51. Coś nowego

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nareszcie ich zakaz na stołówkę został zniesiony i znowu mogą siadać przy swoim pierwotnym stole. Mówiono, że nikt nawet nie próbował zająć tego stołu ponieważ wszyscy uważali, że ich "gang" wyglądał na zbyt przerażający, by z nim zadzierać (szczególnie ten ciemnooki człowiek wushu "Tao"!).

Baekhyun i Chanyeol siedzą obok siebie, obserwując jak Chen śmieje się głośno z Minseokiem, a Lu Han szepcze entuzjastycznie z Yi Xingiem. Jongin i Kyungsoo również rozmawiają po cichu, tak jakby już się pogodzili. Nikt nie zwraca na nich uwagi, za co są wdzięczni.

Chanyeol swobodnie przemyka dłonią pod spód, by chwycić dłoń Baekhyuna. Baekhyun nie daje żadnych oznak, że coś wydarzyło się poza zasięgiem ich wzroku, z wyjątkiem lekkiego drgania kącików jego ust, zanim kontynuuje jedzenie. Z wierzchu wyglądaliby jak każda dwójka ludzi w ciszy jedząca swoją kolację, ale są niczym z tego. Chanyeol szczerzy się do swojego jedzenia, gdy je swoją lewą ręką, ściskając mocno dłoń Baekhyuna. Mniejszy odwzajemnia uścisk i zaczynają zawody na ściskanie. Prawie zaraz po, Joonmyun nagle pojawia się obok Chanyeola, prawie przyprawiając go o zawał serca.

W zamian, kiedy patrzy do góry, Joonmyun patrzy na niego do dołu, porozumiewawcze zmarszczenie brwi ryje się na jego twarzy, gdy patrzy się na ich złączone dłonie. Wydaje z siebie ciche chuchnięcie aprobaty, potem usadawia się obok Chanyeola. Baekhyun chichocze na czerwieniejące uszy Chanyeola i Chanyeol przysięga, że Joonmyun uśmiecha się do swojej zupy.

Bez ich wiedzy, Aimi widziała całe zajście. W ciszy odchodzi.



*



Chanyeol był tak zajęty Baekhyunem, że kompletnie zapomniał o Aimi.

- Wyszło na to, że ta Aimi właściwie potrafi bez ciebie żyć. - mówi Kris, gdy pakuje się do pokoju Chanyeola i swobodnie czuje się jak w domu. Chanyeol stara się jak może, by nie zepchnąć Krisa ze swojego łóżka, podczas gdy Baekhyun próbuje się zdrzemnąć.

- Co? Oh... tak... - Chanyeol czuje jak poczucie winy przytłacza jego serce na tę myśl. Nie zaopiekował się nią odpowiednio, w większości dlatego, że jej unikał...

Baekhyun siada na wspomnienie jej imienia.

- Co masz przez to na myśli? - pyta Baekhyun. Kris wzrusza ramionami, gdy kładzie się do tyłu i bawi się poduszką Chanyeola.

- Zgaduję, że ma całkiem dużo znajomych. Szczególnie wielu kolegów. - Kris przelatuje dłonią po swoich włosach. - Muszę powiedzieć, że to jej wygląd. Ci biseksualiści nie mają szans.

- Cóż, cieszę się, że poznaje nowych znajomych. - wyskakuje Chanyeol, grzebiąc czymś, co ma w dłoniach. - Mogła poznawać nowych znajomych, jeśli chciała, wiesz... Ona po prostu nigdy nie chciała... - Chanyeol zaczyna rozmawiać z Krisem o czymś nowym, w czym Baekhyun powoli odpływa na krótki sen.



*



Chanyeol: Wyłaź z łóżka.

Spóźnisz się!

Twój nauczyciel cię zabije!

Come out come out wherever u r

heh heh

Nadchodzi the boogy monster

budź się budź się-


- Park Chanyeol! - krzyczy pan Bae. Chanyeol prawie wyskakuje ze swojego siedzenia, chowając telefon w kieszeni, gdy dziko rozgląda się dookoła. Sala wykładowa jest zaśmiecona śmiechem jego kolegów. Chanyeol czerwienieje.

- Czy mogę spytać, co jest tak interesującego w twoim telefonie? - pyta. Ludzie wokół niego chichoczą.

- N-nic. - jąka się Chanyeol, czując się upokorzonym. Jak mógł być tak głupi?

- Proszę, następnym razem zechciej nam pokazać, jeśli znajdziesz coś tak zabawnego. - przeciąga pan Baek, potem kontynuuje wykład. Ktoś siedzący obok niego dźga go ostro łokciem. Prawie wydaje z siebie skowyt.

- Ta, co było takiego interesującego? - pyta surowo. Chanyeol czerwienieje jeszcze bardziej, wpychając sobie telefon głębiej do kieszeni, akurat gdy czuje wibrację. Jego serce traci rytm, ale mówi tylko swojemu koledze by się zamknął, znowu wciągając telefon, kiedy upewnia się, że nikt nie patrzy.

Jest zawiedziony.

Sehun: HEJ BBY JAK SIE MASZ


Zirytowany, Chanyeol blokuje Sehuna, potem blokuje telefon i chowa go do kieszeni.

W końcu go wyjmuje i kładzie na swoim biurku, potem wypuszcza powietrze ze swoich nadymanych policzków, wzdychając. Akurat, gdy ma zamiar pochylić się do przodu i prawdopodobnie zasnąć, czekając na odpowiedź Baekhyuna, telefon wibruje.

Baekhyun: Nie mam zajęć ty idioto

dzięki za obudzenie


Szczerząc się, Chanyeol zaczyna pisać odpowiedź, z wyjątkiem, że tym razem jest całkiem świadomy swojego nauczyciela.

Chanyeol: Wiem

Jak to jest?

nie miałeś zwyczaju wstawać tak późno


Baekhyun: świetnie dzięki

Przestań się rozpraszać z lekcji

Zablokuję cię


Chanyeol: NIE CZEKAJ

czekaj

CZEEEEEEKAAAAAAJ

CZEKAJ

CZEKAJ


Brak odpowiedzi.

Baekhyun jest po prostu tak bezwzględny, jak zawsze.

Wzdychając, Chanyeol bierze głęboki oddech, prostuje plecy i zaczyna skupiać się na lekcji.



*



Jak zwykle Baekhyun i Chanyeol trzymają się pod stołem za ręce (w większości dlatego, że Chanyeol nie potrafi trzymać rąk przy sobie), ale nikt nie zauważa. Jeśli zauważają, to nic nie mówią.

Nikt jeszcze nie wie o ich związku, z wyjątkiem Joonmyuna. To dlatego, że Chanyeol nie wie jak im to ujawnić, a Baekhyun nie zawraca sobie głowy.

- Kiedy się dowiedzą, to się dowiedzą. - mówi Baekhyun. Chanyeol częściowo się zgadza, mimo to czasem czuje poczucie winy, kiedy patrzy na ich niepomne twarze.

Mimo to, nie wie jak im to powiedzieć, bez poczucia zdenerwowania.

Ogłaszanie nigdy nie było jego mocną stroną.

- Oppa! - Chanyeol nadstawia uszu, kiedy słyszy głos, którego nie słyszał od naprawdę długiego czasu. Baekhyun natychmiast wyciąga swoją rękę z jego (robiąc tak po raz pierwszy). Zszokowany Chanyeol odwraca się do Baekhyuna, który odwraca wzrok, gdy Aimi siada obok Chanyeola. Nie wiedząc co zrobić, Chanyeol odwraca się bezradnie do Baekhyuna, a potem do Aimi. Baekhyun odmawia spojrzenia na niego, nagle widocznie niezainteresowany, przeciwnie do Aimi, która jest energiczna i radosna.

Rozmawia z nim, jakby nie unikali się tygodniami. Chanyeol czuje, jakby nigdy naprawdę nie odeszła i rozmawianie z nią uważa za o wiele łatwiejsze niż myślał, że mogłoby być. Baekhyun obserwuje w ciszy, zauważając jak już do niego nie przylega, jak miała zwyczaj.

Czy ona wie?

W końcu, nawet jeśli Baekhyun nie lubi jej za bycie taką czepliwą, tak naprawdę nigdy nie chciał jej zranić. To dlatego odciągnął się w momencie, gdy przyszła.

W fakcie teraz kiedy przygląda się bliżej, wydaje się być do niego zdystansowana pomimo wszystkich tych uśmiechów. Nawet jeśli wygląda na radosną jak normalnie, coś wydaje się być nie tak.

Wygląda na bardzo nieszczęśliwą.



*



Baekhyun łapie ją pewnego dnia.

Znajduje ją wymykającą się w nocy, wysyłając flirciarskie spojrzenia mężczyznom, których Kris nazwał "kolegami".

Nie podoba mu się to.

To jest zbyt trafne.

Ale pomimo tego, wciąż mówi sobie, że to nie jest jego problem. To jej wybór i nie może tego oceniać, nie ważne co. Tylko dlatego, że on miał złe doświadczenie, to nie znaczy, że ona też będzie miała.

Czemu utracona miłość zawsze wydaje się zmieniać ludzi w kogoś zupełnie innego?



*



(Teraz się uczy, że to dlatego, że kochają tak mocno, że kiedy znowu starają się ponownie wrócić - nie mogą.)



*



- Chanyeol! - pewnego dnia Jongin pakuje im się do pokoju. Chanyeol nagle siada, jego oczy wciąż są w połowie zamknięte, gdy rozgląda się dziko wokół niego, beztroskie włosy klapią bezużytecznie na jego głowie. Baekhyun się uśmiecha.

- To Aimi. - mówi Jongin. - Płacze i w ogóle... Jezu, Chanyeol, nie masz pojęcia... - Jongin się rozgląda. - Myślę, że cię potrzebuje... - Jongin wygląda na zagubionego. Chanyeol wygląda na zagubionego. Uśmiech minął, Baekhyun wstaje i kieruje się w stronę drzwi.

- Baek, dokąd idziesz? - Chanyeol pyta zmartwiony.

- Znaleźć ją.

- Ale-

- Pozwól mi się tym zająć, Yeol. - Baekhyun odwraca się i wpatruje w Chanyeola. To zajmuje tylko ułamek sekundy, by wzajemnie się porozumieli i zanim Jongin może nawet mrugnąć i zarejestrować co się dzieje, Baekhyun już wyszedł.

Wkrótce znajduje ją w jej pokoju. Już nie płacze. Raczej pije, zgniecione puszki zaśmiecają podłogę.

- To ty. - bełkocze, gdy upuszcza puszkę. Baekhyun stara się kontrolować.

- Nie chciałam widzieć się z tobą. Chciałam zobaczyć się z Chanyeolem. - kontynuuje. Baekhyun stoi tam obserwując ją. Jest bałaganem, włosy ma roztrzepane, tusz plami jej perfekcyjną skórę łzami, które wyschły na jej twarzy.

- Wiem o waszej dwójce. - mówi cicho. - Nie musicie tego ukrywać-

- To jest to, czego chcesz, prawda? - Baekhyun ostro przerywa.

- Co?

- Być taka jak ja. Pić i flirtować z mężczyznami, i robić te wszystkie rzeczy, których miałaś zwyczaj się bać. - Aimi nie odpowiada przez chwilę, potem wydaje z siebie śmiech.

- Miłość jest odważną rzeczą, co? - mówi. - Wreszcie mogę być kimś, kim zawsze chciałam być! - chichocze.

- Ale nie jesteś szczęśliwa, prawda? - Baekhyun kończy łagodnie. Chichot Aimi zamiera.

- To nie jest to, co sobie wyobrażałam. - przyznaje. Wyjmuje kolejną puszkę spod łóżka i otwiera ją. Baekhyun natychmiast ją od niej zabiera.

- Przestań. - mówi jej stawiając puszkę na podłodze. Prawie patrzy na niego gniewnie, potem wyciąga kolejną. Zanim może ją nawet otworzyć, Baekhyun już ją jej zabrał.

- Oddawaj! - skomle. Baekhyun uparcie stawia ją za sobą.

- Nie.

- Nie możesz mnie powstrzymać! Nie jesteś moim szefem! - odwraca się, sięgając po więcej puszek. Baekhyun skacze na nią i trzyma jej ręce powstrzymując ją. Szarpie się z nim, długie nogi rzucają się dookoła, by go uderzyć, ale pomimo tego wszystkiego, Baekhyun pozostaje stanowczy. Pozostaje stanowczy, nie dlatego, że chce dla niej jak najlepiej. Pozostaje taki, nie dlatego, że wie, że Chanyeol będzie zdruzgotany, jeśli kiedykolwiek się dowie, w co zamieniła się Aimi. Pozostaje stanowczy dla siebie lata temu, samego siebie, który mógł mieć lepszą przeszłość, gdyby ktoś przejął się i zatrzymał go od robienia tego wszystkiego, od ranienia siebie w ten sposób. Gdyby ktoś nigdy z niego nie zrezygnował, dzisiaj nie byłby taki. Pozostaje stanowczy, ponieważ pomimo tego, że Aimi jest silniejsza niż wygląda, nie chce, by ktoś skończył jak on, nie chce, by ktoś prowadził puste i depresyjne życie, wierząc, że alkohol i przygody na jedną noc są łatwą ucieczką - nie chce, by Aimi była jak on lata temu, szukając ucieczki, ale znajdując tylko pustkę w swoim sercu.

- Przestań. - szepcze łagodnie, chwytając ją mocno i stanowczo - bezpiecznie, jak zawsze chciał się czuć, jak zawsze chciał, by ktoś sprawił, że tak się poczuje. Aimi przestaje, jej oczy podnoszą się do góry we łzach, gdy patrzy na niego.

- Chcę zapomnieć. - chlipie. - Ja po prostu chcę zapomnieć.

- Wiem. - odpowiada cicho, kojąco. Kiedy przestaje się wyrywać, Baekhyun pociera swoimi kciukami po jej gładkiej skórze, jego serce bije szalenie, ponieważ dotyka kobietę, ale odpycha to, ponieważ w tym momencie Aimi go potrzebuje; potrzebuje kogoś, by powstrzymał ją od rujnowania siebie.

- Wiem. - powtarza delikatnie, gdy wpatruje się w jej bolesne oczy - te oczy, które wyglądają tak bardzo jak jego własne lata temu, kiedy patrzył na siebie w lustrze. - Kiedy się upijasz, to prawda, że zapominasz swój ból i kłopoty... - jego oczy wwiercają się w jej, więc ona wie, rozumie, dlaczego to robi.

-... Ale nigdy nie zapomnisz powodu, który za tym stoi. - czeka. Nie wie jak długo czeka, tylko wie, że jej oczy wpatrują się w jego spojrzenie żywo i energicznie. Kontynuuje wpatrywanie się w nią, Bóg wie jak długo, ponieważ próbuje jej powiedzieć, by trzymała się błysku w swoich oczach i nigdy go nie puszczała, próbując powiedzieć jej, że ten błysk naprawdę jest tym, co ma, by być szczęśliwą. Błysk w jej oczach jest ważniejszy niż cokolwiek innego, ważniejszy niż złamane serce, ważniejszy niż jakiekolwiek hobby, które ma i o wiele ważniejszy niż to jak będą postrzegać ją ludzie. Kiedy jest pewny, że Aimi rozumie, puszcza ją i wstaje, kierując się do drzwi.

- Kiedy jesteś w bólu, nie uciekaj. - mówi łagodnie. Jakby się potoczyło, gdyby ktoś mu to powiedział, kiedy tego potrzebował? - W zamian poszukaj pocieszenia u przyjaciół. W takich sytuacjach są dla ciebie najważniejsi. - bez kolejnego słowa, wychodzi.



*



Aimi znika na kilka dni, ale Baekhyun jest o to spokojny. To ich drugi ostatni dzień szkoły, kiedy nieprzerwanie próbuje powiedzieć to Chanyeolowi, ale histeryk tylko dalej się martwi.

- Skąd wiesz? - krąży po pokoju. - Co jeśli jest zraniona? Co jeśli ktoś ją porwał? Co jeśli-

- Sama może o siebie zadbać. Jest dorosła. - zapewnia go Baekhyun. - Ona po prostu potrzebuje trochę czasu dla siebie. - Chanyeol odwraca się, by na niego spojrzeć. Baekhyun bezlitośnie odwzajemnia spojrzenie. Wyższy rozumie.

-... Cóż, skoro tak mówisz... -mamrocze Chanyeol, pozostawiony w swoich myślach, myśląc o tym, że w głosie Baekhyuna nie ma zazdrości, czy urazy, kiedy to powiedział, ale raczej komfort i uspokojenie. Słyszenie tego w Baekhyunie sprawia, że Chanyeol się uspokaja. Wtedy mniejszy nagle kicha. Chanyeol się śmieje.

- To nie jest zabawne. - narzeka Baekhyun, zanim znowu kicha. Chanyeol się szczerzy.

- To tylko dlatego, że... jesteś taki uroczy, wiesz? - Baekhyun rumieni się, zbity z tropu tym komplementem.

- Nie, nie jestem. Zamknij się.

- Spójrz na siebie! Rumienisz się. - śmieje się Chanyeol. - Uroczy.

- Nie jestem! - Baekhyun jest w połowie sfrustrowany, w połowie rozbawiony.

- Jesteś.

- Nie.

- Jesteś.

- Nie. - Chanyeol szybko chwyta nadgarstki Baekhyuna, pochylając się tak blisko, że Baekhyun ledwo może oddychać.

- Jesteś. - Chanyeol szepcze, szczerząc się szalenie.

- Kiedy kicham? - Baekhyun potrząsa głową w niedowierzaniu.

- Oczywiście. - Chanyeol jest trochę nieśmiały, kiedy to mówi. - Nie masz pojęcia.

Nie wiedząc, co powiedzieć, Baekhyun tylko próbuje wyrwać się od intensywnego spojrzenia Chanyeola.

- Poważnie. - Chanyeol chwyta mocno i Baekhyun zmuszony jest znowu spojrzeć w oczy Chanyeola. Nie jest do tego przyzwyczajony. Nieprzyzwyczajony do kogoś, kto patrzy na niego w ten sposób - tak gwałtownie, jednak tak łagodnie. Jeszcze raz przypomina sobie o tych wszystkich momentach, kiedy Chanyeol patrzył na niego w ten sposób - z pożądaniem w oczach. Tak, to jest to słowo. Czyste pożądanie, które wygląda łagodniej niż pełne żądzy spojrzenia tych wszystkich mężczyzn, którzy chcieli jego ciała. - Wiem, że prawdopodobnie mi nie wierzysz, ale mówię poważnie.

- Wierzę ci. - Baekhyun odpowiada łagodnie. - Wiem, że myślisz, że... wiesz, ale ja po prostu sam w to nie wierzę. - odwraca wzrok. Chanyeol czuje, że coś w środku go przytłacza i puszcza nadgarstki Baekhyuna, ale wykorzystuje ten czas, by opleść swoje ręce wokół mniejszej postaci swojego chłopaka do mocnego, mocnego uścisku.

- Jesteś przeuroczy! - krzyczy, nie ważne jak bardzo zawstydzony się czuje. - Prawie każda część ciebie jest urocza!

- Prawie? - można usłyszeć cichy chichot, stłumiony jego koszulką.

- Tak! - ryczy Chanyeol. - Każda część ciebie z wyjątkiem kiedy się kłócimy! - Baekhyun śmieje się w jego koszulkę i Chanyeol czuje ciepło mrowiące pod swoją skórą, kiedy Baekhyun odwzajemnia uścisk.

Nie ruszają się. Chanyeol czuje się taki szczęśliwy z Baekhyunem w swoich ramionach, z Baekhyunem, który odwzajemnia jego przytulenie.

Wtedy to jest przerwane, kiedy ktoś pakuje im się do pokoju.

- HEJ CHŁOPAKI- Co? Oh... - Jongin stoi tam bezradnie, obserwując, jak ich dwójka odrywa się od siebie. Wygląda na bardzo zakłopotanego i zawstydzonego, niczym jeleń w światłach reflektorów. Chanyeol się rumieni, ale Baekhyun ma neutralną twarz, taką jak zawsze.

- Co? - pyta, jakby nic się nie wydarzyło i Jognin właśnie nie przyłapał ich jak się przytulają, jakby mieli się nigdy nie puścić.

- Uh... ja tylko chciałem pokazać wam... wiecie, nową grę... i takie tam... - Jongin skrada się do drzwi, niczym wąż, zbity wąż. - Ale... znaczy, jeśli jesteście zajęci i w ogóle... mogę... wiecie, przyjść innego dnia...

- Umawiamy się ze sobą. - ogłasza Baekhyun. Chanyeol odwraca się, by na niego spojrzeć, jego oczy są wielkie z zaskoczenia. Ekspresja Jongina jest dokładnie taka sama. - Na wypadek, gdybyś się zastanawiał.

- Co?! Uh... znaczy... ta... cool... - Jongin wygląda teraz na jeszcze bardziej zakłopotanego, jakby nie wiedział jak powinien zareagować. - Znaczy, yeah, wiedziałem... haha, w końcu nie dowiedziałem się przez przyłapanie was, chłopaki... wiecie, nie... - potem wybiega.

Kiedy drzwi się zamykają, Baekhyun i Chanyeol patrzą na siebie, potem wybuchają śmiechem.

- Widziałeś jego twarz?

- Wyglądał, jakby nie chciał tu być przez kolejną sekundę!

- Ale wyobraź sobie innych.

- Pewnie by myśleli, że sobie pogrywamy!

- W porządku, w takim razie chodźmy na dół na obiad. - Baekhyun sięga do dołu, by chwycić palce Chanyeola. Jaki uroczy. Chanyeol bierze głęboki oddech, gdy pozwala Baekhyunowi prowadzić się za drzwi.

Kiedy są na miejscu, siedzą naprzeciwko siebie, jedząc w ciszy. Pod spodem kopią się lekko po nogach, próbując chować tajemnicze uśmiechy.

- Chcesz się założyć? - Sehun nagle wstaje od stołu.

- Proszę bardzo, założę się! - Chen także wstaje. - Ty będący w stanie pójść na randkę przez wakacje, to tak prawdopodobne, jak spotykający się ze sobą Baekhyun i Chanyeol!

Baekhyun i Chanyeol patrzą na siebie, próbując nie wyglądać na zbyt rozbawionych.

- W takim razie to bardzo prawdopodobne! - wykrzykuje Sehun. - Z kim innym skończą ci frajerzy? Nie mają wystarczająco stylu, by pociągać kogoś innego, niż siebie nawzajem! - stół niedojrzale robi "ooh", ale wszystko co mogą zrobić Chanyeol i Baekhyun to powstrzymywać uśmiech, pomimo obrazy.

- Cóż, wyraźnie mają więcej stylu od ciebie, SheunSays. - Chen nadyma swoją klatkę. Minseok stara się go z powrotem przyciągnąć, lekko zawstydzony śmiałej osobowości swojego chłopaka. Sehun, zirytowany, przejeżdża dłonią po swoich włosach.

- Czas pokaże. - mówi po prostu. Obydwaj siadają. Jakkolwiek ożywiona była ich kłótnia, wszystko jest lekkie i wkrótce Chen i Sehun wracają do śmiania się jak starzy kumple, jakby nic się nie stało. Pośród tego wszystkiego, Baekhyun wyszedł do toalety, przemykając się niezauważony.

Właśnie wtedy cień rzuca się na postać Chanyeola. Patrzy do góry.

Aimi.

- Chanyeol! - uśmiecha się delikatnie. Chanyeol nie widział jej długi czas i nawet jeśli wygląda tak samo, to wygląda zupełnie inaczej.

Coś się w niej zmieniło.

Siada obok niego.

- Mam ci coś do powiedzenia. - mówi radośnie.

- Co to jest?

- Przeprowadzam się do Ameryki. - ogłasza mu po cichu, jej oczy migoczą, uśmiech jest szczery i szeroki. Wygląda na niezależną i świeżą, i w ten sposób wygląda atrakcyjnie. - Zdecydowałam, że było warto studiować zagranicą i zdobyć dobry stopień. Myślę, że przestanę teraz marnować swoje życie.

- Oh... to... świetnie. - Chanyeol mówi powoli, nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć, ponieważ nie może odszyfrować swoich własnych uczuć. - Cieszę się.

- Tak, jestem całkiem podekscytowana! - uśmiecha się. Ktoś łapie jej wzrok i wstaje.

- Cześć, Baekhyun-oppa! - krzyczy podekscytowana.

Cała stołówka milknie.

Baekhyun, wracając właśnie z przerwy na toaletę, odwzajemnia spojrzenie z delikatnym szokiem w oczach. Wszyscy inni mają wyolbrzymiony przejaw tego, co czuje w środku Chanyeol.

- Uh... - to jedyne słowo, które wymyka się z ust Baekhyuna.

- Oppa! Wracam studiować do Ameryki. Wiem, że to oznacza, że przez długi czas nie zobaczę ciebie, albo Chanyeola oppy, to nie ma znaczenia, bo zainspirowałeś mnie do stania się lepszą osobą! - uśmiecha się. - Dziękuję wam za wszystko. Idę teraz złapać swój lot, przyszłam się tylko pożegnać. - wtedy wychodzi z ławek i macha do wszystkich przy stole. Jej oczy szczególnie przemykają do Baekhyuna. Wydaje się patrzeć na Baekhyuna bardziej, tak ze ledwo spogląda na Chanyeola. W jej uśmiechu i oczach jest jasne światło, jakby miała przed sobą marzenie.

Chanyeol uśmiecha się, gdy Aimi rozmawia z każdym indywidualnie, ciągnąc ze sobą Baekhyuna, jakby był jej ulubioną osobą. Teraz to Baekhyun jest tym, który wygląda niezręcznie i antyspołecznie. Zmieniła się tak szybko. Teraz jej ruchy są wdzięczne, a nie czepliwe, ani wcale zdesperowane i wydaje się być tam coś innego, co całkowicie ją motywuje. Wygląda na podekscytowaną i pewną. Wygląda na dorosłą.

Może to zawsze było jej prawdziwe ja.

- Cześć wszystkim! Będę za wami tęsknić! - w szczególności odwraca się do Baekhyuna, zerkając na Chanyeola. - Oppa, akceptuję twój związek z Chanyeolem! Wyglądacie razem niesamowicie. - chichocze, potem ucieka, machając wszystkim.

Po raz kolejny, cała stołówka milknie.

Potem, jak wybuch, naraz zewsząd nadchodzą głosy z prawie każdym przy stole kwestionującym Chanyeola i Baekhyuna, okrążając ich z pytaniami i jękami niedowierzania i krzykami odmów, aż nie mają żadnej przestrzeni. Nawet dołączyli do nich ludzie z innych stołów, ciekawi usłyszenia prawdy.

- To prawda?

- Ona żartuje, nie?

- W jaki żart ją teraz wciągnęliście?

- Kiedy to było?

- Nie wierzę w to...

- Co? Poważnie?

- Prawda?

- Powiedzcie mi, że żartuje!

- Gówno prawda!

- Ta, racja!

- To tak prawdziwe, jak ja spotykający Einsteina!

- Zamknijcie się, zamknijcie się, zamknijcie SIĘ! - Sehun blokuje wszystkich od nowych zakochanych swoimi długimi rękami, gdy staje przed nimi. Zaskakująco, wszyscy przestają się popychać. Odwraca się do nich.

- Czy to prawda? - szepcze, jego oczy są szerokie z oczekiwania. Około czterdziestu par oczu robi to samo, gdy pochylają się bliżej, by usłyszeć ich odpowiedź.

- Tak. - w końcu obydwaj odpowiadają wzruszając ramionami. Wszyscy mrugają na nich przynajmniej raz, zanim w stołówce wybucha eksplozja.

- Co?

- Czy oni też sobie żartują?

- Muszą kłamać!

- Haha, dobre!

- Ta, racja! No na bank będą się umawiać!

- Ale oni się nienawidzą...

- Nie wierzę w to.

Większość z nich zaprzecza, ale ponad nimi rośnie głos Sehuna.

- HA! MÓWIŁEM WAM! WYGRAŁEM ZAKŁAD, TERAZ GDZIE JEST MOJA NAGRODA?

- NO JUŻ WYGRYWASZ! PEWNIE WIEDZIAŁEŚ, CO, TY PODSTĘPNY BACHORZE! - głos Chena jest jeszcze głośniejszy. Wszyscy są ze sobą w takiej dyskusji, że kompletnie zapomnieli o obiektach swoich rozmów. Baekhyun i Chanyeol wykorzystują to na wymknięcie się stamtąd.



*



Przez resztę dnia ich telefony nieprzerwanie wibrują z powodu znajomych i nieznajomych, pytających ich czy to prawda. Za każdym razem, kiedy Chanyeol idzie korytarzem, słyszy szepczących ludzi, ale dlatego, że nie zna wielu ludzi i uchodzi jako straszny, nikt nie próbuje z nim rozmawiać.

Nie jest przyzwyczajony do nowej uwagi. Nie może pójść nawet do toalety bez ludzi, którzy nieprzerwanie szepczą o nich w cholernej toalecie!

- J-j-ja nie mogę uwierzyć, że jesteś do tego przyzwyczajony! - wykrzykuje Chanyeol. - Jesteś tu jak celebryta!

- Właśnie sobie uświadomiłeś. - Baekhyun mówi z kamienną miną, potem kontynuuje gryzmolić po swojej książce.

- To doprowadza mnie do szału, Baek! - kroczy Chanyeol. - Jak sobie z tym radzisz?

- Nie radzisz. - Baekhyun się uśmiecha. - Ty idioto, Yeol. Po prostu ignoruj cokolwiek mówią.

- Jesteś naprawdę silną osobą, wiesz to? - zwraca uwagę Chanyeol, gdy podchodzi do swojego łóżka i rzuca się na nie.

- Co masz na myśli?

- Mam na myśli... Jesteś najsilniejszą osobą, jaką znam. Najodważniejszą osobą, jaką znam. - Chanyeol przekręca swoją głowę, więc może uśmiechnąć się do Baekhyuna. - To jest coś do podziwiania.

- Ja... - tym razem Baekhyun czerwienieje na komplement, kompletnie zbity z tropu. Nikt nigdy wcześniej nie skomplementował jego charakteru.

- Znaczy, kto może wytrzymać tyle plotek na swój temat? - Chanyeol odwraca się i wpatruje w sufit. - Stale mieć ludzi, którzy o tobie plotkują? Stale znosić wszystkie te spojrzenia, które wysyłają ci ludzie? Co z tymi hejterami, którzy od lat cię ranią? - Baekhyun słyszy złość pod jego tonem. - I przechodzić przez to, przez co przeszedłeś? Nie każdy potrafi to zrobić, Baek.

- Ty też przez wiele przeszedłeś. - Baekhyun mówi łagodnie.

- Tak, ale to nic w porównaniu do ciebie. - Chanyeol wydaje z siebie duże westchnięcie. - Jestem pewny, że to samotność była chorobą, która wpłynęła na nas obu, kiedy byliśmy młodsi. - Baekhyun jest cicho, gdy słucha. On też się przesuwa tak, że patrzy się na sufit.

- Z wyjątkiem tego, że ja byłem głupi, bo miałem ludzi, którzy troszczyli się o mnie cały czas... Jednak odepchnąłem ich od siebie. - mówi Chanyeol. - Ale ty... przeszedłeś przez taki surowy czas, Baek, ale wyszedłeś z tego i zdecydowałeś, że nic nigdy cię nie zrani. Jeśli to nie jest bycie silnym, to nie wiem co jest.

Baekhyun nigdy tak naprawdę nie myślał o tym w ten sposób. Zawsze myślał, że tylko prześlizgnął się przez wszystko, co mu się przytrafiło. Nigdy nie brał pod uwagi tego, że przez wiele przeszedł, tylko to, że wszystko o czym myślał, to, że na to zasłużył. Jeszcze inaczej, w ogóle nie myślał, tylko zachowywał się z rozkazu głosów, które nawiedzały jego umysł latami.

Teraz... naprawdę zaczyna wierzyć, że nie zasługiwał by być traktowanym jak gówno.

A końcu on też jest człowiekiem.

-... A ludzie, nie ważne jak znikomi są na tym świecie, zasługują, by być traktowani jak ludzie. - Chanyeol kończy, odwracając się, by uśmiechnąć się do Baekhyuna. Baekhyun odwzajemnia uśmiech, nie wiedząc, że mógł zrobić tak wiele, aż naprawdę pozwolił Chanyeolowi zburzyć swoje ściany.

Chanyeol widzi łagodność w uśmiechu Baekhyuna, szczerość w jego oczach. To jest Baekhyun, w którym się zakochał. To jest Baekhyun, którego chce widywać. Ponieważ, nawet jeśli kocha Baekhyuna za jego złamane kawałki, wolałby widzieć Baekhyuna jako całą osobę.

Nie wie co sprawia, że to robi.

- Kocham cię, Baekhyun. - to wychodzi tak szybko, że nawet nie ma czasu, by to złapać. Teraz jest za późno. Baekhyun, który w kółko był raniony miłością, usłyszał to. Co sobie pomyśli?

Czy pomyśli, że Chanyeol z niego drwi?

Chanyeolowi nie jest dane się dowiedzieć, ponieważ właśnie wtedy otwierają się drzwi i ogromna postać pojawia się w progu.

- CHCĘ ODPOWIEDZI! - wydziera się Kris, gdy wchodzi do środka i trzaska za sobą drzwiami. Zaalarmowani, Chanyeol i Baekhyun siadają.

- DWÓJKA MOICH NAJBLIŻSZYCH PRZYJACIÓŁ... I MI NIE POWIEDZIELIŚCIE? - Kris chwyta agresywnie krzesło i siada, patrząc na ich dwójkę z ogniem w oczach. - TO ZNACZY, ŻE ŻARTUJĄ, PRAWDA?

W tym momencie, pełna świadomość tego, co właśnie powiedział, przytłacza Chanyeola, który robi się zbyt zszokowany, by mówić. Może tylko bezradnie zerknąć na Baekhyuna, wskazując, że pójdzie ze wszystkim, co Baekhyun powie Krisowi (Co jeśli Baekhyun będzie chciał z nim teraz zerwać, bo usłyszał te słowa?). Baekhyun zerka na niego, posyłając mu niezadowoloną minę, zanim odwraca się do Krisa.

- To prawda. - odpowiada gładko. Chanyeol prawie spada z łóżka.

- CO?! - Kris dosłownie spada z krzesła. Widok byłby przezabawny, gdyby nie Kris, który nie daje im szansy do śmiechu. - ALE TO WSZYSTKO... JA... MYŚLAŁEM, ŻE BYLIŚMY... - w zamian wstaje, chude nogi krążą dookoła.

- Nie mogę w to uwierzyć... Jestem głową plotkarskiej strony Pop College, a jednak jestem nieświadomy tego...?! - kroczy szybciej. - Co więcej, największa plotka ROKU włącza moich dwóch bliskich przyjaciół... i ja tego nie wiem?!!! - odwraca się do nich, sztyletując ich gniewnym spojrzeniem. Baekhyun się śmieje.

- Przepraszam, Kris. Sam się właśnie dowiedziałem.

- CO? Kłamiesz! Nie możesz po prostu... Nie możesz po prostu... - Kris odwraca się do Chanyeola. - Znaczy, jeśli powiedział to ten idiota, uwierzyłbym... ale nie ty. - Chanyeol patrzy gniewnie na Krisa, urażony.

- On dowiedział się przede mną. - zauważa Baekhyun. Oczy Krisa prawie wyskakują mu z orbit.

- Joonmyun wie. - dodaje Chanyeol. Oczy Krisa wyglądają, jakby miały zaraz stać się dwoma oddzielnymi piłeczkami.

- CO?!!! Myeonnie wie i mi nie powiedział?! - Kris znowu krąży dookoła, szybciej i szybciej. - Nie mogę w to uwierzyć. - mamrocze. - Moi dwaj przyjaciele... Głowa strony... i wciąż moje kochanie nie zawracało sobie głowy, by mi powiedzieć?!!!

- Joonmyun wie? - Baekhyun jest zmieszany, gdy odwraca się do Chanyeola. Wyższy oblewa się rumieńcem z zakłopotania.

- Uh, cóż... on tak jakby się dowiedział. Że ja... wiesz, uh, lubię cię. - Chanyeol mówi nieśmiało. Kris odwraca się do nich, jego twarz jest w połowie obrzydzona tandetnością.

- Co?! Od jak dawna to trwa? - Kris przestaje krążyć, chwyta krzesło i znowu siada. - Od jak dawna go lubisz? I nigdy mi nie powiedziałeś?!

- Cóż, znaczy... sam nie mogłem w to uwierzyć... - bełkocze Chanyeol. Baekhyun podnosi brew, ale Chanyeol udaje, że tego nie widzi.

- I Myeonnie wie? Ale nigdy mi nie powiedział! - Kris wygląda na krawędzi, by znowu ruszyć ze swojego siedzenia.

- Co jest bardziej zaskakujące to jak sam się dowiedział. - zauważa Baekhyun. Chanyeol spogląda na niego gniewnie, potem rzuca w niego poduszką.

- Zamknij się! Jestem całkiem zdolny, dziękuję ci bardzo.

- Więc, OD JAK DAWNA TO TRWA? - pyta Kris.

- Uh, znaczy, kilka dni... Nie wiem...

- MIAŁEM NA MYŚLI, KIEDY DOWIEDZIAŁEŚ SIĘ O SWOICH UCZUCIACH.

- Uh... - Chanyeol rzuca spojrzeniem do Baekhyuna, który podpiera swoje ręce na kolanach, patrząc się niewinnie na Chanyeola. - Czy możemy nie rozmawiać o tym przy tym czymś...?

- Jak mnie nazwałeś? - Baekhyun w sekundę jest poza swoim łóżkiem. Z przyzwyczajenia, Chanyeol też zeskakuje.

- Nazwałem cię czymś. - odpowiada Chanyeol, robiąc krok bliżej, tak jak Baekhyun robi to damo. Ich klatki prawie się stykają.

- Będziesz tego żałować. - szepcze Baekhyun. W tle swojego umysłu, Chanyeol nie może nic poradzić, ale myśli "Cholera, jest gorący", ale nie ma nawet szansy, by to wypowiedzieć (nie to, że zrobiłby to w takiej sytuacji), bo Baekhyun kopnął go z kolanka w krocze. Oślepiający ból drga mu przed oczami i upada do tyłu, wciągając powietrze. Kątem oślepiającego bólu, widzi jak Baekhyun wychodzi z pokoju, ale nie ma czasu o tym myśleć - jego jądra kurewsko bolą!

- Dopadnę cię! - krzyczy.

- Stary... to było surowe... - Kris brzmi niezręcznie. - Przykro mi z powodu straty twoich jąder. Jestem pewny, że znajdziesz kogoś, kto będzie mógł je dla ciebie zastąpić.

- To. Nie. Jest. Zabawne. - Chanyeol zgrzyta zębami i zamyka oczy. Pośród swojej frustracji nie słyszy otwieranych drzwi i kogoś wślizgującego się do środka.

- Nie zdałem sobie sprawy, że zrobiłem to tak mocno. Przepraszam... - delikatne dłonie spoczywają na jego ramionach i podnoszą go do góry. Jego oczy wciąż są mocno zamknięte, w obawie, że jeśli je otworzy, będzie musiał zmierzyć się z rzeczywistością bólu. Czuje lekkie palce dotykające go w policzki. - No weź.

Niczym rozpuszczone dziecko zobowiązane do słuchania swojej matki, Chanyeol otwiera oczy, znajdując Baekhyuna patrzącego na niego. Nawet w tej chwili, Chanyeol czuje, jak przyspiesza mu serce na bliskość Baekhyuna.

- Jesteś... największym... draniem na świecie... - Chanyeol wciąga głośno powietrze. Właściwie ból jest już stłumiony, ale on chce tylko więcej gruchania od Baekhyuna. Może trochę więcej uwagi?

- Czy wy się w ogóle umawiacie? - Chanyeol słyszy kogoś w tle.

- Przepraszam... - bełkocze Baekhyun, odsłaniając włosy z oczu Chanyeola, więc Chanyeol może zobaczyć zmartwienie i poczucie winy pływające w tych oczach. - Ja po prostu... Nie wiedziałem... - Chanyeol wykorzystuje tę szansę, by się przybliżyć i pochwycić te usta, jego ramiona przemykają wokół pleców swojego chłopaka, by powstrzymać go od upadku. Baekhyun nie odpowiada przez ułamek sekundy, ale odwzajemnia pocałunek, palce przesuwają się do góry, by delikatnie chwycić ciemne pukle Chanyeola. Chanyeol uśmiecha się do pocałunku, kiedy słyszy odpowiadającą mu ciszę.

-... Uh, cofam to. - bełkocze Kris. Od zesztywnienia jego pleców, Chanyeol zgaduje, że Baekhyun kompletnie zapomniał o obecności Krisa i mniejszy odciąga się, odwracając się, akurat, gdy Kris zamyka za sobą drzwi. Odwraca się z powrotem do Chanyeola, mrugając parę razy, zanim wstyd bierze nad nim górę i lekko uderza dłonią klatkę Chanyeola, schodząc z jego kolan.

- Nie mogę uwierzyć, że zrobiłeś to przy swoim przyjacielu! - Baekhyun się teraz rumieni, gdy naprędce wspina się z powrotem na swoje łóżko. Chanyeol chichocze.

- Czy to ma znaczenie, jeśli teraz to widział? Czy w końcu by tego nie zobaczył?

- Jesteś takim... - Baekhyun krzyżuje ręce.

- Czemu jesteś teraz taki powściągliwy? - droczy się Chanyeol. - Znaczy, nigdy nie byłeś powściągliwym typem-

- To dlatego, że wtedy to nie miało znaczenia- - klapie Baekhyun, ale się łapie. Chanyeol oszołomiony odpowiedzią.

- Oh... - uśmiech opuścił Chanyeola. Teraz jest jak lalka bez życia, siedząca na łóżku. Baekhyun odwraca wzrok. Po długim, długim czasie braku odpowiedzi od Chanyeola, Baekhyun odwraca się wciąż widząc stonowaną ekspresję na twarzy swojego chłopaka.

-... Chanyeol? Czy jesteś... - Baekhyun powoli wstaje i szura do Chanyeola, który wciąż siedzi tam jak posąg. - Chanyeol- - Chanyeol szybko skacze do góry i oplata ręce wokół Baekhyuna. Mniejszy wydaje z siebie skowyt, gdy obydwaj upadają na łóżko Chanyeola. Dzwoniące śmiechy wypełniają powietrze, a mocny uścisk sprawia, że czuje się bezpieczny i kochany.

- Jesteś najsłodszy na świecie! - krzyczy Chanyeol, zacieśniając swój uchwyt, aż Baekhyun może ledwo oddychać. Wszystko, co może wciągnąć, to zapach jabłek i wanilii Chanyeola, silny i mocny w jego nosie, tak jak uchwyt Chanyeola.

I nawet jeśli powiedział coś przerażającego dla siebie, co nawet zbiło go z tropu, jeśli to zainicjowało taką reakcję od Chanyeola, w takim razie jest tego warte.



*



- Jesteś gotowy? - Baekhyun woła z drugiej strony pokoju, gdy dźwiga torbę na swoim ramieniu. Chanyeol rozgląda się frenetycznie, czegoś szukając. - Czego szukasz?

- Mojej drugiej skarpetki ze Spongebobem. - odpowiada Chanyeol, schylając się, by spojrzeć pod stolik. - Widziałeś ją?

- Dziecinne. - odpowiada Baekhyun. Chanyeol siada z szerokimi oczami.

- Słucham?

- Dziecinne. - Baekhyun powtarza trochę głośniej, próbując powstrzymać się od uśmiechu. Chanyeol rzuca mu w twarz swoją spongebobową skarpetką.

- Czy musisz być takim dzieckiem?

- Przestań tak mówić! - Chanyeol marszczy brwi.

- Ty dziecko. - kontynuuje Baekhyun. Chanyeol powinien był wiedzieć - w końcu Baekhyun zawsze robi przeciwnie do tego, o co proszą go ludzie.

Ale akurat, gdy ma zamiar pójść i uderzyć Baekhyuna (albo go ukarać), piosenka EXO wypełnia powietrze.

- Twój, czy mój? - pyta Baekhyun.

- Twój. - odpowiada Chanyeol trochę zmieszany, gdy patrzy się na wibrujący na łóżku Baekhyuna telefon. Automatycznie, Chanyeol go chwyta i rzuca do Baekhyuna, który szybko go łapie.

- Halo? - odbiera Baekhyun bez zawracania sobie głowy, by sprawdzić kto to. Czasami Chanyeol życzy sobie, żeby Baekhyun zmienił swój numer, więc ludzie przestaliby do niego dzwonić. Mimo to, tym razem to już nie żaden z mężczyzn na jedną noc Baekhyuna. - Um, cześć tato.

Natychmiast, wszystkie gorzkie myśli Chanyeola znikają mu z głowy. Wyższy przybliża się, więc może usłyszeć o czym rozmawiają.

- - i to są moi najwięksi klienci, więc nie mogę odmówić. - kontynuuje druga strona. - Naprawdę przepraszam, synu...

- Oh... - Baekhyun milknie na chwilę.

- Wynagrodzę ci to, synu, obiecuję.

-... Ale chciałem ci coś powiedzieć. - kontynuuje Baekhyun, zerkając na Chanyeola. Chanyeol przełyka ślinę.

- Możesz powiedzieć mi teraz. - głos po drugiej stronie brzmi zachęcająco. Jeśli Chanyeol nie okłamuje sam siebie, przysięga, że Baekhyun brzmi trochę płaczliwie.

- Osobiście. - mówi delikatnie Baekhyun. - Chciałem ci powiedzieć... osobiście.

Po drugiej stronie jest cisza.

- Synu, tak mi przykro-

- Jest okej. - ucina Baekhyun. - Powiem ci następnym razem.

- Czemu? Czy to jest ważne, że musisz powiedzieć mi osobiście?

- Tak. - Baekhyun znowu zerka na Chanyeola, zanim przemyka z powrotem w przestrzeń. Co?! Chanyeol chce spytać, ale jakoś czuje się zbyt zdenerwowany, by to zrobić. - Tak, jest.

- ... W porządku, synu, ale naprawdę mi-

- Przestań przepraszać. - mówi cicho Baekhyun. Druga strona natychmiast przestaje mówić. - Do... zobaczenia następnym razem.

-... Okej. Pa.

- Pa. - potem Baekhyun się rozłącza i rzuca telefonem na łóżko.

- Nie martw się, to znaczy, że możesz dłużej zostać u mnie. - szczerzy się Chanyeol. Baekhyun upada na łóżko, przekręcając głowę i posyłając mały uśmiech swojemu chłopakowi.

- Tak, zgaduję. - odpowiada Baekhyun. - Mimo to, śpię na podłodze.

- Nie, nie śpisz!!!!! - Chanyeol podnosi swoją skarpetkę i wpycha ją sobie do kieszeni. - Nie mogę ci na to pozwolić.

- Cóż, będziesz musiał. - mówi faktycznie Baekhyun, zanim przeciąga się leniwie na łóżku. Chanyeol przełyka ślinę.

- Kurwa. - szepcze pod nosem.

- Co? - pyta Baekhyun, nieświadomie przebiegając dłonią po swoich włosach.

- N-nic. - Chanyeol oblewa się rumieńcem, zanim odwraca się w obawie, że przez obserwowanie tylko pogwałca Baekhyuna, myśleniem o sprośnych rzeczach.

- Odwróć się. - nakazuje Baekhyun. Chanyeol odmawia. - Odwróć się.

- ... Nie. - Chanyeol odpowiada uparcie, krzyżując ręce.

- W końcu to z ciebie wyciągn-

- Nie mogę tego znieść, Baek! - wykrzykuje Chanyeol, gdy się odwraca, jego oczy obserwują Baekhyuna frenetycznie. - Jak możesz tak po prostu to robić? Stać tam i wyglądać tak cholernie gorąco i spodziewasz się, że o niczym nie będę myślał?

Nie miał zamiaru tego robić. Chanyeol zamyka swoją buzię, jego oczy wciąż są szerokie, gdy obydwaj wpatrują się w siebie, zamrożeni.

- Uh... - Chanyeol milknie, obserwując jak Baekhyun patrzy na niego z tak samo szerokimi oczami.

Chanyeol spodziewa się, że Baekhyun go uderzy, przewróci oczami albo po prostu z niego zażartuje, ale w zamian Baekhyun się rumieni.

-... Baek? - Chanyeol woła powoli. Baekhyun wygląda na zesztywniałego jak królik, jego oczy wciąż są szerokie, ale szyja powoli robi się różowa od rumieńców. - Uh... Przepraszam, Baek.

- Nie... to nic. - Baekhyun odpowiada bez tchu, wreszcie przełamując kontakt wzrokowy, gdy podnosi swoją pościel i nakrywa się z odwróconą głową. Chanyeol robi krok bliżej.

-... Baek? - Chanyeol znowu woła. Tym razem Baekhyun nie odpowiada. Po przerwaniu kontaktu wzrokowego, wydaje się, jakby nie chciał znowu się odwrócić. - Baek... nie jesteś... zawstydzony, prawda?

-... Oczywiście, że nie. - nadchodzi stłumiona odpowiedź. Chanyeol idzie na palcach do łóżka. Baekhyun chowa twarz w poduszce.

- Odwróć się. - Chanyeol mówi łagodnie, gdy siada na łóżku Baekhyuna, jego dłoń unosi się nad pościelą, by potrząść delikatnie mniejszego. - Nie... kłamałem, okej?

Brak odpowiedzi.

- Czemu jesteś taki zawstydzony? Czy to nie powinienem być ja? - głupi uśmiech wślizguje się na usta Chanyeola, gdy stara się powstrzymać swój śmiech. - Poza tym cały czas dostajesz to od ludzi.

Baekhyun się nie rusza.

- Aw, nie myślisz chyba, że mówili to tylko dlatego, że chcieli zaliczyć, co? - Chanyeol marszczy brwi. - Mówili poważnie! Inaczej, czemu byłbyś taki popularny? - Baekhyun się nie rusza.

- Baek, spójrz na mnie. - Chanyeol pcha w dół ramię Baekhyuna, ale jego chłopak odmawia. - Baek. - w końcu Baekhyun się odwraca, rozwichrzone włosy prawie przykrywają mu oczy i wpatruje się na Chanyeola z nieczytelną ekspresją, bez rumieńców.

- Nie przyjmowałeś ich komplementów, prawda? - Baekhyun dalej się patrzy. - Nie wierzyłeś im, prawda?

Usta Baekhyuna są w cienkiej linii. Chanyeol chciałby, by Baekhyun wiedział o tym, że ma w garści prawie każdą osobę w tym koledżu.

- Wierzysz mi? - po raz kolejny Baekhyun się na niego patrzy. - Wierzysz mi, Baek? - Chanyeol powtarza, jego dłoń jest mocna na ramieniu Baekhyuna. W końcu Baekhyun przytakuje.

- To wszystko, co się liczy. - Chanyeol uśmiecha się, jak i poluźnia swój uścisk. - Czasami mam nadzieję, że wszyscy będą mieć możliwość zobaczenia tej strony ciebie, wiesz? Ale znowu, zgaduję, że ich niewiedza też jest okej. - wciąż się szczerząc, Chanyeol się przybliża. - Ponieważ ta strona ciebie należy do mnie.

Baekhyun rzuca poduszką w chichoczącego Chanyeola.

- Ale poważnie. - Chanyeol kontynuuje, kiedy jego śmiech zanika i znowu staje się poważny. - Zdajesz sobie z czegoś sprawę, prawda?

- Co? - Baekhyun pyta, zastanawiając się, czy w ogóle powinien słuchać. W końcu wszystko o czym ostatnio mówi Chanyeol wydaje się go zawstydzać i Chanyeol robi to celowo.

- Stajesz się starym sobą. - mówi Chanyeol. Po raz kolejny, Baekhyun może zobaczyć łagodność w oczach Chanyeola, gdy jego chłopak na niego patrzy. Coś, co sprawia, że Baekhyun staje się w środku niewyraźny.

- Nie, nie staję. - Baekhyun się kłóci, wciąż czując się trochę nieśmiałym, kiedy Chanyeol patrzy się na niego w ten sposób. - Nie jestem dziecinny, czy naiwny, czy-

- Niewinny? - Chanyeol kończy za niego. - Możesz nie być fizycznie, Baek. - Chanyeol wspina się do niego. Baekhyun przesuwa się do tyłu z szybko bijącym sercem. Baekhyun jest teraz oparty plecami o swoje łóżko, obserwując jak ogromna postać Chanyeola góruje nad nim, jego dłoń rozłożona jest na jego klatce piersiowej.

-... Ale tutaj zawsze będziesz. - mamrocze Chanyeol. Baekhyun ledwo co może go usłyszeć przez swoje bijące serce. Patrzy do góry, tak jak Chanyeol patrzy do dołu i po raz kolejny, intensywne spojrzenie sprawia, że wnętrzności Baekhyuna trzepoczą. Ilekroć widzi Chanyeola patrzącego na niego w ten sposób, czuje się taki kochany i nie wie, dlaczego.

- Widzisz? Jesteś zdenerwowany. - chichocze Chanyeol. Baekhyun przysięga, że jego głos zniżył się o oktawę.

- A ty nie? - wydycha Baekhyun. Chanyeol pozostaje spokojny, gdy pochyla się niżej, opierając swoje czoło o czoło Baekhyuna.

- Tak, jestem. - szepcze Chanyeol. - Możesz sprawdzić, jeśli chcesz. - jego łagodny oddech rozdmuchuje się po twarzy Baekhyuna i Baekhyun może wyczuć miętę pasty do zębów Chanyeola. Podświadomie jego ręka sięga do góry i przyciska do cienkiego ubrania Chanyeola. Z pewnością, serce Chanyeola jest tak szybkie, jak jego.

- Jesteś takim idiotą. - chichocze Baekhyun, kiedy zauważa czerwone uszy Chanyeola, pomimo jego spokojnej postawy.

- A ty jesteś kretynem. - Chanyeol odpowiada szybko, szczerząc się, kiedy czuje zwinne palce Baekhyuna muskające po swoim policzku.

- Masz ogromne uszy, Yoda. - Baekhyun droczy się figlarnie. Chanyeol rumieni się teraz widocznie i przez moment Baekhyun myśli, że wyższy z niego zejdzie i będzie dąsać się w kącie, ale w zamian spotyka się z brakiem oddechu, kiedy Chanyeol się rozluźnia i opada na niego.

- Stary, z pewnością jestem zmęczony. - Chanyeol ogłasza głośno z ciałem rozłożonym na Baekhyunie. Mniejszy wydaje z siebie skowyt, próbując go z siebie zepchnąć.

- Złaź! - mniejszy, nie spodziewając się tego, ma ręce zmiażdżone przez ciężar, więc ma problemy z ruszaniem. Głowa Chanyeola, która leży obok jego szyi zaczyna robić się wkurzająca. - Kto jest teraz kretynem?

- Teraz po prostu pójdę spać. - Chanyeol wydaje z siebie przesadny ziew. - Branoc, Baek.

- Musimy się spakować, wiesz! - Baekhyun kłamie. Może oddychać, ale skuteczność zmniejszyła się o połowę i czuje się dziwnie nadymany.

- To może poczekać. - uśmiech jest ewidentny w głosie Chanyeola. Baekhyun zastanawia się przez moment nad przeciwstawieniem i skopaniem go, ale w końcu się poddaje, pozwalając, by ciało Chanyeola go przykrywało. To prawdopodobnie wcale nie jest takie złe.

Piosenka EXO roznosi się w powietrzu.

- Odbierz. - śpiący głos Chanyeola jest stłumiony pośród pościeli. Czyli ostatecznie jest śpiący. Myśli rozbawiony Baekhyun.

- To twój, ty idioto. - zauważa Baekhyun, czując wibrację ze spodenek Chanyeola. Przez moment wydaje się, jakby Chanyeol miał zamiar go zignorować, ale w końcu długa ręka przesuwa się i Baekhyun czuje wślizgującą się do kieszeni rękę, wyjmując telefon.

-... Halo? - Chanyeol odpowiada flegmatycznie. Potem szybko siada. Baekhyun jest tak zaskoczony, że prawie znowu skomle. - Mama?

Ciekawy Baekhyun siada, jego nogi wciąż są w połowie oplecione z nogami jego chłopaka.

- Co?! - Chanyeol nagle krzyczy, sprawiając, że Baekhyun lekko podskakuje. - Jedziesz dokądś? Po co?

- Praca twojego ojca, kochany.

- Czekaj- Ale- Myślałem- Myślałem, że chcesz mnie zobaczyć!

- Chcę- Ale to dla pracy twojego ojca.

- A co z nooną? W takim razie, co ona robi?

- Jedzie na wakacje ze swoim chłopakiem. Już czas, żebyś i ty sobie znalazł. - Chanyeol zerka na Baekhyuna z czerwieniejącymi uszami. Baekhyun się szczerzy.

- Ale ja.. Ale ja, uh, chciałem ci coś powiedzieć! - Chanyeol szybko mówi.

- Co? Możesz powiedzieć mi teraz!

- Um... uh... Muszę powiedzieć ci osobiście. - jąka się Chanyeol. Baekhyun podnosi brew.

- Co? Co to znaczy?

-... - Chanyeol zerka na Baekhyuna.

- Jak się ma Baekhyunnie? Bardzo tęsknię za jego obecnością.

- Ale... Ale był z tobą tylko przez kilka dni!

- Dokładnie! Przyprowadź go kiedyś, dobrze?

-.. Um, okej, ta, ale-

- Oh, muszę iść! Odezwij się do mnie innym razem, dobrze? Do widzenia!

- Co? Ma- - linia się urywa.

Chanyeol odwraca się do Baekhyuna z otwartą buzią.

- Cóż, zgaduję, że nie mamy domu, do którego możemy się udać. - Baekhyun wzrusza ramionami.

- Nie mogę uwierzyć, że obydwaj właśnie zostaliśmy odrzuceni przez własnych rodziców! - wykrzykuje przygnębiony Chanyeol, gdy rzuca telefon na swoje łóżko. Baekhyun chichocze.

- W takim razie możemy zostać tutaj, żaden kłopot.

- ... Ta, zgaduję. - wzdychając, Chanyeol pada do przodu. Baekhyun za późno sobie uświadamia, że jego współlokator na niego upada i po raz kolejny jest zamknięty w większym ciele wyższego.

- Idę teraz spać. Poważnie. - bełkocze Chanyeol i niedługo potem delikatne chrapnięcia zaczynają wypełniać powietrze. Baekhun, poddając się, wzdycha. Obraca głowę, obserwując spokojną twarz Chanyeola, gdy śpi. Wypuszczając najmniejszy cień uśmiechu, Baekhyun sięga do góry, by pogładzić ciemne pukle. Nawet jeśli ledwo może się ruszać, jakoś czuje się tak komfortowo i dziwnie nie zgnieciony i uwięziony, jak czuł się tak wiele razy, kiedy zasypiali na nim inni mężczyźni.

Telefon Chanyeola znowu dzwoni, ale jest za daleko... To może być ważne... Ale Baekhyun utknął... I on też czuje się trochę śpiący...

Może odbierze później...

W końcu Baekhyun też zasypia z palcami we włosach Chanhyeola.



*



Szepty tętnią w tle.

Tak głośno. Brzęczą mu w uszach. Budząc go.

Ciemność otwiera się do światła i jego oczy się skupiają. Podnosząc głowę, mruga śpiąco i rozgląda się dookoła.

Odmruguje mu dziesięć par oczu.

- Co-?

- PAPUŻKI WSTAŁY! - krzyczy znajomy głos. - Przynajmniej jedna z nich.

Baekhyun sięga do góry, by przetrzeć oczy, zanim uświadamia sobie, dlaczego jest taki obolały. Chanyeol wciąż na nim śpi, cholera!

To wtedy, kiedy w pełni się budzi.

- Co wy do diabła tu robicie? - żąda, zanim delikatnie popycha Chanyeola. - Yeol, wstawaj!

- AWW, NAZWAŁ GO YEOL! - grucha połowa tłumu. - JAK UROCZO!

- Co kurwa...? - chrząka Chanyeol zanim zanurza głowę w szyi Baekhyuna, czule go tuląc.

- AWWWWWWWW! - Sehun jest szczególnie głośny. Baekhyun czerwienieje i popycha Chanyeola trochę mocniej.

- Wstawaj! - syczy. Chanyeol przesuwa się trochę, potem podnosi głowę, jego oczy są w połowie otwarte, gdy mruga oszołomiony w powietrzu. Baekhyun uważałby to za urocze, gdyby nie fakt, że dziesięć osób obserwuje ich niczym sowy. Chanyeol wtedy uświadamia sobie, co się dzieje i wydaje z siebie skowyt, jego ręce miotają mu się bezradnie, zanim w końcu upada na ziemię z głuchym grzmotnięciem. Baekhyun siada natychmiast z palącą twarzą, gdy zerka na Chanyeola, by zobaczyć, czy idiota ma się okej, potem odwraca się do swoich kolegów.

- Co tu robicie? - pyta, starając się być na luzie. Większość z nich szczerzy się jak idioci z wyjątkiem Kyungsoo, który siedzi w kącie wyglądając na trochę zgorzkniałego.

- Cóż, przyszliśmy tu, by poprosić was, byście się przygotowali! - mówi Lu Han.

- Ja to zrobiłem! - Sehun krzyczy gdzieś z dołu.

- Cóż, Sehun to zrobił, ale chodzi o to, że znalazł was śpiących jak aniołki, więc przyszedł po nas, byśmy was zobaczyli- um, znaczy, obudzili.

- Sehun! - wyskakuje Chanyeol, jego włosy wciąż są rozwichrzone, kiedy posyła gniewnie spojrzenie do uśmiechającego głupawo Sehuna. - Sehun, ty bacho-

- Tak czy inaczej, - przerywa Chen. - znaczy, połowa z nas nie wierzyła, kiedy ogłosiliście wiadomość, ale teraz, kiedy was zobaczyliśmy... - wszyscy (z wyjątkiem Kyungsoo) wybuchają podstępnym chichotem.

- To prywatne! - wykrzykuje Chanyeol z czerwonymi uszami.

- Ta, cóż, zamykaj drzwi na klucz! - odkrzykuje Sehun.

- Nie wiedziałem, że jesteście tacy bliscy... - Kris porusza brwiami.

- Jakie są wiadomości? - Baekhyun zmienia temat.

- Jedziemy do letniej willi Minseokkiego! - ogłasza Chen. - Nie obchodzi nas jakie macie plany, rzucicie je i pojedziecie z nami!

- Wyszło na to, że nasze plany i tak zostały zniszczone. - mruczy Baekhyun, gdy Chanyeol wskakuje na łóżko.

- Co? Naprawdę? Możemy jechać? - Chanyeol pyta podekscytowany, podskakując ciałem do góry i dołu niczym szczeniak.

- Zaprosiliśmy was, idioto. - Sehun przewraca oczami. Chanyeol posyła mu gniewne spojrzenie.

- Więc, kiedy jedziemy? - pyta Baekhyun.

- Cóż, zaraz po waszej, powiedziałbym, miziającej się drzemce. - spostrzega Minseok. Wszyscy z nich chichoczą. To wtedy Baekhyun uświadamia sobie, że nie ma tam Jongina.

- Gdzie jest Jongin? - pyta.

- Jego rodzice mu nie pozwolą. - wzdycha Chen. - Wiesz jacy są - rygorystyczni ludzie.

- Pozwolili ci przyjechać do jego domu w tamte święta. - zauważa Chanyeol.

- To dlatego, że znam go od lat! - skomle Chen.

- Nie rozmawiajmy teraz o tym, dzieci. - przerywa Kris. - Wstawajcie, będziemy się zaraz zbierać. - pośpiesznie, Chanyeol wstaje, widocznie oszalały.

- Co ty robisz? Już jesteś spakowany, pamiętasz? - zauważa Baekhyun. Chanyeol zastyga, potem opada.

- Oh, tak. - bełkocze.

- Na jak długo zostajemy? - pyta Baekhyun, gdy wychodzi ze swojego łóżka.

- Nie wiem, może na cały czas? - wzrusza ramionami Minseok.

- Nie spakowałem się na całe wakacje! - mówi Sehun.

- Nie martw się, mam tam sterty ubrań do podzielenia się.

- Będziemy się dzielić jak grupa męskich mężczyzn. - Kris znowu porusza brwiami. Joonmyun uderza go w ramię.

- Spójrzcie, czy możemy martwić się o to później? - Lu Han mówi niecierpliwie. - Chodźmy już! - potem dziewięciu z nich zaczyna wychodzić, dopingi i krzyki wypełniają powietrze.

- Czekajcie na mnie! - woła Chanyeol, gdy chwyta za swoją torbę. - Chodź, Baek! - potem biegnie za nimi.

Baekhyun wzdycha składając pościel. - Dzieciaki... - mruczy do siebie, chwytając za swoją torbę i klucze, zanim odwraca się do drzwi. Zatrzymuje się, kiedy widzi stojącego tam Kyungsoo, wpatrującego się intensywnie w podłogę.

- Kyungsoo? - Baekhyun woła ostrożnie, zawieszając sobie torbę na ramię, gdy podchodzi do swojego starego współlokatora. Kyungsoo patrzy do góry i przez moment Baekhyun widzi miks emocji w jego oczach - zazdrość, złość, wściekłość, smutek, zranienie i wszystko inne zmieszane w jedno, ale potem to się zmienia i staje się bezwyrazowe. Kyungsoo uśmiecha się słabo.

- Gratulacje. Za bycie razem. - mówi łagodnie.

- Tylko dlatego, że mi pomogłeś. - Baekhyun odpowiada. Uśmiech znika z twarzy Kyungsoo.

- Kyungsoo, ja-

- Nawet nie myśl o przepraszaniu. - ucina Kyungsoo. - Nie chcę tego słuchać. Nie zasługuję, by słyszeć taką wymówkę. - Baekhyun zatrzymuje się obserwując Kyungsoo. Wydaje się być w konflikcie i w takim bólu. Baekhyun nie wie, co zrobić, bo jest częścią powodu, dla którego Kyungsoo czuje się w ten sposób.

- ... Dziękuję, Kyungsoo. - mówi w końcu Baekhyun. - Dziękuję.

-... Tak lepiej. - Kyungsoo ośmiela się znowu na niego spojrzeć, tym razem faktyczny, szczery uśmiech rozdziela jego usta w kształcie serca. - Teraz lepiej zajmij się Chanyeolem. Wszyscy wiemy jakim jest idiotą.

- Masz rację. - Baekhyun odwzajemnia uśmiech, dłonią ośmielając się sięgnąć, by poklepać plecy Kyungsoo. Kyungsoo mu pozwala. - Chodźmy.



*



- Wow! To takie chore! - wykrzykuje Tao, gdy wszyscy okrążają autobus. - Nie mogę uwierzyć, że masz swój własny, mini autobus!

- Tak, cóż, tak naprawdę nigdy go nie używałem, prawda? - szczerzy się Minseok. Chen ma ten sam uśmiech, gdy oplata ręką swojego chłopaka.

- Moje kochanie jest niesamowite, prawda? - krzyczy Chen. Wszyscy jęczą i odwracają się, gdy Chen całuje Minseoka w policzek.

- Wsiadajcie! - zachęca Minseok. Nikomu nie trzeba mówić dwa razy. W około dwie sekundy, autobus jest już pełny.

- Zgadnijcie, co teraz, chłopaki, zrobimy? - woła Yi Xing, gdy wsiada do autobusu, stając przed nimi wszystkimi. Nikt nigdy nie widział tak podekscytowanego Yi Xinga. - Jedziemy po Jongina!

Autobus wybucha dopingiem.

- Dobra, dobra, jedźmy!

- Tak, jeśli jego rodzice mu nie pozwolą-

- To oznacza, że go wyciągniemy, tak?

- Przemycimy go!

- Spakujemy w walizkę!

- Nie ważne, co powiedzą, on jedzie!

Yi Xing marszczy brwi. - To nie to, co miałem na myśli-

- Misja: Start!

Autobus wybucha rozmowami, gdy zaczyna ruszać. Wszyscy wydają się być tacy roztrzepani i podekscytowani, że Chanyeol czuje, że na ich widok wychodzi z niego jego własne.

Z myślami o Kyungsoo, przez obserwowanie go siedzącego samotnie przed nimi, opierającego się o okno, Baekhyun odwraca się do Chanyeola z ciekawym pytaniem na myśli.

- Yeol... - zaczyna. Chanyeol, który siedzi obok niego, odwraca się z głupim uśmiechem na twarzy, jakby był na haju podekscytowania.

- Hm?

- Jeśli Kyungsoo... - Baekhyun milknie, odwracając swoje ciało, aż w pełni jest przodem do Chanyeola. - Jeśli Kyungsoo... wiesz, wyznałby ci uczucia wcześniej niż wtedy, czy w zamian... byś się z nim umawiał? - Chanyeol opiera się do tyłu z dłonią na brodzie, jakby rozważał ten pomysł, z oczami uroczo spoglądającymi w myślach do góry.

-... Prawdopodobnie. - Chanhyeol odpowiada szczerze, gdy Baekhyun znowu spogląda na Kyungsoo. - Tak, właściwie, prawdopodobnie bym to robił. - Baekhyun odwraca się, wzdrygając się, gdy Chanyeol nagle przybliża się do przodu z olśniewającym uśmiechem na twarzy.

-... Ale myślę, że w końcu bym się w tobie zakochał. - Chanyeol się szczerzy. Baekhyun mruga nie spodziewając się tego. - Myślę, że... to, co sprawiło, że go po pierwsze odrzuciłem, nawet jeśli wtedy nie wiedziałem, to byłeś ty.

Jak głupie to jest, serce Baekhyuna traci rytm.

- Wtedy nie wiedziałem, dlaczego do diabła go odrzuciłem, bo go lubiłem, prawda? - Chanyeol teraz mówi bardziej do siebie. - Znaczy, od lat byłem w nim zauroczony. Ale nagle... to po prostu nie wydawało mi się odpowiednie.

- Jestem pewny, że stworzylibyście bardzo dobrą parę. - Baekhyun mówi łagodnie.

- Tak... Jestem pewny, że bylibyśmy w stanie razem to rozpracować. - Chanyeol kontynuuje w zamyśleniu. - Tylko, że... to nie to samo. Poczułem się zbyt matowy, pusty. Zajęło mi to chwilę, by uświadomić sobie dokładnie, dlaczego. - kończy Chanyeol odwracając się do Baekhyuna z tym słodkim uśmiechem na swojej twarzy.

- Już cię lubiłem!

- Prawdopodobnie zajęło ci wieki, co? - droczy się Baekhyun. Chanyeol delikatnie go popycha.

- Szybciej niż tobie! - wykrzykuje. Baekhyun przewraca oczami, ale nie ma komentarza. Nawet jeśli umawiają się tylko od paru dni, czują się, jakby spotykali się od zawsze. Baekhyun czuje, jak dłoń Chanyeola odnajduje jego, palce przeplatają się z jego.

Czy to jest to, co oznacza "naturalne"? By czuć się tak, jakby to trwało cały czas?

Baekhyun ufa tak szybko, że to przerażające. Jakoś, część niego, głęboka część niego, pokryta bliznami przez jego przeszłe traumy, obawia się, że to wydarzy się znowu - że znowu zostanie zraniony. W końcu zbite i posiniaczone serce jest kruche, nie ważne na jak silne wygląda i na jak silne się buduje - kruche serce, które upada (zakochuje się) zbyt mocno, złamie się na milion kawałków. Baekhyun się boi.

Ale miłość jest odważną rzeczą.

I Baekhyun zamierza spróbować, dla Chanyeola.

Z bijącym sercem, Baekhyun powoli zamyka swoje palce wokół dłoni Chanyeola, zbierając się na odwagę, by oprzeć swoją głowę o ramię swojego chłopaka.





___

Ze mną nie jest okej. Mam problemy (z sobą) i wariuję, dosłownie, powinni mnie zamknąć. Przepraszam, że jestem trochę później (uwierzcie, że gdybym była w stanie, to dodałabym tu wszystko na raz) i choć kocham tłumaczyć, radość sprawia mi czytanie Waszych komentarzy, przy których się śmieję, to stan, w którym ostatnio się znajduję mi to uniemożliwia. Nie mogę się skupić, mam milion myśli w głowie, nad którymi nie potrafię czasem zapanować.

Dziękuję, że czekacie.

Kocham Was i mówię to szczerze, przytuliłabym każdego z osobna.

Miłego weekendu, Promyczki.

Wasza, na granicy szaleństwa, J.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro