7. Niespodzianka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jebać Byun Baekhyuna. Myśli sobie Chanyeol z twarzą zalaną złością, kiedy następnego dnia tupie do swojej klasy. Co jest z nim do diabła nie tak?

Najpierw idzie i kupuje mi kolację bez żadnego cholernego powodu, a potem przychodzi i mówi, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego! I pomyśleć, że nawet rozważałem zawarcie rozejmu i chciałem zacząć z nim od nowa!

Po prostu, co do kur-

Chanyeol dymi ze złości, gdy szturmuje na zajęcia dentystyki. Na wykładzie, Chanyeol nie słyszy ani jednego słowa, które wymawia jego wykładowca, ponieważ w jego umyśle wszystkim jest Byun Baekhyun to i Byun Baekhyun tamto, od To wszystko wina Byun Baekhyuna do Pieprz się, Byun Baekhyun, aż staje się tak wkurwiony, że wali pięściami w stolik i wypuszcza ryk...

... Wtedy uświadamia sobie, że jest w klasie.

- Chanyeol-ssi, wszystko w porządku? - jego wykładowca, Pan Bae, pyta w drwiącej trosce i Chanyeol już może poczuć, że oczy wykładowcy wywracają się w irytacji.

- Uh... - Chanyeol oblewa się rumieńcem, aż jego uszy stają się czerwone. - Ja tylko... uh... myślałem o kimś, kogo nienawidzę...

- No więc, powinieneś to robić w swoim wolnym czasie. - kilka dziewczyn chichocze i Chanyeol siada w zakłopotaniu. Wciąż nie może przestać wywracać oczami na te biseksualne dziewczyny, które kontynuują łaszenie się do Pana Bae. Tak poza tym to, co w nim takiego dobrego? On nawet w ogóle nie jest zabawny.

Chanyeol narzeka do siebie z irytacją, kiedy trwa lekcja, a w głowie non stop przeklina na Byun Baekhyuna, który po raz kolejny wpakował go w kłopoty.



*


Tej nocy, Chanyeol siedzi przy biurku i kończy swoją pracę domową z usatysfakcjonowanym uśmieszkiem na twarzy. Jednak ten sam uśmieszek znika, gdy odwraca się i widzi puste łóżko obok swojego. Gdzie do diabła jest ten idiota? Myśli do siebie. ... Nie to, że mnie to obchodzi, oczywiście... Czy on nienawidzi mnie tak bardzo, że chciałby unikać mnie za wszelką cenę?

...

Dlaczego miałoby mnie to obchodzić?

Czemu uspokajam sam siebie?

Otrząsając głupie myśli ze swojego umysłu, Chanyeol wzdycha i patrzy na zegarek, wskazujący 22:30. Czas przygotować się do snu.



*


Jest 3:03 i Chanyeol dalej nie śpi.

Czemu? Ponieważ wciąż nie ma Byun Baekhyuna.

Pieprzyć tego dzieciaka. Chanyeol warczy w swojej głowie po raz milionowy tej nocy, gdy miota się i przekręca na łóżku. Gdzie on do diabła jest?

To nie tak, że jest zaniepokojony, Chanyeol sobie mówi. To po prostu dlatego, że jest opiekuńczym współlokatorem, który troszczy się o swojego współlokatora. To wszystko. Mimo to, czuje, że brakuje mu obecności Baekhyuna obok siebie. W pewnym sensie jest to dobre, ale jednocześnie dziwne.

Powodem, dla którego nie może zasnąć, bo nie ma Baekhyuna, jest to, że nie może nic wymyśleć, by powkurzać swojego wroga. Tak, to musi być to.

To musi być to.

Uratowany puknięciem w drzwi, Chanyeol szybko siada, poprzednie nieprzekonywujące myśli opuszczają jego umysł tak szybko, jak do niego wpłynęły. Ostrożnie skrada się do drzwi, następnie je otwiera.

- Kurwa przysięgam, że jeśli to jest jakiś twój chory żart, by mnie przetrzymywać- - Chanyeol milknie, gdy widzi Chena zmagającego się, by utrzymać nieprzytomnego Baekhyuna.

- Zamknij się i pomóż mi zanieść ten ciężar - - Chanyeol natychmiast kuca i podnosi Baekhyuna na rękach, wciągając go do środka, gdy Chen oddycha z ulgą i wtedy zamyka za nimi drzwi.

- Co do diabła? - pyta Chanyeol, następnie czuje alkohol w oddechu Baekhyuna i po raz kolejny ten zapach seksu zmieszanego z zapachem, który zawsze ma na sobie- miód i truskawki.

- Zapomniałeś? - syczy Chen, kiedy przygląda się jak Chanyeol przyciąga Baekhyuna do jego łóżka, wciąż się dąsając. - Dzisiaj jest siedemnasty.

- ... Oh. - Chanyeol spogląda w dół na Baekhyuna w poczuciu winy i wstydu. Oczy Baekhyuna drgają, zanim otwierają się, by zmrużyć się na Chanyeolu. Wtedy -

- Spierdalaj ode mnie... - bełkocze, gdy odpycha Chanyeola z większą siłą niż Chanyeol może sobie kiedykolwiek wyobrazić, że pochodzi od pijanego kolesia, prawie w połowie jego rozmiarów. Wyższy potyka się do tyłu, gdy widzi jak Baekhyun upada na podłogę.

- Co do ku... - warczy Chanyeol, czując jak złość w nim rośnie, dopóki nie widzi Chena śpieszącego się, by podnieść swojego przyjaciela.

- Co to do diabła było? - pyta Chen, kiedy próbuje podnieść przyjaciela, który jest tylko w połowie przytomny.

- Nawet nie wiem. - odpowiada urażony Chanyeol, podczas gdy przygląda się, jak Chen po raz kolejny zmaga się z niesieniem swojego przyjaciela. Wzdychając, sięga do przodu i podnosi pijanego mężczyznę z dala od jego przyjaciela, który mruczy kolejne "Dzięki".

- Ja po prostu... musiałem wlec go całą drogę z baru, więc... jestem bardzo... zmęczony... - Chen jeszcze raz dyszy, a Chanyeol uśmiecha się ponuro. Ale zanim może jeszcze coś zrobić, Baekhyun zaczyna bić się przeciwko niemu.

- Nie dotykaj mnie! - krzyczy głosem przepełnionym alkoholem, gdy próbuje znowu odepchnąć Chanyeola. Chanyeol mruży oczy w irytacji, gdy rzuca spojrzenie Chenowi w zmieszaniu, następnie zaciska uścisk na swoim wrogu.

- Przestań być małą, humorzastą suką... - syczy Chanyeol, gdy przesuwa jego ciało, aż chwyta w jedną dłoń nadgarstki Baekhyuna, a drugą przytrzymując stabilnie jego plecy, ale to nie pomaga. Jeśli już, to tylko pogarsza.

- Nie... dotykaj mnie swoimi brudnymi łapami... - Baekhyun rzuca się jeszcze bardziej, aż Chanyeol się poddaje, ciągnie go z podłogi, a następnie rzuca go na łóżko. - Nie chcę widzieć twojej pieprzonej twarzy nigdy więcej! - I znowu, Chanyeol nie zrobił nic, by zdenerwować Baekhyuna.

- Spójrz... - warczy Chanyeol, gdy zaciska pięści, pochylając się do przodu, by trochę jaśniej spojrzeć na twarz Baekhyuna (z nadzieją, że wyda się bardziej zastraszający). - Ja nie- - na co nie jest przygotowany, to Baekhyun siadający tak szybko, jak błyskawica, chwytający go za rękaw koszuli i przyciągający go tak blisko, że ich nosy prawie się stykają.

- Smaż się w piekle.

Z tym, Baekhyun puszcza go i odwraca się, krzyżując ręce niczym rozpuszczone dziecko. Oszołomiony, Chanyeol stoi przy łóżku, kiedy ogląda jak jego wróg się garbi, aż staje się małą figurą na łóżku. Chen podchodzi do swojego przyjaciela i próbuje go pocieszyć, ale Baekhyun zaczyna rzucać się gniewnie na uczucie dotyku swojego bliskiego przyjaciela, wrzeszcząc wściekle na Chanyeola, by zszedł mu z oczu.

-... Lepiej wyjdź. - wnioskuje Chen po poddaniu się. Usta Chanyeola otwierają się w zdumieniu, następnie krzyżuje ręce i gwałtownie trzęsie głową.

- Kurwa, nie. To mój pokój!

- To chociaż odsuń się od niego najdalej jak to możliwe. Nigdy wcześniej nie zachowywał się w ten sposób.- Po wielu kłótniach z samym sobą, Chanyeol wzdycha i odsuwa się do tyłu jak to tylko możliwe, łącząc się ze ścianą. Przygląda się jak Chen przekonuje Baekhyuna, że Chanyeola już tam nie ma i że nie ma nikogo więcej, oprócz ich dwójki, ale Baekhyun kontynuuje rzucanie się dookoła, nie chcąc mieć z nikim nic wspólnego i sprawiając wrażenie, że nie przestanie walczyć, dopóki będzie pewny, że Chanyeol zniknął. Po długiej, długiej chwili, uspokaja się, jego ruchy zatrzymują się, gdy nareszcie pozwala się zabrać nieświadomości.

Chen wzdycha, opuszczając swoje ramiona w zmęczeniu. Odpoczywa chwilę, następnie zaczyna rozbierać Baekhyuna, prosząc Chanyeola, by przyniósł trochę mokrych i suchych ręczników, więc będzie mógł wyczyścić swojego przyjaciela. Do czasu, gdy Chanyeol wraca z jedną połową rąk pełnych suchych ręczników, a drugą ozdobioną mokrymi, Baekhyun jest nagi.

Zazwyczaj Chanyeol odrzuciłby spojrzenie na mniejszego, ale tym razem nie może się powstrzymać.

-... Co mu się do diabła stało? - szepcze, patrząc na świeże siniaki i nacięcia na całym ciele. Chen zamyka mocno oczy i zaciska głowę w dłoni.

- Nie znowu... - mruczy do siebie, a Chanyeolowi robi się przykro jego byłego współlokatora, który zazwyczaj jest energiczny i zabawny, ale teraz tylko wygląda na wykończonego.

- Co masz na myśli? - olbrzym pyta tępo, kiedy umieszcza ręczniki na łóżku swojego wroga.

- Wiesz, że on ma dużo... znajomych z korzyściami, prawda? - Chanyeol przewraca oczami. Nie tylko znajomych z korzyściami, ale niezliczoną ilość jednorazowych przygód, Chen powinien powiedzieć. - Cóż, zawsze jest taki jeden, który jest szczególnie sadystyczny i zaborczy. Będzie ranił ciało Baekhyuna w ten sposób, ponieważ to sprawia, że zdobywa dominację, a także daje mu poczucie, że Baekhyun jest cały jego, jeśli będzie kontynuował znaczenie jego ciała. - Chanyeol gapi się w ciszy, jak Chen muska ostrożnie wszystkie małe rany.

- Powiedziałem mu, żeby już z nim tego więcej nie robił... - mruczy do siebie Chen, zirytowany, gdy przesuwa się do klatki piersiowej Baekhyuna i tam zaczyna go delikatnie wycierać. Chanyeol odnotowuje odciski palców, na bokach Baekhyuna, gościa trzymającego go zbyt surowo i zadrapania paznokci zdobiące jego mleczno-białą skórę.

- Czemu nie może po prostu odmówić? - dyskutuje Chanyeol, oczami spoglądając w dół i krzywiąc się, gdy widzi na udach znaki po bacie. Ktokolwiek go pieprzył jest kurwa sadystyczny, to z pewnością.

- On to lubi! - odpowiada Chen, zirytowany. - To prawdopodobnie jedno z jego zboczeń. Raz został wypieprzony tak bardzo, że nie mógł prawidłowo chodzić przez kilka dni i przez to wszyscy wiedzieli, co mu się przytrafiło. Nawet odrobinę nie narzekał, nawet jeśli jego całe ciało było pokryte siniakami i śladami, takimi jak te. Jeśli nie złapałbym go pocierającego swoją szyję, nie zauważyłbym, że prawdopodobnie był przyduszany, podczas bycia pieprzonym- - Chanyeol śmieje się, ucinając całą resztę, którą Chen zamierzał powiedzieć.

- Poważnie? - Chanyeol znowu się śmieje. - Ten idiota nienawidzi bólu. Nie widzisz tego? - Chen jest oniemiały, gdy patrzy jak wyższy pojawia się pomiędzy nim, a jego przyjacielem.

- Oczywiście, że udaje, że ból mu nie przeszkadza, prawdopodobnie udaje, że to lubi, ale pozwól mi powiedzieć ci, że on nie może tego znieść. - Chanyeol przypomina sobie, kiedy Baekhyun czytał książkę i przez przypadek zaciął się kartką. Po umyciu i obwiązaniu tego bandażem, Chanyeol zauważył, jak jego wróg ostrożnie zaczął przerzucać strony i wtedy się zaśmiał, gdy zdał sobie sprawę, że Baekhyun robił tak przez całe dwa tygodnie. Potem, innym razem, kiedy Baekhyun był spóźniony na jedne ze swoich zajęć i kiedy otwierał drzwi w pośpiechu, spód drzwi zatrzymał się na jego dużym palcu. Stał tak zamrożony przez następne dziesięć minut, następnie odszedł sztywno, zanim ostrożnie zamknął za sobą drzwi. Od tamtej pory, nawet jeśli był spóźniony, zwalniał, gdy podchodził do drzwi, otwierał je ostrożnie i wtedy wybiegał, nawet nie zawracając sobie głowy zamknięciem, ilekroć Chanyeol był w środku (bardziej na rozczarowanie wyższego). Potem był ten inny raz, kiedy porozrzucał swoje ubrania po całej swojej stronie pokoju, nie przejmując się, by to posprzątać, a kiedy poślizgnął się na koszulce i wylądował na tyłku, Chanyeol śmiał się do rozpuku. To był definitywnie najlepszy moment życia Chanyeola, oglądając jak Baekhyun czerwieni się ze wstydu i widząc te usta wykrzywione w bólu. Od tamtej pory, podłoga po stronie Baekhyuna jest czysta i bez skazy, czasami nawet czystsza niż Chanyeola (wciąż, Chanyeol świetnie się bawił, widząc Baekhyuna trzymającego się za plecy, kiedy tylko chwiał się na boki przez następnych kilka dni).

Na widok nieprzekonanej ekspresji Chena, opowiada mu wszystkie te historie, które się wydarzyły. Oczy Chena wędrują ponad podłogę, która wciąż wydaje się pozostać nieskazitelna po dziś dzień.

- Nawet nie próbował ruszać łokciem, gdy go sobie zwichnął. - Chanyeol kontynuuje patrząc na łokieć Baekhyuna, który już dawno został wyleczony. - Pomimo tego, czasem rani się, nawet nie zdając sobie o tym sprawy. Zgaduję, że to się dzieje, kiedy jest roztargniony lub chce być rozproszony... - Chanyeol przypomina sobie raz, gdy był tak nieobecny na zajęciach gotowania, że kiedy kroił marchewki, nieświadomie i niechcący się skaleczył. A kiedy Chanyeol zwrócił mu na to uwagę, mając w radości nadzieję na zobaczenie wzdrygnięcia i zastygnięcia Baekhyuna, robiącego minę, mówiącą Nigdy-więcej-już-tego-nie-zrobię, ale był zawiedziony, gdy Baekhyun spojrzał w dół, następnie mechanicznie podszedł do zlewu, by opłukać ranę.

- Wow... - komentuje Chen, zaraz po milczącym w zamyśleniu Chanyeolu. - Naprawdę musisz go bardzo dobrze znać...

- Wcale nie! - gniewnie zaprzecza Chanyeol, oblewając się ogniem. Chen śmieje się serdecznie, kiedy widzi jak uszy Chanyeola robią się czerwone, ponieważ do czasu, w którym Chanyeol skończył mówić o swoich obserwacjach na Baekhyunie, Chen skończył czyścić i ubierać swojego przyjaciela.

- Gdybym nie wiedział o waszej nienawiści do siebie, pomyślałbym, że jesteście najlepszymi przyjaciółmi, sposób w jaki wasze osobowości zaskoczyły... - Chen milczy przez chwilę. - Ale nadal... on musi cię bardzo nienawidzić, huh, by być w stanie pobudzić się do gniewu, po zobaczeniu ciebie. - żartuje, ale Chanyeol zastyga na przypomnienie sobie przeszłych wydarzeń, które przydarzyły się nie tak dawno temu.

- Smaż się w piekle.

Jasne, że Baekhyun go chwycił, spojrzał na niego ostro i powiedział mu te słowa, ale Chanyeol jest pewny, że te słowa nie były skierowane do niego.

Kiedy wypowiedział te słowa z głębi serca, Chanyeol ma przeczucie, że te oczy, pełne intensywnego gniewu, których w swoim życiu, Chanyeol nie widział nigdy wcześniej, ale zobaczył przez niego, spoglądającego na niewidzialną postać, której nigdy tam nie było.



*


- Mam nadzieję, że obydwaj zdajecie sobie sprawę, że nie zaczęliśmy naszego projektu z muzyki! - Kyungsoo śpieszy do ich pokoju pewnego popołudnia i mimo tego, że jego twarz jest neutralna, ton jego głosu jest zestresowany, kiedy prawie trzasnął kawałkiem papieru o biurko Chanyeola.

- To przez to, że ktoś zawsze się gdzieś śpieszy, ilekroć powinniśmy się spotkać. - Chanyeol kątem oka zerka gniewnie na Baekhyuna i Baekhyun podchodzi do jego biurka ze wzruszeniem ramion.

- Znaczy, jak niby mam wiedzieć, skoro ktoś nawet się nie fatyguje, by mi powiedzieć? - Baekhyun strzela z oczami migającymi w kierunku swojego wroga.

- Powiedziałem ci! Ja-

- Używając czego? Mruczenia cały czas do siebie? Jak do kurwy mam niby-

- Wiem, że wiesz o czym mówiłem! I ty wiesz, że ja wiem, że ty wiesz o czym mówiłem! - kontynuują sprzeczanie się i Kyungsoo wzdycha, gdy spogląda w kryteria na papierze. Muszą skomponować piosenkę, niech to będzie instrumentami, czy głosem, lub oba, która trwa około 3-4 minuty. Termin końcowy jest daleko, więc mają kupę czasu na zrobienie tak małego projektu, ale również muszą wystąpić. Również, to jest bardzo niejasne i to jest to, co stresuje Kyungsoo najbardziej. Trochę sfrustrowany, wychodzi, by zaopatrzyć się w kubek kawy, a kiedy wraca, oni wciąż się sprzeczają, ale tym razem o kolor dywanu.

- Niech to szlag! - Kyungsoo podnosi głos i nawet jeśli wciąż jest przytłoczony tymi głośnymi Chanyeola i Baekhyuna, przestają automatycznie i odwracają się do niego, zaskoczeni jego przekleństwem. - Jeśli wasza dwójka w tym momencie się nie uspokoi, rzucam to i wtedy obydwaj będziecie musieli pracować razem do końca roku! - natychmiast zamykają swoje usta i siadają na swoje miejsca.

- Jeśli nie zaczniemy tego projektu z końcem tej godziny, poważnie dołączę do innej grupy. - spojrzenie jakie wysyła im Kyungsoo jest przerażające. Umieszcza swoją kawę na biurku Baekhyuna, następnie podchodzi do swoich partnerów.

- J-Ja myślałem nad zrobieniem duetu, - zaczyna Chanyeol, gdy odwraca się do Kyungsoo z lekko zarumienioną twarzą. - Wiesz... ty i ja... uh...

- Co? A co ze mną? - przerywa Baekhyun, ignorując gniewne spojrzenie, które wysyła mu Chanyeol.

- Idź być naszym menadżerem, czy coś. - szydzi Chanyeol i znowu zaczynają się sprzeczać. Kyungsoo znowu wzdycha i nie po raz pierwszy zastanawia się, jak ta dwójka najlepszych przyjaciół zawsze kończy sprzeczaniem się, bardziej niż ktokolwiek inny, kogo widział w swoim życiu.

Czy najlepsi przyjaciele naprawdę to robią? Jeśli o to chodzi, Kyungsoo nigdy nie ma zamiaru zbliżać się do kogoś bardziej, niż jest teraz.

- Pomyślmy najpierw nad tematem. - mówi spokojnie Kyungsoo, ale jego głos jest tak chłodny, jak mroźna zima i obydwaj znowu przestają.

- Miłość, - Seks, - Chanyeol i Baekhyun odpowiadają w tym samym czasie, następnie spoglądają na siebie gniewnie w irytacji.

- Miłość jest dobra. - odpowiada Kyungsoo w monotonii, gdy to zapisuje. Baekhyun jęczy, a Chanyeol wyszczerza się szeroko.

- Sprzeciwiam się! - krzyczy Baekhyun. - To nudne i przereklamowane. Można równie dobrze zrobić coś bardziej interesującego.

- Piosenki o seksie są prawdopodobnie niestosowne w oficjalnej sytuacji, taka jak ta.

- W porządku, ale nie piosenki o miłości! Nie jesteśmy małymi dziewczynkami mającymi obsesję na punkcie bajek-

- Miłość nie jest tylko dla małych dziewczynek! Ani bajki-

- Kurwa, Yeol, dorośnij, dobra-

- Przestań nazywać mnie Yeol!

-...

-...

- Nienawiść. - obydwaj mówią w tym samym czasie, odwracając się w stronę wkurwionego Kyungsoo. - Napiszmy piosenkę o nienawiści.

- Nie ma nic w nienawiści, o czym możemy napis-

- Jego twarz naprawdę mnie obrzydza,

I on nawet nie potrafi dobrze śpiewać,

Ale bez obaw,

Nie ma pośpiechu,

Ponieważ do czasu, kiedy z nim skończę,

Będzie życzył sobie, aby nigdy mnie nie spotkać.

Baekhyun i Chanyeol mówią po sobie każdy wiersz i po czasie, wers jest skończony, obydwaj spoglądają na siebie ostro. Kyungsoo wzdycha.

- Cóż, jeśli to was motywuje, to okej. - Kyungsoo zaczyna zapisywać jakieś notatki, następnie bez patrzenia, wyciąga swoją rękę w górę. - Chan, podaj mi moją kawę, proszę. Ostrożnie, jest gorąca.

Tępo, Chanyeol podchodzi do biurka swojego wroga i chwyta za kubek kawy z myślami utrzymującymi się na sposobie, w jaki Kyungsoo zawołał jego imię, ale rozproszenie się okazuje się być błędem. Zaskoczony tym, jak gorący jest kubek kawy, skomle i trzepie ręką, przez przypadek uderzając w kubek. Gorąca kawa rozlewa się po jego ręce i wypuszcza bolesny skowyt, gdy wycofuje swoją rękę, czując ciesz palącą się w jego skórę.

Na słyszenie zaskoczonego łapania tchu Chanyeola, Kyungsoo i Baekhyun odwracają głowy, wytrzeszczając oczy, kiedy widzą scenę przed sobą.

- Chanyeol! Czy wszystko okej? - Kurwa, Yeol, to moje pieprzone biurko! - Kyungsoo i Baekhyun krzyczą, gdy podbiegają. Kyungsoo uspokaja Chanyeola pocierając jego plecy, gdy Baekhyun przeklina, patrząc na swoje zrujnowane biurko, gdy śpieszy do łazienki, by je wyczyścić.

- ... - Chanyeol zaciska zęby, zamyka mocno oczy i przytakuje ślepo na cokolwiek, co mówi Kyungsoo. Zanim może otworzyć oczy i zobaczyć sposób, w jaki Kyungsoo go obserwuje, czuje coś zimnego rzuconego na jego rękę.

To sprawia, że czuje się o wiele lepiej, nawet jeśli zimno tego czegoś, boli na początku bardziej niż cokolwiek innego. Otwiera oczy w czasie, by zobaczyć jak Baekhyun się odwraca i zaczyna wycierać cicho przy biurku.

- Wszystko okej? - pyta zmartwiony Kyungsoo, gdy dociska delikatnie rękę do ramienia Chanyeola. Chanyeol oblewa się rumieńcem i przytakuje, i po raz pierwszy w swoim życiu, dziękuje za fakt bycia zranionym. - Przyniosę jakieś bandaże. - z tym znika dotyk, tak szybko, jak przyszedł i Kyungsoo znika razem z nim.

- ... Jak twoje biurko?- pyta karygodnie Chanyeol.

- ... Nie sądzę, że to dobrze dla drewna, by chłonąć tak dużo cieczy, więc mogę zmienić biurko. - do tego czasu, Baekhyun poddał się, próbując wytrzeć swoje biurko do czysta i rzucił ręcznik na podłogę. Chanyeol krzywi się, wiedząc jak dużo kosztowało jego biurko i wiedząc, jak o wiele drożej wygląda biurko Baekhyuna, w porównaniu do jego. - ... twoja ręka?

- ... ... Dzięki. - mamrocze Chanyeol, gdy widzi Baekhyuna chwytającego jego ręcznik, wypłukując go w zimnej wodzie i podając mu z powrotem.

- Robię to, ponieważ nienawidziłbym tego, gdybym był na twoim miejscu. - mówi szybko Baekhyun, odsuwając się do tyłu i z dala od swojego wroga, w momencie, gdy ręcznik opuszcza jego dłonie i trafia do Chanyeola. - Nie dlatego, że jesteśmy koleg-

- Tak, Tak, słyszałem to wcześniej. - Chanyeol przewraca oczami, właśnie gdy Kyungsoo wchodzi do pokoju z nowymi bandażami.

- Baekhyun... - woła miękko, gdy prowadzi Chanyeola do jego biurka. - Chcesz go obandażować? Nie jestem taki dobry...

- Nie, możesz to zrobić. - Baekhyun odpowiada szybko, gdy się odsuwa i siada na swoje łóżko, wyciągając telefon, by do kogoś zadzwonić. Niepewnie, Kyungsoo przenosi bandaże na biurko i bierze rękę Chanyeola.

- Przepraszam, jeśli to wygląda źle... - Kyungsoo przeprasza cicho i Chanyeol przypomina sobie słabo wykonane bandażowanie z tamtego dnia w sali od fizyki.

- Jest okej! - Chanyeol odpowiada natychmiast, na wypadek, gdyby jego crush zmienił zdanie o bandażowaniu go. - Ja nie potrafię siebie obandażować, a Baekhyun prawdopodobnie za chuj nie potrafi- - ignoruje spojrzenie palące go w plecy. - - więc myślę, że jesteś najlepszym, kogo mogę teraz mieć.

Serce bije mu tak szybko, gdy przygląda się małym palcom Kyungsoo, ślizgającym się po jego skórze bardzo nieznacznie, oblewając się szaleńczo rumieńcem, gdy zapach Kyungsoo dociera do jego nosa, jąkając się, ilekroć Kyungsoo o coś go pyta i śmiejąc się odrobinę za głośno, ilekroć Kyungsoo mówi coś zabawnego.

Baekhyun przewraca oczami, gdy ogląda miłosną scenę przed sobą. Jaki pieprzony idiota. Baekhyun myśli do siebie, kiedy widzi jak zazwyczaj ogromne oczy Chanyeola robią się mniejsze, ilekroć się śmieje i może zobaczyć te ogromne uszy zaczerwienione z zakłopotania i ekscytacji, ilekroć Kyungsoo pochyla się odrobinę za blisko.

Wciąż, oglądanie jak Chanyeol śmieje się w ten sposób jest czymś, czego nigdy wcześniej nie widział i z jakiegoś powodu, przynosi to pewnego rodzaju komfort w jego sercu, czy temu zaprzecza, czy nie.



*


- Uh... - Chanyeol patrzy w dół na swoją perfekcyjnie i całkowicie świetnie zabandażowaną rękę w zdumieniu. - Dzięki za to. Jesteś świetny w bandażowaniu!

- To jest nic. - Kyungsoo odpowiada zakłopotany, a Chanyeol może zauważyć wielką poprawę.

- Tak poza tym... Dziękuję za tamten dzień. - Chanyeol mówi delikatnie, a Kyungsoo spogląda na niego w zmieszaniu.

- O czym ty mówisz?

- Wiesz... kiedy pociąłem sobie ręce na fizyce kilka tygodni temu... - Chanyeol milknie, gdy wciąż widzi zmieszanie w oczach Kyungsoo. Gdzieś w oddali pewien Byun Baekhyun sztywnieje i powoli stacza się z łóżka na ziemię po drugiej stronie, tak więc może udawać, że nie ma go w pokoju dokładnie w tej minucie.

- Nigdy nie wiedziałem... chodzisz na fizykę? - Kyungsoo odpowiada ostrożnie, jego duże oczy wciąż są bez wyrazu, gdy pochyla głowę na bok. Chanyeol zatrzymuje się w swoich działaniach. Kyungsoo naprawdę nie wie o czym mówię. Spogląda na dół na swoją rękę, perfekcyjnie zabandażowaną, następnie myśli o bandażowaniu z tamtego dnia, które było tak źle zrobione, że to nawet nie było śmieszne.

Zanim jednak może cokolwiek powiedzieć, Kyungsoo wstaje.

- Tak czy inaczej, muszę iść. - gromadzi swoje rzeczy i kieruje się ku drzwiom. - Przepraszam za kawę... Nie powinienem brać takiej gorącej... Upewnij się, że ty i Baekhyun popracujecie nad projektem, okej? - z tym wychodzi, zostawiając za sobą oślepiający uśmiech. Chanyeol zamyka drzwi, a potem stoi tam w ciszy. Wtedy:

- Byun Baekhyun... - warczy odwracając się, by spojrzeć na pewnego bruneta, który próbuje chować się za łóżkiem.

- Najpierw ta pieprzona kanapka, a teraz to? Jakie inne kłamstwa jeszcze mi powiedziałeś? - krzyczy Chanyeol z czerwonymi uszami, gdy obserwuje Baekhyuna wspinającego się z powrotem na swoje łóżko.

- Właściwie, wcale nie okłamałem cię na temat kanapki. - zauważa Baekhyun. - Ty sam to założyłeś.

- ... - Chanyeol się poddaje, gdy tupie do swojego łóżka i rzuca się na nie, pozwalając wygodnej pościeli, by go pochłonęła, zamiast uczucia wdzięczności, które czuje teraz do swojego wroga.

Wdzięczność do swojego wroga? Ba, od kiedy to on jest taką osobą?


*


On z pewnością nie jest taką osobą.

Baekhyun jest irytujący jak zawsze, nawet dokonując ogromnych starań, by przemycić do ich pokoju pająka, wiedząc, że Chanyeol boi się robaków. Również nie przestaje przezywać go "Yoda!", ciagle dokuczając mu z powodu wielkości jego uszu, kiedy on kurwa wie, że Chanyeol jest wrażliwy na ich punkcie! Jeśli to nie jest niegrzeczne i nieuprzejme, Chanyeol nie wie co to jest.

Narzeka o tym wszystkim Sehunowi, odkąd Kris jest na spotkaniu Rady, prawdopodobnie w tym momencie fangirlując z powodu swojego obiektu miłosnych zainteresowań.

- Spójrz, - mówi Sehun, gdy chrupie  swoje ciastko (dlaczego ludzie lubią ciastka, Chanyeol nigdy nie zrozumie). - Może ci się wydawać, że go nienawidzisz, ale tak naprawdę to tego nie robisz-

- Ja go nienawidzę! - wykrzykuje gniewnie Chanyeol i o boże, tak bardzo chciałby uderzyć Byun Baekhyuna, który nie przestaje wołać "Yeol!", by usłyszał go cały świat-

- Wysłuchaj mnie najpierw, dobrze? - Sehun mówi pomiędzy chrupnięciami i Chanyeol zauważył, że jego kolega nic innego nie robi, tylko je, ale nie tyje. - Już go tak nie nienawidzisz, jak miałeś zwyczaj. Pamiętam, jak chciałeś go uderzyć za każdym razem, kiedy go widziałeś-

- Wciąż chcę. - Chanyeol przewraca oczami, ale Sehun kontynuuje.

- i nawet nienawidziłeś, kiedy mówiliśmy o nim słowo. Teraz ty jesteś tym, który ciągle o nim mówi i nie przestajesz!

- Ale to dlatego, że jest tak kurewsko denerwujący-

- Jak mówiłem, - czysto ucina mu Sehun, dostając gniewne spojrzenie od tych dwóch rozszerzonych oczu. - Zanim przyszedłem do tej szkoły, wszyscy mówili mi, jak ty i Baekhyun hyung możecie walczyć przeciwko sobie i niszczyć szkolną własność, ale właściwie nigdy nie widziałem waszej dwójki robiącej coś w tym rodzaju. Więc, albo ty przestałeś go nienawidzić, albo-

- Nigdy nie przestałem go nienawidzić, - Chanyeol odpowiada cicho, a Sehun przestaje mówić, gdy gryzie ciastko, czekając, aż Chanyeol będzie kontynuował. - Po prostu... nasze działania, to było za dużo... Znaczy, mam na myśli, Byun Baekhyun i ja mamy w dupie szkolną własność, ale rzecz w tym, że czasami walczymy tak ostro, że ranimy ludzi dookoła siebie. To zdarzyło się raz i ta osoba, która próbowała nas powstrzymać, została z tego powodu wysłana do szpitala. Od tamtej pory tego nie robimy. To tylko wzajemnie porozumienie, które wtedy pomiędzy sobą zawarliśmy.

- Oh... - Sehun odpowiada po prostu, gdy bierze kolejne ciastko i chrupie.

-... To wszystko? - Chanyeol mruga w zdziwieniu. - Nie zamierzasz mnie o nic więcej pytać? Albo pokazać jakąś większą reakcję?

- Szczerze, nie obchodzi mnie to. - odpowiada Sehun, a Chanyeol mruży oczy w irytacji. - Poza tym, czasami czuć, jakbyś blefował. - Sehun kontynuuje i Chanyeol nadstawia uszu w zmieszaniu. - Ponieważ Baekhyun- hyung jest bardzo, bardzo miły.

A ja nie jestem? Chanyeol myśli do siebie, obrażony. Co do kurwy, dlaczego do diabła nazywa go Byun Baekhyun hyung? Poważnie-

- On troszczy się o mnie na zajęciach. Upewnia się, że nie jestem sam i dużo mi towarzyszy, bo nie mam nikogo innego... - Tak, cholerna prawda. - ... I dużo narzeka na swojego współlokatora...

- Co mówi? - pyta nagle ciekawski Chanyeol.

- ... Że jego współlokator jest wielkim, niezdarnym, ponadwymiarowym, idiotycznym olbrzymem, który zajmuje za dużo miejsca i ma ogromne, brzydkie uszy i czasami nie potrafi odróżnić lewej od prawej.

Następuje krótka cisza, gdy Chanyeol to przetwarza.

- Hej, - Sehun wyskakuje, przerywając krótką ciszę. - To brzmi bardzo jak ty-

- Brawo, Sherlocku. - warczy Chanyeol, następnie uświadamia sobie, że zgodził się na opis Baekhyuna. - Cóż, Byun Baekhyun jest osobą bez znaczenia, który robi naokoło problemy i nigdy nie zamyka swojej głupiej twarzy! - wykrzykuje Chanyeol. - Również, chodzi i puszcza się z o wiele za dużą ilością kolesi i nie masz pojęcia, jak często słyszałem go-

- On się nie puszcza! - kłóci się zirytowany Sehun. - Przestań sprawiać, że brzmi jak szmata, która sypia-

- To jest dokładnie to, czym jest, ty pieprzony idioto! - Chanyeol odkrzykuje, nawet jeśli teraz wie, że słowo "szmata" nie jest za miłym słowem, by nazwać swojego współlokatora.

- Jesteś takim wielkim złośliwcem, Chanyeol! Baekhyun hyung nie jest taki-

- Co do kurwy? Więc nazywasz Baekhyuna "hyung", ale mnie nie? Co to jest, wolisz jakiegoś kolesia, którego dopiero co poznałeś, od swojego kolegi, którego znasz od lat?

- Właściwie, to tylko jeden rok. - strzela Sehun i krzyżuje ramiona. - Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek dawał mi jedzenie, kiedy byłem głodny-

- Co? Zostałeś przekupiony? O to chodzi? - Sehun go ignoruje. Napięcie w powietrzu jest niezdrowe. Wkurzony Chanyeol wstaje i wychodzi, dymiąc ze złości.



*


Tej nocy, Chanyeol jest w łóżku, kiedy Baekhyun cicho wchodzi do pokoju.

- Witam z powrotem, - Chanyeol wita się sarkastycznie, następnie zamyka się prawie natychmiast. Czemu do diabła w ogóle przywitał Baekhyuna? Ostatecznie, Baekhyun nie zasługuje, by być przez niego przywitanym. Chanyeol powinien był go zignorować, jak miał zwyczaj.

- Dzięki, Yeol. - zwyczajnie odpowiada Baekhyun, z nutą sarkastycznej słodyczy, na którą Chanyeol zawsze się denerwuje. Chanyeol spodziewa się, że jego wróg zapali światła, jak to zawsze ma zwyczaj (by upewnić się, że Chanyeol zostanie oślepiony, oczywiście), ale o dziwo tego nie robi. Olbrzym w łóżku słyszy jak mniejszy szura naokoło nogami, zanim uderza się o coś w stopę i cicho przeklina.

- Zapal te pieprzone światła, ty idioto. - sugeruje złośliwie Chanyeol, ale Baekhyun go ignoruje i kontynuuje szeptanie przekleństw, kiedy kuśtyka do łazienki. Chanyeol przewraca oczami, myśląc do siebie "idiota" i odrzucając fakt, że może Baekhyun nie chciał zranić jego oczu - chwila, o czym on do diabła myśli? Baekhyun to po prostu idiota - nie liczy się z innymi.

Odrzucając tą myśl, Chanyeol czeka, aż starszy opuszcza łazienkę czysty, świeży i przygotowujący się do łóżka. Światła z łazienki są wystarczająco przyćmione, by nie raziły go w oczy.

- Więc teraz manipulujesz małych chłopców, co? - szydzi Chanyeol, gdy Baekhyun jest w swojej wygodnej piżamie i ma zamiar wyłączyć światło.

- O czym ty do diabła mówisz? - Baekhyun przewraca oczy w irytacji, gdy wyłącza światła i wspina się na swoje łóżko.

- Nie wiem co powiedziałeś, że Sehun obrócił się przeciwko mnie, ale muszę przyznać, że to była całkiem dobra robota. - Baekhyun naśmiewa się.

- Wszyscy mogą obrócić się przeciwko tobie. Zresztą i tak nie ma w tobie nic dobrego.

- ... Lepiej przestań tak hipnotyzować, Byun Baekhyun. Sehun nic ci nie zrobił!

- A ja nie zrobiłem jemu! - Baekhyun szepcze ostro. - Traktuje go tak samo, jak traktowałbym każdego innego!

- Ta, jeśli tylko. - parska Chanyeol. - Znam twoją naturę, Byun Baekhyun. Twój wyraz twarzy potrafi zmienić się wiele razy w przestrzeni jednej sekundy.

- Czy to komplement?

- ... Co? Nie! - Chanyeol może poczuć, jak jego policzki stają się gorące. - Nie ma mowy! To była obraza. - słysząc go speszonego, Baekhyun chichocze.

- Cóż, jest parę rzeczy, których nigdy nie będę udawał lub rzeczywiście robił. Zdradzał kogoś i wykorzystywał czyjejś dobroci. Jednakże, jednej rzeczy, której najbardziej nigdy nie zrobię... - Baekhyun się przesuwa.- ... to kochać. Szczególnie takiego kogoś jak ty.

Chłód słów wisi w powietrzu i Chanyeol skłamałby, gdyby powiedział, że to nie uderzyło go dogłębnie (tylko lekko, chce przyznać). Poważnie, nigdy nie zrozumie nastroju Baekhyuna - jest taki zmienny. W jednej minucie potraf udawać, że są starymi kolegami, a w następnej jest zimny jak lód.

Nietykalny, tak jak powiedział Chen.

-... J-Ja nigdy i tak nie będę cię lubił. Lubię uroczych chłopaków. - fuka Chanyeol ze wściekle bijącym sercem ze strachu i zmieszania, kiedy nie słyszy nic, oprócz lodowatej ciszy.



*


- Kurwa, - przeklina do siebie Chanyeol, gdy wyciąga słuchawki i zaczyna uderzać nimi o dłoń.

- Co tam? - pyta gładko Kris, kiedy idą po skończeniu lekcji muzyki.

- Moje słuchawki przestały działać. - wzdycha Chanyeol, poddając się swoim działaniom, by ożywić przedmiot i po prostu pozwala zwisać im z ręki. - Teraz muszę uzbierać dużo pieniędzy, żeby kupić nowe. Te były w chuj drogie, cholera!

- Cóż, jeśli ktoś nie byłby taki niezdarny i głupi we wszystkim... - zaczyna Sehun, a Chanyeol wysyła mu śmiertelne spojrzenie.

- Do kurwy nędzy, Sehun! Byun Baekhyun to kawał gówna! Daj z nim spokój!

- Nie jest! - kłóci się Sehun, krzyżując ramiona. - Ty nawet nie próbujesz go zrozumieć! Pozwól mi coś ci powiedzieć, Park Chanyeol. Gdy dasz mu szansę, dowiesz się jak dobrą jest osobą-

- Chodź tu, ty mały lekceważący chuju. - Chanyeol wyciąga rękę przez Krisa, który jest w środku, kierunkiem do Sehuna, który z łatwością się oddala. Kris szybko chwyta Chanyeola.

- Nie kłóćmy się o tak drobną rzecz, dobra? - wzdycha.

- Byun pieprzony Baekhyun go kurwa zmanipulował! Wyprał mu móz-

- Nie zrobił tego! Codziennie daje mi kanapki. Czy ty-

- To jest dokładnie to, o czym mówię! Znam go lepiej od ciebie! Muszę z nim tkwić przez 27 godzin dziennie -

- Nawet nie ma 27 godzin w ciągu dnia-

- Wystarczy! - wybucha Kris i obaj natychmiast przestają, wysyłając sobie ożywione spojrzenia pełne gniewu. Kris znowu wzdycha. - Spójrzcie, każdy ma prawo do swojej własnej opinii, łapiecie?

- To powiedz Oh bachorowi Sehunowi, co ty o tym myślisz. - Chanyeol popycha pewnego siebie Krisa pomiędzy siebie, a Sehuna. Wahając się i już żałując tego, co ma zamiar powiedzieć, Kris jest uratowany, gdy przerywa Sehun.

- Nie jestem bachorem-

- Tak, jesteś. I bachory z łatwością są pod wpływe-

- Joonmyun! - woła szczęśliwie Kris, gdy widzi małą postać śpieszącą się za rogiem. Obydwaj, Chanyeol i Sehun, przestają i odwracają się, kiedy obserwują jak Kris podskakuje do swojego obiektu zainteresowań.

- Kris (-hyung), czekaj! - Chanyeol i Sehun wołają, gdy za nim biegną, chwilowo zapominając ich wojnę, ponieważ już nie chcą mieć doczynienia z gadaniną Krisa, trwającą godziny, na temat Joonmyuna.



*


Wzdychając, Chanyeol wyrzuca swoje słuchawki do kosza, następnie robi sobie szybką notatkę, by kupić nowe, zapisując swój nowy cel, aby boleśnie zaoszczędzić pieniądze. Zamierza użyć swoich pieniędzy na jedzenie i głodować na śmierć.

Wszystko, co muszę zrobić, to powiedzieć Byun Baekhyunowi, by nie puszczał się w moim pokoju, ponieważ wtedy nie sądzę, że będę w stanie odrabiać moją pracę domową z nimi, działającymi za mną. Chanyeol myśli do siebie w złym humorze, gdy wyciąga swoją gitarę i zaczyna brzdąkać przypadkowe akordy, by się wyluzować, jak również, by pozbyć się frustracji i przygnębienia, które zaczyna odczuwać.

Jak na zawołanie, drzwi się otwierają i Chanyeol może zobaczyć wystający z drzwi czubek głowy Baekhyuna.

- Oi, lepiej żebyś - - po raz kolejny, na zawołanie, Baekhyun wciąga do środka kolejnego kolesia, którego Chanyeol nigdy wcześniej nie widział. Przeklinając delikatnie pod nosem, Chanyeol odwraca się i chcę wykrzyczeć swoje myśli. Po prostu moje szczęście. Po prostu moje jebane szczęście. Chanyeol uderza cicho głową o swoją gitarę, kiedy słyszy niechlujne głosy za sobą. Kurwa. Po prostu posłucham muzyki i odrobię pracę domową z dentystyki. Myśli sobie, w irytacji wyciągając swoje słuchawki do telefonu i nastawiając je na 100% (i w tym samym czasie zastanawiając się, dlaczego nie ma 1000%). Pierwsza piosenka w jego telefonie jest głośna, dzięki bogu, i wszystko zagłusza, gdy zaczyna uruchamiać laptopa. Może z końcem tego dnia, Chanyeol będzie tak głuchy, jak stary facet, ale teraz go to nie obchodzi.

Po kilku innych głośnych piosenkach, Chanyeol w swojej pracy domowej natyka się na pytanie, którego nie łapie. Kurwa, nie rozumiem. Sfrustrowany głośną muzyką, która nagle zaczęła mu przeszkadzać, natychmiast ją wyłącza i ściska swoją głowę, która pulsuje przez muzykę. Przez moment zapomina, że w pokoju jest pozostała dwójka, aż słyszy jęk, wchodzący do jego uszu.

Zapomniałem... Kurwa. Chanyeol jęczy po raz kolejny, rozważając pomiędzy ponownym włączeniem głośnej muzyki, a po prostu spróbowaniem zablokowania niepotrzebnych dźwięków.

- Kurwa, Baekhyun. Jesteś tak kurewsko dobry... - wydycha koleś, a Chanyeol chce uderzyć pięścią w ścianę przez usłyszenie tego obrzydliwego głosu (nawet jeśli, nie zna tego kolesia). - Jesteś taki gorący... Ssiesz lepiej niż moja dziewczyna...

Zazwyczaj Chanyeol udusiłby się po zapoznaniu się ze szczegółami graficznymi, co dokładnie robią, ale tym razem zastyga. Cisza wisi w powietrzu, gdy Chanyeol wstrzymuje oddech i czeka na odpowiedź swojego współlokatora.

- Masz dziewczynę? - głos Baekhyuna jest ostry i przecina powietrze niczym ostrze.

Czując się oszołomionym, Chanyeol nie może doczekać się, by zobaczyć ten dramat. Czając się, odwraca się i przykuca, udając, że zbiera papiery, podczas gdy jego oczy mimochodem odrobinę spoglądają w górę. Natychmiast jakby żałuje, że to robi.

Koleś wykorzystał ten czas, by podnieść Baekhyuna z pomiędzy swoich ud i obrócił je, aż znalazł się na górze mniejszego, całując szyję nieodpowiadającego Baekhyuna.

- Jestem bi, - mówi i Chanyeol chce po prostu zwymiotować na sposób, w jaki całuje nagą klatkę piersiową Baekhyuna. - Chociaż dla ciebie stanę się gejem.

- Czy ona jest twoją dziewczyną, czy twoją byłą dziewczyną? - pyta Baekhyun powoli siadając.

- Aw. Jesteśmy zazdrośni, co? - koleś wyszczerza zęby w uśmiechu, nieświadomy poważnej ekspresji na twarzy mniejszego. - Nie martw się, nie dowie się-

Baekhyun go odpycha. Chanyeol już nawet nie stara się być subtelny - teraz przygląda się im się z podłogi w czystej frajdzie. Znając charakter Baekhyuna, jego wróg prawdopodobnie przywróciłby swoją bezczelność i zwyzywał tego wkurzającego faceta. Nawet jeśli bardzo nienawidzi Baekhyuna, nie lubi spojrzenia tego gościa i bardzo by chciał, by ten oszust dostał to, na co zasługuje.

- Przestań. - głos Baekhyuna jest cichy, ale mężczyzna nie rozumie, nie widzi w jaki sposób ten pokój stał się mroźny. - Wracaj do swojej dziewczyny.

- Aw, z tobą nie ma zabawy. - w tym momencie, Baekhyun jest już gotowy, by wyjść z łóżka, ale mężczyzna zatrzymuje go i całuje niechlujnie wzdłuż ramienia, w taki sposób, że Chanyeol by mu przywalił, gdyby był Baekhyunem. - To będzie nasz mały sekr-

- Poważnie, Taekyoon. - mniejszy już się wyrywa. - Nie ma żadnego powodu, dla którego mógłbyś po mnie dzwonić, jeśli masz dziewczynę, która może po prostu zrobić to samo, co ja.

W końcu Taekyoon widzi powagę w oczach Baekhyuna, ale zamiast się zgodzić i odejść, znowu chwyta Baekhyuna w zdesperowany sposób.

- Czekaj... - błaga, a Baekhyun zamyka ściśle oczy, gdy odwraca się plecami do Taekyoona.

- Proszę... potrzebuję cię... Nikogo innego. Zrób to dla mnie... potrzebuję twojego ciała... - Taekyoon gapi się na Baekhyuna i nawet Chanyeol czuje gniew na usłyszenie tych dwóch żałosnych słów. Jeśli Baekhyun go teraz nie kopnie i nie wyśle na księżyc, ja to zrobię... Myśli do siebie Chanyeol, ale mruga w zaskoczeniu, kiedy widzi swojego wroga, który zastyga.

Taekyoon zdaje sobie sprawę, że to działa.

- Tylko twoje ciało może spełnić moje wymagania, Baekhyun... - kontynuuje. - Tylko twoje, nikogo innego... Potrzebuje go. Potrzebuje ciebie. Proszę.

Chanyeol uświadamia sobie, że dzieje się coś złego. Nie tylko w zamrożonej pozycji Baekhyuna, ale również w jego reakcji. Może zauważyć pasywną ekspresję swojego współlokatora, ale to ekspresja, którą tylko on zna najlepiej. Dla wszystkich, Baekhyun może wyglądać na obojętnego i prawie znudzonego, ale Chanyeol może zobaczyć wahanie w posturze swojego wroga.

Czemu on kurwa taki jest? Co on kurwa robi? Myśli sobie Chanyeol i jego serce bezwiednie wali dla Baekhyuna, by dobrze załatwił tego skurwysyna.

W tym momencie, Taekyoon pośpieszył się i przykucnął na podłodze, odwracając Baekhyuna, tak, że Chanyeol może zobaczyć jego boczny profil.

- Proszę... ona nigdy się nie dowie... nigdy nie dowie się, że potrzebuję twojego ciała bardziej niż jej... Nie zostawiaj mnie w potrzebie... - oczy Chanyeola rozszerzają się w horrorze, kiedy widzi strach i ból migający w oczach swojego wroga w ułamku sekundy, zanim ciemnieją i toną w pustce.

Gdy obserwuje, Chanyeol przypomina sobie rozmowę z Chenem, jak obserwował ciało Baekhyuna zaśmiecone siniakami. Jak ktoś, kto nienawidzi bólu, może chcieć być znęcanym podczas seksu?

On nie odmawia. Nie potrafi.

Strach ściska jego serce, kiedy widzi jak Baekhyun zaczyna się ruszać.

Ale zanim Baekhyun może spoliczkować Taekyoona, albo wspiąć się z nim z powrotem na łóżko, Chanyeol wstaje tak szybko, że jego krzesło przewraca się na podłogę, a jego kółka kręcą się wściekle.

- Do kurwy nędzy! - ryczy Chanyeol, czując strach wdrapujący się do jego serca i sprawiający, że trzęsą mu się ręce. - Przeszkadzasz mi! Wynoś się! - nie zawiódł, by zauważyć zwycięską ekspresję Taekyoona przeistaczającą się w tą irytacji i frustracji.

- Jak masz kurwa pro- zaczyna Taekyoon, ale Chanyeol jest na nim w ułamku sekundy i podnosi go z podłogi za rękawy koszuli.

- Ty jesteś kurwa problemem. - Chanyeol warczy groźnie. - Jeśli nie wyniesiesz swoich ubrań i siebie całego z tego pokoju, gdy policzę do trzech, twoja dziewczyna nie będzie miała chłopaka, gdy z tobą skończę. - oczy Taekyoona przesuwają się na umięśnione ramiona bez rękawów i zauważa jak wysoki jest Chanyeol ( ach 7 centymetrów wyższy), i wycofuje się. Śpiesząc się, by chwycić swoje spodnie, Taekyoon nawet nie wysila się, by je nałożyć, gdy wybiega w pośpiechu z pokoju bez żadnego słowa.

- Nie wracaj! - krzyczy Chanyeol, akurat gdy zamykają się drzwi i odwraca się do cichego Baekhyuna, który do tego czasu usiadł na łóżku. - A ty, mały dupku... - furii już nie ma, zastąpiona po raz kolejny strachem i czymś jeszcze, czego Chanyeol nie potrafi całkiem odszyfrować (i prawdopodobnie nawet nie chce odszyfrowywać). - Czemu go po prostu nie odepchnąłeś?

Baekhyun milczy, gdy tak patrzy w dal.

- Jeśli chodzi o seks, to możesz go odrzucić w każdej chwili i odejść nie czując się winnym. - Chanyeol ściska i rozluźnia swoje pięści w frustracji, zastanawiając się, gdzie zniknął ogniście przerażający Baekhyun. - Do kurwy nędzy, możesz odrzucić każdego, kiedy tylko chcesz. To się nazywają prawa człowieka... Jeśli on robi coś, co jest moralnie złe w twoich standardach, kurwa, odrzuć go! Kopnij go też w ten pieprzony tyłek, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej.

-... Wiem to. - Baekhyun odpowiada spokojnie. - Ale co jeśli jednym z moich innych, silniejszych, morałów jest, by nikogo nie odrzucać?

- Co jeśli cię ranią? - Chanyeol strzela.

- Niech tak będzie.

- Co kurwa? Czy odrzucenie kogokolwiek nie jest silniejsze od twojej nienawiści do oszukiwania?- zmieszany i zły na odpowiedź Baekhyuna, Chanyeol może poczuć jak znowu wybucha gniewem. Bez powodu? Nie wie. Tylko, że jego wróg nie jest pieprzonym sobą, tym nie do zbicia i tym nie-chce-z-nim-zadzierać i z jakiegoś powodu jest przez to wściekły.

- W dupie mam oszukiwanie. - odpowiada Baekhyun spokojnym głosem, ale Chanyeol potrafi w nim wykryć najmniejszy ślad wahania, który inni mogą przeoczyć, ale to dla Chanyeola coś tak jasnego, jak dzień.

- Nie kłam mnie kurwa-

- Nie rozumiesz, Park Chanyeol, więc nawet nie udawaj. - warczy Baekhyun, gdy nagle wstaje, następnie znowu siada, tak szybko, jak wstał. Chanyeol, sfrustrowany i zmieszany, fuka, zanim odwraca się i siada na swoim obrotowym krześle, tym razem decydując się na totalne ignorowanie Baekhyuna.

To ty jesteś tym, który nie rozumie... Chanyeol myśli do siebie, gdy odrzuca odwrócenie się i spotkanie ze wzrokiem Baekhyuna. W końcu jeśli twoja zasada nie odrzucania nikogo jest dla ciebie o wiele ważniejsza niż twoja zasada oszukiwania, w takim razie twoje ręce nie trzęsłyby się tak bardzo po wyjściu tego drania. Nie drżałbyś tak bardzo, że nawet nie możesz poprawnie stanąć bez ponownego upadku prosto na swoje łóżko.

Jeśli miałbyś w dupie oszukiwanie, twoje oczy nie wyglądałyby na tak przerażone i wdzięczne, kiedy spojrzałeś na mnie i powiedziałeś, że cię to nie obchodzi.



*


Dlaczego Baekhyun unika mężczyzn o dużych oczach i którzy mają ponad 180 centymetrów wzrostu?

Dlaczego Baekhyun ignoruje wysokich mężczyzn, którzy usychają z tęsknoty za jego ciałem?

Ponieważ oni wszyscy są tacy sami. Dupki bez emocji, rozwagi i myślą tylko o sobie. Wysokim mężczyznom się nie ufa, ponieważ na końcu tylko wbiją ci nóż w plecy.

Kiedy ma na myśli wysokich mężczyzn, nie ma na myśli tych, którzy są kilka lat młodsi od niego, albo tych, którzy się nim nie interesują (jak Sehun, Tao i Kris, na przykład).

Aczkolwiek tym razem, gdy Baekhyun siedzi na swoim łóżku i obserwuje Chanyeola wychodzącego na kolację bez słowa lub nawet spojrzenia, nie może powstrzymać się od poczucia wdzięczności, nawet dla dupka, któremu za wszelką cenę nie można ufać.

Kiedy wyrzuca do kosza poszewki i ubrania, które miał podczas pobytu Taekyoona (ponieważ nie chce jeszcze raz przypominać sobie o czymś tak okropnym), coś w środku przykuwa jego wzrok. Coś w kształcie tęczy z dwoma dużymi kulami na końcach obu stron. Gdy podnosi wzrok na gromadę żółtych, samoprzylepnych karteczek, poprzylepianych na całej ścianie Chanyeola, by przypominać mu o zrobieniu pewnej rzeczy, ta szczególna, z wielkimi literami i wieloma wykrzyknikami, przyciąga jego wzrok.

Decyduje się coś z tym zrobić.



*


- Młody człowieku, mam nadzieję, że wiesz, że zbliżają się twoje dwudzieste urodziny. - mówi Kris, a Chanyeol przewraca oczami.

- Nie przypominaj mi. - wzdycha.

- Co zamierzasz zrobić? Imprezę czy kolację, czy-

- Naprawdę wszystko mi jedno. To tylko urodziny. - Chanyeol znowu wzdycha. Oczywiście, że to nie tylko urodziny. To jego dwudziestka. Nie obchodzisz dwudziestki codziennie. Problem nie leży w tym, że uważa to za nie ważne, ale ponieważ jest naprawdę zbyt leniwy, by cokolwiek zrobić. Szczerze, zbyt leniwy.

- Aw, koleś. Czemu w takim razie nie impreza?

- Moje urodziny są w środ-

- To w sobotę wieczorem, ty pieprzony idioto! - Kris uderza Chanyeola po głowie i Chanyeol wydyma wargi w irytacji i krzyżuje ręce.

- Przyprowadzę paru znajomych i ty też jakichś zaprosisz.

- Tak, tak. - Chanyeol przewraca oczami. - Dzięki za organizowanie tego za mnie.

- Nie ma problemu. - Kris odpowiada gładko.

- Współlokatorze! - ktoś woła, Chanyeol i Kris odwracają swoje głowy, by zobaczyć entuzjastycznie machającego im Chena, podczas gdy w tym samym czasie ciągnie niechętnie dąsającego się Baekhyuna.

- Chen! - wita się Chanyeol, celowo ignorując swojego aktualnego współlokatora.

- O co chodzi z tą imprezą? Dzięki za zaproszenie. - uśmiecha się Chen. Chanyeol już ma zamiar odpowiedzieć " To nic", ale Kris się wtrąca.

- To jego urodziny za trzy dni. - przerywa Kris, a Chanyeol wewnętrznie jęczy. - Robimy imprezę dla niego w sobotę, w sali 61. Jesteś zaproszony i jedyną rzeczą, którą musisz przynieść to alkohol i siebie.

- Nie, Kris. Nie będzie alkoholu na mojej imprezie-

- Kto jest gospodarzem? - odcina się Kris.

- Świetnie! - Chen uśmiecha się szeroko i podwiesza rękę na apatycznym Baekhyunie. - Będziemy tam!

- Co do diabła? - odwraca się Baekhyun i gniewnie spogląda na swojego przyjaciela. - Ja nie mam zamiaru-

- Tak, masz! - odpowiada Chen, wysyłając mu Spojrzenie Dae. Baekhyun przewraca oczami i krzyżuje ramiona.

- Cóż, on nie jest zaproszony! - zauważa Chanyeol. - Więc, nawet jeśli chce przyjść, nie może.

- Zresztą, nikt nie chce iść na twoją jebaną imprezę urodzinową-

- Zamknijcie się kurwa, obydwaj. - krzyczy Kris. - Obydwaj idziecie, czy chcecie, czy nie.

- Ty po prostu chcesz więcej alkoholu, prawda... - Chanyeol mruży oczy w irytacji. Właśnie wtedy, telefon Krisa dzwoni, a on podnosi do góry dłoń, by uciszyć Chanyeola, zanim go wyciąga i odbiera.

- Halo? - Chanyeol i Baekhyun kontynuują spoglądanie na siebie, chętni rzucić się sobie do gardeł, podczas gdy Chen tylko wzdycha. Oczy Krisa się rozszerzają.

- Co?! - hałaśliwość głosu najstarszego zatrzymuje Baekhyuna i Chanyeola w ich działaniach. Odwracają się do bardzo zszokowanego Krisa. Najwyższy pośpiesznie się wyłącza i wkłada telefon w kieszeń.

- Chłopaki, nie uwierzycie. - zaczyna Kris.

- Co. - Baekhyun i Chanyeol odpowiadają równocześnie głosem przemieszanym zniecierpliwieniem i obojętnością, nieświadomi tego, co wiadomość może im przynieść.

- Jongin wrócił. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro