8. Kim Jongin

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jongin wrócił.

- Co?! - Chanyeol i Baekhyun natychmiast odwracają swoje głowy, gdy patrzą na Krisa w niedowierzaniu i nadziei. Kris może tylko przytaknąć ponuro.

- Jest w pokoju 88 - - zanim Kris może dokończyć, Chanyeol i Baekhyun śpieszą się w tempie, jakiego Kris i Chen nigdy wcześniej nie widzieli. Kiedy dwaj wrogowie startują, Sehun pojawia się obok pozostałej dwójki.

- Co tam? - świergocze najmłodszy. - Gdzie oni idą?

- Do Kim Jongina. - Chen odpowiada, jakby to było oczywiste.

- A ty nie idziesz? - Kris odwraca się do najniższego, który wzrusza ramionami.

- Odwiedzam go każdego tygodnia. Mam pozwolenie, pamiętasz? - Chen odpowiada od niechcenia. - Podczas gdy oni nie...

- Kim do diabła jest Kim Jongin? - ucina Sehun i wydyma wargi po przez uczucie bycia pominiętym.

- Pamiętasz pierwszą i największą plotkę, jaką kiedykolwiek usłyszałeś, kiedy wszedłeś do tej szkoły? - Kris pyta Sehuna, który spogląda w sufit w zamyśleniu.

- ... "Baekhyun- hyung i Chanyeol zazwyczaj walczyli tak bardzo i rujnowali budynek szkoły..." - Sehun milknie, a Kris zachęca go do kontynuowania. - " Byli tak niebezpieczni, że kiedy ktoś spróbował ich powstrzymać, oni zranili również tę osobę..." - oczy Sehuna rozszerzają się w realizacji, gdy Kris i Chen przytakują.

- Zranili kogoś tak bardzo, że musiał zostać hospitalizowany na pół roku. Jedyną osobą, która kiedykolwiek ma odwagę, by wejść pomiędzy nich jest nikt inny, jak najlepszy przyjaciel tej dwójki. Kim Jongin.



*



- Lepiej pozwól mi porozmawiać z nim pierwszy, albo ja... - zaczyna Baekhyun, gdy napiera na Chanyeola i śpieszy się do przodu w tym samym czasie. Chanyeol odpycha go z taką samą siłą.

- Nie. To lepiej mi pozwól porozmawiać z nim pierwszy... - Chanyeol zaciska zęby. Pokój 88 jest na ich widoku, tuż przed nimi i z jakiegoś powodu to daje im motywację, by popędzić tam jeszcze szybciej. Obydwaj sięgają do gałki, gdy zatrzymują się przy drzwiach, ich dłonie owijają się na wierzchu siebie, gdy przekręcają gałkę i popychają drzwi z tak dużą siłą, jak mogą-

- JONGIN!!! - obydwaj krzyczą, jakby to były zawody, by przekonać się, kto głośniej potrafi powiedzieć jego imię, albo do kogo Jongin odwróci się pierwszy.

Kiedy otwierają się drzwi, spotykają się z pół nagim chłopakiem, próbującym się przebrać. Wyblakłe blizny wyrównują jego stonowane ramiona, gdy próbuje nałożyć na siebie białą koszulkę.

- Ahh - - opalony chłopak wypuszcza dźwięk pomiędzy skowytem, a piskiem zaskoczenia, zanim olbrzym i szczeniaczek skaczą na niego i przyduszają do ziemi.

- Jongin, gdzie ty byłeś, było tak nudno w życiu bez ciebie -

- Czy wiedziałeś, jak nudne było próbowanie radzenia sobie z Krisem i jego głupim, skurwysyńskim zauroczeniem największym nerdem w szkole-

- Tak dużo się wydarzyło Jongin i tak wiele przegapiłeś, czekaj, aż zapełnię cię-

- I zapoznałem tego nowego dzieciaka o imieniu Oh Sehun i boże, jest cholernie irytujący i nawet nie mówi na mnie hyung, jest w twoim wieku, czekaj, to tak samo jak ty-

- Zgadnij, co jest najgłupszą rzeczą, która mi się przytrafiła? Muszę dzielić pokój z idiotą zwanym Yeol i -

- Muszę być w pokoju z tym małym słabeuszem o tu, który nawet nie czyści się przez połowę czasu i jak ty mnie kurwa właśnie nazwałeś-

- Yeol, nazwałem cię Yeol Yeol Yeol Yeol Yeol -

- Zamknij się kurwa! Jongin powstrzymaj go-

- YeolYeolYeolYeol-

- Do kurwy nędzy, jeśli się nie zamkniesz-

- YeolYeolYeolYeol-

- Zamknijsięzamknijsięzamknijsięzamknijsięzamknijsię-

- Okej, okej! Łapię! - krzyczy Jongin i spycha ich z siebie, zastanawiając się tylko, co do diabła wstąpiło w jego dwóch najlepszych przyjaciół. Najpierw walczą o jego uwagę, a potem nawet nie zdają sobie sprawy, że jest pod nimi!

- Jongin, mam ci tak wiele do powiedzenia, stary - -zaczyna Baekhyun, ale Chanyeol zatyka mu buzie i go odpycha.

- Jongin nie słuchaj tego dupka-

- Mam dupkę!- wcina się Baekhyun, gniewnie spoglądając na Chanyeola. - Na wypadek, gdybyś nie zauważył, ty też masz jedną.

- ... Jongin nie słuchaj tego kutasa-

- Mam kutasa.

- ... Nie, nie masz. - kąciki ust Chanyeola drgają ku górze, kiedy widzi jak oczy Baekhyuna migoczą ze złości. Do tego czasu, obydwaj wstali, z Chanyeolem górującym nad onieśmielonym Baekhyunem.

- Z twoim brakiem postępu z Do Kyungsoo, uważam, że nie jesteś wystarczająco męski, by nawet -

- Czy ty obrażasz moją męskość? - warczy Chanyeol podchodząc bliżej, aż są centymetry od siebie.

- Jej brakiem, - szybko poprawia Baekhyun, robiąc wyzywający krok w przód olbrzyma, aż jego broda prawie dotyka klatki piersiowej Chanyeola.

- Chcesz żebym ci kurwa pokazał? - Chanyeol zaczyna rozpinać swój pasek, a Baekhyun robi to samo.

- Dajesz!

- Stoooooooooooooop!!! - krzyczy Jongin, gdy odpycha ich obu, dysząc ciężko, kiedy stoi pomiędzy nimi. Jego dwaj najlepsi przyjaciele zaprzestają swoim działaniom i wpatrują się w Jongina zaskoczeni, jakby zastanawiali się, dlaczego tam w ogóle jest. Kiedy najmłodszy przestaje dyszeć, stoi i zaczyna mówić.

- Na wypadek, gdybyście nie zauważyli... - Jongin wskazuje na swoje ramię, które jest ozdobione wyblakłymi bliznami. - Wasza kłótnia wysłała mnie do szpitala na blisko pół roku! Co, jeśli znowu wyślecie mnie do szpitala? - obydwaj natychmiast się uspokajają. - Jeśli wasza dwójka zacznie się przede mną kłócić, poważnie nigdy więcej się do was nie odezwę, aż w końcu się pogodzicie! Poważnie! - następuje długa cisza, gdy Baekhyun i Chanyeol debatują, czy słuchać swojego przyjaciela, czy pragnienia, by nawzajem przywalić sobie pięścią. Jednakże nieobecność ich ukochanego przyjaciela sprawia, że boli ich serce i w końcu zgadzają się ze sobą w milczeniu. Gdyby Jongin powiedział to sześć miesięcy temu, Baekhyun i Chanyeol śmialiby się do rozpuku, ignorując Jongina przez resztę dnia, ale nieobecność sprawia, że serca stają się czulsze.

- Wasza dwójka w ogóle się nie zmieniła... - wzdycha Jongin, podnosząc koszulkę, którą niechcący zrzucił na podłogę, gdy jego przyjaciele na niego wskoczyli. - I z tego powodu muszę teraz powtarzać semestr!

- To wciąż okej, bo praktycznie nie powinieneś był być na tym samym roku co my, tak poza tym. - zwraca uwagę Baekhyun. Jongin jest dwa lata młodszy, ale ponieważ jest geniuszem ( w ostateczności w koreańskim i matmie, głównych przedmiotach uczonych w podstawówce), przerósł jeden poziom, by być w tej samej klasie co Baekhyun i Chanyeol, gdy przeniósł się do szkoły. Jongin wydyma wargi, a Baekhyun pieszczotliwie szczypie jego policzki.

- Przestań, - narzeka Jongin i Baekhyun wypuszcza chichot. Nawet jeśli Chanyeol ogląda z boku w złości, ponieważ no weźcie, Jongin też jest jego najlepszym przyjacielem i przynajmniej powinni się dzielić, jeśli nie chce oddać mu Jongina w całości, nie może się powstrzymać i zauważa delikatne zmiany w zachowaniu Baekhyuna, gdy rozmawia z Jonginem. Delikatniejszy, jakby rozmawiał ze swoim synem, albo młodszym bratem, jakby swoim życiem chciał chronić Jongina. Te oczy marszczą się w śmiechu, absolutnie pozbawione ciemności, sarkazmu, czy goryczy, te usta prawdziwie zakrzywione ku górze w małym uśmiechu, słysząc kiepski żart, jak zrobił Jongin i to czułe pocieranie włosów Jongina kolistymi ruchami, prawie hipnotyzująco.

Może Chanyeol nie zauważa tego wszystkiego, ponieważ nigdy prawidłowo nie spojrzał na to, jak Baekhyun traktował swojego "młodszego brata", Jongina (ponieważ przez połowę czasu, cały czas, był zajęty próbowaniem odzyskania Jongina). To coś, czego Chanyeol nie widział nigdy wcześniej na Baekhyunie.

I po raz pierwszy jest zahipnotyzowany.



*



- Co? Dzielicie razem pokój? - Jongin pyta Baekhyuna, który wzdycha i przytakuje. Oczy Jongina są szerokie, kiedy gapi się pomiędzy olbrzymem krzyżującym ręce i opierającym się na rogu, a Baekhyunem, który siedzi na jego łóżku i wpatruje w podłogę.

- To jest po prostu... - Jongin zaczyna, śmiejąc się. - To jest najzabawniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem! - Jongin kontynuuje śmianie się. Chanyeol przewraca oczami na stukniętego Jongina, a Baekhyun przekręca się, by oglądać młodszego turlającego się po łóżku ze śmiechu.

- Ja po prostu... - Jongin kontynuuje śmianie się przez następnych parę chwil, następnie szybko siada i przeciera nieistniejące łzy z oczu. - Karma musiała być wielką suką. Odpłacacie moje sześć miesięcy w szpitalu! - Jongin znowu zaczyna się śmiać i Chanyeol zastanawia się, czy był w szpitalu za długo.

- Jeśli dalej będziesz się tak śmiał, karma też cię dopadnie. - lekko droczy się Baekhyun (i po raz kolejny, Chanyeol zauważa zmianę w charakterze), następnie przysuwa się bliżej, by zacząć pstrykać brzuch Jongina.

- Ała! Wiesz, że to boli, hyung. - Jongin skomle coraz głośniej, za każdym razem, gdy Baekhyun go pstryka, a Chanyeol czuje, jak jego brwi marszczą się w irytacji. Jongin nigdy nie nazywa mnie hyung.

Czemu do diabła wszyscy nazywają go hyung, ale mnie nie?

- Chanyeol-ah, jak się masz? - pyta Jongin, gdy zostaje wyleczony ze swoich napadów śmiechu i płaczu przez ból, który zadał mu Baekhyun, tak jakby dopiero uświadomił sobie, że jego drugi przyjaciel też tu jest.

- Dobrze. - Chanyeol mruczy w odpowiedzi, próbując zebrać swoje zmieszane uczucia (po uświadomieniu sobie, że przez większość czasu gapił się na swojego wroga, na miłość boską) i próbując ignorować uczucia zazdrości rosnące w jego sercu za bycie pominiętym. Również... ten problem z hyungiem.

- Z tobą nie ma zabawy. - wzdycha Jongin, gdy zdaje sobie sprawę, że Chanyeol prawie w ogóle nie odpowiada.

- Ktoś jest trochę zazdrosny - - Baekhyun zwraca uwagę, uśmiechając się szeroko z wyższością. Chanyeol wysyła mu surowe spojrzenie.

- Czemu się choć raz nie zamkniesz? - Chanyeol wypuszcza ducha walki i wzdycha. - Idź sobie. Pozwól mi porozmawiać z Jonginem przez parę minut. Albo może godzinę. Albo dzień. Albo przez resztę mojego życia. Bez ciebie.

- To nie tylko twój przyjaciel-

- Tak? Cóż, wciągnąłem go do tej piekielnej szkoły.

- Cóż, praktycznie znałem go dłużej przed tobą-

Jongin, który ostatnio cieszył się swoją popularnością, tylko patrzy znudzony i odrobinę niezręcznie. Chen hyung... Myśli sobie. Gdzie jesteś-

Jak na zawołanie, drzwi się otwierają i pojawia się Chen.

- HYUUUUUUUUUNG! - Jongin woła z ulgą, akurat gdy Chen wchodzi.

- Wybierz! - krzyczą na niego i Jongin kuli się w zaskoczeniu i zmieszaniu, gdy Chen zajmuje miejsce obok niego.

- ... Wybierz co? - głos Jongina jest prawie szeptem, gdy widzi determinację i ogień w ich złych oczach, kiedy spoglądają na niego ostro.

- Ja czy on?! - Baekhyun i Chanyeol wskazują na siebie oskarżycielsko bez odwracania wzroku ze swojego najlepszego przyjaciela.

- Pamiętasz kim był ten, który kupił ci rower na twoje ósme urodziny-

- Kim był ten, który chciał uciec z zajęć, ponieważ chciał poćwiczyć taniec i kto był tym-

- Starszy hyung kupi ci wszystko co chcesz, jeśli go wybierzesz-

- Będę codziennie kupował ci kurczaka w następnym miesiącu, jeśli wybierzesz mnie-

- ... Chen hyung... - szepcze Jongin.

- CO?! - krzyczy Baekhyun i Chanyeol, a Jongin podsuwa się bliżej Chena.

- Ja... Chen hyung... Chen hyung, chodźmy! - zanim pozostała dwójka może odpowiedzieć, Jongin chwycił Chena za ramię i wybiegł na zewnątrz. Kiedy rejestrują co się stało, wpatrują się w siebie ostro.

- To wszystko twoja wina! - krzyczą.



*



- Są tacy sami jak wtedy, kiedy ich opuściłem. - Jongin wzdycha, gdy jest poza zasięgiem ich wzroku. Chen dotrzymuje mu kroku obok. - Myślałem, że się zmienią, ale wygląda na to, że tego nie zrobili... nic a nic...

Wzdycha znowu Jongin i zastanawia się głośno, czy jego hospitalizacja była na próżno.

- Czy oni faktycznie się nie zmienili? Naprawdę? - Chen pyta po chwili, a Jongin zatrzymuje się w swoich działaniach. - Zastanów się nad tym. Jesteś najbliżej ich dwójki, więc powinieneś wiedzieć.

-... - Jongin wpatruje się obojętnie w Chena i w końcu Chen wzdycha, i poklepuje go po plecach.

- Wkrótce zdasz sobie sprawę, co się u nich zmieniło. Nie martw się. Do czasu, kiedy to zrobisz, to będzie jasne jak słońce. - Jongin wciąż wpatruje się obojętnie.

- Tak poza tym, Chanyeol wspominał o swojej imprezie urodzinowej? - Jongin potrząsa pusto głową.

- Urządza ją w sobotę. Przynieś alkohol i spotkajmy się po kolacji w sali 61. - oczy Jongina powiększają się i śmieje się.

- On nie potrafi znieść alkoholu! - Jongin znowu się śmieje. - Poza tym, dlaczego muszę przynosić alkohol, jeśli on nie potrafi wypić jednej butelki bez upicia się?

- Rozkaz Krisa. - Chen wzrusza ramionami, następnie szeroko się uśmiecha. - Kto wie, może będziemy mieć konkurencje na picie i urządzimy prawdę czy wyzwanie... - Jongin uśmiecha się tak samo szeroko i potrząsa dłoń Chena.

- Jak dobrze być z powrotem, stary.



*



Czy to naprawdę takie trudne wybrać pomiędzy nim a Byun Baekhyunem?

Czemu Jongin jest takim idiotą?

Fukając w irytacji, Chanyeol otwiera drzwi do swojego (i Byun pieprzonego Baekhyuna) pokoju i wkracza do środka, następnie zamyka za sobą drzwi. Byun Baekhyun jest głupim małym nieudacznikiem, małym złym szczeniakiem, który potrafi zmieniać swoje nastroje tak szybko jak wodę i on po prostu nie może uwierzyć, że Jongin właśnie wybrał-

Jego oczy rozszerzają się, gdy widzi coś na swoim biurku.

Prawie się wzrusza.

Podchodząc ostrożnie, wpatruje się z wytrzeszczonymi oczami i otwartymi ustami, gdy przejeżdża palcami po opakowaniu.

To starannie zawinięte opakowanie ze słuchawkami siedzącymi wygodnie w środku.

Nie byle jakie słuchawki - słuchawki, które zawsze chciał.

- STAX SR-009! - krzyczy, gdy podnosi trzęsącymi dłońmi opakowanie. - ZAWSZE TO CHCIAŁEM!!! - kiedy ostrożnie obraca pudełko dookoła, nie znajduje żadnej notki, albo imienia, ale patrzy na cenę.

- JASNA CHOLERA TO $4000 - -Chanyeol gapi się na cenę i nawet jeśli nie wie ile to USD4000, wie, że to musi być dużo. Olśniewa go realizacja i uśmiecha się złośliwie.

Heh heh heh... wygląda na to, że mimo wszystko Jongin wybrał mnie. Otwierając ostrożnie pudełko, wyjmuje słuchawki Boga i nakłada je na głowę czując ich miękkość. To musi być Jongin, który mu to dał. Uśmiecha się szczęśliwie, gdy podłącza słuchawki do telefonu, czując jakby miał się zaraz roztopić, kiedy słyszy muzykę wydobywającą się z nowego przedmiotu.

Nie może być bardziej szczęśliwy.



*



Chanyeol spaceruje korytarzem dumnie nosząc swoje słuchawki. Kiedy siada na kolacji, Kris wita go, podczas gdy Sehun kompletnie go ignoruje.

- Wow. Co się stało z twoimi starymi słuchawkami? - Kris pyta ciekawy, a Chanyeol uśmiecha się szeroko, zanim bierze łyżkę makaronu.

- Zepsuły się. - uśmiecha się szalenie. - I Jongin dał mi nową parę. - Kris podnosi swoje brwi.

- Skąd wiesz, że to Jongin? Myślałeś, że to byłem ja, który dał ci kanapkę, a - -Chanyeol ucisza go machnięciem dłoni.

- Tylko Jongin wie, że zawsze chciałem tę parę słuchawek! - uśmiecha się Chanyeol. - Nie wiem gdzie zdobył pieniądze, ale cholera, z pewnością wydał je na odpowiednią osobę!

- Nie rób pochopnych wniosków jak ostatnim razem. - ostrzega Kris, ale właśnie wtedy, jakby mówili o diable, pojawia się Jongin. Choć raczej skacze za Chanyeolem i upewnia się, by klepnąć rękami barki Chanyeola, strasząc olbrzyma.

- Patrzcie kto zdecydował się do nas dzisiaj dołączyć! - Jongin zajmuje miejsce obok Chanyeola. Zanim ktokolwiek może przedstawić Sehunowi Jongina, a Jonginowi Sehuna, Chanyeol odwraca się do swojego przyjaciela.

- Dzięki stary. Naprawdę to doceniam, stary. - Chanyeol uśmiecha się szeroko, gdy klepie Jongina po plecach.

- Co? - Jongin wpatruje się pusto, następnie zauważa słuchawki na jego głowie. - HEJ, CZY TO NIE SĄ TE SŁUCHAWKI, KTÓRE ZAWSZE CHCIAŁEŚ-

- DOKŁADNIE! - krzyczy Chanyeol, zbyt podekscytowany, by powstrzymać swoją ekscytację. - BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA PODAROWANIE ICH MNIE-

Następuje cisza. Kris wzdycha. Mógł to przewidzieć.

- ... ... - Chanyeol patrzy się tępo w Jongina, a Jongin patrzy się w niego tak samo.

- ... Nie dałeś mi tych słuchawek? - Chanyeol wnioskuje w horrorze.

- Co się stało tym, które ci dałem?! - pyta w końcu Jongin, trochę zdesperowanym głosem.

- Zepsułem je! - Chanyeol może zobaczyć, jak twarz jego przyjaciela rozpada się na kawałki.

- Koleś! Tyrałem na te pieniądze, by kupić ci jedną z tamtych par! I ty je po prostu zepsułeś? Tylko w dwa lata?

- Dwa lata to dużo czasu, okej! Poza tym były z drugiej ręki, na miłość boską!

- Nic nie poradzę, że nie mam pieniędzy! - następuje kolejna cisza.

- ... ... Więc mi tych nie kupiłeś? - pyta w końcu Chanyeol, a Jongin potrząsa smutno głową.

- W TAKIM RAZIE KTO KURWA MI JE KUPIŁ?! - ryczy Chanyeol, chwyta swoją tacę z jedzeniem i wybiega ze stołówki.

- Czekaj! - krzyczy Jongin, poddaje się i odwraca do zmieszanego Krisa i Sehuna.

- ... Więc... - zaczyna Kris, chcąc przywalić sobie w twarz z otwartej dłoni i zawołać Chanyeola z powrotem, by następnie uderzyć go po głowie i-

-... Uh, Jongin. To Sehun, nowo dodany kolega w naszej grupie. - Jongin kiwa się z irytacją Sehunowi, który kiwa się lekko i kontynuuje jedzenie. - Sehun, to Jongin.

Następuje kolejna niezręczna cisza.

- Nie martw się, Jongin. Sehun jest nieśmiały, ale kiedy go poznasz, jest największym bachorem jakiego tylko możesz znać. - Sehun dławi się swoim jedzeniem i robi się czerwony. - Poza tym, jest w twoim wieku.

Kris chowa twarz w dłoni, kiedy kolejna fala niezręcznej ciszy wypełnia ich stolik. Wygląda na to, że to się nigdy nie skończy.



*



Chanyeol śpieszy się z powrotem do pokoju, dysząc, gdy zamyka za sobą drzwi. Co to było za pierdolenie? Po prostu kto kurwa kupił mu słuchawki?

To takie cholernie przerażające, Chanyeol nawet nie może-

Rusza do swojego łóżka ze słuchawkami na głowie (ponieważ nie chce zdejmować swojego nowego dziecka) i chowa się pod pościelą, kiedy próbuje myśleć, kto do diabła dał mu tę parę słuchawek.

Co jeśli ma stalkera?

To możliwe, odkąd jest taki przystojny...

Właśnie wtedy otwierają się drzwi, sprawiając, że Chanyeol wzdryga się pod pościelą.

- Co ty kurwa robisz? - znajomy głos roznosi się po pokoju i po raz pierwszy Chanyeol czuje ulgę, gdy go słyszy. Zerka spod nakrycia.

- Myślę, że mogę mieć stalkera. Zamknij te drzwi na klucz, dobra? - żąda Chanyeol, a Baekhyun zamyka drzwi i krzyżuje ramiona, gdy się o nie opiera. Ten czyn, z jakiegoś powodu, sprawił, że Chanyeol zjechał oczami na jeansy, które nosi jego wróg - przylegają władczo na ładnie zaakcentowanych udach i Chanyeol po raz pierwszy zastanawia się, dlaczego nie zauważył tego wcześniej.

Zauważył, że jego wróg ma niewiarygodnie seksowne nogi.

O czym ja kurwa myślę? Chanyeol potrząsa głową, gdy patrzy na twarz Baekhyuna, którego brew podniesiona jest tak wysoko, że chowa się za jego grzywką.

- Ty? Masz stalkera? - szydzi Baekhyun. - To najzabawniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem! - z tym, podchodzi do swojego łóżka i wyciąga coś ze swojej torby. W tym momencie, słuchawki Chanyeola spadły mu z głowy w momencie, gdy schował się pod przykryciem i zmaga się by z powrotem je znaleźć. Kiedy je znajduje i bezpiecznie trzyma w rękach, odwraca się, by znowu spojrzeć na swojego wroga, który bierze gryza kanapki.

- Nie rób pochopnych wniosków jak ostatnim razem. - nagle Chanyeol przypomina sobie wydarzenie z kanapką i wydarzenie z bandażem i -

To nie może być.

Może?

- Stax 0009... - mruczy Chanyeol, a Baekhyun, ciapiący niewinnie swoją kanapkę, odwraca się i wpatruje na swojego wroga.

- Co?

- Czy widziałeś kogoś, kto wszedł i dał mi tę parę słuchawek? - Chanyeol pyta, gdy zrzuca przykrycie ze swojego łóżka i odsłania swoją nową ulubioną rzecz. Baekhyun widocznie sztywnieje, następnie odwraca się w drugą stronę, zbyt powolnie, by było to przypadkowo.

- ... Nie. - odpowiada Baekhyun i Chanyeol ma swoją odpowiedź.

Wychodząc ze swojego łóżka, stoi stabilnie na ziemi zanim wyciąga oskarżycielski palec w stronę swojego próbującego-być-subtelnym współlokatora.

- WIEDZIAŁEM! - wykrzykuje. - TY JE KUPIŁEŚ, PRAWDA?

- Nie mam pojęcia o czym-

- Przestań pieprzyć, Byun Baekhyun! Wiem, kiedy kłamiesz! - Chanyeol krzyczy, gdy zakłada swoje słuchawki. - Pieprzonym pytaniem jest, dlaczego miałbyś to zrobić?

Następuje krótka cisza.

- ... Nudziłem się, a one były takie tanie... - bełkocze Baekhyun, gdy wgryza się w kanapkę i żuje boleśnie powoli.

- Tanie? TANIE? - Chanyeol chwyta opakowanie ze swojego biurka i rzuca nim w Baekhyuna. - Śmiało, spójrz na cenę i powiedz mi, że to tanio! Teraz mi kurwa powiedz, dlaczego wciąż to robisz! Najpierw bandaże, potem kanapka, a teraz to! - Baekhyun ma zamiar otworzyć usta, ale Chanyeol mu przerywa.

- Nie tylko to, ale założę się, że w dniu, kiedy wyprosiłeś mnie z działalności klubu, to nie było dlatego, że byłem kurewsko irytujący, ale dlatego, że wiedziałeś, jak bardzo byłem zmęczony! Prawda? - Chanyeol śmieje się maniakalnie, kiedy widzi Baekhyuna przewracającego oczami, ale nie zaprzeczającego.

- Do kurwy nędzy, Park Chanyeol. Przestań myśleć, że jestem świętym i się w tobie bujam czy coś! Naprawdę byłem kurewsko znudzony i zobaczyłem twoją notatkę, więc postanowiłem coś zrobić!

- Haha, wydałeś 4 tysiące pieprzonych dolarów na mnie? Swojego wroga? - Chanyeol znowu się śmieje. - 4 tysiące dolarów to jak moja roczna pensja!

- ... Ja mam... sposoby, by je zdobyć... - mruczy Baekhyun. Następuje cisza. Wtedy:

- ... Jesteś prostytutką? - Baekhyun rzuca w niego swoim butem.

- Co kurwa? Nie upadłem tak nisko! - sfrustrowany, Baekhyun chwyta swoją poduszkę i zaczyna ją przytulać, zatapiając twarz w jej cieple i miękkości. Chanyeol siada na swoje łóżko i zaczyna słuchać muzyki na swoim nowym prezencie, ale puszczając ją delikatnie. Jest pomiędzy nimi komfortowa (normalna) cisza.

- Haha, myślę, że cię rozgryzłem. - po chwili Chanyeol przerywa krótką ciszę, a Baekhyun chce jęknąć i rzucić czymś w Chanyeola, by się zamknął. Decyduje się siedzieć cicho.

- Udajesz, że jesteś małą suką i właściwie nią jesteś przez większość czasu, ale masz te dziwne napady dobroci, prawda? - Chanyeol szczerzy się szalenie i może powodem, dla którego chce zobaczyć "dobroć" Baekhyuna jest to, że nareszcie dostał coś, co zawsze chciał mieć. - Mały szczeniak tsundere*~

- Zamknij się kurwa. - marudzi Baekhyun, ale wygląda na to, że Chanyeol staje się bardziej zadowolony.

- Jezu, rób tak dalej i pomyślę, że już mnie nie nienawidzisz! - Chanyeol kończy z frajdą. Baekhyun przewraca oczami.

- Zawsze będę nienawidził ludzi takich jak ty. Nie ważne co. - bełkocze, ale Chanyeol jest zbyt szczęśliwy, by się przejmować.



*



To czas by coś wywnioskować.

To coś, czemu Chanyeol chciał przeczyć jak najdłużej, ale odkąd został przydzielony do pokoju z Baekhyunem, najpierw chciał wierzyć, że zawsze będzie nienawidzić Byun Baekhyuna.

Ale okazuje się, że nie jest to przypadek.

W fakcie, pomimo, że zaczął nienawidzić Baekhyuna na tyle, by spalić się w nicość i wciąż nienawidzić go ze wszystkich sił, stwierdza, że jego nienawiść do Baekhyuna pogarsza się, atom po atomie.

Nie wie dlaczego.

Ponieważ z jego braku rozumu, zmusił się, by nienawidzić Baekhyuna bardziej, ale wyszło na to, że nic nie działa i wraca do etapu pierwszego.

Szczególnie z tymi nagłymi aktami dobroci od swojego wroga, tak subtelnymi, że prawie ich nie zauważa. Chanyeol prawie życzy sobie, żeby nigdy nie przestał stawać się pokornym, otrzymując najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostał, ponieważ teraz, kiedy jest realistyczny i z powrotem na ziemi, może zobaczyć powagę tego problemu.

I to jest fakt, dla którego może nienawidzić Baekhyuna coraz mniej.

To jest coś, czego nigdy wcześniej nie rozważał i teraz przeraża go to na śmierć.

Faktem pozostaje, że wciąż nienawidzi Baekhyuna, tak, nienawidzi, po prostu nie tak bardzo, jak miał zwyczaj.

Dymiąc w zmieszaniu, Chanyeol stąpa po skończeniu lekcji (i spędzeniu tego całego wykładu myśląc o swoich uczuciach do Baekhyuna). Na początku myśli o pójściu na obiad, gdzie spotkałby się z Krisem i Sehunem, który już go nie ignoruje, ale po dwóch sekundach namysłu, decyduje się, że chce być sam.

Wracając prędko do swojego pokoju, otwiera drzwi, ale nie spodziewa się zastać tam swojego współlokatora.

Czego spodziewa się jeszcze mniej jest to, że jego współlokator jest w połowie nagi, z zamiarem opatrzenia swoich stłuczeń, jego twarz krzywi się z bólu, gdy to robi.

-...

-...

Wpatrują się w siebie.

-...

-...

- Czemu jesteś cały w siniakach? - to pierwsza rzecz, która przychodzi Chanyeolowi na myśl. Baekhyun przewraca oczami i przerywa kontakt wzrokowy.

- To nie twoja sprawa. - odpowiada, ale sposób w jaki jest bardziej ostrożny w swoich ruchach, udowadnia Chanyeolowi, że czuje się nieswojo pod okiem swojego współlokatora. Gdy Chanyeol przebiega wzrokiem po posiniaczonym ciele Baekhyuna, również ozdobionym malinkami i zadrapaniami, Chanyeol jest dość szybki, by stwierdzić, co się stało.

- To znowu ten koleś, prawda? - Chanyeol pyta i krzywi się, gdy widzi szczególnie paskudne cięcie na plecach Baekhyuna. Baekhyun postanawia go ignorować.

- Jakiego rodzaju on ma zboczenia? Nie widziałeś się z nim odkąd byłeś pijany, prawda? - jedyny koleś, który może przyjść Chanyeolowi do głowy, to ten z tamtej nocy, kiedy Chen przyprowadził jego współlokatora z powrotem. Dziwne pytania i nagłe zarzuty od Chanyeola czynią Baekhyuna jeszcze bardziej zakłopotanym i trochę podejrzliwym.

- Skąd ty to wszystko do diabła wiesz? - Baekhyun wpatruje się na niego zmrużonymi oczami, a Chanyeol odsuwa się lekko.

- Czy to nie jest oczywiste? Wtedy twoje ciało też było pokryte śladami jak te. - Baekhyun decyduje się znowu go ignorować. Chanyeol, po byciu zwolnionym od tych zaskakująco przerażających oczu, czuje się pewniej.

- Czemu po prostu nie możesz mu odmówić? Jeśli on rani twoje ciało, to powinieneś po prostu przestać się z nim spotykać! - z jakiegoś powodu, to nie jest dobre patrzeć na zranionego Baekhyuna. To wcale nie jest dobre.

- Co to ma wspólnego z tobą? - Baekhyun wstaje, więc może być (bardziej) na poziomie ze wzrokiem Chanyeola. - To moje życie, więc przestań w nie włazić.

- Wiem, że nienawidzisz bólu, Byun Baekhyun. Chyba, że uważasz, że na niego zasługujesz. - Oczy Chanyeola zjeżdżają na te mniejszego, który robi dokładnie to samo do swojego większego współlokatora. - Po prostu przestań to sobie robić. To niczego nie polepszy. - Co ja kurwa mówię?

- Już się przyzwyczaiłem do tego gówna. - jakby poruszony jakimś nagłym bólem, Baekhyun krzywi się i potyka z powrotem, następnie powoli kładzie się na łóżko. - Po prostu przestań mi przeszkadzać, Park Chanyeol.

- Co, więc masz zamiar dalej zaspokajać tego faceta, nawet jeśli to znaczy zabicie siebie? - Chanyeol może poczuć jak rośnie w nim złość i wie, że nie powinien się wcale przejmować, ale to nie w porządku. Nic w tym nie jest w porządku. Ktoś tak mały jak Baekhyun (nawet jeśli to jest ktoś, kogo nienawidzi) nie powinien być wykorzystywany w ten sposób, nawet jeśli to jest jakieś głupie zboczenie. - Jeśli to dla ciebie takie trudne, by kurwa odmówić, to powiedz mi jego imię, a Chen i ja -

- Czemu to cię tak obchodzi? - głos Baekhyuna również się podnosi. - To nie tak, że moje ciało na coś wpływa-

- Właśnie, że tak! - wykrzykuje Chanyeol. - Jesteś moim współlokatorem... i... i... jeśli ludzie będą widzieć cię z siniakami, mogą pomyśleć, że to ja jestem tym, który ci to zrobił! - Tak, to musi być to. To musi być powód, dla którego tak bardzo mnie to obchodzi... zaraz, nie obchodzi mnie to. Wcale mnie to nie obchodzi.

- Jesteś idiotą. - Baekhyun wraca do czyszczenia swoich ran, ale Chanyeol tego nie akceptuje. Chwyta Baekhyuna za nadgarstek (odrobinę zbyt surowo, uświadamia sobie później) i ten czyn sprawił, że Baekhyun odwrócił się ze złością w stronę Chanyeola, gotowy by wykrzyczeć mu coś nieuprzejmego, ale zatrzymuje się, kiedy uświadamia sobie jak blisko są ich twarze - ich nosy prawie się stykają.

- Ssij mnie. W tej chwili. - Baekhyun ma zamiar się zaśmiać na głupi żart Chanyeola, ale spojrzenie w jego oczach jest poważne, tak jak uścisk na nadgarstku. I wtedy sobie przypomina.

Chanyeol nie masturbował się miesiącami i spojrzenie w jego oczach jest głodne, jakby to wystarczało, by pochłonąć go całego.



*



- Nie pieprz się ze mną - - zaczyna Baekhyun, ale Chanyeol chwyta go jeszcze surowiej i przyciąga bliżej.

- Nie masturbowałem się prawie pięć pieprzonych miesięcy i jeśli potrzebuje się wyładować, równie dobrze mogę dostać największą dziwkę w szkole, by mi pomogła. - następuje cisza, gdy Baekhyun wpatruje się w niemiły i zdeterminowany wzrok Chanyeola, i uświadamia sobie, że Chanyeol nie kłamie, szczególnie kiedy może zobaczyć głód w oczach olbrzyma.

- Pośpiesz się kurwa. - warczy Chanyeol, ale nie rusza się, ponieważ czeka, by Baekhyun się ruszył - by wybrał.

Na początku olbrzym nie uważa, że jego wróg mógłby to zrobić. Cholera, nawet spodziewa się, że jego bezczelny współlokator go pobije (a on będzie wiedział, że na to zasługuje), ale Baekhyun nie robi nic z tego.

W zamian widzi jak mniejszy schodzi z łóżka i klęka na kolana, aż jego twarz jest poziomem z kroczem Chanyeola.

Zanim wyższy może zarejestrować w pełni co się stało, czuje palce Baekhyuna owijające się wokół paska, gdy zaczyna go rozpinać.

Może z jednej strony, strony testosteronu hormonu młodości, oddałby się swojemu wrogowi (to prawda, że nie masturbował się miesiącami), bo przecież, kto nie zaakceptowałby loda od akademickiej top dziwki?

Ale jego oczy powiększają się w horrorze, kiedy widzi emocje pod inaczej neutralnym wyrazem twarzy Baekhyuna (ten, którego Chanyeol nauczył się rozpoznawać po latach ich wojny): obrzydzenie, horror i absolutna udręka.

Co szokuje Chanyeola najbardziej to, to, że kiedy Baekhyun bez słów odpina mu spodnie, nawet nie może tego zrobić poprawnie, ponieważ drżą mu ręce. Nie tylko one, wydaje się, jakby jego całe ciało dygotało tak gwałtownie, że prawie nic nie może zrobić z dokładnością.

- Kurwa. - Chanyeol zostaje przywrócony do zmysłów i wydziera pasek z trzęsących się palców Baekhyuna, zanim przerzuca go za niego. Nawet bez rozważania tego, co robi, Chanyeol pochyla się i zgarnia Baekhyuna w swoje ramiona.

- Ty pieprzony idioto. - szepcze Chanyeol i czuje jak Baekhyun trzęsie się tak bardzo, że może poczuć drganie w swoich kościach. To nie w porządku. Jakoś ten dziwnie posłuszny Baekhyun nie jest w porządku. Ten nagle cichy, nienarzekający, nie bezczelny, nie wyzywający Baekhyun nie jest w porządku i Chanyeol czuje poczucie winy w ogóle za odstawienie tego.

- Po prostu mnie kurwa uderz, kiedy to mówię... - mówi Chanyeol, gdy kładzie Baekhyuna. - Zbij mnie jakbyś to zrobił, gdyby to była inna sytuacja.

Chyba, że nie może, prawda?

W tym momencie, Baekhyun położył i odwrócił się od niego, bez odpowiedzi. Chanyeol nie może nic poradzić, ale widzi, jak właściwie mały jest jego wróg. Czując się bardziej niż winny, sięga i próbuje dotknąć ramię Baekhyuna ( i nie po raz pierwszy zastanawiając się, dlaczego do diabła czuje się w ten sposób), ale Baekhyun się cofa. Zirytowany Chanyeol znowu wyciąga rękę, ale zanim jego palec może nawet musnąć posiniaczoną białą skórę, Baekhyun znowu się oddala.

Staje się to małą konkurencją o to, który może dotknąć, a który unikać, aż Chanyeol nie może tego znieść.

- Jeśli nie chcesz, żebym cię dotykał, kurwa powiedz to! - wykrzykuje, ale Baekhyun uparcie milczy.

- Byun pieprzony Baekhyun, chcesz żebym cię dotknął? - warczy Chanyeol i nawet jeśli Baekhyun odpowiada ciszą, jego cała postawa wrzeszczy KURWA NIE.

Ale Chanyeol zdaje sobie sprawę, że tylko on potrafi czytać mowę ciała Baekhyuna i jego milczenie. Nie wszyscy potrafią zrozumieć.

I z jakiegoś powodu myśl o innych ludziach wykorzystujących ciche odmowy i niechętne akceptacje Baekhyuna, sprawia, że Chanyeol czuje się nieswojo.

- Nauczę cię znaczenia "nie". - warczy Chanyeol, gdy chwyta ramię Baekhyuna i pociąga go w górę. Zaskoczony Baekhyun wypuszcza mały skowyt.

- Nie dotykaj mnie, Yoda! - krzyczy mniejszy, a Chanyeol zastyga.

- Jak ty mnie kurwa nazwałeś?

- Wielkie uszy sprawiają, że wyglądasz głupio. - Baekhyun gapi się wyzywająco i Chanyeol (z jakiegoś dziwnego, dziwnego powodu) ma ochotę się uśmiechnąć, ponieważ Baekhyun wrócił do bycia sobą. Ale to nie znaczy, że zaakceptował to głupie przezwisko.

- Moje uszy nie są wielkie. - zaprzecza, czując jak jego twarz robi się gorąca i wiedząc, że kiedy się rumieni, jego uszy robią się szczególnie czerwone. Zanim Baekhyun może go dalej poniżać, chwyta nadgarstek Baekhyuna po raz kolejny i przyciąga go bliżej.

- Wracając do tematu... - szepcze, gdy widzi jak humor znika z oczu Baekhyuna. - Naprawdę potrzebuję, by ktoś zrobił mi dobrze ustami. Czemu nie pomożesz mi się rozładować?

Oczy Baekhyuna są stale zmieniającą się mieszanką emocji, gdy spoglądają na niego w górę, a potem się odwracają. Następuje niewielki opór, ale Chanyeol mocno trzyma.

- Zrób to. - mruczy pod nosem, zacieśniając uścisk na nadgarstku Baekhyuna. - Kurwa powiedz nie. - następuje mała cisza.

- Czy ty naprawdę potrzebujesz się rozładować? - w końcu bełkocze Baekhyun, a oczy Chanyeola powiększają się w zaskoczeniu.

- Ja -ja... - Zanim Chanyeol może dokończyć, dłonie młodszego zaczynają zjeżdżać na jego spodnie.

- Pomogę ci, - zaoferował cicho i jeśli wyszeptałby jeszcze ciszej, Chanyeol przegapiłby cichą sprzeczkę pomiędzy sobą, a swoimi myślami. - Użyj mnie w jaki tylko chcesz sposób-

- Co kurwa? - Chanyeol krzyczy, gdy chwyta drugą dłoń Baekhyuna i ogranicza go od jakiegokolwiek ruchu. - Po prostu powiedz nie!

- Nie mogę! - głos Baekhyuna drży w złości i wciąż odmawia spotkania oczu Chanyeola.

- Dlaczego kurwa nie? - Chanyeol może poczuć budującą się w nim frustrację i wie, że może niedługo wybuchnąć.

- To... To nie twój interes! - odpowiada zirytowany Baekhyun. Z tonu jego głosu, Chanyeol może powiedzieć, że nawet Baekhyun nie wie, dlaczego nie może odmówić.

- Do kurwy nędzy, Byun Baekhyun! Pozbieraj się! - Chanyeol nie wie, dlaczego krzyczy, albo dlaczego jest taki zdenerwowany osobą, którą nie powinien się przejmować. Ze zmieszania, wypuszcza dłonie Baekhyuna. Bez wsparcia, Baekhyun wstrzymuje oddech i upada na podłogę. Po kilku próbach wrócenia na nogi, zawodzi. Chanyeol chwyta go i z powrotem pociąga go w górę ( tym razem delikatnie) i umieszcza go na łóżku. Bolesny wyraz twarzy Baekhyuna (który próbuje schować) i jego lekkie sapnięcia posuwają Chanyeola do sprawdzenia, co się właściwie dzieje.

Przewracając Baekhyuna na drugą stronę (mniejszy nie może nawet się odsunąć, ponieważ jest tak słaby), wyższy powoli zdejmuje bokserki Baekhyuna. Chanyeol krzywi się, gdy widzi siniaki i nacięcia wzdłuż pleców Baekhyuna. Niechętnie, jego oczy przebiegają po tyłku Baekhyuna i znowu się krzywi, kiedy widzi spuchnięte wejście swojego wroga. Krew przejmuje jego wewnętrzną część ud, wymieszana z nasieniem i większą ilością siniaków.

- Kurwa. - Chanyeol znowu klnie, gdy chwyta opakowanie mokrych chusteczek, których Baekhyun używał zanim wszedł do pokoju i zaczyna dotykać nimi dookoła rany.

- Co ty kurwa robisz... - słaby głos Baekhyuna brzmi jakby chciał się odsunąć, ale Chanyeol przytrzymuje go jedną ręką.

- Przestań się ruszać, do cholery. - Chanyeol może poczuć jak jego serce podskakuje do góry w frustracji i horrorze na widok wszystkich ran na ciele Baekhyuna. Mrużąc oczy w skupieniu, ostrożnie wyciera zarazki z ciała swojego wroga i zaczyna leczenie nacięć swoim brakiem umiejętności medycznych.

Nie wie, dlaczego to robi. Pyta sam siebie, dlaczego robi to dla kogoś, kogo nienawidzi, ale po raz kolejny nie zna odpowiedzi.

Wszystko co wie to, to, że to sadystyczne zboczenie jest nieakceptowalne i obrzydliwe, i jest przeciwko temu w stu procentach.

Tak, to musi być to. Pomaga swojemu wrogowi, ponieważ nienawidzi tego typu rzeczy.

- Boli? - mamrocze cicho, gdy zaczyna ostrożnie czyścić dookoła nadużytego wejścia Baekhyuna. W tym momencie, Baekhyun ma twarz wepchaną w poduszkę i nie odpowiada, prawie jakby chciał zatrzymać to w środku.

Przez następne półtorej godziny, Chanyeol spędza swój czas czyszcząc swojego współlokatora, upewniając się, że każde nacięcie (ponieważ jest perfekcjonistą) i wszelkie ślady każdego brudnego czynu dokonanego wcześniej są wyczyszczone. Będąc perfekcjonistą, Chanyeol rozkazał Baekhyunowi by został tam gdzie jest, aż wydobrzeje.

- Jesteś idiotą? - szydzi Baekhyun, gdy opiera brodę o ramię. - Jak niby mam jeść albo iść na zajęcia, albo robić kupę, albo siku, albo brać prysznic -

- No to tylko na ten wieczór, - Chanyeol fuka w irytacji. - Przyniosę ci kolację, czy coś.

I tak właśnie robi.

I cały czas, Chanyeol nie ma pojęcia co robi, ale znowu zabrnął za daleko, by się przejmować - głównie dlatego, że w ostatnim czasie robił pewne rzeczy i nawet nie wie, dlaczego. To musi być przejaw dobroci. Tak jest, nic więcej.

Przynosi na górę smażony ryż o smaku kimchi i zupę dla Baekhyuna i ostrzega go, by został na dole, gdy mniejszy próbuje się podnieść do pozycji siedzącej, by zjeść. Może Chanyeol jest wyjątkowo empatyczną osobą i może sobie prawie wyobrazić, jak to musi być siedzieć na posiniaczonym tyłku.

- Nakarmię cię. - mówi Chanyeol, oblewając się zakłopotaniem i zmieszaniem (czemu znowu to robi?), gdy odkłada tacę i zajmuje siedzenie obok łóżka swojego wroga.

Może Baekhyun jest zbyt głodny, by się przejmować, ale Chanyeol czuje ulgę, gdy tamten nie ma nic przeciwko.

Kiedy karmi swojego wroga, Chanyeol nie może nic poradzić, ale czuje jak burczy mu w brzuchu - w ogóle nie jadł. To jeden z jego złych nawyków, którego powinien unikać za wszelką cenę, ponieważ nie może funkcjonować bez trzech posiłków dziennie, ale teraz, z jakiegoś powodu, nie ma nic przeciwko. Właśnie uświadamia sobie jak mały jest jego współlokator, nieświadomy, jak te usta marszczą się, by wypić zupę.

- Czemu to robisz? - pyta Baekhyun i Chanyeol może wyczuć podejrzliwość w jego głosie. Rumieniąc się, ponieważ nie wie dlaczego, Chanyeol się jąka.

- ... By się tobie odwdzięczyć... Za kanapkę. - Baekhyun prawdopodobnie uważa tę odpowiedź za dostateczną, ponieważ dalej pozwala się być karmionym przez swojego wroga. Nie ma więcej słów do wymiany. Przez resztę nocy Baekhyun słucha muzyki, gdy jego oczy są zamknięte w tej samej pozycji na łóżku, kiedy Chanyeol odrabia pracę domową.

W nocy Chanyeol rzuca się i przekręca, chcąc czymś rzucić w Baekhyuna za skomlenie w nocy, nawet jeśli to jest jeden z jego nawyków, z którymi musi się zmagać każdej nocy, ale do których się przyzwyczaił. Pomimo tego wie, że to nie głos Baekhyuna, który przytrzymuje go przy świadomości.

To realizacja (i zaprzeczenie), że kiedy Baekhyun przykucnął i przygotowywał się do rozpięcia jego spodni, Chanyeol poczuł ekscytujące uczucie śpieszące przez jego ciało prosto do jego krocza.



*



Pierwszej nocy Jongin, odkąd wrócił, myśli o swoich dwóch najbliższych przyjaciołach, którzy okazali się być dla siebie wrogami odkąd się poznali.

To dla Jongina trochę rozczarowujące, bo przecież ich nienawiść do siebie była tak silna, że kiedy wyżyli się na nim, przeleciał przez ścianę i zrobił w niej dziurę, powodując jego półroczny pobyt w szpitalu. Te kilka minionych miesięcy, kiedy nie był w stanie widywać swoich najlepszych przyjaciół (razem albo oddzielnie) nie były najlepsze i był taki znudzony, nawet jeśli Joonmyun i Chen i czasami Kris, odwiedzali go. To nie to samo.

Każdej nocy życzył sobie, by się pozbierali i w końcu zostali przyjaciółmi. Cholera, nawet nie miałby przeciwko, gdyby zbliżyli się do siebie bardziej, niż do niego, tak długo, jakby się dogadywali. Każdej nocy modlił się za swoich dwóch hyungów, by już się nie nienawidzili, ponieważ żaden z nich nie jest wcale zły, pomimo ich opinii na temat siebie nawzajem.

I kiedy wrócił, zdał sobie sprawę, że jego marzenie może się nigdy nie spełnić.

Ale kiedy rozmyśla nad dzisiejszym zachowaniem swoich najlepszych przyjaciół, uświadamia sobie, że właściwie coś się zmieniło.

Już nie walczą gwałtownie.

I jak on tego nie zauważył? Jongin nagle siada, wpatrując się w pusty pokój (ponieważ okazało się, że Joonmyun wyszedł - znowu). Przebiega w myślach przez wszystkie zdarzenia, które wydarzyły się dzisiaj, przypominając sobie jak Chanyeol i Baekhyun nie uderzyli się pięściami, albo spoliczkowali, ani nic z tych rzeczy. W fakcie, co Jongin widział, co robią najczęściej to sprzeczanie się.

Podczas gdy w dawnych czasach mieli morderczą aurę wokół siebie, tak silną, że nikt nie odważył się do nich podejść.

Ale teraz jest totalnie nieszkodliwa, jakby ta aura zmieniła się w kłótnię małych dzieci.

Również jego zdesperowana próba grożenia im swoim ignorowaniem, by przestali, zadziałała, kiedy to nie było tak wiele, jak dotknięcie włosa na ciele pół roku wcześniej.

" Wkrótce zdasz sobie sprawę, co się u nich zmieniło. Nie martw się. Do czasu, kiedy to zrobisz, to będzie jasne jak słońce. "

To było jasne jak słońce.

I Jongin spędza resztę nocy uśmiechając się do siebie.



*



- Tak! Nareszcie skończyliśmy badanie. - Kyungsoo mruczy w triumfie, gdy zbiera papiery, które dał mu Chanyeol. Chanyeol uśmiecha się szeroko.

- Tak, myślę, że to największy ból. - następuje krótka cisza, gdy ogląda Kyungsoo liczącego papiery. - Chcesz żebym wprowadził dane?

- Nie, jest w porządku. - odpowiada Kyungsoo, następnie umieszcza stos na boku biurka. - Ja to wprowadzę, odkąd i tak zacząłem. - wypuszcza małe ziewnięcie. Chanyeol obserwuje swojego crush'a, następnie wstaje i bierze głęboki oddech, zanim umieszcza swoje wielkie dłonie na małych barkach, masując je powoli.

- Robisz całą pracę... - mamrocze przepraszająco, nieświadomy sposobu w jaki postawa Kyungsoo zesztywniała na jego dotyk.

- Jest w porządku. - mniejszy mu macha. - Po prostu potrzebuję kawy...

- Przyniosę ci ją! - ćwierka Chanyeol i zanim Kyungsoo może go odrzucić, odbiega. Kyungsoo uśmiecha się do siebie.

Ostatnio ich związek się polepszył i bardziej się do siebie zbliżyli, i Kyungsoo dowiedział się, że lubi Chanyeola coraz bardziej.

To nie tylko jego naturalna bystrość, ale również jego naturalna nieporadność. On zawsze potyka się o swoje słowa w jednym momencie w każdej rozmowie, albo po prostu gapi się tępo przez ułamek sekundy zanim odpowiada.

Nie tylko to, ale jest szczególnie dobry w stosunku do Kyungsoo. Cokolwiek Kyungsoo potrzebuje, przynosi mu to, upierając się, że musi dbać o swojego partnera.

Prawie jak szczeniaczek. Kyungsoo po prostu chce poczochrać te jego ciemne włosy, ale za każdym razem wstrzymuje się od robienia tego, ponieważ odrzuca bycie zbyt miłym dla kogokolwiek - to po prostu nie jego osobowość.

W zamian woli pokazywać swoją tkliwość poprzez małe irytujące uderzenia i przyduszanie ramieniem. Ostatnio są na poziomie przyjaźni, gdzie Kyungsoo może przyduszać Chanyeola dla zabawy i dwójka z nich może się z tego śmiać (czy raczej, tylko Chanyeol).

- Więc, um, przychodzisz na moją imprezę w sobotę? - pyta Chanyeol, gdy ma ze sobą kawę. Kyungsoo potrząsa głową przepraszająco.

- Przepraszam. Mam rzeczy do zrobienia w sobotę... - odpowiada i odwraca wzrok. Chanyeol może poczuć rozczarowanie wijące się w jego sercu, ale pozbywa się tego.

- Jest- jest w porządku. - Chanyeol szybko wtrąca, dosłownie machając rękami dookoła, coś, co Kyungsoo uważa za urocze (nawet jeśli nigdy tego nie przyzna). - T-To tylko impreza. - Następuje krótka cisza pomiędzy nimi.

- Mimo tego, byłoby o wiele zabawniej, gdybyś przyszedł. - Chanyeol mówi cicho, płosząc ich obu. Dwójka partnerów oblewa się zakłopotaniem.

- Mimo tego, będę tu w twoje urodziny, obiecuję. - uspokaja Kyungsoo.

- ... Co robisz w sobotę? - klepie ciekawy Chanyeol, gdy wpatruje się w swojego crush'a wielkimi oczami. Kyungsoo po raz kolejny odwraca się i odmawia spojrzenia Chanyeolowi w oczy.

- Ja po prostu... mam rzeczy do zrobienia. - mruczy. Właśnie tak kończy temat. Chanyeol natychmiast rozumie.

- Jest okej. - następnie zmienia temat na coś śmiesznego, co przydarzyło mu się dzień wcześniej, aż Kyungsoo jest niczym innym, jak tylko uśmiechami w kształcie serca.



*



Chanyeol budzi się następnego ranka, wiedząc, że są jego dwudzieste urodziny.

Na szczęście nikogo nie ma, by na niego patrzeć, nikogo, by mu przeszkadzał (w przeciwieństwie do ostatniego roku, gdzie wszyscy zrobili tłum wokół jego łóżka i czekali aż się obudzi - jakie żenujące). Pomimo tego jest coś, co go otacza.

Prezenty.

Zaskoczony rozgląda się naokoło swojego łóżka, które jest pokryte prezentami, od małych po duże, od długich, po krótkie. Zanim może pojąć co się dzieje, Baekhyun wychodzi z łazienki ( i pośród zaskoczenia, Chanyeol nie zdał sobie sprawy, że jego współlokator obudził się wcześniej).

- Wszyscy przyszli, by dać ci prezenty nad rankiem, tak aby zrobić ci niespodziankę. - Baekhyun wyjaśnia, przejeżdżając ręką po swoich ciemnych puklach (i Chanyeol nie uświadamia sobie, że się gapi).

- J-Jak to się stało, że nie słyszałem jak pukali? Jak do tego doszło, że niczego nie zauważyłem? - Chanyeol otwiera usta w szoku na wszystkie swoje prezenty - to musiał być ból i jest pewny, że wiele z nich generowało dużo hałasu.

- Otworzyłem drzwi, ty idioto. - Baekhyun przewraca oczami.

- Zaplanowałeś to? - szczęka Chanyeola upada na podłogę.

- Nie. - wzdycha Baekhyun, jakby mówił do powolnie reagującego dziecka, które po prostu nie rozumie jego punktu widzenia. - Tylko otworzyłem drzwi-

- Cóż, jeśli wiedziałeś, że mieli przyjść, to też musiałeś w tym siedzieć - - spoglądają na siebie gniewnie, wkurzeni.

- Wszystkiego najlepszego, dupku. - Baekhyun w końcu mówi, następnie wyjmuje telefon i zaczyna się nim bawić. Zalany rumieńcem z nieznanego powodu i prawdopodobnie dlatego, że jest sfrustrowany, że Baekhyun poddał się dzisiaj tak łatwo, Chanyeol fuka i odwraca się do swoich prezentów.

Podnosi jeden, spoglądając na małą notkę, która mówi: " Yo, co tam, bracie. Ciesz się, że zachowałem je dla ciebie." Otwiera małą rzecz w kształcie przypominającym książkę i widzi wiele wycinków papieru, stwierdzając, że są to właściwie kupony na praktycznie wszystko. Typowe dla Krisa, nie wydawaj pieniędzy, jeśli to nie jest konieczne. Chanyeol myśli do siebie.

Już się uśmiechając, bierze następnych kilka prezentów i otwiera je - ciepłe skarpetki, pluszak, kilka opakowań kondomów ( po co do diabła ich potrzebuje? Po prostu kto do licha mu je wysłał?) i para butów. Chanyeol otwiera prezent od Chena. "Wszystkiego najlepszego, Współlokatorze ;)". To kombinezon z nadrukowanym lampartem.

Przechodzi przez więcej prezentów, otrzymując podarunki od jeszcze większej ilości butów i t-shirtów. Jongin dał mu pluszaka Rilakkumy (i Chanyeol przewraca oczami na dziecinność swojego przyjaciela) i ostatecznie, snapback od Sehuna.

W świetnym humorze i uśmiechając się szeroko do siebie,Chanyeol zapomniał o Byun Baekhyunie obok siebie. Akurat, gdy wychodzi z łóżka, widzi mały prezent na biurku. Ciekawy podchodzi i podnosi go w rękę.

Otwiera go i znajduje zegarek w środku, prawie świecąc perfekcją. Nie wygląda na drogi, ale nie wygląda też na tani. Chanyeol widzi małą, prostą mini kartkę na biurku i podnosi ją.

Jego serce natychmiast bije szybciej, kiedy rozpoznaje pismo.

"Wszystkiego najlepszego. Miłych urodzin."

Nawet jeśli słowa są proste, Chanyeol może poczuć, jak jego twarz oblewa się szalenie rumieńcem, gdy spogląda od zegarka do kartki w dłoni.

- Zapomniałem ci powiedzieć. - ćwierka Baekhyun zza niego. - Kyungsoo też był tego częścią.



*



- Uh... Dzięki za prezent. - Chanyeol mówi nieśmiało, gdy siada z Kyungsoo, który zdecydował się zostać z nim przez większą część dnia, dotrzymując słowa. Jednakże spędzili pierwsze dziesięć minut kłócąc się ze sobą, Kyungsoo przepraszając, że nie może przyjść w sobotę i Chanyeol uspokajający go.

- To nic. - Kyungsoo uśmiecha się szeroko, następnie znika tak szybko, jak się pojawił. - Oh! Zapomniałem się podpisać-

- Jest okej. - wcina szybko Chanyeol. - Od razu rozpoznałem twoje pismo. - następuje niezręczna cisza, kiedy obydwaj oblewają się rumieńcem, mimo to Kyungsoo nie tak obficie jak Chanyeol.

- Ja po prostu... Widziałem cię jak zawsze się śpieszyłeś, pytając o czas i w ogóle, więc pomyślałem, że mógłbym podarować ci zegarek... - Kyungsoo milknie i Chanyeol nie może się powstrzymać ale tryska radością na wieść o tym, że jego crush dużo o nim myślał. Nawet jeśli nie wie, że nie potrafię dobrze odczytywać czasu.

Ale to jest okej, ponieważ coś mi dał!

I spędza dzisiaj ze mną czas, ponieważ są moje urodziny i chce się ze mną pogodzić! Może to jest lepsze niż żeby przychodził w sobotę...

Zimowy wiatr jest zimny, gdy wieje nad nimi, którego ciepło jest rzadkością wśród dużego ogrodu szkoły.

- Może... może powinniśmy najpierw nałożyć nasze swetry... - szepcze Kyungsoo, gdy pociera swoje ramiona, a Chanyeol przytakuje mu z roztargnieniem.

- Która godzina?

- ... Spóźniliśmy się na kolację. - obydwaj wstają.

- Czy ty... siedzisz dziś ze mną? - pyta Chanyeol. Kyungsoo sztywnieje na moment.

- Okej... jeśli to brzmi dobrze. - Chanyeol przełyka ślinę. Oczywiście, że to brzmi dobrze, do cholery!

- Ś-Świetnie. Do zobaczenia tam. - zanim Chanyeol może powiedzieć coś żenującego, pośpiesza się do swojego pokoju, nagle drżąc i wiedząc doskonale, że to nie przez chłód.

Korytarze są prawie gorące w porównaniu do pogody na zewnątrz. Chanyeol znowu drży, otwiera drzwi i wchodzi do środka.

Właśnie wtedy słyszy łomot obok siebie i podskakuje. Odwracając się, widzi nieznajomego mężczyznę górującego nad kimś.

Tym kimś jest nikt inny jak Byun Baekhyun.

Nie wydają się, by zauważyli jego obecność.

- Odejdź ode mnie. - szepcze Baekhyun cichym głosem, ale jeśli cokolwiek, koleś wydaje się podchodzić bliżej, jego ruchy są powolne ale zastraszające, jakby był pijany.

- Będę robił co chcę, - facet bełkocze, ale nie w sposób jakby był pijany, bardziej w ten gangsterski. W ułamku sekundy, Chanyeol słyszy kolejny łomot, gdy facet trzasnął Baekhyunem o ścianę, tym razem ostro, jego ruchy są szybkie jak błyskawica i kontrastują do powolnej, mylącej postawy jaką miał wcześniej.

- Jesteś mój i zrobisz cokolwiek ci powiem, - bełkocze, jego ręka przesuwa się na dół ze ściany, by chwycić gardło Baekhyuna w taki sposób, że mniejszy zaczyna się dusić. Nachyla się bliżej aż jego usta (jego obrzydliwe usta) są obok ucha Baekhyuna.

- Wiesz, że lubisz to, gdy cię ranię... - szepcze, jego głos jest groźny i Chanyeol może prawie poczuć drżenie Baekhyuna. - Wiesz to, gdy ciągnę cię za włosy o tak... - przesuwa swoją wolną dłoń do góry i chwyta ostro włosy mniejszego, tak ostro, że Chanyeol może zobaczyć, że włosy zostały wyrwane siłą.

- Przestań... Ja... kurwa, zostaw mnie w spokoju... - Baekhyun bełkocze co może przez swoje ograniczone gardło i Chanyeol słyszy lekkie drganie w jego głosie - nie dlatego, że obawia się tego faceta, ale dlatego, że obawia się o siebie. O to, co on sam sobie zrobi. Facet (którego Chanyeol już zaczyna głęboko nienawidzić) kładzie się i zaciska swoje zęby na obojczykach Baekhyuna. Mniejszy krzyczy z bólu.

- No dalej... - facet odpowiada ochryple, gdy odciąga się i puszcza gardło Baekhyuna, który upadłby, gdyby nie był ciągnięty za włosy przez swojego oprawcę. - Wiesz, że chcesz być wypieprzony jak mała dziwka, którą jesteś... Wiesz, że chcesz bym włożył w ciebie swoją pięść razem z moim grubym kutasem... Wiesz, że to jest wszystko, do czego dobre jest twoje ciało... - Chanyeol widzi, jak Baekhyun drży.

To wtedy uświadamia sobie, że to ten facet, który rani Baekhyuna podczas seksu, to ten, który pokrywa Baekhyuna siniakami i nacięciami, i zostawia jego siedzenie bolące tygodniami.

I Baekhyun wciąż zdrowieje.

A ten koleś zamierza znowu go zranić.

- Wiesz, że tego chcesz, ty mała kupo gówna... - szydzi facet, następnie pochyla się by pocałować (bardziej jak ugryźć) szyję Baekhyuna. Chanyeol widzi jak jego współlokator sztywnieje, widzi te oczy mocno ściśnięte i te małe ciało relaksujące się w uległości, ale nie widzi więcej, ponieważ nagle nic nie widzi. Ten skurwysyn.

Zanim w ogóle wie, co się dzieje, Chanyeol ścisnął swoją dłoń w pięść i podszedł długimi krokami w stronę tego palanta. Chwyta faceta za włosy, wkładając całą swoją nienawiść i siłę w uderzenie, które łączy z szczęką tego śmiecia. Wysyła kolesia lecącego w głąb korytarza, w część, gdzie właściwie przechadzają się ludzie. To powoduje zamieszanie, i wreszcie ludzie widzą co się dzieje. Niewielki tłum tworzy się, by oglądać.

- Jesteś pieprzonym, chorym draniem. - warczy Chanyeol, jego złość jest tak skupiona na tym psycholu, że nie widzi Baekhyuna relaksującego się w uldze i ściskającego swój krwawiący i posiniaczony obojczyk.

- Masz chore zboczenie, huh? - widzi, jak sprawca wstaje niemrawo, ale też niebezpiecznie. - Co jest kurwa z tobą nie tak? Jeśli chcesz kogoś skrzywdzić, znajdź kogoś swoich rozmiarów! - mężczyzna zaczyna powoli iść w jego stronę i Chanyeol przełyka głośno ślinę - cholera, nie powinien zachowywać się tak lekkomyślnie.

Umrze.

Mężczyzna podchodzi, aż jest centymetry od Chanyeola i nawet jeśli jest przynajmniej 8 centymetrów niższy, jest definitywnie napakowany.

Czemu nad tym nie pomyślałem...

- Jesteś około mojego wzrostu. - facet burczy, następnie zanim Chanyeol może cokolwiek zrobić, czuje oślepiający ból po stronie swojej twarzy, potem jest pchnięty w dół do ziemi.

Jebać to. Co ja w ogóle zrobiłem, by na to zasłużyć?

Czuje więcej uderzeń w twarz, każdy jeden jest oślepiający i wybucha bólem, aż nie czuje nawet swojej twarzy. Następnie czuje zadymiony oddech swojego przeciwnika.

- Mogę robić, co chcę. - jego głos jest groźny i niebezpiecznie niski. - Ta dziwka ma wyjebane, co wsadza mu się w tyłek, tak długo jak dostaje więcej niż jedno. - Chanyeol czuje, że się dusi, a jego szyja jest dociskana nawet ostrzej do ziemi. Potem słyszy jak facet chichocze złośliwie. - I zrobię z nim co będę chciał. Sprawię, że będzie błagał mnie bym przestał, gdy będę czuł jego łzy spływające po mojej ręce... I będę pieprzył tę szmatę czymkolwiek znajdę, aż będzie krzyczał moje imię i farbował prześcieradło swoją krwią...

Tak szybko, jak te słowa opuszczają jego usta, strach Chanyeola zanika, tym razem odbijając się rodzajem furii, której nigdy wcześniej nie czuł. Wszystko co widzi to czerwień i do czasu, gdy zarejestrował co się stało, trzymał nieprzytomnego faceta na ziemi i lał go do krwi. W końcu czuje więcej niż jedną parę rąk chwytających go, by zatrzymać go przed zadawaniem kolejnych ciosów. Nic nie widzi, nic nie słyszy, tylko fakt, że ten facet jest kurwa chory i to obrzydliwe jak mógł sobie upodobać seks bliski gwałtu i nadużycia, i kurwakurwakurwakurwrakurwa-

- Wszyscy. Proszę, proszę was, byście tego nie rozgłaszali. Szczególnie nie mówili nauczycielom, ponieważ nie chcemy powodować więcej zamieszania. - słyszy jak głos kogoś znajomego rośnie obok niego, ale wciąż nie widzi nic innego oprócz czerwieni, bieli i czerni. - Proszę. Dam wam darmowe kupony do każdego sklepu w zasięgu pięciu mil od tej szkoły, tylko nikomu o tym nie mówcie. - Chanyeol słyszy szepty, ale są zagłuszone stałym pulsowaniem w głowie.

- Jongdae i ... Huang Zi Tao, zabierzcie go i Baekhyuna do pielęgniarki. Powiedzcie jej, że się pobili. - następuje przesunięcie, gdy Chanyeol czuje, że zostaje przenoszony z długich ramion do krótszych (ale wciąż długich). Pomimo tego, zanim zostaje wyprowadzony, słyszy nieco więcej.

- Sehun, Jongin, Kyungsoo... Wyprowadźcie ten kawał gówna i upewnijcie się, aby już nie wrócił do szkoły. - potem jego przyjaciel jest spokojny ale zły głos zaczyna zanikać. Wciąż, to nie koniec - ten drań nie cierpiał wystarczająco. Chanyeol czuje, jak jego oddech staje się krótszy, jego wizja zmienia się z czerwonego na czarny i znowu z czarnego na czerwony, i słyszy krzyk Chena, ale nie słyszy słów, a słyszy nieznajomy głos odkrzykujący bezradnie i potrzebuje wydostać się z tego uchwytu, ponieważ przytrzymuje go do dołu, a on potrzebuje wykończyć tego dupka. Kurwa, potrzebuje wykończyć tego chuja, co trzeba...

Akurat, gdy ma zamiar wyrwać się z uścisku, czuje jeszcze kilka silnych ramion trzymających go w dół i nagle coraz trudniej mu oddychać-

Jego wizja zmienia się z czarnego na czerwony, na czarny, na czerwony i z powrotem na czarny.

I tym razem jego świat pozostaje czarny.

___

*"japoński proces rozwoju charakteru postaci, występujący w kulturze masowej, w którym osoba z początku zimna, oschła i nieufna powoli otwiera się ku innym osobom i odkrywa swoją wrażliwą stronę."

___

Rozbolało mnie serce...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro