49. Powstrzymując się

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wieki cię nie widziałem. - przed nim stoi miłość jego życia, szczerząc się tym swoim głupawym uśmiechem. Kyungsoo za tym tęsknił. Uśmiecha się.

- Yeah. - odpowiada łagodnie. - Ja po prostu... chyba potrzebowałem czasu dla siebie. Życie ostatnio było szalone.

- Myślałem, że jesteśmy kolegami, Soo! Czasami traktujesz mnie, jakbym nim nie był. - wyższy się dąsa. Twarz Kyungsoo trochę opada. To dlatego, że nie jesteś dla mnie kolegą.

- Jak tam Jongin? - Chanyeol pyta po chwili ciszy. Cichość i ostrożność jego tonu wskazuje na to, że wie. Kyungsoo odwraca wzrok, uśmiech schodzi mu z twarzy.

- Nie wiem. - wzdycha. - Nie widziałem go.

- Myślę, że powinieneś z nim porozmawiać. - stara się zachęcić Chanyeol, starając się, by jego głos brzmiał na bardziej radosny. - Znaczy, on naprawdę cię lubi i jest naprawdę dobrą osobą. Myślę, że powinieneś dać mu szansę.

- Ze wszystkich ludzi, ty mi to mówisz? - nagle Kyungsoo czuje się zły i zdradzony. Bolesne spojrzenie rozbłyskuje na jego twarzy i nie zawraca sobie głowy, by to ukryć, gdy wpatruje się w oczy Chanyeola. Wyższy milknie, wyglądając jak szczeniak starający się zachowywać. - Poważnie?

-...... Przepraszam, Soo. - bełkocze Chanyeol, patrząc w dół niczym skopany szczeniak. - Ale on też jest moim przyjacielem. - Chcę dla was obu jak najlepiej.

Kyungsoo wzdycha. Chanyeol wygląda jak szczeniak, który zrobił coś niegrzecznego i teraz próbuje to naprawić z obróconymi ku dołu uszami, jakby obiecując, że już nigdy nie zrobi niczego złego. To szalone jak Chanyeol czasem potrafi być podobny do szczeniaka.

- Porozmawiam z nim. - wypowiada nareszcie Kyungsoo. - W końcu jest jednym z moich przyjaciół. Nie zapomnę chwil, kiedy mi pomógł.

Chanyeol nic nie mówi (za bardzo się boi), ale mały uśmiech pojawia się w kącikach jego ust.

Właśnie wtedy Aimi pakuje się do środka z głośnym "OPPA~", ruszając, by przylgnąć do ręki Chanyeola. To dzieje się tak szybko, że pozostawia Chanyeola napiętego, a Kyungsoo sztywnego i z szerokimi oczami.

- Oppa~ Tak bardzo za tobą tęskniłam, nie widząc cię dwa dni! - skomle dziewczyna, urocze wydęcie formuje się na jej ustach. - Kto to jest?

- Uh... Aimi, poznaj jednego z moich dobrych kolegów, Kyungsoo. Kyungsoo, poznaj moją starą koleżankę, Aimi-

- Wkrótce dziewczynę. -poprawia Aimi. Oczy Kyungsoo powiększają się jeszcze bardziej. Chanyeol potrząsa głową.

- Aimi, ja nawet nie-

- Ale zrobisz to, prawda? Wkrótce umówisz się ze mną, wiem to! - chichocze Aimi. Nagle cała atmosfera staje się oziębła.

- Hej. - Kyungsoo wita się szorstko bez cienia ciepła w swoim tonie. Chanyeol przełyka ślinę. Może stwierdzić, że to już nie podoba się Kyungsoo.

- Oppa, co z pocałunkiem, który wtedy dzieliliśmy? - Pocałowałaś mnie bez mojej zgody! To nie jest dzielenie!

Również na oczach Baekhyuna!

- Pocałunek? - Kyungsoo podnosi brew, jego grymas się pogłębia.

- Uh- - Chanyeol próbuje wyjaśnić, ale Aimi jest za szybka. Ona zawsze będzie za szybka.

- Pocałowaliśmy się w piątek! - szczerzy się Aimi. - To było naprawdę słodkie!

-... - cała twarz Kyungsoo ciemnieje, gdy odwraca się do Chanyeola po wyjaśnienie. Teraz na dwa fronty? Jego wzrok wydaje się mówić.

- Nie- -zaczyna Chanyeol, potrząsając gwałtownie głową z różowiejącymi uszami, ale Aimi łapie go za policzek i zatrzymuje go.

- Aw, spójrz na oppę! Czasem jest taki nieśmiały~ - Aimi znowu chichocze, gdy poklepuje go w po policzku. Chanyeol czerwienieje jeszcze bardziej, tak jak twarz Kyungsoo ciemnieje. W końcu Chanyeol wzdycha, poddając się.

- Aimi-

- Ooh! Muszę ci coś pokazać! Zaraz wrócę! - grucha szczęśliwie Aimi, gdy rusza z pokoju. Chanyeol wzdycha wewnętrznie w uldze, potem patrzy na Kyungsoo i uśmiecha się nieśmiało.

- Dużo- - przerywa sobie, kiedy widzi Kyungsoo patrzącego się w niego z ogromnym grymasem na twarzy. Pokój jest kilka stopni chłodniejszy i Chanyeol nieświadomie drży.

-... Kyungsoo... - Kyungsoo wygląda na wściekłego, jego ekspresja daje Chanyeolowi poczucie déjà vu ...

Teraz, gdzie już widział to wcześniej?

Mimo to, zanim może to rozwiązać, mniejszy nagle wstaje, odmawiając spojrzenia na niego, gdy wychodzi prosto z pokoju, nieostrożnie szturchając Chanyeola.

- Soo- - woła Chanyeol, ale Kyungsoo nawet nie zawraca sobie głowy, by się odwrócić, gdy wychodzi. Niedługo potem wchodzi Chen, szczerząc się szeroko, gdy znajduje Chanyeola w pokoju.

- Hej, Współlokatorze! - wita się Chen. - Kyungsoo wyglądał na trochę złego. Totalnie mnie zignorował, kiedy powiedziałem mu cześć! Jak niegrzecznie... - dąsa się jego były współlokator. - Zrobiłeś coś?

- Ja... nie! - Chanyeol odpowiada defensywnie. - Wszystko było normalnie i potem tak jakby przyszła Aimi, i wtedy naprawdę się wkurwił. - oczy Chena rozszerzyły się do piłeczek, a potem się śmieje.

- Ooooooh, widzę, że ktoś jest zazdrosny. - szczerzy się Chen. - Z pewnością nie przejmuje się, by to ukrywać.

Chanyeol uświadamia sobie, o czym mówi Chen i oblewa się rumieńcem.

- On naprawdę cię lubi, co? - szczerzy się Chen, potem się łapie i zamyka buzię. - On... powiedział ci, prawda? - mniejszy rozgląda się po pokoju, jakby Kyungsoo miał pojawić się znikąd i spojrzeć na niego gniewnie tymi sowimi oczami. - To nie był pierwszy raz, kiedy ktoś powiedział ci o jego uczuciach, prawda? - Chanyeol przytakuje niepewnie.

- Wyznał mi swoje uczucia... - Chanyeol szepcze prawie nieśmiało z różowymi policzkami. Oczy Chena rozszerzają się jeszcze bardziej. - W walentynki...

- CO?!! - Chen wstaje. - NIE POWIEDZIAŁ MI! Ten mały... - Chen podejrzliwie rzuca wzrokiem na bok, obrażony.

- Wróciłam~ - Aimi wraca z ogromnym uśmiechem na ustach, przerywając im w konwersacji.



*



Chanyeol zagląda do swojego pokoju, oczami szukając dookoła, by zobaczyć, czy jest tam Baekhyun.

Tak się składa, że Baekhyun śpi.

- Mogę wejść? - uroczo dąsa się Aimi, lekko tupiąc nogą. - Chcę wejść! - Chanyeol wzdycha i kładzie sobie palec na ustach, potem otwiera drzwi szerzej i wchodzi do środka. Aimi wchodzi razem z nim i cicho chichocze do siebie, drżąc z podniecenia na tę grę w chowanego.

- Bądź cicho. Śpi. - dłoń Chanyeola ślizga się ku dołu, by chwycić jej dłoń, próbując powiedzieć jej, by nie wydawała dźwięku, nieświadomy zaskoczenia na jej twarzy.

- Kto śpi? - powaga rozbrzmiewa po pokoju tak głośno, że Chanyeol prawie wyskakuje ze skóry. Kiedy się odwraca, widzi siedzącego Baekhyuna, obserwującego go z surowością w oczach, które są łagodzone dziwnym uśmiechem na jego ustach.

- Nie ma potrzeby się skradać. - mówi lekko, nawet jeśli Chanyeol wie, że to nic z tego.

- No wiem! - wyskakuje Aimi. - To jak-

- Shh! - Chanyeol przyciska palec do jej ust i puszcza jej dłoń, nieświadomy, że dziewczyna tonie w rozczarowaniu. - N-nie, my po prostu pomyśleliśmy, że nie lubisz za bardzo perfum i...

- Patrzcie na niego. - Baekhyun potrząsa głową, gdy stoi twarzą do Aimi, przekręcając ciało, aż jego stopy lekko dotykają podłogi, elegancko. - Zawsze taki paranoidalny. Myśli, że jestem uczulony na dziewczyny!

- Jest głupiutki, prawda? - chichocze Aimi. Chanyeol przełyka ślinę.

- Całkiem. - Baekhyun do nich podchodzi. Chanyeol chce się skulić. Aura Baekhyuna krzyczy wściekłością. Jak to jest, że Aimi tego nie widzi? To tak oczywiste, że prawie go dusi.

- B-Baek, mogę- - Baekhyun odwraca się do niego i strzela mu spojrzeniem. Buzia Chanyeola natychmiast się zamyka. Następnie odwraca się i uśmiecha się słodko do Aimi, która wydaje się być w transie.

- Przychodź kiedy tylko chcesz. - mówi Baekhyun. - Nie mam nic przeciwko.

Tak, ma... TAK, MA!!! Chanyeol chce się zwinąć w kulkę.

- Tak! - Aimi uśmiecha się promiennie. - W takim razie zamierzam odrobić tu pracę domową z oppą! - Chanyeol przysięga, że widzi, jak Baekhyun sztywnieje. - Zaraz wrócę. - potem rusza na zewnątrz. Kiedy to robi, cała fasada Baekhyuna roztrzaskuje się dookoła niego i odwraca się do Chanyeola z ewidentnym grymasem na twarzy.

Nagle pokój jest kilka(set) stopni chłodniejszy.

Chanyeol wyczuwa déjà vu.

- Baek... - woła słabo Chanyeol, ale Baekhyun tylko wysyła mu śmiertelne spojrzenie i wyskakuje z pokoju.

Jak to jest, że czuje się, jakby to wydarzyło się już wcześniej?



*



- Baekhyun jest taki perfekcyjny. - wzdycha Aimi, podziwiając go. - Jest taki popularny i ma taką ładną twarz, i osobowość, i jest wszystkim, kim chciałabym być.

-... - Chanyeol nie wie, co powiedzieć, szczególnie, kiedy wszystko, co ma w głowie to spojrzenie Baekhyuna wypalające go od środka.

- Posiada te naprawdę popularne wrażenie. - kontynuuje Aimi. - Jestem pewna, że wiele chłopaków jest w nim zauroczonych i chce zdobyć jego serce, i chcą się z nim kochać.

-... Chcą. - mamrocze Chanyeol z goryczą w głosie.

- Chcą? - oczy Aimi rozszerzają się, gdy się do niego odwraca, naciskając na więcej.

- Nie znasz jego reputacji? - wzdycha Chanyeol. - Jest znany jako szkolna dziwka, bo prawdopodobnie pieprzył- um, znaczy, uprawiał seks z większością chłopaków w szkole. - Chanyeol zazwyczaj nie potrafi się ośmielić, by przeklinać przy Aimi, bo jest na to za niewinna. - Oni wszyscy go chcą, nawet jeśli go mieli.

-... Oh... - Aimi opada na krzesło Baekhyuna, głęboko w myślach. - Nic dziwnego, że ma ten urok. Za każdym razem, kiedy go widzę, widzę, jak ktoś się na niego patrzy. Jest naprawdę popularny...

Chanyeol ściska mocno swój długopis z zazdrości, grymas pogłębia jego rysy.

- Chciałabym taka być. - wzdycha Aimi. Chanyeol odwraca się do niej w zaskoczeniu. - Chciałabym móc mieć chłopaków, którzy by mnie tak chcieli. Chciałabym być mniej niewinna, a bardziej chętna do poszukiwań.

- Ai, o czym ty-

- To jest to, co podoba się większości chłopaków, prawda? - Aimi odwraca się do niego i uśmiecha się trochę smutno. Chanyeolowi zaschło w gardle. - Podobają im się kochankowie, którzy potrafią ich zaspokoić, jakkolwiek chcą, którzy potrafią zrzucać to seksowne wrażenie i w tym samym czasie wyglądać tak elegancko. Jestem taka zazdrosna.

-... Ai... - jakoś patrzenie na taką Aimi łamie mu serce. Momentalnie wstał i chwycił jej dłoń w swoją.

- Nie martw się, Ai. Ja nie lubię takich ludzi. Nigdy nie będę lubił taki ludzi. - On nigdy nie będzie mnie lubił. - Lubię niewinnych ludzi, jak ty! A ty lubisz oppę, prawda? - szczypie jej nos, uśmiechając się. - Więc zostań taka, jaka jesteś. To jest to, co lubi oppa.

Aimi patrzy na niego do góry z szerokimi oczami.

- Chcesz gdzieś pójść? - Chanyeol ciągnie ją do drzwi.

- A-ale... nasza praca domowa... - odwraca się, ale Chanyeol dalej delikatnie ją ciągnie.

- Kogo to obchodzi! Mam dość pracy domowej, ty nie? - Chanyeol otwiera drzwi i ciągnie ją na zewnątrz. - Dziś zabiorę cię w jakieś miłe miejsce.

Może robi to, by pozbyć się kwaśnego uczucia, że Baekhyun nigdy nie będzie go chciał, tak jak on chce Baekhyuna.



*



- Ożeń się ze mną. - mówi nagle Aimi, kiedy siedzą na trawie, chrupiąc hamburgery. Chanyeol jest tak zaskoczony, że oniemiał.

- ... Haha, Ai, to zabawne. Przestań żartować. - próbuje wypuścić drżący uśmiech, ale opada.

- Nie żartuję. - cicho szepcze Aimi. - Chcę spędzić z tobą swoje życie.

Chanyeol nie wie jak na to opowiedzieć.



*



Tej nocy Chanyeol leży plecami na swoim łóżku, głęboko w myślach.

Wie, że nie powinien zwodzić Aimi, a jednak to coś, co wciąż robi.

Ma do niej słabość, to prawda. Ale to nie jest to samo. Teraz postrzega ją tylko jak siostrę. Może tak właśnie postrzegał ją zawsze, ale pomylił to z czymś innym.

I teraz chce się uderzyć, ponieważ wszystko, co do niej mówi, brzmi, jakby już byli parą. Może to rezultat tego, że ona zawsze rozmawia z nim jakby już byli po ślubie.

To naprawdę ssie, ponieważ jest kretynem przez zwodzenie jej, a jednak nie chce jej zranić, a poruszenie faktu, że nie kocha jej w ten sposób, kompletnie złamie jej serce i w zamian złamie jego.

Jednak może, jakoś, może całkowicie tego uniknąć.

Ponieważ Baekhyun nigdy nie będzie kochał kogoś takiego jak on. Baekhyun nigdy nikogo nie będzie kochał. Może być pewny, że nikt nigdy nie odbierze Baekhyuna, ale zawsze będzie niepewny, ponieważ Baekhyun nigdy nie będzie jego.

Może bycie z Aimi jest na lepsze. Może nie musi tego mówić, mówić, że nie postrzega jej w ten sposób. Może życie z Aimi przez resztę swojego życia, nie będzie aż takie złe. Może życie z kimś, kogo nie kochasz romantycznie, nie będzie takie złe, tak długo, jak tej osoby nie ranisz i tak długo, jak możesz dalej czuwać nad tym, kogo naprawdę kochasz. Może uszczęśliwić ich oboje, Aimi i Baekhyuna, przez zostanie z Aimi.

Prawda?

Może myślenie o małżeństwie wybiega za daleko w przyszłość, a jednak wie, że jeśli on i Aimi dalej będą to kontynuować, to wreszcie skończą razem. Ponieważ jest tchórzem. Ponieważ Aimi jest uparta i uporczywa, a Chanyeol nie potrafi tak obniżyć jej nadziei.

To trochę smutne, kiedy o tym myśli, myśli o fakcie, że nie może się obudzić i poczuć Baekhyuna w swoich ramionach. Nie wie, dlaczego o tym myśli, ale część niego boi się, że to naprawdę się stanie, a jednak część niego czuje, że powinien to zaakceptować.

Może... nauczy się jak w ten sposób kochać Aimi? Jako swoją kobietę, zamiast tylko kobietę?

Ale gdy stara się wyobrazić sobie ich przyszłość, wszystko, co może sobie wyobrazić to bycie poślubionym, ale z Baekhyunem.

Za głęboko w tym siedzi.

Teraz nie może się wycofać.

Co, jeśli ożeni się z Aimi? Co, jeśli ją zrani, kiedy uświadomi sobie, że nigdy nie będzie jej tak kochał? Jest przerażony, że nie będzie jej tak kochał.

I wie, że nie będzie. Jakoś, głęboko w sobie, wie, że nigdy nie pokocha tak Aimi.

Słyszy, że łóżko obok niego przesuwa się i Baekhyun wydaje z siebie westchnienie zbyt głośno, by było tym nieświadomym.

- Baek? - Chanyeol woła słabo, jego głos się łamie, serce wali, gdy jest oderwany od swoich lęków, co może przynieść mu przyszłość. Baekhyun mu nie odpowiada.

- Wiem, że nie śpisz, Baek. - w jego głosie jest desperacja. Chanyeol chce odpowiedzi. Nie chce być sam, szczególnie, kiedy myśli o takich rzeczach. Myśląc o przyszłości, w której Baekhyun nie istnieje. - Przestań mnie ignorować. - Proszę.

- Co. - w końcu głos Baekhyuna rozbrzmiewa w nocnym powietrzu, czysty, głośny i prawdziwy, a Chanyeol wypuszcza powietrze, które wstrzymywał. Wychodzi drżące. Może Baekhyun to słyszy, ponieważ odwraca się i Chanyeol może zobaczyć jego lśniące w ciemności oczy. Tym razem jego głos jest łagodniejszy, bardziej kojący. - Co tam?

- N-n-nic. - Chanyeol wypuszcza kolejny oddech. Myślenie o przyszłości jest takie straszne. Poprawka: Myślenie o przyszłości bez Baekhyuna jest takie straszne. - Ja... myślę, że j-ja tylko potrzebuję kogoś do rozmowy.

Baekhyun wyczuwa jego panikę i robi więcej, niż Chanyeol życzy sobie, by zrobił. Cała złość na Chanyeola zniknęła, wyślizguje się ze swojego łóżka i wślizguje do Chanyeola. Chanyeol nie zdaje sobie sprawy, że Baekhyun wślizgnął mu się do łóżka, aż czuje, że jego boki ogrzewają się od ich wspólnego ciepła i zapach Baekhyuna łagodnie, nieśmiało unosi mu się do nosa.

- Znowu jesteś dzieckiem? - Baekhyun pyta go delikatnie, tym razem jego głos jest o wiele bliżej, niż był. W jakiś sposób to pociesza Chanyeola. Baekhyun nawet nie jest dyskretny, gdy sięga i oplata ręce wokół pasa Chanyeola, przyciągając go bliżej. Chanyeol wydaje z siebie czkawkę zaskoczenia. Baekhyun zaczyna kreślić swoim palcem, cokolwiek to jest, na na jego plecach, by go uspokoić. Baekhyun będący tak blisko powinien sprawiać, że zaczyna wariować, ale w zamian go uspokaja.

- Jesteśmy... kolegami, prawda? - w końcu pyta cicho Chanyeol. Baekhyun zatrzymuje się na chwilę, na początku nie wiedząc, jak odpowiedzieć.

- Tak, Yeol, tak, jesteśmy. - Baekhyun wzdycha po chwili. - Przeszliśmy długą drogę.

- To znaczy, że za 10 lat wciąż będziemy w kontakcie, prawda? - Chanyeol wydaje z siebie zduszone czknięcie. - Nie zamierzasz mnie zostawić, prawda?

Baekhyun jest zmieszany. Czemu Chanyeol się tak zachowuje? Miał koszmar?

Prawdopodobnie tak.

- Nie, nie zamierzam. - Baekhyun wydaje z siebie delikatny chichot. - Czemu miałbym?

- Czasem wydajesz się tak trudno dostępny... - bełkocze Chanyeol, tym razem mając wystarczająco dużo odwagi, by zanurzyć się niżej i opleść swoje długie ręce wokół pasa Baekhyuna, przyciągając go do góry, zanim przyciskając swoją głowę do klatki piersiowej mniejszego. Jeśli jego ucho byłoby przyciśnięte do piersi, usłyszałby nierówne bicie serca Baekhyuna.

- Po prostu chcę, byśmy... zostali tak... na zawsze... - Chanyeol wypuszcza małe ziewnięcie. Straszna myśl teraz kompletnie zniknęła, wszystko przez objęcie Baekhyuna. - Nasza dwunastka będąca głupią... będąc głupimi studentami, którzy nie wiedzą, co do diabła robią i gdzie do diabła idą, ale wiedząc, że na końcu zawsze będą mieć siebie. Którzy... będą ostro imprezować i ciężko się uczyć (niezupełnie) i mocno kochać. Którzy będą... - Chanyeol kontynuuje bełkotanie, jego przemowa w końcu znika w lekkie pochrapywanie. Baekhyun patrzy do góry na sufit, czując długie nogi Chanyeola splecione ze swoimi, jego ręce owinięte wokół siebie, jego głowę spoczywającą wygodnie na swojej klatce piersiowej. W jakiś sposób, nawet jeśli powinien uspokajać Chanyeola, to on jest tym, który czuje się bezpiecznie.

Po prostu chcę byśmy zostali tak na zawsze.

Taki niewinny. Taki czysty.

- Ja też. - Baekhyun szepcze w ciemność, pozwalając, by mały uśmiech podniósł jego rysy. - I myślę... myślę, że zostaniemy.



*



Chanyeol budzi się przez kogoś dźgającego drażliwie jego policzki. Wydaje z siebie jęk i odkręca głowę, próbując pacnąć nią tę osobę, jednak nie chcąc puszczać chłopca w swoich ramionach. To znika na chwilę, ale wkrótce znowu przychodzi, tym razem lekkie paznokcie wbijają mu się w policzki.

Chanyeol otwiera oczy, by odnaleźć zadowoloną twarz Jongina, patrzącego na niego. To wtedy uświadamia sobie, że Baekhyun jest z nim w tym samym łóżku, trzymając go blisko.

Na zobaczenie zmiany w ekspresji Chanyeola, Jongin pada lekko na podłogę z niemym śmiechem opuszczającym jego usta. Czerwieniąc się wściekle, Chanyeol ostrożnie wyplątuje się z ciała Baekhyuna, aż siada z fioletowymi uszami.

- Co tu robisz? - szepcze z gorącymi policzkami. Jongin śmieje się jeszcze bardziej. Czując się zagrożonym, Chanyeol szybko ześlizguje się z łóżka na podłogę z Jonginem, tym razem będąc bardziej stanowczym, gdy powtarza pytanie.

- Oh, no wiesz, tylko... sprawdzam swoich dwóch przyjaciół. - odpowiada Jongin, szczerząc się szeroko. - Spodziewałem się zobaczyć wszystko, ale nie coś takiego-

- Zamknij się! - Chanyeol czerwieni się gorączkowo.

- Wykorzystałeś go? - droczy się Jongin. - Czy potajemnie wciągnąłeś go do łóżka, wiedząc, że lubi spać przytulony do czegoś?

- Nie! - odszeptuje gwałtownie Chanyeol. - On tak jakby to zaczął - nie zawołałem go, ani nic, przysięgam!

- Co? - oczy Jongina rozszerzają się w prawdziwym zdziwieniu. Chanyeol jest zmieszany. - Naprawdę?

- Yeah... - Chanyeol czuje się teraz taki zmieszany.

- On dla mnie nigdy czegoś takiego nie zrobił... - Jongin wydyma wargę. - Nawet kiedy się przestraszyłem z powodu koszmaru, tylko głaskał mnie po głowie i mówił mi bym dorósł.

-...

-...

Oczy Jongina rozszerzają się w uświadomieniu, gdy otwiera szeroko buzię.

- MYŚLĘ, ŻE CIĘ LU- - mimo to, zanim Jongin może dokończyć, ponad nimi, Baekhyun wydaje z siebie głośny, leniwy jęk. Obydwaj zastygają w miejscu, jak i odwracają się do łóżka.

Blade ręce rozciągają się i w końcu Baekhyun siada, roztrzepane włosy sprawiają, że wygląda niezwykle uroczo. Mruga powoli na ich dwójkę.

- Oh, Jongin. - mamrocze sennie. - Co tu robisz?

- B-by, uh, zaskakuję cię! - odpowiada szybko Jongin. - Mimo to, wygląda na to, że byłem trochę za późno, bo Chanyeol już był obudzony, kiedy wszedłem. - Chanyeol rzuca mu zmieszanym spojrzeniem. Jongin to ignoruje.

- To dziwne. Ten frajer zazwyczaj budzi się dwie godziny po mnie. - Baekhyun przebiega dłonią przez swoje włosy. Chanyeol się dławi.

- Tak, czy inaczej, muszę iść. - Jongin śmieje się nerwowo, gdy wstaje na szybkie nogi i skacze do drzwi, niczym prawdziwa baletnica. Chanyeol, pamiętając, co Jongin miał zamiar mu powiedzieć, szybko wstaje na niezdarne nogi i idzie za nim, prawie potykając się po drodze.

- Zapomniałeś mi powiedzieć, co miałeś zamiar mi powiedzieć! - syczy. Jongin odwraca się do niego z pustą twarzą.

- Co? - wtedy jego twarz topnieje w bezczelny uśmiech. - Żarty. Sam to rozwiąż! - zanim może zabić Jongina, młodszy już stamtąd wyskoczył.



*



Chanyeol coś zauważa.

Baekhyun jest cały żartobliwy, droczy się, uśmiecha się i jest rozweselony, kiedy rozmawiają sami, ale kiedy tylko pojawia się Aimi, by do nich dołączyć, uśmiech natychmiast i całkowicie znika z twarzy mniejszego, aż prawie gniewnie na nich patrzy.

Potem, kiedy Aimi odchodzi (zakładając, że Baekhyun nie odchodzi pierwszy), Baekhyun spędza resztę dnia igorując Chanyeola, jakby to on był tym, który zrobił coś źle.

Kyungsoo robi to samo, albo coś skrajnie podobnego.

Ona definitywnie cię lubi!

MYŚLĘ, ŻE CIĘ LU-

Lubi?

Baekhyun... lubi?

Baekhyun... lubi? Go?

Serce Chanyeola przestaje poprawnie pracować, jakby przypominając mu jego miejsce. Jakby próbując powiedzieć mu, że Baekhyun nigdy nikogo nie będzie lubił. Ale to wszystko ma sens.

Gniewne spojrzenia Baekhyuna, gorycz Baekhyuna, urażone słowa, zbywający go Baekhyun, tak jak robił to Kyungsoo.

Uśmiechający się do niego Baekhyun, żartujący z nim Baekhyun, Baekhyun... dotykający go częściej.

To wszystko ma sens.

I nawet jeśli wszystkie gwiazdy wskazują mu Baekhyuna, Chanyeol wciąż nie może nic zrobić, jak wziąć głęboki oddech i się wycofać, mała część niego mówi mu, że nie może robić sobie zbyt wielkich nadziei, na wypadek, gdyby to nie była prawda.

Ale wciąż, myśl sama w sobie sprawia, że uśmiecha się od ucha do ucha.



*



Chanyeol to przyznaje.

Prawie pocałował Baekhyuna.

Kurwa, pragnienia owładnęły nim niczym potwór. Obserwowanie Baekhyuna tak małego i uroczego, gdy mierzwił swoje włosy ręcznikiem, sprawiło, że całe jego ciało zesztywniało. Impulsywnie złapał trochę mokrą rękę i przyciągnął go bliżej, aż stali tylko centymetry od siebie, tak blisko, że ich oddechy mieszały się ze sobą.

Chanyeol dyszał, gdy wpatrywał się intensywnie w oczy Baekhyuna. Tak jak Baekhyun. Chanyeol się przybliżył. Ale Baekhyun odepchnął się i odsuwał się od niego przez resztę dnia.

- Baek-

- Kyungsoo. - odpowiada łagodnie. - ... Kyungsoo.

Chanyeol milknie, czując się zranionym i winnym.

- ... I Aimi też. - szepcze tak delikatnie, że Chanyeol tego nie słyszy.



*



Chanyeol przez sięgnięcie próbuje dotknąć Baekhyuna, czasem ześlizgując rękę w dół i obijając ją o rękę mniejszego, ale za każdym razem, kiedy ma już spróbować i po prostu zwyczajnie trzymać te palce, mniejszy się odsuwa.

Czasem, jeśli za bardzo wejdą sobie w przestrzeń osobistą, Baekhyun ucieka.

Chanyeol czuje się taki zmieszany. Ale ma wielkie nadzieje. Nic nie może na to poradzić.

To doprowadza go do szaleństwa i chce częściej dotykać Baekhyuna, i świruje, ponieważ próbuje się uspokoić i nie zgwałcić Baekhyuna.

Sny odzwierciedlają pragnienia.

Może Chanyeol zbyt długo tego pragnął.






Chanyeol umawia się z Baekhyunem.

Nie pamięta jak długo są razem, ale wie, że jest to niesamowite myśleć, że Baekhyun żywi do niego wzajemne uczucia.

Ich brutalna przeszłość została wymazana, cała szkoła patrzy na nich z zazdrością, ponieważ ich związek jest słodszy niż miód.

Nie przejmują się, by to ukrywać, ponieważ po co? W końcu są parą koledżu.

Robią wszystkie te tandetne rzeczy, jak trzymanie się przy wszystkich za ręce, karmienie siebie nawzajem, pomaganie noszenia swoich plecaków, fundując coś sobie.

Za drzwiami są słodcy pomagając sobie z pracą domową, okazjonalnie kradnąc sobie pocałunki i jedząc przekąski przytulając się ilekroć oglądają film, a czasem nawet śpiąc razem w łóżku, ściskając się dla ciepła.

To wszystko, o czym śnił Chanyeol.

Dochodzi do momentu, w którym Baekhyun leży obok niego, uśmiechając się delikatnie, gdy pozwala Chanyeolowi przytulać się mocno i zatapiać twarz w tych złotobrązowych włosach. Czucie pod sobą Baekhyuna czuć tak realnie, a jego serce jest takie pełne i kompletne.

To wtedy się budzi. Sam w swoim łóżku. Ze spokojnie śpiącym Baekhyunem w swoim własnym.

I to wtedy, kiedy nagle mu zimno i pusto.



*



Znowu o nich śni.

Nawet kiedy idzie spać, może to poczuć - miłość Baekhyuna do niego.

Tak prawdziwie, że może się tylko uśmiechnąć i iść z prądem, kiedy czuje, że siedzi na nim Baekhyun, mimo tego, że jego ciężar nie jest lekki, ale pocieszający i prawdziwy. Czuje te piękne palce przeczesujące jego włosy, widząc jak Baekhyun uśmiecha się do niego łagodnie, pochylając się do dołu, by cmoknąć go lekko w usta, leciutko. Wtedy znowu to robi. Znowu i znowu, i znowu. Te pocałunki są jak motyle lądujące na jego ustach, tak delikatne, że czuć je prawie niczym muskające po nich palce.

To zbyt dobre, by było prawdziwe.

Chanyeol nie chce się budzić.

A jednak to robi, ponieważ czuje, jakby połowa jego oddechu została mu odebrana i to go budzi, i byłby tak sfrustrowany, i smutny, gdyby nie silny zapach truskawek i miodu w jego nosie, i czyjś oddech dyszący blisko jego ust.

Otwiera swoje oczy. Szeroko.

I wpatruje się prosto w oczy Baekhyuna.

Ciężar nie jest snem.








Baekhyun naprawdę na nim jest.

Baekhyun naprawdę siedzi na jego podbrzuszu z twarzą centymetry od jego.

Baekhyun naprawdę próbował go pocałować.

I teraz Baekhyun wpatruje się prosto w niego z powoli rozszerzającymi się oczami.

Ale zanim może się odsunąć, Chanyeol szybko chwyta jego rękę i przyciąga go blisko, miażdżąc razem ich usta. Baekhyun natychmiast oddaje pocałunek, jego ręka się ześlizguje, więc upada na Chanyeola, piersią uderzając o pierś Chanyeola. W jakiś sposób jest to bardziej intymne niż kiedykolwiek i Chanyeol może poczuć, że jego serce bije mu tak szybko i wie, że Baekhyun może to usłyszeć.

Ponieważ on może usłyszeć jego.

Lubi cię.

Lubi cię.

Jakoś, Chanyeol już nawet tego nie kwestionuje. On po prostu to wie. Widzi to wypisane w zachowaniu Baekhyuna i widzi to wypisane w zazdrości Baekhyuna.

Może rozczytać serce Baekhyuna.

Ale wtedy Baekhyun się odciąga, iskra rozłączona i przerwana, jego dłonie są na klatce Chanyeola, gdy się od niego odpycha. Mimo to, już jest za późno, ponieważ Chanyeol może go rozczytać i Chanyeol wie.

Wyższy znowu łapie Baekhyuna, trzymając go stanowczo, więc Baekhyun nie może się wyrwać. Ponieważ jest przerażony odpychającym się Baekhyunem.

To przychodzi tak nagle, jednak tak naturalnie.

I jakoś nawet jeśli jego serce szaleje, czuje się spokojny i zebrany w sobie.

- Lubię cię, Baek.



*



Baekhyun przyznaje.

Chce dotknąć Chanyeola.

Lubi dotykać Chanyeola.

Baekhyun to, kurwa, przyznaje.

Chce pocałować Chanyeola.

Nawet jeśli wtedy Chanyeol był bliski do pocałowania go, to się obawiał. Nie tylko z powodu Kyungsoo i Aimi, ale również przez to co może im się przytrafić, jeśli zrobią krok do przodu.

Za bardzo się boi, by o tym myśleć.

A jednak, pewnej nocy, miał mokry sen o Chanyeolu. Szalony, dezorientujący i jakoś odpychający. Głównie dlatego, że Chanyeol powinien być tylko kolegą. Ktokolwiek, ale Chanyeol powinien być ostatnią osobą, dla której Baekhyun powinien mieć mokry sen.

Ale czuł to tak prawdziwie, kiedy Chanyeol ślizgał swoje palce po jego ramionach, całował niedbale i w dół jego klatki piersiowej, duże dłonie ocierały się o jego erekcję. Czuł to tak prawdziwie i to było tak dobre, szczególnie, że Chanyeol był taki delikatny, taki ostrożny, taki kochający.

Śnił to wszystko, wiedząc, że tego chce. Śnił to wszystko, wiedząc, że Chanyeol też tego chce.

Nie powinien się bać, ale jest przerażony.

Jest zbyt przerażony, by to przyznać. Kiedy się obudził, od razu wziął prysznic, chcąc powstrzymać wszystkie swoje pragnienia. Chce obwiniać o to swój ostatni brak życia seksualnego, ale nie jest wystarczająco głupi, by to zrobić.

Kiedy wychodzi, sprejując na siebie truskawkowy dezodorant, odnajduje spokojnie śpiącego Chanyeola, twarzą do sufitu. Nawet jeśli wygląda jak pieprzony idiota, w tym samym czasie wygląda tak przystojnie.

Bez świadomości, Baekhyun stoi obok łóżka Chanyeola, patrząc się dół na jego spokojne rysy. Jego usta wyglądają na takie zapraszające, różowe i pulchne, i prawie lśniące, lekko rozwarte, jakby czekając na Baekhyuna, aż do nich zejdzie. Nie zdając sobie z tego sprawy, Baekhyun przerzuca nogę przez pas Chanyeola, ostrożnie umieszczając się na górze. Tylko chce przyjrzeć się bliżej.

Kiedy siedzi na Chanyeolu, czuje się spokojnie, nawet jeśli jego serce szaleje. Nie boi się, że zostanie wykorzystany. Żadne myśli o kimś zamierzającym go pogwałcić nie pojawiają mu się w głowie. Chanyeol wygląda pod nim niewinnie, wrażliwie i nieszkodliwie.

Przybliża się, osiedlając się ostrożnie, tak, by nie wydać dźwięku. Czuć pod nim silną i stabilną pierś Chanyeola. Baekhyun powoli sięga do góry i przebiega palcami po ciemnych włosach, czując jak miękkość prawie tonie pod jego skórą. Prawie uśmiecha się, kiedy nos Chanyeola się marszczy i odwraca głowę, ale w zamian jego serce prawie się zatrzymuje. Kiedy upewnia się, że Chanyeol wciąż śpi, zniża swoje palce, powoli, niepewnie, do jego ust. Leciutko muska po nich opuszkiem kciuka. Przybliża się bardziej, prawie bez tchu, ponieważ tak bardzo chce pocałować Chanyeola.

W zamian znowu pociera delikatnie palcami po jego ustach, czując miękkość, czując szorstkość, czując mokrość i czując swoje własne bicie serca. Wtedy się odsuwa, ponieważ teraz jest tak blisko.

Tylko ten raz. Nie zrobię tego znowu.

Przybliża się. Jego usta są tak blisko ust Chanyeola. Jeszcze tylko kilka centymetrów i się dotkną. Tylko cmoknięcie.

Otwiera swoje oczy, by zobaczyć ile mu jeszcze zostało, ale w zamian odnajduje ogromne oczy, wpatrujące się w niego.

Prawie dostaje zawału, ale nie ma szansy zareagować, ponieważ do tego czasu, Chanyeol chwycił go i się całują. Całują się po raz pierwszy od, jak czuć, wieczności i Baekhyun nawet nie może się oprzeć, gdy odwzajemnia pocałunek równie rozpaczliwie, siła tego wszystkiego sprawiła, że ześlizgnął się na Chanyeola, więc mają więcej dostępu do swoich ust. Czuć to tak dobrze i Baekhyun na zawsze chce już tak zostać, ale kiedy czuje przyspieszające bicie serca Chanyeola, synchronizujące się wraz z jego, uświadamia sobie, co robią i odciąga się, nawet jeśli nie chce i jest gotów uciec (znowu), nawet jeśli nie chce.

Chanyeol chwyta go za rękę.

Jego bicie serca, zaskakująco, jeszcze bardziej przyspiesza. Głowa mu wiruje. Wszystko, o czym może myśleć, to: Po prostu, czym my jesteśmy?

Po prostu, kim on dla mnie jest?

- Lubię cię, Baek. - mówi Chanyeol, pewny siebie i silny, bez cienia wątpliwości, czy niepewności, czy zakłopotania, czy nieśmiałości. Tylko pewność wypełnia ton jego głosu. Baekhyun automatycznie i instynktownie się odwraca, jego oczy się rozszerzają. Co on właśnie usłyszał? Ale Chanyeol promienieje i po raz pierwszy jego uśmiech wygląda na czarujący i przystojny, zamiast zwykłej głupkowatości.

Dobrze na nim wygląda.

- Lubię cię, Baek. I wiem, że ty też mnie lubisz.





___

O BOŻE, KRZYCZĘ, TEN DZIEŃ NIE BYŁ ZBYT DOBRY, ALE PO TYM?

NIE WIEM CO ROBIĆ SKACZĘ ZE SZCZĘŚCIA.

KOCHAM WAS ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro