52. Ot12 squad

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kilka godzin zajmuje im dostanie się do domu Jongina. Chanyeol jest zaskoczony, że Chen wie, gdzie dokładnie to jest, nawet jeśli od lat się znają. Chanyeol osobiście nigdy tam nie był, bo tak naprawdę nigdy nie miał szansy, by tam pójść.

- W porządku, teraz przeprowadźmy szczerze oddaną rozmowę z rodzicami Jongina!

- Czemu powinniśmy ci zaufać? - krzyczy Sehun, ale się szczerzy.

- Dobre pytanie od idioty. - zauważa Chen także się szczerząc, gdy wyjmuje swój telefon. To wygląda na tak zaplanowane. - Zadzwonię do was na skype z telefonu w kieszeni przy mojej klatce piersiowej, kiedy będę z nimi rozmawiać, więc nie ma potrzeby, żebyście czuli się tacy niepewni, czaicie? - ludzie zaczynają mamrotać, w połowie podekscytowani, w połowie zdenerwowani.

- Dobra. Załogo, czy jesteście gotowi? - Chen mruga porozumiewawczo do wszystkich, potem wychodzi z autobusu. Prawie wszyscy dopingują. Chanyeol nie ma pojęcia, co się dzieje, a Baekhyun wciąż śpi na jego braku.

Wszyscy przesuwają się na jedną stronę autobusu z twarzami przyciśniętymi do okna, gdy obserwują jak Chen znika w rezydencji.

- Co się dzieje? - Chanyeol pyta Yi Xinga. Obydwaj są po drugiej stronie autobusu, więc nie mogą niczego zobaczyć. - Nie zamierzają naprawdę go porwać, co?

-... Słyszałem, że mają. - wzdycha Yi Xing. - Chen mówi, że oni definitywnie go nie puszczą.

- Ale to jest... - Chanyeol milknie niepewny.

- Yeah... - wzdycha Yi Xing.

- DOBRA, BRZEG JEST CZYSTY. - ogłasza Kris. Chanyeol teraz uświadamia sobie, że reszta tłumiła się przy Krisie na przodzie, słuchając prawdopodobnie Chena dzwoniącego do nich na skype i wkrótce Sehun, Tao, Lu Han przygotowują się do ruszenia. W drodze Kris łapie Joonmyuna, a Sehun łapie Kyungsoo, który wygląda na zagubionego.

- Co się dzie- - zaczyna, ale nie ma szansy na rozmowę, ponieważ już wyciągnęli go na zewnątrz.

W całym zamieszaniu Baekhyun przesuwa się po jego ramieniu. Kiedy Chanyeol patrzy do dołu, widzi jak oczy Baekhyuna otwierają się, mrugając trochę, zanim spoglądają do góry.

- Co się dzieje? - bełkocze. Chanyeol wstaje, gdy Baekhyun przeciera oczy.

- Planują porwanie Jongina. - odpowiada Chanyeol. Baekhyun siada prosto.

- Co, poważnie? - Baekhyun też wstaje, gdy wychodzi z ich siedzeń i odwraca się tam, gdzie jest Yi Xing i Minseok.

- Banda dzieci. - komentuje Minseok, gdy Baekhyun i Chanyeol podchodzą do okien. Chanyeol rozumie, co to znaczy, kiedy obserwuje jak opierają drabinę o okno, Sehun i Tao widocznie kłócą się o to, kto się wespnie, a kto będzie trzymał drabinę w miejscu. W końcu Joonmyun decyduje się iść, a Sehun i Tao nie mają wyjścia, jak tylko kłócić się o konsekwencje. Kris krzyczy coś jak: "OSTROŻNIE, JOON-KINS!", gdy trzyma się desperacko drabiny, jakby od tego zależało jego życie. Potem ludzie w autobusie obserwują jak odwraca się do Sehuna i Tao z ogniem w oczach, gdy ich karci. Dąsając się i wciąż się kłócąc pomagają mu trzymać drabinę. Kyungsoo pomaga trochę niepewnie, Lu Han pomaga z entuzjazmem. W końcu Joonmyun wydaje się jakby krzyczeć coś do nich z góry. Wszyscy podtrzymujący go patrzą do góry. Joonmyun wydaje się krzyczeć coś na dół do Kyungsoo. Wszyscy odwracają się do mężczyzny o sarnich oczach z zaskoczeniem i zmieszaniem na twarzach. Oczy Kyungsoo też są duże, gdy z powrotem patrzy do góry. Gdy Chanyeol podnosi oczy do góry, widzi Jongina rzucającego spojrzeniem w dół ze swojego okna, potem znikającego z powrotem w środku. Twarze wszystkich są teraz w psotnym zrozumieniu i nalegają, by Kyungsoo poszedł do góry. W połowie zmieszany, Kyungsoo zaczyna wspinać się pod presją swoich kolegów. Wydaje się, że Joonmhyun zniknął w środku. W końcu Kyungsoo jest na górze. Wydaje się tam tak zostać, co się wydaje wiekami, ale w końcu schodzi z wiszącą na ramieniu torbą. Potem schodzi też Joonmyun i w końcu Jongin.

- Wow, oni naprawdę to robią. - mamrocze Yi Xing. Chanyeol sam jest całkiem zdumiony. Biegną do autobusu. Chanyeol może zobaczyć jak oczy Jongina rozszerzają się w zaskoczeniu na autobus, widzi jak po raz kolejny Tao i Sehun kłócą się o to, które końce drabiny powinni nieść w drodze powrotnej i bardzo męski Lu Han nakazuje im, by się zamknęli. Kris zakłada ramię na uśmiechającego się Joonmyuna, a Kyungsoo jest na samym końcu, truchtając, by nadgonić.

- Nasza ekipa z pewnością jest niesamowita. - Chanyeol mówi w zachwycie. W końcu dochodzą do autobusu i Kris naciska parę razy na telefonie.

- Dzwonię do Chena. To nasz sygnał. - mówi Kris. Czekają przez parę długich minut. Podczas tego czasu, Jongin wygląda na trochę niepewnego i walczącego z samym sobą, rozdarty pomiędzy niechęcią do zdradzenia swoich rodziców, a jednak promieniując podekscytowaniem buntu. W końcu Chen wychodzi z drzwi frontowych z najszerszym uśmiechem na twarzy. Wszyscy w autobusie zaczynają dopingować...

Wtedy Baekhyun jest poza autobusem, krocząc do wejścia. Twarz Chena jest ekspresją zmieszania, ale jedyną wymianą pocieszenia Baekhyuna jest klepnięcie w plecy. Chen odwraca się, ale Baekhyun już truchta do frontowego wejścia. Teraz autobus jest cichy, obserwując z niecierpliwością, gdy Chen biegnie do autobusu.

- Co on robi? - pyta Lu Han.

- Nie jestem pewny, ale-

- Chce im powiedzieć o naszych planach. - kończy Chanyeol. Wszyscy odwracają się do niego z szerokimi oczami, zanim wszyscy zaczynają jęczeć. Autobus wybucha w pomrukach.

- Nie...

- Wszystko zniszczy...

- Przynajmniej próbowaliśmy...

- Ten, co psuje zabawę...

- Pa Jongin, fajnie było cię spotkać.

Chanyeol chce się kłócić, chce powiedzieć im, że ktokolwiek, kto pada pod urok Baekhyuna zostanie przekonany. To zawsze działa. Ale Chen jest szybszy.

- Ufam mu. - mówi głośno. Autobus znowu cichnie, wszyscy odwracają się do Chena, który ma wyprostowane plecy, wyglądając całkowicie lojalnie. Chanyeol nigdy nie szanował tak swojego byłego współlokatora bardziej niż w tej chwili.

- Ufam Baekhyunowi. Wiem, że będzie w stanie to zrobić. - mówi pewnie Chen. Może to sposób w jaki wygląda, jakby miał uderzyć każdego, kto się nie zgodzi, albo może to dlatego, że to lider tej misji, ale wszyscy są przekonani, ponieważ przestają mamrotać.

Czekają długi czas. Chanyeol nie pamięta jak długo. Niektórzy z nich przestali wierzyć, ale Chanyeol pozostaje silny, wie, że Chen też. Jongin wygląda na zmartwionego i w końcu pospiesza z autobusu. Idą za nim protesty, ale żaden nie ośmiela się śledzić go fizycznie. Wszyscy z autobusu obserwują jak Jongin biegnie do wejścia, ale nie dostaje się tam, ponieważ w końcu wychodzi trójka ludzi z Baekhyunem na przodzie. Wszyscy widzą jak Jongin biegnie przytulić swoich rodziców. Chanyeol nie widział ich nigdy wcześniej, ale może powiedzieć, że to dlatego, że troszczą się o niego za bardzo, że obawiają się go puszczać. Chen też wybiega z autobusu, biegnąc do nich by przeprosić. Nie wydają się być tym zbyt zdenerwowani, w fakcie, uśmiechają się. Po tym, co wydaje się być najdłuższym pożegnaniem, jakie kiedykolwiek miało miejsce, rozdzielają się, biegnąc razem do autobusu. Kiedy wchodzą, zostają przywitani najgłośniejszymi okrzykami radości, jakie Chanyeol kiedykolwiek słyszał od tylko dziewięciu ludzi. Baekhyun łapie wzrok Chanyeola i uśmiecha się.

Chanyeol odwzajemnia uśmiech.



*



Jongin był w swoim pokoju wzdychając, gdy dąsał się o to jak jego WSZYSCY koledzy będą razem w wakacje, a on po raz kolejny będzie sam w swoim domu.

Nie obwinia swoich rodziców. W końcu za bardzo się o niego troszczą.

Jednak czasami życzy sobie, by wzięli się w garść i go puścili. Jest już dziewiętnastolatkiem, dlaczego po prostu nie mogą go zostawić?

Czuje się tak gorzko, tylko o tym myśląc. Szczególnie, że jest tam z nimi Kyungsoo... Wszyscy są w stanie go zobaczyć, ale Jongin jest jedynym, który nie będzie mógł...

Czuje, że wibruje mu telefon.

Chen: Idziemy po ciebie. ;))))))))

Patrzy się głupio. Co?

Jongin zaczyna krążyć niespokojnie po pokoju, zastanawiając się, co do diabła znaczy ta wiadomość. Otwiera drzwi i patrzy na dół, potem znowu krąży po pokoju, potem odpisuje, potem krąży, potem znowu pisze, potem krąży, potem jeszcze raz pisze.

Po godzinie poddaje się, czując się niezmiernie sfrustrowanym. Strollował mnie. Wściekły Jongin wskakuje na łóżko i zaczyna się rzucać. Strollował mnie!

W połowie swojej frustracji, Jongin zasypia.

Budzi się do dziwnego stukania. Mrugając, Jongin podnosi głowę, prawie krzycząc, kiedy widzi zaglądającego do środka Joonmyuna. Z szerokimi oczami obserwuje, jak jego współlokator otwiera okno, spokojny i zebrany w sobie.

- Chodźmy. - mówi po cichu.

- Ch-ch-ch-chodźmy gdzie? - jąka się przerażony Jongin.

- Chen ci nie powiedział? - wzdycha Joonmyun. - Ten idiota.

- Co? Serio przyszliście? - Jongin staje na chwiejnych nogach. Mimo to Joonmyun wydaje się naprawdę niecierpliwy.

- Pospiesz się.

- J-j-ja... Moi rodzice mi n-n-nie pozwolą. - Jongin stoi tam bezradny.

- Porywamy cię.

- Ale moi... moi rodzice...

Joonmyun wydaje się myśleć, że to nie działa, więc znowu wygląda na zewnątrz. Jest ich więcej? Zastanawia się do siebie Jongin.

- Kyungsoo! - słyszy krzyk Joonmyuna. Serce utknęło Jonginowi w gardle. - Kyungsoo, chodź tu!

Kyungsoo? Serce Jongina szybko bije. Jakby próbował sobie udowodnić, kroczy do okna i wygląda na zewnątrz. W rzeczy samej, urocza twarz Kyungsoo pojawia mu się na widoku, te wielkie oczy patrzą się na niego do góry.

On też tu jest, by mnie zabrać?

Zawstydzony Jongin znowu robi krok do tyłu, serce wali mu w gardle, nawet nie w pełni świadomy, że Joonmyun wdzięcznie wszedł do środka.

- C-co ty-

- Biorę twoje rzeczy, oczywiście. - Joonmyun odpowiada spokojnie, odwracając się, by zacząć przeszukiwać szafy Jongina.

- Czekaj! Hyung, nie powinienem-

- Jongin? - anielski głos rozbrzmiewa delikatnie z okna. Serce znowu szybko mu bije, Jongin odwraca się, by zobaczyć w oknie Kyungsoo, patrzącego się na niego niewinnie.

- K-Kyungsoo. - wita Jongin. Po jego wyznaniu, przez tak długi czas nie rozmawiali ze sobą za dobrze, ale przez ostatnie tygodnie znowu zaczęli się dogadywać. Mimo to, wciąż jest niezręcznie. Jednak Jongin widząc go czuje taką ulgę.

- Idziesz? - pyta Kyungsoo wypuszczając mały uśmiech. - Wszyscy czekamy.

- Oh... - Jongin się rozgląda. Nie wie, co go opętuje. - Uh, ta, zaraz tam będę...

- Skończone. - mówi zwyczajnie Joonmyun, gdy podaje torbę do Kyungsoo. - Chodźmy na dół.

Po raz kolejny Kyungsoo uśmiecha się do niego zachęcająco, potem znika po drabinie. Jongin obserwuje jak Joonmyun idzie za przykładem i w końcu on sam też niepewnie schodzi.

Dotyka ziemi, słysząc przywitania od wszystkich swoich kolegów, których głosów obawiał się nie słyszeć przez dwa miesiące.

Kiedy patrzy do góry prawie otwiera usta ze zdziwienia. Przed nimi jest autobus i wydaje się, jakby wszyscy jego koledzy przyjechali tu tylko po to, by go zabrać. Wszyscy są tu dla niego.

Jongin czuje się taki wzruszony.



*



Do letniej willi Minseoka docierają wieczorem. Wszyscy przez całą drogę rozmawiali i grali razem w gry, więc nikt nie jest zmęczony.

- Minseokkie mówi, że zatrudnił paru kucharzy i panie sprzątające, by pomogły nam podczas wakacji~ - Chen krzyczy swoim silnym wokalem, więc dzwoni ponad wszystkich innych.

- Hej, czemu sam nie może tego powiedzieć? - Chanyeol pyta z ciekawości.

- Yeah! - dodaje Kris. - To on jest tu Hyungiem!

- Minseokkie nie lubi tak dużo mówić przed idiotami takimi jak wy! - ryczy Chen. Kris wstaje, gotowy zaatakować. Chanyeol wzdycha zastanawiając się, dlaczego do cholery w ogóle to zaczął.

- Dobra, dobra, dobra... - Minseok ciągnie Chena za ramię, wypuszczając mały uśmiech. W ogóle nie wygląda na zdenerwowanego! - Wszyscy, wysiądźmy. Jestem pewny, że już przygotowali dla nas kolację.

Z tym wszyscy wybuchają okrzykami, gdy wstają, chwytając swoje torby. Chanyeol się szczerzy, uśmiechając się, gdy z czułości przyciska swój nos do Baekhyuna, zanim odchyla się do tyłu. - Jesteśmy.

- Jesteś taki dziecinny. - bełkocze Baekhyun, ale się uśmiecha.

- Czy to nie jest to, co we mnie lubisz? - Chanyeol uśmiecha się szeroko, gdy obydwaj czekają, aż wszyscy wysiądą, potem idą za przykładem jako ostatni.

- Śnij dalej. - marszcząc brwi odstrzela Baekhyun.

Wchodzą do willi, spotykają się z pięknymi marmurowymi podłogami i wysokimi, wysokimi sufitami. To przypomina Chanyeolowi o domu Baekhyuna. Wszyscy zbierają się w głównym pokoju wejściowym, który jest tak duży jak stołówka, tylko nieurządzony.

- W porządku! - ryczy Chen. Każdy przestaje podziwiać podłogę i sufit, i wazy w rogu, i odwracają się do niego. Minseok stoi obok niego, a wszystkie ich torby są w grupie na środku. - Najpierw musimy ustalić pokoje.

- Więc Minseokkie mówi, że jest tylko osiem pokoi. Wiecie co to znaczy? NIEKTÓRZY Z WAS MUSZĄ SIĘ DZIELIĆ! - mówi Chen. Baekhyun przewraca oczami - jego najlepszy przyjaciel jest takim idiotą.

- NIE DZIELĘ SIĘ! - mówi głośno Sehun. Grupa po raz kolejny wybucha szeptami i pomrukami. Chanyeol naprawdę nie ma nic przeciwko.

- Ja, oczywiście, będę dzielił go z Minseokkiem~ - ogłasza Chen, gdy zakłada rękę wokół Minseoka. Chanyeol zauważa, że Lu Han chichocze.

- Sorry, Jongdae-yah, zajmuję swój własny pokój. - mamrocze Minseok. Wszyscy się śmieją, Lu Han najgłośniej, a Chen zaczyna skomleć.

- Próbowałem tego wcześniej, sorry! - woła Lu Han, potem śmieje się z Yi Xingiem. Chen spogląda na nich gniewnie.

Nawet jeśli ochłonął, cześć niego wciąż brzmi gorzko, gdy pyta resztę grupy, czego chcą. Wszyscy kontynuują sprzeczanie się, w większości chcąc sami zająć pokój, inni szukając partnerów na wypadek, gdyby nie dostali własnego pokoju, potem zaczynają kłócić się o partnerów. W końcu Minseok podejmuje decyzję.

- Okej, po prostu wyciągnę imiona z czapki, ludzie. - krzyczy Minseok. - Nie ma kłótni. - później dodaje. W jakiś sposób wydaje się mieć magiczny efekt i w końcu wszyscy się uciszają.

Dosłownie chwyta czapkę (z torby Sehuna) i pisze imiona na skrawkach papieru, zanim wkłada je do środka.

- Soliści~ - woła stojąc prosto i trzymając czapkę przed sobą. Oczy wszystkich są szerokie w oczekiwaniu. - Ja jestem wyjątkiem, oczywiście. - dodaje. Chen wygląda na zgorzkniałego.

- Okej, więc... - Minseok wyciąga pierwsze imię. - Chen.

- TAK! Frajerzy! - Chen chwyta swoją torbę, wyglądając teraz na wydatnie bardziej rozweselonego. W końcu Chen jest typem samotnego wilka z wyjątkiem, jeśli chodzi o Minseoka. Wytyka figlarnie język. - Tak w ogóle, każdy pokój ma królewskie łoże, więc wszyscy będziecie musieli dzielić razem łóżko. Jestem pewny, że to okej? - urocze oczy Minseoka skanują pokój, czekając na reakcję. Wszyscy chrząkają.

- Poczekajcie, zanim powiecie cokolwiek jeszcze. - woła Tao. Sehun wygląda obok niego na bardzo zdeterminowanego. - Który dzisiaj?

-.... Piętnasty sierpień... - odpowiada Minseok, przekręcając głowę w zmieszaniu.

- Co to było? - pyta Tao, przyciskając dłoń do ucha, nawet jeśli Chanyeol jest 1000% pewny, że usłyszał wyraźnie, co powiedział Minseok.

- Piętnasty sierpień.

- CO TO BYŁO?!!!

- ... Jesteś idiotą, Tao-

- To prawda! To prawda, Sehun, nie myliłem się co do daty! - Tao krzyczy do Sehuna, który wygląda na bardzo zirytowanego. - Piętnasty sierpień! Piętnasty sierpień! Ssij! Nie pieprzony dziesiąty sierpień, bo to pamiętny dzień, kiedy mój szczeniaczek Candy znalazł miejsce w moim sercu!

- Dzieci... - wzdycha Minseok, gdy dwójka zaczyna się sprzeczać. - Tak jakby już wystarczająco się nie kłócili.

- Chłopaki, przestańcie! - krzyczy Joonmyun, gdy odsuwa ich od siebie. Krzyżują swoje ręce, patrząc się na siebie gniewnie. Minseok wypuszcza kolejne westchnienie, gdy wyciąga papier z czapki.

- Następny... Kyungsoo! - wszystkie oczy odwracają się do Kyungsoo, którego oczy są nawet większe. Nie wydaje dźwięku, tylko ma te wielkie oczy, gdy podchodzi do swojej torby i podnosi ją. - W porządku, Soo. Poczekaj tu, twoja sypialnia będzie tuż obok kolejnego solisty, którego wywołam. - Kyungsoo stoi obok Minseoka, skanując każdego oczami. Chen już przestał badanie.

- Następny... Baekhyun! - Baekhyun stoi, gdy Chanyeol szepcze za nim "Szczęściarz!". Uśmiecha się i bierze swoją torbę, przesuwając się, by stanąć obok Kyungsoo. Minseok wskazuje jednemu ze swoich ochroniarzy, by pokazali im drogę. Teraz wszyscy jęczą, uświadamiając sobie, że są tymi, którzy muszą dzielić się pokojami. Szczerze, Chanyeolowi wszystko jedno z kim będzie się dzielił, bo jest pewny, że z każdym będzie czuł się swobodnie. Kris przylega do Joonmyuna, jakby od tego zależało jego życie, a Joonmyun wzdycha.

- Okej, teraz pary! - Minseok mówi z entuzjazmem, wyciągając tym razem dwa imiona. - Uh... Kris i Yi Xing!

Chanyeol prawie śmieje się na głos, kiedy Joonmyun odwraca się do Krisa, który zastygł w miejscu, zawiedziony, że nie dostał pokoju z Joonmyunem. Pamięta jak Yi Xing był jednym z wielku crush'y Krisa i jest pewny, że Joonmyun też.

- Pewnie! - odpowiada radośnie Yi Xing, gdy chwyta swoją torbę i czeka na Krisa. Kris od razu wstaje, nieświadomy śmiertelnego spojrzenia Joonmyuna, gdy wpatruje się w każdego innego. - WY WSZYSCY, LEPIEJ NIE DOTYKAJCIE MOJEGO JOONMYUN-KINS! - potem bierze swoją torbę i odchodzi z Yi Xingiem, śmiejąc się i uśmiechając z młodszym.

Chanyeolowi trochę przykro z powodu Joonmyuna, który może wydawać się całkiem straszny, gdy jest zazdrosny. W końcu całkiem gruntownie przeszli razem przez zazdrość. Czując ból Joonmyuna, Chanyeol przesuwa się, aż siedzi obok swojego kolegi.

- Jest w porządku, ten idiota jest lojalny jak się tylko da. - szczerzy się Chanyeol. Joonmyun rumieni się z zakłopotania.

- K-kto mówi, że jestem niepewny? - mamrocze bawiąc się palcami. Chanyeol przysięga, że to pierwszy raz, kiedy rozmawiał z tak łatwo denerwującym się Joonmyunem - wszystkimi innymi razami zawsze rozmawiał z Seksownym Joonmyunem. Uśmiecha się, wiedząc, że przynajmniej ktoś taki jak Joonmyun może posiadać stronę, która jest czytelna dla wszystkich innych.

- Następni... Lu Han i Sehun! - krzyczy Minseok. Lu Han idzie by przybić piątkę z Sehunem, którego myśli o chęci spania samemu są momentalnie zapomniane, gdy przybija piątkę z triumfalnym uśmieszkiem. Wstają, by zabrać swoje torby, teraz Lu Han oblewa uwagą maknae, delikatnie się z nim wygłupiając, jak zawsze to robi, kiedy Sehun jest w pobliżu - to nawyk.

- Następni... Jongin i Tao! - Jongin strzela uśmiechem do Tao, który go odwzajemnia, gdy pomagają sobie wstać z podłogi i ruszają naprzód po swoje torby, potem odchodzą gadając.

Joonmyun i Chanyeol patrzą na siebie. Zostali tylko oni.

- Cóż, wasz pokój jest na samym końcu szczytu schodów. - Minseok wzrusza ramionami, gdy chwyta swoją własną torbę. - Jestem pewny, że to dobry wybór. Kris prawdopodobnie zabiłby wszystkich innych, którzy dzieliliby pokój z Joonmyunem.

- Cz-czemu po prostu nie możesz umieścić ich razem? - jąka się Chanyeol. - Znaczy, czy to nie byłoby prościej-

- Ponieważ wszyscy wciąż narzekają. - Minseok łapie się za głowę. - Chłopaki, przyprawiacie mnie o ból głowy. - potem odchodzi, samotna postać miesza się z cieniami.

- Bardziej martwię się o Krisa. - mamrocze Joonmyun. Może Chanyeol nie potrafi zrozumieć, ponieważ Baekhyun ma swój własny pokój, ale jest pewny, że czułby się tak samo, gdyby był na miejscu Joonmyuna. W końcu wyruszają razem, by znaleźć swój pokój.



*



- Myeonnie! - lamentuje Kris, gdy wchodzi mu do pokoju. Chanyeol siedzi na łóżku, grając na swoim telefonie, a Joonmyun upewnia się, że jego strona łóżka jest schludna i wygodna.

- Kris? - Joonmyun nawet nie ma czasu, by spytać swojego chłopaka, co do diabła tam robi, bo Kris zamyka go w niedźwiedzim uścisku. Chanyeol się krzywi, czując się bardzo samotnym i zapomnianym.

- Proszę, Kris, znajdź inne miejsce do lamentowania i narzekania. - mówi poważnie Chanyeol. Kris odwraca się i gniewnie patrzy na Chanyeola, potem kopie swoim kapciem w najlepszego przyjaciela.

- Jakim jesteś przyjacielem? - dąsa się Kris. - Nie waż się-

- Dotknąć Joonmyuna, tak, tak. - Chanyeol przewraca oczami. - Tak, jakbym to w ogóle zrobił.

- Co?! - Kris odstawia Joonmyuna i odwraca się twarzą do przyjaciela. - Co to ma niby znaczyć? Że Joonmyun nie jest atrakcyjny? Że Joonmyun nie jest pożądany-

- Jestem pewny, że po prostu ma na myśli, że jest zobowiązany. - wzdycha Joonmyun, ale jego policzki są zarumienione, zadowolony, że Kris go broni.

-... Oh. - Kris marszczy brwi, zmieszany. - Cóż! Powiem ci, że Joonmyun jest najatrakcyjniejszą, najbardziej pożądaną osobą w całym świecie!

-... - Chanyeol marszczy brwi, chcąc się spoliczkować. Czemu zawsze musi być pomiędzy miłosnymi sprawami Krisa i Joonmyuna?

- Prawda, Myeonnie? - cała uwaga z powrotem jest na Joonmyunie, Kris próbuje zalać Joonmyuna czułością, ale Joonmyun jest zbyt nieśmiały, by to zaakceptować.

- Kris, wyjdź! - piszczy, gdy popycha Krisa do drzwi. - Przeszkadzasz nam!

- Mój pokój jest tuż w dole korytarza, Myeonnie! - krzyczy Kris, gdy jest pchany do drzwi. - Czy to nie zrządzenie losu? Jesteśmy na tym samym piętrze!

- Odwiedzę cię, obiecuję. - mówi delikatnie Joonmyun, robiąc ostatnie, duże pchnięcie, zanim dysząc zamyka za sobą drzwi.

- Stary, on jest pracą. - komentuje Chanyeol. - Już czuję się zmęczony samym obserwowaniem.

- Jest tego wart. - mówi Joonmyun z małym, nieśmiałym uśmiechem na ustach. Chanyeol teraz żałuje, że w ogóle to poruszył. To urocze, ale oglądanie ich jest takie żenujące.

- Więc... ty i Baekhyun, huh? - pyta delikatnie Joonmyun, gdy siada obok Chanyeola. - Nie wiedziałem, że zgodzi się tak szybko.

-... Szczerze, ja też nie. - przyznaje Chanyeol. - Właściwie na starcie prosiłem go o wyjście, ale zawsze mnie odrzucał. I nagle... pewnego dnia, znikąd, to on mnie poprosił.

- Zgaduję, że w końcu sobie uświadomił, huh... - chichocze Joonmyun. - Zajęło mu wystarczająco długo.

- Masz na myśli, zajęło mi wystarczająco długo. - chichocze Chanyeol.

- Nie... on był wolniejszy. - mówi cicho Joonmyun.

- Huh? Co to znaczy? - Chanyeol odwraca się, by spojrzeć na swojego spostrzegawczego kolegę.

- Mam na myśli to, co mam. - uśmiecha się Joonmyun.

- Nie- ale- znaczy... Lubiłem go od wieków, więc to mi zajęło dłużej... tak naprawdę nie wiem, kiedy on zaczął mnie lubić, ale po prostu wiem, że to było wzajemne w czasie, kiedy się dowiedziałem i-

- To od początku było wzajemne. - duma Joonmyun. - Inaczej nie chciałby odwzajemnić pocałunku, prawda?

- S-s-skąd to wiedziałeś? - Chanyeol rumieni się z zakłopotania.

- Musisz być trochę bardziej prywatny. - szczerzy się Joonmyun. Chanyeol czuje, że jego uszy się czerwienią. Właśnie wtedy otwierają się drzwi.

- Hej. - woła Joonmyun. Chanyeol jest zbyt zawstydzony, by spojrzeć na kogokolwiek, ale i tak odwraca głowę i widzi stojącego Baekhyuna. Pamiętając, co powiedział Joonmyun tuż przed tym, jak Baekhyun otworzył drzwi, Chanyeol szybko się odwraca, zawstydzony.

- Lepiej nie rób nic podejrzanego Joonmyunowi. - mówi Baekhyun, gdy do nich podchodzi.

- Co? Jak mogłeś- ja... - Chanyeol wciąga powietrze, obrażony. - J-jak mógłbym-

- Jest na to zbyt niewinny, prawda? - śmieje się Joonmyun. - Nie naskakuje cię, co?

- Nie. - Baekhyun też się śmieje, tak jakby to było coś śmiesznego, a nie coś, co zawstydza Chaneyola. Chanyeol czuje, że czerwieni się jeszcze bardziej.

- To nie jest śmieszne! - wykrzykuje. - Jeśli jesteś skłonny myśleć, że jestem zwierzęciem, to w zamian pozwól mi ze sobą spać!

- Tylko żartuję, Yeol. - mówi łagodnie Baekhyun. - Ufam ci, Yeol.

Chanyeol odwraca wzrok tak, że Baekhyun nie widzi jego uśmiechu.

- Dziecko strzela focha~ - chichocze Joonmyun, wtedy Chanyeol czuje, że łóżko się rusza. - Zostawię was. - kroki znikają za drzwiami, które zamykają się po cichu.

Trwa cisza. Chanyeol chce, by Baekhyun przeprosił, doskonale wiedząc, że jest dziecinny i doskonale wiedząc, że Baekhyun wie, że jest dziecinny.

Obydwaj są uparci.

-... W porządku, przepraszam, Chanyeol. - grucha miękki, kojący głos Baekhyuna. Chanyeol czuje dłonie delikatnie chwytające jego ręce, odrywające je od jego piersi. Chanyeol wciąż nie patrzy na Baekhyuna, chcąc go zwabić.

- We wszystkim ci zaufam, Yeol. - oddycha Baekhyun, teraz blisko jego ucha. Chanyeol czuje miód i truskawki, i dalej już nie może być zły. Z prędkością światła, Chanyeol sięga i chwyta pas Baekhyuna, przyciągając go do siebie. Siła sprawiła, że wywrócił się do tyłu z Baekhyunem na sobie. Wypuszcza głupawy uśmiech, gdy czuje na sobie ciężar Baekhyuna.

- Mam cię! - śmieje się. Baekhyun marszczy brwi. - Chanyeol zauważa, jak jego całe ciało sztywnieje.

- Dziecinne. - mamrocze. Chanyeola to nie obchodzi, gdy oplata rękę wokół ciała Baekhyuna, trzymając go blisko. Baekhyun opiera głowę o jego klatkę, nie próbując się odrywać.

- Ale serio. Czemu nie możesz po prostu być ze mną w pokoju? - dąsając się pyta Chanyeol. - Pozwól Joonmyunowi mieć ten pokój dla siebie!

-... Nie. - odpowiada w końcu Baekhyun. - Chcę wiedzieć, jak to jest mieć pokój dla siebie.

- Nie to, że nie masz całego pokoju dla siebie! - Chanyeol siada z Baekhyunem w swoich ramionach. - Masz w swoim domu największą sypialnię, na miłość boską!

- To się nie liczy. - Baekhyun się teraz odrywa, schodząc mu z kolan. - Mam już dość twojej obecności, Chanyeol.

-... Surowe. - wzdycha Chanyeol. - I pomyśleć, że zakochani powinni być nierozłączni.

- Po prostu chcę, byś miał swoją własną przestrzeń osobistą, wiesz? - kontynuuje Baekhyun.

- Ale dzielenie pokoju z chłopakiem kogoś innego nie jest przestrzenią osobistą, Baek! - wykrzykuje Chanyeol. - Co, jeśli coś się stanie-

- Ale nie stanie. - Baekhyun odpowiada spokojnie. - W fakcie czuję ulgę, że pokój dzieli z tobą Joonmyun. Nie jest singlem i ty też nie, więc obydwaj jesteście do kogoś zobowiązani i nie będziecie musieli niczego robić.

- Nie, ale-

- Ufam ci, Yeol. To wciąż coś znaczy. - wtrąca Baekhyun. - Po prostu... nie ufam nikomu innemu.

- Co to znaczy? - zdezorientowany Chanyeol rozszerza oczy.

- Kyungsoo. - mówi delikatnie Baekhyun. - Znając go, prawdopodobnie nic ci nie zrobi.

- Yeah, więc dlaczego-

- Ale miłość sprawia, że ludzie robią szalone rzeczy. - kontynuuje Baekhyun. - I miłość sprawia, że ludzie zamieniają się w kogoś innego. Nie wiesz, co się wydarzy.

Chanyeol siedzi oniemiały.

Po raz pierwszy od dnia, w którym Baekhyun powiedział mu wszystko, Chanyeol widzi przebłysk niepewności Baekhyuna. Pomimo tego, że Chanyeol nie wie, dlaczego do diabła Kyungsoo miałby mu coś zrobić, wiedząc, że jest zajęty przez kogoś innego, mówi sobie, że sytuacja Baekhyuna jest inna i że nigdy nie zrozumie tego, przez co przeszedł Baekhyun.

Miłość była dla Baekhyuna okropna, ale jest tu Baekhyun, który daje miłości kolejną szansę. Chanyeol nie chce dawać Baekhyunowi uncji niepewności.

- Poza tym, chcę zobaczyć jak dzielisz pokój z innymi. - Baekhyun mówi całkiem radośnie. Chanyeol wzdycha, gdy sięga i chwyta dłoń Baekhyuna - tylko po to, by Baekhyun trochę się od niego cofnął.

- Baek, co jest nie tak?

- ... Nic. - Baekhyun wstaje. Chanyeol przysięga, że jego nogi lekko zadrżały. -... Nie ma potrzeby się przejmować, Yeol. Widzimy się na dole. - potem zamyka za sobą drzwi, zostawiając Chanyeola bardzo zmieszanego.



*



Chanyeolowi nie zabiera długo, by to rozwiązać.

Wyjmuje swój telefon, nawet jeśli już wie. Data mówi: 15 sierpień.

Nadchodzi okropny tydzień Baekhyuna. Prawdopodobnie przypomniał sobie wcześniej, podczas głupiego skandalu Tao i Sehuna, przyciśnięty ich powtarzaniem daty. I czuje to, pomimo pozornego zapomnienia o swoich przeszłych traumach.

To dlatego jest taki zdystansowany i powściągliwy. Obawia się fizycznego kontaktu.

Chanyeol zacieśnia swój uścisk na telefonie, zdeterminowany, by zaopiekować się dobrze Baekhyunem, ale nie robiąc nic, co przekroczyłoby limit.

W tym czasie wchodzi Joonmyun, zaskoczony widokiem samego Chanyeola.

- Czy możesz... mi pomóc, proszę? - pyta Chanyeol. Oczy mniejszego rozszerzają się w zaskoczeniu. - Zaopiekuj się Baekhyunem w tym tygodniu... proszę, pomóż mi się nim zająć.

-...- Joonmyun nic nie mówi, ale przytakuje, bez pytania rozumiejąc powagę sytuacji.

- On będzie przechodził ciężki czas, a ja... Jestem takim idiotą. - Chanyeol chowa swoją twarz w dłoniach. - Zapomniałem.

- Jest okej. - szepcze Joonmyun. - We wszystkich szczęśliwych chwilach ludzie mają skłonność zapominać najważniejsze rzeczy.



*



Następnego dnia prawie zapomina o swoich zmartwieniach z poprzedniej nocy. Czując się radosnym, wychodzi z pokoju i idzie korytarzem do schodów.

W drodze odnajduje kucającego na środku Sehuna, Lu Hana z ręką wokół niego, pytającego niezręcznie, co jest nie tak. Chanyeol też się pochyla. Sehun wygląda, jakby nie spał całą noc.

- To było przerażające... - jęczy Sehun z dłońmi we włosach. Lu Han wygląda na ekstremalnie winnego.

- Co się stało? - pyta Chanyeol, gdy pomaga Lu Hanowi zaprowadzić Sehuna do ich pokoju.

- Nie wiem... Zostałem w pokoju Yi Xinga i Krisa, grając w karty, aż do trzeciej i zostawiłem Sehuna samego w pokoju... Myślałem, że będzie w porządku, bo powiedział, że chciał cały pokój dla siebie.

- To było takie straszne... - szlocha Sehun.

- Potem wróciłem, by pójść spać, ale uświadomiłem sobie, że go nie ma. - Lu Han wygląda na zmęczonego. - Pomyślałem, że może zrobił to, co ja, że szuka osób, z którymi mógłby pograć... Potem tego ranka usłyszałem kogoś drapiącego drzwi i ja... On tu był, przerażony.

- To było okropne... - jęczy Sehun.

- Ten idiota tylko się popisuje! - Chanyeol przewraca oczami. - Nie może spać sam, jeśli to ostatnie co robi! - delikatnie odrywa dłonie Sehuna od jego włosów. Nawet jeśli Sehun zawsze skomle i czasem tak szlocha, Chanyeol ma złe przeczucie.

- Powiedz mi, co się stało, Sehun. - prosi Chanyeol, jego oczy są twarde, gdy trzyma wzrok Sehuna. W końcu Sehun wydaje z siebie czknięcie.

- Ja... Wczoraj nie było tu hyunga Lu Hana... Nie mogłem spać sam... Więc poszedłem znaleźć kogoś, z kim mógłbym spać... - jąka się Sehun. Ma worki pod oczami.

Czemu nie wraca? Myśli sobie Sehun, wpatrując się w ciemność. Nic nie słyszy. Ściany muszą być dźwiękoszczelne, że niczego za nimi nie słychać. Lu Han-hyung, pospiesz się...

Po około dziesięciu minutach, Sehun rezygnuje z czekania. Nigdy nie lubił sam spać. Myślał, że po latach będzie w końcu w stanie zmężnieć i mieć pokój dla siebie, ale dzisiaj właśnie udowodnił, że nie może tego zrobić.

Siada. Najpierw ma chęć popędzić i poszukać Lu Hana i powiedzieć mu, by wracał. Mając w głowie ten cel, Sehun wkłada swoje kapcie i szura z łóżka, przełykając ślinę na ciszę, która wydaje się przytłaczać to miejsce.

Otwiera drzwi i wychodzi. Nie musi być bardzo dyskretny, ponieważ ściany są dźwiękoszczelne, a drzwi nie skrzypią. Szuka światła, które wylewa się ze szpary pod drzwiami i w rzeczy samej jedno znajduje - pokój tuż obok jego. Przyciska do niego ucho. Słyszy śmiech i głośny lament frustracji Krisa. Lu Han wydaje się świetnie bawić. Jakoś rozwydrzony, jak to lubi być, Sehun nie chce przeszkadzać.

Więc sunie do następnego i puka do drzwi.

- W-wtedy pierwszy pokój który znalazłem był jego... Obudził się i powiedział, żebym przyszedł do jego łóżka... Tak się cieszyłem, bo... bo ktoś pozwolił mi ze sobą spać...

- Kto to?

- S-Sehun... - mamrocze cicho Sehun. - Lu Han-hyung gra gdzieś indziej, a-a ja nie mogę spać sam. M-mogę dzisiaj spać z tobą?

Spodziewa się "nie". Spodziewa się być zgaszonym. W końcu, kto o zdrowych zmysłach chciałby dzielić się swoim łóżkiem?

-... Chodź tu. - głos jest łagodny i uprzejmy, jednak coś jest nie tak. Brzmi na napięty. Brzmi na wymuszony. Co więcej, brzmi na zaniepokojony. Wdzięcznie, Sehun zamyka za sobą drzwi i rusza do łóżka, potem wspina się do niego.

- Wszystko było... wszystko było na początku okej... ale potem, potem zaczął jęczeć w śnie. Myślałem, że działo się coś złego i... pytałem go, czemu to robi... myślałem, że ch-chciał spróbować mnie przestraszyć... ale nie odpowiedział mi... tylko dalej jęczał i się rzucał... i zaczął krzyczeć... - Sehun chowa twarz w dłoniach. Chanyeol ma bardzo złe przeczucie.

Sehun spodziewał się, że odbędzie krótką, miłą rozmowę, zanim pójdzie spać, ale nie wydaje się bardzo chętny. W końcu przejmuje ich cisza i jego oddech się normuje, więc Sehun wie, że musi już spać.

Akurat, gdy Sehun też ma zamiar spać, słyszy nieregularne przesunięcia.

- Hyung?

-... Mhm... - jęk jest delikatny, potem wydaje się być głośniejszy. - Mmph... Nnh... N-nie...

- Hyung? - serce Sehuna teraz bije. Siada lekko, próbując wiedzieć w ciemności. Ale nie może, bo jego oczy się nie przyzwyczaiły. - T-to nie jest zabawne, hyung... - jęki stały się tylko głośniejsze i bardziej poruszone.

- Nie... stop...

- P-proszę stop...

- N-nie...

- To boli...

- Pomocy...

- Proszę... pomóż mi...

- W-wtedy uświadomiłem sobie, że śpi, w-więc próbowałem go obudzić... ale on ciągle mnie odpychał... Wciąż krzyczał... Ciągle mówił " Nie, wynoście się ode mnie!" i "Stop..." i "P-proszę nie...". -Sehun patrzy do góry ze łzami w oczach. Chanyeol nigdy w życiu nie widział go tak przestraszonego. - Chanyeol... Co jest nie tak z hyungiem Baekhyunem? Czemu on taki jest?

Ciężki ciężar w sercu Chanyeola upada na jego żołądek. Staje na chwiejnych nogach tak nagle, że Lu Han i Sehun odskakują, zaalarmowani. Bez kolejnego słowa, Chanyeol odchodzi.



*



Podczas śniadania Chanyeol bierze Chena na bok.

- Możesz, proszę, dzielić pokój z Baekhyunem dziś wieczorem? - szepcze Chanyeol. Chen podnosi brew i ma zamiar zaprotestować. - W tym tygodniu będzie zachowywać się śmiesznie.

Chen podnosi wyżej brew.

- Pamiętasz co mi powiedziałeś? Jak zniknął na tydzień? - syczy Chanyeol. Spada na Chena realizacja i formuje z ust "O". - Będzie mieć koszmary. N-nie wiem jak zamierzasz mu pomóc dziś wieczorem bez pokazania, że wiesz, że się zmaga, ale po prostu dzisiejszego wieczoru dla niego bądź, dobrze?

-... Myślałem, że wolałby ciebie-

- Nie woli. Jestem prawdopodobnie ostatnią osobą, którą teraz chce. - przyznaje Chanyeol. - Tylko chce, by myślał, że się nie martwię, wiesz? - Chen przytakuje.

- Czy... - Chen zaczyna, potem milknie, wyglądając niepewnie. - Czy on ci powiedział? Wiesz... co się stało i w ogóle? - Chen patrzy na niego do góry.

- Tak... - odpowiada Chanyeol. - Tak, powiedział.

- Oh... - Chen znowu milknie. Po raz kolejny Chanyeol może zobaczyć poczucie winy w oczach Chena, gdy spogląda na swoje stopy.

- Nie stresuj się. - Chanyeol poklepuje go po plecach. - Jedyną rzeczą, by się z nim pogodzić, to być teraz dla niego, prawda? - Chen patrzy z powrotem do góry i uśmiecha się słabo.

- Yeah.

- To nie była niczyja wina. - odpowiada Chanyeol. Z wyjątkiem tego skurwiela. - Przestań się obwiniać.

Z jakiegoś powodu uśmiech Chena staje się jaśniejszy i wracają do stołu.



*



Po śniadaniu kierują się razem na plażę. Chanyeol obserwuje jak Jongin stara się dogonić Kyungsoo najlepiej jak może. Yi Xing, Kris i Lu Han idą razem i mówią szybko po chińsku, podczas gdy Sehun wydaje się być otrząśniętym pozornie dzięki śmiesznym minom Tao, gdy stara się najlepiej jak umie rozweselić swojego współlokatora. Minseok i Chen wydają się być do siebie całkiem zdystansowani, jakby Chen wciąż był trochę zły za to, że ostatniego wieczoru nie był w stanie dzielić pokoju z Minseokiem. Joonmyun idzie i rozmawia z Baekhyunem, który uśmiecha się lekko.

- Plaża!!! - krzyczy Tao, gdy ich stopy dotykają miękkiego piasku i odrywa się od wszystkich, biegnąc do brzegu z rękami w powietrzu. Wszyscy się śmieją, gdy Tao zdejmuje koszulkę i nurkuje w wodę.

- Myślałem, że lubi spacerować po plaży? - wyskakuje Baekhyun.

- Wygląda na to, że zdał sobie sprawę, że plaża nie jest tylko do spacerowania. - uśmiecha się Kris.

- W porządku! Myślę, że powinniśmy ustalić jakieś aktywności, nie sądzicie? - patrzy na wszystkich Joonmyun.

- Chcę piłkę! - wykrzykuje Lu Han.

- Możemy po prostu wyluzować się na plaży? - pyta Kyungsoo.

- Nie! To czas naszej młodości! - kłóci się Lu Han. - Musimy robić coś aktywnego! - duża część z nich jęczy.

- Dobra, miejmy opcje: siatkówka plażowa czy wyluzowanie się na plaży. - mówi Joonmyun. Lu Han i Kyungsoo wyglądają na wystarczająco usatysfakcjonowanych. - Gracze siatkówki plażowej, stańcie z Lu Hanem. Reszta staje z Kyungsoo. - Chanyeol obserwuje Baekhyuna jak przesuwa się, by stanąć z Kyungsoo, więc postępuje tak samo. Kiedy dyskutują, co zrobić, a Chanyeol wciąż idzie w stronę Baekhyuna, ktoś łapie go za ramię. Odwraca się. Po raz kolejny Sehun wygląda na poważnego.

- W-wszystko jest okej, prawda? - przerażone spojrzenie z powrotem wróciło do oczu Sehuna, kiedy nie ma Tao. Odzwierciedla uczucia Chanyeola, ale Chanyeol może tylko zebrać w sobie całą odwagę, uśmiechnąć się i poczochrać włosy Sehuna.

- Wszystko jest w porządku. Nie martw się. - uspokaja Chanyeol i duże uczucie do chłopca rośnie w nim na widok tego jak Sehun tak bardzo o kogoś się martwi. - Baek... nie miał dobrego życia, więc to naturalne, by śnić o takich rzeczach. - Sehun pozostaje cicho, przesuwając swoje stopy razem z piaskiem.

- Co było tak złego, że sprawiło, że... brzmiał na tak przestraszonego? - szepcze Sehun.

- Nic, żebyś się martwił. - odpowiada Chanyeol, poklepując najmłodszego po plecach. - Spójrz, Sehun, teraz najlepsze, co możesz zrobić, to nie mówić o tym nikomu i po prostu uważać na swojego hyunga, okej? - Sehun przytakuje anemicznie. - I zachowywać się przy nim normalnie. Yeah?

-... Yeah. - mamrocze Sehun.

- I idź powiedzieć hyungowi Lu Hanowi, by też nikomu nie mówił, w porządku? - Sehun przytakuje, uśmiechając się lekko, potem odbiega do ekipy siatkarzy. Chanyeol odwraca się w drugą stronę i idzie za luzakami. Biegnie i ich dogania, odnajduje Baekhyuna zaangażowanego w rozmowę z Kyungsoo.

- Nawet nie mam szansy. - wzdycha Jongin, wlekąc się za dwójką, kiedy dogania go Chanyeol. - Nawet nie wiem, co powiedzieć.

- Myślałem, że jesteście blisko? - pyta wyzywająco Chanyeol. Jongin rzuca na niego spojrzeniem. - Znaczy, jesteście tacy bliscy, więc dlaczego pozwalasz głupiemu wyznaniu wchodzić ci w drogę?

- Ale hyung i Soo... oni muszą być bliżej. - mamrocze Jongin. Chanyeol się śmieje.

- Jongin, oni byli tylko współlokatorami przez parę tygodni. Nie mogą znać się długo.

- My nigdy nie byliśmy współlokatorami!

- Ale jesteście bliskimi kolegami. - mówi Chanyeol. - Baek nie rozmawiał za wiele z Kyungsoo po zmianie pokoi.

- Ale-

- Oh, po prostu idź, dobra? - Chanyeol popycha Jongina. Mniejszy jest najpierw niezdecydowany, stąpa niepewnie, ale w końcu decyduje się ich obserwować, wyskakując obok Baekhyuna, by dołączyć do ich konwersacji. Baekhyun wydaje się rozumieć i powoli i stopniowo zwalnia kroku, aż są tuż przed nim, jeszcze bardziej zwalniając, by dogonił go Chanyeol.

- Byłoby fajnie, gdyby się zeszli. - mówi delikatnie Baekhyun. Chanyeol skrada spojrzenie - jak Baekhyun może wyglądać tak uroczo przystojnie? Walczy z chęcią złapania dłoni mniejszego. W końcu Jongin i Kyungsoo znajdują miłe miejsce w cieniu drzewa i czwórka się usadawia.

Właśnie wtedy Tao wychodzi z wody i biegnie w ich stronę.

- Hej, chłopaki! - wita entuzjastycznie, dołączając do nich pod drzewem. - Woda jest świetna, powinniście spróbować!

- Może później. - mówi Baekhyun. - Wciąż jest wcześnie.

- Racja. - uśmiecha się Tao. Kyungsoo kładzie się do tyłu na piasek, wyciągając swoje okulary przeciwsłoneczne i umieszczając je na nosie. - Teraz to jest prawdziwa definicja czilowania. - zauważa Tao. Wszyscy się śmieją.

Do czasu, gdy Joonmyun i Sehun przychodzą z arbuzami, Jongin i Kyungsoo zasnęli.

- Chodź tu. - Baekhyun woła do Sehuna, poklepując piasek obok siebie, kiedy uświadamia sobie, że Sehun próbuje znaleźć dobre miejsce do siedzenia. Sehun się wzdryga, wyglądając na zdenerwowanego, gdy rzuca się do siadu obok Chanyeola. Baekhyun chichocze.

- Musiałem go mocno uderzyć podczas snu. - szepcze Baekhyun, ale Chanyeol może tylko posłać gniewne spojrzenie Sehunowi, który wygląda na bardzo winnego.

Joonmyun podaje każdemu arbuza i ustawia miskę na macie, którą Jongin i Kyungsoo wcześniej położyli.

Baekhyun ma zamiar sięgnąć po arbuza, ale Chanyeol dostrzega, że na jego palcach wciąż jest trochę piasku. Instynktownie sięga i chwyta dłoń Baekhyuna, strzepując piasek. Baekhyun natychmiast się odciąga, mimo tego, że jego twarz niczego nie ujawnia, gdy sięga i chwyta arbuza.

Joonmyun zauważa. Podnosi brew do Chanyeola. Wyższy tylko z przygnębieniem wzrusza ramionami.



*



Po kolacji tłumią się w głównym holu wejściowym, który teraz został udekorowany dużymi poduszkami i ogromną matą, która zdobi większość marmurowej podłogi. Przez resztę nocy grają w mafię i każdy ma kolej do bycia mistrzem.

Tym razem mistrzem jest Yi Xing.

- Zapamiętajcie role, chłopaki. Mafia to ta, która zabija ludzi nocą - będzie ich troje. Błazen jest tym, który chce zostać zlinczowany przez wieśniaków w dzień - jeśli zostanie, wtedy może zabić jedną osobę w ciągu nocy. Mimo tego, jeśli w ciągu nocy zostanie zabity przez Mafię, przegrywa grę. Doktor może uleczyć jedną osobę podczas nocy, a Detektywi każdej nocy mogą wybrać jedną osobę do przesłuchania. Jeden Doktor, trzech Mafioso, jeden Błazen i dwóch Detektywów.

- W porządku, wszyscy. Noc! - mówi radośnie i wszyscy zniżają swoje głowy i zamykają oczy. - Budzi się Mafia. - cisza. - Wybierz ofiarę....... Okej. Wracaj do snu.... Uh, Błazen, proszę powiedz mi, kim jesteś.... .... Okej... ... ... Doktorze, wybierz kogoś do uleczenia... .... ... Dobra... Detektywi, wybierzcie kogoś do przesłuchania... .... .... .... To podejrzany, to nie jest podejrzany... .... .... Okej.

- Wszyscy się budzą. - Chanyeol otwiera oczy i wszyscy tak robią. Już podejrzliwie wszystkich obserwuje. - Wczorajszej nocy... uh, Jongin umarł.

- Co?! - Jongin wygląda jak skopany szczeniak, sfrustrowany, jak może być pierwszym, który zginął.

- Ujawnij swoją tożsamość, Jongin.

- Byłem detektywem! - wszędzie mogą być usłyszane jęki. - Chłopaki, jak mogliście?! - wzdychając, odsuwa się z kółka. Lu Han wygląda na niewiarygodnie zgorzkniałego.

- Okej, jak myślicie, kto go zabił?

- Chen! - Chanyeol wskazuje natychmiast palcem na szczerzącego się Chena, który rozszerza swoje oczy w zaskoczeniu i podnosi do góry ręce. - To ty, wiem to!

- Co kurwa? Czemu? - Chen wygląda na wkurzonego i płaczliwego. - Bez powodu?

- Śmiał się! - Chanyeol jest teraz na swoich kolanach, wyglądając na poruszonego. - Tylko spójrzcie jaki jest sprytny!

- Chanyeol, dorwę cię! - mamrocze Chen.

- Myślę, że jest niewinny! - wyskakuje Lu Han.

- Czemu?

- Nie wiem... - Lu Han siedzi i nad tym myśli. - Ja... nie wiem...

- To w takim razie musisz być mafią po jego stronie! - oskarża Kris. - Inaczej nie wyskoczyłbyś bez powodu!

- Czy możemy już na kogoś głosować... - mamrocze Sehun.

- Czemu tak prędko chcesz z tym skończyć? - pyta podejrzliwie Tao. - Chcesz się pospieszyć i zabić jakichś ludzi, eh?

- Co? Jak mogłeś-

- Dobra! - przerywa wszystkim Yi Xing. - To czas do oskarżenia. - w ciszy wszyscy wskazują na kogoś palcem. Chanyeol wskazuje na Chena, który wskazuje na niego, a Sehun wskazuje na Chena, gdzie Tao wskazuje na Sehuna. Minseok wskazuje na Lu Hana, a Lu Han wskazuje na Chanyeola, podczas gdy Kris, Kyungsoo i Joonmyun wskazują na Lu Han, podczas gdy Baekhyun wskazuje na Chanyeola.

- Jak mogłeś? - Chanyeol otwiera buzię na swojego chłopaka, który wzrusza ramionami i ukrywa tajemniczy uśmiech.

- Wydaje się, że Lu Han jest najbardziej typowany. Lu Han, jakieś słowa obrony?

- Będziecie tego żałować. - Lu Han stara się brzmieć groźnie, ale nie jest to przekonujące, gdy uśmiech rozdziela się po jego ustach.

- Tak, tak, powiedziałeś to ostatnim razem, kiedy byłeś mafią. - Kris przewraca oczami.

- Wszyscy na rzecz linczowania Lu Hana, podnieście ręce. - Teraz prawie wszyscy podnoszą ręce z wyjątkiem Chena, Tao i Chanyeola. Lu Han jęczy. - Ujawnij swoją tożsamość Lu Han.

- Byłem doktorem, wy cwele! - wykrzykuje Lu Han. Wszyscy jęczą, a Chanyeol chowa twarz w dłoniach.

- Co powiedziałem, frajerzy? - krzyczy Chen. - Głosowaliście na złą osobę!

- Prawdopodobnie w środku się śmiejesz. - odstrzela Chanyeol. Patrzą się na siebie gniewnie, momentalnie są wrogami.

- Jeśli tej nocy zostanę zabity, wszyscy będziemy wiedzieć, kim jest mafia... - mamrocze Chen, gdy idą spać.

- Jeśli to ja zostanę zabity tej nocy, nie będziemy musieli zgadywać, kim jest mafia... - odmrukuje Chanyeol.

-.... Okej. Detektywie, wybierz kogoś do przesłuchania... To podejrzany, to nie jest podejrzany, twój wynik to... Okej... Wszyscy podnieście głowy. Jest dzień. - wszyscy podnoszą głowy. - W nocy w nieszczęśliwym wypadku, Tao został zabity. - Tao otwiera buzię i pierwszą osobą, którą wskazuje jest Sehun. Sehun wygląda na zszokowanego, ale w końcu z jego ust ucieka śmiech.

- Sehun, zabiję cię! - wykrzykuje Tao. - Byłem, kurwa, niewinny!

- Martwi ludzie nie mówią. - mówi spokojnie Yi Xing. Wzdychając, Tao wychodzi z kółka, by dołączyć do Jongina, który wygląda na całkiem zszokowanego, gdy był świadkiem wydarzeń z nocy. Jednakże Lu Han szczerzy się szalenie.

- Wow, nie jestem martwy... - mamrocze Chanyeol.

- Ani ja... - mamrocze Chen.

- Yeah, jestem całkiem pewny, że my- znaczy, chcieli trzymać cię żywego dla śmiechu. - mówi Baekhyun, ale wszyscy łapią go w porę.

- Co powiedziałeś?

- My? Co to znaczy?

- Baekhyun...

- Nie, poważnie miałem na myśli "oni"! - Baekhyun mówi szybko z wielkimi oczami, by udowodnić swoją niewinność. Jest za późno - wszyscy go wyprzedzają. - Powaga! Musicie mi uwierzyć. Nie kłamię! Zostałem pochwycony z ostatniej rundy... Nie zwracajcie na mnie uwagi!

- Za późno, hyung... - wskazuje do niego Sehun. - To ty.

- Byłeś też szybki do podniesienia ręki na zlinczowanie Lu Hana...

- To zbyt oczywiste, Baekhyun. Sorry. - wzrusza ramionami Joonmyun. Kris na widok decyzji Joonmyuna, popiera go.

- Nie- czekajcie, pozwólcie mi wyjaśnić... - Baekhyun wygląda na zdesperowanego. Chanyeol potrząsa głową.

- Jak mogłeś zabić swojego najlepszego przyjaciela, Baek? - wzdycha Chanyeol. Baekhyun wysyła mu gniewne spojrzenie i uderza go pięścią.

- Słowa obrony, Baekhyun?

- Ja... - Baekhyun rozgląda się, spoczywając na niewinnie wyglądającej twarzy Lu Hana. - Będziecie tego żałować. - Lu Han śmieje się do rozpuku.

- Tak, tak, to jest to, co zawsze mówią. - Kris przewraca oczami.

- Wszyscy na rzecz linczowania Baekhyuna? - każda osoba podnosi ręce. - Ujawnij swoją tożsamość.

Baekhyun patrzył na dół, gdy wszyscy na niego głosowali, jakby przygnębiony. Ale w momencie, gdy Yi Xing to mówi, złowrogi śmiech wydostaje się z jego ust. Wszyscy są zaskoczeni.

- Jestem błaznem, chuje! - Baekhyun śmieje się jeszcze głośniej. - Przygotujcie się, bo nadchodzę.

- Nieeeeeeeee... - Chanyeol jęczy, gdy uderza się w głowę. Czemu musiał być taki głupi? Oczywiście, że to wszystko była tylko gra! Powinien był wiedzieć!

- Okej, wszyscy, jest noc. - kojący głos Yi Xinga dochodzi do ich uszu, gdy zamykają oczy. - Błaźnie, wybierz kogoś do zabicia.

- Oh yeah! - wyskakuje Baekhyun. - Mogę nawet wybrać Mafię, prawda?

- Tak. - odpowiada Yi Xing.

- Chen.

- Co kurwa? - wyskakuje Chen. - Nie jestem pieprzoną mafią!

- Haha, zachowaj to! - odkrzykuje Chanyeol. - Twoje dni aktorstwa są już skończone!

- Cisza, mieszkańcy. Błaźnie, powinieneś pokazać, nie mówić głośno. - mówi Yi Xing. - Teraz, Mafia, budźcie się i wskażcie kogoś do zabicia.

- Cóż, cholera. - mówi po prostu Baekhyun.

- Co to kurwa ma niby znaczyć? - panikuje Chanyeol.

- Że nie jestem pieprzoną mafią. - odpowiada Chen, brzmiąc na cholernie wkurzonego.

- Detektywie, wybierz kogoś do przesłuchania. - kontynuuje Yi Xing. Po chwili rozbrzmiewa chichot od martwych ludzi. - To podejrzany, to nie jest podejrzany, twój wynik to...

- Co jest takie zabawne? - pyta Chanyeol.

- Nic, tylko, że byłeś wybrany do przesłuchania już dwa razy. - chichocze głos Jongina.

- Yeah, Kris-hyung, nie możesz-

- Shh! - urywa Yi Xing, ale jest za późno - wszyscy teraz wiedzą.

- Ojej, dzięki, Tao. - mówi sarkastycznie Kris. Yi Xing wzdycha i mówi wszystkim, by się obudzili.

- Zabiję cię! - Chen wykrzykuje do śmiejącego się Baekhyuna.

- Cóż, zgaduję, że to nie jest niespodzianka, że Chen umarł. - ogłasza Yi Xing. - Oh i Chanyeol też.

- Co?! Ja?! - Chanyeol otwiera buzię ze zdziwienia. - Czemu? Nawet nic nie zrobiłem!

- Haha, przynajmniej umarłeś ze mną! - Chen szczerzy się z radością.

- Ujawnijcie swoją tożsamość.

- Jestem kurwa niewinny!

- Tak jak ja! - Chen i Chanyeol patrzą na siebie.

- To czemu po pierwsze do siebie podbijaliśmy? - obydwaj wzdychają, gdy wysuwają się z kółka, potem idą się przytulić niczym starzy znajomi.

- Wy... zdajecie sobie sprawę, że trójka mafii wciąż jest żywa, prawda? - zauważa Lu Han z podniesioną brwią. Wszyscy, którzy wciąż są żywi otwierają buzię ze zdziwienia, gdy sobie przypominają.

- Cóż, wszyscy wiemy, dlaczego Tao został zabity tak wcześnie. - Kris wskazuje na Sehuna. Oczy Sehuna rozszerzają się niczym spodki.

- Co?! Nie! - Sehun wysyła gniewne spojrzenie Tao, który wytyka język. - Myślę, że mafią są ci, co są cicho... wiecie, jak Joonmyun-hyung...

- Jak śmiałeś?! - krzyczy Kris. - Joonmyun nie jest mafią! Jak mógłby być?

- Czy w ogóle go przesłuchiwałeś? - kłóci się Sehun. - Wysilając się na przesłuchiwaniu Chanyeola, co?

- Cóż... J-j-ja po prostu musiałem się upewnić! - odpowiada Kris. - Poza tym, Joonmyun jest za dobry, by być mafią! Tylko inscenizujesz!

- Nie masz pojęcia, kto jest niewinny, a kto nie, co? - kontynuuje Sehun. - Marnowałeś swój czas detektywa na przesłuchiwaniu w kółko tej samej osoby!

- Ta gra jest taka stracona. - mamrocze Chanyeol. Chen się zgadza.

- Wszyscy na rzecz głosowania na Sehuna? - wszyscy podnoszą ręce. Chen robi facepalm. Każda martwa osoba wzdycha.

- Ujawnij swoją tożsamość.

- Niewinny. - Sehun posyła gniewne spojrzenie Krisowi, potem wysuwa się z kółka. Kris jest wstrząśnięty ponad miarę.

- Wszyscy, ujawnijcie swoje role.

- D-detektyw. - mówi głupawo Kris.

- Mafia. - wszyscy trzej, którzy przeżyli, mówią jednocześnie, włącznie z Joonmyunem.

- Mafia wygrywa.

- Nie mogę uwierzyć! - wszyscy skaczą na trójkę najcichszych ludzi z grupy, którzy zdołali sukcesywnie wygrać, nawet bez jednego zabitego. Chanyeol jest zszokowany - był taki pewny, że byli niewinni!

- Czemu nie zabiłeś Chena? Albo Chanyeola? - ktoś pyta.

- Bo pomyśleliśmy, że odwrócą od nas uwagę. - odpowiada Minseok. Chanyeol i Chen jęczą. Zawiedli swoją grupę.

Po grze, wszyscy wracają do swoich łóżek spać. Chanyeol przypomina Chenowi o swoim uczynku, a Chen się zgadza.

Po raz kolejny, Chanyeol idzie spać z Joonmyunem obok siebie, ale tym razem nie zasypia z obawami w swoim sercu.



*



Następnego ranka Chanyeol budzi się bardzo wcześnie i wymyka się do pokoju Baekhyuna, pięć minut wcześniej pisząc do Chena, by go powiadomić.

Chen wychodzi z potarganymi włosami. Wygląda na bardziej zmęczonego niż zazwyczaj. Chanyeol wie, że to nie jest dobry znak.

- Dużo rzucał się w nocy. - wzdycha Chen. - Wciąż krzyczał- P-próbowałem go obudzić, ale się nie budził, nie mógł... Więc w końcu pomyślałem, że to jest o wiele okropniejsze w jego głowie niż fizycznie, więc... zepchnąłem go z łóżka.

- Co się wtedy stało?

- Przestał. Myślę, że się obudził, bo nie wydawał dźwięku. Nie wiem... został na podłodze na tak długo, że zasnąłem. Mimo to, był z powrotem na łóżku, kiedy się obudziłem. - Chen zerka do tyłu na drzwi, potem wzrusza ramionami i odchodzi. Chanyeol kroczy do przodu, uchylając drzwi i zerkając do środka.

W rzeczy samej, Baekhyun śpi na łóżku. Nie rusza się. Zazwyczaj obudziłby się wcześniej, ale z powodu tych nawiedzających go koszmarów jest bardziej zmęczony, więc Chanyeol jest pewny, że będzie jeszcze bardziej zmęczony, by się obudzić.

Jeśli pozwolę to zrobić komuś innemu, będę się tylko bardziej martwił. Chanyeol w końcu decyduje. Sam to zrobię.



*



Dzisiaj będzie najgorsza noc, Baekhyun jest tego pewien.

Wie, że nie powinien już się tak czuć, a jednak to wciąż wraca. Czuje się żałośnie. Jest sfrustrowany. Co więcej, czuje wstyd, ponieważ Chanyeol zrobił dla niego tak wiele, a jednak wszystko, co potrafił zrobić to pozwolić wrócić przeszłości.

Może dlatego obawia się mu powiedzieć. Bo wie, że Chanyeol będzie zbyt uprzejmy, by powiedzieć mu jaki jest żałosny, zbyt uprzejmy, by powiedzieć mu, że niewystarczająco się starał. Jest zdeterminowany, by Chanyeol się nie dowiedział.

Ale gdy mija noc, w rzeczy samej ma jeszcze bardziej realne sny, gorsze niż kiedykolwiek wcześniej. Baekhyun pamięta bycie przerażonym w swoim śnie, nawet jeśli wie, że to sen. Czuje się taki obolały, prawie tak bardzo jak wtedy, kiedy to się stało.

Ale wtedy nagle ból odchodzi, zastąpiony zamykającym go ciepłem. Otacza go, chroni go, jakby tworzyło barierę, która powstrzymuje wszystkich od dotykania go. Baekhyun nie wie, co to jest, ale to sprawia, że czuje się bezpiecznie.

Tej nocy śpi lepiej.

Następnej nocy dzieje się to samo. Po tym dzieje się to przez trzy noce, aż nawet w dzień, Baekhyun przestaje wycofywać się od ludzi.

Noce stają się łatwiejsze i Baekhyun jest mniej zmęczony. Może to dlatego budzi się w środku nocy, kiedy słyszy, że jego drzwi otwierają i zamykają się delikatnie. Najpierw myśli, że to tylko sztuczka dźwięku, więc prawie zasypia, ale wtedy słyszy głuche uderzenie na podłodze, które go budzi.

Z szybko bijącym serem, Baekhyun mruga parę razy, zastanawiając się tylko, co upadło na podłogę. Brzmi jak coś dużego, jak ciało.

Ale przestaje się ruszać. Baekhyun chce wierzyć, że to tylko spadło coś przypadkowego, ale nie ważne jak bardzo chce wrócić do spania, myśl, że ktoś mógł właśnie upaść na podłogę, przeszkadza mu i nie pozwala zasnąć.

W końcu Baekhyun siada, wychodząc z łóżka na lekkich stopach, idąc prosto do włącznika, by zapalić światło. Kiedy to robi, nic nie może przygotować go na to, co czuje w tym momencie.

Chanyeol śpi spokojnie na podłodze, zwinięty w małej przestrzeni przy jego łóżku. Baekhyun natychmiast zrozumiał.

Ciepło, które czuł podczas swoich koszmarów było od przytuleń Chanyeola. Baekhyun przypomina sobie teraz, w połowie obudzony, jak ktoś przyciągnął go i mocno trzymał. Najpierw uważał to za przerażające i dalej się rzucał (w końcu w jego śnie to byli ludzie, którzy starali się go przytrzymywać), ale wkrótce potem czując bezpieczeństwo i ciepło, przestał, ponieważ było to szczere i dobre. To były uściski Chanyeola, które odepchnęły wszystkie koszmary. To było ciepłe ciało Chanyeola, które chroniło go od przeszłych traum.

Chanyeol cały czas wiedział.

Baekhyun czuje się tak wzruszony, że przysięga, że łzy zaczynają mu się zbierać w oczach, ale odpycha je. W ogóle nie zauważył zmęczenia Chanyeola, ponieważ w ciągu dnia spędzał więcej czasu ze swoimi kolegami, myśląc, że lepiej dla nich obu, by spędzić trochę czasu z dala od siebie. Chanyeol musi być wykończony, by wkraść się i zasnąć w momencie uderzenia w podłogę.

- Ty idioto. - szepcze. Bez słowa opuszcza pokój, by odnaleźć Chena i Joonmyuna odbywających rozmowę w środku nocy, w pokoju, który dzieli Joonmyun i Chanyeol. Natychmiast opuszczają pokój, by pomóc podnieść Chanyeola na łóżko Baekhyuna, robiąc to tak skrupulatnie, by nie obudzić biednego chłopca. Baekhyun im dziękuje, zastanawiając się, jak mogą wyglądać tak zrozumiale, kiedy nie wiedzą, co się dzieje, za co jest wdzięczny i zamyka drzwi, gdy odchodzą.

Długie rzęsy Chanyeola spoczywają na jego policzkach, gdy śpi. Baekhyun czuje, że coś go w środku przygniata, ale nie wie, co to jest. Nawet, kiedy zgasza światło, a jego oczy przyzwyczajają się do ciemności, obserwuje Chanyeola. Nagle przychodzi mu do głowy myśl, Baekhyun sięga do dołu i wyciąga telefon swojego chłopaka, i jak się spodziewał, znajduje ustawiony alarm, mówiący Chanyeolowi, by wrócił do swojego pokoju wczesnymi godzinami, więc Baekhyun nigdy by się nie dowiedział. Natychmiast go usuwa i odkłada telefon na stoliku nocnym. Zbierając się na odwagę, przysuwa się bliżej i oplata rękami pas Chanyeola, zanurzając swoją twarz w klatce piersiowej wyższego, wciągając jego zapach i ciepło, które przynosi.

Chanyeol jest dla niego taki dobry, nawet, kiedy tego nie chce. Baekhyun jest za to wdzięczny. Baekhyun czasem zastanawia się, jak może zasługiwać na kogoś tak szczerego, tak opiekuńczego i tak dobrego.

Chanyeol często pociąga nosem. Baekhyun uśmiecha się i naciąga na nich pościel, nawet jeśli jest lato.

Dziękuję.

Mi też pozwól cię chronić.




___

Dzień dobry, Promyczki.

Bardzo Was przepraszam. Przepraszam też, że zmartwiłam niektóre osoby. Nie było mnie dłuższy czas, ponieważ mój humor nie był najlepszy. Ale wiecie co? Przypomniały mi się słowa Jongina z pewnego wywiadu, które bardzo mi pomogły. Zamiast uciekać od złych emocji, które mnie nawiedzały, po prostu im się poddałam, nie uciekałam od nich, przeczekałam trudny okres. Teraz czuję się lepiej.

Wciąż nie jest jakoś super, ale zdecydowanie czuję poprawę.

Jeszcze raz Was przepraszam i dziękuję za wytrwałość.

Kocham Was mocno ♥,

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro