53. Camping na zewnątrz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po raz pierwszy od paru dni, Chanyeol śpi dobrze.

Kiedy się budzi nie otwiera oczu, a w zamian rozkoszuje się uczuciem miękkiego łóżka i pościeli grzejącej jego skórę. Nawet jeśli jest lato, w nocy było zimno, kiedy spał na podłodze, a jedynym ciepłem, które otrzymywał było, kiedy zwinął się w kłębek.

Bierze głębszy oddech. Pachnie jak miód i truskawki. Uśmiechając się do siebie, wciąż w połowie śpiąc, Chanyeol przekręca się i zatapia twarz w poduszce, biorąc kolejny oddech: miód i truskawki. Musiał zrobić coś bardzo dobrego, by dostać to w nagrodę.

- Wstawaj, śpiochu. - słyszy głos niczym dzwoniący dzwonek w uszach. Momentalnie zapominając o ich parudniowym dystansie, Chanyeol odwraca się i otwiera powoli oczy. Pojawia mu się na widoku lekko uśmiechający się Baekhyun.

- Baek. - mamrocze Chanyeol, sennie mrugając. - Czy ja śnię? - ostatnim razem, kiedy widział Baekhyuna, był pewny, że mniejszego czuć było dalej.

- Ty idioto. - okej, może nie.

Chanyeol siada i mruga powoli, gdy rozgląda się dookoła, wciąż w połowie śpiąc. - Hej, czy to nie twój pokój- - oczy Chanyeola rozszerzają się, gdy uświadamia sobie co się stało. Cholera, cholera, cholera, cholera, CHOLERA. Nie wróciłem w nocy do łóżka! Chanyeol śmieje się nerwowo.

- Uh, ta, Baek, mogę wyjaśnić- tak jakby miałem w nocy koszmar, tylko cię szukałem-

- Ta, super. - przerywa nagle Baekhyun. Chanyeol nerwowo bawi się palcami - Baekhyun tego nie kupił. Ekspresja jego chłopaka jest neutralna i nieczytelna, gdy podchodzi do łóżka i na nie siada, wciąż intensywnie wpatrując się w Chanyeola. Chanyeol wie, że Baekhyun się dowiedział, ale niewiedza jak zareaguje jego chłopak, trzyma go w napięciu. W końcu Chanyeol wybucha.

- Okej, przepraszam, nie chciałem- - nie ma szansy dokończyć, ponieważ wtedy czuje ramiona oplatające jego szyję, przyciągające go bliżej. Miękkie włosy Baekhyuna łaskoczą jego skórę i silniejszy zapach truskawek i miodu wlatuje mu do nosa.

- Dziękuję. - szepcze. Serce Chanyeola szaleje, mocno bijąc w jego klatce piersiowej. Zastanawia się, czy Baekhyun może to usłyszeć. - Dziękuję, Chanyeol.

Oniemiały Chanyeol pozostaje w bezruchu.

- Hej, Baek, widziałeś Współlo- - Chen wbija otwierając drzwi, zszokowany, gdy widzi ich dwójkę. - Uh, zostawię was... - mamrocze i delikatnie zamyka za sobą drzwi. Przez to całe przerwanie, Baekhyun się nie rusza - raczej przyciąga Chanyeola mocniej.

Chanyeol przysięga, że pozostają tak przez przynajmniej pięć minut - Chanyeol świadomy sytuacji (ponieważ Baekhyun go dotyka, a nie unika jego dotyku), ale nie do końca świadomy, dlaczego Baekhyun to robi (Czy to wciąż sen? Czy Baekhyun oszalał? Czemu nie jest zły, upokorzony, zawstydzony, zraniony, zdradzony?); Baekhyun tylko chce trzymać się trochę dłużej - w końcu Chanyeol odciąga się, wpatrując w Baekhyuna dużymi, oniemiałymi oczami.

- Uh... - Chanyeol milknie, mrugając. Baekhyun chichocze, potem pochyla się do przodu i cnotliwie całuje Chanyeola w usta. Z bijącym sercem, Chanyeol zaciska oczy, ośmielając się otworzyć je tylko, kiedy Baekhyun się odsuwa - w obawie, że pozwoli swojej tkliwości do Baekhyuna przejąć nad sobą kontrolę i zacznie przytulać go jak pojebany maniak.

- MOŻECIE SIĘ POSPIESZYĆ?! - krzyczy ktoś po drugiej stronie drzwi, sprawiając, że obydwaj lekko podskakują. Śmiejąc się, Baekhyun i Chanyeol wychodzą z łóżka. Gdy Chanyeol rusza do łazienki umyć zęby i twarz, Baekhyun śmieje się głośno i mówi:

- Dobra, Chen, idziemy.



*



- Ponoć jest park, gdzie możemy robić ogniska. - mówi do wszystkich Kris, kiedy skończyli pakować swoje torby picia i jedzenia. - Mimo to, to będzie musiało zająć nam parę godzin drogi. - wszyscy jęczą. - No weźcie, dla ducha przygody!

- Ta... - niektórzy wiwatują bez entuzjazmu. Kris wzdycha.

- Dobra, chłopaki, chodźmy. - mówi. Wszyscy wstają, Chanyeol jest pośród nich.

- Użyłeś kremu przeciwsłonecznego? - pyta Baekhyun. Chanyeol przytakuje zanim wyjmuje dwie czapki z daszkiem ze swojego plecaka, umieszczając jedną na głowie mniejszego.

- Upewnij się, byś nie dostał poparzenia. - mówi łagodnie Chanyeol, gdy również zakłada swoją czapkę. Baekhyun uśmiecha się do niego słodko, potem odskakuje z innymi. Wzdychając, Chanyeol idzie za przykładem, zastanawiając się, dlaczego jego chłopak zawsze jest taki szybki w niektórych sprawach.

Opuszczają willę i wychodzą na chodnik, pozwalając prowadzić Krisowi i Joonmyunowi. Chanyeol dogania Baekhyuna, który rozgląda się entuzjastycznie, podobnie jak dziecko. Chanyeol śmieje się, chcąc opleść ramieniem mniejszego i pocałować go w policzek, ale się powstrzymuje - Baekhyun wciąż jest nieśmiały publicznie. Oniemiały obserwowaniem Baekhyuna, nie zauważa, kiedy ktoś idzie tym samym krokiem co on, aż słyszy delikatne "hej".

Odwracając się, Chanyeol mruga w zaskoczeniu, kiedy widzi Kyungsoo.

- Hej. - szczerzy się.

- Całkiem fajnie, huh? - kontynuuje Kyungsoo. - Jak idziemy w miejsca jako taka duża grupa kolegów.

- Yeah. - Chanyeol zgadza się całym sercem. Daleko w przodzie, Joonmyun i Kris kłócą się już o to, którą drogę wybrać. Chen wygłupia się z Tao, a Lu Han drażni się z Yi Xingiem, dmuchając w jego szyję blisko karku. Sehun nawiązuje rozmowę z Minseokiem przez całą drogę, a Jongin wydaje się biec do Chanyeola i Kyungsoo. Stoją i czekają na niego. W końcu Jongin dogania ich z głupawym uśmiechem na twarzy.

- Dzięki. - dyszy, gdy znowu zaczynają iść. Baekhyun odbiegł, ruszając się, by zrobić zdjęcia miejscu. Potrząsając głową, Chanyeol chichocze do siebie.

- Uroczy, prawda? - Kyungsoo mamrocze cicho. Chanyeol, nieświadomy zazdrości w głosie Kyungsoo, śmieje się czule.

- Yeah. - zgadza się bez tchu. Kyungsoo spogląda do góry, obserwując sposób w jaki oczy Chanyeola łagodzą się, gdy ten obserwuje Baekhyuna, którego czapka jest przechylona, gdy wygląda na ulicę, następnie odwraca się do tyłu, by na nich spojrzeć.

- Chanyeol, chodź! - krzyczy.

- Idę! - uśmiechając się odkrzykuje Chanyeol. Serce Kyungsoo boli, ale strzepuje to. Sam to sobie zgotowałeś. Mówi sobie Kyungsoo. Pomogłeś im się zejść i nie ważne jak wiele razy nazwiesz się za to głupim, nie żałujesz tego ani trochę. Wzdychając, Kyungsoo z powrotem patrzy w dół, gdy Baekhyun znowu jest przy Chanyeolu. Jongin, oczywiście, zauważa. Oplata ramię wokół ramion Kyungsoo.

- Patrz na to! - wskazuje Jongin. Zaskoczony nagłym dotykiem, Kyungsoo odwraca się i widzi szczeniaka goniącego swój ogon. - Urocze, prawda? - uśmiechając się, Kyungsoo się zgadza, momentalnie rozproszony.

- Znudziłeś się fotografowaniem? - droczy się Chanyeol, widząc Baekhyuna wkładającego swój telefon do kieszeni.

- Nie. Uświadomiłem sobie, że nie zabrałem ładowarki, a telefon może być użyty do lepszych rzeczy. - odpowiada Baekhyun, patrząc do góry z uśmiechem na ustach. Serce Chanyeola traci rytm - jak uroczy musi być Baekhyun?

To nie pomaga, gdy Baekhyun sięga do dołu i łapie go za rękę. Łapie go za rękę.

Baekhyun rzadko coś inicjuje. Szczególnie publicznie.

Chanyeol przełyka ślinę, gdy czuje palce Baekhyuna złączające się z jego. Oh, jak bardzo Chanyeol chce zacieśnić uścisk i wiecznie chronić Baekhyuna.

- Ty nie... Znaczy, ty nie... ? - Chanyeol rozgląda się, próbując coś zasugerować. Śmiejąc się, Baekhyun potrząsa głową.

- Byłem dla ciebie zbyt szorstki, Yeol. Przepraszam. - Baekhyun wygląda teraz na trochę poważnego i winnego. - Zgaduję, że jestem po prostu- -Chanyeol nie daje mu szansy dokończyć, tylko nachyla się, by pocałować policzek Baekhyuna.

- Nie, byłeś zbyt surowy, pamiętasz? - przypomina Chanyeol, gdy mniejszy ma zamiar uderzyć go za bycie zbyt śmiałym. Wzdychając i wyglądając teraz na mniej wkurzonego, Baekhyun rozluźnia ramiona w pokonaniu. Mimo tego, nie puszcza dłoni Chanyeola.

Chanyeol, czując się teraz dziecinniej, zaczyna machać ich rękami do tyłu i do przodu. Na początku, Baekhyun tylko patrzył się neutralnie z obojętną ekspresją, prawie oceniającą, ale w końcu mały uśmiech rozdziela mu usta.

- Aw, spójrzcie na siebie, papużki. - komentuje Jongin po zauważeniu na nich intensywnego spojrzenia Kyungsoo. Cokolwiek myśli Kyungsoo wydaje się być przerwane, bo chłopak o sowich oczach nagle odwraca wzrok i patrzy gdzieś indziej. Jongin wzdycha w uldze.

Jego serce boli dla Kyungsoo i jego serce boli dla samego siebie.

Ale uśmiech rozjaśnia jego rysy - jego najlepsi przyjaciele wyglądają na tak szczęśliwych i jeśli to jest to jest to, co za sobą niesie, Jongin jest gotów to dać.



*



Do czasu, gdy docierają do parku, już jest osiemnasta.

- Nawet nie będziemy mieć czasu pozwiedzać, zanim będziemy musieli iść! - ktoś narzeka.

- Kris, powiedziałeś, że to zajmie kilka godzin! - wszyscy odwracają się do Krisa, którego oczy są rozszerzone w szoku na oskarżenie.

- Hej, nie określiłem się! - wzrusza ramionami Kris. Wszyscy jęczą. - Poza tym nie zrzucajcie winy na mnie! Jeśli już to obwiniajcie swoje tyłki za bycie tak cholernie wolnymi i leniwymi!

- Powinniśmy byli zaplanować drogę jako grupa, nie indywidualnie... - mamrocze Baekhyun. Chanyeol zgadza się w milczeniu.

- Cóż, nie bylibyśmy w tej sytuacji, jeśli niektórzy ludzie przestaliby się kłócić o kierunki i po prostu spojrzeli na cholerną mapę. - Kris i Joonmyun rumienią się ze wstydu.

- Hej, nie mów tak o Myeonnie! - krzyczy Kris, oplatając ramię wokół Joonmyuna i przyciągając go do siebie. Właśnie tak, ich poprzednie sprzeczki są rozwiązane i Joonmyun wygląda na przyjemnie zaskoczonego.

- Zgaduję, że w takim razie będziemy musieli zostać tu na noc. - sugeruje Chanyeol. Wszyscy milkną na ten pomysł.

- Nigdy wcześniej nie obozowałem na zewnątrz... - biadoli Sehun.

- Nie mamy namiotów! Nie mamy koców, czy śpiworów, czy- - Joonmyun zaczyna mówić chaotycznie. Wszyscy wzdychają.

- Jaki jest sens młodości, jeśli nie cieszysz się nocą leżąc na trawie? - zwraca uwagę Lu Han. Wszyscy na początku są niepewni, ale z entuzjazmem Lu Hana, zgadzają się i w końcu decydują się znaleźć dobre miejsce do przeleżenia nocy.

To nie zajmuje długo, zanim znajdują miejsce na ognisko. Tao i Lu Han biegną ku niemu radośnie, znajdując sobie ulubione miejsce do siedzenia. Wszyscy inni wpasowują się dookoła nich i Chanyeol z Baekhyunem znajdują się przy krawędzi, ściśnięci.

- My... możemy je rozpalić, prawda?

- Nie powiedzieli, że nie możemy, więc... - Minseok wyciąga zapalniczkę i ustawia ją ostrożnie nad drewnem, ale nic się nie dzieje.

- Jest zwęglone. - mówi Baekhyun.

- Musimy sami znaleźć drewno. - wzdychając, wszyscy wychodzą ze swoich siedzeń i szukają drewna, rozdzielając się samotnie lub w grupach.

- Nie mogę uwierzyć, że zostajemy na noc na zewnątrz... - mamrocze Baekhyun i rozdzielają się od wszystkich innych, idąc samotnie w jednym kierunku parku.

- To nie tak, że nigdy wcześniej tego nie robiliśmy. - duma Chanyeol. - Ostatnim razem było też chłodniej.

- Mieliśmy koc. - zauważa Baekhyun, przerywając całkiem nagle, gdy odwraca twarz na bok. - ... Co to?

Chanyeol odwraca się, by zobaczyć, gdzie wskazuje Baekhyun, mrużąc oczy z odległości.

- Hej, to toaleta! - mówi i obydwaj biegną do publicznych toalet, sprawdzając. - Tylko na wypadek, gdyby ktokolwiek potrzebował iść, prawda?

- Wyobraź sobie, że zaczęliby sikać na krzaki. - dyszy Baekhyun, próbując się nie zaśmiać.

- Nie powiedziałbym im, tylko po to, by cierpieli, ale nie chcę, by to miejsce rano śmierdziało. - szczerzy się Chanyeol. W końcu wracają tylko z paroma kijami i gałązkami, niczego nie znajdując w obszarze, który badali. Zaskakująco, nikt jeszcze nie wrócił, więc rozkładają się wygodnie pośrodku ogniska, usatysfakcjonowani, że mają pierwszy wybór.

W końcu wszyscy wracają z drewnem, narzekając, kiedy widzą, że Baekhyun i Chanyeol niczego nie znaleźli. Zakochani zwracają uwagę, że znaleźli publiczne toalety, z czym nikt się potem nie kłóci na uświadomienie sobie jakie to ważne.

Wkrótce ognisko jest rozpalone i ciepło przechodzi do ich skóry, a żółć jarzy się na wszystkich ich twarzach.

Rozmawiają przez resztę nocy, od muzyki do sportu, życia miłosnego/erotycznego, psów. Około północy ludzie zaczynają skiwać głowami, czując się zmęczonymi. Chanyeol i Baekhyun bezwstydnie trzymają się za ręce do czasu, aż co najmniej dwójka z nich zasnęła (zwani Krisem i Tao). Mniej więcej w tym momencie, Kyungsoo wstaje i odchodzi, mamrocząc, że znalazł interesujące miejsce i że chce pójść tam na trochę. Jongin idzie za nim w ciszy. Do drugiej, wszyscy inni zasnęli z wciąż mocno palącym się ogniem (i drewnem wciąż ułożonym obok ogniska, czekającym na spalenie). Niektórzy ułożyli swoje głowy na kłodach, inni ześlizgnęli się, by spać na trawie. Kris śpi w kolanach Joonmyuna, a Joonmyun, o dziwo, śpi na siedząco z głową przechyloną na bok. Chanyeol z jakiegoś powodu w ogóle nie czuje się senny. Może to dlatego, że obudził się późno. Uśmiecha się do Baekhyuna.

- Mam ci coś do pokazania. - mówi łagodnie, potem ściąga plecach z ramion. Rozpina plecak i wyciąga ukulele. Oczy Baekhyuna rozszerzają się z zaskoczenia.

- Nie wiedziałem-

- Ta, gram. - szczerzy się Chanyeol. Baekhyun przewraca oczami.

- Miałem na myśli to, że nie wiedziałem, że masz ukulele. - poprawia Baekhyun.

- Oh. - Chanyeol śmieje się lekko, gdy nastraja ukulele. Zawsze mówili, że ma dobre ucho.

- Co zamierzasz robić, śpiewać? - droczy się Baekhyun. Wciąż pamięta ostatni raz, kiedy dowiedział się, że Chanyeol jest całkiem nieśmiały w śpiewaniu. Jakoś nie spodziewa się, że Chanyeol to zrobi.

- Yeah. - rumieniec na skórze Chanyeola, oczywisty przez ciepłą pomarańcz jarzącą się od ognia, wygląda na nim uroczo.

- Okej. - szepcze Baekhyun, jego droczący ton zanika, gdy tylko wybiera zachęcenie swojego chłopaka. - Kontynuuj.

Chanyeol zaczyna brzdąkając cicho, pozwalając dźwiękowi roznieść się w powietrzu. Baekhyun słucha cierpliwie i w końcu nadchodzi głęboki głos Chanyeola.

- The confession I couldn't say while holding my old guitar ... The story I grudgingly held in ... I'm going to pretend it's a song and tell you ... Just listen I'll sing for you... - głos Chanyeola na początku drży, ale w końcu staje się bardziej pewny, a potem wszystko staje się płynniejsze.

Baekhyun słucha z uśmiechem, obserwując jak uszy Chanyeola barwią się z zakłopotania pomarańczową czerwienią, jednak kochając to, jak głęboki choć słodki głos Chanyeola dudni ze słowami, które brzmią za szczere.

- I'll confess even though it's awkward ... Just listen, I'll sing for you ... Sing for you ... Just listen ... I'll ... sing for you. - Chanyeol kończy, nie spiesząc się, pozwalając trwać temu momentowi. Baekhyun czuje, że jego serce szczęśliwie podskakuje. Kiedy Chanyeol patrzy do góry, odwzajemnia uśmiech, bijąc brawo palcami.

Ma zamiar coś powiedzieć, pochwalić i upewnić się, że Chanyeol nie czuje się zawstydzony, ale Chanyeol go pobija.

- Kocham cię, Baekhyun. - szepcze łagodnie. Baekhyun zastyga. To nie pierwszy raz, kiedy to słyszy. - Naprawdę kocham.

Baekhyun nie wie co powiedzieć. Serce mu bije, brzmiąc delikatnie w piersi. Chanyeol patrzy na niego z tak szczerą powagą w oczach.

- Nie musisz niczego odpowiadać, Baek. - Chanyeol odwraca się, by włożyć ukulele z powrotem do torby. - Nie oczekuje, że to zrobisz.

-... Przepraszam, Yeol. - odpowiada Baekhyun z twarzą oblewającą się winą. Nie wie, co powiedzieć. Nie wie, co czuje. Wie, że nie jest na to gotowy, a jednak czuje się winny, ponieważ wzajemne uczucia były czymś, czego naprawdę szanował w związkach, które dzielił i w tym momencie to nie jest wystarczająco wzajemne. Chanyeol odwraca się do niego, złość miga mu przed oczami.

- Nigdy tak nie mów. - odpowiada szorstko Chanyeol. Baekhyun mruga w zaskoczeniu, ale twarz Chanyeola znowu łagodnieje i tym razem jego głos jest wydatnie delikatniejszy. - Nie mów tego, Baek. Nie sprawiaj, że to brzmi jak zbrodnia, kiedy nie czujesz tego samego. Nie jesteś zobowiązany odwzajemniać moją miłość. - Baekhyun czuje, że jego serce boli na ból ukryty pod pozorną nonszalancją.

- Ja tylko... chciałem, żebyś wiedział, to wszystko. - mamrocze Chanyeol, uśmiechając się łagodnie, gdy sięga w dół, by trzymać dłoń Baekhyuna, ściskając uspokajająco.

- Co... ty w ogóle we mnie lubisz? - Baekhyun pyta cicho. Chanyeol mruga w zaskoczeniu.

- Huh?

- Czemu w ogóle mnie lubisz? - powtarza Baekhyun, czując, że jego policzki płoną, a serce szaleje. Chanyeol przekręca na bok głowę.

- Uh... szczerze, naprawdę nie wiem. - przyznaje Chanyeol. Baekhyun chce się spoliczkować. Powinien był wiedzieć, że Chanyeol tak odpowie. - Mimo to, definitywnie nie wszystko. Stary, masz tak wiele wad... - Baekhyun uderza go lekko, marszcząc brwi. Chanyeol śmieje się, gdy cofa się trochę.

- Ale kogo obchodzą twoje wady, kiedy masz tyle miłych dziwactw? - uśmiecha się Chanyeol. - Myślę... że po prostu lubię cię jako całość. Wady, czy nie. Wszystko związane w jedno. Tak... - Chanyeol milknie zamyślony, dolna warga wystaje uroczo. - Tak, to jest to, co lubię. Cały pakiet Bae. - Baekhyun przewraca oczami, patrząc w dół z sercem uśmiechającym się na odpowiedź.

- Czy jeśli czegoś we mnie nie lubisz, myślisz, że powinienem to zmienić? - pyta Baekhyun, nie dlatego, że by to zrobił (już to przeszedł, odkąd Joo-pieprzony-hyung zniknął z jego życia, naznaczając go na zawsze), ale dlatego, że jest szczerze ciekawy tego jak myśli Chanyeol.

- Nie, oczywiście, że nie! - Chanyeol potrząsa gwałtownie głową, milknąc, potem znowu patrzy się do góry zamyślony. - Właściwie... Myślę, jeśli to jest właściwie wada, jak uderzasz każdego, to tak, myślę, że powinieneś to zmienić. Ale to dla dobra wszystkich, nie tylko mnie... W sumie, jeśli jest coś, co zawsze było częścią ciebie, powinienem to zaakceptować. Jeśli nie potrafię, to będę musiał się odkochać. - Baekhyun przytakuje.

- Miłość... sprawia, że robi się szalone rzeczy. - Chanyeol uśmiecha się nieobecny. Baekhyun czuje, że jego serce jest swobodne, obserwując jak Chanyeol wygląda na tak przystojnie spokojnego, jakby niczym się nie przejmował. Ostatnio Baekhyun też zaczyna się tak czuć. - Mówi się, że miłość jest ślepa, ponieważ nie widzi się wad osoby, którą się kocha, aż przestaje się ją kochać, ale uważam, że miłość jest świetna, bo miłość pozwala zaakceptować ci wady osoby, którą kochasz, niż być nimi obrzydzony.

- Mimo to, miłość jest ślepa. Widzisz jakimi są draniami, kiedy przestajesz ich kochać. - kłóci się Baekhyun. - Uświadamiasz sobie, jak głupi byłeś, kiedy tylko przestajesz kochać.

- Tak, to może być prawda. - Chanyeol pociera swoją głowę, jakby go bolała od myślenia za bardzo. - Ale to sprawia, że jest się bardzo odważnym, tak myślę. Ponieważ, pomimo tego, jak bardzo słabi mogą być, wciąż ma się odwagę ich kochać. Uważam, że to całkiem... cool.

- Jesteś takim romantykiem. - Baekhyun znowu przewraca swoimi oczami, jego palce spoczywają na szorstkim drewnie. Chanyeol parska na "tytuł".

- N-nie wiem... Nigdy wcześniej się nie zakochałem, więc- - Chanyeol zatrzymuje się, rumieniąc. Baekhyun też się rumieni. Jestem jego pierwszą miłością? Właściwie nigdy o tym nie myślał.

- Cóż... jesteś całkiem dojrzały dla kogoś, kto wcześniej się nie zakochał. - Baekhyun droczy się cicho, trącając Chanyeola swoim ramieniem, gdy wyższy powoli wrócił na swoją stronę. Chanyeol, prawdopodobnie w głębokiej panice, wydaje z siebie męski pisk, gdy prawie upada na bok od uderzenia, ale udaje mu się zrehabilitować, odchrząkując.

- Z-zgaduję, że to jest to, co przytrafia się, kiedy kochasz późno. - Chanyeol dumnie nadyma swoją pierś. - Dojrzewasz, więc możesz kochać lepiej.

Baekhyun wykorzystuje ten czas, by popchnąć jego klatkę. Chanyeol wydaje z siebie zduszony krzyk, gdy upada do tyłu na trawę. Baekhyun śmieje się cicho do siebie, aż dookoła nich rozbrzmiewają narzekania.

- Oh, zamknijcie się, dobra...

- Ludzie próbują spać...

- Zabiję cię jutro, Chanyeol...

- Jezu, prowadźcie swoją miłosną rozmowę gdzie indziej...

Chanyeol jest przyłapany na jąkaniu, próbując wyjaśnić i w tym samym czasie wysyłając śmiertelne spojrzenie do Baekhyuna, który uśmiecha się i dalej popycha swojego chłopaka, aż są dalej od śpiochów.

Jak na zawołanie, Chanyeol wydaje z siebie ziewnięcie, przytulając do siebie plecak, czując ulgę, że jego ukulele nie połamało się podczas upadku.

- Czas, żebyś szedł spać, dziecko. - mówi Baekhyun. Oczy Chanyeola są w połowie otwarte, poruszając odrobinę ustami po ziewnięciu, ale potrząsa głową.

- No weź. Wyglądasz jak wielbłąd. - Chanyeol rumieni się, gdy próbuje szeroko otworzyć oczy. Baekhyun śmieje się i bierze plecak od Chanyeola (w czym Chanyeol niechętnie go oddaje).- Chodźmy.

- Chcę zostać dłużej~ - Chanyeol skomle niczym dziecko. - Niebo jest ładne.

- To właśnie dlatego powinieneś się położyć. - szepcze Baekhyun, potem jeszcze raz popycha go do tyłu. Tym razem nie ma zbyt dużo kontroli, więc upada z Chanyeolem, leżąc na nim.

Skoncentrowanie na niebie teraz kompletnie zniknęło, gdy Chanyeol podnosi swoje oczy, by spojrzeć na twarz Baekhyuna. Baekhyun czuje, że jego serce wali mu w piersi i może poczuć pod swoją dłonią, że serce Chanyeola robi to samo.

- Baekhyun... - szepcze Chanyeol, jego głos jest głęboki i dławiący. Baekhyun ledwo może oddychać. Wie, że jest tam napięcie - może to poczuć tak bardzo, jak czuje to Chanyeol, ich spojrzenia są intensywne, gdy wpatrują się w siebie, Baekhyun jest w pełni świadomy gorącej skóry pod swoimi dłońmi, wiedząc, że Chanyeol jest w pełni świadomy pragnienia w jego oczach. Ale w końcu się łapie i upada obok Chanyeola.

- Idź spać. - mamrocze. Chanyeol opata rękę wokół Baekhyuna, przyciągając go blisko. Baekhyun zamyka oczy, pochylając się bliżej, więc jego nos dotyka koszulki Chanyeola. Pachnie jak wanilia, jabłka i świeża trawa.

- Dobranoc, Baek. - bełkocze Chanyeol, przesuwając się, więc jego druga ręka pada na ciało Baekhyuna, przyciągając go jeszcze bliżej. Baekhyun czuje ciepło i bezpieczeństwo.

- Dobranoc, Yeol. - Baekhyun szepcze, nawet jeśli wie, że Chanyeol już zasnął.



*



Kyungsoo siedzi pośród trawy, bawiąc się gałązką w rękach.

- Czemu zawsze to sobie robisz... - mamrocze do siebie Kyungsoo, próbując wykreślić obrazy złączonych dłoni Baekhyuna i Chanyeola. Czuje, że jego ciało jest zdrętwiałe, a serce smutne. Czemu po prostu nie możesz go już sobie odpuścić?

To nie takie proste. Nigdy nie jest łatwo.

Słyszy, że ktoś klapnął na trawę obok niego. Łamie gałązkę i wyrzuca mniejszą.

- Nie rób sobie tego, Soo. - szepcze delikatnie Jongin. Kyungsoo nic nie mówi, tylko znowu łamie gałązkę, wyrzucając mniejszą w tę samą stronę.

- T-to okej tak się czuć. - kontynuuje Jongin. - To znaczy, że ci zależy, prawda? - Kyungsoo nie odpowiada.

- To znaczy, że... dobrze kochasz. - ten sam ton jest w głosie Jongina, jak i w sercu Kyungsoo. Jest prawie zdławiony, jeśliby się dobrze wsłuchać. Wzdycha głośno, wyrzucając resztę patyka.

- Po prostu- czuję się taki zły. - Kyungsoo znowu wzdycha. - Czemu to nie mogę być ja, Jongin? Czemu to nie mogę być ja?

Tym razem Jongin nic nie mówi, obserwując Kyungsoo z tą samą ekspresją w oczach- tym samym spojrzeniem, którym Chanyeol obdarza Baekhyuna. Czuje się źle za mówienie tego wszystkiego Jonginowi, ze wszystkich ludzi, ale w końcu Jongin jest teraz dla niego najbliższy ze wszystkich, Chanyeol jest drugim z najbliższych. Czy to nie jest głupie, mieć dwóch bliskich kolegów, którzy czują do ciebie coś innego, niż ty do nich?

- Myślałem- Myślałem, że jeśli powiem Baekhyunowi, żeby zmężniał, to będę w stanie dać sobie z nim spokój. - Kyungsoo teraz papla, papla za wszystkie czasy, w których o tym nie mówił. - Myślałem, że skoro zaczęli być razem, to przestanę... Ale jest jeszcze gorzej. - umieszczając twarz w dłoniach, Kyungsoo opiera głowę na kolanach. Czuje jak ciepła ręka go przyciąga, niezręczna dłoń poklepuje go po ramieniu.

- Będzie lepiej. - ponad nim rozbrzmiewa delikatny głos Jongina. Kyungsoo nieświadomie przybliża się do ciepła. W jakiś sposób, z Jonginem obok siebie, Kyungsoo prawie zapomina scenę z wcześniej. Czemu w zamian nie zakochał się w Jonginie?

W końcu odciąga się, oplatając dłońmi swoje nogi, przyciągając je blisko swojej klatki piersiowej, gdy spogląda do góry na niebo. Są na polanie, więc gwiazdy są widoczne i migoczą.

- Ładne. - mówi delikatnie Kyungsoo. Jongin też patrzy do góry i zgadza się w ciszy. W ich milczeniu, Kyungsoo krótko słyszy kogoś śpiewającego w tle. Zamyka oczy, pozwalając swojemu uchu napajać się dźwiękiem głosu Chanyeola, coś, co nie sądzi, że jeszcze kiedyś usłyszy, przypominając sobie wyraźnie ten czas podczas swoich urodzin, kiedy chciał, by Chanyeol zaśpiewał, ale Chanyeol tak stanowczo odmówił, tak defensywnie. Nawet jeśli jego serce czuje ból i zazdrość, to chce to uspokoić.

Piosenka jest piękna - Brzmi na smutną i stęsknioną, coś, co Kyungsoo w tym momencie silnie czuje. Kiedy się kończy, otwiera oczy, jego serce jest jakoś spokojniejsze niż wcześniej. Jongin z pewnością to zauważył, ale na szczęście nic nie mówi.

Nie rozmawiają przez cały czas, nawet, kiedy ostatnie brzęczenia rozmów milkną z obozowiska. Teraz powinna być jakaś trzecia nad ranem i powinni iść spać, a jednak Kyungsoo chce popatrzeć na gwiazdy trochę dłużej.

- Umów się ze mną, Soo. - głos Jongina przecina nocne powietrze delikatnie, ale czysto. Kyungsoo, zaskoczony, odwraca się, by spojrzeć na Jongina.

- Pomogę ci zapomnieć o Chanyeolu. - szepcze Jongin. - T-to w porządku, jeśli nie czujesz teraz tego samego... Ja tylko chcę pomóc ci o nim zapomnieć.

Kyungsoo potrząsa głową.

- Nie rób mi tego, Jongin.

- Proszę, Soo. - błaga Jongin. - Pomogę ci zapomnieć. Będę traktował cię tak dobrze, że zapomnisz kim jest Chanyeol. Upewnię się, że będziesz najszczęśliwszą osobą na świecie. - Nie wątpię w to. Kyungsoo myśli bez wahania. Przez moment jest skuszony - w końcu Jongin właśnie pozwolił mu zapomnieć o Chanyeolu, tylko na moment. Ale nie może tego zrobić.

- Nie. - Kyungsoo jest stanowczy, gdy znowu potrząsa głową. - Nie możemy. - Nie chcę się z tobą umawiać, wiedząc, że jestem zakochany w kimś innym.

Nie mogę ci tego zrobić.

Nigdy ci tego nie zrobię.

Może Jongin widzi determinację w oczach Kyungsoo. Jego ramiona opadają. Kyungsoo wstaje.

- Wracajmy. - mówi delikatnie z wyciągniętą dłonią. Jongin na początku odmawia spojrzenia do góry i ruszenia się, ale w końcu łapie dłoń Kyungsoo i pozwala mu pomóc się podnieść. Gdy wracają, Jongin wygląda jak przygnębiony szczeniak, odmawiający spotkania oczu swojego właściciela. Kyungsoo czuje, że łagodnieje na ten widok. Zawsze miał słabość do Jongina, czy kocha Jongina romantycznie, czy nie.

- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Jongin. - szepcze Kyungsoo. - Ufam ci we wszystkim. Wiesz to?

Kyungsoo ogranicza go do strefy przyjaźni, ale w tym momencie wie, że Jongin nie ma nic przeciwko. Jongin spogląda do góry, jego oczy wyjątkowo błyszczą w ciemności.

- Yeah. - Jongin uśmiecha się promiennie. - Wiem.



*



Baekhyun wyczuwa rześkie, poranne powietrze, zanim czuje to.

Ze sposobu w jaki jego ciało jest niczym ciężka kłoda, wie, że jest dla niego za wcześnie by wstawać, więc decyduje się wrócić do spania. Nawet bez otwierania oczu, tuli się bliżej do ciepła jakim jest Chanyeol.

Wtedy to czuje.

Erekcję ocierającą się o jego brzuch.

Otwierając oczy, uświadamia sobie, że to nie ma sensu, ponieważ koszulka Chanyeola blokuje mu widzenie. Mimo tego, słyszy to.

Nierówny oddech Chanyeola, jak bezwstydnie wydaje się popychać do Baekhyuna, jakby się masturbował.

Baekhyun odpycha Chanyeola i siada, rozglądając się dookoła siebie. Na szczęście wszyscy jeszcze słodko śpią, więc Baekhyun chwyta Chanyeola i podnosi go.

Oczy Chanyeola otwierają się, ale jego wzrok jest zamazany, usta lekko otwarte, jakby nie miał pojęcia co się dzieje. Baekhyun ciągnie go do góry, aż stoi na nogach, złączając dłoń z Chanyeolem, zanim go odciąga.

- Chodź! - syczy, ciągnąc Chanyeola do toalety, którą znaleźli wczoraj. Chanyeol potyka się za nim.

- Co się dzieje? - bełkocze Chanyeol, wolną ręką sięgając, by przetrzeć oko, jego włosy są roztrzepane z kilkoma liśćmi. Baekhyun prawie by się zaśmiał, gdyby nie widział boleśnie wyglądającej erekcji, przebijającej się przez spodnie Chanyeola.

Mimo tego, w końcu Chanyeol wydaje się zdać sobie sprawę, ponieważ kompletnie przestaje mówić. Kiedy wpadają do toalety, Baekhyun trzaska drzwiami, odwracając się, by pchnąć na nie Chanyeola. Chanyeol wstrzymuje oddech, jego oczy są szerokie, a usta otwarte w zaskoczeniu.

- Baek, nie musisz tego robić... - szepcze, jego głos jest zdarty i głęboki.

- Zamknij się. - mruczy Baekhyun, dłonią zjeżdżając w dół, by pocierać dłonią przez spodnie Chanyeola. Wyższy wydaje z siebie jęk, a jego kolana się uginają. Upadłby, gdyby nie Baekhyun trzymający go w pionie dłonią na jego piersi.

- Cholera... - dyszy Chanyeol. - N-nigdy wcześniej nie miałem... miałem... - kogoś, kto by to dla mnie zrobił.

Baekhyun nie mówi, ale i tak nie chce, prawie wykrzywiając usta w momencie, kiedy dotyka Chanyeola - Chanyeol nie jest mały, ale Baekhyun już to przewidział.

- Kurwa, Baek... Pocałuj mnie... - głos Chanyeola jest teraz o oktawę niższy z lekkim jękiem. Nie wie, co do diabła mówi. Baekhyun podnosi do góry głowę, sięgając i sięgając... Chanyeol pochyla się, czekając...

Ale Baekhyun w zamian biegnie ustami po szyi Chanyeola.

- Poranny oddech. - szepcze w skórę wyższego, tym razem ośmielając się zakraść dłonią do spodni Chanyeola. Słyszy szczególnie głośny jęk od Chanyeola, kiedy jego dłoń dotyka pulsującego, gorącego penisa Chanyeola. Baekhyun mimowolnie sam wydaje z siebie lekki jęk, opierając głowę w zagłębieniu szyi Chanyeola, gdy porusza ręką w górę i dół.

Czucie w dłoni pulsującej erekcji Chanyeola sprawia, że Baekhyun jest gorący i odurzony. Nawet nie wie, dlaczego, ponieważ to nie wydarzyło się nigdy wcześniej. Pewnie, czuł pożądanie do więcej niż prawdopodobnie połowy ludzi ze szkoły, ale nigdy w ten sposób. Nigdy w sposób, że jego myśli mętnieją pragnieniem, jego hormony szaleją niczym klęska żywiołowa. Próbuje odwrócić swoją uwagę przez podniesienie brody, by skubać szyję Chanyeola. Nawet usłyszenie niskiego jęku Chanyeola sprawia, że drży w oczekiwaniu.

- Cholera, Baek... - głos Chanyeola jest teraz łagodny, ale warczy. - Ja zaraz...

Baekhyun zwiększa tempo, potem kuca, ściągając spodnie Chanyeola, akurat, gdy Chanyeol wyjękuje jego imię i dochodzi. Dochodzi w dłoń Baekhyuna.

Baekhyun zdejmuje całe nasienie z powoli mięknącego penisa, używając drugiej ręki do wytarcia jakichkolwiek pozostałości spermy. Chanyeol dyszy, jego klatka unosi się i opada, gdy obserwuje Baekhyuna z pół przymkniętych powiek. Chanyeol wygląda tak przystojnie, że czasem Baekhyun myśli, że kompletnie przeoczył ten fakt.

- Naciągnij je. - nakazuje Baekhyun, gdy się odsuwa. Chanyeol prędko i niezdarnie naciąga swoje spodnie z zaróżowionymi policzkami.

- Dz-dzięki. - bełkocze Chanyeol z czerwonymi uszami.

- Odkręć kurek. - Baekhyun wzdycha, gdy widzi Chanyeola podskakującego w uświadomieniu z małym "Oh!", zanim podbiega do zlewu, przekręcając kurek.

Nic nie leci.

- Cholera, cholera, cholera... - Chanyeol panikuje. To jedyny zlew. - Baek, on nie dzia- -oczy Chanyeola rozszerzają się w horrorze, kiedy widzi Baekhyuna zlizującego spermę z dłoni. - Baek, nie!

- Nic wielkiego. - Baekhyun mamrocze przez swoją dłoń. Smakuje gorzkawo i słodko jednocześnie. - To nie tak, że wcześniej tego nie robiłem... - Chanyeol odciąga jego rękę. Baekhyun ma zamiar przyciągnąć ją z powrotem, kiedy czuje coś gorącego i mokrego na skórze. Jego oczy rozszerzają się w zaskoczeniu, kiedy widzi język Chanyeola, migoczący z jego ust, zlizującego swoje własne nasienie.

- Yeol... - szepcze zszokowany Baekhyun. Odciąga się, ale uchwyt Chanyeola jest stanowczy. Język zlizuje nasienie cieknące po jego ręce. Baekhyun drży, ciepło wzrasta mu w policzkach. Uczucie języka swojego chłopaka na ciele wysyła krew prosto do jego krocza, małe działanie, ale intensywna reakcja. Chanyeol robi to samo drugiej ręce. Po raz kolejny, Baekhyun wydaje z siebie lekkie skomlenie, zanim może się powstrzymać. Chanyeol otwiera oczy, zjeżdżając nimi do dołu, zanim rozszerza je w uświadomieniu - Baekhyun też jest twardy.

- Jest w porządku. - mówi szybko Baekhyun, ale na jego policzkach jest rumieniec, a wzrok jest pełny pożądania. Chanyeol robi krok bliżej. Baekhyun się cofa.

- Pozwól mi pomóc... Jeśli nie masz nic przeciwko. - szepcze Chanyeol. Baekhyun patrzy w dół, rumieniąc się z zakłopotania.

- Jesteś moim chłopakiem, idioto... - Baekhyun nawet nie może dokończyć, zanim Chanyeol pojmuje jego usta swoimi, całując go głęboko, nawet jeśli Baekhyun wcześniej tego zabronił. Baekhyun już nawet się nie przejmuje, tylko odwzajemnia pocałunek z takim samym zapałem, kiedy czuje niezdarne dłonie ślizgające się po swoim kroczu. Odciąga się od pocałunku, dysząc łagodnie, gdy ściąga w dół szorty i bokserki. Chanyeol oplata palcami jego erekcję, wywołując u niego złapanie tchu, potem zaczyna poruszać dłonią.

Chanyeol nie jest najlepszy. Chanyeol... nie jest nawet dobry.

Ale jego niezdarne czyny sprawiają, że Baekhyun śmieje się rozczulony, gdy opiera się o ścianę z unoszącą się klatką piersiową. W jakiś sposób, nawet jeśli Chanyeol jest taki niedoświadczony, jego niewinność i fakt, że to on to robi, a nikt inny, podnieca Baekhyuna bardziej niż cokolwiek innego. Jakoś nie potrafi tego zrozumieć, jak ktoś taki jak Chanyeol może robić mu tak wiele. Miało zwyczaj być okropnie, mieć interakcje seksualne z kimś, kto nie wiedział co robi, ale z Chanyeolem jest kompletnie inaczej. Zupełnie odwrotnie.

Baekhyun dławi się śmiechem, sięgając w dół, by zaprzestać czynom Chanyeola. Uszy Chanyeola są już czerwone, prawdopodobnie jest świadomy, że nie robi tego dobrze, ale Baekhyun jest cierpliwy, gdy oplata swoje palce wokół większej dłoni Chanyeola, prowadząc go.

- P-przepraszam, Baek... - szepcze Chanyeol, wyglądając na przygnębionego, jednak lekko zarumienionego, gdy jego ręka porusza się w górę i dół. Ma zamiar się wycofać, ale Baekhyun potrząsa głową, pot lepi mu się do czoła, gdy stanowczo trzyma dłoń Chanyeola.

- Chcę... cię poczuć, Yeol. - dyszy, prowadząc Chanyeola, by pocierał kciukiem jego otwór, wydając z siebie kolejny jęk.

Chanyeol nigdy wcześniej nie widział przed sobą czegoś tak gorącego. Zasycha mu w ustach, jego serce bije mu mocno o klatkę piersiową. Czuje coś gorącego zbierającego mu się w podbrzuszu, kiedy po raz pierwszy dotknął erekcji Baekhyuna, gorącej i śliskiej w jego dłoni, przełykając ślinę, gdy próbował zaspokoić mniejszego. Krople potu spływają Baekhyunowi po policzku Baekhyuna i w dół jego szyi i Chanyeol musi zrobić wszystko, by nie pozwolić erekcji znowu urosnąć. Jego głos jest taki łagodny, jednak z jego własnym ochrypnięciem, jakoś sprawia, że Chanyeol chce zrobić więcej niż tylko to.

- Chanyeol, ja zaraz... - Baekhyun zamyka oczy, w ostatniej minucie odpycha Chanyeola, zanim dochodzi w swoją własną dłoń. Chanyeol lekko dyszy, gdy obserwuje jak unosi się pierś Baekhyuna, przed nim jest kompletny bałagan. Tym razem Chanyeol wykorzystuje ten czas, by spojrzeć na Baekhyuna, zobaczyć jak jego kości biodrowe idealnie wystają, dół brzucha jest płaski i lekko umięśniony. Chanyeol przełyka ślinę i odwraca wzrok.

- Wszystko okej? - pyta, wpatrując się przez szczelinę drzwi na jasno zieloną trawę.

- Yeah. - dyszy Baekhyun, podciągając swoje szorty końcówkami palców. Chanyeol popycha drzwi.

- Twoje ręce... - mówi, ale Baekhyun nic nie mówi, gdy przechodzi obok niego na trawę, kucając, zanim wyciera nasienie na zielonej trawie.

- Powinienem był wcześniej o tym pomyśleć... - mamrocze Baekhyun, wstając i wycierając resztkę w swoje spodenki. Różowy kolor oblewa mu policzki i odmawia spotkania oczu Chanyeola. Chanyeol się śmieje, złączając luźno swoją rękę z ręką Baekhyuna.

- Jesteś zawstydzony. - droczy się. Baekhyun go ignoruje. Chanyeol znowu się śmieje. - To jest okej, to tylko znaczy, że jesteś tak samo durny, jak ja.

Mniejszy spogląda na niego gniewnie, potem go odpycha, krzyżując ręce, gdy Chanyeol śmieje się jeszcze głośniej.

Do czasu, gdy wracają, większość już wstała.

- GDZIE JEST TOALETA?! - krzyczy Chen. Baekhyun wzkazuje bez słów i bez kolejnego słowa, Chen odbiega.

- Nie wiem, co z nim jest, właśnie powiedziałem mu, żeby sikał na jedno z drzew. - wzrusza ramionami Sehun. - To dla nich dobre. Dla drzew, znaczy się.

Przez następne dwie godziny, rozglądają się po parku. Nie ma nic specjalnego, ale po spędzeniu w nim nocy, wszyscy się jakoś przywiązali, dlatego czują się ekstremalnie usatysfakcjonowani. Tuż przed południem, wszyscy wyruszają z powrotem do domu.

Tym razem Baekhyun i Chanyeol idą zaraz za Krisem i Joonmyunem, nie mając innego powodu, jak tylko chcąc dotrzeć do domu szybciej (może wziąć prysznic i umyć ręce). Obserwują jak Kris i Joonmyun kłócą się o to, którą drogą iść, pewność Krisa w umiejętnościach przewodnika i potrzeba Joonmyuna w posiadaniu racji we wszystkim, okropnie ze sobą kolidują, gdy spędzają większość czasu na kłótni. Chanyeol i Baekhyun wzdychają za nimi.

- Ja po prostu chcę iść do domu i umyć ręce prawdziwą wodą. - narzeka Baekhyun. - Może po prostu wytrę je o koszulkę Krisa.

Chanyeol śmiałby się, gdyby nie to, że czuje się winny.

- Przepraszam, Baek... - bełkocze Chanyeol. Śmiech Baekhyuna zanika.

- Więc, co sprawiło... że to zrobiłeś? - pyta drocząc się Baekhyun. - Mokry sen?

- Zamknij się! - Chanyeol zawstydzony odwraca wzrok.

- Naprawdę? O czym? - Baekhyun naciska na niego wkurzająco, ruszając i przekręcając głowę, by dostać się do jego twarzy.

- O.. o ... - mamrocze Chanyeol, odwracając głowę za każdym razem, kiedy twarz Baekhyuna pojawia mu się na widoku. Dlaczego Baekhyun jest taki wkurzający?

- O czym? - szczerzy się Baekhyun, huśtając głową do góry i do dołu. W końcu dłonie Chanyeola sięgają i klapią policzki Baekhyuna, trzymając go w miejscu. Taki wkurzający, ale taki uroczy?

Baekhyun staje się coraz żywszy i żywszy, i Chanyeol to uwielbia.

Mniejszy, zbity z tropu, rozszerza oczy, jego usta są wydęte od uścisku. Chanyeol, pomimo sytuacji, szczerzy się i składa pocałunek na tych rybich ustach.

- O tobie. - szepcze, potem puszcza z zaróżowioną twarzą, gdy biegnie do przodu. Baekhyun jest pozostawiony stojąc, zastygnięty, aż doganiają go Minseok i Lu Han.

- Hej, Baek, co ty- - zaczyna Lu Han, ale wtedy Baekhyun rusza za Chanyeolem, krzycząc. Dwójka najstarszych mężczyzn patrzy na siebie i wzrusza ramionami, potem kontynuują rozmowę o piłce.

- Proszę, nie pytaj mnie o szczegóły... - biadoli Chanyeol z czerwoną twarzą, gdy chowa się za Krisem ( czy raczej, przed nim), kiedy Baekhyun ich dogania.

- Jakie szczegóły? - pyta podejrzliwie Kris.

- Nic. - szybko odpowiada Baekhyun. - Spójrz, Yeol, porozmawiajmy o tym jak cywilizowani ludzie-

- Nic. - odpowiada szybko Chanyeol. - Baekhyun, nie chcę o tym rozmawiać-

- Gdybyś nie pamiętał, tego ranka zrobiłem dla ciebie przysługę...

- Co się dzieje? - Joonmyun i Kris pytają w tym samym czasie, podejrzliwe oczy obserwują drugą parę, która jest przez nich rozdzielona. Patrzą na siebie, uśmiechając się lekko, następnie odwracają do młodszych.

- Ooh... przysługę, eh? - Kris porusza swoimi brwiami sugestywnie. - Jakiego rodzaju?

- Wszyscy jesteśmy uszami. - dodaje Joonmyun. Chanyeol czerwienieje, ale Baekhyun mruży oczy.

- Czy Kris zmienił cię w zboczeńca, Joonmyun? - pyta. Joonmyun zwęża oczy. Baekhyun staje przed Joonmyunem, kompletnie zapominając teraz o Chanyeolu. - Hej, teraz, kiedy tak o tym myślę, spotykacie się o wiele dłużej od nas. Jak daleko zaszliście, eh?

Chanyeol otwiera usta. Nigdy wcześniej o tym nie pomyślał!

- Oh, cieszę się, że zapytałeś! - Kris oplata ręką Joonmyuna, którego usta otwarte są w szoku. - Joonmyun jest tak dobry w łóżku-

- Dobra, dobra! - przerywa Chanyeol. - Szczerze, mnie i Baeka to nie obchodzi-

- Jak to? - Baekhyun podchodzi bliżej, jego oczy wpatrują się w Joonmyuna intensywnie. Joonmyun robi mu to samo.

- Hm, cóż, jest całkiem dobry we wszystkim, naprawdę! - Kris odpowiada zwyczajnie. Chanyeol nie wie jak to robią- rozmawiają o tym jak o pogodzie! - Wszyscy wiemy jaki jestem duży- - Nie, nie wiemy. I nie chcemy wiedzieć. Myśli do siebie Chanyeol. - Ale znosi to bardzo dobrze, moje kochanie, Joonmyun. Mimo to, co kocham najbardziej, to jak woła moje imię, kiedy dochodzi- - w tym momencie blada dłoń plaska na usta Krisa i bardzo zaróżowiony/zły Joonmyun odciąga swojego chłopaka, Kris odwraca się, jego oczy krzyczą "ALE JEST TEGO WIĘCEJ!", dłoń sięga do Chanyeola i Baekhyuna, jednak na próżno, ponieważ Joonmyun odciąga go coraz dalej.

- Nie musiałeś o to pytać. - dąsa się Chanyeol. Teraz nigdy nie będzie dobrze spał, kiedy będzie widział Krisa i Joonmyuna razem. Baekhyun się uśmiecha.

- Cóż, cieszę się, że są w tak dobrych stosunkach! - odpowiada. - Dla kogoś takiego jak Joonmyun.

- Co to znaczy? - znowu zaczynają iść, upewniając się, by reszta ich nie dogoniła.

- Widzisz, jego rodzina jest bogata. - mówi Baekhyun. Chanyeol naprędce przypomina sobie, jak ktoś mówił o jego rodzinie. - Chcą dobrej reputacji. Spodziewają się, że Joonmyun poślubi piękną kobietę, również z wysokim statusem społecznym. To dlatego właściwie najpierw odrzucił Krisa.

- Cóż... to nie jest tak, że mogą go powstrzymać, prawda? - śmieje się Chanyeol. - Tylko spójrz na Joonmyuna - może zrobić cokolwiek chce!

- To prawda. - Baekhyun zgadza się bez wahania. - Zbyt długo był przytrzymywany przez rodzinę, zawsze go stresując i chcąc, by wykonywał każdą działalność poza programem szkolnym, która zwiększyłaby ich reputację. Uważam, że miał zwyczaj pieprzyć innych, jako delikatny bunt w stosunku do rodziców, chcąc przełamać normy perfekcyjnego, bogatego chłopca. Właściwie, cieszę się, że to zostawił. Ostatnio wydaje się być o wiele szczęśliwszy i bardziej beztroski. Miesiąc temu powiedział mi, że wszystko spieprzył i zdecydował się podążać za sercem, po raz pierwszy w swoim pieprzonym życiu. Bardzo się zmienił. - twarz Baekhyun rozciąga się w uśmiechu. Chanyeol go obserwuje, widzi jak o wiele promienniej wygląda, gdy jest szczęśliwy. - Myślę, że Kris dobrze na niego wpływa, nie sądzisz?

- Yeah. - Chanyeol odwzajemnia uśmiech z bijącym sercem. - Tak, zgadzam się.

- Hej, chłopaki! O czym rozmawiacie? - pyta Lu Han, gdy wślizguje ręce nad Baekhyunem i Chanyeolem. Chanyeol skomle w zaskoczeniu. Minseok wyskakuje nagle obok niego i wyższy krzyczy zduszonym głosem. Baekhyun uśmiecha się na idiotyzm swojego chłopaka.

- Rozmawiamy o chłopcach przed nami. - odpowiada. Głos Lu Hana formuje "O", gdy przekręca głowę.

- Wiecie, nigdy nie spodziewałem się, że będą razem. - mówi szczerze. - Znaczy, szczerze, Kris wygląda jak przegryw z Joonmyunem, który odrzuca go 24/7. Każdy pomyślałby to samo. - Baekhyun i Chanyeol chrząkają.

- Ale hej... Co było bardziej szokujące, niż ich bycie razem, to wasze bycie razem! - wyskakuje Lu Han. - Gdyby ktoś wyzwał mnie do założenia się, że nigdy ze sobą nie będziecie, za żadne pieniądze, to bym się zgodził! - śmieje się, gdy dwójka młodszych się krzywi - prawdopodobnie zrobiliby to samo.

- A kiedy ty sobie kogoś znajdziesz? - pyta Chanyeol. - Znaczy, jesteś całkiem stary... - Lu Han uderza go figlarnie.

- Jest aseksualny. - odpowiada Minseok. - On tak jakby nie czuje pociągu, czy czegoś, do nikogo.

- Braterski pociąg, bro! - kłóci się Lu Han. - Mam braterski związek z tobą!

- Oh, racja. - Minseok przewraca oczami. - I pomyśleć, że wszyscy myśleli, że się umawiamy. - Lu Han udaje, że się dławi. Chanyeol śmieje się, kiedy Minseok popycha go w ramię i twarz Lu Hana wykrzywia się w bólu.

- Poważnie? Zero pociągu? - Chanyeol wyciera zbłąkaną łzę z oka. - To dlaczego po pierwsze przyszedłeś do tej szkoły? - Lu Han wzrusza ramionami.

- Dla młodości. - znowu wzrusza ramionami. - YOLO.

- Szczerze, ma większy pociąg seksualny do piłki nożnej. - kontynuuje Minseok. Lu Han udaje, że spogląda na niego gniewnie, potem uderza go w ramię na pół gwizdka.

- Jestem za młody, by się zakochać. - mówi Lu Han. - Znaczy, teraz jestem w szczycie wieku! Dlaczego powinienem się umawiać? Powinienem wykorzystywać ten czas na trenowaniu piłki, wiecie?

-... Racja... - mamrocze Baekhyun. Chanyeol musi w milczeniu zamienić słowo ze swoim chłopakiem.

- Yeah, wiecie... Znaleźć perfekcyjną piłkę do nogi, którą mógłby poślubić i spędzić z nią resztę życia... - Mineok śmieje się, kiedy Lu Han znowu go uderza i przewracają się, kłócąc się w żartach. Chanyeol patrzy na Baekhyuna i wzrusza ramionami.

- I pomyśleć, że myślałem, że wszyscy w tej szkole są ciągle napaleni. - mówi.

Baekhyun musi się w ciszy zgodzić.


___

Cześć moje Promyczki ♥

Tęskniłam...

Przepraszam, że musieliście czekać.

Wiecie, poza obowiązkami staram się dużo korzystać z pogody, więc sporą część czasu przebywam na zewnątrz. Spaceruję.

Następne dni mają być upalne, więc spędzę je pewnie nad wodą.

Co tam u Was? Wszystko dobrze?

U mnie jest już znacznie lepiej. Chyba po prostu musiałam przetrwać ten okres. Cóż, jeden z wielu.

W każdym razie, udanego weekendu!

Kocham Was,

J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro