyt seksowna.

...

- Taa, ponieważ ty nie jesteś seksowny. - Chanyeol wypuszcza mały uśmieszek, uwielbiając, gdy Baekhyun odwraca się ostro do niego ze zwężonymi brwiami.

- Chcesz się założyć? - Baekhyun pochyla się bliżej niego. Chanyeol może poczuć, że jego serce wariuje. Może to tak odczuwa się miłość. Baekhyun jest tak blisko.

- Śmiało. - Chanyeol wydycha, gdy też nieświadomie pochyla się bliżej. Ich usta są centymetry od siebie, ale zanim ich usta mogą się dotknąć, wybucha donośny głos, sprawiając, że wzdrygają się i odsuwają od siebie, jakby dotknęli kwasu.

- Yah, yah, yah!!! - krzyczy Chen, gdy rusza do nich w uśmiechu i klęka pomiędzy nimi, zarzucając swoje obie ręce na ich ramionach. Nagłe przeszkodzenie sprawiło, że Chanyeol się zarumienił. Miałem zamiar go pocałować... - Co robicie, idioci?

- Robimy naszą pracę, nie tak jak ktoś, kogo znamy... - mamrocze Baekhyun, gdy odwraca się i kontynuuje nucenie pod nosem, jakby nic się pomiędzy nimi nie wydarzyło. Nieprzystępne zachowanie sprawiło, że Chen zaskomlał i odszedł do swojej własnej grupy. Chanyeol jest zmieszany. Mieliśmy zamiar się pocałować! Jak on może się zachowywać, jakby nic się nie stało?

Ale znowu, jeśli pomyślałby o wszystkich innych razach, kiedy się pocałowali - zachowywali się, jakby nic się nie wydarzyło. Jakby całowanie było normalną rzeczą pomiędzy ludźmi, tak zwyczajną, że nie trzeba było o niej dyskutować.

Teraz, kiedy Chanyeol jest tego świadomy, zastanawia się, czemu po pierwsze pocałował Baekhyuna, jeśli nawet nie wiedział, że go lubił.

Ten pocałunek z imprezy...

... Chanyeol był jedynym, który zrobił krok.

A wszystkie inne razy były dlatego, że próbowali się nawzajem wyzwać. Chanyeol pamięta pierwsze kilka razów, kiedy zrobił pierwszy krok. Obwiniał fazę za te nagłe uczucia do Baekhyuna, ale teraz, kiedy myśli wstecz, wie, że to była tylko wymówka, by pocałować Baekhyuna.

Ponieważ pragnął pocałować Baekhyuna już od swoich urodzin.

To idzie aż tak wstecz? Chanyeol myśli do siebie w niedowierzaniu. ... Wow. Jak głupi byłem?

Próbował pytać SheunSays, czym było te uczucie i wyszło na to, że to zauroczenie. Tylko, że był za bardzo w zaprzeczeniu, by to zaakceptować.

Cóż, pieprz się, Oh Sehun. To nie koniec.

Chanyeol już tak naprawdę nie wie, co zrobić z tymi uczuciami. Nie spodziewa się próbowania i podbicia serca Baekhyuna (myśl sama w sobie jest absurdem - Baekhyun jest nietykalny), ani nie spodziewa się próbowania i dania sobie spokoju z Baekhyunem (jakoś ta myśl... jest jeszcze bardziej absurdalna, niż poprzednia).

Może... tylko chce chronić Baekhyuna. To wszystko.

Zwykły cel sprawił, że Chanyeol czuje się lepiej, jakby w pewien sposób może być przydatny Baekhyunowi. To prawda - nie potrzebuje uczuć Baekhyuna, ani nie musi rezygnować z Baekhyuna (może nie chce) - on tylko chce otworzyć serce Baekhyuna i spróbować go bardziej uszczęśliwić. Po prostu chce być dla Baekhyuna kimś do oparcia, albo znaleźć kogoś, kto może to zrobić.

To proste, a jednak trochę stresujące, ponieważ Baekhyun jest twardym orzechem do zgryzienia.

Wciąż, Chanyeol jest zmotywowany, by to zrobić. Widzenie załamanego wtedy Baekhyuna daje mu wystarczającą determinację, by sprawić, żeby Baekhyun był szczęśliwy i spróbować, pomóc Baekhyunowi wykopać te wszystkie problemy.

- Hej, słuchasz? - ten głos wchodzi mu do umysłu, wyrywając go z myśli. Chanyeol odwraca się do Baekhyuna, którego złoto-brązowe włosy świecą delikatnie dookoła jego głowy (w przeciwieństwie do jego ułożonych, wyżelowanych włosów z poprzedniego tygodnia), gdy przesuwa się, by wskazać coś na swojej kartce papieru. Może ta nowa fryzura jest też urocza. - Myślałem...

Mam nadzieję, że się otwierasz. Już więcej sam nie cierp.

-... Jak myślisz? - Baekhyun kończy i spogląda na niego do góry, z oczami pełnymi tej niewinności i pewnego rodzaju światła, którego nigdy wcześniej tam nie było. Chanyeol mruga. Baekhyun zwęża oczy. - Słuchałeś, ty frajerze?

- Nie, bo jesteś taki nudny. - odpowiada delikatnie Chanyeol. Baekhyun fuka.

- Niedoceniający drań. - mamrocze mniejszy, gdy odkłada swój ołówek i wyciąga coś z kieszeni. Chanyeol prawie się dławi, gdy uświadamia sobie, że to jego etui na okulary. Baekhyun wyciąga swoje okulary i nakłada je, zanim kontynuuje wykonywanie swojej pracy. - Czekaj, aż dostaniesz takiego partnera, jak Chen...

- Wtedy będę mógł się skoncentrować... - mruczy do siebie Chanyeol. Baekhyun trzaska w dół swoim ołówkiem.

- Coś ty powiedział?! - No cóż, nie ma sensu próbować tego cofnąć.

- Powiedziałem, że będę mógł-

- Czy choć raz w swoim życiu przestaniecie się kłócić?! - Jongin wyskakuje znikąd i wypuszcza wielkie westchnięcie. - Jezu, i jeszcze wtedy, gdy pomyślałem, że się do siebie zbliżacie...

- Kto może zbliżyć się do tego kolesia? - Baekhyun krzyżuje ręce i fuka. Chanyeol pomyślałby, że wygląda uroczo, kiedy jest w okularach i jest zły, ale nie teraz.

- No weź, myślisz, że chciałem być w tej samej grupie, co ty? - odstrzela Chanyeol, zirytowany. Baekhyun nie jest uroczy, jak mógł tak pomyśleć? - Śnij dalej!

- Wiesz co? Wolałbym pracować sam, niż być z tobą!

- Wiesz co? Wolałbym pracować z muchą, niż być z tobą!

- Chłopaki! - wzdycha Jongin. Jak w ogóle pomyślał, że są kumplami? - Możecie się nie sprzeczać?

- Jongin-ah, Byun Baekhyun wyraźnie się tu mylił!

- Jongin-ah, bądź dobrym dongsaengiem i weź stronę hyunga.

- Jakbyś nie zauważył, B, Jongin jest również moim dongsaengiem-

- Jakbyś nie zauważył, Yeol, Jongin najpierw był moim dongsaengiem-

- Idę. - wzdycha Jongin, gdy zaczyna odchodzić. Wzdycha jeszcze bardziej na możliwość słyszenia ich kłótni, wzdychając, gdy siada obok swojego partnera, Kyungsoo, który myśli nad słowami do ich muzycznego projektu.

- Aish. - wzdycha Jongin, gdy siada obok Kyungsoo i spogląda na Baekhyuna i Chanyeola, którzy wciąż się kłócą. - Czemu choć raz nie mogą być dobrymi kolegami?

- Myślałem, że są najlepszymi przyjaciółmi. - odpowiada Kyungsoo, jak i odbiega oczami od kartek papieru.

- Ha! To najzabawniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem! - Jongin wydaje z siebie śmiech. - Ostatnim, czym by byli, to przyjaciołmi! Oni są długoletnimi wrogami.

- Hm? To całkiem dziwne. - Kyungsoo wydaje się być bez entuzjazmu, gdy mówi. Zaczyna coś zapisywać. - Myślałem, że ich relacja jest całkiem dobra.

- ... Kyungsoo-yah, czy ty... nie pracujesz odrobinę za ciężko? - Jongin wpatruje się na niego, następnie zagląda mu przez ramię, by spojrzeć na słowa. - ... Potrzebujesz mojej pomocy?

- Czy twoja kompozycja jest już skończona? - odpowiada gładko Kyungsoo. Jongin właśnie wtedy przypomina sobie, co powinien robić i szybko pospiesza po kawałek papieru i gitarę.

- Hm... - Kyungsoo zaczyna mówić, a Jongin przestaje wygrywać akordy na swojej gitarze, gdy wyciąga ołówek z buzi. - Myślisz, że... Chanyeol może być zakochany w Baekhyunie?

- Huh? - Jongin otwiera buzię, wdzięczny, że wyjął ołówek, albo inaczej by mu spadł. - Żartujesz, prawda? - Kyungsoo nic nie mówi. Jongin zauważa, że przestał pisać, jego długopis opiera się na jego dłoni, gdy macha nim do przodu i do tyłu. Kyungsoo gapi się w przestrzeń, jego długie rzęsy nie migoczą, gdy duma w myślach. - Kyungsoo?

- Ja jakoś... mam te przeczucie, że... Chanyeol może lubić Baekhyuna. - mówi Kyungsoo, następnie odkłada długopis i wypuszcza małe westchnięcie, zamykając oczy, aż te długie rzęsy spoczywają na jego policzkach. - Jak myślisz?

- Ja... Myślę, że masz halucynacje. - odpowiada w końcu Jongin, zanim układa dłoń na ramieniu Kyungsoo. Jego oczy szybko się otwierają, zanim patrzą na Jongina. Po raz pierwszy Jongin uświadamia sobie, jak wielkie są oczy jego kolegi. - Kyungsoo-yah, nie rań się bardziej przez myślenie o takich rzeczach. Wkrótce zaczniesz myśleć, że Chanyeol jest zakochany we mnie! - Kyungsoo obserwuje go, jego usta w kształcie serca ściągnięte są w cienką linię. W końcu przerywa wzrokowy kontakt i spogląda w dół, uśmiechając się trochę.

- Uważam, że to prawie niemożliwe. - mówi Jongin, jak i rzuca spojrzeniem na dwójkę swoich najlepszych przyjaciół, którzy teraz skrobią agresywnie na swoich kartkach, jakby o coś ze sobą rywalizując. Prawie się śmieje. - Ich relacja nie jest nawet bliska do dobrego koleżeństwa! Myślisz, że się polubią? - kpi Jongin. - Poza tym, myślę, że typ Chanyeola jest raczej, jak ty. Cichy, zamyślony, tajemniczy... - strzela wzrokiem na Kyungsoo, którego uśmiech poszerza się trochę. Kyungsoo uderza go lekko w ramię, ale nic nie mówi.

-... Ale czemu spytałeś? Skąd przyszedł ci ten pomysł? - Jongin pyta ciekawie, kiedy Kyungsoo zaczyna znowu wracać do pracy, podnosząc swój długopis.

- Hm... - Kyungsoo odpowiada po dłuższej chwili, podnosząc swój długopis do brody, gdy myśli. - ... Myślę, że można powiedzieć, że kiedy zakochujesz się w kimś, jakoś... go poznajesz.

-...?

- Obserwujesz go tak bardzo, że możesz przewidzieć, jak się zachowa i w jaki sposób powie. Świadomość, co zrobi potem przychodzi ci tak naturalnie, że to zaskakujące, kiedy inni ludzie tego nie widzą. Chyba można to nazwać... instynktem adoratora? - Kyungsoo odwraca się do niego, gdy mówi ostatnie dwa słowa, jego oczy są szerokie i poważne. Następnie odwraca się, kiedy odpowiada mu pusta wypowiedź Jongina. - ... Czuję, że... Chanyeol jest zakochany, czy coś... Ale skoro jesteś jednym z jego przyjaciół i tak nie uważasz, zaczynam myśleć, że instynkt adoratora mówi mi głupstwa...

- Ta... - odpowiada Jongin, w końcu coś rozumiejąc, jak i poklepuje współczująco ramię Kyungsoo. - ... Przykro mi, Kyungsoo, ale myślę, że ten twój instynkt adoratora to gówno prawda... - Kyungsoo się śmieje, jego ramiona się trzęsą. Jongin zauważa, jak małe są jego ramiona.

- Cóż, to znaczy, że mam szansę, prawda? - Kyungsoo mówi pełen nadziei, gdy znowu spogląda na Jongina. Jongin szczerzy się szeroko.

- Oczywiście! W fakcie, myślę, że masz większe szanse niż ktokolwiek!

Po drugiej stronie, pewna para współlokatorów zaczyna kłócić się o to, czy wietrzne dni są lepsze od pochmurnych.



*



- Idziesz?

- Co?

- ... impreza urodzinowa Tao.

- Kiedy?

- Czwartego.

- ... Czemu miałbym iść na imprezę urodzinową Tao? - odpowiada Chanyeol, trochę zmieszany. Wciąż nie są tak blisko. W fakcie, jeśli nie Baekhyun, czy Sehun, Chanyeol nie sądzi, że w ogóle znałby Tao.

- Bo przyszedł na twoją. - odpowiada Kris.

- Czy ja w ogóle jestem zaproszony?

-....... Uh... Oczywiście, że tak!

-...

- No weź!

- Chcesz tylko, bym z tobą poszedł, czy to dlatego mnie pytasz? Joonmyun idzie?

- Yeah, oczywiście, że tak! Są dobrymi kolegami.

-... Baw się dobrze. - Chanyeol ma zamiar się rozłączyć, ale Kris mówi mu, by zaczekał.

- Myślisz, że faktycznie jest zaproszony? - Chanyeol słyszy drugi głos po drugiej stronie telefonu. Zwężajac oczy, przyciska telefon bliżej, próbując usłyszeć, co mówi. Brzmi jak Oh Sehun. Ten bachor. - Znaczy, skoro to połączona impreza urodzinowa hyunga Baekhyuna i Tao...

Baekhyuna?

- Shh! - odpowiada Kris. - Nie mów mu, albo inaczej na pewno nie pójdzie!

- Ale hyung, czemu miałby iść, skoro nie jest zaproszony-

- Dziecko!

- Halo? - Chanyeol mówi niecierpliwie, próbując przypomnieć im, że wciąż tam jest. Stłumione szepty rozbrzmiewają przez około dwie sekundy, zanim Kris wraca na linię.

- Więc, idziesz? Jestem całkiem pewny, że jesteś wolny, skoro szkoła nareszcie zdecydowała się nam dać trzytygodniowe wolne!

- Ta, system szkolny jest chujowy. Nawet nie idą zgodnie z wolnym normalnej szkoły. - wzdycha Chanyeol.

- Nawet nie idą zgodnie z przepisami normalnej szkoły. - odcina się Kris. - Więc, idziesz?

-... - Co ma do stracenia? - ... Dobra.

- Tak! - krzyczy wesoło Kris. W tle, Sehun zaczyna mówić, ale jego głos jest wkrótce zagłuszony i Chanyeol nic nie może usłyszeć.

- Co to było? - pyta Chanyeol.

- Oh... Sehun tu jest. Mówi, że jest "wstrząśnięty, by cię tam zobaczyć!". - odpowiada Kris.



*



- Ty mały bachorze! - krzyczy Lu Han, gdy rusza do Chanyeola. Chanyeol, przerażony, ma chęć uciec, ale siedzi zamrożony przy stole. Odkąd zbanował ich dyrektor, ich nowy stół obiadowy znajduje się w parku na zewnątrz, gdzie może cieszyć się widokiem i zimnym wiatrem. Lu Han wypuszcza ogromny wyszczerz, gdy prześlizguje rękę przez szyję Chanyeola. - Nie przyszedłeś na moją imprezę!

- Oh... a miałem? - odpowiada tępo Chanyeol. Lu Han zaciska uchwyt na szyi Chanyeola.

- Bachor... - mruczy Lu Han, ale się szczerzy. Rzecz z Lu Hanem jest taka, że nawet jeśli próbuje być zły i poważny, to nie może, bo jego uśmiech zawsze się przebija. - I pomyśleć, że poszedłem na twoją!

- Dobra, dobra... Przepraszam... - Chanyeol również zaczyna się śmiać, gdy Lu Han łaskocze go po szyi. - Ja po prostu... nie miałem chęci iść. - Lu Han się zatrzymuje.

- Nie poszedłeś też na imprezę Hunniego, prawda? - pyta Lu Han z szerokimi i urodziwie błyszczącymi oczami.

- Nie. - przyznaje Chanyeol, czując się teraz trochę źle.

- Co z tobą było przez ostatnie dwa tygodnie? Teraz już z tobą okej, prawda? - Lu Han pyta z niepokojem i trochę niezręcznie. Chanyeol też się czuje niezręcznie.

- Uh... Nie czułem się najlepiej. - odpowiada Chanyeol, czerwieniejąc na nagłe zainteresowanie, jakie pokazuje Lu Han. - Ale już mam się dobrze. - Lu Han uśmiecha się i poklepuje po plecach.

- To dobrze! Tak długo, jak jesteś szczęśliwy. - szczerzy się Lu Han, potem nagle prostuje plecy. Obraca się, a potem odwraca do tyłu. - Ooh, Minseok tu jest. Cześć! - potem pospiesza. Chanyeol obserwuje, mrugając szeroko, gdy widzi, jak Lu Han czeka przy wejściu na stołówkę, jego oślepiająco ogromny uśmiech wypełnia jego twarz, gdy stoi tam i czeka. Dwie minuty później, Minseok wychodzi z akademików i idzie po jedzenie w stronę stołówki. Lu Han uśmiecha się i szybko do niego dołącza.

Chwila. Skąd on do diabła to wie...?



*



- Co się dzieje czwartego? - pyta Chanyeol, kiedy Baekhyun wraca z czegokolwiek, co robił. Baekhyun zatrzymuje się i duma przez chwilę.

- Impreza urodzinowa Tao. - w końcu odpowiada. - Idziesz?

- ... Czy ja w ogóle jestem zaproszony? - pyta Chanyeol, chcąc się nadąsać. Baekhyun ma imprezę z Tao i nawet mu nie powiedział? Chanyeol nawet nie wie, dlaczego jest taki zawiedziony.

- Poważnie? - Baekhyun podnosi brew. - Wszyscy razem siedzimy przy jednym stole na każdym posiłku i zadajesz takie głupie pytanie?

-...

- Poza tym, nie mów Tao. To impreza niespodzianka i myśli, że to impreza niespodzianka na moje dwudzieste pierwsze urodziny. - Oh, więc Baekhyun nie wie.

- Czemu urządzają imprezę dla Tao, a nie dla ciebie?

- Bo celebrują jego bycie pełnoletnim, a nie nastolatkiem. - Baekhyun odpowiada zwyczajnie. - Wiesz, bo jest takim dzieckiem i w ogóle. - obydwaj chichoczą.

- Poza tym, nie widzę sensu celebrowania urodzin. - kontynuuje Baekhyun, gdy siada na łóżku i wyciąga nogi.

- Czemu? - Chanyeol mruga, gdy jego oczy nieświadomie przebiegają po gładkich, białych nogach.

- Ponieważ świętujesz normalny dzień. To wszystko. - odpowiada Baekhyun. - Szanuję to, że inni odnajdują ważność w urodzinach i miałem zwyczaj oczekiwać swoich, ale teraz już nie widzę sensu.

- Ale to nie jest tylko normalny dzień. - naciska Chanyeol, odwracając wzrok, kiedy uświadamia sobie, że za długo patrzył się na te nogi. - Nie codziennie stajesz się o rok starszy, wiesz.

- To znowu, mamy tylko jedną szansę, by przeżyć każdy dzień. - Baekhyun gładko odstrzela. - Kiedy dzisiaj minie, już nigdy nie wróci .- Chanyeol wpatruje się w ciszy, gdy Baekhyun otwiera swoją książkę do psychologii i zaczyna robić notatki. Jest coś w tonie Baekhyuna, co sprawia, że Chanyeol jest trochę ciekawy.

- Czy twoi rodzice w ogóle obchodzili z tobą urodziny? - pyta łagodnie. Baekhyun jest cichy i Chanyeol nigdy nie wiedziałby, że Baekhyun go usłyszał, jeśli nie widziałby sposobu, w jaki ręka Baekhyuna przestała się ruszać.

- Nie. - wykrztusza cicho Baekhyun. Czując się współczująco i trochę dobitnie, Chanyeol szybko zrzuca pościel i z sercem walącym mu w gardle, powoli pełznie do łóżka Baekhyuna. - Co ty kurwa robisz? Złaź! - Baekhyun pcha go bez entuzjazmu, kiedy Chanyeol wspina się na jego łóżko, aż są ściśnięci z powodu rozmiarów małego łóżka Baekhyuna. Mniejszy się poddaje, ale rzuca mu obrzydzone spojrzenia, które w najmniejszym stopniu nie wyglądają na szkodliwe.

- Pozwól mi ci coś pokazać! Nikomu wcześniej nie pokazywałem. - szepcze Chanyeol, uśmiechając się lekko, gdy podnosi swoje ręce do karku, jakby coś z niego zdejmował. Baekhyun wpatruje się w niego z tą samą ekspresją na twarzy, następnie Chanyeol odwija coś z szyi i pokazuje naszyjnik w ręce.

Naszyjnik jest srebrny, połyskuje jasno w ogromnej dłoni Chanyeola, a na środku niego jest mały, okrągły jadeit w wielkości małej monety. Baekhyun właśnie ma zamiar zapytać, dlaczego do diabła Chanyeol musiał mu to pokazywać.

- Rodzice mi to dali. Moi adoptowani rodzice. - mówi łagodnie Chanyeol, jego uśmiech się rozszerza, kiedy Baekhyun milknie i powoli bierze naszyjnik z dłoni Chanyeola. - Podarowali mi go na szesnaste urodziny. To prawdopodobnie najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek dostałem, jako prezent. - ekspresja Baekhyuna topnieje z oceniającej, do czegoś innego.

- Moi prawdziwi rodzice podarowali mi ich własny naszyjnik, ale... w zamian noszę ten. - wzdycha Chanyeol, sprawiając, że jego historia jest lekka, nawet jeśli Baekhyun wie, że nie jest. - Tamten jest w domu. Chyba nie chciałem stracić czegoś, co mnie z nimi łączyło, nawet jeśli byłem na nich zły za porzucenie mnie w ten sposób.

- A teraz? Wciąż jesteś zły? - pyta cicho Baekhyun, opierając do tyłu i ignorując iskry, które przeleciały mu przez skórę, kiedy jego ramię otarło się o gołe ramię Chanyeola.

-... Niezupełnie. - w końcu odpowiada Chanyeol. - Nie mogę wiecznie być zły. Cokolwiek się stało, nie mogę tego zmienić. Może to, że przestałem być zły, było... Wiesz, jeśli za długo jesteś zły, to po prostu cię wymęcza. - Baekhyun nic nie mówi, tylko wpatruje się w naszyjnik, który teraz jest w jego dłoni.

- Jest ładny. - szepcze po chwili Baekhyun, wpatrując się w niego przez jeszcze parę chwil, zanim odkłada go na dłoń Chanyeola.

- Co z tobą i twoim ojcem? - pyta go Chanyeol, gdy z powrotem zakłada go na szyję. - Wciąż jesteś zły? - Baekhyun nie mówi. Przez długi czas.

- Ja... już nie wiem. - Baekhyun w końcu wzdycha, gdy wraca do ostatniego kontaktu ze swoim ojcem.

"Już nie kocham twojej matki, ale to nie znaczy, że nigdy nie kochałem."

- Czasami... ... ... Czasami zastanawiam się, czy tylko wymęczam się ciągłym byciem tak złym.

"Kochałem ją, Baekhyun. Kochałem ją tak szybko i nagle, i tak bardzo, że to było, jak palenie się w ogniu, a ja paliłem się i paliłem, aż wypaliłem. Kochanie jej było takie niebezpieczne, tak złe i ryzykowne, ale podjąłem ryzyko. My podjeliśmy ryzyko. Zanim wiedziałem, wymęczyłem się kochając ją. Po prostu nie byliśmy sobie pisani."

- Czasami zastanawiam się, czy po prostu denerwuje się bez powodu.

"Chciałem ci tylko powiedzieć, Baekhyun, że nie wyszliśmy za siebie, ponieważ ktoś nam tak powiedział, albo dlatego, że byliśmy zmuszeni. Pobraliśmy się, ponieważ się kochaliśmy, tak, że próbowaliśmy przezwyciężyć wszystko pomiędzy nami. Jedyną rzeczą, której nie daliśmy rady przezwyciężyć, były różnice w nas samych. "

- To było tak dawno temu, że wiem, że powinienem wkrótce z tego wyjść. - Baekhyun odwraca się, by spojrzeć na Chanyeola. - Jak powiedziałeś, czasami naprawdę muszę ruszyć z przeszłości, wiesz? - wtedy odwraca się i wpatruje w swoje kolana. Chanyeol wpatruje się w niego.

- Zgaduję, że dużo myślałem o tym, co powiedział i co ty powiedziałeś. - kontynuuje Baekhyun. Chanyeol nie wie, dlaczego uaktywniają się jego uczucia - jego serce bije tak szybko.

"Nie wszystko wychodzi. Ludzie się zmieniają. Uczucia się zmieniają. Ale kiedyś to było."

- Myślę, że to ma sens. Zgaduję, że byłem tylko... zbyt zezłoszczony, by to sobie uświadomić. Znaczy, uświadomić, że tylko się ranię.

"Przestajemy istnieć, Byun Baekhyun, w końcu z biegiem czasu zostajemy zapomniani, ale to nie znaczy, że nigdy nas tu nie było."

- Ludzie ruszają dalej, a ja byłem jedynym, który tego nie robił. - Baekhyun znowu na niego spogląda. Chanyeol przysięga, że jest jakiś rodzaj iskry, który zaczyna zapalać się w tych ciemnobrązowych oczach. Potem uśmiecha się delikatnie. Chanyeol nie sądzi, że widział wcześniej takiego Baekhyuna (i cześć niego jest przerażona, że nigdy więcej nie będzie miał możliwości). Jego serce zaczyna wariować. Cholera, on zaczyna wariować.

- I zgaduję, że to już czas, bym i ja ruszył.



*



Powodem, dla którego nie powiedziałem ci, że bym cię uratował był taki, że nie potrafię.

Chcę cię uratować, cholera, nie masz pojęcia, jak bardzo, ale to jest coś, czego nigdy nie będę w stanie zrobić.

A ty jesteś wystarczająco silny. Wiem, że jesteś. Jesteś wystarczająco silny, by przezwyciężyć wszystko, co stanie ci na drodze.

I teraz zaczynasz przezwyciężać swoją długoletnią słabość.

Cieszę się, że to widzę.

I mam nadzieję zobaczyć, jak z każdym dniem stajesz się silniejszy. Mam nadzieję zobaczyć, jak odnajdujesz to szczęście, na które zawsze zasługiwałeś.



*



- Yah, yah, yah! - Chen krzyczy z frustracji, gdy wymachuje dookoła swoim widelcem. Jongin patrzy na niego dziwnie. Kyungsoo patrzy na niego wielkimi oczami. Sehun na niego mruga.

- Co?

- Lu Han powinien odsunąć się od mojego mężczyzny! - mówi głośno, jak i wbija się w mięso.

- Jakbyś nie zauważył... Jestem całkiem pewny, że Lu Han hyung był tam pierwszy. - mówi ostrożnie Jongin. Chen rzuca w niego kawałek marchewki, a on robi szybko unik. Teraz, kiedy mają zakaz siedzenia w stołówce, ich nowym terytorium jest ogród na zewnątrz stołówki, którego mają tylko dla siebie.

- To już miesiące... a on wciąż nie jest we mnie zakochany... - wzdycha Chen. - Myślę, że Lu Han i Minseok mogą się spotykać.

- ... Właśnie sobie uświadomiłeś? - wypala Sehun, ale Kyungsoo szybko go chwyta i zamyka mu usta ręką. Mimo to, Chen słyszał i trzaska rękami w stół, jak i nachyla się bliżej Sehuna.

- Co? Coś ty powiedział? - Kyungsoo się poddaje i zdejmuje swoją dłoń, pozwalając Sehunowi mówić.

- ... Myślę, że każdy z nas przewidywał, że spotykali się już od długiego czasu. - mówi Sehun, gdy żuje jedzenie. - Oni po prostu nam nie mówią, w większości dlatego, że zawsze są w swoim własnym świecie i również dlatego, bo nie są typem, by się nam przechwalać, chyba, że ich zapytamy.

- Więc, czemu ich nie zapytałeś? - Chen podnosi brew.

- ... Nie wiem... - w końcu odpowiada Sehun. - Ale tak, czy inaczej, największym powodem, dla którego zrezygnowałem z Lu-ge, było to, więc...

- Poważnie? - Chen wypuszcza głębokie westchnięcie. - Idiota. Jestem idiotą.

- Ta, jesteś. - mówi Sehun, ale Kyungsoo wysyła mu gniewne spojrzenie, w czym Sehun szybko się chowa.

- A-ale... to jest okej! W morzu jest wiele ryb... - kontynuuje Sehun, próbując pocieszyć Chena w swój własny sposób. Kątem oka spogląda na Kyungsoo, który wysyła mu mały, pochlebny uśmiech.

- Yeah... Chyba... - Chen wzdycha, akurat, gdy pojawia mu się w myślach oślepiający Minseok ze swoim charyzmatycznym uśmiechem.



*



Co do diabła powinien dać Baekhyunowi?

Impreza jest za tydzień!

Chanyeol nie wie, dlaczego nie pomyślał o tym, co dać Tao, ale znowu Baekhyun jest priorytetem. Nawet nie wie, kiedy Baekhyun zaczął coś dla niego znaczyć.

- Co chce Tao? - w końcu pyta Chanyeol. Baekhyun wzrusza ramionami.

- Nic mu nie dawaj. Po prostu bądź na jego urodzinach. - odpowiada zwyczajnie. - Ja wszystko zapewniam.

-...

- Poza tym, Tao powinien nauczyć się doceniać pamięć, a nie prezent. - kontynuuje Baekhyun, gdy przewraca stronę, te okulary wciąż spoczywają mu uroczo na nosie, gdy kontynuuje czytanie. Dlatego, że nie uczył się odpowiednio przez ostatni miesiąc, teraz musi nadrobić. - Z tym, jeśli nikt nie da mu prezentu, nie będzie miał na co narzekać.

- Mimo to, jak myślisz, co by mu się podobało? Bo wiesz... wydajesz się go naprawdę znać. - Ponoć ludzie zazwyczaj mówią, co oni lubią, zamiast tego, co lubią ich znajomi... Ponieważ mają skłonność myślenia, że ich koledzy lubią to samo, co oni...

- Hm, drogie rzeczy. Gucci. - mówi Baekhyun, jak i przewraca stronę. - Samochód, może. Myślę, że chyba próbował mi powiedzieć, żeby kupić mu nowy laptop? - Baekhyun pauzuje i patrzy zamyślony w sufit.

-... - Chanyeol czuje się zirytowany. Nie mogę zdobyć tego gówna! I tak w ogóle, nie uważam, że Baekhyun chce coś takiego...

- Albo podróżowanie. Myślę, że chce podróżować. - dodaje Baekhyun. - Chce się też nauczyć angielskiego. Jedzenie...

- Jak myślisz-

- Wiesz, co kocha najbardziej? - Baekhyun siada prosto i nasuwa okulary, następnie odwraca się do Chanyeola. Chanyeol prawie dławi się na to jaki jest uroczy. - Rzeczy innych ludzi. Kiedy zabiera rzeczy kogoś innego i twierdzi, że to jego własne. To najlepszy prezent, jaki może mieć.

- To... czemu nie kupimy czegoś, czego nie lubi? I damy to komuś, czy coś? - pyta Chanyeol, mając nadzieję, że może to doprowadzi do tego, co Baekhyun może chcieć.

- Weź jedne z butów z jego szafy... - sugeruje Baekhyun, jego oczy migoczą ze złośliwości. Ta strona Baekhyuna jest godna podziwu. - ... zapakuj w pudełko i daj mi. Udawaj, że dajesz mi prezent. - Chanyeol przytakuje, jego serce bije szybko.

-... Potem, kiedy mi go wyrwie i go otworzy, zda sobie sprawę, że to jego... - Baekhyun milknie, kąciki jego ust drgają do góry. Chanyeol chce przytaknąć, zaśmiać się i się zgodzić, ale jest zawiedziony, ponieważ to nie powiedziało mu nic o tym, co może lubić Baekhyun. Niech to szlag!

- Znaczy, to zadziała, ale jak zamierzamy zdobyć jego rzeczy? - pyta zmieszany Chanyeol. Dumają przez chwilę, Baekhyun wypuszcza powietrze w rozczarowaniu, ale po paru sekundach, odwracają się i wpatrują w siebie wielkimi oczami, gdy wskazują na siebie i mówią "Sehun!".



*



Chyba w końcu po wszystkim nie dowiedziałem się, co lubi... Chanyeol myśli sobie z przygnębieniem, gdy idzie ramię w ramię z podskakującym Baekhyunem, który ma w rękach buty Tao.

- Stopy tego idioty capią! - komentuje mniejszy, trzymając but możliwie z dala od swojej twarzy. - Wiesz co? Jeśli wyczuje z daleka prezent i-

- Baekhyun! Kocham cię! - krzyczy ktoś z daleka. Chanyeol i Baekhyun odwracają się, by zobaczyć w oddali mężczyznę, który macha ręką i porusza brwiami. Chanyeol z wielkimi oczami odwraca się do Baekhyuna i widzi sposób, w jaki mniejszy uśmiecha się do niego ciepło.

W drodze powrotnej do ich pokoju, wiele ludzi wita Baekhyuna i zamienia z nim parę słów, gdzie Baekhyun odpowiada entuzjastycznie. Chanyeol znowu czuje zazdrość, która gotuje się w nim za każdym razem, kiedy to się dzieje. Niech to szlag, dlaczego musi być tak cholernie popularny?

- Oppa... - kilka dziewczyn piszczy na Baekhyuna, ale Baekhyun udaje, że ich nie słyszy i idzie dalej. Chanyeol zauważa, że za każdym razem, kiedy dziewczyny próbują porozmawiać z Baekhyunem, mniejszy je ignoruje. Chanyeol przypomina sobie, że Baekhyun ma urazę do płci żeńskiej.

- Czemu nienawidzisz kobiet? - pyta Chanyeol, kiedy są z powrotem w pokoju. Baekhyun odkłada buty.

- Jak myślisz, że to zawiniemy? - pyta, jego głos jest lekki.

- Nie wiem. - Chanyeol odpowiada bez entuzjazmu. - Czemu nienawidzisz kobiet?

- Myślałem, że powinniśmy kupić pudełko na buty-

- Baekhyun. - ostry głos Chanyeola sprawia, że Baekhyun zatrzymał to, co chciał powiedzieć. Najpierw mniejszy nic nie mówi, ale w końcu wzdycha.

- Czy możemy o tym nie rozmawiać? Nie chce o tym rozmawiać. - Chanyeol czuje się... zraniony przez to, co powiedział Baekhyun, tak bardzo, że to szokuje go do zaniemówienia. Oh ta... Tylko dlatego, że odkryłem swoje uczucia do niego, nie znaczy, że to zmienia naszą relację... Myśli do siebie Chanyeol, chcąc sobie przywalić za bycie takim głupim. Czemu w ogóle spodziewałem się, że mi powie?

-... Nie... zachowuj tego dla siebie, yeah? - w końcu mówi Chanyeol, jego uszy się czerwienią. Ty tandetny idioto! - Po prostu... Nie musisz mówić mi, ale komuś musisz. To rozluźni twoje serce. - Kurwa, możesz być jeszcze bardziej oczywisty?

Baekhyun nic nie mówi.

- Jest w porządku. - mówi w końcu. Zanim Chanyeol może powiedzieć coś więcej, Baekhyun się wcina. - Zamierzam kupić pudełko i papier ozdobny na prezent Tao. Wrócę. - następnie pospiesza na zewnątrz i już go nie ma.


Chanyeol wzdycha na swoją porażkę.

___

KOCHAM WAS SKARBY!


naprawdę mocno ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro