47. Zazdrość w najlepszym wydaniu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chanyeol: Hej Soo. Gdzie byłeś przez ostatnie pare dni? Wszystko ok????????????????

Kyungsoo: Widziano wczoraj o 18:34



Chanyeol wzdycha.



Chanyeol: Jongin bro gdzie jesteś?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jongin: Widziano o 02:20



Co jest, kurwa, z jego kolegami?



Chanyeol: KRIS CHŁOPIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kris: Zamknij się Myeon śpi na moim udzie

jesteś zazdrosny br0 ;) ;) ;)



Chanyeol przewraca oczami.



Chanyeol: Widziałeś moją skarpetkę

Baekhyun: Nie prawdopodobnie nakarmiłem nią psa albo coś

Chanyeol: Co zrobiłeś mojej skarpetce

Baekhyun: Widziano.

Chanyeol: Gdzie moja skarpetka

Baekhyun: Widziano.

Chanyeol: CO ZROBIŁEŚ MOJEJ SKARPETCE

Baekhyun: Widziano.


Telefon brzęczy dwa razy.


Chanyeol: JONGIN BRO GDZIE JESTEŚ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jongin: Jestem troche zajety


Chanyeol: Hej Soo. Gdzie byłeś przez ostatnie kilka dni? Wszystko ok?????????????

Kyungsoo: Jest w porządku

Tylko ostatnio jestem trochę zajęty.





???

Chanyeol wpatruje się pytająco w ekran na dwójkę swoich kolegów, którzy odpisali prawie w tym samym czasie, z tą samą szybką odpowiedzią.

Czy coś się pomiędzy nimi wydarzyło?

Czy są zajęci... razem?

Gałki oczne Chanyeola powiększają się.



Chanyeol: Widziałeś moją skarpetkę

Baekhyun: Nie prawdopodobnie nakarmiłem nią psa albo coś

Chanyeol: Co zrobiłeś mojej skarpetce

Chanyeol: Gdzie moja skarpetka

Chanyeol: CO ZROBIŁEŚ MOJEJ SKARPETCE

Baekhyun: Widziano.

Chanyeol: ZOBACZYŁEM PRZEZ NASZE OKNO CAŁUJĄCYCH SIĘ KYUNGSOO I JONGINA

Baekhyun: Widziano.



Parę minut później, zgodnie z oczekiwaniami, Baekhyun pakuje się przez drzwi do ich pokoju, krzycząc: "GDZIE?".

Chanyeol zgina się w pół, śmiejąc się na podłodze, gdy Baekhyun wygląda przez każde okno, jakie mają.

Mimo to staje się poważny, wstając i wycierając niewidzialną łzę z oka, prostując plecy.

- Gdzie moja skarpetka? - pyta. Baekhyun odwraca się do niego, przewracając oczami.

- W dupie mam, gdzie jest twoja skarpetka. - Baekhyun odpowiada zanim odwraca się, by znowu wyjrzeć na zewnątrz.

- Nawet nie próbuj, nie ma ich. - twarz Chanyeola jest zadowolona z siebie, nawet jeśli powinien być zły za swoją skarpetkę. Mimo to, Baekhyun wygląda na lekko zdenerwowanego i zakłopotanego i stąpa ku drzwiom.

- Czemu w ogóle po pierwsze tu przyszedłem- -mamrocze, ale Chanyeol blokuje drzwi na czas. Baekhyun spogląda na niego do góry, jego ekspresja zmieszana jest pomiędzy złością, a rozczarowaniem, zaskoczeniem i zirytowaniem. Chanyeol próbuje zignorować fakt, że jego serce bije szybko, ponieważ Baekhyun jest tak blisko.

- Nie możesz odejść, dopóki nie powiesz mi, gdzie jest moja skarpetka. - jego głos jest niski i miękki, i nawet jeśli powinien być zły, że brakuje jego skarpetki, to nie jest. W zamian czuje się cały poruszony i w skowronkach, ponieważ Baekhyun jest tak blisko niego.

- Przestań być takim dzieckiem. - mamrocze Baekhyun, robiąc krok w bok, by sięgnąć drzwi, ale Chanyeol robi krok razem z nim. Baekhyun robi krok w drugą stronę i Chanyeol w czasie nadąża. W końcu, Chanyeol opiera się do tyłu, aż jego plecy oparte są o drzwi i Baekhyun nie może uciec.

- Yeol... - głos Baekhyuna jest miękki i na granicy płaczliwości. Chanyeol nigdy wcześniej nie słyszał tego na Baekhyunie. Czy Baekhyun... mówi do niego uroczo?

Przełyka ślinę.

- Yeol, no we... - znowu jest tam nieco płaczliwości i Chanyeol może poczuć, że się rumieni, ponieważ, kurwa, to urocze. Znowu przełyka ślinę.

- Baek, potrzebuję mojej skarpetki-

- Dobra! - Baekhyun odwraca się w końcu i kroczy do parapetu, biorąc małą doniczkę, a następnie przynosząc ją z powrotem zanim mu ją wręcza.

- Baek... Powiedziałem moja skarpetka- - spogląda w dół i jego zdanie zamiera mu na ustach, kiedy zdaje sobie sprawę, że w środku doniczki jest jego skarpetka - która jest wypełniona ziemią małej roślinki, która zaczyna wyglądać spod brązowych ziaren. Gdzieś na świecie pęka serce.

- Ty... użyłeś mojej skarpetki do rośliny? - Chanyeol się dławi. Baekhyun patrzy wszędzie, tylko nie na niego, jego stopy lekko się przesuwają. Chanyeol uważałby to za urocze, jeśli nie chodziłoby o fakt, że jego skarpetka nigdy więcej nie zostanie nałożona.

- Co? Doniczka była za duża, a ja nie miałem wystarczająco ziemi i nie mogłem, kurwa, zdobyć więcej i zobaczyłem twoją skarpetkę i po prostu... Przepraszam, okej? - Baekhyun na niego nie patrzy,ponieważ jeśli to zrobi, wie, że poczuje się niezmiernie bardziej winny, niż jest teraz.

- Moja skarpetka... - Baekhyun wyczuwa, że ma zamiar rzucić doniczką, więc szybko ją wyrywa. Chanyeol pada na podłogę. - Moje skarpetki już nigdy więcej nie będą zjednoczone...

- Jaka królowa dramatu... - mamrocze do siebie Baekhyun, nawet jeśli jego serce tonie.

- One były pokrewnymi duszami, Baek. Rozdzieliłeś je, Baek...

-.... Jeśli to pomoże, twoja skarpetka odwala okropnie niesamowitą robotę w utrzymywaniu ziemi... - Baekhyun niepewnie odstawia doniczkę z powrotem na parapet. Czuje się teraz potwornie winny. Chanyeol się nie rusza, tylko leży nieruchomo na podłodze, jakby zostało z niego wyssane życie. Baekhyun niepewnie klęka obok nieruszającej się postaci Chanyeola, błądząc oczami, aż widzi stopy Chanyeola - jedna w skarpetce, a druga goła. Śmiałby się do rozpuku, gdyby to była jakakolwiek inna sytuacja, ale teraz serce Chanyeola jest złamane i on jest tego powodem.

I tak wydaje z siebie niepohamowany chichot.

- Um... - oferuje swoją dłoń i Chanyeol smutnie ją akceptuje. - Może kupię kolejną roślinkę i użyjemy twojej drugiej skarpetki? - Chanyeol patrzy na niego. - W ten sposób wciąż będą utrzymywać coś w cieple, prawda?

Jakoś uśmiech, który rozdziela się na twarzy Chanyeola rozgrzewa mu serce.



*



- Baekhyun... Już nie mogę tego znieść. - warczy Chanyeol, gdy podchodzi i trzaska dłonią o ścianę obok Baekhyuna. Mniejszy odwraca się, jego oczy są szerokie i niewinne w zaskoczeniu i strachu, ale Chanyeol zaszedł za daleko, by się przejmować. Baekhyun po prostu wygląda na tak cholernie małego i uroczego.

- Chanyeol? - głos jest zmieszany i cichy.

- Pozwól mi cię, kurwa, pocałować. - Chanyeol pochyla się...






... Chanyeol się budzi.

Naprędce nakłada spodnie i biegnie do pokoju 88, chcąc o tym pogadać z Jonginem, ponieważ, kurwa, nawet jeśli nie widział Jongina od dni i jest cholernie pewny, że ten chłopak spędza najsłodszy czas swojego życia, spędzając czas ze swoim drogim Kyungsoo (to dlatego nie widzieli się przez ostatnie parę dni), w dupie ma łamanie prywatności (zakładając, że tam są).

- JONGIN- -krzyczy, gdy pakuje się do środka, ale widzi tam Joonmyuna, siedzącego elegancko, jak i czytającego grubą książkę o doskonaleniu siebie.

- Jongina tu nie ma. - odpowiada Joonmyun lekko zarzucając włosami, jego szerokie oczy patrzą się do góry, by wejrzeć w duszę Chanyeola.

- Oh... um... - Chanyeol odwraca się gotów odejść, ale wtedy sobie przypomina: Joonmyun wie o moich uczuciach do Baekhyuna.

Cóż, jest wystarczająco mądry, by to zrozumieć.

- Um... uh... - rumieniąc się, Chanyeol odwraca się i zamyka drzwi, nerwowo stąpając w miejscu. - Czy mogę porozmawiać... z tobą... o czymś?

Joonmyun znowu odkłada swoją książkę i wypuszcza najsłodszy uśmiech.




*



- I w śnie powiedziałem coś, jak: ... Pozwól mi cię, kurwa, pocałować... - Chanyeol się jąka. - I wtedy on patrzył na mnie tak niewinnie i tak bezradnie...

Joonmyun chichocze.

Chanyeol się rumieni. - Co?

- Nie powinno być odwrotnie? - pyta i nawet kiedy się śmieje, brzmi to słodko.

- Baekhyun... Już nie mogę tego znieść. - Chanyeol jąka się, gdy podchodzi i chwyta za dłoń Baekhyuna. Mniejszy odwraca się pytającymi oczami.

- Chanyeol? - pyta zmieszany.

- To tylko dlatego, że ty... ty byłeś... - nawet jeśli Chanyeol się jąka, zrozumienie okrywa wizję Baekhyuna i Chanyeol nagle słyszy głośne trzaśnięcie, gdy Baekhyun pcha go na ścianę, stając na palcach, aż ich twarze są centymetry od siebie. Jest coś ciemnego w oczach Baekhyuna.

- Pozwól mi cię, kurwa, pocałować. - warczy Baekhyun i pochyla się do przodu...






- Oh. - odpowiada Chanyeol, gdy kończy się ich wspólna fikcja. Wtedy oblewa się czerwienią i potrząsa głową. - Nie! To nie to! - ale nawet jeśli tak mówi... to brzmi dobrze...

Bardziej niż poprzednie...

- To nie tak, że jestem uległy, okej? - Chanyeol staje się coraz bardziej czerwony. - Chodzi o to, że... Nie chcę go zmuszać i-

- Tak, tak, wiem. - ta strona Joonmyuna jest bardziej komunikatywna. - Jesteś za dobry, Chanyeol.

W jakiś sposób ten komplement sprawia, że czuje się jeszcze bardziej zakłopotany.

- S-spójrz, dzięki za wysłuchanie. - jąka się Chanyeol, gdy wstaje. - Spróbuję- spróbuję sam to rozwiązać-

- Jest okej, ale nie bądź dla siebie zbyt surowy. - mówi łagodnie Joonmyun. - Sprawy potoczą się naturalnie. Dobre rzeczy przyjdą do tego, kto czeka. - uśmiecha się. Chanyeol odwzajemnia uśmiech. Nie ważne jak mało ze sobą rozmawiają, zawsze czuje się najswobodniej.

- Tak. Dzięki bardzo.



*



- CHŁOPAKI!!!!! - Chen pakuje im się do pokoju cały uśmiechnięty. Chanyeol prawie dostał zawału z powodu jego nagłego wejścia. - ZGADNIJCIE CO?

- Co? - obydwaj mówią równocześnie, wyraźnie niezainteresowani. Chen wydyma lekko wargi, ale potem znowu zaczyna się uśmiechać, jakby nie mógł się powstrzymać.

- KIM MINSEOK ZGODZIŁ SIĘ ZE MNĄ WYJŚĆ!! POPROSIŁEM GO O SPOTKANIE!!!!!!!! - z tym obydwaj prędko siadają.

- CO?! - obydwaj krzyczą. Chen chichocze wesoło. - CO KURWA?!

- NO WIEM?! - odkrzykuje Chen, trzaskając drzwiami. Chanyeol wstaje i pospiesza do Chena, by zamknąć go w niedźwiedzim uścisku.

- ZROBIŁEŚ TO! - krzyczy Chanyeol.

- ZROBIŁEM TO, WSPÓŁLOKATORZE! - śmieje się Chen. Kiedy się cofają, widzą stojącego tam niezręcznie Baekhyuna, ale piękny uśmiech widnieje na jego ustach.

- Dobra robota, Jongdae. - gratuluje.

- Oh no weź, ty. - Chen przyciąga go i mocno go przytula. Nie przyzwyczajony do przytulania ludzi, ręce Baekhyuna wiszą niezręcznie po bokach. Mimo to, w końcu, podnosi je i oplata je luźno wokół ciepłych pleców Chena.

Chanyeol uśmiecha się na tę ciepłą scenę. Jakoś widzenie tego uspokaja jego serce bardziej niż cokolwiek innego.

- Mimo to, jak to się stało? - pyta, gdy oddzielają się dwaj przyjaciele. Może stwierdzić, że Chen chce to powiedzieć.

- Cóż... Po doświadczeniu realizacji, że ktoś mógł odebrać Minseoka i po dowiedzeniu się, że Lu Han i Minseok nie mają do siebie tego rodzaju uczucia, zdecydowałem się zrobić krok. - Chen usadza się wygodnie na łóżku Baekhyuna, Baekhyun wygląda na uczuciowo zirytowanego w sposób w jaki Chen się rozgościł, ale nic nie mówi. W zamian poklepuje udo Chena, jakby chciał, by ten delektował się swoim szczęściem.

- Oczywiście to nie stało się natychmiast! Ale zgaduje, że... zapytałem go o wyjście znikąd. Po prostu: "Minseok, wyjdziesz, ze mną?", a on spojrzał na mnie, by zobaczyć, czy żartuję, ale po raz pierwszy się nie uśmiechałem, więc on się uśmiechnął, a potem MNIE ZAAKCEPTOWAŁ! - Chen chwyta poduszkę Baekhyuna i rzuca nią w powietrze.

- Znaczy, to nie decyduje o tym, że mnie lubi, jeszcze, ale będę dobrym chłopakiem, więc się we mnie zakocha! - Chen szczerzy się szeroko, następnie wyjmuje telefon, który wibruje. - Oh, zobaczcie, kto to jest? Mój nowy chłopak! - śmieje się. - Do zobaczenia później, aligatorki. - potem pospiesza.

Nagła cisza sprawia, że Baekhyun i Chanyeol patrzą się na siebie.

-... Ostatnio wszyscy stają się zakochani... - Chanyeol mówi do siebie cicho, gdy siada na łóżko, zwijając się w kulkę. Czuje się trochę zazdrosny, ale w tym samym czasie szczęśliwy z powodu innych.

- Tak. - zaskakująco odpowiada Baekhyun. - Mimo to, nie myśl, że wkrótce i ty kogoś zdobędziesz, skoro wciąż jesteś taki niewinny.

- Hej! - Nie masz pojęcia o czym wczoraj z tobą śniłem. Chanyeol czerwienieje na tę myśl, na to jak mógł wydawać się taki niewinny, ale jego myśli są, w prawdzie, brudniejsze niż cokolwiek innego. - Po prostu... nikogo nie znalazłem, dobra? - Kto może cię zastąpić.

Ale nie sądzę, że możesz być zastąpiony, nie ważne jak tandetne i dziecinne może się to wydawać.



*



Baekhyun nawet nie potrafi sobie wyobrazić Chanyeola znajdującego sobie kogoś innego. Myśl o kimś lubiącym Chanyeola jest absurdem, oczywiście (jest pewny, że uczucia Kyungsoo do niego wygasły, i tak nigdy całkiem w nie nie wierzył)!

Nikt nie będzie próbował go odebrać, ponieważ nikt go nie chce. Jeszcze.

I posiadając myśl, że Chanyeol wciąż jest daleko od zrozumienia miłości daje mu pewnego rodzaju komfort, którego nigdy nie będzie w stanie sobie przyznać.

Ale może powiedział za wcześnie.



*



Po zakończeniu dnia zajęć, Baekhyun czuje się zmęczony, gdy kieruje się do swojego pokoju. Ten pieprzony szczęściarz. Myśli sobie, gdy myśl o Chanyeolu napływa mu do głowy. Nie ma dzisiaj zajęć.

Czasem Chanyeol robi sobie w tym czasie popołudniowe drzemki, tak jak dziecko. Baekhyun fuka, chcąc się uśmiechnąć, ale wtedy odrzuca tę czynność ze swoich ust, gdy decyduje się być bezczelnym. Planuje wejść do pokoju i obudzić tego niezdarnego chłopca.

Otwiera po cichu drzwi i przemyka się do środka, ale zanim zauważa cokolwiek innego, wyczuwa zapach.

Perfumy.

Marszcząc nos i robiąc wszystko, by powstrzymać się przed zamknięciem ze swojej traumy, Baekhyun w zamian przebiega palcami po włosach, zmuszając się do zaczerpnięcia kolejnego, głębokiego wdechu.

Definitywnie perfumy.

Następną rzeczą, którą zauważa to nieobecność Chanyeola. Łóżko jest ładnie pościelone i nie ma śladu śpiącego Chanyeola. Baekhyun decyduje się zostawić drzwi otwarte, głównie dlatego, że nie może znieść zapachu perfum. Nie może znieść myśli o kobiecie, która tylko uwodzi i opuszcza.

Znowu przelatuje dłonią po włosach, czując się trochę zestresowanym, ale próbując tego nie okazywać. Chce zatonąć w swojej pościeli i wąchać swój własny zapach, tylko po to, by odebrać słodycz perfum, która zatyka mu nos. Akurat, gdy znowu zaczyna czuć się spokojnie, słyszy głosy.

Brzmi jak głos Chanyeola zmieszany z głosem kogoś innego.

Kobiety.

Otwierając oczy, siada akurat, gdy Chanyeol wchodzi. Z kobietą przylegającą do jego ramienia.

- Ale oppa~~~ - skomle dziewczyna. Baekhyun wpatruje się w nią. Ma ogromne, jasne oczy, ciemne, rozwiane włosy i mleczno-białą skórę. Jest bardzo ładna.

Baekhyun czuje, że gotuje się w nim coś ciemnego.

Chanyeol odwraca się i zauważa Baekhyuna, jego oczy są szerokie i niewinne, jakby nie miał pieprzonej kobiety przylegającej do swojego ramienia.

- Baek. - wita prawie nieśmiało. Dziewczyna, która była w połowie swojego zdania, przerywa sobie ostro, by spojrzeć na Baekhyuna.

- Uhm... uh... To jest Baekhyun, mój... uh, współlokator. - Baekhyun napina się, ale nie pozwala po sobie tego pokazać. - Baekhyun, to jest Aimi, kol- - Aimi robi krok do przodu, ciągnąc ze sobą Chanyeola i wyciąga swoją wolną rękę, uśmiechając się promiennie do Baekhyuna.

- Cześć, jestem Aimi. - wita się. - I jestem byłą Chanyeola.



*



"Jestem byłą Chanyeola."

To dzwoni mu w głowie. Baekhyun nawet nie wie, dlaczego się, kurwa, przejmuje, ale tak szybko, jak ona to wypowiada, jego całe ciało napina się jeszcze bardziej niż wcześniej. Chanyeol to zauważa.

- Uh... - Chanyeol odciąga ją, osłaniając ją od niego (albo innymi słowy, osłaniając go od niej), znając jego przeszłą traumę i nienawiści do dziewczyn, nawet jeśli powoli zanika. Baekhyun nienawidzi sposobu w jaki długie ręce Chanyeola pasują tak ochronnie na jej wąskich barkach. Stoją za blisko.

- Aimi, nie przejmuj się nim, może sprawiać wrażenie trochę złośliwego. - to wydaje się obrazić Baekhyuna jeszcze bardziej. Jego oczy się zwężają, gdy nagromadza swoją wściekłość. Stojąc bez zarzutu, podchodzi do nich i wyrywa Chanyeola od Aimi, odpychając go od niej całkiem forsownie.

- Kto tak mówi? - odpowiada gładko aksamitnym głosem, gdy sięga do dołu i chwyta dłoń Aimi w swoją. - Kto by ukąsił taką ładną damę? - nienawidzi tego, jak jej dłoń jest taka mała i delikatna w jego. Chowającą swoje prawdziwe ja.

Chanyeol wygląda na tak kurewsko zszokowanego. Opada mu szczęka.

Aimi, chichocze, ale odciąga się.

- Aww, twój współlokator jest taki gorący! - uśmiecha się szeroko. Baekhyun czuje się jakoś nieswojo, słysząc to od niej. To pierwszy raz, kiedy tak ładna dziewczyna nazwała go w ten sposób, prosto w jego twarz. - Szkoda, że patrzę tylko na ciebie.

Gotuje się. Wymiotuje.

- Hahahahahahahaha... - Chanyeol śmieje się całkiem nerwowo, gdy prędko wstaje i otrzepuje niewidzialne zarazki ze swoich spodni. - Zerwałaś ze mną, Ai. To było dawno temu-

- Wiesz, że to tylko dlatego, że musiałam wyjechać do U.S! Wiesz, że wciąż cię lubiłam. - Aimi prawie biegnie do niego i znowu przylega do jego ramienia. Baekhyun zauważyłby, jak niezręcznie wyglądał Chanyeol, gdyby nie był tak zaabsorbowany swoją własną złością.

- Wróciłam, by cię znaleźć, oppa. - mówi. - Nie mogłam przestać o tobie myśleć, kiedy się rozdzieliliśmy.

Kurwa, Baekhyun chce zwymiotować swoje wnętrzności.

- Zostawię was. - mamrocze, chwytając swoją kurtkę, zanim wychodzi z pokoju, nie chcąc już dłużej być piątym kołem.



*



- Jest bardzo elegancki. - Aimi obserwuje, gdy ten odchodzi.

Jest zły. Chanyeol odpowiada w swojej głowie.

Zacieśnia na nim uścisk. Chanyeol chce ją odepchnąć, ale nie ma serca. Szczególnie teraz, kiedy nie ma Baekhyuna i nie ma nic więcej do udowodnienia. Wcześniej, kiedy był tu Baekhyun, Chanyeol poczuł się tak niekomfortowo z lepiącą się do niego Aimi, jakby to miało zdenerwować Baekhyuna i sprawić, że będzie mniej się do niego odzywał.

- Jest koleżanką. - to było to, co chciał powiedzieć. Chciał ukryć swoją przeszłość, na wypadek, gdyby Baekhyun poczuł się o to zazdrosny. Ale kogo on oszukuje? Baekhyun nawet go nie lubi, nie mówiąc już o tym, że w dupie ma z kim jest.

Jej ręka go nie opuszcza, gdy ciągnie go wszędzie, domagając się, by ją oprowadził. Wzdycha.



*



- Kim jest ten słodziak? - pyta Chen, gdy wślizguje się pomiędzy ich trasą po szkole. Chanyeol czuje ulgę, gdy z wielkimi oczami skiwa ręką do swojego kolegi. Aimi uśmiecha się do niego, gdy podchodzi.

- Cześć! Jestem Aimi, była dziewczyna Chanyeola oppy. - wita się, gdy wyciąga do przodu dłoń. Chen wygląda na zszokowanego, gdy rzuca spojrzeniem na Chanyeola, który chce zakopać się w dziurze.

- Uh, cześć, jestem Chen. Były współlokator Chanyeola? - uśmiecha się Chen, gdy trzyma jej dłoń i nią potrząsa. Aimi się śmieje.

- Lubię tego chłopaka. - mówi, ale mocniej przylega do Chanyeola. - Mimo to, lubię cię bardziej.

-........ - Chen się cofa, ale, kiedy Aimi nie patrzy, Chanyeol, kurwa, mówi mu by został swoimi pieprzonymi oczami.

- Ai, nie chodź dookoła i nie przestawiaj się w ten sposób. - syczy Chanyeol. Chen mimochodem gwiżdże, gdy Aimi zatapia się w ramię Chanyeola.

- Co? - Aimi patrzy na niego do góry. - To prawda, nie? - Chanyeol wzdycha, chcąc wytłumaczyć, ale Aimi nie daje mu takiej szansy. - Chyba, że chcesz żebym przedstawiała nas jako wkrótce zakochani?

Zszokowany, usta Chanyeola opadają, ale nie formują się żadne słowa. Jak na zawołanie, Chen widzi więcej ich znajomych i woła ich, by podeszli. Podchodzą Kris i Joonmyun, zastanawiając się, co się dzieje i dlaczego ktoś zwisa z ręki Chanyeola.

- Cześć! Wy też jesteście kolegami Chanyeola oppy? Jestem Aimi, wkrótce dziewczyna oppy! - szczęki wszystkich opadają, gdy wpatrują się w Chanyeola. Chanyeol w myślach bije się w twarz z otwartej dłoni.

- Wow... Nigdy nie wiedziałem, że byłeś do tego zdolny... - szepcze Kris. - Też ładna.

- Kris... - wybucha Joonmyun. Kris śmieje się i oplata swoje ramiona wokół Joonmyuna, następnie całuje czubek jego głowy.

- Nie tak ładna, jak ty, oczywiście. - szepcze. Chanyeol chce zwymiotować. Joonmyun wciąż marszczy brwi, ale odwraca się, by spojrzeć pytająco na Chanyeola. Chanyeol czerwienieje, z każdą minutą czując się coraz bardziej zakłopotanym.

- Gdzie jest Baekhyun? - pyta zwyczajnie. Usta Chanyeola formują się w wąską linię, gdy wpatruje się w Joonmyuna. Joonmyun odwzajemnia spojrzenie.

- Oh! Widziałem go jakiś czas temu. - odpowiada Chen. - Wydaje się bardzo rozkojarzony. Nawet nie powiedział mi cześć, kiedy przechodził obok...

To dlatego, że perfumy Aimi są tak silne, że wypełniły cały pokój!!! Panikując myśli do siebie Chanyeol.

- Właśnie sobie przypomniałem, że muszę gdzieś iść. - w jakiś sposób myśl o dobrym samopoczuciu Baekhyuna dodaje mu siły. Odpycha od siebie Aimi, ignorując jej protesty i skomlenia, które miał zwyczaj uważać za urocze.

- Oppa! Gdzie idziesz?

- Wrócę, Aimi. Obiecuję. - Aimi może czasem zachowywać się jak dziecko. Bycie na nią zezłoszczonym nie robi za wiele. Chanyeol patrzy raz na Joonmyuna i wspólnie się rozumieją. Następnie odskakuje, tak jak Joonmyun łapie ją za rękę i uśmiecha się swoim zwycięskim uśmiechem.



*



Kiedy jest pewny, że zapach zniknął z pokoju (w końcu zawsze miał dobry węch), wychodzi w poszukiwaniu Baekhyuna.

Czuje się źle z zostawieniem Aimi z obcymi, ale w tym momencie Baekhyun liczy się bardziej.

To zajmuje dużo czasu, ale w końcu Chanyeol znajduje go na rogu ogrodu, na rogu szkoły. Siedzi na zielonej trawie, tyłem do Chanyeola.

Czując ulgę, że wszystko z nim okej, Chanyeol podchodzi i zajmuje miejsce obok Baekhyuna. Mniejszy wyrywa źdźbła trawy z korzeni, jeden po drugim.

-... Baek. - mówi łagodnie Chanyeol. Jest pewien rodzaj rozzłoszczonej ekspresji na twarzy Baekhyuna, którą mniejszy subtelnie odwraca od Chanyeola, odmawiając odpowiedzenia. Wykonywanie tego dziecinnego czynu uspokaja Chanyeola, że wszystko z nim w porządku. W zamian wzdycha. - Nie martw się, ona zaczyna być tu stałym studentem, więc nie będzie spała u nas w pokoju, ani nic.

- Oh, a ty po nią tu zadzwoniłeś, co? - Baekhyun wydaje z siebie ciemny chichot - Chanyeol czuje się taki zmieszany. - Idź i miej swoje małe randki gdzie indziej - nie chcę tego widzieć.

- O co ci cho-

- Nie graj ze mną. Twoja przylegająca do ciebie "mała dziewczyna" mówi wszystko.

- Baek, nigdy nie powiedziałem, że też ją lubię.

Cisza.

- Cóż... Powiedziałem, chyba. - przyznaje Chanyeol. - Ale to było dawno temu. Już nie żywię do niej uczuć, ale- - Ale lubię ciebie. Chanyeol powstrzymuje się w czasie, zerkając na Baekhyuna, by zobaczyć, czy zauważył to małe potknięcie.

Ale Baekhyun jest okupowany przez swoje własne myśli. Jego rysy złagodniały.

- Ona... uh... powiedziała, że zmieniła szkołę, bo chciała być bliżej mnie.

- Nie mogę uwierzyć, że jest ktoś, kto zrobiłby to dla ciebie. - chichocze Baekhyun. Ciemność nie odeszła.

- Ja też nie, chyba. - przyznaje Chanyeol, nieświadomy chytrej obrazy. - Nie wiem, rozdzieliliśmy się naprawdę nagle. Nawet nie miałem czasu ruszyć dalej zanim odeszła. Wciąż nie mogę uwierzyć, że lubi mnie po tych wszystkich latach. - cisza. W jakiś sposób rysy Baekhyuna znowu twardnieją. Chanyeol śmieje się nerwowo, w połowie chcąc uciąć temat, bo to Ich moment, a w połowie, bo boi się, że Baekhyun znowu poczuje swoją przeszłość. - Ale czemu przejmujesz się moim życiem miłosnym?

Baekhyun wybucha i prawie chce się odciąć, ale w porę się łapie. Tak, dlaczego się przejmuje?

Nie przejmuje się.

To nie jest jego sprawa.

- Nie przejmuję się. - mamrocze w odpowiedzi. Ramiona Chanyeola dotykają jego. Siedzą tak blisko, że Baekhyun może poczuć zapach jabłek i wanilii Chanyeola.

I subtelność silnych perfum, które nosi tamta dziewczyna.

Po raz kolejny nastrój opada, Baekhyun wstaje prędko, zanim wyskakuje, uważając szerokie oczy Chanyeola pełne zmieszania i poczucia winy za jeszcze bardziej irytujące.



*



Jakoś zirytowanie Baekhyuna dalej rośnie.

Widzi ją wszędzie. Nawet jeśli Chanyeol nie daje jej pozwolenia do ich pokoju, to wciąż cholernie wkurza Baekhyuna.

To scena, która dzieje się za każdym razem:

Baekhyun się uczy. Słyszy jak otwierają się drzwi, a kiedy odwraca głowę, czuje ulgę, że w końcu odnajduje Chanyeola - samego.

Ale jego ulga nie trwa długo, kiedy widzi rękę złączoną przez łokieć Chanyeola i głowa Aimi wskakuje do pokoju.

- Czemu nie mogę wejść? - pyta, wydęcie warg pojawia się na jej perfekcyjnie połyskujących od błyszczyka ustach. Baekhyun nienawidzi tej perfekcji.

- Baekhyun ma uczulenie na perfumy. - odpowiada Chanyeol. - Twoje perfumy są mocne.

- Ale ostatnim razem nic mu nie było!

- To dzieje się w nim, więc tego nie widzisz.

- Ale-

- Wezmę coś i wrócę tu, okej?

Baekhyun widzi Chanyeola jak w pośpiechu wchodzi do środka, potem wybiega. Bez cholernego słowa do niego. Nawet nie zdając sobie sprawy z jego obecności. Jakby on się nie liczył.

Jakoś widzenie Chanyeola ignorującego go i jest prawie jeszcze gorsze niż posiadanie tego zapachu dziewczyny, który dominuje pokój.



*



- Twój współlokator niezbyt mnie lubi, prawda? - pewnego dnia mówi Aimi, jej ręka wciąż jest ciasno złączona z ręką Chanyeola. Chanyeol jest zbyt zmęczony, by dalej się tym przejmować.

- Uh, nie... on po prostu... taki jest. - Chanyeol wzdycha. - Nie bierz tego do siebie.

- Nie jesteś z nim bardzo blisko, prawda, oppa? - pyta, jej wielkie oczy mrugają na niego uroczo. Serce Chanyeola przestaje bić.

- C-co sprawia, że tak myślisz? - jego serce teraz szybko bije i się rumieni.

- Nie wiem... nigdy nie rozmawiacie... A on wydaje się być ciągle w złym nastroju, ilekroć jesteś blisko. - Naprawdę? Chanyeol czuje, że jego serce tonie i prawie wydyma wargi.

- J-jak powiedziałem, to nie jest tak... - Chanyeol kontynuuje z nerwowym śmiechem. - On właściwie bardzo mnie lubi. Tylko, że on nie lubi tego pokazywać, wiesz? Hahaha... - Co ja mówię? Jeśli ktokolwiek usłyszałby, że to mówię, to by się ze mnie śmiał!

-... Cóż, tak czy inaczej, Joonmyun i Kris są tacy uroczy! Uwielbiam jacy są dla siebie słodcy... - kontynuuje paplanie o nich i choć raz Chanyeol jest pozostawiony czując poczucie ulgi że nie naciskała dalej na temat Baekhyuna. - ... Czemu nie możemy być jak oni? - zaciska bardziej swój uchwyt i patrzy na niego do góry, znowu uroczo mrugając.

Chanyeol lubił sposób w jaki zawsze potrzebowała, by się nią zajmować. To tak od początku zaczął ją lubić i nawet teraz, pomimo tego, że czasami sprawia, że staje się naprawdę zdenerwowany i nie czuje się komfortowo, zaczyna się do tego przyzwyczajać. Uczucie chęci opiekowania się nią wciąż tam jest.

- Nie bym nie przypuszczała, że ze wszystkich szkół wybierzesz tę! Nawet nie jesteś gejem! Nie to, że mam coś przeciwko homoseksualistom, ale uważałam to za dziwne, jak poszedłeś do tej szkoły, ze wszystkich innych i-

- Jestem bi. - Chanyeol przerywa cicho, łagodnie. Aimi na początku nie słyszy i wpatruje się w niego szerokimi oczami.

- Huh?

- Jestem biseksualny. - mówi łagodnie Chanyeol, potajemnie mając nadzieję, że zrozumie i uświadomi sobie, że jego życie miłosne nie tylko jest o niej. W rzeczy samej, puszcza go i robi krok do tyłu, jej oczy stają się jeszcze szersze.

- Jesteś bi? - powtarza z zamieszania. Czując się trochę zakłopotanym, przytakuje i odwraca się trochę. Znowu pojawia się na jego widoku.

- Nigdy nie wiedziałam! - trwa cisza i choć raz Chanyeol może odetchnąć w swojej przestrzeni osobistej. Ale wtedy wszystko znika, kiedy ręka powraca przez jego łokieć i czuje głowę opierającą się o jego ramię.

- Cóż, cokolwiek! Będę jedyną w twoim sercu~ - chichocze. Chanyeol chce westchnąć. - Hm, ale wyobraź sobie, że nie istnieję. Kogo byś lubił?

Nie, nie, nie, nie-

- Nie Krisa i Joonmyuna, bo oni lubią siebie... Sehuna? Nie, za wysoki... Yi Xing? Nie, zbyt marzycielski... Chen? Nie, jest z Minseokiem... Baekhyun? - serce Chanyeola prawie się zatrzymuje.

- Nie... Jest totalnie nie twoim typem. Jest totalnym przeciwieństwem mnie! Hm... - Totalnie nie moim typem, huh... - Wcale nie jest uroczy! Lubisz tych, którzy są od ciebie mniejsi, z dużymi oczami i szampańską osobowością! - On potrafi taki być... Kiedy go poznasz... - On prawdopodobnie będzie ostatnią osobą, którą lubisz... Lu Han?

- Lu Han jest najbliżej mnie pod względem wyglądu i osobowości, prawda? - odwraca się do niego i się uśmiecha. - On jest totalnie twoim typem! Szkoda, jestem bardziej urocza. - szczerzy się i znowu wtula się w jego rękę. Chanyeol subtelnie bierze głęboki oddech i powoli go wypuszcza.

Cóż... Przynajmniej niczego nie podejrzewa...

Chanyeol nie chce myśleć o tym, co się stanie, kiedy Aimi dowie się o tym, co znaczy dla niego Baekhyun.



*



- Hej, hyung! - kiedy Baekhyun patrzy do góry, widzi Jongina dziko machającego ręką. Zaskoczony, Baekhyun pospiesza do swojego przyjaciela.

- Gdzieś ty był przez cały ten czas? - pyta swojego przyjaciela, którego nie widział dłuższy czas. Podnosząc swoje brwi, widzi jak Jongin śmieje się i uderza go w ramię.

- Tu i tam. - odpowiada młodszy, wypuszczając mały wyszczerz. Baekhyun odwzajemnia uśmiech, jego humor podnosi się po raz pierwszy odkąd Aimi wpakowała się do jego cholernego życia. Nawet nie wie, dlaczego jest tak cholernie wkurwiony, ale, do cholery, jest. Obydwaj idą do pokoju Jongina, nadrabiając rzeczy, o których nie rozmawiali ze sobą od dłuższego czasu.

W końcu jedno proste pytanie sprawia, że podniesiony nastrój Baekhyuna znowu opada. Powinien był wiedzieć, że to się stanie.

- Ostatnio nie rozmawiałem z Chanyeolem. Kim jest ta dziewczyna, która zawsze z nim jest? - powietrze nagle staje się zimne i ciche.

- Starą znajomą. - Baekhyun odpowiada bez emocji.

- Chanyeol zalicza, co? - puszcza oczko Jongin. Baekhyun jakoś jeszcze bardziej czuje się po tym poruszony, ale uspokaja się, gdy próbuje zmienić temat.

- A ty? Czy ty nie jesteś tu prawdziwym mistrzem? - droczy się Baekhyun, dźgając łokciem ramię Jongina. - Kyungsoo, huh? Nie wiedziałem. - sposób w jaki twarz Jongina ciemnieje, mówi Baekhyunowi, że powiedział coś złego.

- O czym ty mówisz? - młodszy chichocze cicho, ale bez humoru. - Ja i Kyungsoo...?

- Nie kłam, wiemy. - Baekhyun czuje się teraz trochę niepewnie. - Czemu nam nie powiedziałeś, że się spotykacie?

-... - Jongin nie odzywa się przez długi czas. - My... nie randkujemy.

- Co? - Baekhyun czuje się zmieszany. Co do kur-

- Ja... wyznałem mu swoje uczucia, hyung. - wypala Jongin. Oczy Baekhyuna wyskakują mu z orbit. W przenośni. - Nie wiem... T-to po prostu wyszło, wiesz? I wtedy czułem się tak cholernie sfrustrowany i tak cholernie zapomniany, że to po prostu wyszło... Powiedziałem... " Jestem w tobie, kurwa, zakochany, Soo. Spójrz na mnie." A potem... a potem... ta, właśnie tak było.

- Huh? - Baekhyun pochyla się bardziej, wciąż trochę zszokowany. Powiedział mu, żeby na niego spojrzał? Wow, to takie... męskie i zaborcze. Nie wiedziałem, że stać go na to.

-... Odrzucił mnie, hyung. - ciężko nie zauważyć pewnego rodzaju wyniszczenia w głosie Jongina. - Od razu mnie odrzucił. - może zobaczyć jak nieszczęśliwy jest Jongin ze sposobu, w jaki krzywi się jego twarz. - W jego sercu nawet nie ma cząstki mnie.



*



- Byłem tu cały czas, Soo. Spójrz na mnie, Soo. Spójrz na mnie.

Kyungsoo na niego patrzy. Kyungsoo nareszcie na niego patrzy.

Ale tego nie łapie.

- Jongin... - Kyungsoo mruga na niego niewinnie. Tak uroczo. - Nie rozumiem...

Teraz jest za późno, by się wycofać.

- Ja... kocham cię, Soo. - Jongin prawie potyka się o swoje słowa. Jego serce biegnie za nim, a on jest za wolny, by je dogonić. - Jestem w tobie zakochany.

Wielkie oczy Kyungsoo dalej wwiercają się w jego. Kyungsoo na niego patrzy, Kyungsoo nareszcie na niego patrzy.

Ale to nie tak powinien na niego patrzeć.

Jongin tego nie widzi. Jongin tego nie czuje.

- Przepraszam, Jongin. - wychrypia słabo Kyungsoo po długim czasie. - Ja... nie lubię cię w ten sposób.

- Nie możesz ze mną spróbować? - Jongin czuje się teraz trochę zdesperowany i też trochę płaczliwy. Może to dlatego, że Kyungsoo za bardzo go rozpieszczał. - Będę dla ciebie dobry, obiecuję.

-... Nie wątpię w to. - szepcze Kyungsoo. - Ale nie mogę.

- Czemu nie?

- Nie chcę... umawiać się z kimś, gdy w moim sercu jest ktoś inny. - nawet jeśli Kyungsoo to mówi, jego oczy nie opuszczają twarzy Jongina, jakby chciał, by Jongin wiedział o jego szczerości. Wiedział, że nie kłamie. - Nie mogę ci tego zrobić, Jongin.

- Soo-

- Kocham go, Jongin. - szepcze Kyungsoo. - Za bardzo go kocham. I nie mogę pozwolić mu odejść.

Przepraszam, Jongin...

Przepraszam...



*



- Po tym całym czasie, w jego sercu jest tylko Chanyeol. - Jongin brzmi jak skopany szczeniak. - On nawet nie potrafi na mnie spojrzeć, ani razu.

- Nie mogę uwierzyć, że wciąż lubi Chanyeola... - mamrocze Baekhyun, głównie do siebie. Jeśli o to chodzi, czemu Park pieprzony Chanyeol nie może się z nim po prostu, kurwa, umawiać? W tym pytaniu jest pewien rodzaj urazy.

- Nie potrafi zobaczyć, że Chanyeol ma teraz w nim zero zainteresowania. Absolutnie zero. - mamrocze Jongin, w połowie zirytowany, gdy wykonuje bezentuzjastyczną próbę kopnięcia powietrza.

- Czekaj, skąd to wiesz? - Baekhyun nie wie, dlaczego jest taki ciekawy.

- Ponieważ... ponieważ... - oczy Jongina skaczą dookoła, jakby coś ukrywał.

- Czy masz mi coś do powiedzenia? - Baekhyun natychmiast oplata dłonią kark Jongina - młodszy natychmiast się kurczy.

- N-n-nie! - skomle.

- Ukrywasz coś przede mną, Jongin. Wiem. - może ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale Baekhyun teraz się nie przejmuje. Jegos szybkość pozwala mu szybko pokonać młodszego i w sekundę ma przyciśniętego Jongina do swojego łóżka. - Zamierzasz mi powiedzieć?

-... Ja już nie wiem. - Jongin w końcu wzdycha. - Znaczy, nie rozmawiałem z nim od wieków, no we.

-... Nie kupuję tego-

- Ma ze sobą tę dziewczynę! To dlatego! - wypala szybko Jongin. - Ta dziewczyna ciągle zwraca jego uwagę, wiesz? Kto może oprzeć się urokowi dziewczyny? Ona wygląda dokładnie jak jego typ, zanim stał się bi. - nagle czując się wściekłym, Baekhyun puszcza Jongina i siada, teraz nie chcąc być nigdzie blisko młodszego. Jongin siada i pociera swoją szyję, zmieszany, ale czując ulgę, że jego przyjaciel już go nie "torturuje".

- Oh. - Baekhyun wydaje z siebie fuknięcie i krzyżuje ręce, jego nastrój znowu opada. Chanyeol ostatnio wydaje się go tak bardzo wkurwiać.

- Czemu? - Jongin skrada się bliżej, jego szczenięce oczy są szerokie w oczekiwaniu. Baekhyun nie jest w humorze. Odpycha Jongina swoim barkiem.

- Powiedziałem ci... więc zamierzasz mi powiedzieć? - głos Jongina jest cichy i grzecznie poganiający. Ale Baekhyun tego nie kupuje.

- Nic. I tak mam dupie jego życie miłosne, jeśli o mnie, kurwa, chodzi, ten olbrzym może zdobyć sobie tysiąc dziewczyn. - Baekhyun przejeżdża dłonią po swoich włosach, ale odmawia spojrzenia na Jongina. Jongin to zauważa i podnosi brew, zastanawiając się, czy...

Ale nie może jeszcze wyciągać wniosków. Teraz zamierza tylko obserwować.

- Uważam, że wyglądają razem całkiem uroczo, przypomina mi to czas, kiedy-

- Ta, wyglądają.

- Ona jest dokładnie w jego typie, prawda? Słyszałem, że jest całkiem mała, z dużymi oczami i szampańską osobowością. To dokładnie jego typ! Chanyeol lubi kogoś, kto mówi naprawdę uroczo i ma wokół siebie słodkość. W sumie lubi słodkich ludzi! Uważa, że są uroczy.

- Yeah, okej. - mruczy Baekhyun.

- Jeśli mam porównywać, jesteś...

- Czemu wciągasz w to mnie? - bełkocze Baekhyun. Jongin go ignoruje.

- ... Jesteś dokładnym przeciwieństwem, bym powiedział. Z wyjątkiem faktu, że jesteś mały, oczywiście. - Baekhyun jest tak skuszony go uderzyć. - Ale masz małe, uśmiechające się oczy, nawet jeśli, nie uśmiechasz się za dużo. Jesteś przeciwieństwem pełni życia... W fakcie, jesteś jednym z ludzi, którzy mogą tylko siedzieć i lenić się cały dzień, gdyby mogli. To zgasza Chanyeola. Tak czy inaczej, sposób w jaki mówisz... Nah, to nie zadziała. Nawet Kyungsoo ma wokół siebie słodką aurę, nawet jeśli nie jest taki radosny (ale może być radosny, jeśli go poznasz).

- Yeah, okej. - zirytowanie Baekhyuna rośnie. Trwa cisza, wtedy:

- Ale jestem gorący.

- Jesteś totalnym przeciwieństwem uroczego... Znaczy, tak, jesteś seksowny, to pewne, i to jest coś, co większość ludzi poszukuje, ale nie Chanyeol. W fakcie, wiedząc jak niezręczny jest (z wyjątkiem ciebie, oczywiście, przysięgam, że zedrze z ciebie ubrania, jeśli go podpuścisz), prawdopodobnie zakryje swoje oczy, jeśli zobaczy, że ktoś odsłania za dużo skóry, znaczy... Chanyeol jest dzieckiem. No weź. On definitywnie poszukuje uroczych dziewczyn i chłopaków.

-... Tak poza tym, co kurwa jest urocze? - Baekhyun w końcu mówi poważnie. Jongin się szczerzy. Mam cię.

- Cóż... musisz wydzielać aurę, że potrzebujesz, by się tobą ktoś opiekował. To jest to, co lubi - lubi zajmować się ludźmi. - Jongin siada, nagle uważając to wszystko za bardziej interesujące i entuzjastycznie siedzi twarzą do Baekhyuna. - Na przykład udawaj, że jesteś kimś, kto chce jego uwagi-

- Ja nie chcę jego uwagi-

- Powiedziałem udawaj. Tak czy inaczej, udawaj, że jesteś w nim zauroczony- - Baekhyun ma zamiar zaprotestować, ale Jongin przykłada palec do jego ust. - I sposób do zdobycia jego uwagi to bycie przed nim naprawdę uroczym. Więc... - Jongin sięga do dołu i wyciąga książkę, którą czytał, spod łóżka, następnie przewraca na jakąś stronę. - ... Udawaj, że zaciąłeś się kartką. Normalny ty prawdopodobnie wewnętrznie płakałby z bólu, ale na zewnątrz tylko wzruszyłbyś ramionami i wziął plaster, ale Chanyeol tego nie lubi. - Jongin rzuca spojrzeniem na Baekhyuna. Baekhyun wydaje się wpatrywać uważnie w swoje palce.

- Musisz wydać z siebie uroczy skowyt: "Aah!" - Baekhyun nie próbuje ukryć swojego skrzywienia na próbę piskliwego odgłosu Jongina. - I upewnij się, by pospieszył do ciebie, by zobaczyć, co się dzieje. Wtedy... - chwyta palce Baekhyuna i otwiera je. - Musisz trzymać swoją własną rękę i pokazać ładną, czerwoną krew kontrastującą z twoją ładną, bladą skórą... - Puszcza. Baekhyun trzyma swój własny nadgarstek z rozpostartymi palcami. Jongin śmieje się, ponieważ wygląda trochę niezręcznie.

- On powie "Co się dzieje?" swoim głębokim, męskim głosem, a ty powiesz "To boli". Spraw, by było trochę płaczliwe. - dodaje Jongin.

- To boli... - mamrocze Baekhyun monotonnym głosem.

- Nie, z większym uczuciem. Z większym bólem. Albo może bardziej bez tchu.

- To... boli...?

- Nie, hyung, bez znaku zapytania! Spraw, by było bardziej jak wykrzyknik!

- To boli!!!

- Nie, to brzmi zbyt agresywnie. Zbyt wymuszone.

-... To boli... - tym razem Baekhyun się poddał i przez to jego ton stał się lekko płaczliwy.

- Tak! Właśnie tak! - Jongin śmieje się radośnie, wesoły, że Baekhyun jest tak zainteresowany, nawet jeśli udaje, że nie jest. Jesteś taki martwy. Szczerzy się Jongin. Mogę cię rozczytać~

- Tak poza tym, znając go, prawdopodobnie wyciągnie plaster i jakąś watę, i wodę, i zacznie dotykać cię co raz w palec, potem będzie domagał się cię "załatać" i przyklei ci ostrożnie plaster do palca. Ta-da! - Jongin kończy z podniesionymi rękami, jakby w zwycięstwie. Baekhyun patrzy na swoje dłonie, a potem, jakby chciał się z tego otrząsnąć, potrząsa głową.

- Czemu do diabła właśnie się tego nauczyłem? - mamrocze, prawie do siebie.

- Bo jesteś zainteresowany Chanyeol-

- Nie jestem zainteresowany Chanyeolem-

- -la idealnym typem i jak działają idealne typy. Obserwowanie ludzi jest częścią psychologii, tak? - Jongin porusza brwiami.

-... Chyba. Cokolwiek. - Baekhyun fuka. - Robię to tylko dlatego, bo próbuję cię uszczęśliwić.

- Tak, tak. - Cokolwiek mówisz. Jongin uśmiecha się bardziej. Mimo to, nie może powiedzieć, że to go nie uszczęśliwia, ponieważ to poważnie go rozwesela. - Oh, czekaj. Ale to nie dzieje się za często. To jak jeden na milion, że zatniesz się papierem.

- To po co kurwa się tego nauczyłem?! - Baekhyun wydaje się być lekko niecierpliwy i wkurzony.

- Bo chciałeś mnie uszczęśliwić? - brwi Jongina są podniesione, gdy wpatruje się w swojego przyjaciela. Baekhyun wydaje się siebie przyłapać i z powrotem się pogrąża, odwracając wzrok, gdy do siebie mamrocze.

- Cóż, zdobycie serca Chanyeola, poziom 2: Jak być uroczym bez żadnego uszkodzenia. - Baekhyun krzyżuje ręce i patrzy w ścianę, ale Jongina to nie obchodzi, ponieważ wie, że Baekhyun będzie chciał tego posłuchać. Szczególnie, gdy tak intensywnie słuchał tego pierwszego.

- Nie wiem, czy wiesz, ale Chanyeol potajemnie kocha dotyk. - Baekhyun wydaje z siebie fuknięcie, ale Jongin przerywa mu, zanim może w ogóle zacząć.

- Shh. Ze wszystkich ludzi to ty powinieneś wiedzieć, że to prawdopodobnie numer 1 w twojej książce uwodzenia. - Baekhyun przewraca oczami i krzyżuje ręce. - Tak czy inaczej, jest jednym z tych chłopaków, nawet jeśli tego nie przyznaje i jest niezręcznym żółwiem. Więc wszystko, co musisz zrobić to... - Jongin pochyla się bliżej, ale Baekhyun trochę się odsuwa.

- Nie chcę jego uwagi-

- Wszystko, co musisz zrobić to udawać, że chcesz jego uwagi, po prostu subtelnie go dotknij, kiedy z nim jesteś. - Jongin siedzi obok Baekhyuna, aż ich uda się stykają. Szczerze, Baekhyun ma ochotę zwymiotować, ale Jongin wygląda na tak entuzjastycznego. Dobra, pogram chwilę dłużej.

- Widzisz? Nasze uda się stykają, prawda? To prawdopodobnie to, co lubi. - szczerzy się Jongin. - Oh i ilekroć z nim rozmawiasz - udając, że go lubisz - upewnij się, by być naprawdę blisko niego. I dotknij go naprawdę subtelnie... Więc, mówisz, że musisz iść. Powiesz: "Muszę iść, pa.", a potem poklep go w bark, czy coś. To bardzo subtelne, ale sprawia, że mężczyźni szaleją.

- Jakbym nie był mężczyzną. - bełkocze Baekhyun.

- To sprawia, że wielu mężczyzn szaleje. - poprawia się Jongin. - Poza tym jest coś jeszcze!!! Ostatnią rzeczą, którą chcę ci doradzić - udając, że jesteś nim zainteresowany - to, że definitywnie bardziej będzie mu się podobało, jeśli będziesz śmiał się z rzeczy, które mówi. - przynajmniej Baekhyun się teraz uciszył, gdy siedzi tam z oczami wklejonymi w podłogę.

- Jeśli wydasz z siebie mały chichot, albo śmiech na to co powie - cokolwiek powie - on całkowicie się w tobie zakocha! (Zakładając, że jesteś jednym z ludzi, którzy go lubią, oczywiście) - Jongin uśmiecha się szeroko. - I jeśli dalej będziesz się uśmiechał, kiedy będzie blisko, upewni się, by zauważać cię częściej!

-... - Baekhyun wygląda, jakby to rozważał.

- Dla kogoś takiego jak ty, hyung, nie jest to łatwe do wykonania, bo jesteś kimś, kto do nikogo się nie uśmiecha, ani nikogo nie dotyka i jest zbyt twardy dla dobra każdego. Chyba, że próbujesz kogoś uwieść, oczywiście, w czym wiemy, że jesteś bestią. Ale poza tym w ogóle nie jesteś typem Chanyeola! - Baekhyun ma zamiar zaprotestować, ale przerywa mu Jongin. - Ale to nie ma znaczenia, prawda? Bo nie obchodzi cię to, kim może być zainteresowany Chanyeol.

-... - Baekhyun jakoś teraz gniewnie patrzy na Jongina. Jongin chichocze.

- W każdym razie, jeśli byłbyś jednym z tych, którzy chcą uwagi Chanyeola, zawsze powinieneś mieć mały uśmiech na twarzy. Olśniewający uśmiech strzela prosto w jego serce. Będzie w tobie taki zadurzony, zanim się obejrzysz! - Jongin wstaje. - Ale nie mówię, że lubisz go, czy coś. On będzie prawdopodobnie ostatnią osobą, którą będziesz lubił, prawda?!!!

- ... Prawda...

- Cóż, muszę już iść! - Jongin wypuszcza kolejny uśmiech. - Muszę ćwiczyć.

- Ćwiczyć? Od kiedy... - Baekhyun też wstaje, widząc, jak jego przyjaciel w pośpiechu kieruje się do drzwi.

- Tak. To jest to, co robiłem odkąd... wiesz, Kyungsoo mnie odrzucił. - twarz Jongina lekko opada. - W sumie, moim ćwiczeniem jest taniec. To jest okej, bo taniec bardzo mnie pociesza.

- Okej, Jongin. - głos Baekhyuna łagodnieje. - W morzu jest wiele ryb.

- Tak. - Jongin otwiera drzwi i wychodzi na zewnątrz. - To coś, co wciąż sobie mówię.



*



Jakby Los próbował go wkurwić, akurat kiedy kończy z wykładem Jongina, wraca do swojego pokoju, tylko po to, by znaleźć tam siedzącego Chanyeola, choć raz nie mając przy sobie żadnej dziewczyny.

- Baek. - wita się Chanyeol, kiedy Baekhyun zdejmuje buty. Jakoś to przywitanie jeszcze bardziej wkurza Baekhyuna i jeszcze bardziej go roztrzepuje.

- Gdzie twoja dziewczyna? - pyta Baekhyun, w połowie drażniąco, w połowie paplając (w większości paplając). Chanyeol natychmiast czerwienieje i się odwraca.

- O-ona nie jest moją dz-dziewczyną! - bełkocze. Baekhyun nic nie mówi i jest skuszony po prostu stamtąd wyjść, ale wtedy słowa Jongina pojawiają się w jego głowie.

1. Bądź podatny na zranienia

2. Bądź tkliwy

3. Uśmiechaj się

Tylko zobaczę, czy to, co powiedział Jongin, jest prawdą. To wszystko.

Nic więcej.

- Czy możesz...uh, mi pomóc? - Baekhyun kaszle niezręcznie. - Z pewnym badaniem, które robię. - praktycznie nie kłamie. Tylko opuszcza fakt, że już je skończył.

Chanyeol na niego patrzy.

- Wszystko okej? - pyta. Baekhyun się rumieni. Uświadamiając sobie, że poprosił o pomoc, kiedy zazwyczaj żądałby, by Chanyeol mu pomógł. Może to było zbyt oczywiste. Myśli sobie.

- Po prostu mi pomóż! - Baekhyun wydaje z siebie zakłopotane fuknięcie, gdy wyciąga swoje papiery i układa je na biurku Chanyeola, potem trochę-niepewnie siada obok niego. Pamiętając zasadę numer 2, Baekhyun przesuwa się trochę bliżej, aż prawie się dotykają. Przysięga, że może usłyszeć, jak Chanyeol wstrzymuje oddech, ale może to jego wyobraźnia.

Jego serce bije jak szalone, a on nawet nie wie dlaczego.

- Badam przyjaźnie. Jak myślisz, co jest najcenniejsze w przyjaźni? - ciężko jest oddychać, kiedy siedzą tak blisko.

-... Huh? - Chanyeol tępo wypowiada. - Oh! Um... Uważam, że ważne jest zrozumienie... ponieważ, um, musisz rozumieć swoich przyjaciół, by być z nimi blisko, prawda?

Śmiej się!

- Ha ha ha... - głos Baekhyuna jest monotonny i jakoś nie może na to nic zrobić, ale sprawia, że brzmi to bez życia, ponieważ nie pochodzi to z jego serca i również dlatego, że to Chanyeol, do cholery! Chanyeol podskakuje, odwracając się, by spojrzeć na niego dziwnie.

-... Poza tym uważam, że kochanie swojego przyjaciela też jest bardzo ważne. - kontynuuje Chanyeol, tym razem wyglądając nieco zakłopotanego. - Bo miłość jest siłą napędową tego świata.

- Ha ha ha ha... - tym razem Baekhyun brzmi bardziej przekonująco. Ale niewystarczająco.

Chanyeol znowu się zatrzymuje, jego twarz się rumieni.

- Śmiejesz się ze mnie? - pyta gorączkowo, jego uszy czerwienią się jeszcze bardziej. Baekhyun by się uśmiechał i śmiał (naprawdę), bo to szczerze zawstydza Chaneyola i sprawia, że wygląda uroczo, ale-

- Nie. - Baekhyun odstrzela. Śmiej się! Wtedy wydaje z siebie mały chichot.

- Śmiejesz się ze mnie! - Chanyeol jeszcze bardziej czerwienieje. - Czemu się ze mnie śmiejesz?

- Nie śmieję... Hahaha...

- Widzisz! Robisz to!

- Śmieję się... bo jesteś zabawny. - Chanyeol rzuca na niego spojrzeniem.

- Ta, jasne. A ja jestem niższy od ciebie. - martwa cisza. - Teraz to powinno być zabawne, ale czemu się nie śmiejesz?

-... Wcale nie jesteś zabawny. - Baekhyun wstaje prędko, gotowy wyjść, ale potem się zatrzymuje. 1. Bądź podatny na zranienia, 2. Bądź tkliwy, 3. Uśmiechaj się. W zamian muska swoimi palcami kark Chanyeola i decyduje się po prostu stać blisko niego. Przysięga, że czuje, jak Chanyeol drży pod jego dotykiem. - Czy teraz zamierzasz odpowiedzieć na pytanie, czy nie?

- Ja... - Chanyeol się jąka i Baekhyun zastanawia się naprędce, czy to ma efekt. - Już to zrobiłem! Ale ty tylko dalej mnie wkurzasz.

-... Okej, dobra, cokolwiek. - Baekhyun wydaje z siebie fuknięcie, ale trzyma dłoń na szyi Chanyeola. Jakoś lubi ją tam umieszczać. Kiedy jego ramię robi się obolałe, opiera swój łokieć o bark Chanyeola. Tylko zwyczajnie, jakby nie robił tego tylko dlatego, że powiedział mu o tym Jongin.

Gdy kontynuuje zadawanie więcej pytań, a Chanyeol mu odpowiada, upewnia się, by uśmiechać się częściej i inicjować subtelny dotyk, jak lekkie poklepywanie po plecach, albo przypadkowe-celowe muśnięcie swojego uda o biodro Chanyeola.

Godzinę później, Baekhyun idzie na zajęcia, zastanawiając się, czy brak odpowiedzi Chanyeola znaczy, że Jongin okropnie się mylił, czy Chanyeol naprawdę jest wyłączony jego obecnością, nieświadomy tego, jak wielką, tak naprawdę, ma władzę nad swoim współlokatorem i jak bardzo wpłynęło to na biednego Chanyeola, który prawie zatracił się, próbując utrzymać kontrolę.




___

Hej wszystkim!

Przepraszam za dłuższą, niż zazwyczaj, nieobecność. Kolejny rozdział powinien pojawić się jakoś w weekend, albo poniedziałek. To tak w ramach informacji i tak sobie myślę, może powinnam informować Was u siebie na profilu, kiedy przypuszczalnie powinien pojawić się kolejny rozdział (jeśli byłyby jakiekolwiek opóźnienia, bo wiecie, że zazwyczaj wstawiam rozdział co 2-3 dni). Dobry pomysł, czy odpuścić?

Tak poza tym, miłego wieczoru i reszty tygodnia!

Kocham mocno i ściskam,

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro