5. Aish

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Czemu do kurwy twoje imię, Kim Jongdae, jest ciągle w szkolnym systemie? - Baekhyun mówi ostro do telefonu, kiedy chodzi dookoła swojego nowego pokoju zirytowany i czując się trochę winnym za krzyczenie na Yi Xinga (okej, GŁÓWNIE winnego).



- Baekhyun! - Yi Xing podchodzi do swojego koreańskiego kolegi, uśmiechając się szczęśliwie i nieświadomy groźnego spojrzenia jakie ma na twarzy Baekhyun. - Cieszysz się ze zmiany pokoi?

- Nie, nie cieszę. - warczy Baekhyun, wysyłając mordercze spojrzenie aniołkowi Yi Xingowi. - Dlaczego kurwa umieściłeś Park Chanyeola w tym samym pokoju, co mnie? - ekspresja Yi Xinga marnieje, kiedy słyszy klnięcie drugiego.

- Ja- ja...

- Powiedziałem Chen, prawda? Całkiem łatwo jest odróżnić Chen od Chanyeol, nie?! Nie jest to powód, dla którego nauczyłem cię koreańskiego, po to, żebyś widział różnicę? - Yi Xing spuszcza wzrok.

- Ale... Tam był tylko Kim Jong... Bae, czy coś takiego... i Park Chanyeol. Nie było tam Chena. - mruczy Yi Xing, a następnie w kółko przeprasza. Jednakże Baekhyun go nie słucha, gdy coś sobie uświadamia, by następnie popędzić do Pokoju 65.



- Co? To nie tak, że moi rodzice pozwolili mi właściwie zmienić imię. - strzela Chen, a Baekhyun może prawie zobaczyć jak jego przyjaciel przewraca oczami, przez słyszenie jego tonu. - Jak długo mnie znasz i nie wiesz, że to mogłoby się zdarzyć?

- Znam ciebie, Kim Jongdae, nie twoich rodziców.- Baekhyun syczy w irytacji.

- Cóż, w takim razie źle dla ciebie, Byun Baekhyun, ponieważ to ty powiedziałeś Yi Xingowi, by umieścił Chena i Baekhyuna razem, nie Jongdae i Baekhyuna. Twoja strata. Ja nie narzekam. Kyungsoo jest sto razy schludnijeszy od ciebie! - z tym urywa się linia. Wściekając się, Baekhyun rzuca telefonem na swoje nowe łóżko.

- Kurwa! - mruczy pod nosem, kiedy natychmiast pisze list do obsługi, by poprosić (bardziej jak żądać) o zmianę pokoi.

Prawie natychmiast (tak jakby obsługa się tego spodziewała i napisała wiadomość wcześniej, tylko by skopiować i wkleić do tych, którzy chcieli tego, co Baekhyun) Baekhyun otrzymuje odpowiedź:

Do kogokolwiek, kogo to może dotyczyć,

Proszę ponownie nie żądać o zmianę współlokatorów, ponieważ to było rozważnie przemyślane. Proszę wziąć pod uwagę fakt, że obsługa długo się do tego przygotowywała i robiła tak od lat, wiedząc, że wszystko na końcu znajdzie swoje rozwiązanie. Również, jako przypomnienie, nie możesz dzielić pokoju z żadnym ze swoich kolegów lub byłych/obecnych partnerów. To powinno być wystarczająco oczywiste.

Innymi słowy, nie możemy ci pomóc. Więc się z tym pogódź.

Baekhyun gapi się w niedowierzaniu. Jak ten pracownik obsługi śmie się tak do niego zwracać...?

Nie potrafią zauważyć, że jest w poważnym kryzysie? Jeśli nie usuną Park Chanyeola z jego pokoju w tym momencie, ktoś umrze dzisiejszej nocy.

Niech to będzie on albo Park Chanyeol.

Drzwi się otwierają i Baekhyun spogląda złowrogo, gdy Chanyeol wchodzi do środka.

- Wciąż nie zniknąłeś? - Chanyeol pyta sarkastycznie, gdy opiera się plecami o drzwi.

- Jak możesz zauważyć... - szydzi Baekhyun. - Już tu z tobą utknąłem. Czy tego chcę, czy nie. - gniewnie spoglądają na siebie przez dobre 5 minut, zanim odwracają się od siebie jednocześnie. Fukając gniewnie, Chanyeol przechodzi kilka kroków, a potem zatrzymuje się w pół kroku.

- ... Czemu do diabła są tu moje rzeczy? - warczy Chanyeol, gdy rzuca gniewne spojrzenie na małe plecy Baekhyuna, wskazując na swój nagromadzony dobytek znajdujący się obok jego łóżka.

- Ja mam swoją połowę, a ty masz swoją. - odpowiada Baekhyun i bez odwracania się, wskazuje na linię, którą zrobił taśmą. - Nie możesz tędy przechodzić.

- Kurwa, nie. - warczy Chanyeol, kiedy przygotowuje się do przejścia przez tą białą linię z taśmy, ale Baekhyun odwraca się w tym samym czasie i stoi tam, by zablokować go w momencie, gdy jego stopa ma zamiar dotknąć strony pokoju Baekhyuna.

- Nie waż się. - odwarkuje Baekhyun, odpychając Chanyeola całą swoją siłą.

- Jak do kurwy mam w takim razie brać prysznic? - krzyczy Chanyeol, wskazując na łazienkę (która, tak się składa, jest po stronie Baekhyuna).

- Idź wziąć prysznic w pokoju kogoś innego... Idź może do pokoju Kyungsoo. - Ton głosu Baekhyuna obniża się do tego złośliwego, kiedy kontynuuje popychanie Chanyeola, który czerwieni się wściekle.

- ... W porządku. W takim razie, utknąłeś w tym pokoju na zawsze, bo drzwi są po mojej stronie. - Chanyeol wydaje z siebie głupawy rechot, gdy przestaje napierać na swojego wroga. Baekhyun głośno przeklina, nie uświadamiając sobie, co właśnie sobie zrobił i tupie z powrotem do swojego łóżka, tak jak Chanyeol kroczy do swojego. Obydwoje rzucają się na swoje łóżka.

- Duszę się, ponieważ jesteś obok mnie. - zaczyna Baekhyun, kiedy gniewnie gapi się w sufit.

- Ślepnę, ponieważ cię zobaczyłem. - odpowiada Chanyeol, gdy wpatruje się w sufit z taką samą intensywnością.

- Teraz nawet nie mogę cieszyć się z pieprzenia kogoś, bo za każdym razem, gdy wchodzę do tego pokoju, przypomina mi o tobie i za każdym razem, kiedy przypomina mi o tobie, mój wzwód umiera na 3 miesiące. - Chanyeol siada i ostro wpatruje się w swojego nowego współlokatora.

- Dobrze! Bo wtedy nie będę musiał zmagać się z wejściem do tego pokoju, każdego jednego dnia będąc uświadamianym, że ktoś taki jak ty pieprzył kogoś w moim pokoju. - Baekhyun siada i gapi się na Chanyeola.

- Cóż, skoro się upierasz, upewnię się, by pieprzyć kogoś w tym pokoju. Więc, jeśli wiesz lepiej, powinieneś w ogóle tu nie wracać. - ton Baekhyuna zamienia się w słodki, kiedy uśmiecha się do swojego współlokatora.

- Albo mogę cię wykopać i nigdy już cię nie wpuścić. - odparowuje Chanyeol, gdy wyciąga dwa pliki kluczy. Baekhyunowi opadają usta. - Jak on...?

Chanyeol uśmiecha się głupawo.

Brwi Baekhyuna marszczą się, gdy gryzie swoje usta w złości, potem wyciąga telefon i zaczyna wykręcać jakiś numer. Na początku Chanyeol jest zszokowany, ponieważ no weźcie, poświęcił tak dużo wysiłku i czasu, tylko po to, by ukraść te klucze i to jest jedyna reakcja jaką dostaje? Wściekając się, obserwuje jak jego wróg przykłada telefon do ucha, jego głos zamienia się w słodki, gdy wita osobę po drugiej stronie.

- Halo? Heechul hyung? - Baekhyun mruczy, a oczy Chanyeola wytrzeszczają się na to, jak inaczej brzmi jego wróg. - Tak? Cóż... jestem wolny dzisiejszej nocy... Chcesz wpaść? - głos Baekhyuna obniża się nisko i ochryple, i Chanyeol nie może uwierzyć w to, co słyszy. - Pokój 65... Hej, zróbmy to kilka razy tej nocy... Już czuję, że mi gorąco, tylko myśląc o tobie w mojej łazience... - z tym Baekhyun się rozłącza. Chanyeol nie może uwierzyć swoim uszom.

- Co ty właściwie... Co ty właściwie do kurwy właśnie zrobiłeś? - Chanyeol ryczy, gdy ogląda swojego współlokatora, jak swobodnie przechyla się do tyłu na swoje łóżko.

- Jeśli nie mogę wyjść, równie dobrze mogę przyprowadzać ludzi. - Baekhyun wzrusza ramionami, ale Chanyeol może zobaczyć głupawy uśmieszek na jego pokerowej twarzy.

- Niech cię szlag, Baekhyun! Przysięgam, jeśli pobrudzisz moją łazienkę...

- Więc oddaj mi moje cholerne klucze!

- Kurwa, nie!

- Upewnię się, że dojdzie na całej szybie!

-...

-...

Kiedy obydwoje gniewnie na siebie spoglądają, w tym samym czasie coś sobie uświadamiają.

- To nie działa.



*



- Cześć, dzieciaki. - dyrektor uczelni wita ich radośnie, kiedy obydwaj odsuwają krzesła, aż są najdalej od siebie i wtedy siadają. - Co wydaje się być tu problemem?

- ON! - obydwaj krzyczą w odpowiedzi, gdy wskazują na siebie oskarżycielski palec. Dyrektor bierze głęboki oddech i wzdycha.

- Patrzcie, zmagam się z wami dwa lata. - dyrektor mówi spokojnie, gdy składa razem dłonie w klaśnięciu. -... i ani razu nie spoważnieliście i nie zakolegowaliście się... - słysząc to, Baekhyun i Chanyeol udają, że się duszą. -... lub przynajmniej, ludzie, udawajcie, że się lubicie. - Baekhyun i Chanyeol spoglądają na siebie gniewnie, kiedy otwierają swoje usta, by coś powiedzieć-

- A ja cierpiałem i znosiłem wystarczająco dużo. Czas na to, byście to znieśli i pogodzili się z tym jak prawdziwi mężczyźni. - obaj gapią się na siebie.

- Ale my jesteśmy prawdziwymi -

- Obydwaj będziecie dzielić ze sobą pokój aż zaczniecie się dogadywać. - dyrektor potrząsa głową. - Nie macie pojęcia ile skarg dostawałem przez was-

- CO?! NIE! MY SIĘ NIGDY NIE DOGADAMY!- Baekhyun krzyczy na dyrektora, wytrzeszczając oczy z szoku i złości.

- Nawet jeśli by mi zapłacono milion dolarów, nie-

- Oh zamknij się Park Chanyeol, nawet jeśli byłbyś najbogatszym kolesiem na świecie, nie-

- Byun Baekhyun, wolałbym-

- Tut tut, nie przeklinaj teraz, albo-

- Dla twojej informacji, nie obcho-

- Tak, obchodzi cię, jeśli pójdzie i zadzwoni do twojej matki-

- Cóż, nie śmiej się z tego teraz, jeśli się dowiesz-

- Nie WAŻ się dotykać moj-

- Oh, zrobiłbym to i wiesz-

- Hmm zastanawiam się, kiedy Heechul-hyung zamierza-

- NIE ZACZY-

Kontynuują sprzeczanie się, wcinanie się sobie w zdania, jakby już potrafili czytać sobie w myślach. Dyrektor, stając się coraz bardziej rozdrażnionym, trzaska dłońmi w stół, oglądając z satysfakcją jak obydwaj wzdrygają się i siadają z powrotem.

- Na początek, wy już znacie się jak własną kieszeń. - kontynuuje dyrektor, próbując wstrzymać swoją złość, kiedy patrzy spokojnie na dwójkę swoich studentów, którzy wyglądają, jakby zostali spoliczkowani przez słowa.

- Uh, ja nie czytam mu w myślach. To jest całkiem oczywiste z jego wyrazu twarzy. - obydwaj odpowiadają równocześnie, odwracają równocześnie i spoglądają na siebie równocześnie.

- Nie kopiuj- oczy Baekhyuna powiększają się, a potem mrużą.

- Nie, to TY- zatrzymują się ponownie.

- Nie, ja przemówiłem - - spoglądają na siebie gniewnie ostatni raz, kiedy odwracają swoje głowy w inną stronę i krzyżują ręce. Dyrektor jest pod wrażeniem jak zsynchronizowane są ich ruchy.

- Jak mówiłem. Nie pozwolę wam zmienić współlokatorów, aż zaczniecie się dogadywać. - Baekhyun fuka.

- Taa, okej, jasne, jeden rok to nic. - mówią obydwaj. Dyrektor przewraca oczami.

- To tu się mylicie, dzieciaki. Umieszczam was w tym samym pokoju, aż się dogadacie. Nie ważne jak długo to zajmie. - to wtedy uświadamiają sobie tego surowość i opadają im usta, gdy wpatrują się w dyrektora.

- Nie możliwe.

- Tak, możliwe. - szczerzy się dyrektor. - W ramach kary za to, że musiałem płacić za całą własność szkoły, którą zniszczyliście. Pomyślcie o tym, jak o lekcji. - z tym, odwołuje Baekhyuna i Chanyeola, którzy wstają ze złością.

- Nie, proszę pana, przyszliśmy tu, by porozmawiać o fakcie, że my nie potrafimy się dogadać i nigdy nie będziemy!- mówi Chanyeol, jego głos drży samokontrolą, gdy chwyta spokojnie krzesło.

- Ponadto, proszę pana, jeśli zatrzyma mnie pan w tym samym pokoju, co tego nieznośnego kolesia, obawiam się, że nigdy nie będę w stanie z niego wyjść. - odpowiada Baekhyun z opanowaniem. W tym momencie dzwoni telefon dyrektora. Ignorując ich słowa, odbiera telefon.

- Halo? - jego oczy nagle powiększają się w udawanym zaskoczeniu. - Co? Nie możliwe! - oddala od siebie telefon, kiedy gapi się na nich w szoku. - Wiedzieliście, że EXO, to EXO, są teraz przed naszym frontowym wejściem do szkoły? - pyta. Oczy BaekYeola wytrzeszczają się jeszcze bardziej niż jego, gdy potykają się do biurka.

- CO?! POWAŻNIE?!- obydwaj krzyczą w tym samym czasie, z takim samym entuzjazmem i rzucają na siebie spojrzenie pełne szoku i zaskoczenia. - LUBISZ EXO?! - ich oczy są wciąż duże, pozornie odbywając cichą rozmowę ze sobą, następnie odwracają się i biegną do drzwi, walcząc, kto wyjdzie pierwszy, zanim nareszcie wybiegają.

- Halo? Przepraszam? Proszę pana?- głos kobiety z telefonu jest całkowicie zmieszany.

- Przepraszam, Pani Kim. Starałem się z czymś uporać. - dyrektor patrzy na dwie kartki, leżące przed nim, z profilami Park Chanyeola i Byun Baekhyuna. Obaj zaznaczyli swój ulubiony zespół jako EXO.

Misja Zakończona. Myśli sobie, gdy uśmiecha się szaleńczo.



*



- EXO ZAWSZE CHCIAŁEM SIĘ Z WAMI SPOTKAĆ!!- Baekhyun i Chanyeol krzyczą, gdy otwierają wielkie wejście Pop College. Otwierają oczy, które nie wiedzieli, że zamknęli i spotykają się z...

... Niczym.

Co do... Patrzą na siebie.

- Oszukał nas! - dwójka z nich warczy w frustracji, gdy tupią nogą.

- Co za sposób, aby nas uniknąć. - Baekhyun odparowuje, kiedy obydwaj wracają do ich pokoju.

- Skąd on w ogóle wiedział, że lubimy EXO? - Baekhyun wzrusza ramionami.

- Nie wiedziałem, że ty lubisz EXO... - mniejszy mamrocze, nieświadomy wszystkich spojrzeń dookoła nich, zastanawiających się, dlaczego idą razem bez bójki. - Nikt nie lubi EXO...

- Też o tym myślałem... - bełkocze Chanyeol, gdy przypomina sobie, że dzwonkiem Baekhyuna była piosenka jego ulubionego zespołu.

- Cóż, to nie robi z nas przyjaciół... - Obydwaj wnioskują, kiedy z siebie szydzą, widzą drzwi do ich pokoju, następnie biegną w ich stronę, cicho rywalizując pomiędzy sobą, by zobaczyć, kto dotrze pierwszy. Ludzie przechadzający się korytarzem widzą, że wracają z powrotem do bycia sobą i kontynuują to, co wcześniej robili.

- Tak! Wygrałem. - krzyczy Baekhyun, kiedy wchodzi pierwszy, natychmiast przenosząc się na swoją stronę pokoju, gdy Chanyeol zamyka za nimi drzwi.

- Posłuchaj, chuju. - Chanyeol dyszy, srogo spoglądając po przegranej. - Albo pozwolisz mi na dostęp do łazienki, albo już nigdy stąd nie wyjdziesz. - zwycięstwo Baekhyuna jest krótkotrwałe, kiedy przytula drzwi łazienki, następnie patrzy na sposób, w jaki jego wróg przytula główne drzwi - wzdycha.

- W porządku. - odgryza się chwilę później. - Ale to jedyny powód, dla którego możesz przejść. I bez brudzenia mojej łazienki.

- I ty to mówisz, - fuka Chanyeol. - I zresztą, to nie tak, że chciałbym tam pójść... Nie poszedłbym tam, nawet-

-... jeśli zapłacono by ci milion dolarów, tak, tak, słyszałem to milion razy. - Baekhyun przewraca oczami, gdy Chanyeol piorunuje go wzrokiem. Właśnie wtedy, ktoś puka w drzwi i zanim którykolwiek z nich może zareagować, drzwi się otwierają.

- Moje kochanie, Baekhyun? - ktoś woła i Baekhyun natychmiast siada.

- Heechul hyung? - jego głos podnosi się o kilka stopni wyżej i Chanyeol może zobaczyć, jak Baekhyun formuje się w zupełnie inną osobę, kiedy odskakuje od swojego łóżka i uczepia się kolesia, którego Chanyeol nigdy wcześniej nie widział. Zanim w ogóle ogarnia, co się dzieje, obserwuje ich jak całują się nie-tak-niewinnie. Oblewając się rumieńcem, Chanyeol się odwraca.

- Kim do diabła jest ta osoba? - Heechul pyta Baekhyuna w nie tak przyjaznym stylu i Baekhyun odwraca się z wciąż założonymi rękami na szyi Heechula, stojąc odrobinę zbyt intymnie, wysyła złowrogi uśmiech w stronę Chanyeola, zanim znowu się odwraca.

- Nikt. - zanim ktokolwiek może powiedzieć kolejne słowo, Baekhyun przyciąga Heechula do kolejnego pocałunku. Chanyeol fuka, ponieważ Baekhyun nie tylko całuje się na jego stronie pokoju, ale również uważa go za nic.

- Wy suki, wynoście się z mojego pokoju w tym momencie! - krzyczy Chanyeol, nie przejmując się faktem, że psuje im nastrój (w fakcie, jest całkiem szczęśliwy), kiedy otwiera drzwi i wypycha niższych, zanim je zamyka. Tylko, gdy zjeżdża z ulgą w dół drzwi, słyszy niechlujne hałasy na zewnątrz i jęczy, zanim wskakuje na swoje łóżko, zatykając uszy swoją poduszką.

Zabijcie mnie teraz... Myśli sobie, z bliznami do końca życia poprzez widzenie kogoś całującego się tuż przed nim - nie tylko to, ale widzenie przed nim Byun Baekhyuna całującego kogoś innego. Wzdryga się.

Mimo tego, co podtrzymuje go przy myślach jest, jak łatwo Baekhyun potrafi zmienić osobowość, prawie jakby miał ich po kilka w rękawie, które mógłby użyć na każdym.

Jeśli o to chodzi, wtedy, który z nich jest prawdziwy?

To sprawia, że Chanyeol wraca się do momentu, w którym Chen opowiadał o ich przeszłości i z tego, co słyszał, Baekhyun chowa wszystko przed wszystkimi. Sam Chen mu powiedział, że on mu się nawet nie zwierza, od dawna, swojemu najlepszemu przyjacielowi.

Jeszcze raz, Chanyeol tkwi w zastanawianiu się nad tym, co wydarzyło tamtego tygodnia, że na zawsze zmieniło osobowość Baekhyuna?

Chanyeol prawie... współczuje mu.

Ale niezupełnie.

Nie powinien o tym myśleć - wcale go to nie obchodzi (albo nie powinno). Baekhyun wydaje się być teraz całkiem szczęśliwy (Chanyeol wścieka się, gdy przypomina sobie ten głupi uśmieszek, jaki wysłał mu Baekhyun) i cóż, jeśli on jest szczęśliwy, w takim razie nie ma nic złego w posiadaniu więcej niż jedną osobowość, prawda?

Z wyjątkiem, że tu jest, bo to jest Byun pieprzony Baekhyun i jasna cholera, Park Chanyeol, dlaczego myślisz o swoim wrogu?

Wściekając się na samego siebie, decyduje się zamknąć oczy i się zdrzemnąć.



*



Kiedy Chanyeol się budzi, uświadamia sobie z jęknięciem, że przegapił kolację. Słysząc burczenie w brzuchu, wzdycha, wiedząc, że będzie mu jej brakowało dzisiejszej nocy.

Gdy przygotowuje się do organizowania swojego biurka, by odrobić pracę domową, widzi kanapkę obok siebie, jego serce wypełnia się ciepłem, a jego oczy prawie łzami. Pośpiesznie sprawdza telefon, którego nie pamięta, że wyłączył i widzi co najmniej 10 nieodebranych połączeń od Krisa.

Dziękuję Ci, stary. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego miałem. Myśli sobie Chanyeol, wysyłając przeprosiny swojemu przyjacielowi, który teraz prawdopodobnie cierpi przez swojego współlokatora. Łapie za kanapkę i zaczyna ją jeść, czując jedzenie tak dobrze, jak ciepło rozchodzące się po jego żołądku.

Kiedy je, słyszy jak prysznic przestaje lecieć ( a nie uświadomił sobie, że ktoś brał prysznic aż to teraz). Wywracając oczami, kończy ostatni kawałek jedzenia w buzi.

- YA, Byun Baekhyun! Lepiej ubierz się w łazience, zanim wyjdziesz! - krzyczy, nie chcąc mieć kolejnego spotkania z tym, co wydarzyło się ostatnim razem, szczególnie po tym jak Baekhyun prawdopodobnie kogoś pieprzył.

- Przy okazji, to nie tak, że chcę byś widział moje cenne ciało! - odkrzykuje mu stłumiony głos Baekhyuna, a Chanyeol szydzi, gdy kontynuuje jedzenie. Właśnie wtedy dzwoni jego telefon.

- Halo? - odbiera z jedzeniem w buzi. - Kris? Hej, dzięki za-

- PROSZĘ POZWÓL MI PRZYJŚĆ DO TWOJEGO POKOJU! PROSZĘ!- głos Krisa jest tak głośny i zdesperowany, że rani uszy Chanyeola. Wzdychając, czeka aż Kris się uspokoi, zanim go zaprasza. Kiedy się rozłącza, Baekhyun wychodzi z łazienki ( na szczęście nie nagi) i Chanyeol przypomina sobie, że zapomniał powiedzieć Krisowi o swoim nowym współlokatorze.

- Yeol skarbie, czy możesz podnieść dla mnie tą koszulkę? - Baekhyun pyta słodko, głosem ociekającym sarkazmem, gdy wyciąga swoją dłoń. Chanyeol spogląda na koszulkę leżącą na podłodze i wywraca oczami.

- Sam sobie weź. I nie nazywaj mnie Yeol. To obrzydliwe. - Chanyeol trzęsie się, by udowodnić swój punkt.

- Yeol... jak możesz być taki niemiły? - mówi uroczo Baekhyun, gdy sam chwyta za koszulkę, następnie rzuca długopisem w dłoń Chanyeola, który skomle z zaskoczenia.

- Przestań to robić! - warczy Chanyeol, pocierając się po głowie. - Poważnie... przestań!

- Yeol, następnym razem nauczę cię lepszych manier. - Baekhyun kontynuuje swoim głosem aegyo, jego usta poniesione są w ogromnym uśmiechu, kiedy widzi swojego wroga dymiącego ze złości. Kiedy Chanyeol wstaje z zamiarem zbicia Baekhyuna, ktoś puka do drzwi (i jest zaskoczony, jak spokojnie może to brzmieć). Podchodzi, by otworzyć drzwi, właśnie gdy Baekhyun siada na swoim łóżku i gra w grę na swoim telefonie.

- Zamknij się i udawaj, że nie istniejesz. - syczy Chanyeol. Baekhyun przewraca oczami i kontynuuje grę. Co za mały diabeł. Chanyeol szydzi do siebie, kiedy po raz kolejny przypomina sobie jakim "aniołkiem" był dla Heechula.

- OHH, DZIĘKI BOGU! - Kris wypuszcza największe westchnienie ulgi, kiedy potyka się do pokoju Chanyeola. - Myślałem, że tam umrę! Przysięgam, że ten dzieciak odbywał trójkąt w łazience i kto do diabła wie, jakiego rodzaju zabawek używali, by się zaspokajać, i słyszałem jakieś naprawdę obrzydliwe dźwięki i ...

- Już, już... - Chanyeol mruczy, kiedy poklepuje plecy Krisa. Też to przeżywał, cały w histerii przez kilka pierwszych dni i możliwie, że tygodni. Czasami się do tego przyzwyczajał, innym razem odchodził od zmysłów.

- Kris? - Baekhyun woła z drugiej strony pokoju. Kris podnosi głowę, gapi się na Baekhyuna wielkimi oczami, a potem na Chanyeola.

- On jest... ty jesteś... on jest... - w końcu gubi się w słowach, gdy gapi się od jednego, do drugiego.

- Tak. - Chanyeol odpowiada przez zaciśnięte zęby. - To mój ukochany współlokator.

- On sprawia, że to brzmi, jakbym to ja miał tutaj problem. - Baekhyun parska, gdy patrzy jak Chanyeol otwiera usta, by coś powiedzieć. - ... Nie, to wyraźnie ty jesteś problemem!

- Jesteś głupi? Nie jestem tym, który chodzi dookoła by-

- Cóż, ja nie jestem tym, który zaczął ude-

- Ale to jest dlatego, że ty zawsze- - kontynuują tak, ucinając siebie nawzajem, prawie jakby to była konkurencja, by zobaczyć, jak szybko potrafią sobie przerywać, aż do momentu, w którym nie robią nic, oprócz prowadzenia konwersacji oczami (czy raczej, gniewnymi spojrzeniami). W jednym punkcie, Baekhyun chwyta za swój podręcznik i rzuca nim w stronę Chanyeola, który szybko go łapie zanim go otwiera. Baekhyun wychodzi z łóżka w horrorze, zanim biegnie w stronę swojego wroga, chwytając z powrotem swój podręcznik, próbując nadepnąć Chanyeolowi na stopę, ale Chanyeol szybko tego unika. Znowu spoglądają na siebie ostro, zanim się odwracają, jakby żadna intensywna nienawiść pomiędzy nimi, kilka sekund wcześniej, wcale się nie wydarzyła. Kris stoi tam oniemiały.

- Uh... czy to jakiś nowy trend, którego nie łapię? - pyta Kris. - Ponieważ wy właściwie czytacie sobie w myślach.

- Wcale NIE! - obydwaj krzyczą w złości, spoglądając na siebie w furii, zanim odwracają się od siebie równocześnie.

Kris wzdycha.

Zapowiada się długa noc.



*



Dziękuję, ktokolwiek to jest, kto sprawił, że przetrwałem mieszkanie pół dnia z Byun Baekhyunem. Teraz, proszę, pozwól mi-

- Jeśli chcesz komuś podziękować, możesz równie dobrze podziękować mnie, za bycie znośnym. - Baekhyun mówi w ciemności.

- Przestań czytać mi w myślach! - krzyczy Chanyeol, gdy gapi się w sufit, którego nie może zobaczyć.

- To nie moja wina, że masz to wypisane na twarzy!

- To jest twoja wina, ponieważ światła nawet nie są kurwa włączone!

- Cóż, obwiniaj mnie za posiadanie dobrze wyczulonych oczu, które mogą zobaczyć sposób, w jaki twoje oczy były mocno ściśnięte w zamknięciu, a ręce ciasno razem splecione-

- W takim razie przestań się na mnie gapić, ty nienormalny stalkerze!

- Co jest takiego dobrego w gapieniu się na ciebie? Absolutnie nic! To nie tak, że chcę!

- Więc przestań!

- Ale ty śpisz zaraz obok mnie! Jak mam tego nie robić? - Chanyeol może usłyszeć jak Baekhyun przewraca oczami.

- W takim razie się odwróć.

- Nie chcę! Nie mogę spać, jeśli nie patrzę w tą stronę!

- Czym ty jesteś, jebanym kamieniem? Jeśli potrafisz się odwrócić, to się kurwa odwróć!

- Nie chcę! Ale też nie chcę widzieć twojej twarzy!

- O mój pieprzony Boże, Byun Baekhyun po prostu kurwa-

- Zakryj się kocem, albo coś. Więc nie będę miał koszmarów, kiedy zasnę twarzą do cieb-

- POZWÓL MI KURWA SPA-

- TO JA JESTEM TYM, KTÓRY KURWA POTRZEBUJE SN-

- KURWA! - obydwaj krzyczą, zanim cichną, mentalnie decydując się na zamknięcie i zaprzestanie kłótniom, ponieważ obaj mają zajęcia rano.

Tak więc kończy się pierwszy dzień Baekhyuna i Chanyeola razem, jako współlokatorów.



*



Następny poranek jest gorączkowy.

Obaj zostali obudzeni przez alarm Baekhyuna, który ustawiony był na godzinę później niż powinien. Panikując i mając zajęcia o tej samej godzinie, śpieszą się by się przebrać i wziąć prysznic, przyszykować się i przez cały czas ze sobą walczą. Spędzili przynajmniej 5 minut bijąc się, by wejść pod prysznic, żaden z nich nie ulegał drugiemu, pomimo tego, że obaj jasno wiedzieli, że tylko marnują czas.

Na obiad, Chanyeol pojawia się z aurą śmierci wokół siebie. Kris wpatruje się w niego wielkimi oczami.

- Co z tobą, stary?- pyta, gdy Chanyeol opada w dół obok niego.

- Gówniany dziś dzień, już nie mogę. Byun Baekhyun po prostu nie przestaje wchodzić mi w drogę!

- LOL, twoje zdania się rymują! - krzyczy Sehun.

- Czy ty SPOWAŻNIEJESZ?! - ryczy Chanyeol, a Sehun gapi się na niego z wytrzeszczonymi oczami.

- W każdym razie, spóźniłem się na wykład i mój wykładowca dał mi wybór pomiędzy obniżeniem oceny z mojego pierwszego zadania, a zatrzymaniem po zajęciach. Czy to kurwa fair dla ciebie, Wu Yi Fan Kris? Czy to w porządku? Kto ma zatrzymanie w koledżu tak w ogóle?

- Mam nadzieję, że zdałeś sobie sprawę do tego czasu, że ten koledż jest bardziej jak szkoła z internatem... - mruczy do siebie Sehun, wywracając oczami, ale otrzymuje kolejne ostre spojrzenie od Chanyeola.

- Więc, kiedy jest twoje zatrzymanie? - pyta Kris.

- Jeszcze nie wiem. Wiesz co on karze mi robić? Karze mi nie spać w nocy i patrolować. - Chanyeol zamyka oczy i wzdycha, a kiedy nie patrzy, Sehun otwiera usta, by coś powiedzieć, ale Kris chwyta go i zasłania mu buzię, aż Sehun posłusznie przestaje się ruszać.

- ... Przykro mi, stary. - mówi ponuro Kris, gdy poklepuje Chanyeola po plecach.



*



- Więc teraz, co będziemy robić przez następne tygodnie, to proszenie ludzi o wypełnianie naszych ankiet. - mówi Kyungsoo, co wpada Chanyeolowi jednym uchem, a drugim wypada - wszystko, o czym teraz myśli Chanyeol to, jak aksamitny jest głos Kyungsoo... w porównaniu do tego Byun Baekhyuna, tego, którego musi słuchać prawie 24 godziny dziennie.

- ... ... Baekhyun, tak? - słowa Kyungsoo wpływają do umysłu Chanyeola i to zakazane imię wytrąca go z jego stanu.

- Co z nim? - pyta Chanyeol, próbując utrzymać niesmak w głosie.

- Tutaj. - Kyungsoo podaje mu stos papierów. - Na ten tydzień popytaj ludzi z pokoi 60-80, okej? Ja też zacznę z mojego rejonu i resztę pokoi odwiedzimy razem. - Chanyeol przytakuje głupawo, po przez poczucie palców Kyungsoo, muskających jego. Znikąd, po skończeniu tego, co robił, Chanyeol zaczyna planować swój następny ruch, czy powinien wziąć prysznic, czy zrobić pranie, bo inaczej Baekhyun byłby krok przed nim i musiałby czekać wieki, zanim Baekhyun skończyłby ze wszystkim. Ugh, co za smutne życie, by być w pokoju z Byun Baekhyunem.

- ... Yeol? - woła Kyungsoo, a przezwisko sprawia, że Chanyeol sztywnieje. - Yeol, co jest-

- Nie nazywaj mnie tak. - warczy Chanyeol, pamiętając wszystkie razy, kiedy Baekhyun kpiąco go przezywał, tym swoim zapyziałym głosem-

- Czemu nie? - pyta Kyungsoo, jego oczy się powiększają i Chanyeol byłby głupi, jeśli nie słyszałby bólu w głosie swojego crush'a. - Baekhyun cię tak nazywa-

- Baekhyun... - Chanyeol ma zamiar zdjąć swoją przykrywkę i wykrzyczeć bluźnierstwa o swoim wrogu, ale się powstrzymuje. - jest. szczególnym. przypadkiem. - w końcu kończy i kiedy zamyka swoje oczy w uldze, że nie zdjął swojej przykrywki, nie widzi jak Kyungsoo krzywi się z zazdrości. - To po prostu... to przezwisko przywołuje złe wspomnienia. Więc, proszę, nie rób tego. - Chanyeol drży, próbując wykreślić ten wkurzający głos Baekhyuna. Następuje krótka niezręczna cisza, kiedy Chanyeol bawi się palcami, a Kyungsoo kontynuuje segregowanie reszty papierów. Chanyeol rujnuje swój umysł, próbując dowiedzieć się co następnie powiedzieć, by przełamać tą głośną ciszę, ale w końcu Kyungsoo to robi.

- Ty jesteś... naprawdę bliski Baekhyunowi, prawda?- pyta cicho Kyungsoo głosem ociekającym powagą i cieniem zazdrości, którego Chanyeol jest kompletnie nieświadomy.

- ... Uh... tak... oczywiście... - odpowiada Chanyeol, śmiejąc się nerwowo, gdy jego oczy pędzą dookoła pokoju. Kyungsoo odmawia spojrzenia na niego, kiedy kontynuuje segregowanie.

- ... Masz. Cześć. - Kyungsoo pakuje w niego kolejny stos i Chanyeol gapi się w zmieszaniu, gdy Kyungsoo pcha go za drzwi, by następnie prawie trzasnąć mu nimi przed nosem.

Co to do diabła... było? Myśli sobie zaskoczony Chanyeol, kiedy wpatruje się w drzwi.

- Współlokatorze! - woła znajomy głos. Chanyeol odwraca się i wyszczerza zęby w szerokim uśmiechu, kiedy widzi swojego byłego kolegę z pokoju.

- Już nie jestem twoim współlokatorem. - przypomina mu Chanyeol, ale Chen wzrusza ramionami.

- Przyzwyczaiłem się do tego. Po prostu jakoś nie mogę nazwać Kyungsoo współlokatorem, bo on tylko na mnie gniewnie spogląda, więc... - Chanyeol się śmieje. Może to sobie wyobrazić.

- Więc, jak leci z twoim nowym współlokatorem, Współlokatorze? - pyta Chen i krzywi się z żalu, kiedy widzi Chanyeola prawie palącego się ze złości.

- Wkurwia mnie. Proszę, kontroluj go. - Chen chichocze.

- Nie mogę go kontrolować, nawet jeśli bym spróbował. - Chanyeol wzdycha. Oczy Chena zjeżdżają w dół na ręce Chanyeola.

- Co to?

- ... Ankieta.

- Oh, mogę jedną?

- Nie. Myślę, że Kyungsoo będzie chciał cię pytać, odkąd jesteś jego współlokatorem.

- Współlokatorze, chcesz się potem spotkać? - pyta Chen. - Ponieważ Baekhyun ma swoje ostatnie spotkanie klubu, my - byli współlokatorzy, powinniśmy nadrobić zaległości. - Chanyeol potrząsa głową, wywracając oczami.

- Cóż, wychodzi na to, że ja też mam spotkanie klubu. Z Kyungsoo. - odpowiada Chanyeol, gdy macha swojemu byłemu współlokatorowi na do widzenia.

Kiedy Chanyeol wchodzi do swojego pokoju, nie spodziewa się zastać Baekhyuna na jakimś kolejnym mężczyźnie (jakimś innym, którego nigdy wcześniej nie widział) i niestety jest w połowie nagi. Właściwie, Chanyeol powinien dziękować Bogu, że nie jest kompletnie goły.

- Co do kurwy- Znajdźcie sobie jebany pokój! - krzyczy Chanyeol, gdy widzi nieznajomego mężczyznę jeżdżącego dłońmi po całym ciele Baekhyuna, niechcący oblewając się rumieńcem, widząc tą scenę. Ile razy będzie musiał to znosić?

- To jest jebany pokój, gdybyś nie zauważył. - Baekhyun przewraca oczami, gdy się odwraca i kontynuuje całowanie twarzy mężczyzny. Chanyeol wywraca oczami z wciąż czerwoną twarzą, gdy podchodzi do swojego biurka. Może przestaną w jego obecności.

- Kim kurwa jest ten koleś? - pyta mężczyzna, ale zanim Chanyeol może odpowiedzieć, słyszy szuranie nogami, a potem głośny jęk mężczyzny. Chanyeol czerwienieje jeszcze bardziej.

- Nie przejmuj się nim. Udawaj, że nie istnieje. - Baekhyun oddycha ochrypłym głosem, wysyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa Chanyeola (w zły sposób, oczywiście). Słychać więcej jęków drugiego mężczyzny i Chanyeol czuje, jakby miał zaraz zwymiotować i wyjść, ale zmusza się do zostania, przez wzgląd na swoją dumę i upartość. Pójdą sobie niedługo, muszą. Uspokaja się, używając tego jako formę siły, by zacząć swoją pracę.

Ale jęki robią się coraz głośniejsze, a dyszenie coraz częstsze, aż głos Baekhyuna również zostaje dodany do tej mieszanki. Twarz Chanyeola robi się coraz bardziej gorąca i czuje wczołgujący się niepokój, aż nie może tego znieść.

Ale z jakiegoś powodu zostaje, modląc się, by już się do kurwy pospieszyli, jeśli nie zamierzają przestać i po jakimś czasie, który wydaje się być latami, nareszcie kończą.

Koleś zapina swoje spodnie (i o boże, jak Chanyeol odetchnął w wiecznej uldze, kiedy to usłyszał) i natychmiast wyszedł. Pomimo tego, Chanyeol zostaje z bliznami na całe życie, kiedy tak siedzi, wiedząc, że jest skazany, by mieć takie koszmary przez resztę tygodnia i możliwie, że resztę miesiąca.

- Podobało ci się? - delikatny, niski głos pyta go tuż obok ucha. Chanyeol wzdryga się, kiedy czuje pot i seks. - Masz jakąś perwersję do słuchania ludzi, którzy się pieprzą?

- Spierdalaj ode mnie! - krzyczy Chanyeol, znowu się czerwieniąc, gdy się odsuwa, oglądając Baekhyuna przerażonymi oczami, który jest nagi z wyjątkiem malinek zdobiących jego ciało.

- Boże, jesteś takim dzieckiem. - Baekhyun przewraca oczami.

- Pieprz się. - warczy Chanyeol, gdy ogląda Baekhyuna człapiącego, jak kaczka, do łazienki.

- Zrobiłbym to, gdyby było mnie dwóch. - Baekhyun odwraca się, uśmiecha się głupawo (i Chanyeol nie może nic poradzić ale zauważa jak rozczochrane są jego włosy), następnie wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi.

Ugh! Myśli sobie Chanyeol i pomimo tego, że zajęcia klubu zaczynają się za pół godziny, nie dba o to, ponieważ musi się teraz zdrzemnąć, by zapomnieć o tym wszystkim i trzymać się w kupie, ponieważ widzi się z Kyungsoo na Gotowaniu.



*



- Wstawaj! Ty chuju, wstawaj! - Co to za światło? Co to za hałas? Myśli sobie Chanyeol, kiedy jęczy ziewając, zanim przewraca się na drugą stronę. Ale dobrą drzemkę ma w tym momen-

- Park Chanyeol, wstawaj! - Co do- po prostu zostaw mnie, jezu, czemu po prostu nie możesz zostawić mnie w spokoju na minutę-

- Dupku! - Zamknij się, nie obchodzi mnie co kurwa do mnie mówisz, nie wstaję-

- Yeol. Yeol, Yeol...

- ZAMKNIJ SIĘ DO KURWY, NIE NAZYWAJ MNIE TAK!- ryczy Chanyeol, gdy siada, natychmiast żałując, kiedy czuje jak krew nagle napływa mu do głowy. Kiedy zamyka oczy i czeka, by się przyzwyczaić, myśli do siebie: Teraz, kto kurwa śmie nazywać mnie tak-

- Gdzie jest mój telefon? - syczy Baekhyun, a Chanyeol jęczy - oczywiście. Kto inny mógłby to być?

- Skąd kurwa niby mam to wiedzi-

- Kto inny by go wziął, jak nie ty? - krzyczy Baekhyun, gdy śpieszy się do swojego łóżka, by go poszukać. Chanyeol drapie się po głowie, kiedy sprawdza godzinę - i wzdryga się, kiedy uświadamia sobie, że powinien być teraz na zajęciach gotowania.

- Kurwa! - klnie, gdy wstaje, by się przygotować.

- Tak, kurwa! - odpowiada Baekhyun, gdy obydwaj szaleją. - Pomóż mi znaleźć mój pieprzony telefon, teraz!

- Sam to zrób! Poza tym, co się tak śpieszysz? - Chanyeol zaczyna zakładać swój sweter, gdy jego umysł przeskakuje po tym, co powinien zabrać do klubu. Pamięta, że lider klubu coś napisał...

- Ponieważ mam rzeczy do zrobienia! A nie mogę ich zrobić, jeśli nie wiem co powinienem zrobić na początku! A żeby wiedzieć, co zrobić na początku, potrzebuję mojego telefonu!

- Aish. Mów mniej, dobrze? To rani moje uszy. - Chanyeol przewraca oczami, gdy przygotowuje się do wyjścia, ale właśnie wtedy Baekhyun odnajduje swój telefon (pod kawałkiem ubrania na podłodze) i również zmierza ku drzwiom. Opuszczają pokój w tym samym czasie, zmagając się, by się wydostać, odkąd obydwaj na chwilę utknęli. Kiedy się uwalniają, zaczynają szybko iść ku celowi.

- Przestań mnie śledzić. - zaczyna Baekhyun, gdy napiera na Chanyeola, próbując iść środkiem korytarza.

- To ty przestań mnie śledzić! - odpowiada Chanyeol, kiedy pcha z taką samą siłą. - Zejdź mi z drogi, dobra? Jestem spóźniony!

- Cóż, ja też!

- Nie obchodzi mnie to!

- Mnie też to nie obchodzi! - skręcają za rogiem, idąc szybciej i szybciej, aż odwracają się do drzwi po prawej i otwierają je. Jest tam dziewczyna, prawdopodobnie przewodnicząca klubu, która stoi po drugiej stronie pomieszczenia z dużą grupą ludzi, stojących dookoła niej, plecami do nich. Oniemieli, Chanyeol i Baekhyun przesuwają się odrobinę, aż są za tłumem, który słucha jej pogadanki.

- Co jest kurwa? - syczy Baekhyun. - Ty też jesteś w tym klubie?

- Masz problem? - parska Chanyeol. - Kto by kurwa wiedział, że ty interesujesz się-

- Nie interesuję się, dupku. - Baekhyun mruży oczy, kiedy zauważa jak oczy Chanyeola latają leciutko na około. - Przynajmniej nie przyszedłem tu z powodu tego wyjątkowego Kyung-

- Zamknij się! - Chanyeol szepcze. - Usłyszy cię!

- Czy zapisałeś się z nadzieją o bycie z nim w parze? Wyobrażałeś sobie, że zostajesz przez niego karmiony? - szydzi Baekhyun, a Chanyeol zaciska pięści z czerwieniącymi uszami.

- T-To co? Odejdź ode mnie, inaczej pomyśli, że my jesteśmy partnerami. - Chanyeol próbuje się odsunąć, ale Baekhyun podchodzi bliżej.

- Na wypadek, gdybyś zapomniał, to ja byłem tym, który obronił ci gówniany tyłek. - warczy Baekhyun. - Nie mów do mnie, jakbym był jakimś rodzajem choroby.

- Bo JESTEŚ! - kłóci się Chanyeol i kontynuują cicho sprzeczanie się podczas pogadanki przewodniczącej.



Kiedy drzwi się otwierają, Kyungsoo odwraca głowę, mrugając w zaskoczeniu, gdy widzi głowę Chanyeola wystającą z tłumu. Uśmiechając się, decyduje się leciutko podejść bliżej. Czuje się trochę winny za tak zimne spławienie Chanyeola wcześniej tego popołudnia, więc chce się pogodzić. To trochę frustrujące, że nie zbliżyli się do siebie w ciągu ostatnich paru tygodni, ale jest zdeterminowany by to zmienić, szczególnie teraz, kiedy wie, że Chanyeol jest z nim w dwóch klubach i na jednym z mniejszych zajęć.

- Teraz proszę znajdźcie partnera, z którym wiecie, że możecie pracować do końca roku. Cieszmy się gotowaniem, dobrze?- na to, wszyscy zaczynają przesuwać się dookoła i Kyungsoo idzie szybciej, wiedząc, że potrzebuje być w parze z Chanyeolem, jego oczy błyszczą, gdy widzi głowę Chanyeola, a kiedy tłum się rozchodzi-

- Chanyeol...

Jego uśmiech słabnie, gdy widzi Baekhyuna obok niego. Wydają się bardzo blisko, kiedy o czymś szepczą, jakby należeli do własnego świata. Kyungsoo po raz kolejny czuje zazdrość skręcającą go w sercu.

- Uh... chciałbyś być w parze? - pyta delikatny, akcentowany głos i Kyungsoo odwraca się, by zobaczyć stojącego niezgrabnie Zhang Yi Xinga.

- Pewnie. - odpowiada Kyungsoo monotonnym głosem, coś, co nie ma wpływu na Yi Xinga.

- Tylko znajdę miejsce, okej? - Yi Xing wypuszcza olśniewający uśmiech i odchodzi w pośpiechu. Gdy Kyungsoo ma zamiar za nim podążyć, woła go głęboki głos.

- Kyungsoo! - wspomniany chłopak odwraca się i spotyka się z dużym idiotycznym uśmiechem i pozornie dąsającym się Baekhyunem obok.

- Hej. - wita się Kyungsoo, nadal nie będąc w stanie uformować uśmiechu poprzez zazdrość, wciąż zagrażającą, by dymił ze złości.

- Hej! - Chanyeol kroczy w jego stronę, a jego długie nogi dają mu moc, by podejść tylko dwa kroki. - J-J-Ja zastanawiałem się... Chcesz być w parze?

Kyungsoo mruga oczami.

- Uh... bo wiesz, Baekhyun chce zapoznać nowych kolegów, odkąd jest takim antyspołeczny... - mówi Chanyeol i Kyungsoo może zobaczyć kątem oka jak Baekhyun wywraca swoimi oczami. W interakcji, Kyungsoo znowu czuje zazdrość - Chanyeol pyta go nie dlatego, że chce z nim być, ale dlatego, że nie ma z kim.

- Sorry. Jestem w parze z Yi Xingiem. - z tym, Kyungsoo odchodzi, czując się trochę winnym za ponowne spławienie Chanyeola.

Ale znowu, prosił się o to.



Chanyeol otwiera szeroko usta.

Co? Jest za późno? Chanyeol może usłyszeć za sobą parsknięcie.

- Zamknij się! - warczy Chanyeol, gdy Baekhyun uśmiecha się szeroko - To wszystko przez ciebie! Rozproszyłeś moją uwagę i teraz jestem za późno!

Baekhyun wzrusza ramionami. - To idź znajdź kogoś innego.

Chanyeol i Baekhyun rozglądają się, ale nie ma nikogo błąkającego się na widoku.

- Nie ma nikogo, idioto. - fuka Chanyeol. - I teraz będę musiał pracować sam. Dzięki tobie.

- Co? Mnie? - śmieje się Baekhyun. - Po pierwsze, to przez ciebie, że się spóźniłem! Myślałeś, że to mądre chować mój telefon pod kawałkiem ubrań, eh? Cóż, karma jest suką. - Chanyeol patrzy wilkiem.

- To ty sam to zrobiłeś! Ja nigdy nawet nie chciałem dotykać twojej obrzydliwej kupy śmieci! Nie mogę uwie-

- Czy znaleźliście już sobie partnerów? - pyta liderka grupy, gdy do nich podchodzi.

- Nie. - Chanyeol odpowiada, gdy Baekhyun krzyżuje ręce i się odwraca.

- Haha, bardzo zabawne! Wiem, że wasza dwójka będzie świetnie razem pracować! - z tym, liderka odchodzi. Baekhyun i Chanyeol gapią się na siebie z opadniętymi ustami. Oni nigdy by nawet nie wzięli pod uwagę takiej-

- Pośpieszcie się! Jeśli czegoś nie ugotujecie, nie wyjdziecie z tej sali! Nie obchodzi mnie, że trzy godziny to tygodniowy limit, nie marnujcie mojego cholernego czasu jako liderki klubu! - szczeka, kiedy chodzi dookoła. - Przeszłam przez tak wiele, byście wy teraz mieli to, co macie! Spędziłam godziny pisząc przepisy, które ma każde stanowisko w tej kuchni, sprawdźcie, czy wszystkie urządzenia działają. Upewniłam się, by błagać każdego o podpisanie petycji, by pozwolono uczelni zapewnić mi zapasy jedzenia, by odnowić to pomieszczenie i zdobyć wystarczającą ilość ludzi w tym klubie. Jeśli nie zrobicie tego poprawnie, macie kłopot. - nagle odwraca się, by spojrzeć na Baekhyuna i Chanyeola, i Chanyeol skłamałby, gdyby powiedział, że nie zadrżał pod jej spojrzeniem. Śpieszą się na pozostałe miejsce i Baekhyun przegląda przepis.

- Znajdź coś łatwego do zrobienia, więc będziemy mogli z tym skończyć. - syczy Chanyeol. Baekhyun wywraca oczami i odkłada przepis.

- Jesteś głupi? Na wypadek, gdybyś sobie nie uświadomił, Park Chanyeol, jesteśmy partnerami do końca roku. - Chanyeol zastyga na moment, kiedy spływa na niego realizacja.

- Kurwa. - szepcze.

- Załapałeś. Choć raz. - Baekhyun znowu bierze przepis, ignorując groźne spojrzenie wysyłane przez Chanyeola. - Z tym jego mózgiem, prawdopodobnie niczego w tym roku nie załatwię... - mruczy do siebie Baekhyun, gdy przegląda przepis, tak jakby nie wiedział, że mówi wystarczająco głośno, by Chanyeol go usłyszał. - Robimy ciasteczka z kawałkami czekolady. - kończy Baekhyun, gdy odkłada przepis tuż przed sobą. Chanyeol mruży oczy.

- Uh, nie. Nienawidzę ciastek. - Chanyeol ma zamiar chwycić przepis, ale mniejszy go powstrzymuje.

- Tak się składa, że kocham ciastka. - syczy Baekhyun, odkładając z powrotem książkę z przepisami zanim wyciąga naczynia. - Jeśli tego nie lubisz, w takim razie nie gotuj. - Właśnie wtedy, Chanyeolowi wydaje się, że czuje parę oczu gniewnie spoglądających na jego plecy niczym jastrząb, mianowicie liderka tej grupy. Przełykając głośno ślinę, zaczyna pomagać swojemu partnerowi.

-... W porządku. - w momencie, gdy to mówi, czuje, że spojrzenie znika, oddychając z ulgą kiedy widzi, że liderka przeniosła się do kogoś innego.

- Co to kurwa jest? Nie ma cholernego przycisku podgrzewania. - narzeka Baekhyun, gdy patrzy od przepisu do piekarnika, czując połykającą go frustrację. Nie tylko nie wybrał tych zajęć, ale jego partnerem jest Park pieprzony Chanyeol, a przepis nie ma sensu. Nie tylko to, ale Park pieprzony Chanyeol nie umie nawet zrozumieć najprostszych form logiki i zmierzają donikąd-

- Wygląda na to, że to ty jesteś tutaj idiotą. - odpowiada Chanyeol, gdy wyrywa przepis z rąk Baekhyuna i zaczyna przekręcać pokrętło piekarnika, postępując zgodnie z przepisem jakby był ekspertem i od zawsze to robił.

- Czekaj... umiesz gotować? - Chanyeol wywraca oczami.

- A ty nie. - kontynuuje pracę palcami ze zmarszczonymi w koncentracji brwiami i zmarszczonym z obrzydzenia nosem, kiedy robi rodzaj jedzenia, którego najbardziej nienawidzi. - Wygląda na to, że ty nigdy wcześniej nawet nie widziałeś książki z przepisami. - Baekhyun naśmiewa się nerwowo.

- O-Oczywiście, że widziałem! Zwróć uwagę, że piekłem wcześniej mnóstwo ciastek. - Baekhyun krzyżuje ramiona i stuka stopą niezręcznie, gdy przygląda się jak Chanyeol wszystko wykonuje. Chanyeol zatrzymuje się na moment, odwraca się i patrzy na niego z podniesioną brwią.

- Na prawdę? Ile to tuzin? - Baekhyun przewraca oczami.

- Myślisz, że jestem kurwa głupi? To dwanaście. - Chanyeol rozmazuje mąkę na twarzy Baekhyuna, wzdycha tonem o-boże-to-dziecko-jest-beznadziejne, następnie wraca do pracy. - Co? Nie uczyłem się gotowania, ale z pewnością uczyłem się matmy.

- Jesteś kurwa głupi, otwarcie przyznałeś się, że nawet nie gotujesz, zaraz po twierdzeniu, że zrobiłeś mnóstwo ciastek. - Chanyeol zaczyna formować ciastka i kładzie je na patelnię. Ciekawski, Baekhyun pochyla się niżej, by spojrzeć, ale Chanyeol wzdryga się i odsuwa.

- Co do diabła? Odpierdol się ode mnie. Nie dotykaj mnie. - Chanyeol wzdryga się, by podkreślić swój punkt widzenia, tylko wraca na miejsce, gdy Baekhyun jest przynajmniej 2 metry z dala od niego.

- Jesteś taki dziecinny. - Baekhyun wywraca oczami. - Jakbyśmy nie dzielili tej samej łazienki, na miłość boską.

- Nie przypominaj mi. Jestem w wystarczającym piekle, jakim jest to. - kontynuuje Chanyeol, rozbijając jedną z form ekstra mocno, z frustracji. - Spójrz, nawet nie spałem prawi-

- W porządku. Jeśli nie chcesz mi pokazać, w takim razie pójdę oglądać Kyungsoo... - gdy baekhyun zaczyna się odwracać, czuje silną dłoń chwytającą go od tyłu.

- W porządku! - przychodzi sfrustrowane chrząknięcie, kiedy Baekhyun wypuszcza głupi uśmiech. Jak zabawne jest dokuczanie Park Chanyeolowi?

- Tak w ogóle, dla kogo je robisz, skoro ich nawet nie lubisz? - pyta Baekhyun, czując się trochę zazdrosnym, gdy ogląda Chanyeola wkładającego blachę do piekarnika. Już może to poczuć.

- Kto jeszcze lubi ciastka? - Chanyeol przewraca oczami, gdy ogląda swoje dłonie, kończąc przyrządzanie.

- Co to kurwa ma niby miało znaczyć? - pyta Baekhyun, zmieszany, ale Chanyeol tylko krzyżuje ramiona i opiera się o zlew. Nieświadomie, oczy Baekhyuna śledzą w dół ręce olbrzyma, które teraz spoczywają na krawędzi ich stołu roboczego. Przechodzi go dreszcz. Dużym dłoniom nie powinno się ufać. Dużym dłoniom nigdy nie powinno się ufać.

Ale wtedy znowu, to były te duże dłonie, które dotykały go delikatnie, mimo, że niezgrabnie i te same, niezręczne dłonie, które upewniły się, że czuł się cały i zdrów...

Baekhyun potrząsa głową, uwalniając myśl ze swojego umysłu. Nie, dużym dłoniom nie powinno się ufać.

Mężczyznom, takim jak Park Chanyeol nie powinno się ufać.

Z każdym uderzeniem serca, Baekhyun czuje igły kujące je z każdej strony i nagle czuje się, jakby się dusił. Świat się na nim zamyka, dopóki nie czuje nic, tylko uwięzienie w środku czegoś, co nigdy nie pozwoli mu wyjść. Czemu? Po prostu co do kurwy zrobił złe-

- Co jest z tobą nie tak? - głęboki głos, ten, który jest przez niego znienawidzony, pyta i Baekhyun patrzy w górę i nagle świat wraca do normalności. Nie, on nic nie zrobił źle. Do kurwy nędzy, nic nie zrobił źle!

- Nic. - odpowiada Baekhyun głosem cichym i z brakiem bezczelności, którą zazwyczaj posiada i stoi prosto. Nie, nigdy nie zamierza pozwolić komuś, szczególnie Park Chanyeolowi, zobaczyć jego słabości. Byun Baekhyun nie ma słabości. Chanyeol wpatruje się w Baekhyuna, zauważając jego cichy ton i sposób, w jaki jego oczy patrzą z dala od niego, następnie wzrusza ramionami.

- Oh, ciasteczka są gotowe! - nagle Chanyeol wyskakuje, głównie do siebie, gdy skacze ze swojej pozycji i przykuca, by spojrzeć na ciastka. Baekhyun zauważa jego długie rzęsy, wysoki nos i jego wielkie oczy i nic nie może poradzić, ale wspomina-

Zapach ciasteczek niesie się do jego nosa i Baekhyun zapomina o wszystkim wcześniej.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że potrafisz gotować. - Baekhyun wpatruje się na pyszne ciasteczka przed sobą, błyszczące i kuszące. Może usłyszeć jak jego brzuch burczy- w końcu jeszcze dzisiaj nic nie jadł, odkąd spędził cały ranek i popołudnie szukając kolesi do przespania się.

Wydaje się, że Chanyeol też może to usłyszeć.

Popycha blachę w stronę Baekhyuna.

- Co? - pyta Baekhyun, wysyłając w stronę wyższego gniewne spojrzenie i próbując uspokoić swoje pragnienia.

- Jedz. - Chanyeol chrząka i Baekhyun nie może nic poradzić, ale zauważa sposób, w jaki jego uszy czerwienią się z zakłopotania.

- Co? Dajesz to mi? - Baekhyun wypuszcza śmiech niedowierzania, ale już może poczuć, jak jego umysł drga, by sięgnąć po ciastko. Powstrzymuje się, ponieważ przypomina sobie (właściwie nie musi sobie przypominać - to jest wypisane w bliznach na jego sercu): mężczyznom, takim jak Park Chanyeol nie powinno się ufać. - Nie chcę twojego kurewskiego gówna, nawet jeśli miałbym umrzeć-

- Boże, kurwa- - Chanyeol zatrzymuje się, gdy chwyta ciastko, łapie Baekhyuna i przykłada ciastko do jego ust. - Jedz. - automatycznie, mniejszy otwiera swoją buzię, jak i pozwala wślizgnąć się mu do jego ciepłej pieczary. Baekhyun powinien być zły, właśnie został sponiewierany, albo powinien być w niebie, ponieważ nareszcie coś je i to jest jedno z jego ulubionego jedzenia, ale nie jest. Zamiast tego, wszystko o czym myśli jest to, że pomimo iż Chanyeol zmusił go do jedzenia, Baekhyun zauważył prawie łagodny sposób, w jaki dotknął tył jego głowy. Wydawałoby się, jakby olbrzym zamierzał ostro pociągnąć go za włosy i wcisnąć jedzenie pomiędzy jego zęby, lecz zmienił zdanie w ostatniej minucie, tuż przed wepchnięciem jedzenia do środka. I znowu, Baekhyun jest oszołomiony.

Ponieważ nikt nigdy nie chwycił jego włosów w ten sposób.

To nie najdelikatniejszy dotyk i definitywnie niezdarny, ale nie bolał. Nie tak, jak oczekiwał, że będzie.

Czy Chanyeol zawsze dotykał go w ten sposób?

Chrupie jedzenie, gdy widzi jak Chanyeol krzyżuje ramiona i odwraca się z prawie fioletowymi uszami.

- Wiesz, jeśli chciałeś mnie zmusić do zrobienia czegoś, powinieneś użyć ostrzejszych ruchów. - Baekhyun mówi roztargniony z półpełną buzią. Ponieważ wie, że Chanyeol posiada zdolność, by to zrobić. Chanyeol odwraca się i mruży oczy w zmieszaniu.

- Co? Jesteś pieprzonym masochistą, czy coś?

- Nie. - Baekhyun wzrusza ramionami, gdy bierze kolejne ciastko. - Tylko, że powinieneś przejść do większych starań, aby dostać to, czego chcesz. To pochodzi od kogoś, kto zawsze dostaje to, czego chce. - prawie.

-... - Chanyeol wydaje się rozważać to w głowie. - Myślałeś, że potraktowałem cię łagodnie? Ha! To najzabawniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem. Nigdy nie potraktowałbym łagodnie kogoś takiego jak ty. Pobiłbym cię na śmierć, jeśli miałbym szansę. - Baekhyun naśmiewa się, następnie podchodzi bliżej, aż jest centymetry od swojego wroga.

Nie wie dlaczego to robi, a jedyne co wie to, to, że jego rana zachowuje się nienormalnie, otwierając się i zamykając, w jednej sekundzie sprawiając mu ból, a w drugiej jakby nic się nie zdarzyło. I on naprawdę nie może już sobie z tym poradzić, tylko siedzi tam i pozwala zalać się nieoczekiwaną falą bólu. Może to i lekkomyślna decyzja, by wszczynać walki z ludźmi, ale teraz go to nie obchodzi.

- Dalej, kurwa zrób to. - szepcze niskim głosem, gdy patrzy w górę na Chanyeola, którego oczy są wielkie z zaskoczenia. - Dalej. Pobij mnie na śmierć. Masz teraz swoją szansę, prawda?


___

Chyba oszalałam :') Ale chyba nie macie nic przeciwko, prawda? ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro