46. Serca się zmieniają

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pewnego dnia, Jongin pakuje mu się do pokoju.

- Chanyeol, zrób coś! - krzyczy Jongin. Chanyeol nagle siada z szerokimi oczami, gdy się rozgląda. Jakby w przeciwieństwie do swojego wcześniej rozzłoszczonego głosu, teraz Jongin wygląda po prostu na przestraszonego.

- Nie jada odpowiednio. Nie chce mi powiedzieć, co jest nie tak. I najgorsze, że on nawet nie chce o tobie rozmawiać! - nawet w tej okoliczności Chanyeol wie, o kim mówi, i nawet w tej atmosferze, Chanyeol uważa to za zabawne.

- Nie powinieneś się cieszyć? - pyta. Jongin oblewa się rumieńcem.

- N-nie! Chanyeol, możesz z nim porozmawiać, czy coś?

- Czemu ty z nim nie porozmawiasz?

- Bo... - Jongin wzdycha, gdy siada. - Bo nie jestem tym, którego kocha.

Chanyeol czuje poczucie winy.

- Cokolwiek sprawia, że czuje się taki przybity, będziesz w stanie go rozweselić, Chanyeol. - mamrocze Jongin. - Dla kogoś takiego jak ja, kogo nawet trochę nie ma w jego oczach, prawdopodobnie nie jestem aż taki ważny, by zmienić jego nastrój.

- Jongin-ah, nie mów tak...

- Ale to prawda. - Jongin znowu wzdycha, odmawiając spotkania oczu Chanyeola. - Porozmawiaj z nim, proszę? Widzenie go takiego boli.

Nie wiesz, że to ja jestem tym, który sprawił, że taki jest.

- Ktokolwiek sprawił, że taki jest... ten skurwiel... Kiedy go znajdę... - Jongin kontynuuje mamrotanie.

Gdybyś wiedział, jak byś zareagował?

- Nikt nie może ranić Kyungsoo. Nikt.

Byłbyś naprawdę zły, prawda?

Przepraszam, Soo. Przepraszam, Jongin. Przepraszam.



*



- Soo-yah! - krzyczy Chen, gdy szalenie macha do Kyungsoo. Baekhyun obserwuje jak Kyungsoo odwraca się i spotyka ich oczy, a kiedy widzi Baekhyuna, odwraca się z powrotem i wychodzi w pośpiechu. Chen za nim woła, ale za nim nie goni.

- Co z nim? - Chen wzrusza do siebie ramionami. - Od paru dni taki jest... Nawet mi nie powie, co jest nie tak........ Baekhyun?

-... Huh?

- Co z tobą? - Baekhyun mruga, potem się z tego otrząsa.

- Nic. - odpowiada, wypuszczając mały, roztargniony uśmiech. Jakoś jego umiejętności aktorskie się pogorszyły. Albo inaczej, coś go trapi.

- Współlokatorze! - woła nagle Chen. Baekhyun natychmiast otrząsa się z tego, gdy patrzy do góry i widzi odwracającego się Chanyeola. Kiedy ich oczy się spotykają, szybko odwracają się od siebie. Chen to zauważa. - Cho tu!

Chen obserwuje jak Chanyeol potrząsa niechętnie głową. - No weź! Muszę zapytać cię o coś ważnego. - Chanyeol rozgląda się, jakby szukał wymówki, ale na nieznalezienie niczego, niechętnie poczłapuje. Widząc to, Baekhyun panikuje.

- Sorry, Chen, muszę iść. - szepcze w zamiarze odejścia, ale wtedy Chen chwyta go za ramię.

- Dokąd idziesz?

- Uświadomiłem sobie, że coś mam. Przepraszam. - wtedy Baekhyun wytrąca się z uchwytu Chena i wyślizguje się, zanim Chen znowu może go złapać.

- Hej. - huczy głęboki głos Chanyeola i Chen wydaje z siebie ogromne westchnienie.

Co z nimi wszystkimi?



*



Tym razem Kyungsoo uczy się, by pukać do drzwi.

-... Wejdź. - mówi niezręcznie Chanyeol, wiedząc dokładnie, kto jest po drugiej stronie drzwi, nie chcąc myśleć o tym, co stało się ostatnim razem, kiedy byli w tej pozycji. Kyungsoo otwiera drzwi i wchodzi do środka z książkami w rękach, mając na twarzy mały grymas.

- Cześć, Kyungsoo. - wita Chanyeol, mając nadzieję, że Kyungsoo wkrótce wyłamie się ze swojego gniewu. Kyungsoo ignoruje go i odkłada swoje książki na biurko. - Jak się masz-

- Miejmy to za sobą. - zimno przerywa Kyungsoo, nie patrząc na Chanyeola, gdy otwiera swoje książki i rozkładać papiery. Chanyeol jeszcze raz jest ukąszony przez ścianę lodu, którą Kyungsoo pomiędzy nimi zbudował.

- Kyungsoo-yah... - Chanyeol woła delikatnie z mieszanką tęsknoty, smutku i poczucia winy w swoim głosie. Tęskni za swoim kolegą.

Może Kyungsoo to słyszy, bo po długich minutach ciszy i siedzącego Chanyeola, obserwującego swojego wkrótce przyjaciela, mniejszy wydaje z siebie westchnienie.

- Więc chcesz rozmawiać o ostatnim razie? - Kyungsoo brzmi wściekle, gdy odwraca się szybko, by spojrzeć na Chanyeola twardym spojrzeniem - jednak z łagodnością. Siada na krześle bezpośrednio w poprzek do Chanyeola i czeka. - Okej, śmiało.

- Kyungsoo, to nie jest to, co myślisz-

- To jest dokładnie to samo, co powiedział Baekhyun. Ale to w takim razie co? Próbujecie mi powiedzieć, że jestem ślepy? Że moje oczy nie działają? - Chanyeol milczy. - Czy wyglądam dla ciebie jak idiota, Chanyeol? Myślisz, że nie widziałem, jacy intymni byliście, od samego początku?

- Intymni? - Chanyeol jest teraz zmieszany. - O czym ty mówisz, Soo? Nienawidziłem go na początku. - wtedy się łapie. Za późno.

- Ty... nienawidziłeś Baekhyuna? - Kyungsoo zwęża oczy. Wtedy się śmieje. Gorzko. - Jakie jeszcze wymówki teraz wymyślisz? Najpierw mówisz mi, że jesteście najlepszymi przyjaciółmi, potem, że jesteście wrogami? Proszę, Chanyeol. Widziałem to od początku. - z cieni w jego oczach, Chanyeol nagle wie, o czym mówi.


- Przestań! - Chanyeol ryczy rozdrażniony, ale im więcej wymaga, tym więcej oddaje mu Baekhyun.

- Zmuś mnie. - uśmieszek Baekhyuna znika i patrzy się na Chanyeola wyzywająco, jego broda podnosi się w prowokacji.

Wtedy Chanyeol eksploduje.

- Sorry za spóźnienie-

Wtedy drzwi otwierają się szybko, gdy ktoś pakuje się do środka, powodując, że Baekhyun i Chanyeol zatrzymują swoje czyny, by spojrzeć kto jest intruzem.

- Uh... - ogromne oczy gapią się na bałagan przed nim w zmieszaniu, szoku i zawstydzeniu. - S-Sorry za przeszkodzenie...


- Od początku to widziałem, a jednak powiedziałem sobie, żeby w to nie wierzyć. Czemu? Ponieważ, Chanyeol, tak powiedziałeś. Przekonałeś mnie. Po drugie to dlatego, że nie chciałem w to uwierzyć. - Chanyeol zamyka swoją buzię i spotyka oczy Kyungsoo - tym razem nie ma złości - tylko smutek.

- To było takie oczywiste. Powinienem od początku zaufać sobie. - Kyungsoo mówi łagodnie, prawie do siebie. - Wolałbym być zraniony stając w obliczu prawdy, niż słuchać kłamcy, jakim jesteś ty.

- Kłamca? - pyta tępo Chanyeol. Kyungsoo gniewnie na niego spogląda, a kiedy ich oczy spotykają się po raz kolejny, Chanyeol sobie przypomina.


- Nie martw się. Nie zamierzam paść na podłogę i wypłakiwać sobie oczu. Udawaj, że mówisz do kogoś, kto już sobie ciebie odpuścił. - mówi delikatnie Kyungsoo. Chanyeol wciąż jest trochę niezdecydowany. - Czy to jest... ktoś? Ktoś, kto... przyciąga twoją uwagę?

- Nie... Nikt w szczególności. - odpowiada Chanyeol, tak jak myśli naprędce o swoim współlokatorze. Baekhyun się nie liczy, ponieważ jest jego współlokatorem i nikim innym. - Nie mam teraz nikogo na myśli, Kyungsoo. - z wyjątkiem tego, że miałem zwyczaj mieć ciebie. - Zgaduję, że... skupiam się na swoich studiach.

Kyungsoo jest cichy, gdy to przyswaja i spacerują ku akademikom. Nagle Kyungsoo się zatrzymuje i blokuje Chanyeolowi drogę, strasząc wyższego. Jego twarz jest maską powagi.

- Wiem, że powiedziałem, żebyśmy zostali kolegami, ale po prostu chcę ci to powiedzieć. - Kyungsoo mówi cichym głosem. - Proszę, nie kłam mnie w tych sprawach, Chanyeol. To sprawia, że zbyt szybko jestem pełen nadziei, a nie chcę z siebie zrobić głupka. Nie musisz mi mówić, kto to jest, ale jeśli jest ktoś, kto cię interesuje, to przynajmniej powiedz mi, że masz kogoś na myśli. Nie chcę robić czegoś, czego będę żałować.


- Kim jest dla ciebie Baekhyun? - pyta Kyungsoo.

Wyższy zastyga.

- Kolegą. - wypycha z siłą Chanyeol.

- Naprawdę? Jesteś pewny? - naciska Kyungsoo. Chanyeol zaczyna czuć lęk czołgający mi się do gardła, ponieważ co, jeśli Kyungsoo dowiedział się, że są właściwie wrogami? Jest pewien, że Kyungsoo zabiłby ich obydwu i nigdy więcej się do niego nie odezwał.

- Tak!! - odpowiada szybko i wypuszcza śmiech, który brzmi na zbyt nerwowy, by być naturalnym. Kyungsoo zwęża oczy i patrzy na niego podejrzliwie, ale gdy Chanyeol kontynuuje szczerzenie się, odpuszcza i odwzajemnia uśmiech.



Kłamca. To tym, kim jesteś.

Nie, to tym, kim byłeś.

Musisz się teraz zmienić, dla jego dobra.

Nie zasługuje na to.

- Już nie będę cię kłamał. - Chanyeol mówi cicho. Kyungsoo patrzy do góry, lekko zaskoczony. - Przepraszam, Kyungsoo. Miałem dobre powody, by cię okłamać.

- Jakie? - pyta łagodnie Kyungsoo, złość już zniknęła z jego głosu, jakby pozwalał Chanyeolowi się zrehabilitować. Chanyeol prawie to papla - prawie wypala fakt, że miał zwyczaj lubić Kyungsoo, ale tym razem, łapie się w porę.

Nie. To zaboli go za bardzo.

Nie mogę mu tego zrobić.

- Przepraszam, Soo. Nie chcę ci mówić. - Kyungsoo milczy. - Ale już nie chcę dłużej cię okłamywać.

- W takim razie, okej. - mówi w końcu z wciąż łagodnym głosem, jakby w obawie co może nadejść. - Czy jest coś jeszcze, co chcesz mi powiedzieć? - Chanyeol może usłyszeć, że oddech utkwił mu w gardle.

-... Kocham Baekhyuna. - szepcze Chanyeol, oświadczenie jest cichsze niż bryza, jednak głośniejsze niż eksplozja słońca. Nie chce widzieć, jak opada twarz Kyungsoo, ale i tak to widzi. - Przepr-

- Zachowaj to. - Kyungsoo przerywa cicho. Chanyeol posłusznie się zamyka, nie chcąc dalej rujnować Kyungsoo, nawet jeśli każda kość jego ciała krzyczy w poczuciu winy. Trwa dłużąca się cisza. Ta, która wydaje się tą bólu. Wtedy:

- Nie masz za co przepraszać. - Kyungsoo mówi łagodnie. Chanyeol czuje, że zaczyna mięknąć dla swojego kolegi - ból jest tak ewidentny w jego głosie. - Nie możesz kontrolować tego, kogo kochasz. - w końcu jestem kimś, kto rozumie to bardziej niż ktokolwiek inny.

Chanyeol pochyla się trochę, szerokie oczy szukają ekspresji na twarzy kolegi - mimo to, kiedy ją znajduje, widzi jak spływają ciche łzy.

- S-Soo... - panikuje, dłonie sięgają, by chwycić mniejsze ramiona, ale zatrzymuje się w ostatniej chwili, jakby się ograniczając. - Soo, nie płacz... - Kyungsoo odwraca się, jakby zawstydzony, że Chanyeol widzi go, jak się łamie, ale nawet jeśli Kyungsoo kocha go romantycznie, Chanyeol kocha go jako kolegę. I nie może stać widząc, jak jego kolega cierpi bez próby zrobienia czegokolwiek.

Chanyeol sięga i przyciąga do siebie Kyungsoo. Kyungsoo automatycznie opiera się o jego ramię.

- I pomyśleć, że wciąż cię kocham, po tym jak dowiedziałem się jakim jesteś dupkiem. - mamrocze Kyungsoo, ale już nawet nie jest taki zły.

- ... Jeśli to pomoże, to dla mnie też jednostronna miłość. - bełkocze Chanyeol z delikatnym śmiechem. Kyungsoo patrzy na niego do góry.

- Całuje mnie, ale mnie nie lubi. - kontynuuje łagodnie. - On... ucieka od miłości, Soo. Za bardzo się boi, ponieważ miłość pokryła go bliznami do tego, czym jest dzisiaj. - tym razem Kyungsoo odsuwa się by spojrzeć na miłość swojego życia. Nagle jego ból znika, zastąpiony bólem Chanyeola. Jakoś posiadanie bólu Chanyeola w swoim ciele czuć gorzej niż własny, tak, że część niego wolałaby widzieć Chanyeola szczęśliwego niż smutnego i samotnego, nawet jeśli oznacza to, że musiałby widzieć, jak Chanyeol schodzi się z Baekhyunem.

Czemu? Czemu miłość to robi?

Czemu miłość odbiera egoizm?

- Więc nawet jeśli mnie całuje, Soo, to naprawdę nic nie znaczy. Dla niego. - Chanyeol odwraca się, by uchwycić oczy Kyungsoo swoimi. Utrzymują spojrzenie. Kyungsoo widzi smutek pod jasnymi oczami.

Jak to jest sięgać kogoś, kto nie może być dotknięty?

W pewien sposób, Kyungsoo rozumie te uczucie.



*



Kyungsoo przez dłuższy czas chciał być zły na Chanyeola.

Chciał krzyczeć na Chanyeola, uderzyć go, skopać, spoliczkować, być tak złośliwym, że Chanyeol by żałował, że kiedykolwiek zrobił to z Baekhyunem. Ale za każdym razem, kiedy Chanyeol pojawia mu się na widoku, nie może.

W zamian ignoruje go, co jest najbardziej tchórzliwą rzeczą do zrobienia.

Ignoruje go, ponieważ za każdym razem, gdy widzi Chanyeola, jego serce wciąż bije szalenie, jego policzki robią się czerwone, niczym uczennicy podczas pierwszej miłości i cała jego domniemana "nienawiść" i "gorycz" odchodzą. Jakby Chanyeol nie był dupkiem, który go okłamał. Jakby Chanyeol nie był tym, który zranił go tak dogłębnie do dzisiejszego dnia.

Nie może być zły na Chanyeola.

Nawet jeśli wciąż jest zraniony. I czuje się tak cholernie wściekły ilekroć wraca myślami do pocałunku Chanyeola i Baekhyuna, ponieważ... ponieważ...

Ponieważ tak dobrze razem wyglądali.

Kyungsoo nie chce tego przyznać, ale wie, że to nieuniknione - posiadają chemię. Posiadają tak intensywną chemię, że nawet Kyungsoo może to poczuć metry dalej, po drugiej stronie pokoju. Ilekroć pracują razem, walczą, czy się całują, uczucie wciąż tam jest - uczucie zawsze tam było, coś, co zawsze było nieobecne pomiędzy nim, a Chanyeolem. Czy rozumieli się doskonale, czy walczyli o najgłupsze rzeczy, zawsze mieli połączenie, które w końcu sprowadzało ich do siebie.

I Kyungsoo jest tym przerażony.

"-... Kocham Baekhyuna."

To było to przewidzenia. W końcu mówi się, że kiedy kogoś kochasz, analizujesz go tak naturalnie i tak skrupulatnie, że czasami możesz odczytać jego serce, zanim on sam może to zrobić. Kyungsoo nawet nie musiał otwierać Chanyeola - mógł to zobaczyć wypisane na jego przystojnych rysach.



*



Powinienem przestać cię kochać. Powinienem dać sobie z tobą spokój. Myśli do siebie Kyungsoo, gdy czuje jak ramię Chanyeola zaciska się wokół jego w pocieszeniu. Nawet jeśli przez ostatnich kilka dni starał się tego nie robić, łzy wciąż wypływają mu z oczu.

Powinieneś być dupkiem. Powinieneś coś zrobić, co sprawi, że na zawsze cię znienawidzę.

A jednak trzymasz mnie tak delikatnie.

Nie mogę cię nienawidzić.

I nie mogę przestać cię kochać.

Tamtego dnia, Kyungsoo wreszcie poznaje ciężar zakochania się. To nie jest smutne, nie jest nienawistne, ani nie jest czystą przyjemnością - miłość jest bólem łączącym szczęście w emocję tak intensywną, że jest poza kontrolą umysłu. To ślepy zaułek. Kyungsoo powinien teraz zawrócić i nigdy tam nie wracać. Kyungsoo powinien odepchnąć Chanyeola i unikać go, aż jego serce będzie mogło przestać mu odpowiadać. Kyungsoo powinien być odrobinę bardziej racjonalny i po prostu odejść.

Mimo tego, Kyungsoo pozwala się być trzymanym przez mężczyznę, który złamał mu serce.



*



- Kyungsoo jest takim złośliwcem... - skomle Chen, gdy pada na krzesło obok Chanyeola. - Ignoruje mnie przez ostatnie kilka dni... Kiedy próbuję z nim rozmawiać, wszystko co mówi to: "Nie przeszkadzaj mi".

- Może jest zajęty... - odpowiada Chanyeol, nieco zmartwiony. Myślałem, że teraz jest okej.

- Ta... zajęty wyglądaniem przez okno. - Chen przewraca oczami, gdy podpiera podbródek o rękę, oczy rozszerzają mu się automatycznie, gdy odwraca się i spogląda w duszę Chanyeola. Chanyeol drży, gdy Chen wydaje z siebie ogromne westchnienie. Potem znowu wzdycha.

Potem znowu wzdycha.

- Okej, okej, okej, łapię! - Chanyeol poddaje się, wytrząsając obraz ze swojego umysłu rękami, gdy Chen wytrząsa się z jego postaci.

- Baekhyun również jest suką. - kontynuuje Chen. Serce Chanyeola przestaje bić na usłyszenie tego imienia - tak długo nie patrzył odpowiednio na Baekhyuna. - Ostatnio jest taki nieprzytomny.

- Czemu? - Chanyeol pyta zwyczajnie, mając nadzieję na nie rozpalanie podejrzeń, jednak w tym samym czasie mając nadzieję, że może wycisnąć z Chena jakieś informacje. Chen odwraca się i patrzy na niego dziwnie.

- Czy to nie ty powinieneś być tym, który wie? - Chen podnosi swoją brew, potem mruży oczy. - W końcu jesteś jego współlokatorem.

- ... Uh... ta... - Chanyeol wydaje z siebie nerwowy śmiech. - Ale on jest taki nieswój... To nie tak, że mówi mi o swoich problemach...

-... Jak tak myśleć, ty też jesteś dziwny... - mówi Chen, gdy podchodzi bliżej. Czując się zagrożonym, Chanyeol robi krok do tyłu. - No weź, co przegapiłem?

- N-n-n-n-nic!!!! - Chanyeol krzyczy, gdy cofa się bardziej, tak jak jego wcześniejszy współlokator się przybliża. - Odejdź ode mnie! Aaaaaaaaaaaaaah! - Chanyeol potyka się do tyłu, potem odwraca się i ucieka sprintem, pozostawiając Chena nieco zmieszanego, ale bardzo rozbawionego.

- Tylko wygłupiam się z tobą, Współlokatorze... - mruczy do siebie Chen. Zanim może poczuć podejrzenie na dziwne zachowanie Chanyeola, Minseok pojawia się za rogiem. Wszystkie myśli zniknęły natychmiast na widok małej twarzy Minseoka i Chen podnosi swoją rękę machając, jak i goni za swoim crush'em.



*



Los znowu zdecydował zabawić się z Chanyeolem.

Muzyka:

- W porządku, teraz znajdźcie partnera i... - po raz kolejny Chanyeol wyczuwa déjà vu, z wyjątkiem, że tym razem to jego koledzy szukają sobie partnerów, nigdy nie szukając jego. Kris jest z Joonmyunem, Jongin zatrzaskuje się na Kyungsoo ( i Kyungsoo też nie ma nic przeciwko, teraz, kiedy odmawia spotkania oczu Chanyeola), Sehun i Yixing, Luhan i Tao, a Chen szczęśliwie i zwycięsko trzyma się Minseoka. Natychmiast to pozostawia-

- Czemu mnie kurwa zostawiłeś? - Chanyeol w milczeniu wymawia do Jongina, kiedy Kyungsoo nie patrzy. Jongin wzrusza ramionami.

- Czy to nie jest to, czego chcesz? Być z nim? - Z kim?

O nie-

Chanyeol odwraca wzrok i wymyka się ku drugiej stronie sali, na znalezieniu Baekhyuna samego w środku tłumu.

Nie.

- Kto nie ma partnera? - pyta przewodniczący. Baekhyun podnosi rękę.

- Uh, ja. - mówi nieco trwożnie, nie przyzwyczajony do uwagi podczas zajęć.

- Jestem całkiem pewny, że ilość ludzi tutaj... - mamrocze przewodniczący. Natychmiast każdy mężczyzna, których Chanyeol nie zna dobrze, podnosi rękę.

- Ja z nim będę!

- Nie, pozwól mi z nim być!

- Nie mam partnera, proszę pana-

- Co kurwa? Ja jestem twoim partnerem-

- Baekhyun, wybierz mnie!

- Nie, mnie!

- Nie, mnie!

- ZAMKNIJCIE SIĘ! - ryczy przewodniczący. Sala natychmiast milknie. - JEŚLI KTOŚ, SAMOTNIK, NIE WYJDZIE W TEJ CHWILI, JA- - natychmiast Kris, Jongin, Chen, Sehun i wszyscy, których Chanyeol chowa za sobą (te pieprzone dupki) wypychają go na zewnątrz. Wydając z siebie skowyt, Chanyeol potyka się w stronę Baekhyuna. Po raz kolejny sala milknie, tak cicho, że może być usłyszana upadająca pineska. Baekhyun odwraca się i spotyka jego oczy przez ułamek sekundy, potem się odwraca. Chanyeol czuje, że wali mu serce.

- DOBRZE! Teraz każdy jest szczęśliwy! - przewodniczący wciąż jasno wygląda na poruszonego, ale definitywnie na spokojniejszego niż był wcześniej. - Znacie zasady! Zaczynacie teraz!

- Uh... - Chanyeol rozpoczyna niezręcznie. Baekhyun stoi przed nim równie niezręcznie, patrząc w dół na swoje stopy, złota grzywka wpada mu do oczu, więc Chanyeol nie może rozczytać jego wyrazu twarzy. Nawet w tej sytuacji Chanyeol nie może nic poradzić, ale uważa go za uroczego. - Znajdźmy miejsce? - automatycznie, z nawyku, Chanyeol sięga do dołu i chwyta nadgarstek Baekhyuna, ale na dotyk jego skóry, Baekhyun wyrywa się instynktownie.

- ... Zrobię to sam. W ramach rekompensaty, kiedy pomogłeś mi tamtego razu. - Baekhyun mówi cicho, wciąż odmawiając spojrzenia na niego. Chanyeol czuje się zdenerwowany i zraniony.

- Ale to partnerska- - zanim może dokończyć, Baekhyun odskakuje, po raz kolejny pozostawiając Chanyeola samego.

Czy los robi to celowo? Najpierw Kyungsoo, teraz on?

Kurwa!



*



- Hej, Soo. - Chanyeol mówi niezręcznie, gdy stoi w drzwiach Kyungsoo. - Pomyślałem, że... skoro ostatnio nic nie zrobiliśmy, możemy równie dobrze skończyć to dzisiaj, prawda?

-... - twarz Kyungsoo pozostaje obojętna, gdy odwraca swoje krzesło i kontynuuje pisanie. Chanyeol biere to za przywitanie i niezręcznie wchodzi.

Tak długo był chłodno traktowany, że ma tego dość. Czasem chce im zrobić to samo i powiedzieć zimne słowa z twarzą suki i za każdym razem, kiedy ma tego dość, ma w myślach te rozwiązanie.

A jednak, kiedy sytuacja tego wymaga, nie potrafi tego zrobić.

- Wyglądasz na zmęczonego... Jeśli chcesz, mogę pójść i zrobić kawę. - Kurwa, Chanyeol! Co ty robisz? Zasługują przynajmniej na gniewne spojrzenie czy coś! Nawet jeśli nie potrafi być dupkiem, może równie dobrze nie być miły!

-....... Nie ma potrzeby. - Kyungsoo odpowiada martwym tonem, jak i kontynuuje pisanie. Chanyeol siedzi tam i śmieje się nerwowo. Co ty robisz? Tyle próbowania wyglądania groźnie. Ty idioto. Co się stało z nauczeniem ich lekcji? HUH?

- Haha, uh, więc możemy zaczynać, prawda? - ton Chanyeola jest lekki, gdy odkłada swoje książki i otwiera je, jego ruchy są skoczne i ożywione. Kiedy skończył, odwraca się, by spojrzeć na Kyungsoo, ale wciąż nie ma odpowiedzi.

Chanyeol jest na krawędzi. Teraz ciężko to kontrolować.

- Czy tak ciężko ze mną rozmawiać? - Chanyeol wypala to zanim może cofnąć. To jakby dwie kłócące się strony - jedna, która chce zachować pokój, druga, która tylko chce się wyrazić. Kyungsoo przestaje pisać, ale na niego nie patrzy.

- Wiem, że jesteś zraniony, Soo, i bardzo przepraszam...- kontynuuje Chanyeol, starając się powstrzymać trochę swoje zranione uczucia. - Nic nie mogę z tym zrobić. I ty też nie. To nie nasza wina, więc czy możesz przestać mnie ignorować? - wciąż brak odpowiedzi.

Coś się łamie.

Dławiący, gorzki śmiech łapie uwagę Kyungsoo.

- To takie męczące, Kyungsoo-yah. - chichocze Chanyeol. - To takie męczące bycie jedynym, który próbuje. Czy to nie jest męczące, słuchanie mnie jak mówię do siebie cały czas, Soo? - Kyungsoo w końcu odwraca się, by spojrzeć na Chanyeola.

- Byłoby dla nas lepiej, gdybyśmy się ignorowali, aż nasza złość zniknie, ale nie mogę tego zrobić, Kyungsoo. - Chanyeol zniża swój wzrok aż spotyka wzrok Kyungsoo. - To takie ciężkie bycie wesołym, kiedy dwie osoby, o które najbardziej się troszczę, ze mną nie rozmawiają. - serce Kyungsoo bije w bólu, kiedy myśli o Baekhyunie. Ponieważ Baekhyun w oczach Chanyeola zawsze będzie przed Kyungsoo, nie ważne co. - Myślisz, że jeśli dalej będę mówił do powietrza i śmiał się do siebie jak idiota, jakby wszystko było dobrze, że to mnie nie rani?

Kyungsoo nie odpowiada. Nie ma nic do powiedzenia.

Cisza wisi powietrzu przez długi, długi czas. Oczy Chanyeola rozszerzają się, gdy uświadamia sobie, co właśnie powiedział, ale gdy znowu patrzy na Kyungsoo, wie, że jest za późno.

- Soo, ja- -zanim Chanyeol może przeprosić za bycie, po raz kolejny, dupkiem Kyungsoo wstaje prędko i pospiesza z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.



*



Jesteś pieprzonym idiotą, Park Chanyeol! Jesteś największym idiotą jakiego kiedykolwiek spotkałem! Chanyeol chce się uderzyć. Chcesz nauczyć ich lekcji? Co to do diabła było?

Czy Kyungsoo nie czuje bólu? Czy Kyungsoo nie czuje więcej bólu od ciebie? Idź się pieprzyć, Park Chanyeol! Chanyeol wydaje z siebie ogromne, sfrustrowane westchnienie, gdy opiera swój podbródek o biurko, ciągnąc się za włosy. Jesteś największym dupkiem w swoim własnym popierdolonym życiu!

Nie mogę uwierzyć, że byłeś taki samolubny!

- Kuuuuuuuuuuuuurwa! - Chanyeol mierzwi swoje włosy jak szalony. - Nabałaganiłeś.

Właśnie wtedy z wielkim hukiem otwierają się drzwi, strasząc Chanyeola nie na żarty. Podskakuje w swoim siedzeniu, szybko odwracając się (i trochę obronnie) w stronę drzwi.

Kyungsoo tam stoi.

- K-K-Kyungsoo... - Chanyeol wstaje na chwiejne nogi, gdy obserwuje jak Kyungsoo podchodzi do niego (czy do biurka). - Naprawdę przepra-

- Jestem tym, który powinien przeprosić. - Kyungsoo przerywa gładko, zatrzymując się, by na niego spojrzeć. - Przepraszam, Chanyeol-ah.

-... Uh... - Chanhyeol nie wie co powiedzieć, jego oczy są szerokie, gdy wpatruje się w Kyungsoo. Kyungsoo wydaje z siebie głębokie westchnienie.

-... - Chanyeol czeka, aż Kyungsoo zacznie mówić, ale mniejszy nic nie mówi. Potem znowu wzdycha. Jakby się wahał.

-... Teraz już ze mną okej. - w końcu mówi Kyungsoo. Chanyeol mruga na niego niewinnie, zmieszany. Kyungsoo znowu wzdycha, rzucając spojrzenia dookoła, zastanawiając się, czy powinien to powiedzieć.

- Co mam na myśli, to możesz robić z Baekhyunem cokolwiek chcesz. - kończy Kyungsoo, Chanyeol mruga, wciąż nie łapiąc.

- Nie rób takiej twarzy, Chanyeol. Przestałeś rozmawiać z Baekhyunem z mojego powodu. Przepraszam za to. Wiem, że nie powinienem być samolubny i być powodem, dla którego się ograniczasz. - I wiem ile to boli, kiedy chcesz z kimś porozmawiać, a nie możesz. - Chcę tylko byś wiedział... że zamierzam dać sobie z tobą spokój.

- Huh? - Chanyeol patrzy się na Kyungsoo szerokimi oczami, który uśmiecha się do niego delikatnie.

- Zamierzam dać sobie z tobą spokój, Chanyeol, więc już nie obchodzi mnie co robisz ze swoim życiem miłosnym. Nie martw się o mnie, okej? - uśmiech Kyungsoo staje się jeszcze cieplejszy. To i tak nigdy nie było moje prawo, mówić ci co robić. Jednak Chanyeol wciąż widzi go, jak promienieje. - Będę cię wspierał, cokolwiek będziesz robił. To jest to, co powinni robić koledzy, prawda? - jego kolega uśmiecha się do niego, duży kontrast do tego jaki był wcześniej.

- Soo... - Kyungsoo popycha go lekko.

- Już nie chcę być samolubny, Chanyeol. Również, myślę, że to wz- - mniejszy łapie się w ostatniej chwili. Cisza unosi się w powietrzu, aż Chanyeol uświadamia sobie, że Kyungsoo nie zamierza kontynuować.

- Myślisz, że co?

-... Nie ważne. Ja... tylko chcę byś był szczęśliwy, Chanyeol.

- Nie zmuszaj się...

- Jeśli mam być tylko kolegą w twoich oczach, to ty też nim będziesz w moich. Więc udawajmy, że już cię nie kocham.

- Soo... - Kyungsoo chichocze. Chanyeol może usłyszeć ukrytą gorycz pod fałszywym szczęściem.

- Dam sobie z tobą spokój. Od teraz musisz tylko udawać, że jesteśmy platonicznymi kolegami. Nie rób mi tego, Chanyeol. Nie lituj się nade mną. - Chanyeol wciąż nie wie, co robić, stojąc tam niezręcznie, aż Kyungsoo sadza go na krzesło. - Więc powiedz mi: Jak się zakochałeś?



*



"- Już nie chcę być samolubny, Chanyeol. Również, myślę, że to wz-"

Również, to wzajemne. Te uczucie jest wzajemne.

Baekhyun też cię lubi.

To jest to, co widzi Kyungsoo - w ekspresji Baekhyuna, w jego słowach, w jego ruchach. Nie wie co powstrzymało go od mówienia tego. Może jeszcze nie chce widzieć ich razem. Może chce zachować ostatnią nadzieję, którą ma do bycia z Chanyeolem.

Może wciąż jest trochę samolubny.



*



"- Miziacie się na moich oczach."

"- To nie trudne, Byun Baekhyun, powiedzieć mi, że się lubicie. "

Te słowa przelatują przez umysł Baekhyuna.

Ale ja go nie lubię. Nie lubię, kurwa, Park Chanyeola! Myśli sobie Baekhyun przez te parę dni, gdy unika wkurzający tyłek Chanyeola. Nie lubimy się!

To czemu cię pocałował? Czemu go pocałowałeś?

Nie wiem... Ja po prostu... lubiłem to. Podobało mi się całowanie go.

To znaczy, że go lubisz!

Nie lubię go! Nie lubi mnie!

To dlaczego Kyungsoo widzi to w ten sposób?

Ponieważ jest głupkiem - dławi się miłością.

Czemu się całujecie? To jest to, co robią zakochani.

Nie jesteśmy zakochani! Jesteśmy tylko współlokatorami. Nie patrzę na niego w ten sposób. Ja nigdy... nie spojrzę na niego w ten sposób.

Jesteś pewny, Baekhyun? Jesteś pewny?



*



Jedno z głowy, zostało drugie.

Chanyeol odwraca się by rzucić wzrokiem na Baekhyuna, który jest zajęty zapisywaniem notatek po drugiej stronie pokoju.



*



- Hej, Baek, zacznijmy naszą pracę. - proponuje łagodnie Chanyeol z sercem w gardle, gdy podchodzi do Baekhyuna.

- Już zacząłem. - mamrocze Baekhyun, ale poza tym nic więcej nie mówi.

- Baekhyun, czy możesz po prostu ze mną rozmawiać? - mówi Chanyeol trochę sfrustrowany.

- Rozmawiam z tobą.

- Kyungsoo już to nie obchodzi. - Baekhyun widocznie sztywnieje na to imię. - Skoro już go to nie obchodzi, czemu wciąż to robisz?

- To nie ma nic wspólnego z Kyungsoo. - mówi spokojnie Baekhyun.

- Oh, ależ tak! - Chanyeol czuje się coraz bardziej poruszony, w większości dlatego, że naprawdę tęskni za rozmawianiem z Baekhyunem. - Poza tym, nawet jeśli ma kontrolę nad tym, co ze sobą robimy, czy to ma znaczenie, Baek? Nie będę go lubił. Już nie mogę go lubić. - Ponieważ lubię ciebie. I nie sądzę, że miałoby się to wkrótce zmienić. Chanyeol wie, że jest wredny, mówiąc to, ale taka jest prawda.

- A więc to tak? - Baekhyun wstaje, odwracając się, by na niego spojrzeć, okulary są na czubku jego nosa. - To tak łatwo się odkochujesz? W takim razie biedny Kyungsoo!

- Nie rozumiesz! - Chanyeol odstrzela. -Po pierwsze nigdy nie kochałem Kyungsoo, okej?

- Serio teraz? - teraz złość jest ewidentna w oczach Baekhyuna. - Mizialiście się, karmiąc się ciastem na urodzinach Soo. Potem wyznał ci swoje uczucia i mi nie powiedziałeś. Co to jest? Prawdopodobnie zrobiłeś z nim więcej rzeczy za moimi plecami!

- Co z tobą? Moje życie miłosne nie ma z tobą nic wspólnego! Czemu jesteś tym tak zdenerwowany? - zanim Chanyeol może to wszystko pojąć, Baekhyun rozgląda się za wymówką i na znalezienie żadnej, wychodzi tupiąc z pokoju. - Baekhyun! Gdzie idziesz? - trzask.



*



Ten drań myśli, że kim jest? Baekhyun fuka, gdy rzuca się na jedną z ławek w ogrodzie. Sprawiając, że brzmi to jakbym go lubił, czy coś. Hmph.

Baekhyun wzdycha, gdy znowu wraca myślami do Kyungsoo. Właściwie próbował zapomnieć o swoim byłym współlokatorze, głównie dlatego, że to przywraca całe poczucie winy.

Jest złym kolegą. Był najgorszym kolegą, jakiego kiedykolwiek i ktokolwiek mógłby mieć i w pełni się do tego przyznaje. Tak łatwo wskazać palcem na coś innego, jak na Chanyeola, na Kyungsoo i nawet na jego własną głupią, płytką pamięć, ale jaki to ma sens? Co się stało, to się nie odstanie i gdyby Baekhyun troszczył się bardziej o swojego kolegę, bardziej by się kontrolował. W końcu przyjemności całowania Chanyeola prawdopodobnie nie można porównać z bólem Kyungsoo, kiedy widział ich jak się całują. Baekhyun jest pewny, że to wie.

Spieprzyłeś, więc musisz zmierzyć się z konsekwencjami.

"- Jesteś taki sam jak wszyscy inni. Pieprzona dziwka, pieprzony alkoholik, pieprzony hipokryta, pieprzony kłamca, pieprzony oszust i najgorsze - pieprzony zdrajca."

Baekhyun wzdycha.

Jesteś idiotą, Byun Baekhyun.

- Baekhyun. - ten głos sprawia, że się wzdryga. Natychmiast patrzy do góry, by odnaleźć ogromne oczy Kyungsoo wwiercające się w jego. Baekhyun natychmiast wstaje, nie wiedząc co innego zrobić.

- Kyungsoo. - Baekhyun woła łagodnie. Stoją twarzą do siebie, nie ruszając się, w powietrzu jest niezręczność i napięcie. -... Naprawdę przepraszam. My tylko się wygłupialiśmy, Soo. My się nie lubimy. Chanyeol w tym momencie nikogo nie lubi, więc-

- Nie mów za szybko. - ostrzega Kyungsoo. - Albo ludzie znowu dowiedzą się, że jesteś kłamcą. - Baekhyun zamyka swoją buzię. Widzi jak Kyungsoo chowa swoje ręce w kieszeniach, potem rozgląda się wokół niego.

- Nie jestem tu, by na ciebie nakrzyczeć. - Kyungsoo mówi cicho. - Jestem tu, by przeprosić.

Baekhyun mruga na niego w zmieszaniu, wcale się tego nie spodziewając.

- Kim ja jestem, by kontrolować co Chanyeol robi ze swoim życiem miłosnym? - kontynuuje Kyungsoo. - Kim jestem, by uważać, że miałem prawo do dąsania się o coś, co po pierwsze nie było moje?

- Kyungsoo, to nie jest część jego życia miłosnego. Nie widzimy siebie w ten sposób.

Kyungsoo wydaje z siebie niski chichot.

- Nie unikaj Chanyeola dla mojego dobra, Baekhyun. Nie potrzebuję tego rodzaju sympatii. - szepcze Kyungsoo. - Czy jesteście kolegami, wrogami, czy kochankami, naprawdę już mnie to nie obchodzi. Po pierwsze nigdy nie miałem prawa się przejmować.

- Oczywiście, że miałeś. - mówi łagodnie Baekhyun, rozumiejąc ciężar złamanego serca bardziej niż ktokolwiek inny.

- Przepraszam, że powiedziałem ci wszystkie te słowa. - Kyungsoo wydaje westchnienie. - To było okropne. Nie wiem co we mnie wstąpiło.

- To ja powinienem przeprosić za zdradzenie ciebie.

- Co innego mogłeś zrobić? - śmieje się Kyungsoo, ale nie podaje szczegółów. - To doświadczenie edukacyjne. Zgaduję, że to po prostu pokazało mi, że naprawdę nie mam szans z Chanyeolem.

W pewien sposób serce Baekhyuna boli na usłyszenie tego.

- Jeśli o mnie chodzi, wygłupiaj się. - Kyungsoo poklepuje jego ramię trochę niepewnie. - Zgaduję, że to pokazuje mi, że Chanyeol wolałby wygłupiać się z tobą niż ze mną.

-...

- Jeśli się z nim nie pogodzisz, wybije wam obu dziurę w brzuchu. - chichocze Kyungsoo.

- Czemu? Przez ostatnie kilka dni byłeś taki zły...

- Serca się zmieniają. - odpowiada Kyungsoo. - Po prostu muszę zaakceptować, że... że czasami ludzie po prostu nie mogą dotrzymać obietnic, nie dlatego, że szukają, by kogoś zranić i zdradzić, ale dlatego, że ich serca zmieniają się tak szybko, że nawet oni sami nie zdają sobie z tego sprawy, aż niektóre sprawy zajdą za daleko i zmienią się za bardzo.



*



Serca się zmieniają.

Jakoś to bardziej przerażające niż myśl o jednostronnej miłości.



*



Po rozmowie z Kyungsoo i oficjalnym pogodzeniu się z nim (gdzie obydwaj sobie przebaczyli), Baekhyun wraca do akademika. Czuje się o wiele lepiej, niż czuł się od paru dni, przebaczenie Kyungsoo podnosi ciężar i sprawia, że znika.

Znajduje Chanyeola śpiącego na swoim biurku.

Po cichu, bez intencji budzenia go, Baekhyun podchodzi lekko na palcach do Chanyeola, obserwując lekko otwarte usta Chanyeola, jak wydychają powietrze. Jakoś robiąc to wygląda dziwnie jak ryba. Głupio. Baekhyun chichocze cicho, jego chichot zamiera, gdy znowu staje się poważny na widok wciąż cicho chrapiącego Chanyeola.

-... Przepraszam. - szepcze Baekhyun. - Za ciągłe odpychanie cię, gdy chciałem. Będę dla ciebie lepszy.

Jakby to było za wiele na wyznanie (a to jest, dla kogoś takiego jak Baekhyun), Baekhyun odskakuje do łazienki, by wziąć prysznic.

Wkrótce, gdy zaczyna lecieć woda, uśmiech rozdziela usta Chanyeola.



*



Baekhyun wie, dlaczego zatrzymał Chanyeola.

To dlatego, że bał się, co mogłoby się wydarzyć, gdyby zostawił Chanyeola samego z Kyungsoo.

Bojąc się wielu możliwości pomiędzy Chanyeolem a mężczyzną, w którym miał zwyczaj być zauroczonym.



*



W chwili, gdy Kyungsoo skończył rozmawiać z Baekhyunem, wraca do swojego pokoju z ciężkim sercem, tylko po to by znaleźć w nim właściwą osobę. Jongina.

- Wszystko okej? - pyta Jongin, jego szerokie oczy są zaniepokojone, gdy opuszcza siedzenie i podchodzi do Kyungsoo elegancko (w końcu on jest tancerzem). - Jesteś ostatnio taki przybity...

Nawet jeśli to pytanie, które właściwie nie sugeruje wścibstwa, Kyungsoo już zbudował zaufanie w Jonginie, więc to jakoś naturalnie wyleciało mu z ust. Może to rozmowa złamanego serca.

- Co? Oni naprawdę to zrobili? - Jongin otwiera buzię w szoku na Kyungsoo, który tylko patrzy w dół i wzdycha. Nareszcie... nareszcie... nareszcie Jongin wie, co do diabła stało się trójce ludzi, o których najbardziej się troszczy. Nawet nie wie, co do diabła powinien czuć. Złość? Smutek? Sympatię?

- Tak. Dlatego właśnie tak długo byłem zły. - Kyungsoo przebiega dłonią po włosach, nie zdając sobie sprawy, jak pięknie wygląda w oczach Jongina. - Ja... powiedziałem mu, że zamierzam go sobie odpuścić.

- Co? CO? - oczy Jongina są ogromne, gdy wpatruje się w Kyungsoo w niedowierzaniu i nadziei. - Poważnie? Czy ty serio?

- Po tym, jak wyznałem mu swoje uczucia i zostałem odrzucony, próbowałem. - odpowiada cicho Kyungsoo. - Bycie w jednostronnym związku nigdy nie jest dobre, prawda? - chichocze. Nawet nie masz pojęcia. Myśli Jongin, mentalnie wzdychając w głowie. - Ale znowu... uświadomiłem sobie, że nie mogłem. - Jongin nadstawia uszu i patrzy na swojego crush'a.

- Tak bardzo próbowałem, Jongin, ale nie potrafię go sobie odpuścić. - Kyungsoo spotyka jego oczy. Jongin widzi ból i frustrację odzwierciedlającą się w jego własnych. - Wciąż kocham Chanyeola i... czuję, jakby to miało się nigdy nie zmienić.

I oto pełne nadziei serce Jongina.

- Oh...

- Wiedziałem od początku, że lubił Baekhyuna. Zgaduję, że to była nadzieja, która powstrzymała mnie od wierzenia. - Nie powinieneś był wierzyć. - I kiedy ich zobaczyłem... Byłem taki zły, Jongin... Nazwałem Baekhyuna takimi okropnymi rzeczami...

-...

- Miłość jest taka straszna, prawda? - głos Kyungsoo jest trochę złamany, jakby był rozdarty pomiędzy goryczą, a koleżeństwem z Baekhyunem. - Chanyeol-

- Powiedziałeś, że serca się zmieniają, prawda? - Jongin mówi cicho. - Cóż, twoje serce się zmieni.

- Raczej nie. - wzdycha Kyungsoo. - Czuję to w sobie, Jongin. Poza tym, Chanyeol nie jest perfekcyjny, ale w moich oczach jest najbardziej perfekcyjną osobą. Wiem, że to tandetne i wiem, że prawdopodobnie nie chcesz tego słuchać, ale kiedy Chanyeol się uśmiecha, ja się uśmiecham. I kiedy on jest szczęśliwy, to ja też jestem. Kiedy robi wszystkie te głupie rzeczy z tym swoim głupawym uśmiechem, nawet kiedy ludzie nazywają go głupim i tępawym, uważam go za uroczego, zabawnego i tak przystojnego. I to nie tylko jego zewnętrzny wygląd, to też to, co jest w środku. Jest taki dobry, Jongin. Nawet jeśli zapomniał swojej obietnicy, wciąż jest tak dobry i nie mogę być na niego zły. Również, kiedy ostatnio wyglądał na takiego przybitego, czułem się tak źle. Dlatego właśnie uświadomiłem sobie, że jestem samolubny i pochłonięty sobą. Nie chcę by się zbliżał z Baekhyunem, ale to jest poza moją kontrolą i poza moim prawem. Chanyeol, on-

- Wystarczy o Chanyeolu. - Jongin przerywa cicho.

-... Huh? - Kyungsoo jest trochę zaskoczony, wielkie oczy mrugają bezwiednie na Jongina.

- To zawsze jest Chanyeol. - głos Jongina podnosi się. - Chanyeol, Chanyeol, Chanyeol. - powoli podnosi się z siedzenia. - Czy możesz przestać patrzeć na Chanyeola przez jedną cholerną sekundę?

Oczy Kyungsoo są szerokie i zmieszane, gdy mruga na Jongina.

- Chanyeol jest jedynym, którego widzisz, prawda? - warczy Jongin. - Tak, że nie ma mnie w twoich oczach.

- Jongin?

- Nie łapiesz, Soo? - kontynuuje zirytowany Jongin. - Jestem w tobie, kurwa, zakochany.

Oczy Kyungsoo rozszerzają się jeszcze bardziej.

- Chanyeol, Chanyeol, Chanyeol. - powtarza Jongin, odwracając się, by spojrzeć prosto w oczy Kyungsoo. - Byłem tu cały czas, Soo. Spójrz na mnie, Soo. Spójrz na mnie.



*



- Powinni znaleźć sobie pokój. - mamrocze Sehun, gdy wszyscy odwracają się do Lu Hana i Minseoka, którzy zajęci są wspólną rozmową, ich głowy są ze sobą zetknięte.

- Czy wy papużki możecie przestać, proszę? - narzeka Tao. Lu Han podnosi głowę z uśmiechem rozdartym pomiędzy rozbawieniem, a zirytowaniem rozprzestrzeniającym się na jego twarzy, gdy podchodzi i udaje, że dusi Tao, który udaje, że się dławi. Wcześniej czy później, Lu Han przestaje i z powrotem odchodzi do Minseoka, po raz kolejny są w swoim świecie.

- Nie są teraz normalni? - szepcze Kris, gdy wskazuje na Chanyeola i Baekhyuna, którzy wrócili do sprzeczania się jak dzieci.

- To sprawia, że zastanawiam się, czy w ogóle to sobie wyobraziłem... - mamrocze do siebie Yi Xing.

- Teraz, kiedy oni wrócili do normalności, uświadamiam sobie, że od jakiegoś czasu nie było tu Jongina i Kyungsoo... - wyskakuje znikąd Chen. - Obydwaj zniknęli. Nie widziałem ich od wieków!

- Czy oni nie mogą się już zejść? - mruczy do siebie Sehun, mówiąc o Chanyeolu i Baekhyunie, jego fanboy'owskie fantazje ani trochę nie zanikły.

- LOL, oni prawdopodobnie nigdy nie będą się lubić, tak długo jak żyję. - szczerząc się odpowiada Kris. - Oddam duszę diabłu, jeśli kiedykolwiek przyznają, że są kolegami!

- No dalej! - krzyczy Sehun. W tym czasie, Chen odwraca się i znajduje Lu Hana i Minseoka w ich własnym świecie. Wydaje z siebie ogromne westchnienie, potem znowu wzdycha. Potem bierze głęboki oddech.

- Powinienem to zaakceptować. - szepcze do siebie, wypuszczając odważny uśmiech. W tym momencie, Baekhyun i Chanyeol słyszą go, zatrzymując momentalnie swoją sprzeczkę, by spojrzeć na niego z zaniepokojeniem, zastanawiając się, czy kiedykolwiek da sobie spokój z Minseokiem.



*



Mija tydzień i naprawdę widzą, że Chen robi postępy. W fakcie, Chen nawet nie dąsa się przed Lu Hanem i Minseokiem, a zamiast tego uśmiecha się i dołącza czasem do ich rozmów.

Zaskoczeni, Baekhyun i Chanyeol patrzą na siebie i wzruszają ramionami.

- Skończyłem z tym. - mówi pewnego dnia Chen do Baekhyuna, jego uśmiech jest szeroki. - Więc przestań się o mnie martwić.

-... Skoro... tak mówisz. - Baekhyun odpowiada ostrożnie.

- Już go nie lubię. - Chen mówi kolejnego dnia do Chanyeola z tak samo szerokim uśmiechem. - Więc wyluzuj, Współlokatorze.

-... Pewnie... - Chanyeol odpowiada powoli.

Ale czują się bardziej pewni słów swojego przyjaciela z mijającym czasem. W końcu prawie zapomnieli, że Chen był zauroczony w Minseoku.

Pewnego dnia to się dzieje.

- Heeeeeeeej! - krzyczy Sehun, gdy pędzi do Minseoka i Lu Hana. - Jestem bardzo ciekawy, chłopaki.

Nawet jeśli wszyscy słyszą Sehuna, nikt tak naprawdę nie zwraca uwagi, ponieważ to normalne i Sehun zawsze jest taki randomowy, wyskakując z zadawaniem najgłupszych pytań.

- Kto jest na górze? - nagle cały stół milknie, odwracając się, by zobaczyć szczerzącego się Sehuna i zastygniętego Lu Hana i Minseoka. Chanyeol przysięga, że Chen sztywnieje, ale to może być tylko jego wyobrażenie.

- Huh? - Lu Han wypowiada powoli.

- No wiecie? W... no wiecie? - Sehun porusza swoimi brwiami. Nagle może być usłyszana pineska, gdyby została zrzucona. Oczy Lu Hana i Minseoka są szerokie, gdy wpatrują się w Sehuna, potem odwracają się do siebie.

Następnie wybuchają śmiechem.

- Co?! - Sehun wydyma wargę, jego policzki się czerwienią. - Tylko dlatego, że jestem najmłodszy, to nie znaczy, że nie myślę o takich rzeczach!

- Czekaj... co? - dławi się Lu Han, odwracając się do wszystkich. - Poważnie...?

- Chwila, ja też chcę wiedzieć! - krzyczy Tao.

- Ja też! - dodaje Yi Xing.

- Tak długo nad tym rozmyślałem! - kontynuuje Kris, a Joonmyun uderza go w ramię, trochę zawstydzony i winny.

Śmieją się jeszcze bardziej.

Nikt nawet nie wie, co się dzieje. Wszyscy rozglądają się dookoła z szerokimi i zmieszanymi oczami.

Po dobrych kilku minutach śmiania się do rozpuku, Lu Han wyciera niewidzialną łzę z oka.

- Okej, jest coś, co ja i Minseok chcemy wam powiedzieć, chłopaki. - Lu Han rzuca wzrokiem na Minseoka, a Minseok odwzajemnia uśmiech. Następnie obydwaj odwracają się do reszty. Wszyscy czekają na wstrzymanym oddechu. Czy oni w końcu zamierzają ogłosić ich związek?

Ale my już wiemy.

- Nie spotykamy się.

- CO?!!! - wszyscy wstają ze swoich siedzeń, ich oczy są szerokie, gdy wpatrują się w Lu Hana i Minseoka. Chanyeol przysięga, że Chen jest szczególnie chętny, by wiedzieć, jego głos jest najgłośniejszy. Lu Han i Minseok wydają się być trochę zaskoczeni odpowiedzią.

- Myślicie, że co robimy w wolnym czasie? Pieprzymy się? - chichocze Minseok.

- Ale... ale... - parska Sehun. - Co z tymi wszystkimi razami, kiedy nazywaliśmy was papużkami?

- Myśleliśmy, że się tylko wygłupiacie! Prawda, Min? - Minseok przytakuje.

- Chwila, co z ... - nagle wyskakuje Chen. - Jak to jest, że ciągle jesteście razem? Jak to jest, że wyglądaliście, jakbyście promienieli, ilekroć byliście razem?

- To wtedy, gdy prawdopodobnie rozmawiamy o piłce. - chichocze Minseok. - Ostatnio to nasza obsesja.

- CO WY ZAWSZE ROBICIE, ZAWSZE RAZEM, ZAWSZE W SWOIM ŚWIECIE? - pyta zdenerwowany Sehun, jego twarz jest czerwona.

- Oczywiście, że oglądaliśmy mecze! - Lu Han uśmiecha się szeroko. - I wszystkie te razy, kiedy szybko się wypraszaliśmy? Oczywiście, by grać w piłkę!

Stół milknie.

- Che! - wkurzeni, wszyscy siadają z powrotem. Sehun rzuca w nich winogronem, potem wszyscy idą za przykładem. - A my myśleliśmy, że mamy pośród nas kolejną parę!

- Chwila, jesteście pewni, że nie macie do siebie żadnych uczuć? - pyta Chen. Obydwaj przytakują.

- Lu Han?? Nawet ze sposobu w jaki na niego patrzysz? - Jezu, Chen, czy możesz być jeszcze bardziej oczywisty? Baekhyun chce się spoliczkować, albo swojego przyjaciela, jeśli to ma znaczenie. Lu Han oblewa się rumieńcem.

- Uh... Ta, muszę nad tym popracować. Wydaje się, że często wpatruję się w rzeczy, więc... - Lu Han odwraca się i rzuca spojrzeniem na Minseoka, potem odwraca się, zakłopotany.

- Jest okej, miał zwyczaj być taki nieśmiały, nigdy się na nic nie patrzył, tylko na ziemię, ale odkąd mu to powiedziałem... myślę, że jego jedynym pocieszeniem jest wpatrywanie się we mnie, jeśli nie na ziemię. - uśmiecha się Minseok. - Chłopaku, chciałbyś by mnie lubił. On woli wyższych mężczyzn. - Lu Han czerwienieje i delikatnie go uderza, mówiąc, że to nie tak, ponieważ nie czuje pociągu do czegokolwiek. Minseok zmienia swoje słowa, mówiąc jak Lu Han uważa, że wysocy mężczyźni wyglądają dobrze. Wszyscy się śmieją, ale Chen pozostaje cichy.

W końcu tego, gdy wracają do swoich akademików, Baekhyun zauważa, że Chen jest bardziej nerwowy i szczęśliwszy niż zazwyczaj. Wydaje się stąpać po ziemi.

- Co o tym sądzisz? - pyta Baekhyun. Chen stara się pozostać nonszalanckim, ale uśmiech rujnuje to wszystko.

- Nic... Wcale nic... - potem, bez pożegnania się, Chen cofa się do swojego akademika, gdzie stoi cichy i cierpliwy Kyungsoo, zostawiając dla niego otwarte drzwi.

Co pozostawia Baekhyuna myślącego:

Gdzie był Kyungsoo przez ostatnie kilka dni?



*



Przez następnych kilka dni, Chen jest nienaturalnie szczęśliwy.

Cały wyszczerzony, prawie dookoła wszystkich skacze, a sposób w jaki mówi jest lekki i muzykalny, śmiejąc się z każdej jednej rzeczy, którą ktokolwiek powie.

- I mówi, że już z nim skończył. - Baekhyun mamrocze do Chanyeola.

- Co za ściema. - odszeptuje Chanyeol. Chen odwraca się, natychmiastowy uśmiech wkleja się na jego słodką twarz.

- Jest okej, moi drodzy. - ćwierka. - Wkrótce znajdziecie swoją miłość, po prostu to wiem! - potem ich pomija, śpiewając nieznajomą melodię, pozostawiając Baekhyuna i Chanyeola udających, że się dławią.



*



Chanyeol szaleje.

To muszą być hormony.

Ale za każdym razem, kiedy patrzy na Baekhyuna, czy czuje go, jego umysł robi się pusty i wszystko, co chce zrobić, to go dotykać. I całować.

Widzi Baekhyuna na telefonie, rozmawiającego z kimś i chce pochylić się i pocałować te poruszające się usta.

Widzi Baekhyuna drapiącego się po głowie i chce pocałować jej czubek.

Widzi Baekhyuna macającego swój telefon i chce trzymać go za rękę.

Widzi Baekhyuna przytulającego Chana i zamiast tego, to on chce go przytulać.

Kurwa!



*



- Nie powiedziałeś mi, że dzisiaj mieliśmy klub gotowania! - syczy Baekhyun, gdy pakuje się do pokoju i szybko się przebiera. Baekhyun nigdy właściwie nie przebiera się przy Chanyeolu, ale w rzadkich przypadkach, taki jak ten, Chanyeol nie może nic poradzić, ale się gapi.

Widzi te jak odkrywają się te mleczne nogi, kiedy dresy Baekhyuna opadają mu do kostek i kiedy mniejszy się odwraca, oczy Chanyeola stają się większe, gdy wpatruje się w zadarty tyłek.

KURWA!!!!!

Nawet nie słyszy tego, co do diabła mówi do niego Baekhyun.

-....... i wtedy musiałem tu pędzić... - Baekhyun odwraca się w pełni ubrany. Na szczęście Chanyeol zbiera się w porę, wymrugując obraz odbicia w jego oczach, zanim patrzy się na łóżko.

-... Na co się patrzysz? - podchodzi na palcach Baekhyun, próbując zobaczyć perspektywę Chanyeola z miejsca, gdzie stoi.

- Twoj-Twoje łóżko. - jąka się Chanyeol zanim czerwienieje. KURWA. Baekhyun otwiera buzię, ale zanim może cokolwiek powiedzieć, Chanyeol nagle wstaje, odwracając się do Baekhyuna z pewnym rodzajem zakłopotanej, jednak zdeterminowanej ekspresji na twarzy. - Na co czekasz? Chodźmy!

- Wow, czy to tylko ja, czy jesteś jakiś dziwnie entuzjastyczny? - Baekhyun podnosi brew. Chanyeol fuka w zakłopotaniu, zanim tupie wychodząc. Baekhyun idzie za nim , chichocząc delikatnie, gdy zamyka drzwi. Chanyeol przełyka ślinę, gdy za nim idzie.

W tym momencie Baekhyun zatrzymuje się momentalnie, wydając z siebie najsłodsze kichnięcie. Nawet bez namysłu, Chanyeol chwyta cienki nadgarstek i odwraca Baekhyuna, gotowy go przechylić i szalenie go pocałować.

Ale w ułamku sekundy, zanim go przyciąga, przypomina sobie wszystkie razy, kiedy wmusił siebie w Baekhyuna, bo nie mógł się kontrolować i zastyga w miejscu.

Baekhyun patrzy na niego do góry, zmieszany. - Co?

- Ty... miałeś coś na nadgarstku. - wypycha siłą Chanyeol. Baekhyun nie wygląda na przekonanego, ale nie naciska dalej, a w zamian tylko odwraca się i idzie dalej. KURWA!!!! Chanyeol myśli do siebie, chcąc odwrócić się i uderzyć się twarzą w ścianę. Czemu nie może się kontrolować???!!!



*



Jakoś pozostanie normalnym przy Baekhyunie staje się coraz trudniejsze.

Jego zmysły są natężone, ilekroć Baekhyun jest w jego obecności, tak, że jest świadom każdego ruchu, który robi, włączając odgłos jego oddechu.

Baekhyun też za wiele nie pomaga, ponieważ tak jak jest spostrzegawczy, jest też nieświadomy i totalnie niepomny.

Tak niepomny, że ktoś może potencjalnie go uprowadzić, kiedy ma zmniejszoną czujność.

A jego czujność jest zawsze zmniejszona.

W nocy, w środku nauki, Baekhyun wyciąga się niczym kot, wydając z siebie najsłodszy (i jakoś najseksowniejszy) mały pomruk. Chanyeol nie zdaje sobie sprawy, że się gapi (jakoś jego gra SMTown zostaje zapomniana), gdy Baekhyun sięga do tyłu i podnosi swoją koszulkę, odsłaniając gładką, bladą skórę w przyciemnionym świetle. Jego palce śladują nad nimi, gdy drapie po gładkich liniach swoich pleców. Chanyeol przełyka ślinę. Zamyka oczy, ale jest już za późno.

Wszystko o czym myśli to jakby to było przebiec palcami po gładkiej skórze, dotykając miejsca, które wywołałyby słodkie jęki-

Kurwa.

Chanyeol odkłada swoją grę (Koniec Gry) i chowa się pod warstwami pościeli, pozwalając tylko swojej głowie na wyjrzenie. Kurwa. Już może poczuć jak krew pędzi do jego krocza.

Czemu musi być taki napalony?

Baekhyun nie za wiele dostrzega, w zamian wydaje z siebie urocze, małe pociągnięcie nosem, potem kontynuuje swoją pracę.

Na szczęście Chanyeol uspokaja się myśleniem o całujących się razem Krisie i Joonmyunie.





___

Dobry wieczór wszystkim!

Powiem Wam, że ostatnio ciężko jest mi się skupić, czuję się zmęczona i roztargniona, bo tysiąc innych rzeczy zajmuje mi myśli. Mój humor stroi sobie ze mnie żarty, często mi smutno. I nawet nie wiecie jak bardzo mnie to frustruje, bo kocham tłumaczyć tego ficzka, a ostatnio tak ciężko przez to mi idzie.

Przepraszam, jeśli któregoś dnia będziecie musieli czekać dłużej niż zwykle, ale wiem też, że doskonale to zrozumiecie, więc za to dziękuję ♥

Chciałam jeszcze powiedzieć, że bardzo cieszę się z tego, że TfiBB dostaje dużo miłości. Jeju, to takie miłe uczucie, choć jestem tylko tłumaczem, ale cieszę się sukcesem autorki.

Wesołych świąt, Promyczki!

Kocham Was mocno,

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro